LOS KJARKAS x 2

Dzialo sie, ah, dzialo sie w ostatnia czwartkowa noc! Zespol Los Kjarkas po raz kolejny powalil nas na kolana. Na szczescie moj aparat przy tym nie ucierpial i dzieki temu moge wam zdac relacje z konceru w postaci zdjec. Zobaczcie sami jak cudownie bylo:)

A lot was happening last Thursday night! The band Los Kjarkas once again knocked us to our knees. Luckily my camera did not suffer so I can show you this short photo reportage. See for yourself how wonderful it was :)

(c) Danuta Stawarz Los Kjarkas

Los Kjarkas

(c) Danuta Stawarz

Los Kjarkas

(c) Danuta Stawarz

Sonilum, 6/11/2014, Santa Cruz de la Sierra

Aby obejrzec pelna galerie, zapraszam na moja strone Behance —> KLIK. A o naszym ‘pierwszym razie’ z Los Kjarkas oraz o historii zespolu mozecie przeczytac tu —> KLIK.

To view full gallery, you are welcome to visit my Behance page —> CLICK. You can also read about ‘our first time’ with Los Kjarkas and about the history af the band here —> CLICK.

Sonilum, 6/11/2014, Santa Cruz de la Sierra

Sonilum, 6/11/2014, Santa Cruz de la Sierra

boliviainmyeyes

fot. Mildred

‘All Souls’ Day’ in Santa Cruz *** Boliwijskie ‘Zaduszki’ c.d.

W zeszlym roku nie udalo nam sie zobaczyc tradycyjnych boliwijskich obchodow Swieta Zmarlych na cmentarzu glownym Santa Cruz ( —> klik), tym razem postanowilismy wiec odwiedzic inne miejsce, dalej od centrum miasta. Dalej, czyli tak okolo godzine na piechote od naszego bloku, w czwartym okregu (4to anillo).

Prawde mowiac, okolice tego cmentarza bardziej przypominaly wesole miasteczko (byla tam nawet karuzela!), czy taki nasz ‘odpust’. Wszedzie porozstawiane byly male kramiki z jedzeniem, kwiatami, zabawkami, a nawet ubraniami. Kolorowy tlum, kierowany przez oficerow policji, wrecz szturmowal bramy przybytku.

Last year we couldn’t see the traditional Bolivian commemoration of All Souls’ Day at the main cemetery of Santa Cruz (—> click), so this time we decided to visit another place, away from the city center. About an hour on foot from our home, in the fourth ring (4to anillo).

To be honest, the outside of the cemetery looked more like a fairground (there was even a carousel!), than ‘the place of rest’. There were many small stalls with food, flowers, toys or even clothes. A colorful crowd was storming the gates of the cemetery, led by police officers.

DSCN0041

boliviainmyeyes

Ja, uzbrojona w moj maly Coolpix, ktory po drodze zdazyl wyladowac w kaluzy, mialam nadzieje zrobic zdjecie ‘uczcie cmentarnej‘, o ktorej tyle slyszalam. A tu nic! Cmentarz, mimo iz zapelniony po brzegi, wygladal zupelnie jak ten w centrum miasta. No moze byl troche bardziej pstrokaty.

I, armed with my little Coolpix, which at some point landed in the puddle on the way, was hoping to take a photo of the famous ‘cemetery feast’, of which I heard a lot. However, the cemetery, filled to the brim, looked quite like this one in the city center. Well, maybe it was a little brighter.

boliviainmyeyes

Niczym niezrazeni, podazylismy za kolorowym i wesolym korowodem, i w pewnym momencie ujrzelismy tradycyjne stoly, zastawione smakolykami i wawami (figurki wypiekane z masy chlebowej i z glinianymi glowami), otoczone przez swietujaca rodzine. Zdjecia zrobilam z daleka, nie chcialam bowiem ingerowac w prywatnosc zgromadzonych, ale udalo nam sie zlapac strzepki ich rozmowy, podczas ktorej z radoscia wspominali oni swoich przodkow.

Following the colorful and cheerful procession, we eventualy saw a traditional table, laden with goodies and wawas (figurines baked from bread dough with clay heads), surrounded by celebrating family. I took some pictures from a distance, because I didn’t want to interfere in their privacy, but we were able to hear the scraps of their conversation, during which they remembered their dead one with joy.

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Natomiast z wnetrzy grobowcow dalo sie slyszec spiewy i dzwieki gitary – to rodzina spiewala ulubione piosenki swojego zmarlego.

We also heard singing and sounds of a guitar from the inside of the tombs – they were singing favorite songs of the deceased.

DSCN0046

Przyznam, bardziej mi sie podobaly takie wesole Zaduszki, niz nasze rodzime. Pomimo tego calego ‘cyrku’ dookola, wiecej w nich naturalnosci i prawdziwosci. Znalazlo sie tu rowniez miejsce na zadume, powage i modlitwe, ale taka od serca, niewymuszona przez ksiedza, rodzicow czy ciocie.*

Fajnie byloby przeniesc troche tej szczerosci i spontanicznosci na nasze cmentarze. Usiasc przy grobie dziadkow, powspominac stare dobre czasy, podzielic sie ich ulubionymi smakolykami z rodzina i znajomymi, pospiewac ulubione piosenki, posmiac sie razem, dowiedziec co nowego slychac u wszystkich, bez obawy, ze ktos obok nas zaraz uciszy, bo przeciez nie wypada mowic czy smiac sie na cmentarzu. Mysle, ze naszym przodkom takze by sie to spodobalo:)

I admit, I liked such merry All Souls’ Day better than our Polish one. Despite the whole ‘circus’ surrounding it, it was more natural and truthful. There was also a place for seriousness and prayer, but the real one straight from the heart,  not forced by the priest, parents or aunts.*

I wish we could bring (back) the sincerity and spontaneity to our cemeteries. I can only imagine sitting at the grave of my grandparents, remembering the good old days, sharing their favorite treats with family and friends, singing their favorite songs, laughing together, learning what’s new in our lifes, without fearing that someone next to us will ask us to shut up, because surely, the cemetary it’s not a proper place to talk or smile. I think that my ancestors would liked it better too :)

boliviainmyeyes

* Inna boliwijska tradycja cmentarna jest ‘placenie’ za modlitwe, szczegolnie dzieciom z biednych rodzin czy osobom bezdomnym lub niepelnosprawnym. Boliwijczycy wierza bowiem, ze Bog szybciej wyslucha prosb tych bardziej pokrzywdzonych przez zycie.

P.S. Moj Freddy kochany poszedl dzis na bazarek i zakupil takie piekne i swiezutkie wawas (3 bs. kazda)! Teraz mozemy przygotowac stol dla naszych bliskich zmarlych:)

* Other Bolivian cemetery tradition is ‘paying’ for the prayer, especially of poor children, homeless or handicaped people. Bolivians believe that God rather listens to the requests of those more disadvantaged.

P.S. My lovely Freddy went to the market and bought these beautiful and freashly baked wawas (3 bs. each)! Now we can prepare the special table for our departed loved ones:)

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Halloween in Bolivia *** Halloween po Boliwijsku

Halloween nie jest tradycja boliwijska, ale w tropikach przyjelo sie bez problemow. Moze dlatego, ze tylu tu ekspatow z krajow anglosaskich? W Cochabambie nie widzialam takiego zainteresowania, ale moze to dlatego, ze Boliwijczycy z tej czesci kraju maja swoje starodawne tradycje, ktore moglyby przycmic nawet najwieksza impreze Halloween‘Zaduszki’, podczas ktorych rodziny ucztuja na grobach bliskich oraz ‘Dzien Czaszek’, kiedy to rodziny obnosza udekorowane szczatki swich zmarlych po miescie:) —> Dia de los Muertos.

Zbiorka przebierancow w Santa Cruz zostala zorganizowana pod sama katedra (a co!;) i przebiegla w pokojowej atmosferze. Ewangelicy protestowali dzien wczesniej.

boliviainmyeyes

Nagroda za najlepszy kostium nalezala sie DUENDE.

boliviainmyeyes

Duende to stworzenie o postaci malego chlopca, cos pomiedzy topielcem, gnomem czy innym skrzatem, ktore wedlug lokalnej legendy wyszukuje niegrzeczne dzieci, bawi sie z nimi, by potem je porwac, a raczej zwabic do lasu, obiecujac latwe zycie z dala od wymagajacych rodzicow, i zabic. Chlopiec, przebrany za biala postac w wielkim sombrero, wedlug mnie bezapelacyjnie zasluzyl na wygrana za nawiazanie do lokalnej tradycji oraz talent aktorski. Na wlasne oczy widzialam, jak przestraszyl kilka osob na placu!

boliviainmyeyes

***

Halloween isn’t the Bolivian tradition, but the tropics have accepted it with no problems. Maybe because there are so many expats here from the Anglo-Saxon countries? I have not seen such an interest in this old Celtic custom in Cochabamba, but maybe that’s because Bolivians from this part of the country have their own ancient traditions, which easily could overshadow the biggest Halloween bash – ‘Day of the Dead’, when people feast on the graves of their loved ones and the ‘Day of the Skulls’, when families walk in the city with the decorated remains of their dead ones  :) —>Dia de los Muertos.

The Halloween gathering in Santa Cruz de la Sierra took place in front of the cathedral (why not!?;) proceeding peacefully. Evangelists were protesting the day before. The first prize for the best disguise, in my opinion, goes to DUENDE.

Duende is a child-like creature, something between an evil goblin and leprechaun that first plays with the naughty children and later kidnaps or rather lures them into the woods, promissing the easy life far from demanding parents, and kills. The boy in a white cloth and enormus sombrero deserved to win for reffering to the local and great acting skills. He actually managed to scare to death a couple of people in the plaza!

boliviainmyeyes

Halloween 2014 in Santa Cruz de la Sierra

Summer in the City (of Santa Cruz) *** Lato nad rzeka Piraí

Leniwie plynace i dosyc plytkie wody Rio Pirai kazdego lata przyciagaja rzesze mieszkancow Santa Cruz, szukajacych ozezwienia i odpoczynku od wysokich temperatur.

My bylismy nad rzeka juz kilkakrotnie – raz probujac przedostac sie do wodospadu ‘Los Espejillos’:

_MG_0484 _MG_0474

boliviainmyeyes

_MG_0422

Droga do wodospadu/ Road to Espejillos

Dodam tylko, ze stchorzylismy, patrzac na samochody przemierzajace rzeke wplaw oraz ‘burze piaskowa’:) Wszyscy powtarzali, ze poziom rzeki jest najnizszy od miesiecy, ale nam juz raz samochod utknal w kaluzy, wiec sie nie skusilismy.

Wiele razy stolowalismy sie natomiast w restauracji Cabanas Rio Piraíjednym z naszych ulubionych miejsc w miescie. Aby wydostac sie z halasliwego centrum, bierzemy autobus i po niespelna 20 minutach mozemy oddychac swiezym, zeskim rzecznym powietrzem o zapachu ryb:) oraz zrelaksowac nasze zmeczone oczy, wpatrujac sie w zielen przeciwleglego brzegu Urbo. Nigdy jednak nie odwazylismy sie plywac w rzece, bowiem jej metne wody raczej do tego nie zachecaja. Zazwyczaj wiec konczymy wycieczke spacerem po piaszczystej plazy, obserwujac uradowanych blotna kapiela plazowiczow.

DSCN0299 DSCN0298

boliviainmyeyes

W zimie Pirai zmienia jednak swe oblicze, zamieniajac sie w szybki, wsciekly, wirujacy nurt, zalewajac okoliczne tereny. W tym roku, poziom rzeki byl tak wysoki, ze w polowie drogi ​​zdecydowalismy sie zawrocic z naszej wycieczki do Porongo, obawiajac sie, iz jedyny most laczacy miasto z Urbo, moze zostac zamkniety. Sytuacja wygladala na bardzo powazna, a na miejscu znajdowalo sie wojsko i policja. Nie panowali oni jednak nad chaosem wywolanym przez kierowcow zatrzymujacych sie na moscie, by zrobic zdjecie wielkiej wodzie. Przyznaje, bylo cos fascynujacego i hipnotyzujacego w widoku wzburzonej rzeki, ale we mnie wywolalo to odmienna reakcje niz u innych. Ja chcialam sie znalezc od niej jak najdalej!

W powietrzu czuc bylo panike, bowiem podwyzszony poziom rzeki przypomnial mieszkanca tragedie z marca 1983 roku, kiedy to w wielkiej powodzi zginelo kilkadziesiat osob, a trzy tysiace rodzin pozostalo bez dachu nad glowa.

fot. searpi.org.bo

fot. searpi.org.bo

Na szczescie od tego czasu, nadbrzeze zostalo zabezpieczone, by zapobiec ponownemu wystapieniu wod. Odnosze jednak wrazenie, ze szybko rozwijajace sie miasto znow znalazlo sie zbyt blisko brzegu.

boliviainmyeyes

*Pirai jest rzeka boliwijskiej Amazonii, doplywem rzeki Yapacaní i czescia dolnego biegu rzeki Rio Grande. Jej zrodla znajduja sie na skrzyzowaniu Rio Bermejo i Rio Piojeras. W trakcie swego biegu o dlugosci 457 km, przeplywa przez miasto Santa Cruz de la Sierra oraz niedaleko wioski Porongo. Jej bieg przecina rowniez gminy El Torno, La Guardia, Warnes i Montero.

boliviainmyeyes

Rio Pirai

***

Slow flowing and rather shallow Rio Pirai is a major tourist center, where people bath during the summer, escaping high temperatures.

We have visited the riverbank on many ocasions – once trying to get to the waterfall Los Espejillos: 

_MG_0485 _MG_0426 _MG_0433

_MG_0460

I will only add, that this trip was unfortunatelly unsuccessfull, as we chickened out watching other cars crossing the river. Everybody were saying that the water level was the lowest in months, but our car once stalled in a puddle so we didn’t want to chance it.

We were dining several times in Cabanas Rio Pirai in Santa Cruz, which is the closest place for us to get out of the noisy city centre – just 20 in min the bus and we can breath fresh, river air (smelling of fish:), relaxing our eyes on the green bank of Urbo. We never swim there, as the muddy waters don’t look too inviting, but usually have a walk on the sandy beach, observing the other beach goers.

DSCN0301 DSCN0300 DSCN0297

In winter, however, the river changes into fast, furious, muddy, spinning stream, which floods surrounding areas. Last time, the river was so high that we decided to return from our trip to Porongo, worrying that the only bridge may be closed. It looked really scary and dangerous and still, people were stopping on the bridge, taking pictures and holding the traffic. I admit, there was something special and mesmerizing in these dangerous waters, but it only made me want to be as far away as I could from it!

There was a sense of panic as the growing level of the river was a reminder of the tragedy in March 1983, when the flood killed dozens of people, destroying entire neighborhoods and leaving three thousand families homeless. Thankfully, since then, some safety measures have been taken to prevent it from happening again. I’ve noticed however, that the growing city is moving closer to the river bank again.

*The Pirai River is an Bolivian Amazon River, a tributary of river Yapacani and a part of the lower reaches of the Rio Grande. It originates at the junction of the Bermejo River and Rio Piojeras. During its course of 457 km, it passes through the city of Santa Cruz de la Sierra and near a town of Porongo. Its path crosses also the municipalities of El Torno, La Guardia, Warnes and Montero.

Will ‘Evo cumple’ again? *** Wybory prezydenckie w Boliwii 2014

Zostalam dzis obudzona przez ptaki, ktore rozpoczely swoje spiewy=wrzaski o 4 nad ranem. Nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iz zdarzylo sie to po raz pierwszy od kiedy mieszkamy w centrum ponad milionowego miasta. Moze nie byly to zwykle ptaki? Moze byly to ptaki wyborcze?

Dzis bowiem mamy w Boliwii wybory prezydenckie.

Podobno wyniki wyborow byly znane jeszcze przed ich rozpoczeciem. Obecny prezydent, Evo Morales Ayma, prowadzi bowiem w ostatnich sondazach z ponad 40 procentowa przewaga nad swoim najwiekszym przeciwnikiem – Samuelem Doria Medina. Jezeli Morales wygra, bedzie to jego trzecia kadencja – pierwsze wybody wygral bowiem w 2005 roku, z ponad 60% poparciem.

boliviainmyeyes

Wybory prezydenckie 2014, mural w Cochabambie

Skad taka przewaga? 62 % spoleczenstwa Boliwii stanowia rdzenii Indianie (Aymara, Quechua i Guarani), dla ktorych wybor pierwszego indianskiego prezydenta stanowil zapowiedz lepszej przyszlosci. I tak sie stalo – w 2009, Evo Morales zlikwidowal Republike i powolal do zycia  – Wielonarodowe Panstwo Boliwii (Estado Pluronacional de Bolivia), z nowa konstytucja (dlatego tez mogl po raz trzeci legalnie startowac w wyborach). Prezydent otworzyl ‘swoim ludziom’ okno do lepszej przyszlosci, obsadzajac najwazniejsze i pomniejsze stanowiska panstwowe urzednikami pochodzenia indianskiego. Obronil on koke – swieta rosline Inkow, przeciwstawiajac sie najwiekszemu mocarstwu na swiecie – Stanom Zjednoczonym, czym zjednal do siebie caly swiat andyjski. Podniosl on tradycyjne obrzedy, jak Nowy Rok Aymara, do rangi panstwowej, a na oficjalnych spotkaniach pojawial sie w tradycyjnym poncho i swetrze z alpaki. To ostatnie nie ma juz miejsca – prezydent przeszedl bowiem stylowa przemiane, ale wciaz jest on straznikiem tradycji i rdzennej kultury Boliwii.

Boliwia w ostatnim roku zanotowala najwiekszy wzrost gospodarczy w regionie, w tym samym czasie wysylajac swoja pierwsza satelite w kosmos – i to wszystko przemawia na korzysc Evo Moralesa.

Jednak nie trudno jest zauwazyc i zgodzic sie z opozycja, iz te wszystkie zmiany sa powierzchowne, bowiem w ostatnim czasie rowniez zmniejszylo sie poczucie bezpieczenstwa, zwiekszyl handel narkotykami a skrajne ubostwo od dawna utrzymuje sie na poziomie około 20 procentow. Panstwo wciaz zmaga sie z wysokim bezrobociem, brakiem szans dla mlodych ludzi. Odcielo sie rowniez od demokratycznego swiata, zawierajac sojusz polityczny z Wenezuela, Kuba i Iranem.

Dla mnie ta nowa Boliwia jest jak panstwowa szkola podstawowa w Cochabambie, ktora odwiedzilam niemal dwa lata temu: pieknie odmalowana z zewnatrz, lecz zaniedbana i biedna od wewnatrz. Tak samo zreszta wygladaja niema wszystkie instytucje panstwowe – od urzedow po szpitale.

Przez 10 lat swojego urzedowania, prezydent nie zlikwidowal roznic spolecznych, a tylko je zatuszowal. Co prawda, jak przeczytalam niedawno, jeszcze kilka lat temu ludzie pochodzenia indianskiego nie pojawiali sie na placu glownym w Santa Cruz, z obawy przed wyzwiskami ze strony bogatszych, bialych Boliwijczykow. Dzis, centrum miasta jest otwarte dla wszystkich, ale wciaz rzadko sie widuje osoby o ciemniejszym kolorze skory w okolicznych kafejkach i restauracjach w roli innej niz barmani, kelnerzy czy sprzataczki. Wciaz bowiem zwykly obywatel nie moze sobie pozwolic na luksus wypicia kawy za 25 bs. czy zjedzenia posilku za 50 bs.

Poza tym, rasism wciaz sie tli w Boliwijczykach – ja sama bylam swiadkem jego przejawow, jednoczesnie uswiadomiajac sobie, ze dzieki temu, iz prezydent jest Indianinem, ta dyskryminowana czesc spoleczenstwa moze sie bronic. Moze byc dumna ze swojego pochodzenia. I to wlasnie uwazam za najwieksze dokonanie prezydentury Evo Moralesa. Przy wszystkich jej niedociagnieciach.

Dzis spoleczenstwo Boliwii wybiera nowego przywodce, choc jak widac z sondazy przedwyborczych, decyzja zostala juz podjeta dawno temu.

Mysle, ze ludzie nie boja sie zmian, ktore przynioslby wybor nowego prezydenta, ale powrotu starego porzadku, ktory odebralby im glos, odzyskany przeciez tak niedawno.

Tylko czy ‘Evo cumple’ swoje starsze i nowsze obietnice?

fot.prensaboliviana.wordpress.com

fot.prensaboliviana.wordpress.com

P.S. Wybory przebiegaja spokojnie. Ruch na ulicach zostal ograniczony, komunikacja miejska zostala zawieszona. Zakaz na sprzedaz i publiczne spozycie alkoholu dziala od piatku. W lokalach wyborczych tlumy i kolejki. Troche tez balaganu, ale kazdy uprawniony do glosowania musi odczekac swoje, bo inaczej czekalaby go kara pieniezna i inne utrudnienia. Wybory w Boliwii sa bowiem obowiazkowe.

boliviainmyeyes

***

I was waken up today by birds, which started their singing = screams at 4am. There would be nothing surprising in this, if not for the fact that it happened for the first time since I’ve moved to the city of over one million habitants. Maybe there weren’t normal birds? Maybe they were elections birds?

In fact, today we have a presidential elections in Bolivia.

Apparently the results were known long ago, even before the voting has started. The current president, Evo Morales Ayma, leads in recent surveys with more than 40 percent advantage over his biggest opponent – Samuel Doria Medina. If Morales wins, it will be his third term, as he won his first elections in 2005, with support of over 60% of population.

How did he got such an advantage? 62% of Bolivian society are indegenous people of Aymara, Guarani and Quechua, for whom the election of the first Indian president ment a chance of a better future. And so it happened – in 2009, Evo Morales liquidated the Republic and brought to life Plurinational State of Bolivia (Estado Pluronacional de Bolivia), with the new constitution (that’s why he could legaly start in elections again). President has opened to ‘his people’ a window to a better future, giving the most important and minor positions in the state administration to the officials of Indian origin. He defend the coca – holy plant of Incas, opposing the greatest power in the world – the United States and becaming the leading figure in the Andean world. He raised the traditional rites, such as  Aymara New Year, to rank of a state holiday, reappearing at official meetings in a traditional poncho and alpaca sweater. The latter has since changed – the president undergone a stylish makeover, but  still remaining the guardian of traditions of Bolivias’ indigenous cultures.

Last year Bolivia recorded the highest economic growth in the region, at the same time launching its first satellite in space – it all speaks for the benefit of Evo Morales.

However, it’s not difficult to see and agree with the opposition that all these changes superficial. In recent years Bolivians lost their sense of security, drug trafficking increased and extreme poverty remaines on the same level of 20%. The state still struggles with high unemployment, lack of opportunities for young people, in the same time distancing itself from the democratic world by political alliance with Venezuela, Cuba and Iran.

For me, this new Bolivia is like the public primary school in Cochabamba, which I visited almost two years ago: newly painted on the outside, but neglected and poor on the inside. This also applies to all state institutions – from offices to hospitals.

For 10 years, the president hasn’t managed to eliminate social differences but only covered them up. I read recently, that a few years back people of Indian origin couldn’t freely pass their time on the main square in Santa Cruz, as they were constantly insulted by the wealthier and white Bolivians. Today, the city center is open to all, but rarely people with darker skin color can be seen in the surrounding cafes and restaurants in a role other than bartenders, waiters or cleaners. The ordinary citizens still cannot afford the luxury of buying a coffee for 25 bs. or a meal for 50 bs.

Besides, rasism still smolders in Bolivians – I was myself a witness to racist behaviour, realizing in the same time that discriminated and the most vulnarable people have a chance to defend themselves, thanks to no one else than their Indian president. At last they can be proud of their roots. And I consider this as the biggest success of the Evo Morales’ presidency.

Today Bolivian people will decide who will run their country, although as can be seen in the pre-election surveys, the decision has already been taken.

I think that people are not afraid of change, which could be brought by the new president, but they fear the return of the old order, that could deprive them of the voice, they regained not so long time ago.

The question is, will Evo cumple his older and newer promises?

fot.comunicacion.gob.bo

fot.comunicacion.gob.bo

P. S. Election is conducted peacefully. Traffic on the streets is limited as public transport was ceased. The ban on the sale and public consumption of alcohol is in effect from Friday. In polling stations crowds and queues. It’s a bit messy, but everyone entitled to vote must wait for his turn, otherwise hefty fines and other difficulties would await. The elections in Bolivia are mandatory. 

boliviainmyeyes

Presidencial elections in Bolivia 2014