The Old Road to/from Cochabamba *** Stara droga do Cochabamby (z Santa Cruz)

Google Maps podaje, że podroż ‘starą drogą do Cochabamby’ (carretera antigua a Cbba) z Samaipaty zajmuje 5 godzin i 45 minut; legendy gloszą, iż kilku śmiałków zrobiło te trasę w 6 godzin. Przyjmuje się, że normalny czas to 8 godzin, a nam podroż zajęła 10! No, może 9, bo wieczorem straszny był korek w Cochabambie i kilka razy się zatrzymywaliśmy, by rozprostować kości i sprawdzić, czy opony cale.

Google Maps says that the trip by ‘old road to Cochabamba’ (carretera antigua a Cbba) from Samaipata takes 5 hours 45 minutes; legend says that a few brave souls have made it in 6 hours. It is assumed that normally the time of travel is 8 hours, but the journey took us 10 hours! Well, maybe 9, because in the evening there was a terrible traffic jam in Cochabamba and we’ve stopped on the way few times to stretch our legs and check if the tires are ok.

camino antiguo a Cochabamba

camino antiguo a Cochabamba

Nową drogę łączącą Santa Cruz z Cochabambą wybudowano po drugiej stronie Parku Amboro —> klik, i jest ona przez pierwsze 5 godzin zupełnie prosta. Najgorsze są ostatnie 3 godziny, poczynając w VillaTunari w Chapare, gdzie droga widzie przez ‘niestabilnie geologicznie’ górzyste rejony lasu deszczowego. Stara droga wygląda zupełnie na odwrót – pierwsze 8 godzin (6, licząc z Samaipaty) to slalom podziurawioną nawierzchnią, od Comarapy głownie żwirowo- kamienistą i 3 ostatnie nowiutką asfaltówką.

The new road connecting Santa Cruz with Cochabamba was built on the other side of the Amboro Park —> click, and it’s for about 5 hours straight. The worst are the last 3 hours, starting in Villa Tunari in the Chapare region, where the road goes through ‘unstable geologically’ mountainous areas of rainforest. The old road looks the other way round – the first 8 hours (6, if starting from Samaipata) are via a curvy road full of holes and from Comarapa mainly gravel, and only the last 3 hours take us by brand new highway.

fot.datos.bo.com

fot.datos.bo.com

for.parkswatch.org

Chyba nigdy nie czułam takiego stresu w tak pięknych okolicznościach przyrody. No bo kto chciałby złapać gumę czy doznać awarii pojazdu na zupełnym odludziu? Akurat tego dnia, niemal nikt tą drogą nie jechał, wiec i o pomoc trudno. A telefony nie mają zasięgu.

I guess I’ve never felt such stress in such a beautiful natural circumstances. No one probably would like to experience a vehicle breakdown in the middle of nowhere. Just that day, almost nobody else was going that road, so it would be impossible to get some assistance and there was no phone coverage.

el camino antiguo a Cochabamba

Przez 6 godzin jechaliśmy wiec z duszą na ramieniu, mając złudną nadzieje, że każdy kolejny zakręt będzie tym ostatnim. Po godzinie w lesie deszczowym, nabawiłam się również strachu przed ‘spadającymi chmurami’, przypominającymi mgliste sceny z powieści Kinga…

For 6 hours or so we drove with the ‘souls on our shoulder’, with the illusory hope that each next turn will be the last one. After an hour in the rainforest, I also developed the fear of ‘falling clouds’, recalling the misty scenes from the novel of King …

el camino antiguo a Cochabamba

Nawet nie wiecie, z jaką ulgą przywitaliśmy miejscowość Epizana, od której zaczynała się nowiutka autostrada do Cochabamby i Sucre oraz to, iż chyba jednak nie będziemy musieli skorzystać z gościnności lokalnego Hiltona, istniała bowiem realna szansa na to, że przed zmrokiem dotrzemy do celu.

You can’t even imagine with what relief we greeted the small town of Epizana where a brand new highway to Cochabamba and Sucre starts. We were also happy that we won’t have to stay overnight in the local Hilton, because there was a real chance that we reach our destination before nightfall. 

el camino antiguo a Cochabamba

I tak też się stało. Dostaliśmy tez prezent od losu, który wynagrodził nam częściowo stresy podroży – widok ośnieżonych szczytów Cordillera de Cochabamba w ciepłym świetle ostatnich promieni zachodzącego słońca…

And so it happened. But before that, we got a gift from the Mother Earth that has rewarded partially our stressful journey – view of snow-capped peaks of the Cordillera de Cochabamba in the warm light of the last rays of the setting sun …el camino antiguo a Cochabamba

Porada: nie polecam podróżować starą drogą do Cochabamby, nawet dla ładnych (choć wcale nie zapierajacych dechu w piersiach) widoków. Niestety, od czasu do czasu nie ma wyjścia, kiedy ta nowa ‘autostrada’, wiodąca przez tropiki, zostanie zasypana, czy zarwie się na niej któryś z mostów (jak niedawno).  A tym, co jada z Santa Cruz (Samaipaty) do Sucre, polecam podróżowanie w dzień, przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa!

Tip: I do not recommend to travel the old road to Cochabamba, even for pretty views (not so breathtaking though). Unfortunately, from time to time the travellers have no other choice, when there is a landslide on the other route or one of the bridges collapses (as quite recently). However, if you have to get from Santa Cruz (Samaipata) to Sucre, travel this particular road during the day, mainly for safety reasons!

‘El Pueblito’ de Samaipata

Po dwóch i pól roku wyprowadziliśmy się z Santa Cruz de la Sierra. Pożegnanie z tropikalną stolicą Boliwii było trudne, ale zimne surazos i zapowiedz niebieskiego nieba Cochabamby, niezamierzenie ułatwiły nam migrację. Tym razem, postanowiliśmy pojechać tzw. ‘starą drogą do Cochabamby’ (el camino antiguo a Cochabamba), przestając na chwile w Samaipacie. Niestety, i tam sięgają zimne wiatry z argentyńskiej pampy, wiec nasz przystanek był jedynie jednodniowy, ale tez niezwykle emocjonujący (dzięki naszym znajomym) i magiczny (za sprawą naszego hotelu).

After two and a half years we moved out of Santa Cruz de la Sierra. Saying goodbye to Bolivia’s tropical capital has been difficult, but cold surazos and the blue sky waiting for us in Cochabamba, unintentionally helped in our migration. This time we decided to go by the ‘old road to Cochabamba’ (El Camino antiguo a Cochabamba), stopping for a moment in Samaipata. Unfortunately, the cold winds from the Argentine pampas blew there too, so our stop was only one day long, but also extremely exciting (thanks to our friends) and magical (thanks to our hotel).

Samaipata

Hotel Resort El Pueblito to atrakcja turystyczna sama w sobie. Wioska stworzona rękoma artystów plastyków, ogrodników i natury. Uroku całości dodają przemiłe zwierzaki, których nie sposób nie wygłaskać – dwa koty, dwa psy oraz… ozdobne koguty, gołębie, pawie i kolorowe papugi, z których jedna przywita was swojsko brzmiącym: Hola? Hola?

Hotel Resort El Pueblito is a tourist attraction itself. The tiny village created with the hands of artists, gardeners and nature. The delightful animals that can not be not petted added to the charm of the place – two cats, two dogs and … some decorative roosters, pigeons, peacocks and colorful parrots, one of which welcomed us with familiar sounding: Hola? Hola?

Samaipata

Droga do El Pueblito nie jest usłana różami – czterogwiazdkowy hotel położony jest bowiem w górach Samaipaty, a wiedzie do niego wyboista droga. Dostać się tu nie jest jednak trudno – taksówka (dla dwóch osób) z centrum wioski kosztuje 15 bs, a spacer zabierze nam tylko okolo 20 minut (problem możemy miec natomiast w nocy). Na górze możemy delektować się przepiękną panoramą Samaipaty oraz… odwiedzić winnicę Uvairenda Bodega & Viñedos, która położona jest po sąsiedzku, za płotem:) Uwierzcie mi, nawet pochmurne niebo i zimny wiatr nie są w stanie przesłonić piękna tego miejsca, ale i nietrudno jest sobie wyobrazić, jak niesamowicie musi ono wyglądać w ciepły słoneczny dzień, z niebieskim niebem nad horyzontem… Jakby nie było, mamy zimę w Boliwii, ale najstarsi górale nie pamiętają tak długo otrzymujących się chłodów i deszczy. Nasze szczęście!

The Road to El Pueblito is not ‘a bed of roses’ – four star hotel is located in the mountains of Samaipata and you need to be prepared for a short but bumpy ride. Getting there is not difficult – a cab (for two people) from the centre of village costs 15 bs. or you can take a 20 min. walk (there could be a problem though, at night). At the top, you can enjoy a beautiful panorama of Samaipata and … visit the winery Uvairenda Bodega & Viñedos, which is located next door, on the other side of the fence :) Believe me, even cloudy skies and cold wind are not able to overshadow the beauty of the place, but it is not difficult to imagine how amazing it must look on a warm sunny day, with blue sky on the horizon … Surely, we have winter in Bolivia now, but the oldest people do not remember such long cold and rainy weather. Lucky us!

Samaipata

W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że ten blog nie jest sponsorowany. Za pokój zapłaciliśmy pełna cenę (620 bs. za noc ze śniadaniem), nie dostaliśmy też specjalnego traktowania. Ja po prostu nie mogłam powstrzymać się od pstrykania zdjęć, które i tak oddają tylko cześć uroku ‘El Pueblito’.  Rezerwacja jest prosta a obsługa klienta, co trzeba podkreślić, przemiła.  Jezeli jednak ktoś podróżuje o bardziej skromnym budżecie, wciąż możne odwiedzić ‘El Pueblito’, płacąc 10 bs. za wstęp (5 bs. za dzieci), a na miejscu zjeść obiad, wypić kawę, popływać w basenie (o ile pogoda pozwoli), wygłaskać zwierzaki, pogadać z papugą, a w drodze powrotnej odwiedzić winiarnię i skosztować wina z Samaipaty. Naprawdę warto!

At this point I’d like to underline that this blog post is not sponsored.  We paid a full price for the room (620 bs. per night with breakfast) and did not get special treatment. I just could not restrain myself from snapping photos that reflect only part of the charm of ‘El Pueblito’. Booking is simple and customer service, which I must emphasize, is excellent. However, if you travel on modest budget, you can still visit ‘El Pueblito’, paying 10 bs. entrance fee (5 bs. for children) and enjoy your lunch there, drink a cup of coffee, go for a swim in the pool (if weather permits), pet animals, talk to the parrot, and visit winery and taste wines from Samaipata on the way back to the village. It’s really worth it!Samaipata

Będąc w Samaipacie warto jest również zajrzeć do baru ‘La Boheme‘, okrzykniętego niedawno w lokalnej prasie jako ‘piekło’ i ‘siedlisko zła’ (swoją drogą, niezła reklama;), gdzie nie tylko wypijemy pyszne drinki (do 7pm 2 w cenie 1), ale również pogadamy z miłym barmanem rodem z Australii, który jest w trakcie nauki języka polskiego. Przywitani zostaniemy także przez wielkie żywe maskotki – czarnego jak smola labradora Charliego i rudą jak ogień Ginger (stad może skojarzenie mieszkanców z piekłem?). Nic tylko głaskać:)

If you are staying in Samaipata, you may also visit the bar ‘La Boheme’, hailed recently at a local press as ‘hell’ and ‘den of evil’ (not a bad advertising, isn’t it;), where you can not only have some delicious drinks (until 7pm. 2 for the price of 1), but also chat with a nice bartender/owner from Australia. You will be also greeted there by cute living mascots – the pitch-black labrador Charlie and red-haired Ginger (maybe hence the association with hell?). And you can pet them away – they love it!

Samaipata

A co robić w Samaipacie oprócz degustacji alkoholi i głaskania zwierzaków? Przy dobrej pogodzie opcji jest bardzo wiele! Zajrzyjcie tu —> klik. Zapewniam, nudzić się nie będziecie! Ja sama musze jeszcze wrócić do Samaipaty by zobaczyć jakieś 90 % jej okolicznych atrakcji turystycznych. Na szczęście, Samaipata nie zając, nie ucieknie, a jak kiedyś wyremontują jedyna drogę do niej prowadzącą, to sama podroż będzie jeszcze wiekszą przyjemnością.

And what to do in Samaipata other than tasting spirits and playing with animals? When the weather is good there are countless options! Take a look here —> click. I assure, you will not be bored! I myself still have to go back to Samaipata to see about 90% of its nearby tourists attractions. Fortunately, Samaipata is not a hare,  it won’t escape (another Polish proverb), and if, one day, the only road to Samaipata will be renovated, the trip alone will be even bigger pleasure that it is now.

Pozostajac przy drogach… c.d.n./ Speaking of roads … to be continued….

# Todas Somos Renee – Fighting for Women’s Rights in Bolivia * Walcząc o prawa kobiet w Boliwii

Kiedy na początku 2014 roku poznałam Renee Gurley, ekspatkę z USA, nie wiedziałam jeszcze, że ta piękna i delikatna kobieta, pełna życia i pozytywnej energii, była ofiarą brutalnego gwałtu, który zdarzył się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Nie moglam uwierzyc, że to właśnie ona została zaatakowana w Samaipacie – w tętniącym życiem turystycznym miasteczku niedaleko Santa Cruz, zgwałcona, pobita i obrabowana przez trzech młodych mężczyzn: José Enrique Montenegro Coro, Carlosa Flores i Luisa Flores Cámara Alpire. Spłoszeni przez światła nadjezdzającego samochodu, zastawili ją na ulicy, a ona zdołała zaalarmować znajomego z pobliskiego domu, gdzie rezydowała. Gdy wybiegł na zawnątrz, zobaczył trzech delikwentów, którzy zapewne wrocili po Renee, by uciszyć ją na zawsze.

When I met Renee Gurley, an expat from the USA, at the beginning of 2014, I had no idea that this beautiful and delicate woman, full of life and humour, suffered  a horrific rape just couple months earlier. I could not believe it was her who was attacked in Samaipata – in a vibrant tourist spot near Santa Cruz, raped, beatten up and robbed by three young men: José Enrique Montenegro Coro, Carlos Flores Cámara and Luis Flores Alpire. They run away, scared by the lights of the random car, leaving Renee on the street. Somehow, she managed to get to the place where she stayed, alarming her friend. He run out onto the street where he saw the three delinquents, who probably came back to the crime scene to finish her up.

Nigdy nie rozmawiałyśmy z Renee o tym wydarzeniu podczas naszych co miesięcznych ekspackich spotkań. Rozmawialiśmy o tym, co mamy ze sobą wspólnego: nauczaniu języka angielskiego i podróżach. O gwałcie dowiedziałam się z jej Facebooka, gdy Renee zaczęła o nim pisać.

We have never talked with Renee about this event during our monthly expats dinners. We talked about things that we had in common – teaching English and  travelling. I learnt about the rape from social media, when Renee started writting about it.

boliviainmyeyes

Pisała o swoim koszmarze by wyrzucić z siebie się negatywe emocje, aby rozpocząć proces leczenia wewnętrznych ran oraz poinformować ludzi o tym, co się stało, bo niestety boliwijski system sądowniczy nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Od dnia zgłoszenia incydentu w Samaipacie, nadal była ona prześladowana: musiała czekać 12 godzin by złożyć skargę na policji, po czym wysłano ja do Santa Cruz de la Sierra po raport kryminalistyczny. Po upokarzającym badaniu w centrum medycznym, zgłosiła się o pomoc do Casa de la Mujer, instytucji cywilnej pomagającej kobietom będącym ofiarami przemocy.

She wrote about her nightmare to get rid of negative emotions, to start the healing process and to inform people of what had happened, as the judical system of Bolivia was failing her the big way. Since she decided to report the incident in Samaipata, she has continued to suffer harassment: she had to wait 12 hours for the police to admitt her complaint; she had to go to Santa Cruz de la Sierra for a forensic report where she was being humiliated in a medical center. Eventually, she decided to seek help from the Casa de la Mujer, the civil institution helping the women who are the victims of abuse.

Musiała również czekać sześc miesięcy, by oskarżenie trafiło do prokuratury. Później było jeszcze gorzej: sztuczki stosowane przez obronę i akceptowane przez sędziów spowodowały przeniesienie sprawy sądowej z jednego miasta do drugiego. Przez jedenaście miesięcy Renee była zmuszona przeżywać koszmar przesłuchań, napiętnowana ironicznymi spojrzeniami swoich napastników. Szczególnie jednego z nich – dwudziestoletniego Montenegro, męża i ojca, będącego głównym oskarżonym, który podobno skrzywdzil więcej kobiet. Jego rodzina, spowinowacona z lokalnymi urzędnikami, nie raz próbowała zastraszyć i przekupić Renee, by ta wycofała zarzuty.

She also had to wait six months for the indictment of the prosecution. What came next was even worse: the delaying tricks used by the defense and consented to by the judges resulted in moving the trials from one town to another. For eleven months Renee was forced to accept again and again the suspension of hearings under ironic gaze of her attackers. Especially one of them – Montenegro, the married man, the father of the baby, who was the main figure in the rape, supposedly not only this one. His family, well connected with local officials, has tried to intimidate Renee and pay her off to drop the charges.

boliviainmyeyes

Montenegro – główny oskarżony przed kolejną odroczoną rozprawą/ main accused before another postponed hearing

Nie, Renee się nie złamała. Z zaparciem walczyła dalej, nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich kobiet w tej zamkniętej społeczności, które, jak się dowiedziała,  żyły w strachu przez lata. W Boliwii, gwałt jest bowiem wciąż uważany za drobne przestępstwo, które przynosi wstyd rodzinie ofiary! Dlaczego tez kobiety nie chcą o tym rozmawiać. Ich rodziny biorą pieniądze od oprawców i zapominają o sprawie. Ale czy gwałt to coś, co kobieta może wymazać z pamięci?

No, she did not break. She stood tall and strong, fighting not only for herself, but all the women in this closed tied community, who, as she learnt, have lived in fear for years. In Bolivia, the rape is still considered a minor crime which brings shame upon the family of the victim! This is the reason why women don’t want to talk about it. Their families take money from the perpetrators and try to forget. But is the rape something the woman can ever erase from her memory?

Jakby tego było mało, Renee była ofiarą dyskryminacji i rasizmu władz i niektórych mieszkańców Samaipaty, za bycie kobietą i cudzoziemką. Pomimo niepodważalnych dowodów winy trzech oskarżonych (raport sądowy, skradziona torba znaleziona w domu Montenegro, kredyt przelany w noc gwałtu z telefonu Renee na konto Montenegro), istniala realna szansa, że trzej mężczyźni wyszliby na wolność przez zakończeniem procesu.

As if that were not enough, Renee was a subject to discrimination and racism of authorities and some residents of Samaipata, for being a woman and a foreigner. Despite evidence that said it all (forensic report, robbed bag found in the house of Montenegro, her cellphone credit passed to the Montenegro’s account), there was a chance, that the three men would walk free before the end of the trial.

Renee nie jest jednak sama. Aktywistki praw kobiet w Boliwii (zwłaszcza z organizacji Ley 348 – przeciw wykorzystywaniu kobiet w Boliwii) i zwykli ludzie, którzy nie mogą znieść tego “cyrku” z wymiaru sprawiedliwości, który dzieje się na ich oczach, zaczęli oferować swoje wsparcie. Hasłem przewodnim kampanii społecznej, która rozpoczęła się w Santa Cruz de la Sierra i kontynuuje w całym kraju i zagranicą, są słowa: #Todas Somos Renee (Wszystkie jesteśmy Renee). Historia gwałtu z 2013 roku jest udostępniana w mediach społecznościowych, w lokalnej prasie i kanałach telewizyjnych. Gdy kobieta – reporter podczas niedawnego wywiadu zapytała Renee o to, dlaczego została zgwałcona, ludzie słusznie zareagowali oburzeniem. W ostatnich dniach minister rządu, poinformowany o sprawie przez pełnomocnika Renee, Erica Viruez, oficjalnie zagwarantował lepszą kontrolę aresztowanych, by zapobiec ich ewentualnej ucieczce.

Now Renee is not alone. Bolivia’s women rights activists (especially from Ley 348 – Against Abuse of Women in Bolivia) and common people who can’t stand the ‘circus’ of justice system that is happening in front of their eyes, are offering their support. #Todas Somos Renee (We are all Renee) is the leading slogan of the social campaign that has started in Santa Cruz de la Sierra and continues in Bolivia and abroad. The story of the 2013th rape and the trial proces is being shared on social media, in local newspapers and TV channels. When one female reporter asked Renee why she was raped, people rightly responded with indignation. Recently the Minister of Government, informed about the case by the Renee’s attorney, Eric Viruez, officially guaranteed to better the control of the arrested to prevent their possible escape.

The case of  Renee Gurley is a case that should serve to create a precedent to avoid this situation from happening again./ Sprawa Renee Gurley powinna posłużyć do stworzenia precedensu, aby zapobiec takim sytuacjom w przyszlosci.

Minister Carlos Romero

Krótko po tym, Paola Parada, sekretarz Rozwoju Człowieka w imieniu gubernatora departamentu Santa Cruz, wyraziła poparcie dla Renee, potępiając Raula Costa, prezesa Komitetu Obywatelskiego w Samaipacie, za jego ksenofobiczne, dyskryminujące i seksistowskie wypowiedzi. To właśnie on obawiał się, że sprawa Renee zaszkodzi turystyce w jego rodzinnym mieście …

Shortly after that, Paola Parada, Secretary of Human Development on behalf of the Governor of Santa Cruz, expressed her support to Renee, condeming Raul Costa, the President of the Civic Committee of Samaipata, for his xenophobic, discriminatory and sexist statements. It was him who have worried that the Renee’s case will damage tourism in his hometown…

Renee ma nadzieję, że jutro (9 czerwca 2015) postepowanie sądowe w końcu dobiegnie końca, jej gwałciciele dostaną wyrok, na jaki zasługują, a ona sama będzie mogla zacząć układać na nowo swoje życie. Ja również mam taką nadzieję! Wszystkie oczy zwrócone są na Vallegrande – małe miasteczko słynące z miejsca pierwszego pochowku rewolucjonisty Che Guevary, w którym jego szczątki spoczęły w 1967 roku. Od jutra, możne to być także miejsce triumfu sprawiedliwości i prawdy.

Renee hopes that  Tomorrow (9th June)  this all will come to en end, her offenders will get the sentence they deserve and she will be able to move on with her life. I hope so too! All eyes are turned to the Vallegrande – the small town famous for being the first burial site of  Che Guevara, after his 1967 assassination. May it be also the place where thejustice is served and the truth wins.

May the women of Bolivia have the safety they need to live in a a safe society and may they have equal access to the justice system…rape is wrong always…there is not someting wrong with the victim, there is something wrong with the rapist…may we remember this…the days of blaming rape victims and harassing them from pursuing justice is OVER!!! May we have victory on Tuesday to begin to pave the way!/ Niech kobiety w Boliwii posiadaja bezpieczeństwo, by spokojnie zyc w spoleczenstwie i mieć równy dostęp do wymiaru sprawiedliwości … gwałt zawsze jest złem … ofiara nie jest winna, to z gwałcicielem jest cos nie tak … pamiętajmy o tym … dni obwiniania ofiar gwałtu i nękania ich, gdy domagaja sie sprawiedliwości, sa policzone!!! Niech we wtorek dane nam bedzie zwyciestwo, by rozpocząć torowanie drogi (innym)!

Renee Gurley

P.S. Obecnie Boliwia zajmuje niechlubne pierwsze miejsce na liscie krajow Ameryki Poludniowej o najwiekszej przemocy w stosunku do kobiet… /Bolivia takes inglorious first place on the list of countries of Latin America with the highest violence against women…

Epilog

Dzień 9 czerwieca 2015 będzie przez wielu w Boliwii kojarzony ze zwycięstwem sprawiedliwości. Tak, moi drodzy, sprawa sądowa w końcu dobiegła końca, a oskarżeni zostali uznani za winnych w obliczu prawa i skazani kolejno na 25, 24 i 4 lata wiezienia. Renee możne w końcu zamknąć ten ciemny rozdział swojego życia i poświecić swoją energię i talent na to, co kocha najbardziej – podroże i pisanie. Cos mi się wydaje, ze jeszcze o niej usłyszymy, bo to w końcu niesamowita kobieta, o której zapomnieć nie sposób:) Powodzenia, kochana! Niech spełnia się Twoje wszystkie marzenia. Dziś uczyniłaś wiele osób szczęśliwymi, torując drogę do lepszego jutra. Trochę patetycznie to zabrzmiało, ale taka jest prawda:)

The day, 9th June 2015, will be associated by many people in Bolivia, with the victory of justice. Yes, the court case finally came to an end, all three defendants have been found guilty before the law and sentenced consecutively to 25, 24 and 4 years in prison. Renee can finally close this dark chapter of her life and devote her energy and talent to what she loves most – travelling and writing. It seems to me that we will hear more about her in the future, because in the end, she is an amazing woman :) Good luck, dear Renee! May all your wishes come true. Today you made many people happy, leading the way to the better tomorrow. It sounds a little pathetic, but it’s true :)

Fotos: ‘Internations’ meetings,  Facebook page of ‘Ley 348 – Against Abuse of Women in Bolivia.

‘Año Nuevo Andino 5522 & Era Pachacuti’

Chciałbym życzyć Wam wszystkim – Szczęśliwego Nowego Roku 5522! Dzis jest pierwszy dzień Ano Nuevo Andino (według tajemniczego kalendarza Aymara) i zarazem początek nowej ery – Pachacuti. Co to oznacza dla Ciebie, dla mnie, dla całego świata?

Wedlug Indian Aymara, Pachacuti oznacza głębokie zmiany zaczynajace sie wraz z przesileniem zimowym na półkuli południowej. Pacha w języku Aymara oznacza = świat i Cuti = zmiane, rewolucje. Era Pachacuti przynosi wiec falę zmian, nowe możliwości dla ludzkości i powrót do czasów harmonii i równowagi z Pachamama (Matka Ziemia).

Mieszkańcy Boliwii świętujacy przesilenie zimowe, czekali na Gwiazde Poranna (Lucero del Alba) zwana Yasitata Guazu w nocy i Koem Biya przed świtem, w starozytnych miejscach kultu na terenie calego kraju: w Tiwanaku w pobliżu La Paz, Incallajta kolo Cochabamby, Salar de Uyuni w Potosi i El Fuerte de Samaipata największa na świecie rzeźbiona skala w Santa Cruz. Ja i w tym roku odpuscilam sobie (a moglam przeciez jednoczesnie celebrowac Sobotke i swoje imieniny!), ale słyszałem, że uroczystości wyglądaja jak wielka fiesta – pełna jedzenia i taniego alkoholu :) Chociaz jak dla mnie, jest teraz ciut za zimno, by spedzic cala noc na dworze!

boliviainmyeyes

Według starożytnej tradycji, gdy poranne słońce pojawia się na bezchmurnym niebie, będzie to dobry rok, a kiedy niebo przykrywaja chmury, rok przyniesie trudności. Santa Cruz byla raczej pochmurna z rana, ale jestem pewna, że na wschodzie kraju byla lepsza pogoda :)

10426870_1430230340588866_5723919515601497134_n

Fot. Bolivia Como Va

Zrodla: La Razon & Los Tiempos.

***

I would like to wish you all – Happy New Year 5522! Today is the first day of Año Nuevo Andino (according to mysterious Aymara calendar) and the beginning of the new era Pachacuti. What does it mean for you, for me, for all the world?

Aymara Indians say that the Pachacuti represents a profound change from the winter solstice in the Southern Hemisphere. Pacha in Aymara language means = world and cuti = change, revolution. The Pachacuti therefore brings a wave of change, new opportunity for humanity and return to the time of harmony and balance with Pachamama (Mother Earth).

People of Bolivia celebrated the winter solstice waiting for the Morning Star (Lucero del Alba) called Yasitata Guazu at night, and Koem Biya before dawn, at the archaeological sites of Tiwanaku near La Paz, Incallajta near Cochabamba, Salar de Uyuni in Potosi and El Fuerte de Samaipata – world’s largest carved rock in Santa Cruz among others. I haven’t made it this year but I heard that the celebration looked like a big fiesta – full of food and cheap booze:) Just, maybe it is a bit too cold to stay all night outside!

10408815_1430231670588733_2176870912765772302_n

Fot. Bolivia Como Va

According to ancient traditions, when the morning sun appears radiant it will be a good year, and when it’s disturbed by clouds, the year will bring difficulties. Santa Cruz was overcasted this morning but I am sure there was a clear sky in the East of the country:)

Sources: La Razon & Los Tiempos.

 

 

A Little House in the Mountains of Samaipata *** Mały domek w górach

Po niemal roku powróciliśmy do rajskiej Samaipaty. Tym razem nie mieliśmy w planach zwiedzania (a zostało nam jeszcze tak wiele do zobaczenia!), lecz wizytę u sympatycznej pary rodaków, których poznaliśmy kilka miesięcy temu w Santa Cruz. Wybieraliśmy się do nich jak sojki za morze – a to padało, a to było zimno, a to byliśmy zbyt zmęczeni, ale w końcu przyszedł czas, kiedy powiedzieliśmy sobie ‘teraz albo nigdy’. A musicie wiedzieć, ze nie tak łatwo jest do nich dotrzeć! Marzyliście kiedyś o domku w górach, pośrodku pol i lasów? Z dala od balangujacych sąsiadów, głośnych placów budowy i wiecznie szczekających psów? Właśnie tam się wybieraliśmy:)

Podróż z Santa Cruz do Samaipaty zajmuje około 2.5 godziny, ale z powodu złego stanu drogi trzeba było jechać wolniej. Po tegorocznych rekordowych opadach deszczu w wielu miejscach powstały osuwiska, po których ostały się jeszcze dziury w nawierzchni, konary drzew i głazy na poboczach. Tuz przed miasteczkiem musieliśmy skręcić w wąziutką piaszczysto-błotną ‘zakręconą’ drogę ‘polna’, gdzie niezastąpionym okazał się telefon z karta Entela, jedynego działającego w tym rejonie operatora sieci komórkowej i najlepszego przyjaciela turysty w Boliwii.

After nearly a year, we returned to paradise of Samaipata. This time, we had no plans to explore its wonders (and there is so much to see!), as we were going to visit the nice Polish couple we met a few months back in Santa Cruz. We’ve been thinking to see them much earlier, but it was always raining or it was cold, or we were too tired. And you must know that it isn’t easy to get to their home! Have you ever dreamt of living in a cosy little house up in the mountains, in the middle of nowhere, surrounded by fields of potatoes and forest? With no partying neighbours, noisy building sites and always barking dogs? That’s where we were going:)

Travelling from Santa Cruz to Samaipata takes about 2.5 hours, but due to bad road conditions we had to drive much slower. Recent landslides, after this year’s record rainfall, left holes in the asphalt, boughs of trees and rocks on the roadside. To get to our friends we needed to make a detour from the main road and follow narrow and curvy dirt road. I must say, the Entel phone, the only mobile network that works in the area, turned out to be our salvation. That’s why Entel is the tourists’ best friend in Bolivia.

_MG_9044 _MG_9052

I oto, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami i po kilku dłużących się chwilach natknęliśmy się na mały domek, w którym zastaliśmy uśmiechniętych gospodarzy, ich gościa z Polski oraz trzy szczeniaki, dwa koty i kilka kaczek:) Kilka następnych godzin spędziliśmy na rozmowach o życiu, jedzeniu pysznego obiadu, popijaniu czerwonego wina, głaskaniu szczeniaków, spacerze po górach i oddychaniu świeżym powietrzem. Ciężko było opuszczać to doborowe towarzystwo i tak piękne miejsce, ale nie chcieliśmy wracać do miasta po ciemku. Jeszcze pewnie nie raz powrócimy do Samaipaty!

And there it was at last – behind the mountains, the forests and the seven rivers, after a few long moments – a little house with smiley hosts, their guest from motherland and three cute pups, two cats and a couple of ducks :) We spent the next few hours on talking about life, eating tasty dinner, sipping red wine, cuddling pups, walking in the mountains and enjoying the fresh air. It was hard to leave the lovely company and their beautiful place, but we did not want to go back to the city after dark. But guess what? We are planning to visit Samaipata again:)

_MG_9094 _MG_9105 _MG_9095

_MG_9136

_MG_9076

DSCN0101

_MG_9132 _MG_9111 _MG_9104 _MG_9091 _MG_9098