Bolivian Cuisine II *** Kuchnia boliwijska II – ‘La Region de los Valles’

Po kuchni Orientu boliwijskiego, przechodzimy do potraw tradycyjnych dla ‘Region de las Valles’ – czyli terenow polozonych na wysokosci 2000-3000 m n.p.m,  w dolinach tj.: Cochababa, Sucre i Tarija. Te trzy departamenty charakteryzuja sie lagodnym klimatem w ciagu calego roku, doskonalym dla uprawy zboza, kukurydzy oraz roznych warzyw i owocow. Cochabamba slynie na przyklad z jablek i pomidorow, a region Tarija z uprawy winorosli i produkcji wina. Wino produkuje sie rowniez w Samaipacie, ktora lezy w departamencie Santa Cruz. Regiony te zamieszkale sa w wiekszosci przez ludnosc Quechua, wiele potraw ma wiec pochodzenie rodzime, co widoczne jest przede wszystkim w ich nazewnictwie (czasem trudnym do rozszyfrowania).

Cochabamba, uznawana za kulinarna stolice Boliwii, lezy mniej wiecej w samym centrum kraju. Mieszkancy La Llajta, jak sami przyznaja, zyja aby jesc. Widoczne jest to golym okiem – w tym trzecim co do wielkosci miescie Boliwii, jak grzyby po deszczu wyrastaja nowe restauracje, serwujace kuchnie i tradycyjna, i miedzynarodowa. Natomiast na popularnych mercados, mozna najesc sie do woli, za okolo 12 pesos (uwierzcie, nawet nasz portier z Santa Cruz, wspominal o tym fakcie z rozrzewnieniem). Co wiecej, podobno do kazdego dnia przypisane jest inne danie, i tak np. we wtorek wszystkie mercados w miescie serwuja ‘sopa de mani i picante de pollio’. W odroznieniu od Tierras Bajas, poszczegolne potrawy znacznie sie od siebie roznia, sa tez bardziej kolorowe.

Sucre (Chuquisaca), najpiekniejsze miasto Boliwii, slynie przede wszystkim z deserow i przepysznej czekolady, o ktorej juz kiedys pisalam. Nie jest ona najtansza – tabliczka kosztuje ok. 15 bs., ale naprawde bardzo dobra.

Tarija natomiast,  posiada podobno najczystsze Mercado Central w kraju, na ktorym (jak mowia) bez obaw mozna delektowac sie niedrogim jedzeniem, popijajac je jednym z wielu regionalnych win (lub Singani). Nas jeszcze tam nie bylo (troche daleko), ale marzy nam sie weekendowy kurs wina, oferowany przez lokalne winnice.

Oto lista niektorych potraw regionow sub-andyjskich:

  • Llajua: bardzo pikantny sos z locoto, pomidorow i ziolem kilkinii w Cochabambie i wakataya (Huacatay, czarna mieta) w innych miastach regionu. Podawana z kazda potrawa.
  • Ch’aqi de quinua: rosol z quinoa i ziemniakami.
  • Chicharrón de cerdo: kawalki miesa wieprzowego dlugo smazone we wlasnym tluszczu, podawane z bialym serem quesillo (na ktory trzeba uwazac!), kolba bialej kukurydzy, lub mote i la llajua.

IMG_1094

  • Chhanqa de conejo: gotowany zajac lub krolik, doprawiona mieta i zielona cebulka, podawana z fasola, ziemniakami, Chuño (totalnie wysuszone ziemniaki) i locoto.
  • Cuy: Pieczona lub gotowana swinka morska. Czasem zamiast swinki morskiej uzywa sie kurczaka:)

Cuy_Guinea_Pig_Dish_SG

Fot. Wikipedia.

  • Enrollado: kiełbasa wieprzowa z przyprawami, podawane z marynowanymi warzywami (cebula, papryka).
  • Escabeche de patitas de cerdo = marynowane swinskie nogi.
  • Habas pejtu: kawalki suchego miesa, z bialymi ziemniakami, podsmazana cebula i aji (pikantne papryczki).
  • Humitas: pasta z maczki kukurydzianej, gotowana w sakiewkach z lisci kukurydzy, nadziewana serem (w Santa Cruz nazywana tamal).

Humitas_en_chala_tipicas_de_Argentina8

Fot. Wikipedia

  • Jak’alawa: bulion ze skorek wieprzowych, z kukurydza i ziemniakami.
  • Jauri uchu: rosół z mięsa króliczego, wołowiny i baraniny, z ziemniakami, jajkiem, papryczka aji (uchu) i zielona cebulka. Podaje sie tradycyjnie w dniu pogrzebu.
  • K’allu: salatka z grubo krojonych pomidorow, cebuli i locoto.
  • Pique macho: czyli danie z resztek – mieszanka wolowiny lub innego miesa, kielbasek (a raczej parowek), pomidorow, jajek, frytek, locoto (stad nazwa – pikantny). Poany sosem z musztardy, ketchupu i majonezu. Bardzo popularne w barach i pubach, szczegolnie ze wzgledu na ogromne porcje! Danie powstalo w restauracji Miraflores w Cochabambie, ktora przypomina zawsze pelen hangar fabryczny. Restauracja ta jest troche droga, zwazywszy na jej skromny wyglad i serwis.

450px-Pique_macho

Fot. Wikipedia.

  • Pulpito frito: smazony wolowy zoladek z bialymi ziemniakami lub bulionem z nerek.
  • Sillp’anchu (silpancho): cienki kotlet wolowy, smazony w panierce, podawany ze smazonymi ziemniakami, ryzem, jajkiem i salatka z pomidorow, cebuli i locoto. O tym popularnym i smacznym daniu pisalam wczesniej.

contenidos_silpancho600

Fot. Wikipedia.

  • Trancapecho: kanapka z silpancho.
  • Chorizos chuquisaqueños: slynne kielbaski z Sucre, podawane z chlebem, maslem, salatka z salaty, pomidora, cebuli i locoto.
  • Chanfaina: gulasz z krwi i miesa jagniecego, z ziemniakami.
  • Charque – suche kawalki miesa z mote, ziemniakami w lupinach, jajkiem, podane z locoto i llayua.

312890_285520661463576_2045425_n

Fot. Wikipedia.

  • Empanadas y saltenas: pieczone pierozki z miesnym nadzieniem z warzywami. Trzeba na nie uwazac, poniewaz czasem przygotowuje sie je z resztek nieswiezego miesa i duzo osob sie po nich rozchorowalo. Ja za nimi nie przepadam.

800PX-~1

Fot. Wikipedia.

  • Picante de pollo: kawalki kurczaka, gotowane w sosie wlasnym z cebula, colorante (czerwonym barwnikiem i przyprawa w jednym), groszkiem, podawane z ryzem i makaronem. Jedno z moich ulubionych dan – bez makaronu:)

DSCN3112-001

  • Chirriadas: cienkie nalesniki smazone na goracym kamieniu.
  • Sopa de mani: zupa z orzeszkow ziemnych, z ziemniakami, marchewka, makaronem i frytkami. Pycha! Choc mocno rozgotowany makaron i rozmoczone frytki raczej do siebie nie pasuja. Czasem mozna spotkac krem ‘sopa de mani’. Polecam!

sopa da mani

Fot. Wikipedia.

  • Surubi, trucha – ryby rzeczne.
  • Falso conejo – jak sama nazwa wskazuje, zamiast zajaca, uzywa sie w tej potrawie innego miesa, zwykle wolowego.
  • Aji de lengua – jezor wolowy, gotowany w pikantnym sosie wlasnym z cebula, pomidorami, pietruszka, podawany z ryzem i salatka warzywna. Smakuje i pachnie dobrze, ale wygladem nie zacheca, szczegolnie jezeli gotuje sie jezory ze skorka i w calosci…

Desery (postres) i napoje (bebidas):

  • Misk’iq’eta (Arrope): deser z maki kukurydzianej i cukru, jeden ze skladnikow chicha.
  • Chicha cochabambina: napoj alkoholowy uzyskiwany z fermentacji kukurydzy (takie niskoprocentowe piwo kukurydziane). O chicha mozna by pisac dlugo i szeroko, jako ze kazdy region ma wlasnu przepis. Jezeli ktos chce sprobowac, to tylko ze sprawdzonego zrodla, bo to troche jak z naszym rodzimym bimbrem – nigdy nic nie wiadomo. Ja ‘zostalam zmuszona’ do wypicia miseczki na potancowce w Torotoro (taki to juz zwyczaj, ze pani domu czestuje gosci chicha z wiaderka) i po kilku lykach bylo mi juz niedobrze. Slyszalam, ze niekiedy do jej przygotowania uzywa sie brudnej wody, oraz, zeby szybciej fermontowalo, przezutych i wyplutych ziaren kukurydzy. Smacznego!
  • Garapiña: podobna do chicha, ale zmieszana z lodami cynamonowymi, kremem z kokosa i sporadycznie z truskawkami. Chicha nie zawsze jest napojem alkoholowym.
  • Ajenjo: alkohol pity w czasie karnawalu.
  • Mistelas: likier z owocow zanurzonych w alkoholu.
  • Singani: brandy produkowana w okolicach Tarija. Narodowy alkohol Boliwii.
  • Te de canela – herbatka z dlugo gotowanych lasek cynamonu. Pyszna!

Zrodla: www.cocinaboliviana.com, Wikipedia, doswiadczenie wlasne.

***

After the Bolivian Orient cuisine, it’s time for traditional dishes of ” Region de las Valles ‘ – that is, areas located at an altitude of 2000-3000 meters above sea level in the valleys, ie. Cochababa, Sucre and Tarija. These three departments are characterized by a mild climate throughout the year, perfect for growing cereals, corn and various vegetables and fruit. For example, Cochabamba is famous for its apples and tomatoes, and Tarija for vineyards. The wine is also produced in Samaipata, which lies in the department of Santa Cruz. These regions are mostly inhabited by Quechua population, therefore many dishes are of indigenous origin, which is evident primarily in their terminology (sometimes difficult to decipher).

Cochabamba, considered the culinary capital of Bolivia, is located roughly in the center of the country. Residents of La Llajta,  confess that they live to eat. This can be seen with a naked eye – in the third largest city of Bolivia, like mushrooms sprout new restaurants, serving traditional and international cuisine. What’s more, in the popular mercados, you can ‘eat like a pig’ for about 12 pesos (trust me, even our porter from Santa Cruz has recalled this fact with sentiment). Also, different dish is assigned to each day, and so for example, on Tuesday all mercados in the city serve ‘sopa de mani and picante de pollio. In contrast to the Tierras Bajas, traditional dishes of las Valles are significantly different from each other and they are more colorful.

Sucre (Chuquisaca), Bolivia’s most beautiful city , is famous especially for its delicious desserts and chocolate, which I wrote about before. It’s not the cheapest – bar costs about 15 bs., but  it’s worth it.

Tarija, has apparently the cleanest Mercado Central (Central Market) in the country, where (as they say) you don’t need to worry about bacterias enjoying affordable food with a glass of the many regional wines (or Singani). We weren’t there yet, (it’ s a bit far away), but we dream of a weekend’s wine course organised by local wineries.

Here’s a list of some tipical food of sub- Andean region:

Llajua : very spicy sauce made of locoto, tomatoes and herb of kilkinia in Cochabamba and wakataya (Huacatay or black mint) in other cities. Served with each dish.

_MG_4670
■ Ch’aqi de quinua : broth with quinoa and potatoes.
Chicharrón de cerdo : long pieces of pork fried in its own fat, served with white cheese quesillo (be careful!) , a whole white corn or mote and la llajua.

IMG_1099

■ Chhanqa de conejo: cooked bunny or rabbit, seasoned with mint and green onions, served with beans, potatoes, chuño ( totally dehydrated potatos) and locoto.
Cuy : Baked or boiled guinea pig . Sometimes, instead of guinea pigs, chicken is being used :)
■ Enrollado : pork sausage with spices, served with marinated vegetables (onions, peppers).
Escabeche de patitas de cerdo = pickled pig’s feet .
■ Habas pejtu : pieces of dry meat, with white potatoes , fried onions and aji (spicy peppers).
■ Humitas : pasta with corn meal, cooked in pouches from the leaves of corn, stuffed with cheese (in Santa Cruz called tamal) .
■ Jak’alawa : broth with pork skins , with corn and potatoes.
■ Jauri ear : chicken soup with rabbit meat , beef and/or mutton, with potatoes, egg, aji and green onions. Is traditionally eaten on the day of the funeral.
■ K’allu : coarsely chopped salad with tomatoes , onions and locoto .
Pique macho : that is, a dish of leftovers – a mixture of beef or other meats, sausages, tomato , eggs , french fries, locoto (hence the name – spicy). Poured with ketchup, mayo and mustard sauce. Very popular in bars and pubs, because of its big portion. The “Pique Macho” was created by Mr. Honorato Quinones and his wife Evangelina Gomez Quinones, owners of “Restaurante Miraflores” in Cochabamba, that reminds of huge hangar, always full of customers and quite pricey for its look and service.
■ Pulpito frito : fried beef stomach with white potatoes and broth from the kidneys .
Sillp’anchu (silpancho  : thin beef cutlet , fried in batter, served with fried potatoes, rice, egg and salad with tomatoes, onions and locoto . I wrote about it earlier.
■ Trancapecho : silpancho sandwich.
Chorizos chuquisaqueños : famous sausages  from Sucre served with bread, butter, salad with lettuce, tomato, onion and locoto.
■ Chanfaina :stew of lamb blood  and meat  with potatoes.
Empanadas y Saltenas : baked dumplings stuffed with meat and vegetables. One needs to watch out, because sometimes they are prepared from the remaining, old meat and a lot of people got sick after eating them. I do not like them myself.
Picante de pollo : chicken pieces cooked in gravy with onions, colorante (red dye and flavoring in one) , peas , served with rice and noodles  One of my favorite dishes – without the pasta:)
■ Chirriadas : thin pancakes fried on a hot stone.
Sopa de mani : soup made with crushed peanuts, with potatoes, carrots, pasta and french fries. Yum! Although I don’t like overcooked pasta and soggy fries. Sometimes you can taste cream of ‘sopa de mani’ . Recommended!
■ Surubi , trucha – river fish .
■ Falso Conejo – as the name suggests , instead of the rabbit , they use different meat, usually beef .
Aji de lengua – beef tongue, cooked in a spicy gravy with onions, tomatoes, parsley, served with rice and vegetable salad. Tastes and smells good, but its look  isn’t very appetizing, especially if it’s cooked whole and with the skin…

Desserts (postres) and drinks (bebidas):

■ Misk’iq’eta (Arrope) : dessert with corn flour and sugar, one of the ingredients of chicha.
Chicha cochabambina : alcoholic beverage obtained from the fermentation of corn (maize beer) . I could write long and wide about it , as every region has its own recipe. If someone wants to try it , it’s reccomended to get it from a trusted source, because it’s a bit like our Polish ‘bimber’ – you never know what it is . Once, I ‘was forced’ to drink the cup of chicha at the party in Torotoro (it is a tradition, that the lady of the house treats visitors with chicha from the bucket), and after a few sips I was already sick. I’ve heard that sometimes it’s produced with dirty water and for faster fermontation, the corn is chewed and split in a mix . Enjoy!
■ Garapin : similar to chicha, but mixed with cinnamon ice-cream, cream of coconut and occasionally with strawberries. Chicha is not always an alcoholic beverage .
■ Ajenjo : alcohol drunk during the carnival .
■ Mistelas : a liqueur with fruit dipped in alcohol.
■ Singani – brandy produced in Tarija . National beverage of Bolivia.

  • Te de canela – ‘tea’ made by boiling cinnamon sticks. Love it!

Sources:  www.cocinaboliviana.com, Wikipedia, own experience.

Bolivian Cuisine I *** Kuchnia boliwijska I : ‘Tierras Bajas’

Wspominam ostatnio duzo o jedzeniu, ale jakze inaczej, skoro wlasnie zakonczyl sie ‘Mes de la Cocina Boliviana’ (miesiac kuchni boliwijskiej), pelen przeroznych imprez odbywajacych sie na terenie calego kraju! Z tej tez okazji, postanowilam przyjzec sie blizej tradycjom kulinarnym roznych regionow Boliwii, a z pomoca przyszedl mi skromny katalog, ktory rozdawano w supermarkecie oraz strona internetowa: http://www.cocinaboliviana.com/.

mes%20de%20la%20cocina%20boliviana%202013[1]

Kuchnia Boliwii jest bardzo bogata, na co zlozylo sie  polozenie geograficzne kraju, jak i jego historia. Tradycje rodzime – Inkaskie, mieszaja sie z wplywami hiszpanskio-mauretanskimi. Tereny Boliwii byly zamieszkale juz 20.000 lat temu, a ok. 220 r.p.n.e. kolo jeziora Titicaca wyksztalcila sie cywilizacja Tiwanaku, ktorej techniki uprawy roli byly bardzo zaawansowane. Wraz z przybyciem konkwiskadorow, ludy Boliwii poznaly skladniki, bedace podstawa przyszlej kuchni kreolskiej, tj.: pszenica, wieprzowina, baranina, drob i wolowina. Potrawy rodzime, europejskie i arabskie, a nawet afrykanskie, swiadcza o roznorodnosci etnicznej  i kulturowej Boliwii.

Geograficznie Boliwia dzieli sie na trzy obszary:

  • Tierras Bajas / Orient (rejony tropikalne i sawanny)
  • Tierras Altas / Zona Andina (Altiplano, tereny gorzyste)
  • La Region de los Valles / Zona Subandina (doliny polozone pomiedzy lasami tropikalnymi a Andami)

Tierras Bajas, gdzie obcnie mieszkamy, stanowi najwiekszy ekoregion Boliwii (59%). Amazionia, lasy Chiquitanii, Panatal i Chaco, pokrywaja polnocno – wschodnie polacie kraju, z ktorych utworzo departamenty: Santa Cruz, Beni i Pando. Rowniez w regionach La Paz, Chochabamby i Tarija, znajduja sie obszary nisko polozone, jak Yungas i Chapare.

Orient charakteryzuje sie klimatem tropikalnym i subtropikalnym, ktory zapewnia niezwykla bujnosc i roznorodnosc roslinnosci oraz ogromna ilosc skladnikow spozywczych. W tym rejonie kultywuje sie przede wszystkim: soje i rzepak, trzcine cukrowa, drzewa cytrusowe i innych owocow tropikalnych, zboza i warzywa. Beni i Pando (z centrami w Riberalta, Rurrenabaque i Cobija) produkuje rowniez owoce amazonskie, takie jak: cupuazú (spowinacony z kakao) pachnacy czekolada i ananasem, smakujacy gruszka z bananem – wykorzystywany glownie w produkcji deserow i napojow (oraz balsamow nawilzajacych). Probowalam i polecam! W Trynidadzie zas mozna sprobowac Tucunare (peacock bass) – teczowego okonia.

adepara.pa.gov.br

Fot. adepara.pa.gov.br

Santa Cruz, polozona na granicy trzech ekosystemow, posiada wiele typowych dan – la Cocina Cruceña, promowana jest przez stowarzyszenie Gastrocruz, organizujace liczne szkolenia i wystawy. Ciewawe jest jednak to, iz mimo dostepnosci tylu warzyw i owocow, potrawy tradycyjne sa do siebie podobne – niemal wszystkie skladaja sie z miesa, ryzu, bananow, juki i papas fritas (frytek). Do tego, na stole nie moze zabraknac llajua, czyli pikantnego sosu z locoto.

Przykladowe dania typowe dla orientalnej czesci Boliwii to:

  • Cuñapé: mala okragla buleczka, pieczona z maki juki (almidón) z serem w srodku, podobna do kolumbijskiej la almojábana, w jezyku guarani znaczaca tyle co ‘mala kobitka’ (mujer pequeña).

?????????????????

Fot.queriquavida.com

  • Locro: rosol z kury z ryzem i bananem (tzw. platano, ktory musi byc ugotowany).
  • Majadito: wodnisty ryz z suszona wolowina (charque), salatka z pomidorow, cebuli i jajka, serwowany ze smazonym platano; pochodzi z czasow konkwisty i przypomina hiszpanska paelle. Bardziej polecam majadito seco (suche)!

opinion.com.bo

Fot. opinion.com.bo

  • Masaco: zielony banan z charque albo chicharonem (suchymi, dlugo smazonymi kawalkami miesa wieprzowego).
  • Pacú: smazona ryba rzeczna w przyprawach.
  • Pan de arroz (empanada de arroz) – miekka buleczka z maki ryzowej, smazona na glebokim tluszczu z serem (bialy ser, czesto niepasteryzowany, w fromie surowej moze byc przyczyna zatrucia pokarmowego!), zawinieta w lisc banana. Moje ulubione:)

elsol.com.bo

Fot. elsol.com.bo

  • Patasca: zupa z mote (rodzaj duzej kukurydzy) gotowana na poglowiu wieprzowym, z kawalkami miesa i colorante (barwnikiem czerwonym, rodzajem ostrej przyprawy).
  • Roscas paraguayas: pieczone paczki z maki almidón (z juki).
  • Surubí: smarzona ryba rzeczna (troche mulasta).
  • Zonzo: juka zmielona (molida) z serem i grilowana na patyku.
  • Tamal, Huminta: kawalki kukurydzy zawinietej w liscie, pieczone w piekarniku.
  • Pacamuto de res: pieczona wolowina, ryz z serem i salatka z pomidorow i cebuli.
  • Parrillada de res (churrasco): kawalki wolowiny grilowane razem z podrobamy (flaki, krowie wymiona) i kielbaskami. Ta popularna w churrasqueriach potrawa, zamawiana na kilka osob i podawana z wodnistym ryzem i surowka, wyglada troche nieapetycznie:)

ifood.tv

Fot. ifood.tv

  • Bife chorizo: gruby kawalek pieczeni wolowej z salatka.
  • Coto relleno: skora z szyi kury, nadziewana podrobami kurczaka (!)
  • Jochi pintao: podobne do chicharon.
  • Locro carretero: gesta zupa z suszonego miesa (charque).
  • Mamona: grillowane mieso wolowe.
  • Relleno: ryz i mieso mielone gotowane w jelitach.
  • Empanadas de carne: pierog z piekarnika z kawalkai miesa, marchewka ziemniakiem i jajkiem, w sosie wlasym.
  • Gelatina de pata: galaretka z dlugo gotowanej wolowiny, mieszanej z mlekiem i cukrem.
  • Caldo de peta: zupa z … zolwia.
  • Palometa frita: pieczona pirania.
  • Carne de monte (gorskie mieso) – z jelenia, sarny (hurina), paki czyli rodzaju duzego gryzonia (jochi pintao), pekari czyli dzika (taitetú).
  • Masaco de yuca y chicharon – puree z juki z chicharonem.

Desery:

  • Cuajadilla: maslanka z miel de caña (syrop z trzciny cukrowej, nazywany tutaj miodem).
  • Gelatina de pata: udziec wolowy w galaretce (!).

Napoje:

  • Ambrosía: swieze krowie mleko z odrobina Singani (napoj alkoholowy z bialych winogron, klasykowany jako brandy) produkowany w Tarija i okolicach, uznawany za narodowy alkohol Boliwii).
  • Sucumbe: mleko z cynamonem i cukrem, z Singani, serwowane na cieplo.

La cocina tipica (kuchnia narodowa), serwowana jest w wielu restauracjach, ale najpopularniejszymi w Santa Cruz sa ‘Casa del Camba’ i ‘Casa del Campo’. Mimo iz za glowne danie trzeba tam zaplacic od 50 bs., to restauracje te sa niemal zawsze pelne. Miejscowych i turystow przyciaga nie tylko jedzenie, ale rowniez muzyka na zywo i tradycyjny wystroj. Ja osobiscie miejsc tych nie polecam (za duzo ludzi, za duzy halas, no i nie przepadam za kuchnia tradycyjna), ale na pewno chociaz raz warto jest sie tam wybrac.

***

I am writting recently a lot about food, mainly because of ‘ Mes de la Cocina Boliviana ‘ (The Month of Bolivian Cuisine), full of all sorts of events taking place across the country, that has just ended ! On this occasion, I decided to have  a closer look at culinary traditions of different regions of Bolivia, with a help of a modest catalog, which was distributed at the supermarket and the event’s website : http://www.cocinaboliviana.com/.

Bolivian cuisine is as rich as country’s history and geographical location. Indigenous traditions of Incas are mixed with Spanish – Moorish influences. Areas of Bolivia were inhabited 20,000 years ago and about 220 BC, Tiwanaku civilization, whose farming techniques were well advanced, evolved near Lake Titicaca . After the arrival of conquistadors, the people of Bolivia became familiar with new ingredients, forming a future Creole cuisine: wheat, pork, lamb, poultry and beef. Indigenous, European, Arabic  and even African dishes , testify to the diversity of the Bolivian culture.

Geographically, Bolivia is divided into three areas:
Tierras Bajas / Orient (areas of tropics and savannahs)
Tierras Altas / Zona Andina (Altiplano , the highlands)
La Region de los Valles / Zona Subandina (valleys located between tropical forests and the Andes)

Tierras Bajas, where we live now, is the largest ecoregion of Bolivia ( 59%). Amazonia, forests of Chiquitania, Panatal and Chaco cover north – eastern parts of the country, ie. departments of Santa Cruz , Beni and Pando. Also the regions of La Paz, Tarija and Chochabamba, contain low-lying areas such as the Yungas and Chapare .

Orient is characterized by tropical and subtropical climate, which provides extraordinary abundance and variety of vegetation and a vast quantity of food ingredients. In the area are cultivated mainly: soy and oilseed, sugar cane, citrus trees and other tropical fruit, cereals and vegetables. Beni and Pando (with centers in Riberalta, Rurrenabaque and Cobija) produce Amazonian fruit such as: cupuazú (from the same family as cocoa) smelling of chocolate and pineapple, tasting like pear with a banana – beeing used mainly in the production of desserts and beverages (and body balms). I tried and I recommend it ! In Trinidad vivitors can try Tucunare (peacock bass).

Santa Cruz , located at the border of three different regions, has many typical dishes – La Cocina Cruceña is promoted by the association called Gastrocruz, that organizes numerous training courses and exhibitions. Interestingly, despite of abundance of vegetables and fruit, all tradicional dishes are very similar, consisting of: meat, rice, bananas, yucca and papas fritas (french fries), served always with llayua (hot souce).

This is a list of some of the dishes from oriental part of Bolivia:

Cuñapé : small round bun, made of yucca flour ( almidón ) with cheese in the middle, similar to the Colombian la almojábana, in guarani language it means ‘little woman’ (mujer pequeña). Very good.
■ Locro : chicken broth with rice and banana (platano – a banana , which must be cooked)
Majadito : watery rice with beef jerky (charque), served with tomatoes and onions salad, egg and fried platanos; dates back to hispanic times and reminds of Spanish paella. I like more majadito seco (dry one).
■ Masaco : green banana with charque or chicharon ( dry, spiced  pieces of pork meat, fried for a long time in their  own fat)
Pacu: fried river fish in spices.
Pan de arroz ( empanada de arroz ) – deep fried bun made with rice flour and cheese (white cheese , often unpasteurized , eaten raw by tourist may be the cause of severe food poisoning ! ) , wrapped in a banana leaf . My favorite :)
■ Patasca : soup with mote (a kind of large corn) in the stock of pork, cooked with pieces of meat and colorante (red dye, kind of spices) .
■ Roscas paraguayas : kind of donouts baked with almidón flour.
Surubí : fried river fish.
■ Zonzo : ground yucca (molida) with cheese, grilled on a skewer .
■ Tamal , Humint : pieces of corn wrapped in leaves , baked in the oven.
■ Pacamuto de res: roast beef , rice with cheese and salad with tomatoes and onions.
Parrillada de res ( churrasco ) : slices of grilled beef and ribs with giblets and sausages. This popular dish is served in churrasquerias , shared by few people, served with watery rice and salad. To me it looks a little unappetizing :)
Bife Chorizo ​​: a thick piece of roast beef with tomato salad.
■ Coto rellenos : skin from the neck of chicken, stuffed with chicken giblets (!)
■ Locro Carretero : a thick soup of dried meat (charque) .
■ Mammon : grilled beef.
■ Relleno : rice and minced meat cooked in the intestines.
Empanadas de carne : small pie with meat, potato, carrot and egg in own sauce.
Caldo de pet : turtle soup .
Palometa frita : roasted piranha .
Carne de monte (mountain meat ) – deer, roe deer ( Hurin ), lowland paca – kind of a big crate rodent (Jochi pintao), collared peccary just like wild boar (taitetú).
■ Masaco de yuca y chicharon – mashed yucca with chicharon .

Desserts:
■ Cuajadilla : buttermilk with miel de Caña (sugar cane syrup , called here honney ) .
■ Gelatina de pata : jelly with long- cooked beef , mixed with milk and sugar (!).

Drinks :
■ Ambrosia: fresh cow’s milk with a bit of Singani (white grapes alcoholic drink, classified as brandy, produced in Tarija and the surrounding area , which is considered the national drink of Bolivia ) .
■ Sucumbe : milk with cinnamon and sugar, with Singani, served warm.

La cocina tipica  (national cuisine) is served in many restaurants, but the most popular in Santa Cruz are the ‘Casa del Camba ‘ and ‘Casa del Campo ‘ . Even though you have to pay 50 bs. for a main course, the restaurants are almost always full. Locals and tourists are attracted not only by food, but also live music and traditional decor. I personally do not recommend these places (too many people,  too much noise, I am not a fan of Camba food), nevertheless it’s worth to visit one of them at least once.

Dia de los Muertos + Day of the Dead + Czyli boliwijskie Zaduszki

Dia de los Muertos (lub Dia de los Difuntos) oznacza Dzień Zmarłych, również znany jako Dzień Zaduszny, obchodzony 2 listopada, a w Boliwii bedacy dniem wolnym od pracy. Wczesniejszy Todos Santos (Dzien Wszystkich Świętych) ma bardziej prywatny charakter.

Dia de los Muertos jest mieszanka rdzennych oraz chrześcijańskich (katolickich) przekonań religijnych. Tego dnia rodziny odwiedzaja groby swoich zmarłych, przynoszac na cmentarz potrawy, przygotowane poprzedniej nocy. Celebracja ma forme pikniku, podczas ktorego krewni przygotowuja miejsce przy ‘stole’ dla swojego zmarlego, czekajac na przybycie jego duszy. Boliwijczycy wierza, iz dusza zmarlego przybywa na ziemie o godzinie dwunastej w Dniu Wszystkich Swietych i zostaje na padole ziemskim przez nastepne 24 godziny. Jeśli zmarla osoba byla dzieckiem, rodzina rozklada na jej grobie (stole) biały obrus; czarny lub ciemny materiał jest używany, jezeli zmarlym jest osoba dorosla. Stol jest również ozdobiony świecami i zdjęciami. Niektórzy uważają, że zmarly powraca na ziemię, aby sprawdzić, czy jego rodzina i przyjaciele wciaz o nim pamietaja.

Dia de los Muertos (or Dia de los Difuntos) means Day of the Dead, which in the Catholic faith is also known as All Souls’ Day. In Bolivia it takes place on November 2, which is a public holiday, after the celebration of Todos Santos (All Saints’ Day) on November 1st, when people build an altar with the pictures of their loved ones, food and flowers at their homes.

On Dia de los Muertos indigenous customs mix with Christian (Catholic) religious beliefs. Families visit the tombs of their dead with a feast, which they prepare the night before. They spread out the feast in the form of a picnic, setting places for their dead relative at the “table” as they wait for the souls of the dead to “arrive”. They belive, that dead are living their graves at noon the day before and stay on Earth for 24 hours. If the dead person is a child, a white tablecloth is used. Black or dark cloth is used if the decised is an adult. The table is also adorned with candles and photos of the loved ones. Some believe the dead return to Earth to see if they are still being remembered by their families and friends.

Rodzina przygotowuje te wielka uczte na cmentarzu, bo wierzy, iz dusze potrzebują dużo energii, aby powrócić do swojego świata. Wszystko niezwykle, moze byc znakiem swiadczacym o tym, iz zmarly jest wsrod swych bliskich – nawet mucha siadajaca na jedzeniu moze byc interpretowana jako dusza. Wierzy sie rowniez, iz zmarli sa zawsze obecni wsrod ludzi, ale te dni sa dla nich szczegolne.

W zachodniej Boliwii, zgodnie z rdzennymi wierzenami ludow andyjskich,” stół ” ukladany jest zazwyczaj na trzech poziomach: Alaxpacha, symbolizuje niebo, Ak’apacha – ziemie i Mank’apacha – piekło. Zywność rozlozona jest wiec w określonej kolejności, w zaleznosci od tego, gdzie zostala wyprodukowana (pod ziemia, na ziemi czy nad ziemia).

Waznym skladnikiem uczty sa tanta wawas – rodzaj słodkiego pieczywa o różnych kształtach. Chleby maja zazwyczaj ksztalt dzieci, ktorych twarze są czesto dorabiane z gliny i wypiekane w ciescie. Figurki, reprezentuja dusze zmarlych, ktorych celebruje sie podczas dnia Wszystkich Swietych. Pieczywo moze miec rowniez ksztalt drabiny, po ktorej dusze zmarlych moga wspiac sie do nieba, gwiazdy, krzyża, czy anioła ze skrzydłami.

Another great feast is held in the cememntary on the 2nd because the dead need a lot of energy to return to their world. Anything out of the ordinary that takes place during the feast is taken as a sign that the dead have arrived (even the landing of a fly on food can be thus interpreted). The dead are always present but on this particular day, they either come down from heaven to join their families, or rise to heaven.

In Western Bolivia, according to Andean indigenous beliefs, the “table” is usually set in three levels: the Alaxpacha (heaven), the Ak’apacha (earth), and the Mank’apacha (hell). The preferred foods of the dead are taken into account when preparing this feast and the foods are set out in a certain order respecting the layers in which they are produced (sky, earth, underground).

One of the most important ingrediens on the ‘table’ are tanta wawas – sweet breads made into various different shapes. Some of the breads are shaped into human figurines with faces either decorated onto the breads or little clay heads baked into the bread. Figurines represent the souls of the decised, while other breads are shaped like ladders (so the souls of the dead can climb up to heaven), stars, crosses, or angels with wings to help children and babies to rise to heaven.

10157404_720704211343569_4771108253199108406_n

Wiele kultur andyjskich wierzy w znaczenie wzajemności. Ludzie zywia zmarlych, ktorzy w zamian zapewniaja deszcze i obfite zbiory. W tym miejscu warto przypomniec, iz w Boliwii pora deszczowa (wiosna/lato) rozpoczyna sie z polowa listopada. Często rodziny zatrudniaja w tym dniu (i nie tylko wtedy) zespoły muzyczne, grajace ulubione piosenki zmarlego. Płacą także dzieciom za modlitwe przy grobach swoich bliskich wierzac, że Bóg bardziej lituje się nad wstawiennictwem dzieci biednych niż nad tych, którzy nie są w potrzebie.

Many Andean cultures belief in the importance of reciprocity. The living feed the dead, whose bones are drying under the November sun, and the dead intervene with the earth to ensure she provides rains, which begin in mid-November. Often families hire bands or take other forms of music with them. They also pay children to recite prays at the tombs. Many believe God takes pity on the prayers of children or the poor more than on the prayers of those who are not in need.

Przed przybyciem Hiszpanów, zabalsamowane ciala zmarlych byly wydobywane z grobów, aby mogli oni, w sensie bardziej doslownym, uczestniczyc w uczcie wraz z rodzina. Jako ze katoliccy Hiszpanie zabronili tego rytuału (tak jak kosciol zabronil obrzadku Dziadow w Polsce), członek rodziny często przebiera sie za zmarlego i tak pojawia sie przy rodzinnym w grobie. Biorac udzial w uczcie, wypytuje poszczegolnych czlonkow rodziny, jak spedzili mijajacy rok. Czasami osoba udajaca “zmarlego” daje porady dzieciom, ktore wraz z koncem dnia przeganiaja przebranego z cmentarza, aby mieć pewność, iz dusza zmarlego nie pozostanie w jego ciele, by mieszkac wsrod zywych. Sa tez osoby, ktore wcale nie odwiedzaja cmentarza, przygotowujac ucztę w domu, a gościom, którzy ich w tym czasie odwiedzaja, oferowane są wszystkie ulubione potrawy zmarlego.

Before the arrival of the Spanish, the dead (who at the time were embalmed) were taken out of their tombs. Friends and family members would dance with them, walk them around the cemetery, eat a meal with them and then put them back in their tombs. When the Spanish arrived, they forbade this ritual. So today, a family member often dresses up to look like a dead family member and appears at the family reunion at the grave. He or she takes part in the feast that has been prepared and asks how the family has been over the past year. Sometimes the “dead” person gives advice to the children. When the day ends, the children take palm fronds and chase the person in the costume out of the cemetery just to be sure the soul of the real dead person doesn’t give in to the temptation of inhabiting their body in order to remain among the living. Many people don’t take the feast to the cemetery at all. Instead, they prepare a feast at home and guests who visit are offered all the favorite foods of the dead.

Niestety, osobiscie nie mialam szczescia doswiadczyc opisanych powyzej zwyczajow, jako ze drugi rok z rzedu spedzam ten dzien w tropikach. Poszlismy dzis z rana na Cementario General w Santa Cruz i na wlasne oczy przekonalismy sie, ze Cambas obchodza Zaduszki raczej w tradycji chrzescijanskiej. Rodziny, odwiedzajace swych bliskich, przynosily kwiaty i swieczki, a jedyna forme ucztowania oferowali sprzedawcy kawy i czipsow, krazacy po cmentarzu.

Unfortunately, I hadn’t personally experienced these intresting habits described above, as I have spent the second year in a row in the tropics. Today in the morning we went to Cementario General in Sata Cruz and with our own eyes we saw that Camba people celebrate Dia de los Muertos in the Christian tradition. Families visiting their loved ones brought flowers and candles, and the only form of feasting were offered by sellers selling coffee and chips, circling around cemetery.

DSCN1314

DSCN1312

DSCN1309

DSCN1318

Przyznam szczerze – bylam troche zawiedziona. Wiecej zycia pamietam z cmentarza w Cochabambie, ktory odwiedzilismy w zeszlym roku, podczas Dnia Matki. Moze winny byl temu deszcz? Jedno jest pewne, zeby na wlasne oczy zobaczyc te niezwykle poganskie tradycje Swieta Zmarlych w Boliwii, trzeba w tym dniu znalesc sie po stronie Zachodniej kraju, najlepiej w La Paz, lub okolicznych miasteczkach i wioskach, gdzie swieto to wyglada mniej wiecej tak:

To be honest – I was a little disappointed. Even the cemetery in Cochabamba, which we visited last year on when Mother’s Day, was more lively. Maybe we can blame it on rain? One thing is certain, if we ever want to experience these very interetsing and colourful Bolivian traditions, we needto find ourselves in the West part of the country, the best in La Paz and the surrounding towns and villages, where this day looks more less like that:

72347866

Fot. globalpost.com

73836_gd

Fot. lostiempos.bo

cjornadap

Fot. jornadanet.com

Tydzien pozniej, 9 listopada Zachodnia Boliwia celebruje starozytny rytual – ‘Dzien czaszek’ (Dia de los Natitas). W czasach prekolumbijskich rdzenni mieszkancy regionow Andyjskich (Qechua i Aymara) wykopywali  kości swoich zmarlych przodków w trzecim roku po pogrzebie, by oddac im czesc. Legenda glosi, iz kazdy czlowiek posiada 7 dusz, a jedna z nich znajduje sie wlasnie w szkielecie. Dzis, potomkowie wykopuja tylko czaszke i przenosza ja do domu rodzinnego, by dusza zmarlego czuwala nad domostwem. 9 listopada, czaszki dekoruje sie świeżymi kwiatami, kapeluszami oraz skladane sa im ofiary z papierosów, liści koki, alkoholu i różnych innych elementów, w podziece za ochrone. Czaszki są rowniez przynoszone na centralny cmentarz w La Paz, z okazji specjalnej Mszy i błogosławieństwa. Warto pamietac, iz jezeli czaszki pozostawione sa bez opieki i zaniedbane, moga przyniesc nieszczescie ich posiadaczowi!

And one week later, on 9th of November native Bolivians of Andean origin (Quechua and Aymara) follow other ancient ritual called Dia de las Nenitas – The Day of Skulls. Legend has it that every being is blessed with seven souls and of the seven, one is found in the skeleton. In pre-Columbian times indigenous Andeans had a tradition of sharing a day with the bones of their ancestors on the third year after burial. However, only the skulls are used today. Traditionally, the skulls of family members are kept at home to watch over the family and protect them during the year. On November 9, the family crowns the skulls with fresh flowers, sometimes also dressing them in various garments, and making offerings of cigarettes, coca leaves, alcohol, and various other items in thanks for the year’s protection. The skulls are also sometimes taken to the central cemetery in La Paz for a special Mass and blessing. It’s worth to remember that ancestors’ remains can bring both good luck and bad luck, when not taken care of!

Boo!

Day-of-the-Skull-Bolivia-Herald-Sun-610x406

Fot. Herald Sun.

Źródła/ Sources: Bolivia Bella, www.huffingtonpost.com i wlasne obserwacje/ own observations.

More photos / wiecej zdjec:

 

DSCN1302

DSCN1303

DSCN1307

DSCN1311

Meanwhile in La Paz / Tymczasem w La Paz:

 

muertos-bolivia-021110

Fot. libertaddigital.com 

021n1mun-1

Fot. lostiempos.bo

F201111040844572314423711

Fot. spanish.peopledaily.com.cn

celebrations-for-day-of-the-skulls-in-bolivia-11

Fot. eagad.com

Halloween School Party

Przyznam, pierwszy raz obchodzilam Halloween wlasnie w Boliwii (nie liczac obchodow przedszkolnych w Irlandii) – w szkole jezyka angielskiego w Santa Cruz de la Sierra, ktora tym samym celebrowala rowniez zakonczenie roku szkolnego.

Czegoz sie nie robi dla uczniow! Ano, przebiera sie za Facebooka:) Moze moj kostium z ksiazka na glowie i znakiem ‘like‘ na piersi nie byl zbyt odkrywczy, ale na pewno wywolal kilka usmiechow, szczegolnie wsrod rodzicow. Z cala pewnoscia nie uniknelam rowniez komentarzy, do ktorych zreszta zachecal napis ‘comments‘ na moich plecach.

Przyznam, poczatki zabawy byly ciemiezne, moze dlatego iz atmosfera zupelnie nie przypominala Halloween – w jasno oswietlonej sali wisialy rozowe balony, a zatrudniony na te okazje DJ zapodawal najnowsze przeboje. Powoli jednak, zwlaszcza wraz z pojawieniem sie Coca- Coli, przekasek oraz podluznych balonow, sluzacym dzieciakom do okladania sie, impreza nabrala tempa.

DSCN1266 DSCN1285

W przerwie pomiedzy krojeniem bulek, rozlewaniem napojow i zabawiaiem uczestnikow swoja osoba, udalo mi sie pstryknac troche zdjec z moimi dzieciakami. Niestety, wlascicielka szkoly zupelnie pominela nauczycieli, uwieczniajac jedynie uczniow na pamiatkowych zdjeciach – trzeba wiec bylo dzialac na wlasna reke:)

DSCN1293

DSCN1273

Po dwoch godzinach, wyczerpana i ubozsza o 50 bs., ktorych mi nie wyplacono (ciekawe ile wzial wspomniany DJ za swoj czas i poswiecenie?), z ulga wrocilam do domu.

Teraz mam tydzien wakacji, a co po wakacjach, tego nikt jeszcze nie wie:)

* Halloween, wywodzace sie z tradycji celtyckiej, a rozpropagowane przez Amerykanow, nie przyjelo sie w Boliwii. Owszem, niektorzy urzadzaja sobie przebierane ‘party’, ale sa to raczej odosobnione przypadki. Kiedy w nocy ktos zadzwonil do naszych drzwi, nie chcielismy sie z nikim dzielic naszymi czekoladkami, wiec dzwonek zignorowalismy. No treat no trick :)

***

This year I celebrated Halloween for the firs time in my life (I don’t count my creche’s parties in Ireland) – in the  English language school in Santa Cruz de la Sierra , which also celebrated the end of the school year.

And, for my lovely students I dressed up as a Facebook :) Maybe my costume with a book on my head and a ‘ like ‘ sign on the chest was not too revealing, but it certainly sparked some smilies, especially among parents. I am also sure, I haven’t escaped the comments, to which, moreover, I was encouraging with ‘ comments ‘ sign on my back.

The beginnings of the party weren’t fun, and I blame it on the atmosphere that was completely anti- Halloween. The room was brightly lit and decorated with pink balloons, and DJ, employed on the occasion, played the latest latino hits. Slowly, however , especially when the Coca – Cola came to the tables with snacks and elongated balloons, serving kids as a weapon to beat each other, the party pace has improved.

DSCN1284 DSCN1295

In the interval between cutting the bread rolls, serving the beverage and entertaining participants, I managed to take some pictures of/ with my kids. Unfortunately, the school ‘s owner completely ignored the teachers, taking the official photograph only of the students, so I needed to act on my own.

DSCN1281

DSCN1277

DSCN1289

After two hours, totally exhausted and poorer by 50 bs., that were never paid for my work (I wonder how much the said DJ recived for his time and dedication ?), I went home.

Now I have a week vacation, and after that? God knows.

* Bolivians rather don’t celebrate Halloween – this Celtic but popularized by Americans tradition doesn’t have much in common with Bolivian culture. Therefore, at night, when someone rang our bell, we weren’t too eager to share our chocolates, so we didn’t answer the door.  No treat no trick!:)

Silpancho – The Best of Bolivian Cuisine *** Przysmak kuchni boliwijskiej

To, ze nie przepadamy za boliwijska kuchnia nie znaczy, ze nie lubimy żadnych potraw tradycyjnych. Wręcz przeciwnie, zasmakowaliśmy w niektórych specjałach charakterystycznych dla regionu Cochabamby –nazywanej stolica kulinarna Boliwii. Jednym z dan, ktore przypadlonam do gustu jest Silpancho (Quechua – Sillp’anchu) czyli taki nasz kotlet schabowy, tylko z mięsa wołowego.  Tradycyjnie, mięso rozbija się kamieniem na cienkie placki o średnicy dużego talerza, na kamiennej płycie. Dziś w ożyciu są metalowe tłuczki, ale niektóre domostwa wciąż posiadają specjalne miejsce do ‘bicia’ mięsa.

The fact that we don’t really like Bolivian cuisine does not mean that we do not like any of its traditional dishes. On the contrary, we love some specialties characteristic for Cochabambaknown as the culinary capital of Bolivia. One of them is Silpancho – a bit like Polish ‘kotlet schabowy’ (flatten pork chop in bread crumbs), only made of beef. Traditionally, the meat is flattened into very thin circles with a diameter of a big plate, using a stone on a stone plate. Today people rather use meat tenderizer, but you can still see special stones used to ‘beat’ meat in many homes.

contenidos_silpancho600

Fot. guiaji.com.bo

Ale silpancho to nie tylko mięso – usmażony ‘kotlet’ ułożony jest na dużej porcji białego ryżu i podsmażanych ziemniakach w plasterkach, na wierzch którego kładzie się usmażone jajko, z lejącym się żółtkiem, oraz sałatkę z drobniutko posiekanych pomidorów, papryki i cebuli. Do tego ostry sos, czyli wszechobecna w Boliwii Llajua. W Cochabambie obowiazkowo z pomidorami ikilkinia.

Porcja Cochabambinska naje się spokojnie kilka osób, my postanowiliśmy wiec zmodyfikować to danie według własnych potrzeb i gustów.

But silpancho isn’t just a meat – fried beef is being placed on a large portion of white rice and fried sliced potatoes, on top of whose fried egg with running yolk is arranged with a salad of finely chopped tomatos, pepper and onion. The dish is served with hot Llajua sauce , which is ubiquitous in Bolivia. In Cochabamba prepared with tomatoes and kilkinia herb.

Portion of food served by Cochabambinos could feed few people, so we decided to modify it according to your needs and taste.

Ryż i ziemniaki zastąpiliśmy naszym ulubionym warzywem – smażoną yuca, czyli bulwami manioku jadalnego. Tutaj można ja dostać w kilku formach – prosto z ziemi, ktorą trzeba obrać, obmyć i pokroić na mniejsze części, a czasem już ugotowaną, zamrożoną i gotową do smażenia. Ja zwykle kupuję mrożoną, którą następnie gotuje aż do miękkości przez jakąś godzinę (niedogotowany maniok jest toksyczny a nawet trojacy!), następnie kroję w mniejsze kawałki, wyciągając twardy ‘sznurek’ ze środka  i okładam na blasze ze spora ilością oleju. Piekę w piekarniku, co jakiś czas przekładając z boku na bok, coby się równo podsmażyła i nie wyschła za bardzo (można też na patelni).

We replaced rice and potatoes with our favorite vegetable – fried yuca (cassava). Here you can get it in several forms – straight from the ground or peeled, washed clean and cut into smaller parts. Sometimes, pre- cooked , frozen and ready for frying. I usually buy frozen, boil until tender for about an hour (uncooked yuca is toxic and even poisonous!), then cut into smaller pieces, pulling out a hard ‘string’ from inside and place on a baking tray with a generous amount of oil. I then put it into the oven, from time to time turning it from side to side, so it fryes equally and does not dry out too much.

_MG_1944

Chrupiącą ‘jukę’  wystarczy posypać szczyptą soli i gotowe! Do tego usmażone małe silpancho, które kupujemy już rozwałkowane, przyprawione solą i pieprzem, obtoczone w bułce tartej (ostatnio zaczęlam jednak bic mięso sama:) A obok sałatka z pomidorów i cebuli, z octem balsamicznym i oliwą z oliwek, żeby  danie nie było takie suche, oraz kleks la Llajua (Freddy zjada polowę słoiczka na raz).

I then sprincle browned and crispy yucca with a pinch of salt and a dish is ready to eat! I serve it beside small silpancho , which we buy already flattened, seasoned with salt and pepper and breadcrumbs, together with tomatoe, and onion salad with balsamic vinegar and olive oil, and blob of Llajua (Freddy eats half of a jar at once). 

Jak na Polkę przystało,  zapoznałam Freddiego z ogórkami kiszonymi, których trochę słabszą wersje można dostać w supermarkecie i korniszonami, oraz rodzajem naszej surówki warzywnej w zalewie octowej, w Boliwii produkowanej przez firmę nimiecka Dillman i zwanachamada. Czasem dodaje również boliwijski odpowiednik naszej kapusty kiszonej.

Now, being ‘Polish and proud’ , I acquainted Freddy with sour pickles (that sometimes can be found in the supermarket) or just pickles, and a kind of vegetable salad in vinegar,  produced in Bolivia by German company Dillman and called Chamada. Sometimes I add Bolivian – made sauerkraut.

_MG_6406

I tak oto wygląda nasza, troszkę zmodyfikowana i urozmaicona wersja silpancho, którą zajadamy się mniej więcej raz na 2 tygodnie.  A z reszty usmażonych kotletów, następnego dnia, przygotowuję domowe burgery, będące naszym odpowiednikiem trancapecho, czyli kanapki z silpancho zawierającej wszystkie składniki dania, z ryżem włącznie. Ja obywam sie bez ryżu, ale za to serwuję z korniszonami;)

And so we enjoy our modified silpancho version, which we eat about once every 2 weeks. And from the rest of meat, I prepare homemade burgers – our American response to Bolivian Trancapecho – the sandwich containing all silpancho ingrediens, including rice and potatoes;) 

Provecho!

mail1

Fot. eldia.com.bo