‘Oriente Boliviano’ and Camba People *** ‘Orientalny’ znaczy ‘Camba’

Dziś w Cochabambie “Dia del Peaton”, a Santa Cruz obchodzi ‘Dia de la Tradicion Cruceña. Jest “mini maraton”, sa i lokalne zespoły grajace tradycyjna muzyke, ludzie ubrani w tradycyjne stroje, sprzedawcy sombreros i typowego jedzenia oraz Ksiazniczka Tradycjii Santa Cruz (wedlug mnie o wiele piekniejsza niz obecna ‘silikonowa’ Miss Boliwia, takze pochodzaca z Santa Cruz, bedaca ‘twarza’ i ‘cialem’ kliniki medycyny estetycznej)  – wszyscy skoncentrowani na głównym placu. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się tak ciekawego niedzielnego spaceru, poniewaz nie słyszalam wczesniej ani słowa o tym wydarzeniu. Dolaczam wiec do obchodow kultury Cruceños – Camba, piszac o niej slow kilka!

Today is a busy day in Bolivia – Cochabamba has its ‘Dia del Peaton’ and Santa Cruz celebrates ‘Dia de la Tradicion Cruceña. There is a ‘mini marathon’, local bands, people dressed in their traditional clothes, sombreros sellers and food stands as well as Princess of Tradition of Santa Cruz (for me, she is much more beautiful than the present ‘artificial’ Miss Bolivia, also from Santa Cruz, who is a ‘face’ and ‘body’ of one of the plastic surgery clinics), concentrated on the Main Plaza. I must say, I haven’t expected such an interesting Sunday walk as I hadn’t heard a word about this event before. So, I join the celebration of a CambaCruceños Culture by witting few words about it!

DSCN1090

Kultura Camba stworzyla swoj wlasny jezyk, architekture, muzyke (rytmy Camba taquirari i chovena oraz taniec Brincao), a także sztuke wizualna. Najpopularniejszyi motywami lokalnego rekodziela są tropikalne ptaki rzeźbione w drewnie lub malowane, bizuteria z kolorowych nasion, paski i portfele ze skory tropikalnych zwierząt (krokodyl, waz) oraz pięknie tkane hamaki. Produkty z Orientu nie sa moze tak tajemnicze i bogate jak te z Altiplano (wnioskujac z tego co widzialam na bazarze), ale sa za to cudnie egzotyczne!

Camba culture has its greatest expressions in its own linguistics, architecture, music and also in the field of visual arts. The most popular items of a local artesania are: tropical birds carved in wood or painted, colourful seeds in jewelry making, object made from the leather of tropical animals (snake belts, crocodile wallets etc.), and beautifully weaved hammocks. Not so mysterious and rich as artesania de Altiplano (judging from what’s on display), but different, fresh and exotic!

DSCN1085

Kuchnia Camba sklada sie ze swiezych lokalnych produktów, takich jak juka, kukurydza, owoce tropikalne i mieso dzikich zwierząt (miedzy innymi). Najbardziej popularna restauracja w Santa Cruz jest “La Casa del Camba”, ktorej nie moge z czystym sumieniem polecic, ale ktora warto odwiedzic, by poczuc atmosferę typowych boliwijskich ‘mercados’ w troche lepszym wydaniu. Miejsce to jest przepełnione i drogie (50 bs. za danie), ale zaprasza rytmami tradycyjnej muzyki Camba oraz kelnerami w sombrerach:)

Important ingredients of Camba culture is also the music: camba taquirari, chovena musical rhythms, and brincao dancing.  Camba cuisine uses local ingredients such as cassava (yuca), maize (corn), tropical fruit and wild animals (among others). The most popular restaurant in Santa Cruz is ‘La Casa del Camba’, which I can’t recommend, however it serves all kinds of traditional dishes from Oriente (especially churrasco) worth seeing and trying. Place is rather crowdy and pricy (50 bs. per plate) and it retains some rusty atmosphere of typical Bolivian mercados. Here you can hear traditional Camba music and be served by waiters in sombreros:)

Camba maja również swój własny dialekt Español. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale najbardziej charakterystycznymi aspektami języka są: śmieszny akcent i niedokończone słowa :) “Camba” to słowo historycznie stosowane w Boliwii dla okreslenia rdzennej ludności wschodnich tropikalnych regionow, zwanych Kandire, lub ludzi, którzy urodzili się w departamentach Santa Cruz, Beni i Pando, obejmujacych 59% powierzchni kraju. Jednak w dzisiejszych czasach termin “Camba” jest używany głównie w odniesieniu do białych Boliwijczykow głównie hiszpańskiego pochodzenia i Metysów, urodzonych w okolicach Santa Cruz de la Sierra.

Camba people have also their own Español dialect. I won’t go into details, but the most characteristic aspects of the language are funny accent and unfinished words:) “Camba” is a word historically used in Bolivia to refer to the indigenous population in the Eastern tropical region of the country called Kandire, or to those born in the area of Santa Cruz, Beni, and Pando (59 % of Bolivian territory). But nowadays, the term “Camba” is used predominately to refer to white and mestizo Bolivians largely of Spanish descent, born in the Eastern lowlands in and around Santa Cruz de la Sierra.

DSCN1081

W XVII w. jezuita Pedro Dias zapisal, że słowo Camba oznacza “amigo” (macamba w liczbie mnogiej) w jednym z języków bantu, uzywanym przez niewolników z Angolii, sprzedawanych w Ameryce (Angola była portugalska kolonia). W jezyku indian Guarani, ‘Kamba’ jest tłumaczone jako “Czarnoskory”, odnosząc się do niewolników, którzy zostali sprowadzeni do Ameryki przez Portugalczykow. Takze niektóre lokalne katolickie liturgie odnosily się do króla Baltazara jako ‘Świętego Camba’. Jednak gdy afrykańscy niewolnicy zostali sprzedani do Potosi, a w koncu osiedli w Yungas, słowo Camba zaczelo funkcjonowac jako pseudonim dla całego regionu Oriente Boliviano.

In XVII century, jesuit Pedro Días recorded that word camba means ‘amigo” (macamba in plural) in one of the Bantu languages spoken by Angolan slaves sold in America (Angola was a Portuguese colony), and in guarani language (native to Oriente), kamba is translated as a ‘black man’, referring to slaves that were brought to America by Portuguese conquistadors. Some local catholic liturgies refer to King Baltasar as the Holy Cambá. However, when African slaves went to Potosi and settled in Yungas, word camba started to function as a nickname of the whole region of Oriente Boliviano.

DSCN1095

Oczywiście, niektorym osobom wydaje sie obraźliwym, by ich nazwa Camba miala mieć pochodzenie afrykańskie, i jak uwazaja, pochodzi ona od nazwy miejscowości w Galicji – Cambados. Opierają swoją teorię na fakcie, iz Jezuickie Kroniki opisują tradycje hiszpańskie i kreolskie w Ameryce, a nie afrykańskie (niespodzianka!). Ludzie Camba od dawna byli w konflikcie z Collas – rdzenna ludnoscia zachodniej Boliwii (Quechua i Aymara), ze względu na roznice w zwyczajach, zachowaniu i wyglądzie. Dlatego dziś dość często mozna usłyszeć Camba uzywajacych okreslenia ‘Colla‘ jako przekleństwo i odwrotnie. Wierzcie lub nie, ale nawet mój Freddy wiedzial, że ‘slowo Colla‘ jest zniewazeniem, nie majac pojęcia o innym jego znaczeniu.

Of course, for some people it’s insulting that Camba may have an African origin, so they say that the world comes from the name of the village in Galicia – Cambados. They base their theory on the fact, that Jesuit’s Chronicles describe many traditions of Spanish and Creole people in America, not these of African slaves (surprise surprise). Camba people have always been in conflict with Colla people, who are the indigenous population of Western Bolivia (Quechua and Aymara), due to their different customs, behavior and appearance. Therefore, today it’s pretty common to hear Camba folks say ‘Colla’ as a swear word or for insulting the Western population and vice versa. Believe or not, my Freddy – Colla himself, also thought that ‘Colla’ is an insult and had no idea about the other meaning. 

DSCN1098

Różnice kulturowe stały się bazą dla “Ruchu Wyzwolenia Narodu Camba” (Movimiento Nación Camba de Liberación lub MNCL) – boliwijskiego ruchu separatystycznego, promujacego ideę niezależności departamentów Pando, Beni i Santa Cruz w ramach wschodniej Boliwii. Ruch ten ma swoje korzenie w XIX wieku, ale konflikt między Wschodem a Zachodem zaostrzyl sie z wyborem pierwszego Indianskiego prezydenta Evo Moralesa, zwolennika plantatorów koki i kultury Aymara. MNCL stwierdza, że od tego czasu kultura Boliwii jest reprezentowana tylko przez andyjski region kraju. MNCL odrzuca “kulture koka” (tradycyjne użycie liści koki), ponieważ jest ona głównym składnikiem kokainy. Tutaj musze dodac, iz nie tak dawno uslyszelismy od taksowkarza – Cruceño, że Cochabamba to bogate miasto, zbudowane na kokainie. Ciekawe,  ze Cochabambinos mowia to samo o Santa Cruz :)

The cultural differences became a base for ‘The Camba Nation Liberation Movement’ (Movimiento Nación Camba de Liberación or MNCL) – a Bolivian separatist movement that promotes the concept of “independence” of the departments of Pando, Beni, and Santa Cruz as part of Eastern Bolivia . The movement has its origins in XIX century, but the conflict between East and West has escalated with the first indigenous president Evo Morales, supporter of coca growers and Aymara culture. MNCL states that since then, Bolivian culture is represented only by Andean region of Bolivia. The movement rejects the “culture of the coca leaf ” (traditional use of the coca leaf), because it is a major component of cocaine. Not so long ago, a taximan – Cruceño mentioned that Cochabamba is a rich city, built on a cocaine. Interestingly, Cochabambinos say the same about Santa Cruz:)

MNCL jest oskarzane o rasizm i słyszalam wiele opowieści moich znajomych z Cochabamby, jak “ciemniejsi” ludzie, z pochodzenia Quechua i Aymara, są dyskryminowani w Santa Cruz. Jednak sama nie moge tego potwierdzic, tym badziej iz nawet mój Freddy, który wygląda jak współczesna inkarnacja boga Inków (kiedys znalezlismy jego podobizne w ksiazce historyczno-sztucznej:), nigdy nie miał żadnych problemów. Pracujac w międzynarodowej firmie, ma on codzienny kontakt zarowno z Cambas i Collas, i zawsze buduje dobry raport z ludźmi z ktorymi sie styka. Jak mówi – w stosunkach biznesowych nie jest problemem to, skad ludzie pochodza, ale to jak pracuja. Jednym slowem – profesjonalizm nie zależy od pochodzenia etnicznego.

Ale, jak to zazwyczaj bywa, spory tocza sie nie tylko o roznice kulturowe, ale o pieniądze. Tropikalna część Boliwii jest bogata w nafte, wode i inne zasoby naturalne, które stanowia podstawe dla rozwijającej się gospodarki. Ludzie Camba odnosza wrażenie, że utrzymuja ubozsze regiony Boliwii, nie otrzymujac nic w zamian od rzadu, ktory dba jedynie o andyjska czesc kraju.

The ‘Camba Movimiento’ is accused of being racist and I’ve heard many stories from my friends from Cochabamba, how ‘darker’ people of Quechua or Aymara origin are discriminated in Santa Cruz. Now, I can’t say anything about this, but my Freddy, who looks like a contemporary incarnation of the Inca god (once we found an image of him in an art history book:), never had any problems. Working in an international company, he has daily contact with both – Cambas and Collas, and always builds a good raport with people he works with. He also says that in business relations it’s not the problem where people come from, but how they work, as professionalism doesn’t depend on ethnic origin.

But, as it always happens, it is not just about the culture, but the money. The tropical part of Bolivia is rich in oil, water and other resources, that are a big components of growing Bolivian economy. However, Camba people have an impression that they have to ‘pay’ for  the other poorer regions of Bolivia, not receiving anything back from the government, that takes care only for Andean part of the country.

DSCN1099

Trudny i skomplikowany problem, ale nie tak wyjątkowy – my Polacy rowniez mamy tego rodzaju problemy (Warszawa a reszta Polski, Slazacy itp. :) I choć nie zgadzam się z separatycznymi ideami Camba, muszę przyznac, iz rozumiem ich irytacje z powodu braku promocji i ich bogatej i barwnej kultury przez rzad Boliwii na swiecie.

Difficoult and complicated issue, but not so unique – we Poles have these kind of problems in our country too (Warsaw vs rest of Poland, Slazacy etc.:) And although I don’t agree fully with Camba people, I must say that sometimes I understand their irritation as government underestimate their rich and colourful culture.

Sources: Wikipedia and own observations./ Źródło: Wikipedia i własne obserwacje .

DSCN1094

Hands in the air who ever identified Bolivia with the tropics! I myself, just a year ago, knew only about the Andes, lamas and Incas… Shame on me!

Reka w gore, kto utozsamial Boliwie z tropikami?! Ja sama jeszcze rok temu wiedzialam tylko o Andach, lamach i Inkach… Wstyd mi za siebie!

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013) *** O życiu i sztuce wielkiego artysty

‘Mozna żyć bez sztuki, ale nie można BYC bez sztuki’

“Se puede vivir sin el arte pero no se puede ser sin el arte”

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013)

69142_10151212139389476_2004546010_n[1]¨El amigo¨(Przyjaciel) Ricardo Pérez Alcalá, akwarela na papierze, autoportret

To smutne, że ‘odkrylam’ wielkiego artyste Ricardo Pérez Alcalá tuz po jego śmierci. Ale mimo, iz już go nie ma wsrod nas, jego sztuka pozostanie z nami na zawsze.

Kariera artystyczna Ricardo Perez Alcala jest naprawdę imponująca. W swoim życiu, zdobył on wiele nagród zarówno w Boliwii, jak i za granicą. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Potosi i po raz pierwszy wystawił swoje prace w wieku piętnastu lat, kiedy udało mu się sprzedać około trzydziestu obrazow. Później ukończyl jeszcze architekture na Universidad Mayor de San Andrés w La Paz (1963), ale swoje życie zawodowe poświęcił malarstwu.

Po wygraniu wszystkich głównych nagrod w dziedzinie malarstwa i rysunku w Boliwii, podrozowal po całej Ameryce Łacińskiej, a jego tworczosc zostala szczególnie doceniona w Meksyku, gdzie mieszkał przez 14 lat, i gdzie czterokrotnie zdobył Nagrodę Państwową w dziedzinie akwareli. Sztuka Ricardo Perez Alcala została również uznana przez jury World Grand Prix akwareli oraz przez Francuskie MInisterstwo Kultury i Sztuki. Ostatnio zas został zaproszony do wystawienia swoich prac w Luwrze w Paryżu, co jest bezprecedensowym wydarzeniem dla Boliwijskiego artysty.

“Mistrz niemożliwych kolorow” zmarł w domu, zaprojektowany przez siebie. Ta ekstrawagancka rezydencja, podobna jest do domu-muzeum Salvadora Dali w Portlligat, ale posiada wlasny styl baroku- meztizo. Dom znajduje się w południowej czesci miasta La Paz i posiada 3 studia. Jedno z nich zanjduje sie obok sypialni artysty, gdzie malował przed snem. Jest tam takze mała kuchnia, gdzie przygotowywal na predce coś do jedzenia, aby moc szybko wrocic do tworzenia.

Urodzony w 1939 roku w Potosi – miescie o wielkiej historii, Pérez Alcalá był wielbicielem Diego Velazqueza, Rembrandta i Leonardo da Vinci. Często mowil takze o obrazach hiszpańskiego artysty Antonio Lópeza, szczegolna estema darzyl natomias współczesna akwarele amerykańskiego malarza Andrew Newell Wyeth’a.

Analizując jego akwarele mozna powiedziec ironicznie, że artysta był “antyakwarelista”, ponieważ pracował on poza kanonem tradycyjnej angielskiej akwareli, który głosi, że wykonanie obrazu w tej technice nie powinno zająć więcej niż dwie godziny, ponieważ po tym czasie nie jest już akwarela. Ricardo, uwazal, ze przypomina to wykonanie nudnego i prostego szkicu. Wypracował wiec swój własny sposób malowania i czasem, wykonczenie akwareli w najdrobniejszych szczegółach zajmowalo mu kilka miesiecy .

Pérez Alcalá po mistrzowsku oddawal światło, ktore w polaczeniu z elegancka paleta barw ‘tchnelo’ w jego akwarele codziennego życia, atmosferę tajemnicy i niepokoju.

Ale malarz nie ograniczal się tylko do martwych natur i pejzaży, wręcz przeciwnie, zawsze był innowacyjnym twórcą z wyobraźnią. Podczas swojej kariery, malowal wielkie osobowości z Meksyku i Boliwii, jak rowniez setki autoportretów w różnych technikach. W ciagu 60 lat stworzyl ponad 6000 obrazów, odzwierciedlajacych jego ogromną etykę pracy.

Ricardo Perez Alcala zmaterializował wcześniej niewyobrażalne wyzwania: w ciągłym poszukiwaniu nowych form wyrazu, wypracowal wlasna technike “akwareli na desce” – malowanie na otenkowanej drewnianej powierzchni, pozwala na mniejsza absorcje akwareli niz na papierze, dając większą intensywnosc i jasność kolorów.

Ponadto, był znanym architektem, rzeźbiarzem, karykaturysta oraz utalentowanym kucharzem-samoukiem i wspaniałym gospodarzem. Byl rowniez specjalista w zakresie kolekcjonerstwa oraz nauczycielem i mentorem kilku bardzo znanych artystów, miedzy innymi akwarelisty Dario Antezana z Cochabamby (syna jego najlepszego przyjaciela Gíldaro Antezana). Jako pedagog w Szkole Sztuk Pięknych w El Alto nauczal dwie artystki młodego pokolenia: Monica Rina Mamani i Rosmery Mamani Ventura, które wziely sobie jego lekcje do serca, osiagajac zawodowy sukces .

Wierzył, iz tylko poprzez ciezka prace da sie osiagnac doskonalosc: ‘El que escucha olvida, el que mira recuerda pero el que hace aprende”.

Kto słucha zapomina, kto patrzy pamięta, a kto probuje uczy sie.

Co ciekawe, w swojej tworczosci zawsze zawieral refleksje nad śmiercią. Jego prace sa zwykle związane z magicznym realizmem, hiperrealizmem i surrealizmem, ale z biegiem lat stały się bardziej tajemnicze i melancholijne. Powiedział kiedyś: “Me interesa el arte sólo cuando hay misterio”.

“Jestem zainteresowany tylko taka sztuka, która zawiera tajemnicę”.

Może dlatego tez, namalował swój autoportret w przepięknej akwareli na desce, ktora sam nazwal “Reclinado sobre mi Tumba” (“Leżący na swoim grobie“) (1992). To arcydzieło jest rodzajem malarskiego testamentu, w ktorym malarz zportretowal siebie jako zmartwychwstałego i nieśmiertelnego – tylko artysta jego wielkosci moze zapisac sie w pamięci zbiorowej oraz wszystkich tych, którzy cenia dobrą sztukę.

1004519_10151788473419476_991506052_n[1]

Ten autoportret mówi takze wiele o szlachetności Ricardo Pérez Alcalá, ponieważ zawarl on w obrazie szkielet koguta, przypominający o Gíldaro Antezana, ‘bracie’ i przyjacielu, który tak jak on wiernie uprawial zawod malarza i walke kogutów. Wreszcie, na szczycie kamienia można zobaczyć małe drzwi prowadzące do nieznanego wymiaru, z wieloma akwarelami rozplywajacych sie w czasie. “Leżący na swoim grobie” jest kameralnym, zabawnym, proroczym, tajemniczym, symbolicznym i reprezentatywnym dziełem sztuki, które podsumowuje dorobek i zycie artysty. Powiedział on kiedyś: ‘Lo único que le pido la vida es morirme con el último brochazo”.

Jedyne czego chcę od życia to umrzeć z ostatnim pociagnieciem pedzla

Ricardo Pérez Alcalá spełnil to marzenie, dla którego poswiecil całe swoje życie: żyl i umarl jako artysta. Teraz, zostawia nam w spadku swa cenną pracę, czym potwierdza, że prawdziwi artyści nigdy nie umierają.

Wniose cos do ludzkości, powiedziałem, i stałem się malarzem.

Voy aportar algo la humanidad, dije, y mnie converti en pintor.

Ricardo Perez Alcala

Fragmenty wybrane i przetlumaczone z oryginalnego tekstu dr. Harolda Suárez Llápiz, ucznia, przyjaciela artysty i wielbiciela jego sztuki. Lekarza, badacza i krytyka sztuki wspolczesnej. Administratora ‘Arte Boliviano Contemporáneo “.

***

‘You can live without the art, but you can’t BE without the art’

“Se puede vivir sin el arte pero no se puede ser sin el arte”

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013)

9[1]

It’s sad that I discovered the great artist Ricardo Pérez Alcalá so late, after his death. But although he is gone, his art will stay with us forever.

The artistic career of Ricardo Perez Alcala is truly impressive. In his lifetime, he had won many awards both in Bolivia as abroad. He studied at the Academy of Fine Arts in Potosi and held his first exhibition at fifteen, when he managed to sell around thirty paintings. He later graduated as an architect at the Universidad Mayor de San Andrés in La Paz (1963) but devoted his professional life to painting.

After winning all the major awards in painting and drawing in Bolivia, he had traveled throughout Latin America and his work was particularly recognized in Mexico, where he had lived for 14 years and where he won the National Watercolor Prize on four occasions. Ricardo Perez Alcala was also recognized at Watercolor World Grand Prix and by the National Federation of French Culture and European Arts . Recently he was invited to exhibit his work at the Louvre in Paris, an unprecedented event for a Bolivian artist.

‘The master of impossible colors’ died in the house that he designed himself. This extravagant residence is similar to the house-museum of Salvador Dali in Portlligat, but with a very own meztizo – baroque style. In this vast refuge located in the Southern Zone of the city of La Paz, he had 3 studios. Moreover, he built a workshop right next to his bedroom, where he painted before going to sleep. There is also a small kitchen, where he prepared quickly something to eat, so he wouldn’t interupt his artistic creation.

Born in 1939 in Potosi – the city of a great history and art, Pérez Alcalá was an admirer of Diego Velazquez, Rembrandt and Leonardo Da Vinci. He also spoke often about the pictorial quality of Spanish artist Antonio López. But above all, the Bolivian painter had a great admiration for a contemporary watercolor by American painter Andrew Newell Wyeth.

Analyzing his watercolors one would say ironically that Perez Alcala was an “antiacuarelista”, because he was working outside the canons of traditional English watercolor, proclaiming that this technique should not take more than two hours in execution, since after this time is no longer watercolor. For the artist, this ‘old school’ was like a boring resembling of a simple sketch. He developed his own way of painting and it took him up to several months, to finish the watercolour in minute detail, punishing the paper with endless color glazes to apply this extra element that makes the difference: a large dose of creativity. Pérez Alcalá masterfully handled the light – which together with elegant palete of colours, printed in his watercolors mysterious and disturbing atmosphere of everyday life.

But Ricardo Perez Alcala was not limited to the usual still lifes and landscapes, on the contrary, he was always a creator with innovating imagination. During his career, he has portrayed several personalities from Mexico and Bolivia. He also painted a hundred self-portraits in various styles. More than 6,000 paintings in more than 60 years as a painter reflect his tremendous work ethic.

Ricardo Perez Alcala has materialized previously unimaginable challenges: in his constant search for new forms of expression he developed his own technique of “watercolor on board” – a preparation of plaster on a wooden surface, which allows for less absorption of the watercolor that it does on paper, giving the color more brightness and intensity.

He also was a renowned architect, sculptor, caricaturista, talented and accomplished self-taught chef and great host, specialist in art collecting. He was a teacher and mentor of several very prominent artists, including watercolorist Dario Antezana from Cochabamba (son of his best friend Gíldaro Antezana). As an educator at the School of Fine Arts in El Alto, he taught two artists of the new generation: Monica Rina Mamani and Rosmery Mamani Ventura, who knew how to make the most of his lessons.

He believed in a hard work in order to reach an exelence, saying: “El que escucha olvida, el que mira recuerda pero el que hace aprende”.

Who listens forgets, who looks remembers, but who does learns.

It is interesting, that he always made a reflection on death. His work is usually associated with magical realism, hyperrealism and surrealism, but with the passing of the years it became more cryptic, melancholyc. He said once: ‘Me interesa el arte sólo cuando hay misterio”.

‘I am interested only in art that has a mystery’.

Maybe that’s why he painted his self-portrait in a stunning watercolor on board, that he himself called “Reclinado sobre mi tumba” (“Reclining on my grave“) (1992). This masterpiece may be a sort of pictorial testament. The great painter paints himself as resurrected, immortal, as only an artist of his level may be recorded in the collective memory of society and those who appreciate good art.

This self-portrait also says much about the nobility of Ricardo Pérez Alcalá, since the image shows the skeleton of a rooster, reminiscent of Gíldaro Antezana, the ‘brother’ and friend, that like himself, faithfully exercised the trade of a painter and cockfighting.

267351_10151793915354476_1216245529_n[1]Fot.  Harold Suárez Llápiz

Finaly, on top of the stone you can see a small door leading into an unknown dimension, and many watercolor papers floating and dispersing in time. “Reclining on my grave” is an intimate, playful, prophetic, cryptic, symbolic and representative piece of art that sums up his work. He once said: ” Lo único que le pido a la vida es morirme con el último brochazo”.

‘The only thing I want from life is to die with the last brushstroke.’

Ricardo Pérez Alcalá fulfilled the dream for which he fought all his life: to live and die as an artist. Now, he leaves us a legacy of his valuable work – it’s true that great artists never die.

I will contribute something to humanity, I said, and I became a painter.

“Voy a aportar algo a la humanidad, dije, y me convertí en pintor”

Ricardo Perez Alcala

Fragments choosen from the original text of Dr. Harold Suárez Llápiz – student, friend and admirer of Ricardo Pérez Alcalá’s art. Doctor MD, researcher and art critic. Administrator of ‘Arte Boliviano Contemporáneo’.

51927_447228654475_243304844475_5012979_1894248_o[1]

The Story of the Dog *** Pieskie zycie

Wczoraj, pomimo deszczu, wybralismy sie na spacer do Palacio Portales, chcac wziac udzial w dobiegajacych konca ‘2. Targach Boliwijskich Pisarzy’ (2a Feria del Escritor Boliviano). Ponownie bylismy milo zaskoczeni widzac, iz Fundacja Simona Patino, otworzyla progi zabytkowego palacu, przenoszac impreze z ogrodu do srodka. Niestety, poniewaz caly dzien lalo sie z nieba, frekwencja byla dosyc marna – zarowno wsrod zwiedzajacych jak i zaproszonych pisarzy (moze ‘zwineli sie’ wczesniej w wyniku braku zainteresowania).

Przeszlismy sie po wszystkich stoiskach, by zapoznac sie z najnowsza oferta wydawnicza;  byly tam zarowno pieknie wydane ksiazki dla dzieci, powiesci fantastyczne, ksiazki historyczne i powiesci obyczajowe. Moja uwage przyciagnelo szczczegolnie wydawnictwo z zakresu historii sztuki Boliwii oraz cena kompletu 3 ksiazek – 700 bs. (ponad 70€). Troche duzo, choc przyznam, iz ksiazki prezentowaly sie pieknie. W dodatku byla to pierwsza tak kompletna kompilacja informacji o sztuce Boliwii, z jaka mialam okazje sie zetknac do tej pory. Coz, moze kiedys…

Nie moglam rowniez przejsc obojetnie obok stoiska, udekorowanego zdjeciami ‘malej Durusi’ i po kilku minutach stalam sie wlascicielka ksiazeczki dla dzieci o ‘Przygodach Rayo’ (Las Aventuras de Rayo)– owczarka niemieckiego:) Autorka Luz Cejas Rosado de Aracena, powiedzialam nam, ze ksiazeczka oparta jest na faktach, wszystkie zdjecia sa oryginalne, a piesek ma juz 9 lat! I tak, czytajac o przygodach urwisa Rayo, opowiedzianych psim glosem, dzieci ucza sie szacunku dla zwierzat i  przyrody, a ja bede mogla podszkolic swoj hiszpanski i przypomniec sobie czasy spedzone z moja Dorusia:) W prezencie do ksiazeczki (40bs.) dostalam rowniez plakat, autograf i zdjecie z przemila autorka:

DSCN1060

Ciesze sie, ze taka ksiazka powstala, bowiem spoleczenstwo Boliwii w duzej mierze nie bierze odpowiedzialnosci za swoje otoczenie – wciaz smieci sie tutaj gdzie popadnie, zanieczyszcza wode odpadkami i … wyrzuca zwierzeta na ulice. Zwierzeta domowe to po hiszpansku ‘mascotas’ i niestety niektorzy ludzie traktuja psy i koty jak maskoty – zabawki, ktore porzucaja, kiedy sie im znudza. Ten problem dotyczy rowniez Europy, ale nie na tak duza skale jak tutaj.

Oczywiscie, nie wszyscy sa tak bezduszni i czesto mozna natrafic na ogloszenia o zaginionym psie, za pomoc w znalezieniu ktorego oferuje sie od 50 do 200 $. Niestety, nie wsystkie psy gubia sie ot tak podczas spaceru. Podobno w duzych miastach istnieje proceder wykradania co wartosciowszych ras – aby odsprzedac zwierzaka lub zajac sie hodowla, a potem sprzedac szczeniaki pod stadionem.

Smutne to, ale prawdziwe, tym bardziej popieram wiec wszystkie inicjatywy edukacyjne zwiazane z ochrona zwierzat i srodowiska naturalnego. Ksiazeczka pewnie cudow nie zdziala, tym bardziej, ze trafi w rece tych bardziej zamoznych rodzin, ale od czegosc trzeba przeciez zaczac!

***

Yesterday, despite the rain, we went for a walk to the Palacio Portales, as we wanted to visit ‘2nd Fair of Bolivian Writers’ (6. Foro de Escritores Bolivianos). Again, we were wowed to see that Simon Patino Foundation opened the thresholds of its historic palace, moving inside the party from the garden. Unfortunately, because the rain was pouring the whole day, the turnout was quite small – both among the  visitors as well as invited writers (maybe they quit earlier due to lack of interest).

Glancing at the beautiful place, we passed through all the stalls to get acquainted with the latest book offers: from beautifully published books for children, fantasy, history to novels. The books about the art history of Bolivia particularly caught my eye as well as their price – 700 bs. (70€) for the set of 3. A bit too much, though I must admit, they were beautiful. What’s more, this was the first complete compilation on the Bolivian art, which I have encounter so far. Well, maybe one day …

I couldn’t also pass indifferently by the stand decorated with pictures of small Durusia (my Polish Love) and after a few minutes I became the happy owner of the children’s book “The Adventures of Rayo (Las Aventuras de Rayo)‘- a German shepherd :) The author, Cejas Luz Rosado de Aracena, told us that the book is based on a real story, all photos are original, and the dog is already 9 years old! And so, in reading about the adventures of Rayo, told in the voice of a dog, children will learn to respect the animals and nature, and I’ll improve my Spanish :) As a gift to the book (40bs.) I also got a poster, autograph and a photo with a very nice lady.

I am glad that this book was written, as the Bolivian society (in the majority) does not take responsibility for their environment – peole still litter a lot, pollut the water with waste and …throw their pets on the street. Pets are in Spanish called ‘mascotas’, which in Polish is a synonimus of ‘toys’ and unfortunately, some people treat dogs and cats just like toys – when they get bored with an animal, they abandon it.  This is not only Bolivian problem, but the scale of it is begger here than in Europe.

Of course, not everyone is so soulless and very often one can see the owners’ notes about lost dogs that offer from 50 to 200 $ for help in finding their belowed pet. Unfrtunately, not all dogs get lost while on the walk. Apparently, in the large cities there are people who steal the more valuable breeds – to sell it, or to breed it, and sell the puppies later on.

It is sad but true, and so I support all educational initiatives related to the protection of animals and the environment. This little book probably won’t change a lot, as it will be read mostly by rich kids, but we have to start somewhere!

DSCN1074

Museum’s Dogs *** Muzealne psy

Co robisz, gdy biegna w twoim kierunku szczekajac duze psy ‘owczarkopodobne’?

a) stajesz w miejscu (podobno zalecane)
b) oddalasz sie spokojnie
c) pedzisz na leb na szyje do pobliskiego sklepu w poszukiwaiu schronienia, brzebiegajac tuz przed jadacym ulica samochodem i napedzajac stracha biegnacemu rekreacyjnie chodnikiem chlopakowi
d) przystajesz i czekasz az psy do ciebie dobiegna, aby je poglaskac (w koncu kochasz te duze pieknosci).
 

W naszym przypadku, opcja b) szybko przerodzila sie w c) – rozsadek rozsadkiem, upodobania upodobaniami, ale instynkt samozachowawczy wzial gore.

Powyzsza sytuacja zdarzyla sie podczas naszego popoludniowego spaceru do ogrodow ‘Palacio Portales’ w Cochabambie – jedynego chyba osrodka kulturalnego w calym miescie otwartego niemal we wszystkie dni tygodnia, od rana do poznego wieczora!

Do Portales udalismy sie po nieudanej wyprawie do Ogrodu Botanicznego, ktory zamkneli juz o 16! Coz, u nas tez zamykaja parki wczesniej zima, ale w Cochabambie temperatura o tej porze roku siega 30 stopni, a slonce zachodzi po 18, wiec bez przesady…

Po milym spacerze w Portales, polaczonym z obejrzeniem wystawy malarstwa, postanowilismy sprawdzic ‘Museo de la Historia Natural’, polozone po sasiedzku. Z ciekawosci, bowiem to miejsce zawsze bylo zamkniete, a w dodatku wciaz mielismy w pamieci nasz nocny spacer ze znajomym, kiedy zza bramy znienacka dobieglo nas ujadanie psow. Ale najedlismy sie wtedy strachu!

Jednak, jak pomyslelismy przekraczajac otwarta brame, skoro muzeum jest otwarte, to pewnie tych psow juz tam nie ma? Muzeum znajduje sie w uroczym budynku, polozonym na samym koncu dlugiej alei, obrosnietej ‘naturalnie’ z obu stron  drzewami i krzakami. Prawde mowiec, scena jak z horroru, a ja nie mialam przy sobie aparatu! Uspokoilismy sie, kiedy zobaczylismy zaparkowany przy budynku samochod i ani sladu i ‘sluchu’ psow:)

W srodku zastalismy starszego pana, przegladajacego mala, acz ciekawa ekspozycje mineralow, skamienialosci oraz wypchanych zwierzat, oraz slyszelismy glosy na gorze, gdzie wstep byl wzbroniony. Kiedy wychodzilismy, zauwazylismy psa, czajacego sie na tylach budynku. Ja mialam pomysl, zeby zawrocic i poszukac kogos z personelu, tak na wszelki wypadek, ale Freddy chcial juz isc. Po cichutku i wolno oddalilismy sie wiec w strone bramy, ale kiedy sie odwrocilismy, zobaczylismy dwa psy podazajace za nami. Kiedy nas zauwazyly, zaczely ujadac i….reszte historii juz znacie:)

Swoja droga, chcialabym tam wrocic, aby zrobic zdjecie, ale najpierw trzebaby cos zrobic z tymi psami. Tylko co? Numeru do Muzeum nie mozna nigdzie znalesc, a policja tez odpada. Postanowilam wiec opowiedziec o sytuacji bardzo profesjonalnemu personelowi w Portales – w koncu ich placowka przylega do Muzeum, a psy sa zagrozeniem dla kazdego przechodnia. Zobaczymy, czy cos z tego wyniknie, a jezeli cos pozytywnego, to wkrotce notka zostanie opatrzona odpowiednimi zdjeciami:)

P.S. Udalo nam sie pstryknac kilka fotek, przez zamknieta brame. Psow nie widzielismy:)

DSCN1064 DSCN1065

DSCN1066

***

What do you do when two large dogs, german sheperd-like, run in your direction barking?

a) freez (apparently this is recommended)
b) slowly move away
c) run for your life into a nearby store for a shelter, crossing the road right in front of a moving car, startling the runner who find himself on your way.
d) wait till the dogs are close, to pat them (as you love these big beauties).
 

In our case, the option b) quickly turned into c) – as much as we love dogs and we we are reasonable people, the instinct took over.

The situation above happened during our afternoon walk to the gardens of ‘Palacio Portales’ in Cochabamba – probably the only cultural place in the whole city, open almost every day of the week from early morning to late at evening!

We went to Portales we went after an unsuccessful trip to the Botanic Gardens, which closed at 4 pm! Well, in Europe parks also close earlier during the winter, but in Cochabamba temperature this time of year reaches 30 degrees and the sun-sets after 6 pm, so without exaggeration …

Despite that, after a plesant walk in Portales, combined with an exhibition of paintings, we decided to check on the ‘Museo de la Historia Natural’, located next door. We were curious, because this place has always been closed, and we still had the memory of our night walk with a friend, when suddenly we were frighten by barking dogs behind the gate.

However, as we figured crossing the gate, if the museum is open, the dogs should be gone. Museum is located in a charming building, located at the end of a long avenue, overgrown ‘naturally’ on both sides with dry trees and bushes. To tell the truth, it looked as in the horror movie, and… I had no camera with me! We calmed down when he saw a car parked next to the building and not a trace or ‘sound’  of dogs :)

Inside we only found an elderly gentleman browsing through the small, yet interesting exhibitions of minerals, fossils and stuffed animals, and we heard voices at the second floor – for staff only. When we were leaving, we noticed a dog, lurking at us from the back of the building. I had the idea to turn around and look for someone form the Museum’s staff, just in case, but Freddy wanted to go. Therefore, quietly and slowly we moved on towards the gate, but when we looked back, we noticed that two dogs were following us. When our eyes met, they began to bark and … you already know the rest of the story.

By the way, I would like to go back there to take a picture or two, but first we would need to do something with these dogs. But what? We can’t find the number to the museum anywhere, and we can’t call the police. So I decided to tell about this situation to the proffessional personnel of Portales – at the end their facility is adjacent to the Museum, and the dogs are a threat to every passer-by. So, soon we will see if anything changes, if so, this post will be enriched with some photos:)

P.S. Look up!

Palacio Portales                                           Statue of a rescue dog at ‘Palacio Portales’.

La Morenada 100% Boliviana

Niedawno, bo 4 sierpnia 2013 roku, zorganizowano happening pod haslem: “Morenada100% Boliwijska : dla światowego pokoju i poszanowania kultury Boliwii” (Morenada 100% Boliviana: por la paz mundial y el Respeto a la Cultura Boliviana), w którym wziely udzial tysiące tancerzy, w 76 miastach w 23 krajach na całym świecie. Wydarzenie to zostało zorganizowane przez rzad Boliwii, aby pokazać światu, że taniec narodzil sie wlasnie w tym panstwie.

O co tyle halasu?

Morenada (czyli w wolnym tlumaczeniu: ‘taniec czarnych niewolników’) jest tańcem pochodzacym z boliwijskich Andow, charakteryzujacy się mieszaniną elementów afrykańskich i rodzimych.

Geneza tego tanca jest szeroko dyskutowana wśród specjalistów, ale główne hipotezy mówią, że taniec ten byl inspirowany losem afrykańskich niewolników sprowadzonych do Boliwii do pracy w kopalni srebra w Potosi. Chociaz nie ma dowodów na to, że afrykańscy niewolnicy rzeczywiście pracowali w kopalni, istnieje wiele przeslanek, że byli oni zatrudnieni w Casa de la Moneda (mennicy), co było równie wykanczajace i zabójcze. Ogromny jęzor ciemnych masek ma symbolizować wlasnie stan fizyczny tych pracowników, a grzechotanie Matracas, uzywanych podczas tanca przez dostojne Cholitas, jest często porownywane do grzechotania niewolniczych łańcuchów. W tym kontekscie, Morenada reprezentuje bunt afrykańskich niewolników.

_MG_2558

Inna teoria głosi, że inspiracją dla tanca bylo tłoczenie winogron do produkcji wina przez afro-boliwijska spolecznosc zamieszkająca region Yungas, La Paz. Zgodnie z ta teoria, cylindryczne kostiumy Morenady stanowiłoby nawiazanie do beczek wina. Chociaz w regionie Yungas nigdy nie było żadnej uprawy wina, co sprawia, że teoria wydaje się raczej nieprawdopodobna, to teksty śpiewane w Morenadzie zawieraja aluzje do uprawy winorośli. Ponadto, historia pokazuje, iz  afro-boliwijczycy zatrudnieni byli przy pracy w winnicach w innych regionach, na przyklad w Chuquisaca (Sucre).

IMG_6680

Trzecia teoria wiaze taniec z kulturą Aymara, z powodu jaskiniowych malowideł znalezionych nad brzegiem jeziora Titicaca, na półwyspie Taraco. Malowidla, około 200/300- letnie ukazywaly tancerzy, ubranych w stoje przypominajace te z Morenady, ktore do dzis sa zreszta produkowane w okolicy. Miejsce to mialo byc kolebka “Tanca ryb” jak nazywana jest w tych okolicach Morenada.

IMG_6349

Przy okazji strojow – Morenade mozna czasem pomylic z Caporales, a to dlatego, ze w obu tancach uczestnicza wspolczesnie mlode dziewczyny, ubrane w kuse spodniczki i kozaczki na bardzo wysokich obcasach. W zasadzie odroznia je tylko wyglad nakrycia glowy – w Caporales sa to male melonki, w Morenadzie kapelusze ozdobione piorami. Tak mi sie przynajmniej wydaje, ale moge sie mylic! A wiec, w jednym tancu przeplataja sie mlode dziewczyny, dostojne panie z grzechotkami oraz wspomniani panowie w ‘beczkowych’ przebraniach i maskach (choc w Boliwii panuje rownouprawnienie i kobiety tez moga tanczyc w beczkach:). Dla kazdego cos dobrego!

IMG_6442

Jakiekolwiek było pochodzenie tanca, w 2011 roku Morenada została zadeklarowana przez rzad: Niematerialnym Dziedzictwem Kulturalnym Wielonarodowego Panstwa Boliwii . po to, by powstrzymać próby zawłaszczenia Morenady przez sąsiadów, zwłaszcza Peru i Chile, ktorzy roszcza sobie ‘prawa’ takze do innych tancow boliwijskich.

Ja osobiscie uwazam, że dyskurs o Morenade  jest troche rozdmuchany, ale nie calkiem bezpodstawny. Jak wiemy z historii, Boliwia straciła połowę swojego terytorum w XIX wieku, nie ma wiec nic dziwnego w tym, iz niektóre elementy kultury i tradycji Boliwii zmieszaly się z tymi w krajach sąsiedzkich, ale o swoje trzeba walczyc (o czym wiemy my Polacy przy okazji rozmow o wodce, oscypkac czy ogorkach kiszonych:). Popularność tego tańca na różnych festiwalach w Boliwii jest niezwykla. Karnawal lub święta religijne przyciagaja tysiace tancerzy i muzykow z całego kraju, by oddac czesc wierze, tradycji, ale rowniez celebrowac zycie. Są to zwykli ludzie, które oddychaja tradycja na co dzień, jak i studenci, ktorych marzeniem jest wziąć udział w Carnawale co najmniej raz w życiu. W zasadzie, każdy potencjalny tancerz jest mile widziany, jeśli tylko moze sobie pozwolić na zakup tych wymyslnych recznie szytych strojow!

Muszę przyznac, iz nigdzie indziej nie doświadczyłam takiego pokazu narodowej dumy, jak tu, w Boliwii i mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni! Boliwijczycy sa : ‘Orgulosos de ser Bolivianos’:)

Najpopularniejsze festiwale w Boliwii, gdzie można zobaczyć Morenade i inne tradycyjne tance to: Carnaval de Oruro (Oruro), Fiesta del Gran Poder (La Paz), Fiesta de Urkupiña (Cochabamba), Fiesta de Ch’utillos (Potosi), Entrada de la Virgen de Guadalupe (Chuquisaca), Festividad de la Virgen del Carmen (La Paz y Santa Cruz), Jisk’a Anata (La Paz) Entradas Universitarias (La Paz, Cochabamba y Tarija), Corso de corsos (Cochabamba) etc.

 Jednym slowem, przybywajac do Boliwii (nie wazne kiedy), masz duze szanse na wziecie udzialu w paradzie zycia:)

Zrodla: Wikipedia oraz moja wlasna wiedza, poparta doswiadczeniem. Wszystkie swieta Boliwii wraz z datami znajdziesz na stronie anglojezycznej ‘Bolivia Bella’. Jezeli chcesz zobaczyc wiecej zdjec, kilknij ‘tutaj

 ***

Recently, on August 4 2013 a historic event “100% Bolivian Morenada: for world peace and Bolivian Culture Respect” (Morenada 100% Boliviana: por la paz mundial y el Respeto a la Cultura Boliviana) had happened, in which thousands of people danced Morenada in 76 cities in 23 countries worldwide. This event was organized by the Bolivian gouverment in order to show the world, that dance is purely Bolivian.

What was all that about?

The Morenada (which means: Dance of the Black Slaves) is a music and dance style from the Bolivian Andes characterized by a mixture of African and native elements. The origins of this dance are debated among specialists, but the main hypotheses say that the dance could have been inspired by African slaves brought to Bolivia to work in the silver mines of Potosí. However, there is no evidence that these African slaves actually worked in the mines, although there is much evidence that they worked in the Casa de la Moneda (mint) in the production of coins, which was equally deadly. The enormous tongue of the dark masks is meant to represent the physical state of these mines workers and the rattling of the Matracas are frequently associated with the rattling of the slaves’ chains. In this sense, Morenada represents rebellion of the African slaves.

Another theory states that it would be inspired by the Afro-Bolivian community living in the Yungas region of La Paz and the stamping of grapes for the wine production. According to this, the barrel-like Moreno-costumes would represent the barrel containing the wine. However, in the Yungas region there has never been any wine cultivation. At first sight this makes the theory seem extremely unprovable, but the texts sung in the Morenada contain hints to wine cultivation. In addition, the historical records show that there were afro-Bolivians working in vineyards in other regions, such as Chuquisaca (Sucre).

IMG_6367

The third main theory links this dance with the Aymara culture due to the findings of cave paintings in the Lake Titicaca shores in the Taraco peninsula.
Places like Achacachi claim to be the place of origin of the “Fish Dance” as the Morenada in this region also is referred to. There were some murals of about 200–300 years of age found in the region, showing Morenada dancers and there still is a strong tradition of making elaborately embroidered Morenada costumes.

IMG_6667

About costumes – Morenada can sometimes be confused with Caporales (especially by someone like me), and that’s because in both dances there are young girls  dressed in short skirts and boots on a high-high heels. I distinguish them only by their hats – in Caporales they are round and small, while in Morenada the hats are decorated with feathers. I think so? But meybe I am wrong. Thus, in one dance there are young girls dancing alongside elegant ladies with rattles and gentlemen in ‘barrel-like’ costumes and masks (there is an equality in Bolivia and ladies can also dance in a barrels:). Something for everybody!

IMG_6673

Whatever was the origin, in 2011 through a Supreme Decree the Morenada was declared Intangible Cultural Heritage of the Plurinational State of Bolivia. This measure was taken to stop the attempts of appropriation by neighbor countries, especially Peru and Chile.

I think that the discurs about Morenada is due to fact that Bolivia lost half of its teritory in XIX Century, so there is nothing strange that some parts of Bolivian culture and traditions mixed up with those in neighbour countries. I have no say in this debate as I’ve seen Morenada danced only in Bolivia, but popularity of this dance during different festivalities speaks for itself and I think that is important to ‘fight for what’s yours’ (as we Polish know best, when it comes to discussing vodka, oscypki or pickled cucumbers:). Carnaval or religious festivals bring thousands of dancers and musiciants from all over the country to celebrate life itself. Those are regular people, that live the tradition on a daily basis as well as students who want to take part in a Carnaval at least once in their life. To be honest, everybody is welcome to dance, if only can afford these elaborate costumes! I was tempted, and althought I am not a dancer, I love especially Tinkus’ music, style and beautiful dresses:)

I must say, that I’ve never experienced such a showcase of national pride than here, in Bolivia and I hope that it will never change! Bolivians are ‘Orgulosos de ser Bolivianos’!

The most popular festivals in Bolivia, where you can see Morenada and other dances are:
Carnaval de Oruro (Oruro), Fiesta del Gran Poder (La Paz), Fiesta de Urkupiña (Cochabamba), Fiesta de Ch’utillos (Potosí)
Entrada de la Virgen de Guadalupe (Chuquisaca), Festividad de la Virgen del Carmen (La Paz y Santa Cruz), Jisk’a Anata (La Paz), Entradas Universitarias (La Paz, Cochabamba y Tarija), Corso de corsos (Cochabamba) etc.

In short, coming to Bolivia on holiday, there is a big chance you could take part in a parade of your life:)

Sources: Wikipedia and my self knowledge backed by experience. To check other celebrations ad their dates visit  an amazing ‘Bolivia Bella’ website. To see more pictures click ‘here’.

1148837_10151506584747056_1074629902_n

Photo: ‘Los Tiempos’.