Po przeczytaniu znakomitego artykułu w Kochamy Peru, o tzw. bricheros, czyli natrętnych latynoamerykańskich podrywaczach czyhających na gringas z paszportem do lepszej przyszłości, ucieszyłam się, ze w Boliwii owo ‘bricherismo’ nie jest powszechne. Ale owszem, zdarza się, nawet mojej skromnej osobie, zostać zaczepiona na ulicy Santa Cruz przez jakiegoś ‘Amigo’, który tak sobie chce pogadać, o niczym. Zdarzyło mi się również słyszeć gwizdy, cmokania i obrzydliwe mlaskania podstarzałych amantów, lustrujących mnie od ud po szyje, ale jedyne co mogłam zrobić w takiej sytuacji to udawać, ze niczego nie zauważyłam i bron Boże nie śmiać się, bo mogłoby to zostać zle zinterpretowane!
After reading an excellent article in ‘Kochamy Peru’ about the so-called ‘bricheros’ – an intrusive Latin American ‘lover boys’ lurking on gringas with a passport to a better future, I was glad that I live in Bolivia, where ‘bricherismo’ is not common. However, it happens to even my humble self, to be hooked on the street of Santa Cruz by some ‘amigo’, who wants to talk about anything and everything. On many occasions, I also heard whistling, pecking, and other disgusting slurps of aged ‘casanovas’, scrutinizing me from the thighs up to the neck, but the only thing I could do in such a situation is to pretend that I haven’t noticed anything and, God forbid, not to laugh as this might be wrongly interpreted!
Właśnie, nie wiem jak was, ale mnie takie sytuacje raczej zmiesza niż kręcą, a latynoscy lowelasy i inni ‘macho‘, wydają mi się zalśni w swych próbach zdobycia czyjejś uwagi. Nie tylko płci przeciwnej, ale również swoich kolegów, którym trzeba przecież pokazać od czasu do czasu, ze jest się ‘prawdziwym’ facetem.
I do not know how you, but I don’t really enjoy this kind of situations, and all these ‘Latino – lovers’ and others ‘macho’, seem to me pitifully in their trying to get someone’s attention. Not only attention of the opposite sex, but also their colleagues, whom they must surely show, from time to time, that they are ‘real’ men.
Ostatnio przeczytałam artykuł Vanessy Barbary, brazylijskiej dziennikarki piszącej dla New York Times’a, o życiu kobiety brazylijskiej (Life as a Brazilian Woman). W czasie lektury, zdałam sobie sprawę, jak niepokojąco wiele z jej przemyśleń można by odnieść do życia kobiety boliwijskiej! Analogie pojawiają się już we wstępie:
Recently I read an article written by Brazilian journalist Barbara Vanessa for the New York Times, about the Life as a Brazilian woman. During the reading I realised that disturbingly many of her thoughts could refer to the Bolivian women too! Analogies appear already in the introduction:
Czy mizoginiczny kraj może mieć prezydenta – kobietę? Brazylia pokazuje, że tak. Przez ponad trzy lata rządów prezydent Dilmy Rousseff, niewiele się jednak zmieniło dla brazylijskich kobiet. Feminizm jest nadal często postrzegany jako śmieszny ekstremizm. Mizogonia jest racjonalizowana lub ironizowana, a gwałt jest bagatelizowany, a nawet usprawiedliwiany.
Can a misogynistic country have a female president? Brazil proves that the answer is yes. More than three years into the administration of President Dilma Rousseff, not much has changed for Brazilian women. Feminism is still often viewed as ridiculous extremism. Misogyny is rationalized or dismissed as irony, while rape is trivialized, or even excused.
Boliwia tez miała prezydenta-kobietę, o której pisałam w poprzednim wpisie. Ciekawa jestem czy Lidia Gueiler Tejada zarabiała mniej niż poprzedni prezydent – mężczyzna, bo jak przyznaje autorka artykułu, ona sama zarabia 35 do 50 % mniej niż jej koledzy, stwierdzając z autoironią:
Bolivia also had a woman president, about whom I wrote in a previous post. I wonder ifLidia Gueiler Tejada earned less money than the previous male president, because as the author of this article admits, she earns 35 to 50% less than her colleagues, stating with self-irony:
… nie można powiedzieć na pewno, że jest to kwestia płci. Może to tylko brak talentu.
…we cannot say for sure it is a gender issue. Maybe it’s just lack of talent.
Boliwia, mimo swojej postępowości w kwestiach równouprawnienia płci, zajmuje niechlubne pierwsze miejsce wśród 12 krajów regionu, w używaniu przemocy wobec kobiet, ustępując tylko Haiti w statystykach dotyczących przemocy seksualnej… Kobiety często nie zgłaszają przemocy w rodzinie, bo jak wiadomo – co stało się w domu, w domu zostaje. Poza tym wciąż panuje tu przekonanie, ze jeżeli mężczyzna uderzył swoja kobietę, to widocznie sama musiała sobie na to zasłużyć.
Ostatnio Boliwia zżyje skandalem, jaki wywołał burmistrz Santa Cruz – Percy Fernandez. Podczas oficjalnej uroczystości, uścisnął on udo siedzącej obok niego dziennikarki. I nie chciał puścić. Oczywiście, dziennikarka zareagowała śmiechem, tak jak wcześniejsze ofiary burmistrza, ponieważ molestowanie jest tu wciąż traktowane przez wielu jako żart. Na szczęście boliwijska opinia publiczna powoli budzi się z letargu i zaczyna działać. (zobacz tez reportaz CNN).
Bolivia, despite its progressiveness on issues of gender equality, occupies the first place among the 12 countries of the region, in the use of violence against women, being second only to Haiti in the statistics regarding sexual violence … Women often don’t report domestic violence because – what happened at home, stays at home. Besides, it is generally accepted that if a man hits a woman, she must have apparently done something to deserve it.
Recently Bolivia was talking a lot about the scandal, triggered by the mayor of Santa Cruz – Percy Fernandez. During the official ceremony he grabbed the thigh of a female journalist sitting next to him. I didn’t want to let it go. Of course, the journalist responded with laughter, like earlier victims of the mayor, because sexuall harassment in Bolivia is still regarded by many as a joke. Fortunately Bolivian public opinion slowly wakes up from lethargy and begins to act. (see also the CNN reportage).
‘El Dia’ (May 2014): ”Podchodzisz na wlasne ryzyko” /“Approach at your own risk” .
Każdego roku Brazylia urzadza hiper-seksualny karnawal dla turystów, traktujac cialo kobiece jako narodowa atrakcje.
Each year, Brazil sells a hyper-sexualized Carnival to tourists, treating women’s bodies as a national attraction.
Najsłynniejszy karnawał w Boliwii – ‘Carnaval de Oruro’, do dziś zachował tradycyjną formulę (choć chyba nie przypadkiem niektóre stroje narodowe uległy pewnym modyfikacjom), ale już karnawał Cruceño w Santa Cruz, z roku na rok coraz bardziej upodobania się do tego w Rio de Janeiro, gdzie obok tradycyjnych strojów, pojawiają się skąpe fantazyjne przebrania, w których kobiety prężą swe wdzięki na dekoracyjnych platformach przemierzających ulice miasta.
Fortunately, the most famous carnival in Bolivia – ‘Carnaval de Oruro’, to this day has retained the traditional form (though perhaps not coincidentally some national costumes underwent modifications), but Carnaval Cruceño in Santa Cruz every year resembles more and more carnival in Rio de Janeiro. Here, woman wear fancy and revealing costumes and bend their bodies on decorative platforms cheered by the crowd. However, the colourful costumes still more cover than unveil.
Fot.: cuestionenterriana.com.ar
Autorka ‘Życia brazylijskiej kobiety’ wspomina również o problemie turystyki seksualnej i prostytucji, z którymi borykają się niemal wszystkie kraje Ameryki Południowej. W Boliwii prostytucja jest zakazana, ale jak to często bywa i w innych miejscach na świecie – przymyka się na nią oko. Nie dotarłam do źródeł oficjalnych, ale czytając lokalna prasę, gdzie znajdują się dziesiątki śmiałych ogłoszeń, jak i przysłuchując się rozmowom barowym, odniosłam wrażenie, ze tzw. sponsoring jest w Boliwii bardzo popularny. Nikogo nie dziwi tu widok starszego pana romansującego z młoda dziewczyna. Nikogo nie dziwi tu dwudziestokilkulatka z trojka dzieci – każde od innego ojca. Nikogo nie ciekawi, skąd ktoś kto nie pracuje, lub oficjalnie zarabia grosze, ma fundusze na markowe ciuchy i balowanie w drogich lokalach. No bo, co komu do tego, jak kto zarabia na chleb? Tylko dzieci szkoda. A koło się zamyka…
The author of ‘Life as a Brazilian Woman‘ also mentions the problem of sex tourism and prostitution, that almost all countries of South America are facing. In Bolivia, prostitution is prohibited, but as often happens in other places in the world – the authorities turn the blind eye on the problem. I don’t have an official numbers, but by reading local newspapers, with dozens of daring ads, as well as listening to the ‘bar’ discussions, I got the impression that so-called ‘sponsoring’ is quite popular in Bolivia. It doesn’t surprise anyone when an older man romances with a young woman. It doesn’t surprise anyone when single twenty-something woman is having third child – all with different father. No one is curious, how someone who doesn’t officially work, earns money to by designer clothes and expensive cosmetics. In the end, it’s not of anybody business how someone earns her bread! A vicious circle...
Brazylia jest drugim po Stanach Zjednoczonych krajem w popularnosci korzystania z chirurgii plastycznej.
Brazil is second only to the United States in the use of plastic surgery.
Boliwia z cala pewnością w tych statystykach znajduje się na szarym końcu, ale ja osobiście nigdzie nie widziałam tylu za plastrowanych nosów jak w Santa Cruz de la Sierra! Zresztą, chirurdzy plastyczni reklamują swoje usługi w największych czasopismach – od prasy kobiecej po miesięcznik narodowej linii lotniczej BOA, a propagowane są one przez sama Miss Boliwii! Tak, w Boliwii korekcja nosa, odsysanie tłuszczu, wypełnianie silikonem piersi nie są wcale tematem tabu, a piękno naturalne wcale nie jest gorsze niż to ‘podrasowane’. Ba, nowy nos, napompowane usta czy piersi świadczą o tym, ze komuś się powodzi, a jeżeli komuś się powodzi, to znaczy, ze jest on lepszy niż ci, którym powodzi się mniej.
Bolivia is probably somewhere at the end of this list, but I personally have never seen as many plastered noses as in Santa Cruz de la Sierra! Moreover, plastic surgeons advertise their services in the most important magazines – from the woman press to national airline’s magazine, and they are propagated by Miss Bolivia! In Bolivia nose correction, liposuction, silicone breasts are not taboo, and the natural beauty is not worse than the artificial one. Bah, a new nose, inflated lips and chest indicate higher social status.
Nie potrafię tej informacji poprzeć faktami, ale usłyszałam kiedyś, ze młode dziewczyny z wiosek boliwijskiej dżungli jak najwcześniej zachodzą w ciążę właśnie po to, by ich ciała nabrały pełniejszego kształtu i łatwiej im było znaleźć męża. Mam nadzieje, ze to tylko legenda z czasów przed kolonialnych, ale patrząc na liczbę nastolatek w ciąży, obawiam się, ze w niektórych kręgach ten pradawny plemienny zwyczaj wciąż może mieć zastosowanie.
I can’t confirm this information, but I heard that the young girls, especially in the smaller villages in the Bolivian tropics, want to get pregnant as early as possible just so their bodies have become more voluptuous which will help them find a husband. I hope it is just a legend from pre-colonial times, but looking at the number of teenage pregnancies, I fear that in some circles this ancient tribal custom still applies.
Inna sprawa jest to, ze w Boliwii niemal każda dziewczynka marzy o tym żeby zostać królowa piękności (reina, princessa) i niemal każda może zrealizować to marzenie biorąc udział w konkursach: Miss Boliwii, miss Estado Pluronacional (tak, wielka polityka wdarła się nawet do konkursów piękności), miss miasta, miss dzielnicy, miss festiwalu, miss targów, miss piwa, miss chleba, miss salteñas, miss karnawału i poszczególnych tańców, miss szkoły, miss klasy itd., itp. Przerażające było dla mnie zeszłoroczne odkrycie MALEJ MISS – mody, która przywędrowała z USA. A jeżeli którejś z dziewcząt nie poszczęści się w konkursie, ma ona inna okazje by poczuć się jak prawdziwa królewna, i nie mam na myśli zaślubin, ale 15-ste urodziny, które są w Boliwii celebrowane jak prawdziwe wesele.
Another thing is that in Bolivia almost every girl dreams about becoming the beauty queen (reina, princessa) and many of them can realize this dream taking part in: Miss Bolivia, Miss Estado Pluronacional (same country, different objectives), Miss of the city, Miss of the district, Miss of the festival, Miss of the fair, Miss of the beer, Miss of the bread, Miss saltenas, Miss of the Carnival and of every single dance, Miss of the school, Miss of the class etc., etc. It was scary for me to discover Little Miss Sunshinecompetition in Cochabamba, brought from the USA! And if one of these girls misses becoming a Miss? Then it has another occasion to feel like a real princess, and I do not mean the wedding day, but the 15th birthday, celebrated in Bolivia just like ‘Sweet 16’ in America.
Fot. missesbolivia.blogspot
Fot. lostiempos.com
Fot.lapatila.com
Moj cynizm odnosi się oczywiście tylko do części społeczeństwa boliwijskiego – tej bogatszej, miejskiej, bo prowincjonalna ludność rodzima zwykle rządzi się innymi prawami, przykładając wagę do wartości o wiele ważniejszych niż ‘uroda’.
My cynicism refers of course only to the part of the Bolivian society – the richer on, urban, because the native provincial population takes more account of values much more important than ‘beauty’.
Nacisk skierowany jest glownie do kobiet – mężczyzn przewaznie nie krytykuje sie za wygląd.
But this pressure is largely directed at women, and men face much less criticism about their looks.
No tak, cały świat solidaryzuje się z Brazylia w tym punkcie. Zapytacie, skąd bierze się taki kult ciała? Cóż, ja winne zwalam na kulturę ‘macho‘, tzw. ‘machismo‘ – czyli postawę oznaczającą silne wewnętrzne poczucie męskości i jej przesadne okazywanie, przejawiające się miedzy innymi w instrumentalnym traktowaniu kobiet. W Ameryce Południowej słowo machista wciąż ma pozytywne konotacje i nazwanie kogoś tym słowem jest uważane za dowód uznania. Choć pojęcie ‘macho‘, które oryginalnie odnosiło się do idei ‘caballero‘ – kawalera czy dżentelmena, niestety nie ma już z nią wiele wspólnego. ‘Caballero‘ to zresztą hiszpański i portugalski konkwistador, bogaty pan na włościach i właściciel koni.
Well, the whole world sympathizes with this point. You may ask – where this all craziness about the looks comes from? Well, I blame it on the ‘macho’ culture, so-called ‘machismo‘ – the supreme valuation of characteristics culturally associated with the masculine and a denigration of characteristics associated with the feminine. In South America the word machista however, still has positive connotations and to be called one is considered to be proof of recognition. Although the concept of ‘macho‘, which was originally derived from the idea of ‘caballero‘, unfortunately no longer has much in common with being a ‘gentleman’. Moreover, ‘caballero’ was a Spanish and Portuguese conquistador, a rich gentleman of the manor and the owner of the horses.
W jednej z pradawnych meksykańskich kultur Nahuatl, termin ‘macho‘ nie miał nic wspólnego ze swoim europejskim odpowiednikiem wywodzącym się od łacińskiego słowa ‘masculus’– męski, a oznaczał w jeżyku hiszpańskim – ‘ejemplo‘ czyli człowieka godnego naśladowania’. W słowniku Nahuatl słowo macho tłumaczy się również jako ‘oświecony’, czyli ten, który został stworzony do nauki. Tak wiec, w świecie przed-kolumbijskim, słowo macho odnosiło się do mądrości i przewodzenia, niezależnie od ‘gender‘(płci), jednak wraz z inwazja Hiszpanów, zostało ono zmaskulinizowane.
In one of the ancient Mayan cultures Nahuatl, the term ‘macho‘ has nothing to do with its European counterpart derived from the Latin word ‘masculus‘ – male, but it means in Spanish –‘ejemplo‘ or ‘the one worth imitating’. In the dictionary of Nahuatl, machoalso translates as ‘enlightened’, that is ‘the one who was created to study’. Thus, in the pre- Columbian world, macho referred to the wisdom and leadership, regardless of ‘gender’. But with the invasion of the Spaniards the word has been masculinized.
Zaciekawiło mnie to, ze jednym z synonimów machisty jest słowo ‘empiriokrytyk‘ – i choć ten termin odnosi się raczej do filozofii, pasuje jak ulał do współczesnego wizerunku ‘macho‘, czyli tego, który krytykuje wszystko co metafizyczne, zmysłowe, kobiece… (definicja własna;)
I found it interesting, that one of the synonyms of machista in Polish language is ‘empirio critic‘ – and although this term refers rather to the philosophy, it fits like a glove the modern image of the ‘macho’ – the one who criticizes everything metaphysical, sensual, feminine … (please mind, this is my own definition;)
Nic wiec dziwnego, ze kobiety Ameryki Łacińskiej, które przez wieki zżyły w cieniu swoich mężczyzn, tak wielka wagę przywiązują do tego, by się im przypodobać. Jak sami wiedziecie, kobieta w Boliwii nie ma lekko – ale nie myślcie, ze Boliwijki to struchlale bojaźliwe istoty. Wręcz przeciwnie, to piękne, silne i pewne siebie kobiety, radzące sobie z zżyciem, które często ich nie rozpieszcza. Oczywiście, są wśród nich i ‘drama queens’, jakie większość z nas kojarzy z popularnymi swojego czasu telenowelami, ale to zupełnie inna bajka.
No wonder that the women of Latin America, who for centuries have lived in the shadow of their men, will do a lot to please them. As you can see, it’s hard to be a woman in Bolivia – but don’t think of Bolivian women as terrified and timid creatures. On the contrary, they are beautiful, strong and confident women, coping with often harsh life. Of course, there also ‘drama queens’ among them, which most of us will associate with popular Latin American soap-operas, but this is a completely different story.
Kiedy skończyłam analizować artykuł o sytuacji kobiet a Ameryce Południowej, przypomniałam sobie, jak to jest u nas w Europie. Pewnie już zauważyliście, ze całkiem podobnie…
When I finally finished analyzing the article about women in South America, I tried to remember how the situation looks in Europe. You have probably noticed that not so very different…
Źródła / soutrces :nytimes.com, kochamyperu.com, Wikipedia i doświadczenia własne/ & own experience).
Ciekawe z tymi nosami, bo miałem to samo spostrzeżenie w Iranie. Myślałem sobie, że to irańska moda, a tu proszę – również w Boliwii się przyjęła. Ciekawi mnie, czy nierówności płciowe są wynikiem latynoskiej mentalności/kultury czy może religii (głównie katolickiej?), która długo była synonimem konserwatywności?
Mysle, ze to raczej mentalnosc latynoska, bo nie widac na codzien w Boliwii przejawow katolickiej konserwatywnosci:)
smutne to co piszesz :( Niestety zauważyłam, że zbyt wiele kobiet zgadza się na to, żeby być sprowadzaną tylko obiektu seksualnego.
Niestety…Mnie zaszokowal kiedys komentarz znajomej, ktora wczesniej uwazalam za kobiete wyzwolona, ze nie nosi ona spodni, bo mezczyznom bardziej podobaja sie kobiety w spodnicach… oj.
Świetny tekst.
A co do kultu ciała w Brazylii… Jadąc tam spodziewałam się – przynajmniej w Rio – samych opalonych supermodelek, tymczasem takich przez cały miesiąc wcale wielu nie widziałam (nawet na Copacabanie). Za to widziałam masę ogromnie grubych kobiet – i to kobiet z różnych klas społecznych. Co gorsza, w metrze i autobusach były naklejki, by ustępować grubym osobom miejsca (tak jak starszym, kobietom w ciąży i połamańcom). Zatem z jednej strony tysiące reali wydawane na operacje plastyczne, a z drugiej strony ogromna ilość otyłych ludzi i społeczne przyzwolenie na tę otyłość.
Ciekawe, prawda? Takie popadanie w skrajnosci…
bardzo dobry tekst! te zaczepki na ulicy (które też mnie tak bardzo bawią!) kojarza mi się z Północną Afryką. A cała reszta to ciekawostki wielkie dla mnie!
Dobry tekst. Przypomniał mi moje rozmowy z przyjaciółką, która kiedyś stwierdziła, że już chyba lepiej być kobietą w kulturze Islamu, niż w Ameryce Łacińskiej (to akurat jej własne zdanie). Opowiadała dużo o kulturze macho i komplementarnym do niego “mariańskim” wzorcu kobiety (marianismo) – opartym na wzorze a’la Matka Boża z Guadalupe… Polecam temat, bardzo ciekawy, choć chyba nie ma zbyt dużo literatury w j. polskim na ten temat. Na szczęście po hiszpańsku / angielsku na pewno sporo znajdziesz :)
Mysle, ze slyszalam cos kiedys o marianskim wzorcu kobiety, ale faktycznie nie za wiele o nim wiem. Na pewno warto zglebic ten temat! Dzieki za info!