Caverna Umajalanta: A Journey to the Center of the Earth *** Podróż do wnętrza Ziemi

Drugiego dnia naszej wycieczki, wyruszyliśmy autobusem na zwiedzanie skalnego miasta i jaskini. Nasz przewodnik przekonywał, ze tym razem będzie łatwiej i nie doświadczymy już zabójczej wspinaczki po kamiennych schodach, jak to miało miejsce w kanionie Vergel. Cóż, tym razem schodów za wiele nie było, ale wspinaczka tak, i to taka ‘potencjalnie zabójcza’!

Najpierw udaliśmy się do jaskini Umajalanta (lub Humajalanta) – jednej z najgłębszych w Boliwii (długości ponad 10km). Po trwającym około 20 minut marszu, mogliśmy podziwiać niezwykle formacje skalne, które widoczne były z Torotoro – szare ‘piramidalne’ skały jakby doczepione do czerwonawych wzgórz… Naprawdę, trudno to opisać, zamieszczam wiec zdjęcie:)

On the second day of our trip we went by bus to explore the rock city and the cave. Our guide explained that this time it will be easier and we will no longer experience deadly climbing up the stone steps, as it was in the canyon Vergel.

Well, this time there weren’t too many steps, but we had a ‘potentially deadly’ climb! First we went to the cave Umajalanta – one of the deepest in Bolivia (over 10km long). After a 20-minutes walk, we could see amazing rock formations, which were visible from Torotoro – gray ‘triangular’ rocks as if attached to the reddish hills ….

Po przeprawie przez wiszący most, na którym wszyscy zachowywaliśmy się jak dzieci na placu zabaw, oraz trakcie dinozaurów, dotarliśmy na miejsce, gdzie otrzymaliśmy kaski z latarka. Niemałe poruszenie wzbudził także osiołek z długim ‘ogonkiem’:)

After crossing the suspended bridge, where we all behaved like children on the playground, and the dinosaurs trail, we reached the place where we were given helmets with a flashlight. There was also a donkey with a very looong ‘tail’ :)

Wejście do jaskini zatarasowane było mniejszymi i większymi głazami, ale kto powiedział, ze nie można ich przejść? Otóż można i po chwili byliśmy już w środku, z dala od światła słonecznego.

The entrance to the cave was obstruct by large and smaller rocks, but who said that they can’t be passed?  After a while we were in the middle of a cave, away from direct sunlight.

Kiedyś byłam w kopalni soli w Wieliczce, ale jaskinia to zupełnie inne doświadczenie – nie ma tu windy, mostków, latarni i tysiąca turystów. Dzielą sztuki ludzkiej zastąpione zostały zaś rzeźbami Matki Ziemi. Pachamama przez tysiące lat stworzyła w podziemnej grocie tysiące stalaktytów i stalagmitów różnych rozmiarów i kształtów. Podziwialiśmy wiec czarny stalaktyt zwany ‘Nietoperzem’, ‘Choinkę’, ‘Matkę Boska z Dzieciątkiem’ czy ‘Kieliszek Szampana’:) Niestety, wiele stalaktytów zostało ‘odrąbanych’ w poprzednikach latach przez turystów żadnych rządnych darmowych upominków z wakacji…

Once I was in a salt mine in Wieliczka, but the cave is a completely different experience – there are no elevators, bridges, lanterns, and thousands of tourists. Human works of art have been replaced with sculptures of Mother Earth. Pachamama has created, during millions of years, thousands of stalactites and stalagmites of different shapes and sizes. So we admired black stalactites called ‘Bat’, ‘Christmas Tree’, ‘Madonna with Child’ and ‘Champagne Glass’ :) Unfortunately, many stalactites has been ‘cut’ in past years by the tourists wanting a free holiday gift…

Pięknie tam było! Żeby jednak dostać się do kolejnych grot,  musieliśmy przebyć kilka przeszkód, mrożących krew w zydlach (przynajmniej moich). W niezwykle emocjonujących sytuacjach, kiedy wspinaliśmy się po głazach, z czarna czeluścią pod stopami, prześlizgiwaliśmy się przez szczeliny czy zjeżdżaliśmy z gładkich ścian na pupie – przed oczami miałam migawki z filmów takich jak ‘Sanctum‘ Spielberga albo innego filmu o kobietach uwiezionych w jaskini pełnej ślepych potworów. Na szczęście my mieliśmy okazje spotkać tylko ‘ślepe ryby’ w podziemnym jeziorze. Czołgając się pod kolejna skala, myślałam zaś o trzęsieniu ziemi, częstym zjawisku w Boliwii… Tylko 3 razy mieliśmy do dyspozycji liny, ułatwiające wspinaczkę, przyznam jednak, ze powinno być ich znacznie więcej. Przewodnik powiedział nam, ze kilka lat temu turyści nie mieli nawet kasków, co przyjęłam z niedowierzaniem, sama bowiem ‘obstukałam’ swój kask z każdej strony, strach wiec pomyśleć, jaki byłby stan mojej głowy bez tej ochrony!

It was beautiful there but to get from the one to the next underground room, we had to pass few obstacles, chilling blood in veins (at least mine). In an extremely exciting situations where we climbed the rocks having the black abyss under the feet, cowl through the cracks or slide from smooth walls on our bums –  I had glimpses of movies before my eyes such as ‘Sanctum’ by Spielberg or another film about women trapped in a cave full of blind monsters. Luckily we had a chance to meet only “blind fish” in the underground lake. Crawling into another scale, I thought about the earthquake, a common phenomenon in Bolivia … Only three times we had the rope to ease the climbing, and I must say that there should be much more. Guide told us that a few years ago, adventurous tourists did not even have helmets, which I took with disbelief, because I bumped my helmet from each side, so I couldn’t imagine what would happened to my head without this basic protection!

Po niemal dwugodzinnej, pełnej emocji wycieczce do wnętrza ziemi, ujrzeliśmy światło! Naprawdę, był to jeden z najpiękniejszych momentów w moim zżyciu! Od pierwszych promieni do wyjścia dzieliło nas tylko 20 minut przechadzki po ogromnych głazach i byliśmy wolni!

After nearly two hours of extremely exciting excursion into the hearth of the Earth, we saw the light! Really, it was one of the most beautiful moments of my life! From the first rays of the sun we needed only 20 minutes walk over massive rocks and we were free!

 Warto było? Oczywiście, jednak był to mój PIERWSZY i OSTATNI raz w jaskini. Właśnie tam zdałam sobie sprawę, ze jestem dzieckiem SLONCA:)

P.S. Duże zdjęcia dzięki uprzejmości Ester, z która w autobusie zajadaliśmy się kurczakiem:) Moj Nikon Coolpix znów okazał się nie taki znowu ‘cool’ i zdjęcia robił tylko kiedy chciał, a wszystkie były ‘zabrudzone’.

Was it worth it? Of course, but it was my FIRST and LAST time in the cave. It was there where I realized that I am a child of the SUN :)

P. S. Large photos courtesy of Ester, with who I ate a chicken in a bus :) My Nicon Coolpix again proved not to be that ‘cool’ and was taking pictures only when he wanted to do it, and all of them were ‘dirty’.