Apote: Trekking in Cochabamba *** Szlakiem wodospadów Cochabamby

Kilka jest miejsc w Cochabambie, gdzie można pooddychać świeżym powietrzem, napawając oczy pięknymi widokami. Jednym z nich jest wzgórze San Pedro, na którym wznosi się gigantyczny Cristo de la Concordia (o którym pisałam tu —> klik), mający przed sobą piękną panoramę miasta.

There are couple of places in Cochabamba, where you can breathe the fresh air, savoring the beautiful view. One of them is the hill of San Pedro,where a giant Cristo de la Concordia stands (—>click), starying at the beautiful skyline.

boliviainmyeyes

Innym miejscem jest —> Laguna Alalay, wokół której można sobie spokojnie pospacerować asfaltowa ścieżką, uważając jedynie na rowerzystów, cleferos oraz bezdomne psy. W lecie, z powodu wyższych temperatur, jezioro pokrywa warstwa glonów, czasem przyjmująca różne kolory. Dzięki temu, można się tu poczuć jak nad słynną ‘Laguna Colorada’ (gdyby nie ten zapach zgnilizny!)

Another place is the —> Laguna Alalay – you can have a walk around the lake, using unpaved or paved path. You only have to look out  for cyclists, cleferos and stray dogs. In the summer, because of the higher temperatures, the lake is covered with a layer of algae, sometimes of different colors. Last time it remeinded me of the famous ‘Laguna Colorada’ (if not for a smell)!

boliviainmyeyes

A ci, którzy maja trochę więcej czasu, siły i odwagi, mogą wybrać się w góry, otacząjące Cochabambe. Nas, już kolejny raz, zabrali tam znajomi z klubu Bicis Verdes, organizujący wycieczki krajoznawcze i rowerowe, również dla turystów. Tym razem wybralismy sie do Apote, miejscowości położonej niedaleko Tiquipaya w prowincji Quillacollo, którego glówną atrakcją są malownicze wodospady, otoczone pierwotnym lasem. By do nich dotrzeć, trzeba się  jednak wspiąć w górę rzeki. Trasa, oczywiście nieoznaczona, bo nieoficjalna, prowadzi głownie korytem rzeki, a czasem obok. Warto jest mieć ze sobą  wygodne obuwie ( i inne na zmianę) – niekoniecznie nieprzemakalne, ale z gruba i antypoślizgową podeszwa. Przyda się również lina, bo w niektórych miejscach trzeba wdrapywać się na strome skały, innym razem schodzić ze skarpy. To powiedziawszy, spotkaliśmy po drodze osoby w japonkach czy wspinające się z dziećmi. Wszystko jest wiec możliwe!

And those who have a little more time, strength and courage, they can go to the mountains surrounding Cochabamba. We went there with our friends from the club Bicis Verdes, who organize from time to time sightseeing and cycling tours, also for tourists. This time we went to town of Apote nerby Tiquipaya in the Province of Quillacollo, which main attraction are the picturesque waterfalls, surrounded by primary forest. To reach them, one has to climb up the river. The route, unmarked of course, runs mainly through riverbed and sometimes alongside it. You need to bring comfortable shoes – not necessarily waterproof, but with thick and non-slip sole. The rope also comes useful, because in some places you have to climb the steep rocks, another time descend down the slope. That said, we met on the way people in flip-flops and climbing with small children. So, after all, everything is possible!

boliviainmyeyes

Wszelkie trudy wynagrodzone sa niesamowitymi widokami, wielkimi emocjami oraz duma z przejścia samego siebie!

My dotarliśmy do przedostatniego wodospadu, bo na więcej wspinaczki nie mieliśmy sil/czasu (niepotrzebne skreślić). Z apetytem zjedliśmy marraquetas z mortadelą, susząc na słońcu nasze ubrania po kąpieli w lodowatej wodzie wodospadu.

All efforts will be rewarded with amazing views, great emotions and pride of  surpassing oneself!

We got to the second last waterfall, because we didn’t have enough strength / time (delete the appropriate). In such beautiful natural circumstances, we ate our lunch consisting of fresch marraquetas with mortadella and cheese, sun drying our clothes after swimming in the icy waters of the waterfall.

Untitled_Panorama11

Untitled_Panorama14-2

*

Do Apote można wybrać się na własną rękę, ale jako osoba ‘przewrażliwiona’ (pamiętacie moj ‘przewodnik dla przewrażliwionych’? —> klik) nie polecałabym tej opcji. Zawsze bezpieczniej oraz łatwiej jest podróżować z kimś, kto ma obeznanie w terenie. Jeżeli jesteście w Cochabambie, możecie skontaktować się z naszymi znajomymi  z Bicis Verdes – Xtremegreenbicycles – Club Cochabamba —> facebook, którzy takie ekstremalne eskapady pomogą wam zorganizować za niewielka oplata. Mimo iż Apote znajduje się niedaleko Cochabamby, a sam spacer trwa 4 godziny (w obie strony) warto sobie zarezerwować jednak cały dzień – nigdy bowiem nie wiadomo jakie nas mogą spotkać przygody na szlaku:)

You could get to Apote waterfalls on your own, but as an ‘oversensitive’ person (do you remember my guide for oversensetive people? —> click), I don’t recommend this option. It’s always safer and easier to travel with someone who knows the route. If you are in Cochabamba, you can contact our friends from Bicis Verdes – Xtremegreenbicycles – Club Cochabamba —> facebook, who have an experience in such extreme escapades and will help you arrange it for a small fee. Although Apote is near Cochabamba, and the walk (climb) itself takes 4 hours (round trip) it is worth to reserve the whole day – you never know what adventure will find you on the trail:)

Zobacz galerię – naprawdę warto! / See the gallery – it’s really worth it!

I Want to Ride My Bicycle *** Na rowerze w Parque Tunari

Tytuł wpisu jest troszkę zmylny, bowiem to nie ja jeździłam na rowerze po Parku Tunari niedaleko Cochabamby, ale moi znajomi – zapaleni i szaleni rowerzyści górscy! Ja tylko robiłam zdjęcia i ‘zacieszałam się’ cudownymi widokami, świeżym powietrzem i miłym chłodem gór.

Nie byliśmy na Pico Tunari, o którym od dawna marze – to ta góra z moich zdjęć, w kształcie trójkąta, ale tuz obok. Dojazd dwoma pojazdami zajął nam ponad godzinne (swoja droga, jak się ma jeepa, to można tu wszędzie dotrzeć:), a potem już było ‘z górki’ – przynajmniej dla mnie, bo szaleni chłopcy co rusz wspinali się pod górkę, zęby później z niej zjechać, przy okazji ‘zaliczając’ wszystkie napotkane przeszkody. Poza jedna wywrotka, która szczęśliwie nie skończyła się poważnie, nie odnotowaliśmy wypadków – każdy uczestnik ‘zjazdów’ posiadał odpowiednie ochraniacze i kask.

To be honest, I did not ride a bike in the Park Tunari, but my friends – mad mountain bikers! I just took some pictures while enjoying fabulous views, fresh air and a nice coolness.

We didn’t go to Pico Tunari, that I have been dreaming of since a while – this is a triangle mountain from my photos, but just right next to it. Driving up the mountain took us over an hour (by the way, if you own the Jeep here, then you can go everywhere:), and then it was ‘down the hill’ – at least for me, because crazy boys were climbing uphill all the time, so they could later ride down, jumping off every encountered obstacle. Thankfully, apart from one accident, which happily didn’t end seriously, everybody survived the ride in one piece – as each participant was wearing adequate protections and helmet.

Jak wspomniałam, pstryknęłam kilka zdjęć, choć przyznam, ze nie byłam przygotowana na tak szybko poruszające się obiekty i ‘troszku’ mi  nie wyszło. Następnym razem (a  mam nadzieje, ze owcy zdarzy się wkrótce), będzie lepiej! Zresztą, zobaczcie sami.

As I mentioned before, I have snapped some pictures, although I must admit that I was not prepared for such fast-moving objects and I wasn’t entirely happy form the outcome. Next time (I hope it happens soon) I will be better!