Winter is back…

_MG_4541

Zima przyszla, a raczej powraca! Za nami goracy, sloneczny tydzien, jak rowniez kapiel w basenie, az zle wiatry (znad argentynskiej Pampy, oczywiscie) przywialy deszcz i zimno! Zima zaskoczyla nie tylko drogowcow i budowlancow, ktorzy przed kilkoma dniami wznowili kopanie pod naszym blokiem, ale i mnie, jako ze wszystkie moje cieple ubrania, wlacznie z kurtka przeciwdeszczowa, zostawilam w Cochabambie. Powod: po podrozy na Salar de Uyuni byly one brudne, a nie chcialam ich prac w wilgotnej Santa Cruz, bo przeciez przy 90 % wilgotnosci nic tutaj nie schnie! No to teraz mam…problem, bo w tygodniu zapowiadaja sie temperatury ponizej 12 stopni Celsjusza, a nawet kurtki nie mam, zeby sie nia przykryc podczas zimnych nocy.

Z takiej pogody cieszy sie tylko grzyb na scianach, ktory zaczyna sie panoszyc rowniez na drzwiach, a nawet naszych ubraniach i torbach! Dzis z sentymentem i zazdroscia przygladam sie zdjeciom znajomych, ktorzy w Irlandii maja lato stulecia. Wiem, nie moge narzekac, mielismy przeciez miesiace upalow w lecie (czyli zimie), a takze wiosna i jesienia, ale musze przyznac, ze zima w tropikach jes bardziej przygnebiajaca niz w Irlandii czy Polsce. Nawet palmy za oknem wygladaja zalosnie…

***

Winter came or rather is back! Behind us is a hot and sunny week, as well as bath in the pool as the bad winds (from the Argentine Pampas of course) brought rain and cold! Winter surprised not only builders, who few days ago resumed digging beside our flat, but also me, as I left all my warm clothes, including a rain jacket, in Cochabamba. Reason: after the trip to the Salar de Uyuni they were dirty and I didn’t want to wash them in Santa Cruz, because surely at 90% of humidity they would newer get dry! Well now I have … a problem, because this week temperatures will fell below 12 degrees Celsius, and I even don’t have a jacket to cover myself with on the cold night.

This kind of weather enjoys only fungus (mould) on the walls, which also begins to prevail on the door, and even our clothes and bags! Today, with sentiment and jealousy I looked at the pictures of friends who enjoy the summer of century in Ireland.

I know, I can’t complain, after all we had hot weather during Bolivian summer months, as well as spring and autumn, but I have to admit that winter in the tropics is far more depressing than in Ireland or Poland. Even the palm trees outside our window look deplorably …

And just yesterday (dzien wczesniej)…

_MG_4535

‘Surazos’: Summer Gone with the Wind *** Lato przeminęło z wiatrem

Zima w Santa Cruz de la Sierra zaczęła się już jakiś czas temu, ale nam to jakoś nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie – kiedy temperatury spadły z 40 stopni C do przyjemnych 25 stopni, odetchnęliśmy z ulga:) Od początku kwietnia jako jedyni korzystaliśmy z basenu – co prawda, woda trochę ostygła, ale i tak daleko nam było do morsów! Kiedy słońce za oknem i ciepło, trzeba korzystać!

Winter in Santa Cruz de la Sierra has started some time ago, but somehow we didn’t mind that, on the contrary – when the temperatures dropped from 40 degrees C to a pleasant 25 degrees, we felt a big relief :) Since early April, we were the only people using the pool – although the water cooled a bit down, it was still far from freezing cold Irish or Baltic sea!

I korzystaliśmy codziennie aż do wczoraj, kiedy do słonecznej Santa Cruz dotarły zimne wiatry i deszcze z nad argentyńskich nizin, zwane ‘surazos‘! A zimny wiatr i deszcz nie jest dobrym polaczeniem…bowiem temperatura odczuwalna jest o wiele niższa od realnej, która wynosiła około 10 stopni C, przy wilgotności powietrza powyżej 70%. Zresztą, już przedwczoraj po nocnej ulewie, spędziłam cały ranek ‘osuszając’ okna, pod którymi utworzyły się  zacieki.

We were swimming every day until yesterday, when to the sunny Santa Cruz have arrived cold winds and rains from the Argentine Pampas, known as ‘surazos‘! And we all know that cold wind and rain is not a good mix … as the temperature of about 10 degrees C, with humidity above 70%, feels much cooler than in reality.

W nocy, kiedy oboje obudziliśmy się o 4 nad ranem z zimna, przypomniały mi się czasy Erasmusa na Południu Włoch… Do wczoraj wystarczał nam koc, który przeważnie i tak lądował ‘w nogach’, a i teraz okazał się bezużyteczny. Przez chwile próbowaliśmy rozpracować klimatyzacje, która powinna również dmuchać ciepłym powietrzem, ale się nie udało. Zostało wiec nam ubrać się w to, co mieliśmy najcieplejszego – swetry, szorty, skarpety, oraz przykryć się… kurtkami przeciwdeszczowymi:) Zastanawiałam się również, czy nie skorzystać z folii ratowniczej, która zakupiłam przed jedna z moich wczesnych wypraw. Kurtki jednak zdały egzamin, a rano nie chciało nam się wychodzić z naszego ciepłego gniazda…

At night, when we woke up at 4 am because of a cold, I remembered the times of my Erasmus in South of Italy… Until yesterday, our blanket was enough for us ( to be honest, it usually landed ‘in the legs’ anyway), but now it turned out to be useless. For a moment we have tried to work out air-conditioning, which should also blow a hot-air, but we did not succeed. So we decided to put on what we had the warmest – sweaters, shorts, socks, and we also covered the bed with… rain-jackets :) I even considered unpacking an emergency blanket, which I bought before one of my earlier trips.  However, the jackets have passed the exam, and in the morning we didn’t want to leave our warm nest …

Plusy ‘surazos’? Hmmm…mogę pic gorąca herbatę, bez obawy, ze się spocę? I to chyba wszystko. Pocieszające jest to, ze pogoda ma się poprawić – zresztą już dziś świeci słońce i jest cieplej:)

Pros of ‘surazos’? Hmm … I can finally drink hot tea without sweating? I think that’s it. The good news is that the weather supposed to get better soon, and today already is sunnier and warmer.

A tak wygląda Santa Cruz de la Sierra zima i latem (wczoraj i dziś) /Winter and summer (yesterday and today) in Santa Cruz:

house arrest