Tarija: La Ruta del Vino & Singani *** W boliwijskiej krainie wina i Singani

Tarija, zwana ‘boliwijską Andaluzją’, to stolica boliwijskiego wina oraz narodowego spirytusu, odpowiednika naszej polskiej wódki czy włoskiej grappa – 40 % Singani. Boliwijskie wina nie są możne tak znane w Europie jak te z Chile czy Argentyny, tradycja ich produkcji przemysłowej liczy sobie bowiem dopiero pól wieku, ale być może z czasem się to zmieni? Region Tarija ma te przewagę nad sąsiadami, iż znajduje się na wysokości około 2.000 m n.p.m., a wino tam produkowane zawiera ponoć więcej antyoksydantów niż to produkowane na obszarach nizinnych. I według mnie, smakuje wyśmienicie!

Tarija, called the ‘Bolivian Andalucia’, is the capital of the Bolivian national wines and spirit – 40% Singani, which is the equivalent of our Polish vodka or Italian grappa. Bolivian wines may not be known in Europe as well as those from Chile and Argentina. The tradition of industrial production of wine has started only half a century ago, but maybe with time this will change? Tarija region has this the advantage over its neighbors, that it is located at an altitude of about 2,000 meters above sea level, and the wine produced there reportedly contains more antioxidants than that produced in lowland areas. And in my opinion, it also tastes great!

Si vino a Tarija y no bebe vino, entonces, porque vino?*

Najlepszym sposobem na poznanie okolicznych winnic i zapoznanie się z produkcja wina oraz tajnikami jego degustacji, jest wykupienie wycieczki w jednej z wielu agencji turystycznych. My wybraliśmy się na objazd z ‘Bus Turistico‘, który odjeżdża codziennie z głównego skweru (Plaza Luis de Fuentes) o godzinie 8.30 i 14.30. Jeżeli zbierze się mniej osób, zabiera ich jeep.

The best way to discover the surrounding vineyards and familiarize yourself with the ways of wine production and tasting it, is to buy a tour in one of the many tourist agencies. We went on a tour with ‘Bus Turistico“, which departs daily from the main square (Plaza Luis de Fuentes) at 8.30 and 14.30. If they are fewer people (in low season), they use the jeep instead.

Tarija

Ruta de Vino y Singani de Altura składa się z trzech tras, z których każda kosztuje około 130 bs. od osoby i trwa mniej więcej 4 godziny. Jeżeli ktoś ma czas i ochotę, możne wykupić wszystkie trzy wycieczki w cenie 300 bs. od osoby, co tez uczyniliśmy my sami. * Najlepiej jest się wybrać do Tarija podczas boliwijskiego lata (grudzień – marzec), kiedy winnice są zielone, a winne krzewy uginają się pod ciężarem winogron, ale degustować można przez cały rok:)

‘Ruta de Vino y Singani de Altura’ consists of three routes, each of which costs about 130 bs. per person and takes about four hours. If the time permits, then you can purchase all three trips for the price of 300 bs. per person, which we did ourselves. * It is best to come to Tarija in the Bolivian summer (December – March), when the vineyards are green, and the vines are bending under the weight of the grapes, but you can taste the wine all year round :)

Tarija

Trasa 1: wina przemyslowe i tradycyjne/ industrial and tradicional wines

* Kohlberg: winiarnia/ winery

Kohlberg to najbardziej znane wino boliwijskie, mające najdłuższą, bo ponad 50-letnia tradycje produkcji na skale przemysłową. Nazwa pochodzi od nazwiska rodowego, jak pewnie się domyśliliście, niemieckiego. Senior rodu, inżynier, przybył do Boliwii jeszcze przed wojna, osiedlając się w Tarija, ale winiarnie założył jego syn, Don Julio. Ciekawostką jest, a nie dowiedzieliśmy się tego podczas wycieczki, ze w 2009 roku w Bułgarii, w butelkach wina Kohlberg znaleziono kokainę w stanie ciekłym!Na szczęście, incydent, nie zaszkodził reputacji winiarni, wino nie bylo eksportowane przez producenta.

Kohlberg, is the best known and the oldest winary in Bolivia having more than 50-years long tradition of manufacturing on an industrial scale. The name is derived from the German surname, as you probably guessed, of the owners family. The Senior, an engineer, came to Bolivia before the war settling in Tarija, but winery was founded by his son, Don Julio. Interestingly, and we did not learn it during the tour, in 2009 in Bulgaria the customs found the cocaine in liquid form in Kohlberg’s bottles of wine! Fortunately, the incident did not harm the reputation of the winery, because the wine wasn’t shipped to Europe by the producent.

* Kohlberg: Winnice i degustacja wina/ vineyards + wine tasting

Z fabryki udajemy sie do domu rodzinnego Kohlbergow poza granicami miasta w Dolinie Santa Ana. Tam po raz pierwszy degustujemy wino (szkoda, ze tylko stołowe, które w sklepie kupimy za około 2€) oraz przepyszne, produkowane lokalnie, sery i szynkę. Przez chwile obszczekuje nasza grupę moja imienniczka – wyżeł niemiecki, Danka. Ładna, prawda?:)

The tour goes from the factory to Kohlberg family home in the countryside of the Valley of Santa Ana. There, for the first time, we can taste the wine (what a pity that only table one that you can buy in the store for about 2 €!) and delicious, locally produced cheese and ham. For a moment we are barked at by a dog, named like myself –  Danka. Lovely, is she not?:)

Kohlberg

* Valle Concepcion

Piękne okolice, w porze suchej niestety trochę… suche i ziemiste, ale i tak urocze.

Beautiful surroundings, in the dry season unfortunately … a little dry and earthy, but still charming.

Tarija

* La Tablada: Degustacja win ‘artesanales’  / artesan wine tasting

Zatrzymujemy się na chwilę w malutkiej miejscowości, gdzie mieści się sklep monopolowy ‘Las Duelas’ z winami i innymi alkoholami lokalnych producentów. Tu mamy kolejna degustację, tym razem wina deserowego oraz zakupujemy… paczkę suszonych owoców.

We stop for a while in the tiny village, visiting a store ‘Las Duelas’ which is selling wine and liquor from local producers. Here we have another wine tasting, this time sweet dessert one … and we buy a pack of dried fruit.

* Canon del Angosto

W drodze do ostatniego punktu programu, zatrzymujemy się kolo mostu, z którego można podziwiać Kanion del Agosto, podobno jedną z największych atrakcji regionu. Podobno, bo sam widok nie sprawia na nas piorunującego wrażenia. Co innego byłoby się przejść po jego dnie, a niektóre agencje podobno oferują takie atrakcje.

On the way to the last stop, we pass by the bridge from where you can admire the Canyon del Agosto, reportedly one of the biggest attractions of the region. Apparently, because the mere sight does not impress us at all. It would be interesting however to walk at the bottom of and some agencies reportedly offer such attractions.

Tarija

* Casa Vieja: degustacja win ‘paternos’ (produkowanych sposobem tradycyjnym)/ tasting of wines ‘paternos’ (produced in traditional way)

W końcu zatrzymujemy się w Uriondo, malutkim miasteczku, które zachowało klimat kolonialny, gdzie w najstarszym budynku (CasaVieja), zbudowanym w sposób tradycyjny z gliny i drewna, przechodzimy do ostatniej degustacji. Lokalnym zwyczajem, pijemy rożne wina (niestety tylko słodkie) z jednego kieliszka, a ostatnia osoba musi wychylić kielicha do ostatniej kropli. Na szczęście, my byliśmy pierwsi w kolejce, ale turysta z Argentyny całkiem nieźle sobie poradził, nawet z ostatnim kieliszkiem czystego Singani!

In the end we stopped in Valle de Concepción, in a small town of Uriondo with preserved colonial atmosphere, and its oldest building Casa Vieja, built in the traditional manner with clay and wood. By local custom, the whole group was offerend anothe wine testing, drinking different wines (unfortunately only sweet ones) from one glass, and the last person has to drink it up to the last drop. Fortunately, we were first in the queue, but a tourist from Argentina did pretty well, even after finishing the full glass of pure Singani!

Casa Vieja

Casa Vieja

W ‘starej chacie’ zjedliśmy typowa dla regionu Tarija potrawę, chancho a la cruz, czyli prosiaka pieczonego na palu przy ognisku. Trochę drogo, ale smacznie. A potem, wyruszyliśmy na mały spacer po miasteczku.

At Casa Vieja we ate typical Tarija’s dish, chancho a la cruz – roasted suckling pig. A little pricey, but delicious. And then, we went for a little walk around the town.

Tarija

Trasa 2: Wino i Singani/ wine and Singani

Te wycieczkę polecam szczególnie tym, którzy nastawiają się na profesjonalną degustację i chcą się czegoś nauczyć.

This trip I recommend especially to those who want to experience the professional wine tasting and learn something about wine.

*Casa Real: destylernia Singani + degustacja/ Casa Real: distillery of Singani + tasting

Singani to rodzaj brandy destylowanej z wytłoczyn winogron Muscatu z Alexandrii, produkowanej tylko w boliwijskich Andach i uważanej za narodowy napój alkoholowy Boliwii i jej dziedzictwo kulturowe. Singani jest produkowane od XVI wieku, od przybycia Hiszpanow do Ameryki Południowej i podobno zawdziecza swoja nazwe prekolimbijskiej miejscowosci, w poblizu misji, ktora jako pierwsza destylkowala ten trunek.

Singani is a type of brandy distilled from Muscat of Alexandria grapes, which is produced only in the Bolivian Andes and is considered to be a national liquor of Bolivia and its cultural heritage.  Singani has been produced since the sixteenth century, shortly after the arrival of the Spaniards in South America. Singani reportedly was named after pre-Columbian village, near the Mission, where the liquor was first destiled.

Tarija

Ze względu na produkcję winogron w ekstremalnym klimacie na dużej wysokości, Singani ma wyraźny profil smakowy, osiągnięty bez procesu starzenia, podobnie jak tequila. Trunek jest przezroczysty. Poza tym, Singani nie zawiera siarczanów, barwników, wzmacniaczy smaku, które pojawiają się w innych podobnych alkoholach.

Due to the production of grapes in extreme climate at high altitudes, Singani has a pronounced flavor profile, achieved without the aging process, like tequila. Besides, Singani does not contain sulphate, dyes, flavor enhancers that appear in other similar alcohols.

Uriondo

Od momentu powstania trunku, Singani było pijane na czysto, i dopiero w XIX wieku ukształtowała się kultura koktajli. Wyjątkiem jestsucumbé, koktajl górników z Potosi, którzy od 1608 roku zaczęli mieszać Singani z gorącym mlekiem i przyprawami. Nazwa tego pierwszego znanego koktajlu Singani prawdopodobnie jest pochodzenia afrykańskiego, bo jak pamiętacie, hiszpańscy konkwistadorzy sprowadzali niewolników z Afryki do pracy w kopalniach srebra Cerro Rico.

Since its beginnings, Singani was drunk pure, and only in the nineteenth century the culture of cocktails emerged. The exception is sucumbé, cocktail made by the miners of Potosi, who in 1608 Singani began to mix Singani with hot milk and spices. The name of the first known cocktail using thi liquor is likely to be of African origin, because as you may recall, the Spanish conquistadores imported slaves from Africa to work in the silver mines of Cerro Rico.

Uriondo

W XIX wieku, kolejowi inżynierowie z Wielkiej Brytanii i Ameryki, z powodu braku dżinu, zaczęli mieszać Singani z piwem imbirowym i tak powstał, dziś najpopularniejszy koktajl Singani – Chuflay. Anglicy nazwali koktail ‘shoofly’ od terminu określającego tymczasowa linie kolejowa, a Boliwijczycy, którzy nie umieli tego wymawiać przekręcili nazwę po swojemu:)

In the nineteenth century, the railway engineers from Britain and America building the rail in Bolivia due to lack of their favourite ‘gin’, began to stir Singani with ginger beer, inventing today’s most popular cocktail Singani – Chuflay. The English actually called this cocktail ‘Shoofly’ from the language term used for a temporary railway line, and the Bolivians, who could not pronounce the name, twisted it their way :)

Tarija

Nigdy nie lubiłam tego mocnego alkoholu, bowiem zawsze próbowałam go na czysto, ale po degustacji w Casa Real, gdzie podano nam go w formie drinka Chuflay właśnie, z ginger ale, lodem i plasterkiem cytryny, bardzo mi zasmakował. A jeszcze lepiej smakuje z salteña, którą nam zaserwowano. W sklepiku Casa Real zakupiliśmy butelkę pierwszego w historii dlugo lezakujacego, bo 15 lat Singani – DonLucho. Jeszcze jej nie otworzyliśmy, bo aż szkoda:)

I’ve never liked this strong alcohol, as I’ve always tried it pure, but after tasting it as chuflay with ginger ale, ice and a slice of lemon at Casa Real, I was pleasntly surprised. And it even better tastes with salteña, which was also served. In the shop we bought a bottle of Casa Real’s first ever long matured for 15 years Singani – Don Lucho. We haven’t open it yet :)

* Singani destylowane jest również w innych rejonach Boliwii (tylko wysokogórskich!), ale większość winogron pochodzi z rejonu Tarija.

* Singani is also distilled in other regions of Bolivia (only high-altitude!), but most of the grapes come from the region of Tarija.

Tarija

* Campos de Solana: winiarnia + degustacja/ Campos de Solana: winery + tasting

To druga co do wielkości winnica/winiarnia Boliwii i osobiście uważam, że najlepsza (obok Aranjuez, której zwiedzac niestety nie można). Po krótkiej lekcji produkcji wina, przeszliśmy do degustacji, profesjonalnie poprowadzonej przez pracownice Campos de Solana, która przekonała nas do zakupu jednego z najdroższych, ale również najlepszych win tej winnicy. Polecam, choć kosztuje ponad 20€ za butelkę.

This is the second largest vineyard / winery in Bolivia and personally I think that the best. After a short lesson of wine- making, we moved to the tasting, professionally led by a worker of Campos de Solana, who convinced us to buy one of the most expensive but also the best wine of the winery. I would recommend it, although it costs more than € 20 per bottle.

Tarija

* San Bernanrdo: winnica + degustacja/ winery +tasting

Poranek zakończyliśmy w malej, prywatnej winnicy, która powoli przekształca się również w ośrodek eko-turystyczny, gdzie zostaliśmy przywitani przez samego właściciela, człowieka wielkiej wiedzy na temat wina.  Degustacja tym razem obejmowała nie tylko bardzo dobre wino, które jeszcze nie zdążyło dostać etykiety, ale również grona winogron zmacerowane w Singani! Jeżeli powrócimy kiedyś do Tarija, to chcielibyśmy zatrzymać się w tym właśnie miejscu – nie tylko pięknym i spokojnym, ale również posiadającym białego konia:)

The morning ended in a small, private vineyard, which is slowly transforming itself into the eco-tourist resort, where we were greeted by the owner, a man of great knowledge about wine. Tasting this time included not only a very good wine that had not yet had time to get labeled, but also the grapes macerated in Singani! If we return someday to Tarija, we would like to stay in this place – not only beautiful and quiet, but also a home to a white horse :)

San Bernardo

Jak widzicie, wycieczka po winnej stolicy Boliwii jest bardzo ciekawa, a przy okazji można zobaczyć codzienne życie tej krainy. To, czy i ile informacji przyswoimy sobie podczas degustacji zależy od naszej pamięci, umiejętności słuchania i rozumienia języka hiszpańskiego (nasza agencja nie oferowała tłumacza) oraz zainteresowania tematem. Ja niestety do dziś nie orientuje się w różnicy pomiędzy poszczególnymi gatunkami gron i win, które się z nich produkuje, ale zamierzam się dokształcić. Bo wino, szczególnie to boliwijskie z Tarija, bardzo polubiłam.

As you can see, the tour around the wine capital of Bolivia is very interesting and it’s a great way to see the daily life of people living here. How much information do you get during the tasting depends on your memory, ability to listen and understand Spanish (our agency did not offer an interpreter), and interest in the topic. Unfortunately, I still do not know the difference between the various types of grapes and wines, but I’m going to educate myself further. Because I like wine a lot, especially Bolivian one. From Tarija.

* Jak głosi stare tarijeńskie przysłowie: ‘Jeżeli przybyłeś do Tarija i nie pijesz wina, to dlaczego tu przyjechałeś?’. Nie ma mocnych, trzeba pić;)

* The old Tarija’s proverb says: ‘If you came to Tarija and don’t drink wine, then why did you come here?’.

 

Tarija: the Capital of ‘Bolivian Andalusia’ *** Stolica ‘boliwijskiej Andaluzji’

Tarija jest największym miastem południowej Boliwii i stolicą departamentu o tej samej nazwie. Jej śródziemnomorski klimat przypomina Cochabamba i Sucre, ale powietrze jest tu nieco bardziej wilgotne i przyjemne. Region Tarija zawiera w swoich granicach również gorące i wilgotne Chaco (zobacz ––> Villamontes) i zimne, suche Altiplano, gdzie można zobaczyć różowe flamingi w płytkich lagunach i wiele innych rzadkich gatunków ptaków i ssaków (ReservaBiologica Cordillera del Sama)!

Tarija is a biggest city in southern Bolivia and a capital of the Tarija Department. Its climate is Mediterranean similar to the other Bolivian cities of Cochabamba and Sucre, but a bit more humid and pleasant. The department however includes also hot and humid Chaco (check out —> Villamontes) and cold and dry Altiplano where you can see pink flamingoes in a shallow lagoons and many other species of rare birds and mammals (Reserva Biologica Cordillera del Sama)!

Dolina Tarija pierwotnie zaludniona była przez plemiona Churumatas iTomatas, które następnie zostały podbite przez Imperium Inków. Kiedy hiszpańscy konkwistadorzy po raz pierwszy przybyli do dolinyTarija, napotkali oni kilka dróg kamiennych, najprawdopodobniej będących pozostałością pre-inkaskich kultur. Kilka szlaków zachowało się do dziś i obecnie funkcjonują jako szlak turystyczny (El Camino de Inca). Miasto zostało założone jako La Villa de San Bernardo de Tarixa 4 lipca 1574 roku.  W 1810 r. ogłosiło niepodległość od hiszpańskiego panowania doprowadzając do wielkiego zwycięstwa w bitwie oTablada siedem lat później.

Chociaż Argentyna chciała zaanektować żyzny obszar Tarija, patriotyczni Chapacos (pseudonim mieszkańców regionu pochodzi od nazwy rodzimych osadników regionu z wczesnych czasów kolonialnych) zagłosowali w referendum za przyłączeniem do nowo powstałej, w 1825 roku, Republiki Boliwii. Argentyna rościła sobie prawa do Tarija jeszcze do 1899 roku, kiedy to zrzekła się spornego obszaru, w zamian za Puna de Atacama.

The valley of Tarija was first occupied by indigenous groups, such as the Churumatas and the Tomatas. Subsequently, the Inca Empire, administered by the Quechua civilization, conquered the land and dispersed the local groups over wide territories of the Andes. When the Spanish first arrived to the valley of Tarija they encountered several stone roads, most likely the remnants of pre-Incaic cultures, such as that of the Churumatas. Several of the pre-Incaic roads and trials have been preserved, and currently function as a walking trail (El Camino del Inca). The city was founded as a La Villa de San Bernardo de Tarixa on July 4, 1574. It declared its independence from Spanish rule in 1810 which lead to a big victory at the Batalla de la Tablada seven years later.

Although Argentina wanted to annex the area, the patriotic Chapacos (nickname derived from the name of an indigenous settlement in the region during early colonial times)  opted in a referendum to join the Republic of Bolivia when it was established in 1825. Tarija was claimed by Argentina until 1899, when it renounced its claims in exchange for the Puna de Atacama.

boliviainmyeyes

Ze względu na historię i bliskość Argentyny, Tarija, powszechnie uznawana za “boliwijską Andaluzję‘, jest nieco inna niż pozostałe regiony Boliwii. Tak jak mieszkańcy większości kraju, Tarijenos preferują bezstresowy styl życia, korzystając z długiej sjesty, podczas której wszystkie biznesy są zamknięte. Są jednak bardziej punktualni i zorganizowani (co nie przekłada się na serwis w restauracjach;) Nadal można zobaczyć w mieście i na prowincji kobiety w tradycyjnych strojach (spódnica jak w Cochabambie, kwiecisty szal i okrągły kapelusz), ale już nie tak często jak kiedys. Starówka posiada wiele zabytkowych budynków z czasów Kolonii / Republiki, które zostały pięknie odrestaurowane i dostosowane do współczesnych funkcji. Istnieje tu wiele uroczych kawiarni i restauracji, serwujących szczególnie dobra kawę i mięso, należących do lokalnych mieszkańców jak i cudzoziemców, którzy zakochali się w tej krainie. I trudno się im dziwic! Szczególnie, żeTarija jest boliwijską stolicą wina i Singani (boliwijska odmiana grappa), których można spróbować podczas wycieczki po pagórkowatej okolicy.

Jednak, zanim zabiorę was na winną wycieczkę, zapraszam na wirtualny spacer po brukowanych uliczkach Tarija, które wyglądają szczególnie magicznie po zmroku!

Because of its history and proximity to Argentina, Tarija, commonly regarded as the “Bolivian Andalusia’, is a bit different than the rest of Bolivia yet not so much.  Tarijeños enjoy a relaxed lifestyle and during the siesta businesses are closed. They are however punctual and organised (this may not apply to the restaurant service;) You still can see women in traditional clothes (pollera like in Cochabamba, flowery shawl and round sombrero), but not so often anymore. The old city is well taken care of with many historic buildings from Colonial/ Republic era restored and adapted to modern functions. There are many lovely cafes and restaurants serving good coffee and meat, own both by locals and foreigners who fell in love with Tarija. And it’s hard not to! Especially considering that Tarija is a Bolivian capital of wine and Singani – the national Bolivian spirit, which you can taste during the tour around hilly countryside.

However, before I invite you to the wine tour, let’s go for a virtual walk on the cobbled streets of Tarija city, which looks especially magical after the sunset!

boliviainmyeyes

cathedral

Warto odwiedzić/Must see:

Niewielkie, darmowe muzeum, Museo Archeologico y Paleontologico, znajdujące się jedną przecznicę od głównego placu, trzeba koniecznie zobaczyć! Posiada ono nie tylko najbardziej stresującą drewnianą klatkę schodową, ale również kilka ciekawych szkieletów prehistorycznych zwierząt, tj. gigantyczny leniwiec (!) i wielki pancernik. Możemy tam również podziwiać piękne przykłady starożytnych kamiennych narzędzi, ceramiki, tkanin i malutką, naturalnie skurczoną mumię dorosłej osoby. Plus, można robić zdjęcia (bez lampy błyskowej, oczywiście)!

The tiny and free of charge Museum of Archeology & Paleontology one block from main plaza, is a must to see! It holds not only the most spooky wooden staircase, but also some interesting skeletons as the one of giant sloth (!) and armadillo, beautiful examples of ancient stone tools, textiles and pottery and a shrunken tiny mummy of an adult. Plus, you can take pictures (mind your flash, though)!

boliviainmyeyes

Innym ciekawym miejscem do odwiedzenia jest  Zloty Dom – Casa Dorada, niegdyś najbogatszej rodziny w Tarija, Moisesa Navajas i Esperanzy Morales, którzy zbili fortunę na imporcie towarów z Europy. Pałac miejski o pozlacanych ścianach i fasadzie adorowanej przez posrebrzane rzeźby, zbudowany został w 1930 roku. Jego trochę klaustrofobiczne komnaty, założone wokół dziedzińca są udekorowane w podobnie kiczowatym stylu, ale posiadają pięknie zachowane oryginalne meble Belle epoque. Jak mówią, nie można kupić smaku, ale można kupić alabastrowe lampy, które wygląda jak plastikowe i kolekcję rzadkich fortepianow :) Dziś dom należy do uniwersytetu i oprócz muzeum mieści również galerię sztuki, salę koncertowa i teatr. Możliwe są tylko wycieczki z przewodnikiem.

Another interesting place to visit is Casa Dorada – Gilded House, once the house of the richest family in Tarija, Moises Navajas & Esperanza Morales) that made its fortune on importing goods from Europe. Built in 1930s, it has a golden painted facade adored by silvery statues and a bit claustrophobic rooms in a kitschy style, but beautifully preserved with original furnitures of the Belle Époque. As they say, money cannot buy taste but can buy alabaster lamps that look like plastic and collection of rare pianos:) Today the house belongs to the university and houses museum, art gallery, concert hall and theater. Guided tours only.

boliviainmyeyes

Informacje praktyczne/ Practical info:

Jak sie dostać/ Getting there: Choć mała, liczaca około 240.000 mieszkancow, Tarija posiada własne lotnisko oferujace codzienne loty z / do każdego boliwijskiego miasta. Ceny i harmonogram można sprawdzić  na stronie BOA: klik. Mozna tez skorzystac z codziennych autobusow łączących Tarija Z Potosi (6godz.), Sucre (8godz.), Cochabamba (21godz.!), Santa Cruz (18 godz. lub więcej), a także z Salta w Argentynie (280 bs., 8 godzin)/ Although small, with a population of about 240,000, Tarija has its own airport with a daily flights to/from every Bolivian city. You can check the flight rates and timetables on BOA website: click. There are also daily buses connecting Tarija with Potosi (6h), Sucre (8h), Cochabamba (21h!), Santa Cruz (18 h or so) and also with Salta in Argentina (280 bs., 8 hours).

Welcome to Tarija

Welcome to Tarija

Hotele/ Hotels: Tarija nie jest może tak turystyczna jak Sucre lub La Paz, ale ma wiele ładnych hoteli i hosteli w każdej cenie. Najbardziej kosztownym jest Los Parrales (pięć gwiazdek z basenem i spa). My mieszkaliśmy w Hotelu Boutique Altiplano (80 $ / dzień), 20 min. spacerem do glownej plazy. Miejsce jest małe i piękne, pokoje dobrze wyposażone i z dużą łazienką, gdzie mieliśmy najlepszy prysznic i kapiel w Boliwii! Hotel jest prowadzony przez uroczą dwujęzyczna (co najmniej) pare z Nowej Zelandii, oferujaca najlepszy serwis. Jednakże, jeśli macie lekki sen, możecie miec jakieś problemy z halasem ze względu na budowniczych / psy / kafelkowane podłogi / ruch uliczny (od halasu nie da sie w Boliwii uciec!)/ Tarija may not be as touristy as Sucre or La Paz, but it has many nice hotels, hostels at every price. The most fancy and expensive is Los Parrales (5-stars with a pool and spa). We stayed in a Boutique Altiplano Hotel (80$/night), 20 min. walk to the main square. The place is small and beautiful, the rooms well equipped and with the huge bathroom where we had the best shower and bath in Bolivia! Hotel is run by a lovely bilingual (at least) couple from New Zealand who offer one of the best service we experience during our travel through the country. However, if you are a light sleeper, you may have some issues due to the traffic/ dogs/ builders/ tiled floor noise (you just can’t escape the noise in Bolivia!)

Restauracje/ Restaurants: Mówią, że jest najlepszą jest El Fogon de Gringo, w stylu argentyńskiego steak house, ale my się nie zgadzamy. Nasze steki, zamówione jako 3/4, wróciły jako dobrze i średnio wysmażone. Bar sałatkowy był ogromny i zróżnicowany, ale nie tak smaczny,  z powodu dziwnej mieszanki smaków. Serwis na początku był powolny i mało pomocny (później się poprawił). Dla nas najlepszym miejscem okazała się restauracja El Marques, tuż przy głównym placu. Restauracja mieści się w pięknym starym pałacu, który wygląda jak muzeum! Zostałam nawet oprowadzona po przybytku przez jednego z członków rodziny właścicieli! Niestety, jakość jedzenia okazała się być niekonsekwentna, bo za trzecim razem moje mięso było suche i twarde, ale mimo to wciąż dałabym tej restauracji szansę :) Cena obiadu w obu restauracjach to 50bs. w górę. Tarija ma wiele kawiarni i restauracji serwujących również tańsze, bardziej tradycyjne obiady (zupy dla 7bs.) i kolacje, opcji jest więc wiele!/ They say, the best in Tarija is El Fogón de Gringo, Argentine styled steak house, but we don’t agree. Our steaks, both ordered to be cooked 3/4, came back as well done and medium rare. The salad bar was huge and varied but not so tasty with some strange mix of flavours. Service at the start was slow and unhelpful (later better). For us the best was El Marques, just at plaza principal. The restaurant occupies the beautiful old mansion which looks like a museum! I even got a tour from one of the owners’ family members and I love the place! Unfortunately, the food seems to be inconsistent as on our 3rd visit my meat was dry and chewy but I would still take a chance:) Price for a steak – 50bs. up. There are many cafes and restaurants serving cheaper (and more traditional) lunches (soups for 7bs.) and dinners so it’s worth to give them a try too!

Kiedy odwiedzić/ When to visit: Tarija ma przyjemny klimat przez cały rok, ale najlepszym czasem, aby odwiedzić te krainę jest boliwijskie lato / pora deszczowa (grudzień – marzec), kiedy można zobaczyć zielone krajobrazy z winnicami w pełnej krasie. Dla tych, którzy lubią chodzić po górach, najlepsza jest jednak pora sucha (maj – wrzesień). Jak widać na załączonych obrazkach, w okresie zimowym Tarija wciąż prezentuje się ładne, ale nieco ‘ziemiście’./  Tarija is has pleasant climate all year round but the best time to visit would be Bolivian summer/ rainy season (December – March) to see the green landscape of the wine country in its full glory. For hiking though, the best is the dry season (May – September). As you can see, Tarija during winter is still nice but a bit too earthy.

Info: Check out the great website about Tarija in Spanish: turismo.tarija

 

Freedom of Breastfeeding in Bolivia *** Swoboda karmienia piersią w Boliwii

Ostatnio polski internet obiegło zdjęcie Victorii Donda Perez, argentyńskiej posłanki, karmiącej swoje 8-miesieczne dziecię podczas obrad parlamentu. Sensację wzbudził fakt, iż karmiła ona piersią, taką troszkę odsłoniętą, no i do tego będąc w pracy!

Polish internet was recently stunned by the picture of Victoria Donda Perez, Argentinian MP, feeding her 8-month child during the session of parliament. The sensation was caused by the fact that she breast-fed, showing off a bit of skin and, what’s more shocking, she did it while being at work!

fot: gazeta.pl

fot: gazeta.pl

Ja, oczywiście dorzuciłam swoje trzy grosze do dyskusji facebookowej, bo u nas w Boliwii takie rzeczy to normalka. Codziennie widzę kobiety – indiańskie, białe, biedne czy bogate, karmiące na ulicy, na ławce w parku, w restauracji czy w urzędzie. I nikt się na ich widok nie burzy, ba! Nikt na nie nie zwraca uwagi, no bo po co się gapić na czyjąś karmiącą pierś?

I, of course, added my voice to the facebook’s discussion, because in Bolivia such things are normal. Every day I see women – Indian, white, poor or rich, feeding on the street, on a park bench, in a restaurant, at the office. And no one has a problem with it, bah! No one even pays attention, because why to stare at someone breastfeeding, anyway?

fot: delcampe.net

fot: delcampe.net

Ja czasem się zagapiam, bo karmiąca matka to przecież taki piękny widok! Widok, którego nawet najbardziej pruderyjni katolicy nie powinni się wyrzekać. Przecież Matka Boska tez karmiła piersią małego Jezusa, prawda?

I personally sometimes stare, because nursing mother is such a beautiful view! The view that even the most prudish Catholics should not renounce. I mean, Our Lady also was breastfeeding the baby Jesus, wasn’t she?

fot: Public Domain / Wikimedia Commons, Virgen de Belen by Marcellus Coffermans

fot: Public Domain / Wikimedia Commons, Virgen de Belen by Marcellus Coffermans

Dyskusja nie miałaby jednak sensu, gdyby nie zabraliby w niej głosu oponenci publicznego karmienia piersią. Pozwólcie, że przytoczę fragment polemiki / Of course, the discussion would not make sense if it hadn’t taken the opponents voices into account. Allow me to quote some fragments:

(Ja, bezdzietna kobieta po trzydziestce) Prawo do swobodnego karmienia piersią to jedna z tych rzeczy, których Europa powinna się uczyć od Ameryki Południowej. / (I, childless woman in her thirties) The right to freedom of breastfeeding is one of those things that Europe should learn from South America.

(Pewien pan, miłośnik gier komputerowych) No to sobie wyobraź, że panna młoda w kościele na ślubie sobie karmi piersią / (A gentleman, computer games fan) So imagine the bride in the church, breastfeeding during her wedding.

(Pewna pani bibliotekarka w średnim wieku) Prawo prawem, ale dziecko w pracy bo mama karmi dziecko? Przecież tak się nie wychowuje dzieci i nie da się efektywnie pracować / (Middle-aged librarian lady) Law is the law, but (having) a child at the workplace, because mother feeds the child? This is not how the children should be raised, and it is impossible to work effectively.

fot: Public Domain / Wikimedia Commons, Madonna by Hans Memling

fot: Public Domain / Wikimedia Commons, Madonna by Hans Memling

No to ja odpowiadam:
– A dlaczego nie? Lepiej, jeżeli matka zostawia 3 miesięczne niemowlę w żłobku lub z nianią? A potem zamartwia się przez cały dzień, ściągając mleko z piersi maszyną? W, Boliwii, karmiąca matka to nie temat tabu, a kobiety maja tez prawo (awaryjnie) wziąć dziecko do pracy, jeżeli na przykład nie maja je z kim zostawić. I wiecie co, boliwijska gospodarka rozwija się najprężniej w całej Ameryce Południowej! A panna młoda karmiąca dziecko w kościele na swoim ślubie? Cóż, niestety nie było mi dane tego zobaczyć, ale widziałam już pannę młodą karmiącą niemowlaka na weselu i był to uroczy widok:)

Well, I say:
– And why not? Is it better if the mother leaves her 3-months old baby in the nursery or with  a nanny? And then worries sick all day, pumping the breast milk with a machine? In Bolivia, a nursing mother is not a taboo and women also have the right (in emergency) to take the baby to work, if they don’t have anyone to leave the child with. And guess what, the Bolivian economy is growing the most rapidly across South America! A bride feeding a child in church during the ceremony? Well, unfortunately I haven’t seen it yet, but I’ve seen the bride feeding the baby at the wedding and it was a lovely sight :)

fot: telegraph.co.uk, Famous mum at work, breastfeeding her baby. / Slynna mama karmiaca swoje dziecko w pracy.

Swoją drogą, co lepsze? Naturalne zaspokojenie potrzeb dziecka, bez obawy, że ktoś się obruszy? Czy, ukrywanie piersi, z bobasem włącznie, pod jakimiś szmatami lub, nie daj Boże, karmienie w toalecie?

By the way, what’s better? Meeting the needs of the child in a natural way, without worrying that someone will be disguisted? Or, hiding the breast, including the child sucking it, under some rags or worse, feeding the baby in the toilet?

fot: childrenswishingwell.org

fot: childrenswishingwell.org. Where is the baby?/ Gdzie jest dziecko?

Oczywiscie, decyzja o tym, jak i kiedy matka karmi swoje dziecko, należy do niej samej (a czasem wyjscie jest tylko jedno). Mnie jednak nie przeszkadza ani widok butelki ze smoczkiem, ani piersi z sutkiem. Boliwijczykom również nie i w tym temacie Ameryka Poludniowa przewyższa tak zwany cywilizowany Zachód.

Of course, the decision of how and when the mother feeds her child belongs to her (and sometimes there is only one option anyway). I, however, don’t mind the view of a bottle with the silicone nipple nor breast with a real one. Bolivians don’t mind it either and that’s where South America surpasses the so called civilized West.

fot: snis.minsalud.gob.bo

fot: snis.minsalud.gob.bo

Cheers! Na Zdrowie!

The Mysterious Ancient City of ‘Tiwanaku’ *** Tajemnicza cywilizacja ‘Tiahuanaco’

Położone w centrum boliwijskiego Altiplano nie tak daleko od południowego brzegu Lago Titicaca, mityczne miasto Tiwanaku (pisane także Tiahuanaco), było stolicą potężnej pre-Inkaskiej cywilizacji, która dominowała region andyjski pomiędzy 500 a 900 rokiem naszej ery. Monumentalne ruiny tej wielkiej kultury obejmują kilka świątyń, piramidy, symboliczne bramy, monolity i tajemnicze rzeźby twarzy. Przybywający później Inkowie wierzyli, ze Tiahuanaco było miejscem, gdzie bóg Viracocha stworzył pierwszych ludzi —> przeczytaj legendę.

Located in the centre of Bolivian Altiplano not so far from the southern shore of Lago Titicaca, the city of Tiwanaku (also spelled Tiahuanaco) was the capital of a powerful pre-Inca civilization that dominated the Andean region between 500 and 900 AD. The monumental remains of this great culture include several temples, a pyramid, symbolic gates, monoliths and mysterious carvings of alien-like faces. Arriving later, the Incas believed Tiahuanaco to be the site of creation by their god Viracocha, who rose from the depths of Lake Titicaca —> read the legend of Titicaca here.

DSCN0145

Budowa wielkiego miasta Tiwanaku rozpoczęła się prawdopodobnie około 700 roku n.e. i rozwijała się przez kilka wieków. Uważa się, ze ośrodek był domem dla 20.000 mieszkańców i pokrywał 2,6 km kw. Od 1200 r., cywilizacja Tiwanaku popadała w zapomnienie, ale kultura Inków rozwijala się dalej pod jej silnym wpływem.

Construction on their great city and ceremonial site began around 700 AD and flourished for several centuries. At its height, the city was home to 20,000 inhabitants and covered 2.6 sq km. By 1200 AD, the Tiwanaku people had faded into obscurity, but the culture lived on through its strong religious influence on the Incas.

boliviainmyeyes

Po przybyciu Hiszpanów, skarby Tiahuanaco zostały rozrzucone po całym świecie. Jego złoto zostało zrabowane przez konkwistadorów, niektóre posągi były używane do budowy kościołów, sprzedawane przez Kościół jako ciekawostki lub zniszczone jako pogańskie bożki. Większe kamienie zostały włączone do projektów budowlanych, w tym linii kolejowej, która przechodzi w pobliżu miasta … Na szczęście, niektóre dzieła sztuki przetrwały i można je dziś zobaczyć w pobliskim Muzeum Litico (np. słynny posag Monolito Bennett), oraz na wolnym powietrzu, oczywiście.

Since the arrival of the Spanish, the treasures of Tiahuanaco have been scattered all over the world. Its gold was looted by the Spanish, some statues were kept by the church or sold by the church as curiosities or destroyed as a pagan idols. Larger stones were used for Spanish colonial construction projects, including the bed of the railway that passes near the town… Fortunately, some of the artwork survived and could be seen in the nearby Museum Litico (eg. famous Monolito Bennett) and on site, of course.

graf. Internet

graf. Internet

Zwiedzanie Tiwanaku jest jak miły spacer na otwartej przestrzeni. Pozostałości archeologiczne są rozsiane pośród szerokiego i monotonnego krajobrazu Altiplano. Naprawdę polecam wziąć przewodnika za około 30 bs. jeśli jest dostępny, w przeciwnym razie można przegapić wiele ważnych faktów! Bilet zawiera małą mapę, ale nie ma wytyczonej trasy zwiedzania, dzięki czemu można swobodnie poruszać się samodzielnie lub po śladach innych grup:)

Visiting Tiwanaku is like going for a nice walk out in the open. The archeological remains are scattered all over the wast and somehow plain landscape of Altiplano. I really recommend taking a guide for about 30 bs. if available, otherwise you may miss on many important facts! Your ticket contains a little map but there isn’t any structured way to see the place, so you can roam freely or follow other groups:)

boliviainmyeyes

Piramida Akapana, to pierwsze miejsce, które widzieliśmy i wcale nie byliśmy pod jej wrażeniem. Zbudowana na istniejącej formacji geologicznej, posiada ona w swoim środkowym obszarze owalne wgłębienie, przypisywane wykopaliskom wczesnych szabrowników hiszpańskich, choć niektórzy archeolodzy wierzą, że było one używane do przechowywania wody. Piramida nie ma dziś wielu kamieni, trzeba wiec poćwiczyć swoją wyobraźnię, aby zobaczyć jej dawna świetność.

Akapana pyramid which we saw first and wasn’t too impressed by it, was  built over an existing geological formation. It has at its center, sunken oval area, generally attributed to the digging of early Spanish looters, but some archaeologists believe however that it was used for water storage. A great deal of the pyramid’s stones are gone, so you need to exercise your imagination to see its former grandeur.

boliviainmyeyes

Na dalekim wschodnim krańcu założenia znajduje się miejsce znane jako Templo de Kantatayita, pełne kamiennych elementów rzeźbionych w geometryczne wzory, w tym chakana (krzyż andyjski). Do dziś nikt nie wiadomo, jakie było przeznaczenie tej świątyni. 

At the far eastern end of the site is a place known as Templo de Kantatayita full of stone pieces carved with geometrical designs (including chacana, Andean cross). To this day, no one knows, what was the purpose of this temple.

Najbardziej imponująca struktura dzisiejszego Tiahuanaco jest zaś Świątynia Kalasasaya, której ściany wykonane są z precyzyjnie dopasowanych wielkich bloków czerwonego piaskowca i andezytu. Masywne wrota wejściowe są flankowane przez dwa monolityczne słupy, a sam portyk portyk prowadzi do wewnętrznego dziedzińca i ruin pokoi kapłanów.

The most impressive structure of today’s Tiwanaku is the Kalasasaya Temple which walls are made of huge, precisely fitted blocks of red sandstone and andesite. The massive entrance steps are flanked by two monolithic uprights and the restored portico leads to an interior courtyard and the ruins of priests’ quarters.

boliviainmyeyes

Templete Semisubterraneo reprezentuje świat podziemny, podczas gdy Kalasasaya – Ziemię.  Ta niższa świątynia, z czerwonego piaskowca, składa się z prostokątnego zapadniętego dziedzińca, którego ściany zdobią rzeźby 175 intrygujących ludzkich twarzy i trzy obeliski. Jak zasłyszałam, podsłuchując jednego z przewodników, nie wszystkie są oryginalne (co nie powstrzymało mnie jednak przed ich obsesyjnym fotografowaniem

This Subterranean Temple temple represents the Underworld, while Kalasasaya symbolizes the Earth. Made of red sandstone, the temple includes a rectangular sunken courtyard with three obelisks and its walls are decorated with 175 intriguing sculptures of human faces. As overheard from one of the guides, not all are original (it didn’t stop me, however, to obsessively photograph each of them:)

boliviainmyeyes

Dobrze zachowany Monolito Ponce, widoczny jest przez wrota z przeciwnej, częściowo podziemnej świątyni, na wschód od głównego wejścia do Kalasasaya.

The well conserved Monolito Ponce is visible through the stone doorway from the opposite semi-subterranean temple, east of the main entrance to Kalasasaya.

boliviainmeyes

W północno-zachodnim rogu założenia wyższej świątyni, do której można się dostać bocznymi schodami, znajduje się słynna Puerta del Sol (Brama Słońca), wykonana z jednego bloku, który jest uszkodzony. Archeolodzy uważają, że brama ta była używana jako kalendarz. Nadproże podzielone jest na ryte 48 kwadratów otaczających centralną postać. Każdy kwadrat zawiera reprezentacje skrzydlatej postaci (aniołów lub bóstw zawiadowców). Mamy tam 32 wizerunki z ludzka twarzą i 16 z głowami kondora (symbol bezpiecznej podroży). Wszystkie wizerunki zworocone są w stronę centralnej postaci, uważanej za reprezentacje Boga Słońca, sądząc po promieniach emitowanych z jego głowy, lub inkaskiego boga Viracochy. Tyl bramy zawiera głębokie nisze, które prawdopodobnie służyły jako miejsce dla ofiary.

At the far northwest corner of the temple is the Puerta del Sol (Sun Gate), constructed of a single block, broken at the top. Archaeologists believe that it was used as a calendar. The lintel is carved with 48 squares surrounding a central figure. Each square represents a character in the form of winged effigy (angels or messenger gods). There are 32 effigies with human faces and 16 with condor’s heads (condor is a symbol of safe travel). All look to the central figure, which represents the “Sun God” judging by the rays emitted from its head or Inca god Viracocha.  The styled staffs held by the figure symbolize thunder and lightning. The back of the gate has deep niches which probably served as a place for offerings.

Puerta del Sol

graf. atlanticbolivia.org

graf. atlanticbolivia.org

W pobliżu zachodniego krańca Templo Kalasasaya znajduje się podobna, ale mniejsza i mniej ozdobna brama kamienna, z wyrzeźbionymi motywami zwierząt –  Puerta de la Luna (Gateway of the Moon).

Szczerze mówiąc, zupełnie nie zwróciłam na nią uwagi, będąc zaoferowana widokiem innego antropomorficznego monolitu obok.Monolito Fraile “lub” Dios del Agua“(Bóg Wody) to ogromny blok z piaskowca, pokryty tajemniczym pismem i  trzymający w swoich rękach zwoje (podobnie jak Monolito Ponce i inne).

Na zachód od świątyni Kalasasaya znajduje się duży prostokątny obszar znany jako Templo Putuni, będący w trakcie wykopalisk.

Near the western end of Kalasasaya is a similar but smaller gateway carved with animal designs, which has been dubbed the Puerta de la Luna (Gateway of the Moon).

To be honest, I must have missed this, being struck by the beauty another human shaped monolit nerby: Monolito Fraile“or “Dios del Agua” (God of Water). The anthropomorphic block of sandstone is decorated in writings and the personification of the god holds in his hands scrolls (just like Monolito Ponce and the others on the site).

West of Kalasasaya Temple is a large rectangular area known as Templo Putuni which is still being excavated.

boliviainmyeyes

Podobnie jak w wielu dawnych megalitycznych zalożen na całym świecie, budowniczy Tiahuanaco dolożyli ogromnych starań, aby zbudować swoje monumentalne świątynie. Plyty bazaltu i piaskowca waża nawet 25 ton, a najbliższe kamieniołomy, które mogły dostarczyc bazaltu zanajduja sie na półwyspie Copacabana, 40 km od Tiwanaku, a bloki piaskowca wydobywane byly co co najmniej 5 km od zalożenia.

As with many ancient megalithic sites around the world, the builders of Tiwanaku went to great lengths to construct their monumental temples. The basalt and sandstone slabs that lay around the site weigh as much as 25 tons each. And the nearest quarries that could have produced the basalt stones are on the Copacabana peninsula, 40km away and the sandstone blocks must have come from more than 5km away.

boliviainmeyes

Porady FOTOGRAFICZNE/ PHOTOGRAPHY tips:
Warto odwiedzić Tiwanaku o poranku! Jak widać na moich zdjęciach, najważniejsze zabytki znajdują się w cieniu w godzinach popołudniowych, co czyni je bardzo trudnymi do sfotografowania … zwłaszcza, Brama Słońca. Ponadto, artefakty są chronione grubą niebieska lina, która zapobiega przed ich dotykaniem i fotografowaniem (nie miałam cierpliwości by osunąć je w Photoshopie). Muzeum Litico (jak również Muzeum Ceramico) nie pozwalają, nie wiedząc dlaczego, na fotografię w ich budynkach. / Visit the site in the morning! As you can see from my pictures, the most important monuments are in the shadow in the afternoon, making them very hard to photograph… Especially, The Sun Gate. Also, the artefacts are protected by thick BLUE rope, that prevents from touching and photographing them (I had no patience to remove them in Photoshop). The Museum Litico (as well as other Museum Ceramico) don’t permit, no knowing why, photography on the premises.

Wskazówki podróżnicze/ Travelling tips:
My podróżowaliśmy do Tiahuanaco prosto z Copacabany, upiorną ‘polną’ drogą, bo nie chcieliśmy wracać się na autostradę przez ruchliwą El Alto. Czy była to mądra decyzja? Cóż, nawet miejscowi nie wiedzieli jak nas pokierować, na szczęście GPS nas uratował! Nie mogę polecić tej drogi, bo znajduje się ona na trasie dwóch rzek, które mogą być dosyć głębokie w porze deszczowej :) Słyszałam, że gdzieś tam jest droga asfaltowa łącząca Copacabana (Batallas) z Tiahuanaco, ale … życzę powodzenia w jej znalezieniu! / We have travelled to Tiwanaku from Copacabana, taking a spooky dirt road instead of going back the highway via busy El Alto. Was it smart? Well, even the locals could not direct us but our GPS saved us! I can’t recommend that way though, as it crosses at least two rivers, that may be deep during the rainy season:) We heard that there is somewhere a paved road connecting Copacabana (Batallas) with Tiwanaku, but … good luck finding it!

Najprostszym sposobem by dostać się do Tiwanaku jest zorganizowana pół- dniowa wycieczka z La Paz, lub taksówka. Aby uzyskać więcej informacji, polecam zajrzeć do aktualnych przewodników lub zapytać na miejscu w jednej z agencji turystycznych w La Paz / Copacabanie. / The easiest is to take an organised half-day trip from La Paz or spare some cash for a taxi. For more info, look into your book guide or ask in the tourist agency in La Paz/Copacabana.

Tiahuanaco jest zdecydowanie niesamowitym miejscem wartym odwiedzenia! Najlepiej z rana:)/ Tiwanaku is definitely an amazing place to visit and enjoy! Best in the morning:)

See more at/ Wiecej na: www.sacred-destinations.com, www.unesco.org.

Blue ‘Lago Titicaca’ & Sunny ‘Isla del Sol’ *** Wycieczka na słoneczną Wyspę Słońca

Lago Titicaca, obramione wiecznie ośnieżonymi szczytami Cordillera Real, to święte jezioro, które leży na granicy Peru i Boliwii, na wysokości 3,810 m n.p.m. Głębokie na 283 m, o szerokości 176 km i 70 km długości, jest uważane za najwyższe żeglowne jezioro na świecie i jedno z największych. Nazwa jeziora pochodzi z języka keczua i w wolnym tłumaczeniu oznacza pumę polującą na królika, odnosząc się do kształtu akwenu. Czas wytężyć swoja wyobraźnię (mapa na dole)!

Lago Titicaca, framed by the snow capped peaks of the Cordillera Real,  is a sacred lake that lies on the border between Peru and Bolivia. At an altitude of 3,810m above the sea level, with a depth of 283 m, and a span of 176 km wide and 70 km long, it is the highest navigable lake in the world and one of the biggest. The name “Titicaca” has been translated as “Rock Puma”, as local communities have been said to interpret the shape of the lake to be of a puma hunting a rabbit. Work your imagination (the map is at the bottom)!

boliviainmyeyes

Według mitologii Inków, to właśnie z Jeziora Titicaca,  Bóg Stwórca Viracoca wzniósł się by stworzyć słońce (Inti), księżyc (Mama Kilya), gwiazdy, a następnie udał się do Tiahuanaco (Tiwanaku), bystworzyc pierwszych ludzi – Mallku Kapac i Mama Ocllo. “Adam i Ewa Inków”, powstali z kamienia i zapełnili świat rodzajem ludzkim. Jezioro Titicaca jest więc kolebką Inków, których dusze powracają do swojego miejsca pochodzenia w jeziorze.

According to Incan mythology, it was from Lake Titicaca that the creator god Viracoca rose up to create the sun, moon, stars, and first human beings.  He commanded the sun (Inti), moon (Mama Kilya) and stars to rise, then went to Tiahuanaco (Tiwanaku) to create the first human beings, Mallku Kapac and Mama Ocllo. These first humans, the “Inca Adam and Eve,” were formed from stone and brought to life by Viracocha, who commanded them to go out and populate the world. The Lake Titicaca is therefore the birthplace of the Incas, whose spirits return to their origin in the lake upon death.

Oprócz samego Titicaca, także kilka z 41 wysp na jeziorze jest uważanych za święte. Szczególnie ważna jest Isla del Sol (Wyspa Słońca), największa ze wszystkich wysp, położona niedaleko Copacabana. Isla del Sol jest uznana za dom najwyższego inkaskiego boga Inti. Istnieje tam ponad 80 starożytnych ruin,  z których większość pochodzi z okresu inkaskiego, z okolo XV wieku. Archeolodzy odkryli jednak dowody na to, że ludzie żyli tue już w trzecim tysiącleciu przed naszą erą. Wiele wzgórz na wyspie zapełniają tarasy rolne, które dostosowują strome i skaliste tereny dla rolnictwa już od niepamiętnych czasów. Geograficznie, teren wyspy jest szorstki i skalisty, pokryty drzewami eukaliptusowymi i kaktusami. Nie ma tam utwardzonych dróg ani pojazdów mechanicznych, a główna działalnością gospodarcza około 800 rodzin mieszkających na wyspie, jest rolnictwo, rybołówstwo i turystyka.

In addition to Lake Titicaca itself, several of the 41 islands in the lake are regarded as sacred. Especially important is the Isla del Sol (Island of the Sun), the largest of all the lake islands, located near Copacabana. Isla del Sol was regarded as the home of the supreme Inca god Inti. There are over 80 ruins on the island, most of these dating to the Inca period circa the 15th century AD, however, archaeologists have discovered evidence that people lived on the island as far back as the third millennium BCE. Many hills on the island contain agricultural terraces, which adapt steep and rocky terrain to agriculture. Geographically, the terrain of the island is harsh and rocky with many eucalyptus trees and cactuses. There are no motor vehicles or paved roads and the main economic activity of the approximately 800 families living there is farming, fishing and tourism.

boliviainmyeyes

Jedynym sposobem, aby dostać się na Wyspę Słońca, jest przejażdżka łodzią. My zdecydowaliśmy się na wycieczkę całodniową, która rozpoczęła się o 8:30, od zakupy biletu za 30 bs. w jednej z wielu agencji turystycznych na głównej ulicy Copacabany. Muszę przyznać, że na początku, żałowałam tej decyzji, ponieważ niemal 2 godzinna jazda małą rozkołysaną łodzią, przyprawiła mnie o mdłości. Ale gdy tylko zeszłam na ląd, byłam przeszczęśliwa, a pod koniec wycieczki (około 4 pm), żałowałam, że nie zatrzymaliśmy się na wyspie na noc!

The only way to get to Isla del Sol is by boat. We decided to take 1 day trip, which started at 8.30 am, buying a ticket for 30 bs. each at one of many tourists agencies on the main street of Copacabana. I must say, that at first, I regretted this decision as the rocky nearly 2 hours boat ride has made me sick and miserable. But once stepping out onto the land, I was happy! Moreover, at the end of the trip (about 4 pm) I wished we had stayed on the island for the night!

boliviainmyeyes

Na północnym krańcu Wyspy Słońca zacumowaliśmy w mieście Challapampa, gdzie znajduje sie Chincana, wielki kamienny kompleks pełen labiryntów, uważany za centrum szkoleniowe dla kaplanow Inków, oraz male muzeum z artefaktami cywilizacji Inków i Tiwanaku, znalezionymi podczas wykopalisk międzynarodowych. Aby się tam dostać, idziemy malowniczą ścieżką z pięknymi widokami na jezioro, dowiedując się od przewodnika o historii wyspy i niektórych roślinach leczniczych, i obserwowując proste życie ludzi tu mieszkajacych. Wedrowka (wspinaczka) konczy sie się przy świętej skale w kształcie pumy, której nie zobaczylam nawet oczyma wyobraźni, później odkrywając, że potrzebna jest do tego dobra (boczna) perspektywa :)

On the north end of the Island of the Sun is the town of Challapampa, home to the fascinating Chinkana labyrinth – a huge stone complex full of mazes, which is thought be a training center for Inca priests, and a small museum displaying the Tiwanaku and Inka artefacts found during the international excavations. To get there, you walk up a scenic path with breathtaking vistas of the lake, learn about the history of the Inkas and some medicinal plants, told by the guide and observe the simple life of people living here. The walk (climb) finishes at the sacred rock carved in the shape of a puma which I did not see, even with the eyes of my imagination, but later discovered that one needs a good (side) perspective to notice it:)

Od tego momentu mamy dwie możliwości: przespacerować się przez 8 km (3 godziny) na południowa stronę wyspy, lub spieszyć z powrotem do łodzi, która zabierze nas na południe. Dla mnie (i 99 % naszej grupy), decyzja była prosta, biorąc pod uwagę moje problemy na wysokościach:) Zanim udaliśmy się jednak biegiem z powrotem na plaże, zatrzymaliśmy się, aby otrzymać starożytne błogosławieństwo od kapłana Aymara. Warto było wydać 20 bs. na takie unikalne doświadczenie!

From that point you have two choices: walk 8 km (3 h) to the South side of the Island, or rush back to catch the boat which will take you there. For me (and 99% of our group) it was no brainer, considering my altitude difficulties:) However, before we run back to the beach,  we stopped to obtain the blessing from the Aymara priest. It was 20 bs. well spent on a completely unique experience.

boliviainmyeyes

Isla del Sol (Aymara Blessing)

boliviainmyeyes

Na południowym krańcu Isla del Sol zatrzymujemy się w Yumani, największej osadzie na wyspie. To tutaj znajdują się kamienne schody zbudowane przez Inków, prowadzące do świętego źródła młodości. I tu, zakwaterowanie na wyspie okazuje się bardzo przydatne, ponieważ my nie mieliśmy już czasu, aby wspinać się do źródła młodości, spędzając około godzinę na obiad w jednej z restauracji! Taka strata!

On the south end of the Isla del Sol is Yumani, the largest town on the island and the site of the Inca steps which lead up into the town and to a sacred fountain. Made of stone and having three separate springs, it is said to be a fountain of youth. And here, the accommodation on the island comes handy, as we did not have time to climb it, spending about an hour on lunch in one of the restaurants! Oops…

No niestety, tym razem pominęliśmy wiele innych atrakcji Copacabany, pozostawiając je na następny raz. Kiedyś.

Well,unfortunately, we skipped many other attractions of Copacabana this time, leaving something to go back to for. One day.

Porady podróżnicze/ Travel tips:

* There is also 1/5 day trip to Isla del Sol which starts at 1.30 pm and gets you only to the nothern side of the island. Not recommended!/ * Istnieje również 1/2 – dniowa wycieczka na Isla del Sol, która zaczyna się o 13:30, ale zatrzymuje sie tylko po polnocnej stronie wyspy. Niezalecane!

* On the Bolivian side of the lake Titicaca there is also the Island of the Moon (Isla de la Luna), legendary home of the Inca goddess Mama Quila. But you need to spend another day to be able to see it./ * Po boliwijskiej stronie jeziora Titicaca znajduje się także Wyspa Księżyca (Isla de la Luna), legendarna siedziba inkaskiej bogini Mama Quila.  Trzeba jednak poswiecić kolejny dzień, by móc ją zobaczyć.

* The famous Uros Islands or Floating Islands (Islas Flotantes), man-made islands of reeds, are in the Peru side of Lake Titicaca. Is it posible however to get a boat ride from Copacabana. Although,  famous reeds (totora) boats can also be seen in Copacabana./ * Słynne pływające Wyspy Uros (Islas Flotantes) – sztuczne wyspy z trzciny, znajduja sie po peruwianskiej stronie Jeziora Titicaca. Mozna jednak dostać sie na nie z Copacabany, a trzciniaste łodzie (totora) dostrzec także po stronie boliwijskiej.

* If you drive your own car to Copacabana, make sure to fill up the tank before you leave El Alto. And have some spare petrol in a canister. Why? There is only one petrol/gas station in Copacabana which is almost always empty! We wanted to tank in the evening we came, and it was closed. We stopped by in the morning on our departure and guess what? Moreover, there was no petrol available in the next towns, for more than 20 km passing Tiquina. We made it there miraculously (gracias, Virgen de Copacabana!) on the empty tank, and after asking every ‘llantas’ & ‘chapero’ (mechanic and tires) place on the way, we were able to get first 4 liters and then 20 liters of petrol of unknown source for a double price. I think, that the first working petrol station was in Batallas. It’s worth to take it into account before you travel by car to Copacabana!/ *Jeżeli jedziecie własnym samochodem do Copacabany, upewnijcie się, by zatankować do pełna przed wyjazdem z El Alto. I mieć trochę benzyny w zbiorniku zapasowym. Dlaczego? W Copacabanie znajduje się tylko jedna stacja benzynowa, która jest prawie zawsze pusta! My chcieliśmy zatankować w godzinach wieczornych po przyjeździe i była zamknięta. Zatrzymaliśmy się na niej rano w dniu wyjazdu, a tu zonk. Co więcej, benzyny nie było i na kolejnych stacjach, przez ponad 20 km od Tiquina. Sama nie wiem jak, ale cudownie (gracias, Virgen de Copacabana!) przejechaliśmy na pustym zbiorniku do Tiquina, gdzie udało nam się zakupić pierwsze 4 litrów benzyny z niezidentyfikowanego źródła w “llantas’ (tam, gdzie sprzedaje się opony). Kolejnych 20 litrów dokupiliśmy u mechanika tuz przyBatallas, gdzie znaleźliśmy pierwszą stacje benzynową z benzyną. Warto wziąć to pod uwagę przed podrożą samochodem do Copacabany!

  Źródło/ Sources: sacred-destinations.com