The City that Never Sleeps *** Bezsennosc w Santa Cruz

Wiele jest ‘bezsennych’ miast na swiecie, a my mieszkamy w jednym z nich – Santa Cruz de la Sierra. Zycie tu, jak na goracy klimat przystalo, zaczyna sie po zmroku, kiedy to centralny skwer zapelnia sie mieszkancami, szukajacymi wytchnienia od nieznosnego upalu. Nie wazne czy jest weekend czy zwykly dzien tygodnia: noca bary, puby i restauracje sa zawsze pelne.

Tymczasem na obrzezach miasta w czesci rezydencjonalnej, ludzie po trudach dnia, w spokoju udaja sie na spoczynek.

Zbyt piekne zeby bylo prawdziwe, prawda? Niestety w Boliwii nie obowiazuje cisza nocna. Od naszego powrotu z Europy bylo jednak spokojnie – kilka imprez w naszym i sasiednim kondominium zakonczylo sie o polnocy, muzyka nie byla ogluszajaca. Jednak w ostatni piatek, nasi sasiedzi zza muru postaniwili porzadnie sie zabawic. Pili zas przy dzwiekach najnowszych hitow, wydobywajacych sie z olbrzymich glosnikow. Pewnie dlatego tez przekrzykiwali sie jeden przez drugiego, bo przeciez trudno cokolwiek zrozumiec, kiedy bas (i alkohol) uderza w bebenki.  

U nas w mieszkaniu tez byla impreza – w koncu papierowe sciany przepuszczaja kazdy dzwiek! I tak doczekalismy cierpliwie do polnocy przy starym ‘Hobbicie’,  (nowy jeszcze nie wyszedl na pirackim dvd:), a po polnocy zadzwonilismy do recepcji, gdzie portier poinformowal nas, iz w piatki i soboty imprezy moga trwac do 2 nad ranem. Polezelismy wiec te dwie godziny, ogladajac Larry’ego David’a wstepujacego do nieba po operacji nerek oraz  zastanawiajac sie, co robia inni mieszkancy wybudzonego apartamentowca. O drugiej w nocy portier, po rozmowie z policja, powiadomil nas, iz w centrum miasta imprezy moga trwac do 3 nad ranem. No tak, tyle tylko, ze my w zasadzie w centrum nie jestesmy, ale kogo to obchodzi?

Ucichlo o 3.30 i tak spalismy blogo az do 6 nad ranem, kiedy to w sasiednim condominium wlaczyl sie alarm samochodowy. Nie pierwszy raz zreszta bylismy juz wybudzani w srodku nocy, przez ten sam samochod, w tym samym budynku, gdzie mieszka najbardziej upierdliwy pies na swiecie, szczekajacy o kazdej porze dnia i nocy.

Sobotnia noc na szczescie  nie przyniosla wiekszych sensacji i juz przed 22 zmorzyl nas tak bardzo upragniony sen. Niestety nawet w niedziele ludzie pospac sobie nie moga, bo kolo ‘najgorszego baru karaoke na swiecie‘, o 6 nad ranem zaparkowala ‘dyskoteka na kolkach’, pelna pijanych idiotow. Pili oni zreszta jeszcze w godzinach przedpoludniowych, kiedy wybralismy sie na spacer.

*

A byl to szczegolny spacer, bowiem zabralismy ze soba goralke z Istebnej, ktorej zrobilismy po drodze kilka zdjec. Istebna around the world to projekt mlodziezy skupionej wokol zespolu folklorystycznego, ktora wpadla na pomysl, by logo zespolu – tanczaca goralka, oblecialo caly swiat. I tak ostatnio znalazla sie ona w Santa Cruz de la Sierra – miescie ktore nigdy nie spi i nie daje pospac innym.

Goralka z Istebnej wdziecznie prezentowala sie na tle katedry, bazaru, czy burzy tropikalnej, ktora przeszla nad miastem w sobote. Nastepnym razem postaram sie ja zabrac w inne ciekawe miejsca, daleko od zgielku wielkiego miasta.

DSCN1391 DSCN1400 DSCN1402

***

There are many cities around the world that never sleep, and we live in one of them – Santa Cruz de la Sierra. Life here, due to tropical climate, starts after dark. Central Square fills with people seeking respite from the unbearable day heat, as the surrounding pubs, bars, discos and restaurants. It does not matter whether is the weekend or just a normal week day.

Meanwhile, on the outskirts of the historic town, in a residential part of the city, people relax after a long day in peace.

To good to be true, right? Unfortunately, Bolivians don’t know the principle of curfew. After returning from Europe, our life has been quite  easy – a few parties in our and the neighboring condominium ended up at midnight, the music was not deafening. Unfortunately, last Friday, our neighbors behind the wall decided to enjoy themselves, with heavy drinking, to the music from huge speakers. Probably that is why they were also shouting, because surely it was difficult to understand anything when the bass (and alcohol) hits the eardrums.

In our apartment there was a party as well – at the end the ‘paper walls’ let in every sound, and so we were patiently awaiting midnight watching ‘The Hobbit’. After 12, we decided to call the reception and the porter told us that on Fridays and Saturdays parties can last until 2 am. So we waited two hours more, watching Larry David go into heaven and wondering out what the other residents do. At 2 am our porter called us, after speaking with police officer, that in the city centre parties can last until 3 am. Right, but who cares that we aren’t in the centre?

It got quiet about 3.30 am, and so we were sleeping nicely until 6 in the morning, when in the neighboring condominium car alarm went off . Not for the first time were we waken up in the middle of the night  by the same car, in the same building where the most annoying dog in the world lives, who barks at any time of day or night.

Saturday night didn’t bring any bigger sensation and we were in bed before 10 pm, getting at least so deserved sleep. Unfortunately, even on Sundays, people can’t sleep long, because the ‘disco on wheels’, full of drunken idiots parked outside infamous ‘Cafe Las Americas’. And they were still drinking when we came out for a walk.

DSCN1388

*

The walk was a special one, because we took with us dancing girl from Istebna. Istebna around the world is a project of young people from southern Poland, members of the Folk Ensemble Istebna. They come up with an idea that their logo with a dancing girl will go around the world, together with travellers. So recently she came to Santa Cruz de la Sierra – the city which never sleeps and does not allow you to sleep either.

Dancer from Istebna gracefully presented herself on the picture with the cathedral, mercado, and even a tropical storm, which went through the city on Saturday. Next time I will try to get her to visit other places, fur away from the sleepless Santa Cruz.

_MG_6647

DSCN1389 DSCN1390 DSCN1396 DSCN1404 DSCN1395

P.S. We are not so boring as it seems, we also like to go out from time to time, but after that it would be nice to come back to a safety of a place we call our home:)

DSCN1383And not this:

DSCN1380

Give Us Back Our Chester! *** Oddajcie nam Chestera!

Wczoraj wieczorem Freddy wrócił z pracy, mówiąc, że ma złe wieści. Chester zaginął! Chester – jamnik naszej sąsiadki, którego tak bardzo kochaliśmy. Chester, który zawsze chodził niezależny obok swej pani, z głową i ogonem do góry. Chester, który gdy nas zobaczył, zawsze trzymał dystans, po czym przydreptywał coraz bliżej i wąchał nasze ręce, a kiedy już mieliśmy go pogłaskać – odskakiwał, zaciekle na nas szczekając. Kochaliśmy go za jego wielki charakter i dumę! A teraz nie ma naszego Chestera! Nie mogłam w to uwierzyć, ale mój Freddy pokazał  mi notatkę, którą dostał od sąsiadki, kiedy zatrzymał się, by zapytać o Chestera. Sąsiadka nie mogła powstrzymać łez…

Z notatki, dowiedziałam się, że Chester zaginął w ostatnią sobotę w Alto San Pedro w Santa Cruz. Jakie to dziwne, że w tym samym dniu wspominaliśmy o nim kuzynowi Freddy’ego w Cochabambie, opowiadając, jakie to przeurocze i mądre stworzenie.

Widziano, ze został zabrany do czarnego jeepa, kiedy oddalił się nieco od swojej pani. Nie wiem czy walczył, ale znając jego gwałtowny charakter przypuszczam, że musiał szczekać.

Nie po raz pierwszy słyszałam te historie – jeden z naszych przyjaciół stracił swojego psa w ten sam sposób – ktoś po prostu go wziął czy raczej UKRADL wprost z podwórka!

Nie wiem, czy jeszcze zobaczymy Chestera – mógł on być zabrany dla zabawy, na sprzedaż lub do rozmnazania. Ale czasami, jak się dowiedziałam, kradną tutaj zwierzęta dla okupu. A tym razem nagroda za znalezienie jest bardzo wysoka – 500 $. Choć, nie można przecież wycenić tych, których się kocha  – Mam nadzieję, że porywacze dostana wiadomość, oddadzą Chestera, po czym udławią się tymi pieniędzmi.

Chester

***

Yesterday evening Freddy came back from work saying that he has BAD NEWS. Chester is missing! Chester – a sausage dog of our neighbor that we loved so much. Chester who we always saw waking beside his master independently, with head and tail up. Chester who when saw us, always kept a distance, coming closer and closer sniffing our hands, and just before we touched him – barking at us viciously. We loved him as he had lots of character and pride! Now our sweet little Chester is missing! I couldn’t believe it, but my Freddy show me a note, that he got from the neighbor, when asking about her doggy. She started to sob…

From the note, I’ve learnt that Chester went lost last Saturday in Alto San Pedro, Santa Cruz. How strange that we were talking about him to Freddy’s cousin in Cochabamba that day, telling him how intelligent and cute is that dog!

They saw him being taken by black jeep when he wander off a bit from his master. I don’t know if he was fighting, but knowing his fierce nature, I suppose he must have bark a lot.

This is not the first time I’ve heard that story – one of our friends lost his dog in the same way – someone just took it or should I say: STOLE it!

I don’t know if Chester will be back – he might be taken just for fun, to be sold or to  breed. But sometimes they steal the pets for reward – which this time is very high – 500 $. However,  you can’t price the one you love…

Hopefully, the thieves will get the message, give Chester back and get choked with that money.

‘Munasquechay’ – Bolivian Love Song *** Boliwijska Oda do Milosci

_MG_6347

Munasquechay jest moim ulubionym utworem z repertuaru zespolu Los Kjarkas. Jego pierwsza połowa jest śpiewana w jezyku keczua, druga zas po hiszpańsku. Jakis czas temu zamiescilam video do tej piesni, ktore znajduje sie z lewej strony ekranu. Dzieki niemu mozemy przyjrzec sie kolorowej i bogatej kulturze ludu Quechua oraz zobaczyc/uslyszec tradycyjne instrumenty uzywane przez zespol.

Ponizej zas, zamieszczam oryginalne slowa tej pieknej ‘Ody do Milosci‘ i jej tlumacznie.

Munasquechay is my favourite song of Los Kjarkas. The first half of the lyrics is sung in Quechua, the second half in Spanish. I’ve posted a video, some time ago, that you can find on the left side of this page. It will give you a good sense of the traditional instrumentation used by the band, as well as a brief look at culture of Bolivia’s indigenous people.

Here are the original lyrics of this beautiful Love Song and translation.

Munasquechay
tuta punchay maskakunay
tarispa suscucunay warmisitay

Qanraykullay ña karin viday
sonqo kullay sipasitay
qanraykullay ña karin viday
sonqo kullay sipasitay

Mi buen amor,
mi herida de amor, mi verdad,
mi credo, razón de vivir,
mi lluvia de abril.

Gracias a ti, mi triste vivir
pudo cambiar en un jardín.

PL

Moja droga miłości,
moja raniaca miłości, moja prawdo,
moje credo, powod do życia,
Mój deszczu kwietniowy.

Dzięki Tobie, moje smutne życie
może zmienić się w ogrod.

EN

My dear love,
my wounding love, my truth,
my creed, reason to live,
My April rain.

Thanks to you, my sad life
could change into a garden.

Los Kjarkas *** Muzyczne trzesienie ziemi

Bylam tak podekscytowana koncertem Los Kjarkas, najbardziej znanego zespolu muzyki folkowej w Boliwii, że nawet nie przeszkadzalo mi stanie 1,5 godziny w kolejce na zewnątrz i kolejne 1,5 godziny czekania w środku. Tak, koncert mial rozpocząć sie o 8 wieczorem, więc my bylismy pod sala koncertowa o 7.30, ale jak to w Boliwii bywa, impreza zaczęła się o 10 w nocy. Slownikowy przyklad la hora boliviana :) Oczekiwanie nie bylo jednak takie złe – poznaliśmy miłych ludzi, ktorzy zajeli nasze punktualne europejskie umysły ciekawa i przyjemna rozmowa przy piwie. Co więcej, widzieliśmy wystep ‘facetow w rajtuzach’ oraz kobiete – kota:)

Koncerty w Boliwii sa anonsowane nie predzej niz tydzień wcześniej i nie reklamuja ich zadne plakataty, trzeba wiec uwaznie sluchac lokalnych stacji radiowych, czy telewizyjnych oraz czytac dzienniki,  aby dowiedziec sie o tym – Co?Gdzie?Kiedy? Tym razem mieliśmy szczęście i udało nam się zakupic miejsca super- VIP w pobliżu sceny, ktore gwarantowaly nam nie tylko wspaniale doznania akustyczne i wizualne, ale rowniez dostęp do lazienki dla VIP-ow (co bylo wybawieniem, bo peruwianskie piwo ‘Cordillera‘ lalo sie przy naszym stoliku strumieniami:)

Wystep Los Kjarkas byl naprawdę niesamowity i  szczęśliwa jestem widząc, że nadal istnieją zespoły, które potrafia grać na instrumentach i śpiewać NA ZYWO. Przez cale 2 godziny słuchaliśmy niezwykłych głosow, akompaniowanych dźwiękami gitary, charango, flutni pana (zampoña), quena, ronroco, bombo oraz cieszylismy oczy pokazem tradycyjnych tancow i pięknym oświetleniem sceny. Uczta dla oczu i uszu!

DSCN1336-2

Zaloze sie jednak, ze wiekszosc z was zastanawia sie – ktoz to sa Los Kjarkas?

Cóż, wszyscy na świecie znaja co najmniej jeden ich utwor, Llorado se fue ‘. Nie? A co, jeśli dodam, że ta chwytliwa melodia została skradziona przez inny zespół i nazwana popularnie “Lambada“?  Teraz wszystko jasne! Na szczęście, Los Kjarkas wygrali proces przeciwko grupie brazylijskiej Kaoma i jej francuskim producentom, a tak niedawo temu ich autorstwo zostalo uznane przez sama Jennifer Lopez, ktora uzyla nuty ‘LLorando se fue‘ w przeboju ” On The Floor “.

Grupa folkowa Los Kjarkas, została założona w 1965 roku w pueblo Capinota, w departamencie Cochabamba (gdzie dziś stoi małe muzeum poświęcone kapeli), przez braci Hermosa : Wilsona, Castela i Gonzalo, oraz Edgara Villarroel. Zaczęli oni promowac inny styl, nowy sposób interpretacji muzyki tradycyjnej, wowczas wykonywanej tylko podczas karnawalu i wypieranej  przez zagranicznne rytmy.

Nazwa zespołu ma swoje źródło w języku Quechua, w ktorym” Kharka ” oznacza instrument wymagajacy dostrojenia lub, jak powiedziala moja droga kolezanka Ester, jest synonimem slowa”temblor” – czyli trzęsienia ziemi. Ja raczej preferuje to drugie znaczenie, jako ze Los Kjarkas, z impetem zawojowali krajowa i miedzynarodowa scene muzyczna, a latach 80. zespół stał się popularny nie tylko w całej Ameryce Południowej, ale także w USA, Australii,  Europie i Japonii.

Z biegiem lat sklad zespolu ulegal zmianie i po drodze ubylo lub przybylo kilku członków takich jak: Elmer i Ulises Hermosa, Gaston Guardia, Francisco Hurtado i Braulio Sanchez, wymieniajac tylko kilka nazwisk. Nowe tysiąclecie przynioslo inne ważne zmiany w Los Kjarkas – grupa została odmłodzona przez kolejnych młodych artystów takich jak, Gonzalo Hermosa Jr., Lin Angulo i … Japonczyk Makoto Shishido.

Historia mówi, iz kiedy Japończyk Shishido, bedacy wielkim fanem zespołu, przyjechal do Boliwii i przedstawił swoje nienaganne umiejętności gry na charango i znajomosc wszystkich piosenek zespolu, zaimponował swoim idolom tak bardzo, że w końcu zdecydowali się oni przyjac go do zespołu. Muszę przyznac, iz byla to bardzo dobra decyzja, poniewaz nie tylko przyjemnie sie slucha charango Makoto, ale rowniez milo sie oglada japonskiego sobowtora  Keanu Reeves’a :)

DSCN1333

Publiczność kocha Los Kjarkas i nie mówię tu o wrzeszczacych i piszczacych nastolatkach, koczujacych na swoich idoli całą noc przed hotelem, ale o zwyklych ludziach, którzy śpiewają ich piosenki, tańcza do ich muzyki, a nawet dziela się piwem z liderem zespolu podczas koncertu :) Oczywiscie widzialam rowniez szalonych fanatykow (fanatico = fan), którzy jezdza za Los Kjarkas, uczestniczac w każdym koncercie i probujac przechytrzyc ochrone, wskakujac na scene :) I nie ma w tym nic dziwnego – Boliwijczycy są dumni z zespolu, ktory na calym swiecie promuje ich kulture, okazujac im swa sympatie i oddanie na każdym kroku!

P.S. Los Kjarkas, mimo ogromnej popularnosci, woda sodowa nie uderzyla do glowy , a bilety na ich koncerty są dostoswane do mozliwosci finansowych publicznosci. Ceny zaczynają się już od 100 bs . za bilet normalny, do 250 bs . za wejsciowke Super – VIP, i od 5 lat sa takie same.

Zespol ufundowal rowniez dwie szkoly, nauczajace tradycyjnej muzyki andyjskiej: the Musical School of Kjarkas w Peru oraz La Fundación Kjarkas w Ekwadorze. Zespol stara sie takze zjednoczyc Boliwie, tworzac muzyke oparta na tradycji roznych regionow kraju.

Info: Wikipedia oraz oficjalna strona zespolu.

***

I was so excited to see (at last!) Los Kjarkas, the most famous Bolivian band ever, that I didn’t even mind 1,5 hours of queuing outside and another 1,5 hours of waiting inside. Yeap, concert supposed to start at 8 pm, so we got there at 7.30,  but as it usually happens in Bolivia, it started at 10 pm. Hora boliviana, as they say:) I wasn’t annoyed though, as we met some nice people, that kept our punctual European minds occupied with interesting and pleasant conversation, while enjoying some Peruvian Cordillera beer. What’s more, we saw a little concert of ‘men in stockings’ and a cat-woman:)

Concerts in Bolivia are almost never announced more than a week before and there are no posters around, so you need to watch local TV-station or listen to the radio to know when and where to buy tickets. This time we were lucky and we were able to secure super-VIP seats, close to the stage. However it was nice to be close, we had an impression that the back was having more fun (no surprise here though). Nevertheless, it was great to have access to a VIP bathroom, especially after drinking so much beer!

DSCN1342

Los Kjarkas were truly amazing and I was happy to see that there are still bands that can play instruments and sing LIVE. For the next 2 hours we were listening to the remarkable voices, the sounds of guitars, charango, pan flute (zampoña), quena, ronroco, bombo and watching traditional dances in the beautiful illumination. A feast for the eyes and ears!

DSCN1356

You may ask, however – who are Los Kjarkas?

Well, everybody in the world knows at least one of their songs, Llorado se fue‘. No? What if I tell you, that this catchy melody was stolen by another band and named commonly as ‘Lambada‘. Now, everybody knows it! Thankfully, Los Kjarkas won the lawsuit against Brazilian band Kaoma and their French producers and not so long time ago were recognized by Jennifer Lopez, when she used the tunes of ‘Llorando se fue‘ in her own hit, ‘On the floor‘.

The band Los Kjarkas was founded in 1965 in Capinota in department of Cochabamba (where today a little museum dedicated to the band stands), by brothers Hermosa: Wilson, Castel and Gonzalo, and Édgar Villarroel.  They began to impose a different style, a new way of interpreting the great Bolivian traditional music, at that time played only on Carnivals and overshadowed by foreign rhythms.

The name of the band has its origin in Quechua language, where ‘kharka‘ means an instrument that needs to be tuned or, as my dear friend Ester said, ‘temblor‘ – an earthquake. I actually prefer the second meaning as Los Kjarkas, after playng at small local festivals, became national and international sensation, that shook the world of music. In the 80’s band became popular not only in all South America, but also in US, Australia, Europe and Japan, touring the biggest folk stages in the world.

With the passing of the years the band crew has changed and it have incorporated several other members as Elmer and Ulises Hermosa, Gaston Guardia, Francisco Hurtado, Braulio Sanchez to name a few. The new millennium brought other important changes in Los Kjarkas as the group was rejuvenated with other young artists: Gonzalo Hermosa Jr., Lin Angulo and… Japanese Makoto Shishido.

The story says that when the Japanese guy, a big fan of the band, came to Bolivia and presented his impeccable charango skills and knowledge of all Los Kjarkas songs, he impressed his idols so much, that at the end they decided to add him to the band. I must say, aside his musical abilities, he is a real pleasure to look at, being a Japanese version of Keanu Reeves:)

The public loves Los Kjarkas, and I don’t speak about screaming teens, waiting for their idols all night in front of the hotel, but regular people who sing their songs, dance to their music and even share a drink with a leader of the band during the concert:) However, there are also hard core fans, who follow the path of Los Kjarkas, going at every concert in the country and trying to get trough the security, jumping onto the stage:) And no wonder, Bolivians are proud to have such an amazing band, that promotes their culture all over the world!

P.S. However popular, Los Kjarkas are down to Earth, and the tickets to their concerts are affordable to Bolivian audience. The prices start at 100 bs. for normal to 250 bs. for super- VIP, and they haven’t changed in 5 years.

Los Kjarkas have also founded two schools teaching Andean folk music: the Musical School of Kjarkas in Lima, Peru and La Fundación Kjarkas in Ecuador. The band tries to unite all Bolivia by playing the melodies of every region.

Info: Wikipedia & official website of the band.

DSCN1324

Bolivian Cuisine III *** Kuchnia boliwijska III – ‘Altiplano’

Gastronomia najwyzszych regionow Boliwii jest mieszanka receptur pre-kolumbijskich, kolonialnych oraz wspolczesnych, zas krolem produktow spozywczych, w departamentach La Paz, Oruro i Potosi, jest ziemniak (la papa).  W Boliwii, kolebce tego warzywa,  produkuje sie ponad 200 roznych gatunkow ziemniaka, choc znanych jest 5000 odmian, o roznych rozmiarach, ksztaltach, kolorach, teksturze i smakach! Jedna z anegdot Andyjskich glosi, ze pewna grudkowana odmiane ziemniaka, chula, wykorzystuje sie w testowaniu gotowosci kobiety  do zamazpojscia – jezeli dziewczyna dobrze obierze ziemniaka,  to bedzie dobra zona.

Traditional cuisine of the highest regions of Bolivia, is a mix of pre- Columbian, colonial and contemporary recipes and the king of all food, in the departments of La Paz, Oruro and Potosi is potato (la papa). Bolivia , the original cradle of this vegetable, produces more than 200 different species of potato, although around 5,000 varieties of different sizes, shapes, colors, textures and flavors are known ! One of the Andean anecdotes says that one of the more lumpy potatoes, chula , is used in testing if the girls are ready to get married – if the girl will peel potatoes well, it means that she will be a good wife.

potatoes

Fot. kapitalisten.files.wordpress.com

Na stronie internetowej Bolivia Bella, znalazlam ‘Legende  o ziemniaku’, ktora mysle ze warto jest w tym miejscu przytoczyc/ On the website of Bolivia Bella , I found a ‘Legend of the Potato’, which I think is worth quoting:

Pewnego razu Sapallas, spokojny i dostatni lud, zostal najechany i zniewolony przez wojowniczych Karis. Choque, młody potomek ostatniego wladcy Sapallas odmówił uznania tego stanu rzeczy i wołał o pomoc do ojca bogów. Pachacamac usłyszał prośbę młodego Choque i przybywajac pod postacia kondora, podarowal mu kilka nasion, tlumaczac, ze po wyrosnieciu moze on jesc tylko korzenie rosliny, poniewaz pedy, kwiaty i liście sa trujace. Choque zrobil jak mu bog nakazal, lecz zolnierze Karis znalezli nowa plantacje, skonfiskowali wszystkie rosliny i zjedli je w calosci, z wyjątkiem korzeni. W niedlugim czasie, najezdzcy zachorowali, a lud Sapallas zbuntowal sie, odzyskujac wladze i swoje ziemie. Nowa roslina zostala zas uznana za dar bozy i nazwana papa.

One day Sapallas, peaceful and prosperous people, were invaded and enslaved by militant Karis. Choque, a young descendant of the last Sapalla’s king, refused to recognize this state of affairs and called for help the father of the gods. Pachacamac heard the request of a young Choque and came to the Earth disguise as a condor. He gave Choque some seeds, explaining that after the grow, he may eat only the roots of the plant , because the shoots, flowers and leaves are poisonous. Choque did as god commanded, but Karis’ soldiers found the new plantations, confiscated all the plants and ate them whole, with the exception of the roots. In a short time, the invaders fell ill, and the Sapallas people rebelled and regained the authorities and their lands. The new plant was considered a gift of god and called papa.

Jest to jedna z opowieści o stworzeniu ziemniaka, ktory byl uprawiany juz 7000 lat temu wokół Jeziora Titicaca w Boliwii przez  lud Tiwanaku, na dlugo przed Inkami. Slowo ‘papa‘ pochodzi z jezyka Quechua i oznacza bulwe (wczesniej myslalam, ze to okreslenie ojca, ale w jezyku Quechua tata, to ‘tata’:).  Inkowie opracowali metode zamrazania pewnego gatunku ziemniaka, co pozwalalo na jego dlugie przechowywanie – Chuño (oraz jego biala odmiana tunta), ktoryna pierwszy rzut oka wyglada jak kamyk, ale po ugotowaniu troszke miekknie. Rozpowszechnili oni rowniez uprawe ziemniaka w calym imperium.

This is one of the stories of the creation of the potato, that was already cultivated 7000 years ago, around Lake Titicaca in Bolivia, by the people of Tiwanaku, long before the Incas. The word ‘ papa ‘ comes from the Quechua language and it means the bulb (before, I thought that it might stand for a father, but Quechua for dad is ‘tata‘ ). Inka developed a method of dry/freezing some species of potato called Chuño (and its white kind tunta) , which allowed for the long-term storage in the mountains. Chuno looks a bit like a small stone, but after cooking it softens a bit:) Inka also spread the cultivation of this nutritious vegetable in the whole empire.

Kuchnia Altiplano nie opiera sie jednak tylko na ziemniakach – innym produktem typowym dla regionow Andyjskich jest rowniez kukurydza (maiz), z ktorej czerwonej odmiany przygotowuje sie gesty napoj zwany ‘Api’, doprawiony cynamonem, gozdzikami i skorka pomaranczy. Napoj, ktory mnie osobiscie kojarzy sie z cieplym kislem, podaje sie zwykle z plackiem, smazonym w glebokim tluszczu, z serem w srodku – ‘pastel’ lub bunelos, czasem posypanym cukrem pudrem.  Pyszne!

Altiplano cuisine, however, is based not only on potatoes – another important product of the Andes is corn (maiz), from which red varieties, the thick drink is prepared – known as ‘ Api ‘, spiced with cinnamon, cloves and orange peel. Api is usually served with a deep-fried type of cake with cheese in the middle – ‘ pastel ‘. Delicious ! 

_MG_0963

Nie mozna zapomniec rowniez o quinoa, jednej z najbardziej pozywnych substancji na ziemi, uprawianej od tysiacleci na terenach dzisiejszej Boliwii. Z miesiwa zas, mieszkancy Altiplano chetnie jadaja mieso lamy i owcy oraz… suri – boliwijskiego strusia, ktorego mozna sprobowac na przyklad w Uyuni.

We can’t of course forget about quinoa – one of the most nutritious foods on Earth, cultivated for millennia in Andean region. From the meats, the people of Andes often eat llamas, sheep and also… suri – Bolivian ostrich which you can try , for example, in Uyuni.

A oto inne przyklady tradycyjnych dan Altiplano (platos Andinos)/ Here are other examples of traditional Altiplano dishes (platos Andinos) :

  • Aptapi: danie z roznych typow ziemniaka, kukurydzy, sera owczego (typu feta), suszonej ryby i ostrego sosu z pestek aji –jallpawayka.
  • Caldo de cabeza de cordero: bulion z owczej glowy, wraz z zielona cebulka, ziemniakami i liscmi selera.
  • Chairo: bulion z kawalkami Chuño (czyli wysuszonymi ziemniakami), z zabkami kukurydzy i kielkami pszenicy oraz suchym miesem owczym lub lamy (chalona).
  • Fricasé paceño: bulion wieprzowy z zolta papryka, z dodatkiem Chuño i obranymi zabkami kukurydzy (patascka).
  • Huatía o Pampaco: wieprzowina, jagnięcina, wołowina z gotowanymi ziemniakami. Podobne do peruwiańskiej pachamaca.
  • K’arachi: mala ryba z Jeziora Titicaca, podawana z chuno i ziemniakami.
  • Lagua de chuño: gesty rosol zaprawiony skrobia ziemniaczna, z mieta (herba buena), zwana tutaj huacataya.
  • Llaucha: empanada (pierog) z sokiem z sera, pieczony na kamieniu.
  • Panes: chleby roznego rodzaju, najbardziej znany to marraqueta paceña (biala bulka, z bardzo chrupiaca skorka).

800px-Marraqueta_paceña[1]

Fot. Wikipedia.

  • Plato paceño: choclo (nowa kukurydza), fasola, ser owczy i ziemniaki gotowane w lupinach.
  • Sajta de gallina (lub pollo): pikantny kurczak z chuno i bialymi ziemniakami, sosem z zoltych papryczek aji, locoto, zielonej cebulki i pomidorow.
  • Trucha: najpopularniejsza ryba z Jeziora Titicaca.
  • Charkecán: suszone mieso lamy, z kukurydza, jajkiem na twardo i ziemniakami w lupinach.
  • Intendente: wołowina, jagnięcina, kurczak, ryba oraz podroby jagniece i kiełbasa z grilla, podawane z ryżem, ziemniakami i gotowanymi warzywami.  Danie z Oruro, choc bardzo podobne do churrasco z Santa Cruz.
  • Pejerrey relleno: ryba z Jeziora Poopó (kolo Oruro).
  • Rostro asado: barania glowa gotowana w piekarnku lub pod ziemia.
  • Ckatuchupe: tradycyjna zupa, w której głównym składnikiem jest Llulluch’a (rzeczne algi), kukurydza, pszenica, baranina, ziemniaki i całe strąki czerwonej papryki.
  • Kasahuchu: wolowina (brzuch),  ziemniaki, ryż, marchew, cebula, fasola, groch i przyozdobione pietruszka, z duza iloscia llajua.

■ Aptapi : dish of different types of potato, corn, sheep cheese (feta type), dried fish and spicy aji sauce made of seeds (jallpawayka) .

■ Caldo de cabeza de cordero : sheep’s head broth, cooked along with green onions, potatoes and the leaves of celery.

■ Chairo : broth with pieces of chuno (dried/dehydrated potatoes) , with corn and wheat germs , and dry meat of sheep or llamas (Chalon).

800px-Chuno-01

Chuno fot. Wikipedia

■ Fricase paceño : pork broth with yellow peppers, with the addition of chuno and peeled maize (patascka) .

■ Huatie o Pampaco: pork, lamb , beef with boiled potatoes . Similar to the Peruvian pachamaca .

■ K’arachi : small fish from Lake Titicaca, served with chuno and potatoes.

■ Lagua de chuno : tick chicken soup with starch, seasoned with black mint (herba buena), Quechua – Huacatay.

■ Llaucha : empanada (pastry) with the juice of cheese, baked on stone.

■ Panes : breads of various kinds, the most famous is marraqueta Pacena (white bread with a crispy crust).

■ Plato paceño : choclo (sweetcorn) , beans , sheep cheese and potatoes cooked in their skins .

■ Sajta de gallina (or pollo ) : spicy chicken with chuno and white potatoes , sauce of yellow aji peppers , locoto and green onions and tomatoes .

■ Trucha : the most popular fish of Lake Titicaca.

■ Charkecán : dried llama meat with corn, hard-boiled egg and potatoes in their skins (like charque).

■ Intendente : beef , lamb , chicken and fish, grilled lamb sausage, served with rice , potatoes and cooked vegetables. Dish from Oruro , although very similar to the churrasco from Santa Cruz 

■ Pejerrey rellenos : fish from Lake Poopó ( Oruro) .

■ Rostro asado : Sheep’s head prepared in the oven or under the ground.

■ Ckatuchupe : traditional soup, in which the main ingredient is Llulluch’a (river algae) , corn , wheat, mutton, potatoes and whole pod of red pepper .

■ Kasahuchu : beef belly, potatoes , rice , carrots, onions , beans , peas and parsley, with lots of llajua .

Desery i napoje:

  • Api + pastel (zwykle serwowane jako sniadanie).
  • Yungueñito: koktajl z singani i soku pomarańczowego, z lodem.

Desserts and drinks :

■ Yungueñito : Singani cocktail with orange juice and ice.

■ Api + pastel (usually served as breakfast ).

Jak mozna latwo zauwazyc, niektore dania kuchni boliwijskiej, popularne sa niezaleznie od regionu. Wynika to przede wszystkim z migracji ludzi, szczegolnie o pochodzeniu Quechua, z gor do bardziej bogatej czesci wschodniej. Powyzsze dania tradycyjne na pewno nie wszystkim przypadna do gustu – ja sama lubie tylko kilka z nich, ale jedno trzeba przyznac, ze przygotowywane sa one z nieprzetworzonych skladnikow, czesto pochodzenia organicznego (choc mysle, ze to niestety sa juz tylko wyjatki) i, jak sami Boliwijczycy przyznaja – z sercem. Moze wiec slinka nie poleci na widok talerza z gora suchego miecha, ziemniakiem w lupinie, jajkiem w skorupce i kolba kukurydzy, ale przynajmniej na pierwszy rzut oka wiemy, co jemy:)

It’s easily to notice that some Bolivian dishes are popular regardless of region. This is mainly due to the migration of people, especially of Quechua origin from the mountains to the more wealthy parts of tropics, but also the fact that nowadays different ingredients might be transported and stored everywhere. The above traditional dishes certainly wouldn’t be to the liking of all, myself I enjoy just a few of them, but I must admit that they are made from raw, fresh, unprocessed ingredients, often organic (though I think that unfortunately this is already only an exception) and, as the Bolivians admit – with a heart. It might not be appetizing to see a plate of the mountain of dry meat, potato cooked with the skin, egg in the shell and cob of corn, but at least we know what we eat at first glance :)

Zrodla/Sources: Wikipedia, cocinaboliviana.com, boliviabella.com and indiancountrytodaymedianetwork.com.