Convento – Museo de Santa Teresa *** Stary konwent karmelitanek bosych w Cochabambie

Klasztor Swietej Teresy jest jedna z najstarszych i najpiekniejszych budowli Cochabamby. Zostal on zaprojektowany i zbudowany przez architekta i inżyniera Pedro Nogales Martinez Caceresa w 1760 roku, 36 lat po tym jak Salvador Crespo i jego żona, Melchora Macías de la Fuardia, podarowali kosciolowi ogrod, na ktorego miejscu pozniej zbudowano klasztor.

Dominante barokowej konstrukcji glownego kosciola klasztoru stanowi okragla kopula, bedaca zrodlem naturalnego swiatla, podkreslajacego XVIII – wieczne obrazy religijne i i inne elementy dekoracyjne, z ktorych wiele pokrytych jest zlotem. Klasztor zbudowany zostal wokol ogrodu, ktory mozna podziwiac z dwupoziomowych otwartych galerii, dostarczajacych swiatla do pomieszczen religijnych i prywatnych.

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes

Obecnie, stare budynki przechodza znaczace prace konserwacyjne. W 2010 r. klasztor otrzymal dotacje w wysokości €80,000 od Italo-Latin American Institute. W rezultacie opracowano plan przeksztalcenia klasztoru w muzeum i centrum kultury. El Convento de Santa Teresa jest wiec dzis zabytkowym klasztorem siostr karmelitanek bosych, czcicielek św Teresy od Jezusa. Siostry zajmuja jednak nowe budynki polaczone ze starym klasztorem.

BoliviaInMyEyes

Niestety, bylam nieco rozczarowana wizyta. Pod koniec wycieczki okazalo sie bowiem, ze nie bedziemy mogli zobaczyc polowy zespolu klasztornego! Prawdopodobnie najwazniejszego i najpiekniejszego – kosciola i pasazu do kopuly, ktore zostaly zamkniete z powodu prac konserwatorskich. Nie bylam nawet w stanie  zrobic zdjecia w niektorych miejscach, nie wiedzac dlaczego (moze z powodu marnej jakosci prowadzonych prac – jak powiedzial Freddy). Zapytalam nasza przewodniczke zartobliwie (a moze i nie), czy dostaniemy zwrot czesci biletu z powodu krotszej wycieczki. Oczywiscie odparla ona, ze nie. Nie dostane rowniez znizki na zdjecia podczas kolejnej wizyty, kiedy prace konserwatorskie zostana zakonczone. Przewodniczka przyznala jednak, ze wezmie pod uwage moja sugestie, aby informowac turystow przed rozpoczeciem zwiedzania i zanim uiszcza oni oplate za wstep i  za aparat, o istotnych zmianach w programie. Pozyjemy zobaczymy. Prace podobno maja sie zakonczyc za 2 miesiace, czyli jak dobrze pojdzie, za okolo rok.

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes BoliviaInMyEyes BoliviaInMyEyes

Czy niekompletna wycieczka byla warta zachodu? Po dluzszym zastanowieniu przyznaje, ze tak. Muzeum nie jest moze tak imponujace jak podobne miejsca w La Paz czy Sucre, ale jest z cala pewnoscia klimatyczne. Mozna rowniez dowiedziec sie kilku ciekawych faktow z zycia siostr zakonnych, tj. :

* klasztor przyjmowal glownie kobiety z bogatych rodzin, w wiekszosci przypadkow w towarzystwie pokojowki, ktora rowniez pozostawala w zamknieciu do konca swojego zywota. Karmelitanki bose byly bowiem zakonem zamknietym – do dzis mozna zobaczyc obrotowa ‘szafke’, przez ktora kupowaly lub wumienialy dobra, oraz pokoj odwiedzin dla rodziny, z krata.

* nawet w klasztorze istnial podzial społeczny – zakonnice z wyzszej klasy nosily czarny welon, te nalezace do klasy sredniej – biały, a Indiaki – brazowy (wszystkie nosily brazowy habit i szkaplerz). Bogatszym zakonnicom przyslugiwaly rowniez wieksze pokoje z balkonem.

* w Boliwii istniala tradycja, ze drugie dziecko bylo przeznaczone do stanu duchownego, podczas gdy pierworodne powinno się ozenić i mieć dzieci, trzecie – zostac lekarzem, a czwarte – pojsc do wojska. Ostatnie dziecko nie powinno tez zalozyc rodziny (zasady 3-4 odnocza sie tylko do potomkow plci meskiej).

Tak wiec, gdybym mieszkala 300 – 100 lat temu w zamoznej boliwijskiej rodzinie, musialabym zostac zakonnica … Oczywiscie nie kazdy wyznawal te zasady, ale przewodniczka wspomniala, ze dosyc czesto zakonnice zostały umieszczone w klasztorze wbrew swojej woli …

Moze 300 lat temu zycie klasztorne nie bylo najgorszym wyborem, ale chyba raczej nie potrafilabym zyc w zamknieciu, szczegolnie w tak pieknych okolicznosciach przyrody, jak w Cochabambie! A juz na pewno, nie chcialabym umartwiac sie za pomoca takich oto narzedzi (tortur):

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes

Jezeli jestescie ciekawi jak wygladaly miejsca, ktorych nie widzialam, zajrzyjcie tu: klik.

*

Zwiedzanie z przewodnikiem (tylko w jezyku hiszpanskim) mozliwe jest w pon. – piat. w godzinach: 9.00 – 10.00 – 11.00 – 14.30 – 15.30 – 16.30.W soboty tylko po poludniu. Adres: Calle Baptista y Ecuador (Plazuela del Granado), stare miasto. Bilet wstepu nie jest drogi: 10 bs. dla Boliwijczykow i 20 bs. od cudzoziemcow, ale 25 bs. za mozliwosc fotografowania robi roznice. Czas zwiedzania: 2 godziny (my skonczylismy po niecalej godzinie).

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes

***

The Convent of Santa Teresa is one the oldest and most beautiful buildings in Cochabamba. It was designed and constructed by architect Pedro Nogales and engineer Martinez Caceres in 1760, 36 years after Salvador Crespo and his wife, Melchora Macías de la Fuardia, donated the garden on which the convent would later be built.

Executed in the baroque style, the circular dome of the main church, ample natural light highlighting XVIII- centuries religious paintings, and interior decorative elements on the walls, many of them covered with gold. A cloister encloses a garden with numerous arches on both levels providing light to the interior religious and private spaces.BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

As for now, the old buildings are undergoing significant maintenance works. In 2010, the convent received a grant of €80,000 to develop a conservation training program from the Italo-Latin American Institute. As a result, a master plan and proposal to turn the convent into a museum and cultural center was developed. El Convento de Santa Teresa is now a historic monastery cloister where the Discalced (Barefoot) Carmelite Sisters, devotees of St. Teresa of Jesus still live – however they occupy new buildings attached to the old convent.

BoliviaInMyEyes

Unfortunately, I was a bit disappointed with our visit. As we found out at the end of our tour, we could not see the half of the premisses! Probably the most important and beautiful one – the church and lovely passage to the dome was closed due to conservatory works and I wasn’t even able to take pictures of some sites, not knowing why (maybe they have some issues with how they conduct their works – Freddy said). I asked our guide jokingly (or maybe not), if we get some discount as our tour was shorter. She obviously said no. Nor will I get a discount on my camera on next visit when the works are done. She however said, she will take into an account my suggestion to inform the tourist BEFORE the tour starts and before they pay the entrance fee and camera fee, about the significant changes to the tour, to avoid later disappointment. She said, it will take another 2 months to complete the restoration works, but I give them maybe a year.

BoliviaInMyEyes

Was the incomplete tour worth it at the end? Hmm…yes. The museum isn’t so impressive as similar places in La Paz or Sucre, but it’s very atmospheric and I’ve also learned some interesting fact about the life of nuns, like:

* The convent received women from rich families and in most cases they were accompanied by maids who also remained cloistered for the rest of their days. Barefoot carmelites were of the closed order and a rotatable cabinet has been preserved to this day, which been used to buy or exchange goods. We could also see a visitors room for the families, with a metal crate.

* Even in the convent there was social division – higher-class nuns wore black veil, middle-class ones – white and indigenous women – brown accompanied by brown habit and scapular. Richer nuns had also better rooms – bigger and with balcony.

* In Bolivia there was a tradition that second child was intended to join the clerical state while first child should get marry and have children, third – became a doctor and forth – join the army. The last child supposed to never marry (of course, the 3rd and 4th points were directed only to male heirs).

So, if I had lived 300 – 100 years ago in Bolivia, in a well off family, I would have to became a nun… Of course, not every family followed this code, but it was said that many women were put in cloister against their will…

Maybe 300 years ago it wouldn’t be the worst idea to spend your life in such place, but I don’t think I would be able to live in closure, especially in such a beautiful natural setting, as in Cochabamba! And I am sure, I couldn’t be able to mortify my body with such tools of torture:

BoliviaInMyEyes

If you are curious about how the places that I haven’t seen look like, click —> here.

*

Guided tours (only in Spanish) are available from Mon. – Fri.: 9.00 – 10.00 – 11.00 – 14.30 – 15.30 – 16.30. Saturdays only in the afternoon. Address: Calle Baptista y Ecuador (Plazuela del Granado), old city. Duration: 2 hours (our tour took only 1). Entrance fee isn’t big – 10 bs. for Bolivians and 20 bs. for  foreigners but the camera fee makes the difference: 25 bs.

Other highlights of the tour:

BoliviaInMyEyes

Garden of Eden / Raj

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochababa

BoliviaInMyEyes

List of dead nuns / Lista zmarlych zakonnic

BoliviaInMyEyes

List of dead nuns /Lista zmarlych zakonnic

BoliviaInMyEyes

Funeral chapel / Kaplica pogrzebowa

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes

Medicine cabinet/ Szafka z lekami

BoliviaInMyEyes

At least 2 nuns have lived in this room/ Co najmniej 2 zakonnice mieszkaly w tym pokoju

BoliviaInMyEyes

Old and newer bulb/ Stara i nowsza zarowka

BoliviaInMyEyes

Convento Santa Teresa Cochabamba

BoliviaInMyEyes

Square outside the church / Plac przed kosciolem

 

Around Sucre: Parco Creatico & Glorietta *** Dinozaury i para książęca

Ostatniego dnia miałam szczęście wybrać się na wycieczkę, zorganizowana na zakończenie konferencji lingwistycznej, przez studentów uniwersytetu w Sucre, która zaoszczędziła mi dużo czasu i pieniędzy (płaciłam wstępy dla miejscowych, nie dla gringos), ale także dala możliwość spędzenia czasu w gronie przyjaciół. Chociaż jak się później okazało – mój zapal do robienia zdjęć wyalienował mnie z grupy przez większość czasu.

Najpierw udaliśmy się do ‘Glorietty‘ –  położonego za miastem zamku, będącego spadkiem po czasach wielkiego bogactwa i świetności miasta ery republikańskiej. Dziś budowla ta mieści się w obrębie szkoły kadetów, ale dostęp do niej jest dosyć swobodny.

On the last day, I was lucky to take a trip organized by the students of the University of Sucre, which saved me a lot of time and money (I paid admission for locals, not for gringos), but also the opportunity to spend time with friends. However, as it turned out – my enthusiasm for taking pictures alienated me from a group for most of the time.

First, we went to ‘Glorietta’ – a castle located outside the city that is a legacy of the great wealth of Republican era. Today this building is located within the cadet school, but access to it is quite easy.

Pamiętacie ‘ Palacio Portales’ w Cochabambie? Otóż, Trip Advisor pisze o nim, jako ‘bezgustnym polaczeniu stylów architektonicznych’. Nie zgadzam się zupełnie z tą opinią, myślę także, ze autorzy tego komentarza nie widzieli ‘Glorietty’ – która jest najdziwniejsza budowla, jaka przyszło mi kiedykolwiek zwiedzać. Meskla gotyku, renesansu, baroku, klasycyzmu i elementów architektury arabskiej w ogromnej skali. Jedna cześć budynku przypomniała mi nawet koszary w Kwidzynie – na szczęście owe nie posiadają dodatku w postaci minaretu, górującego nad całością założenia.

Do you remember ‘Palacio Portales’ in Cochabamba? Well, Trip Advisor writes about it as ‘kitschy’ combination of architectural styles”. I totally disagree with this opinion. I also think, that the authors have not seen ‘Castillo Glorietta’ – which is the strangest building that I’ve ever seen. Blend of Gothic, Renaissance, Baroque, Classical and Arabic architecture in a large scale. One part of the building reminded me even of barracks in Kwidzyn – fortunately these do not possess the additions the form of a minaret…

Tak pastwię się nad gustem dawnych właścicieli, a musze wspomnieć, ze ich historia jest dosyć ciekawa. Małżeństwo Francisca Argandoña i Clotildy Urioste, które wzbogaciło się na kopalni srebra, założyło własny bank oraz przejechało niemal cala Europe (Francisco został nawet ambasadorem Boliwii we Francji), spotykając się z wybitnościami ówczesnego świata i przenosząc Oświecone idee na grunt boliwijski. Jedno trzeba im przyznać – wycieczka do ich posiadłości, to jak przekrojowa lekcja z zakresu historii architektury i historii stosunków politycznych XIX wieku.

Ciekawostką jest to, ze Francisco i Clotilda zostali uznani oficjalną bullą papieską za jedyną parę książęca w historii Boliwii. Ponieważ nie mieli własnych dzieci – utworzyli w pobliżu zamku sierociniec opiekujący się ponad setką dzieci. Na pamiątkę ich dobrego serca, możemy oglądać dziś pomnik, postawiony tuz przed głównym wejściem do zamku (ciekawe, ze jest na nim przedstawiony jedynie Francisco).

Ok, I might laugh at the taste of the former owners but I have to mention that their story is quite interesting. Marriage of Francisco Argandoña and Clotilda Urioste, became rich thanks to the silver mines; they set up their own bank, travel across Europe (Francisco was the ambassador of Bolivia in France), met the contemporary celebrities and brought back the enlightened ideas to Bolivians. There are some positives in this place – one trip to the castle is like a cross-sectional lesson of the art, architecture and history of political relations in the XIX century.

It’s also interesting that Francisco and Clotilda were considered by an official papal bulla the only royalty in the history of Bolivia. Also, because they didn’t have their own children – they built near the castle an orphanage, taking care for over 100 children. In memory of their good hearts, the statue was erected just before the main entrance to the castle (interestingly it depicts only Francisco).

Przyznaję jednak, ze ta eklektyczna budowla zaskakuje swoim niezwykle ‘fotogenicznym’ wnętrzem – które zaspokoiłoby kilkadziesiąt sesji fotograficznych, szczególnie w klimacie ‘couture’.

I must say that this eclectic building has very surprisingly ‘photogenic’ interior – which would satisfy tens of fashion photo shoots, especially in an atmosphere of ‘couture’.

*

Po drugiej stronie miasta ulokowana jest zas fabryka cementu. /On the other side of the city, the cement factory is located.

Nie byłoby w tym jednak nic ciekawego, gdyby nie fakt, ze odnaleziono na jej terenie ślady dinozaurów, które dziś można oglądać w specjalnie na te okazje wybudowanym ‘Parco Creatico’. Wspaniale miejsce dla dzieci, które mogą do woli dotykać ‘żywych rozmiarów’ figury wielkich jaszczurów. Same ślady, widoczne na pionowej ścianie jedynie przez lunetę (lub dobry zoom:) nie robią wielkiego wrażenia, chyba ze jest się paleontologiem. Mnie bardziej podobał się szkielet dinozaura, wystawiony w jednej z sal muzeum.  Najbardziej oblężony był zaś sklepik z pamiątkami, w którym również ja zakupiłam pocztówki.

There would be nothing interesting, if not for the fact that in this place were found footsteps of dinosaurs, which today can be viewed in a specially built for the occasion, ‘Parco Creatico’. This is a great place for kids, who can touch ‘life size’ figures of those gigantic lizards. Foot marks, visible on the vertical wall only through a telescope (or with a good zoom :) are not very impressive unless you are a paleontologist. I liked more skeleton, exhibited in one of the rooms. The most crowded place in a museum was a souvenir shop, where I bought some postcards myself.

I to by było na tyle z Sucre – miasta o wielkiej historii i wspanialej architekturze, niezwykłym rękodziele, przemiłych strażników, zamkniętych kościołów, przepiękniej w swej brzydocie Glorietty i dinozaurów. Jest to jedno z tych miejsc, do których chce się wracać – w końcu jest tam tyle jeszcze do zobaczenia – bliżej i dalej!

And that’s all from Sucre – a city of great history and wonderful architecture, unusual handicrafts, nice guards, closed churches, beautiful in its ugliness Glorietta and dinosaurs. This is one of those places to which I would like to come back – in the end, there is so much more to see – closer and farther!

 

Sucre

Sucre

Sucre – The City of Four Names *** Miasto o czterech nazwach

Sucre jest miastem na tyle ważnym w historii Ameryki Południowej, ze warto szerzej zapoznać się z jego historią, architekturą i innymi atrakcjami. A wiec zacznijmy od początku.

Last week I went together with the students of the University of San Simon of Cochabamba to Sucre – Bolivia’s capital. Before the journey I had read about the extraordinary charm of this historic city and beauty of its architecture. I must admit, I wasn’t disappointed – Sucre has it all: charming old town with a very well preserved colonial architecture, a pleasant temperate and dry climate throughout the year (although for someone from Central Europe this climate is rather hot;), interesting footprints of dinosaurs, waterfalls and mountains, crafts from the nearby Tarabuko (with one of the most beautiful fabrics in Bolivia) and … chocolate factory ‘Para Ti’.

Dzisiejsze Sucre zostało założone w roku 1538 pod nazwa Ciudad de la Plata de la Nueva Toledo’ czyli Srebrne Miasto Nowe Toledo. Wkrótce La Plata została stolica ‘Audiencia de Charkas’, która sprawowała piecze nad rozległym terenem Ameryki Południowej (dzisiejszy Paragwaj, Peru, Chile, Argentyna i Boliwia) – pod patronatem kolonialnego Wicekrólestwa Peru. Później przekształciła się w Wicekrólestwo ‘Rio de La Plata‘.

Sucre was founded in 1538 under the name “Ciudad de la Plata de la Nueva Toledo” or Silver City of New Toledo. Soon La Plata was the capital of‘Audiencia de Charkas’, which held custody over the sweeping area of ​​South America (present -day Paraguay, Peru, Chile, Argentina and Bolivia) – under the auspices of the colonial Viceroyalty of Peru. Later Sucre evolved into theViceroyalty’ Rio de La Plata “.

W 1609 w mieście powstało arcybiskupstwo a w 1624 – Uniwersytet Sw. Franciszka Ksawerego (drugi najstarszy w Ameryce Południowej). Do dziś Sucre jest duchową stolicą Boliwii, z ponad setką kościołów i licznymi konwentami oraz mekką studentów, także zagranicznych.

Kultura andaluzyjska, którą przynieśli konkwistadorzy, ma swoje odbicie w niezwykle bogatej architekturze prywatnej jak i kościelnej. Domy i urzędy zostały zbudowane wokół przestronnych dziedzińców (patio), oplecionych przepięknymi arkadami, zaś ich elewacje wyróżniają się licznymi balkonami (drewniane pochodzą z ery kolonialnej, metalowe z republikańskiej). Architektura kościelna jest mesklą renesansu (z elementami gotyku), baroku i neoklasycyzmu. W niektórych budowlach da się również zaobserwować tzw. metysaż, czyli wpływy rdzennej kultury indiańskiej (więcej na ten temat tutaj —> klik.)

In 1609 the archbishopric was founded and in 1624 – St. Francis Xavier University (the second oldest in South America). Until today, Sucre is the spiritual capital of Bolivia, with more than 100 churches and numerous convents.

Andalusian culture, brought by conquistadors, is reflected in a rich architecture, private and sacred. Private homes and offices were built around spacious courtyards (patios), braided with marvelous arcades, while the facades are characterized by a number of balconies (wooden are derived from the colonial era while the the metal ones from the republican). Church architecture is a mix of Renaissance (with elements of Gothic), Baroque and Neoclassicism. In some buildings can also be observed the so- called ‘mestizo’ style with the influences of the indigenous Indian culture.

Dzięki przyjemnemu klimatowi, Sucre stało się miejscem rezydowania właścicieli kopalni srebra w Potosi, które oddalone jest o 2 godziny (jazdy autobusem) – stad niezwykły rozwój tego miasta. (O Potosi pisałam wczesniej —> klik.)

Odzwierciedleniem nowobogackiego stylu życia jest zamek Glorietta – najdziwniejszy przykład historyzmu jaki przyszło mi oglądać, w życiu!

With its pleasant climate, Sucre became the residence of the owners of the silver mines in Potosi, which is just a 2 hours drive by bus – hence the development of this extraordinary city. (I wrote earlier about Potosi here ––> click.

A reflection of a newly rich lifestyle is best seen in a Castle of Glorietta – the strangest example of historic architecture that I’ve seen in my entire life!

W 1809 roku Sucre zapoczątkowało ruch wyzwoleńczy Boliwii (jak i całej Ameryki Południowej), by w roku 1826 stać się ‘prowizoryczną’ stolicą utworzonego ‘Alto Peru’, a 13 lat później – konstytucyjną stolicą Boliwii. Z upadkiem potęgi ekonomicznej w Potosi pod koniec XIX w. rząd Boliwii przeniósł się do La Paz i do dziś Boliwia posiada dwie stolice.

W roku 1991 Sucre zostało objęte patronatem UNESCO.

In 1809, Sucre started Bolivian liberation movement (as well as the whole of South America), in 1826 the city became a ‘provisional’ capital of newly created ‘Alto Peru’, and 13 years later – the constitutional capital of Bolivia. With the collapse of economic power of Potosi at the end of the nineteenth century, the government of Bolivia moved to La Paz and since that time Bolivia has two capitals.

In 1991 Sucre has became an UNESCO site.

4 nazwy Sucre to/ 4 names:

  • Charcas– pierwotna, przedkolonialna nazwa miasta/ the original, pre – colonial name of the city
  • La Plata– w czasach świetności kopalni srebra w pobliskim Potosi/ in times of splendor in the nearby silver mines of Potosi
  • Chuquisaca– imię nadane miastu w czasach walki o niepodległość/  name given to the city during the struggle for independence
  • Sucre– nazwa nadana miastu na sześć jednego z przywódców rewolucji – Antonio Jose de Sucre/ the name given to the city to commemorate one of the leaders of the revolution – Antonio Jose de Sucre. 

A ja dodam jeszcze jedną, która także jest powszechnie używana: ‘La Ciudad Blanca’, ponieważ większość budowli pomalowana jest na kolor biały. Nie polecam wiec zwiedzania miasta bez okularów przeciwsłonecznych i kremu z filtrem – grozi to ślepotą i poparzeniem. Polecam również zaopatrzenie się w sombrero (jego brak spowodował, ze chodziłam po mieście osłaniając twarz dłonią lub mapą albo szukając cienia, co nie było zbyt praktyczne).

And I will add another one, which is also widely used: ‘La Ciudad Blanca’, because most buildings are painted in white. That’s why I do not recommend visiting the city without sunglasses and sunscreen – it may cause blindness and burns. I recommend also sombrero (I walked around the city shielding my face with a hand or a map, searching for shade and it wasn’t too comfortable).

Swój tour zaczęłam od Plaza 25 de Mayo – głównego placu Sucre, który jest parkiem! Przyjemnie, prawda? Podobne skwery mają wszystkie miasta Boliwii.

I started my tour from the Plaza 25 de Mayo– Sucre’s main square, which is a park! Nice, isn’t’ it? Similar to Santa Cruz and Cochabamba.

Swoje pierwsze kroki skierowałam do Katedry Guadalupe – kojarzy Wam się z czymś ta nazwa? Oczywiście – z telenowelami meksykańskimi,  w których główne bohaterki wznosiły swe modły do Matki Boskiej z Guadalupe i właśnie w katedrze w Sucre znajduje się jeden z Jej wizerunków! Ponieważ miasto obchodziło święto maryjne, katedra była otwarta dla zwiedzających, a święty obraz w przebogatej sukience, wystawiony na pokaz.

Normalnie by go zobaczyć, trzeba zakupić bilet w muzeum katedralnym za 40 bs. bez możliwości robienia zdjęć. To najważniejsze muzeum w Boliwii mieści obiekty sztuki sakralnej i świeckiej. Przewodnik wspomina pinakotekę z malarstwem m.in. Van Dycka i Zurbarana, ale mnie poinformowano, ze znajduje się ona w innej części miasta, gdzie trzeba zakupić dodatkowy bilet (?). Cóż, było to jedne z niewielu miejsc, których nie odwiedziłam.

First I went to the Cathedral of Guadalupe – do you associate this name with something? Of course – with Mexican soap operas, in which the main characters always pray to Our Lady of Guadalupe, and the Cathedral of Sucre houses one of Her images! Because the town celebrated the feast of St. Mary, the cathedral was open to the public, and the holy image in beautifully rich dress was on the show.

Normally to see it you have to purchase a ticket in the cathedral museum for 40 bs. without possibility of taking pictures. In the most important museum in Bolivia the sacred and secular objects of art can be seen. Guidebook says of Pinacoteca with Van Dyck and Zurbaran, but I have been informed that it is located in a different part of the city and that I have to buy an extra ticket (?). Well, it was one of the few places that I have not visited.

 

Budowa katedry rozpoczęła się w roku 1559, ale widoczne są w jej architekturze wpływy zarówno renesansowe, barokowe jak i neoklasyczne. W jej obrębie znajduje się Kaplica Virgen de Guadalupe ze świętym obrazem.

Construction of the cathedral began in 1559, but Renaissance, Baroque and Neo-classical influences can be seen in the architecture. Cathedral contains also the Chapel of the Virgen de Guadalupe with the sacred image.

Po muzeum postanowiłam zwiedzić pobliskie budowle urzędowe, jednak z powodu protestu (a jakże!), były one zamknięte. Gdy przemarsz dobiegł końca, odwiedziłam Casa de Libertad – najważniejszą budowle w kraju, w której Simon Bolivar ogłosił republikę, i która do dziś przechowuje karty pierwszej konstytucji Ameryki Południowej. Fasada jest pięknym przykladem architektury kolonialnej z drewnianymi balkonami.

After the museum I decided to visit the nearby government buildings, but because of the protest (of course!), they were closed. When the parade was over, I visited Casa de Libertad – the most important building in the country in which Simon Bolivar proclaimed Republic, and which still holds first constitution of South America. Facade presents a beautiful example of colonial architecture, with wooden balconies.

 

Prefectura de Chuquisaca – czyli budynek rządu (dzis tylko regionalnego), w którym przemiły strażnik pozwolił mi zrobić kilka zdjęć oraz poinformował, ze za kilka tygodni będzie można go zwiedzać i podziwiać panoramę miasta z dachu. Jest to najbardziej reprezentacyjny budynek w stylu republiki.

Prefectura de Chuquisaca – a government building (now only regional), where nice guard allowed me to take some pictures and reported that in a few weeks building will be open to public to explore and admire the panorama of the city from its roof, is the most representative building in the style of the Republic.

Wędrując ulicą Calvo, przylegającą do głównego placu, odwiedziłam kościoły Santo DomingoSanta Clara (w którym znajduje się muzeum, którego nie znalazłam (?) oraz najstarszy kościół Sucre – San Lazaro (1544). Niestety ten ostatni i poniekąd najciekawszy okazał się zamknięty dla zwiedzających, zostało mi wiec do podziwiania jego zewnętrze oraz ciekawie zdobiona sucha fontanna.

Wandering along Calvo street from the main square, I visited churches ofSanto Domingo, Santa Clara (in which the museum is located that I didn’t find (?) and the oldest church in Sucre – San Lazaro (1544). Unfortunately, the last and most interesting church turned out to be closed , so I was left to admire its exterior and interestingly decorated (dry) fountain.

Stad już niedaleko do La Recoleta, gdzie znajduje się kościół i muzeum oraz taras widokowy. To miejsce odwiedziłam jednak ostatniego dnia z wycieczką uniwersytecką. Niestety, ciekawie wyglądające na ulotkach Muzeum Sztuki Tradycyjnej było już zamknięte… Coz, następnym razem:)

From there it was very close to La Recoleta, where the church, museum andmirador are located, but I visited this place on the last day with the students. I admit, the church wasn’t’ very interesting and The Indigenous Art Museum unfortunately was already closed … Well, next time :)

W drodze powrotnej postanowiłam odwiedzić jeszcze Muzeum Kolonialne (Museo Colonial Charcas) i wiecie co? – było ono w (rocznym) remoncie! Moje szczęście…

On the way back I decided to visit the Colonial Museum (Museo Colonial Charcas) and guess what? – It was in the (annual) renovation! My luck …

Cdn./ To be continued…

‘Palacio Portales’

Piekny budynek Palacio Portales, zaprojektowany przez francuskiego architekta – Eugene Bliault, zostal zbudowany w latach 1915-1927. Posiadlosc, skladajaca sie z glownego palacu, stajni, budynkow dla straznikow i amfiteatru, jest przykladem bogatego eklektyzmu.

Na zewnatrz widzimy francuski klasycyzm, otoczony japonskimi ogrodami z wieloma egzotycznymi roslinami, w srodku zas, kazdy pokoj prezentuje inny styl. Przedsionek palacu utrzymany jest w tonacji zimnego klasycyzmu, podobnie jak pokoje, w ktorych przyjmowano gosci. Glowna sala (balowa) przypomina kaplice koscielna, dzieki glownemu elementowi jakim jest kominek w ksztalcie barokowego nagrobka (oltarza) i piekne drewniane schody, wiodace na bogato zdobiona galerie, gdzie starozytny Rzym laczy sie z romanizmem i gotykiem (lawki i krzesla zostaly udekorowane na wzor koscielnych stalli). Sypialnie wlascicieli na pietrze, sekretnie polaczone wspolna lazienka, utrzymane zostaly w stylu swieckiego cesarstwa. Za sala balowa znajduje sie kolejna w stylu Empiru, a za nia pokoj zabaw ( z bilardem) w stylu marokanskim!

This beautiful palace, designed by French architect Eugene Bliault, was built between 1915 and 1927. The estate, consisting of main palace, stables, guards houses and a theater, demonstrates an eclectic mix of architectural styles.

On the outside, we can see French classicism, surrounded by Japanese gardens with many exotic plants, while inside, each room has a different design. Main hall as well as visitors’ rooms are decorated in cold classicism. The main room (ballroom) resembles the chapel of the church, thanks to its central element – fireplace in the form of a baroque altar, and beautiful wooden staircase leading to the richly decorated galleries, where ancient Rome joins Romanism and Gothic (desks and chairs reminds stalls) . First floor bedrooms, secretly linked by shared bathroom, were decorated in the secular empire style. Behind ballroom,there is another room in the Empire style followed by the play room (with billiard) in a Moroccan style!

 

Jednak nie ta mieszanka stylow jest tutaj najciekawsza (przeciez pelno i w Polsce takich eklektycznych posiadlosci), ale miejsce powstania palacu i to, ze wszystkie jego elementy zostaly sprowadzone z Europy! Wraz z budowniczymi i ponad 20 artystami! A wiec mamy tutaj marmury z Wloch, tapisterie i meble z Francji, ceramike z Maroka i Poludniowej Hiszpanii, itp., itp. Piekna stolarka, rowniez zostala przywieziona panelami ze Starego Kontynentu.

But not this blend of styles is here the most interesting (after all, we have many eclectic palaces in Poland), but the place of the palace, and that all its elements have been imported from Europe! Along with the builders and more than 20 artists! So here we have marble from Italy, tapisterie and furniture from France, pottery from Morocco and southern Spain, etc., etc. Beautiful woodwork panels have also been brought from the Old Continent.

Zapewne zastanawiacie sie, kto zlecil budowe tego majatku? Otoz, byl to najbogatszy czlowiek swoich czasow – Simon I. Patiño, znany na swiecie pod pseudonimem ‘Barona Cynowego’ (‘Tin Baron‘). Historia tego czlowieka nadawalaby sie za Hollywoodzka  superprodukcje – urodzil sie w biednej rodzinie, wychowywany byl tylko przez matke; pozniej zas wspolnie z zona pracowali badzo ciezko na utrzymanie rodziny. Bedac czlowiekiem w srednim wieku, odkryl kopalnie cyny i od tego czasu nigdy im niczego nie brakowalo…

Perhaps you may wonder who commissioned this property? Well, it was the richest man of his time – Simon I. Patiño, knowny in the world under the nickname ‘Tin Baron’. The history of this man would be suitable for the Hollywood superproduction – he was born into a poor family, raised only by the mother. Together with wife he worked hard to support their family. Being already the middle-aged man, Patiño discovered the tin mines, and since then his life never lacked in anything …

Inna ciekawostka jest to, ze rodzina Patiño, zlecila budowe Portales w Cochabambie (palac zawdziecza swa nazwe ogromnym drzwiom, prowadzacym z sali balowej do ogrodu), majac juz jedna rezydencje nieopodal miasta oraz to, ze nigdy w Portales nie mieszkala! No ladnie…. Pewnie dzieki temu, palac utrzymany jest w nieskazitelnym stanie (szczegolnie sypialnie:) a wszystkie meble sa oryginalne i niezuzyte. Rowniez dzieki suchemu klimatowi, tapety i malowidla wygladaja dzis jak przed wiekiem.

Another curiosity is that the Patiño family commissioned the building of Portales in Cochabamba (the palace is named after the huge door, leading from the ballroom to the garden), having had one residence near the city. In fact, they never lived in Portales! Probably thanks to this, the palace is kept in pristine condition (bedrooms in particular :) and all the furniture are original and unused. Also thanks to the dry climate, wallpaper and paintings today look like a century ago.

Niejeden zada pytanie, dlaczego ktos wydal tyle pieniedzy na budowe domu i nigdy w nim nie zamieszkal (ba, nigdy go nie widzial na zywo!)? Otoz, rodzina Patiño mieszkala w tamtym czasie we Francji. Z Boliwia, a szczegolnie z Cochabamba wiazala wielkie nadzieje, ale niestety system polityczny nie umozliwil im wprowadzenia planow w zycie (ponoc Patini chcial zbudowac autostrade laczaca La Paz z Cochabamba, ale zrezygnowal z powodu protestow mieszkancow…..) Niestety, choroba serca uniemozliwila mu takze podroz do ojczyzny. W swoim testamencie, zapisal owy majatek miastu.

Many will ask why someone spent so much money to build a house and never lived in it (ba, had never seen it live!)? Well, Patiño family lived at that time in France. They loved Bolivia, and they had a big hopes towards Cochabamba, but unfortunately the political system did not allow them to implement plans into life (apparently Patino wanted to build a highway linking La Paz to Cochabamba, but resigned because of the protests of local people …..). He also had a heart condition that prevent him from travelling.  In his will however, he gave an estate to the city council.

Dzis miesci sie tu ‘Centrym Kulturalne i Pedagogiczne im. Simon I. Patiño’. Dziala tu muzeum, galeria, w sali balowej odbywaja sie koncerty i wystapienia. Procz muzeum, wstep na wszystkie imprezy jest darmowy!

Today, palace is a house to ‘Cultural and Pedagogical Centre of Simon I. Patiño’, with museum, gallery and concerts organised in a ballroom. Besides the museum, admission to all events is free!

A wiecie, co jest najlepsze? – Mieszkamy 5 minut piechota od palacu:)/ And do you know what’s the best? – We live 5 minutes walk from the palace :)

Prosze zanotowac, ze wszystkie informacje zawarte w niniejszym artykule, oparte sa na  danych zapamietanych z wycieczki, dlatego tez moga okazac sie troche przejaskrawione:) Prosze rowniez zanotowac, iz zdjecia pochodza z najgorszego aparatu na swiecie a okolicznosci ich wykonania byly wielce niesprzyjajace:)

Please make note that all information contained in this article are based on the data remembered from the guided tour and therefore may be a bit exaggeratedPlease, note also that all pictures were taken with the worst camera in the world in very unfavorable circumstances:)

Warto rowniez zwiedzic wiejska rezydencje Patinos w Pairumani, niedaleko Cochabamby.

You can also visit country residence of Patinos in Pairumani, near Cochabamba.