A Wee Wine Christmas Tree *** Zakorkowana choinka

W zeszlym roku mielismy tropikana choinke z ananasa (zdjecie), ktora wygladala i pachniala przepieknie, ale przyciagala rowniez swoim slodkim zapachem muszki owocowki. Malym insektom na pewno zasmakowaly rowniez roztapiajace sie i kapiace cukierki miodowe:)

W tym roku postanowilam wiec sprobowac czegos innego i w ktoryms momencie przypadl mi do gustu pomysl na choinke z korkow po winie, ktory znalazlam gdzies w internecie. A wina w Boliwii nie brak! Niestety, nie zbieralam korkow przez caly rok, ale starczylo na male drzewko, ktore stanelo (po kilku probach sklejania w temperaturze powyzej 30 stopni C) w pieknej splaszczonej butelce (po winie oczywiscie), zakupionej niedawno na bazarze rekodziela.

_MG_6943

Korkowej choince akompaniuja malutkie figurki w narodowych strojach Boliwii oraz nasze ‘domowa zagroda‘, w ktorej sklad wchodza 3 gliniane zolwie, swinka- skarbonka, slon, srebrna lama, pilnowane przez wojownika – swiecznika i brazowa figurke bozka Inkaskiego. Brakuje tylko Swietej Rodziny, ale moze jeszcze uda sie ja skompletowac.(——————> zjedz na koniec strony!).

Nasza nowa choinka nie spodobala sie Marudzie, ale nam sie podoba i to bardzo!:)

_MG_6950

***

Last year we had tropical Christmas Tree made of pineapple (photo), which looked and smelled beautifully, but also attracted with its delightful scent lots of fruit flies. Small insects certainly liked as well sweet honey candies dissolving and dripping in a heat:)

This year I decided to try something different and I liked the idea of wine corks Christmas Tree decoration, I’ve found somewhere in internet.  And there is a lot of wine in Bolivia! Unfortunately, I haven’t collected corks throughout the year, but just enough for the small tree, which eventually stood still (after a few tries, sticking it in temperatures above 30 degrees C) in a lovely flattened bottle (of wine, of course), recently purchased on handicraft bazaar.

Cork Christmas tree is accompanied by the tiny figures in the national Bolivian costumes, and our ‘home farm‘, which consists of three clay turtles, piggy – bank, elephant, silver lama, looked after by a warrior – candlestick and Inca idol. The only thing missing is the Holy Family, but we still have some time to complete it.

Grumpy Smurf did not like our new Christmas Tree, but we do like it a lot!:)

And one week later —————————->

There he is, little baby Jesus!

_MG_6966

_MG_6960

International Mountain Day *** Międzynarodowy Dzień Terenów Górskich

Dzis 11/12/13, wiec obchodzimy Miedzynarodowy Dzien Gor! Swieto zostalo ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2002 roku, a jego celem jest zwrócenie uwagi m.in. na zwiększone koszty zaopatrzenia i usług na terenach górskich, koszty infrastruktury oraz transportu i energii. To również okazja do zwiększenia świadomości o ochronie i znaczeniu gór oraz lasów górskich dla ekologicznego świata i “zielonej gospodarki” z uwzględnieniem zmiany klimatu. W ramach obchodów organizowane są także akcje promujące kulturę oraz produkty wywodzące się z terenów górskich.

Co prawda, nie slyszalam, aby Boliwijczycy jakos specjalnie celebrowali ten dzien, ale z cala pewnoscia powinni, poniewaz GORY maja cudne!

Pasmo Andów, polozone na terenie Boliwii, o szerokości ok. 600 km, składa się z trzech głównych łańcuchów – Kordyliery Wschodniej (z najwyższym szczytem Boliwii: Sajama – 6520 m), Kordyliery Środkowej oraz Kordyliery Zachodniej. Pomiędzy Kordylierami Zachodnią i Środkową rozciąga się płaskowyż Altiplano (hiszp. altiplano – płaskowyż), gdzie znajduja sie bezodpływowe jeziora (Titicaca, Poopo) oraz solnisko Salar de Uyuni.

Na przedgórzu i w dolinach panuje klimat kontynentalny wilgotny, o opadach 1500–2000 mm. Stwarza to doskonale warunki do uprawy roli, bowiem temperatury w ciagu roku utrzymuja sie na poziomie 20 stopni C. W Andach panuje klimat kontynentalny suchy z sumą opadów do 600 mm/rocznie. Temperatura w ciagu dnia moze byc wysoka, poniewaz jestesmy blizej slonca, ale po zmroku spada drastycznie, czesto ponizej zera. Opady sniegu sa tu dosyc czeste.

Przed kolonizacja europejska, andyjski region Boliwii był częścią Imperium Inków – największego państwa w ​​Ameryce prekolumbijskiej. Boliwijskie Altiplano bylo rowniez kolebka wysoko rozwinietej cywilizacji Tiwanaku, za ktorych potomkow uwaza sie lud Aymara. Potomkami Inkow sa zas Indianie Quechua.

Najwyzej polozonym miastem Boliwii, i jedym z najwyzszych na swiecie, jest Potosi. Bolwia szczyci sie rowniez najwyzej polozonym lotniskiem swiata ‘El Alto‘, niedaleko La Paz.

Przyznaje, mieszkajac w tropikalnej Santa Cruz, z tesknota wypatruje gor na horyzoncie, spogladajac w strone Samaipaty. Tesknie za wulkanami Potosi, piekna Illimani gorujaca nad La Paz, ale przede wszystkim za Cordilliera de Cochabamba, otaczajaca Miasto Wiecznej Wiosny. Wzgorza, koloru brunatno-zielonego, porosniete sa lasem eukaliptusowym, nie endemicznym dla tego regionu swiata, ale ktory przyjal sie tu bardzo dobrze. Won eukaliptusa podczas spacerow gorskimi sciezkami nie tylko dziala ozywczo na zmysly, ale podobno rowniez odstrasza insekty. Niestety, minusem lasow eukaliptusowych jest ich podatnosc na ogien, dlatego tez co jakis czas mozemy obserwowac dzikie pozary w gorach. 

Powiedzcie sami, jak mozna nie tesknic za takimi widokami?

_MG_6675

_MG_6760

_MG_6762

Wiecej cochabambinskich gor znajdziecie : TU.

***

Today is 11/12/13, so we celebrate the International Mountain Day, that has been established by the UN General Assembly in 2002. Its purpose is to draw attention to the increased costs of supplies and services in mountain areas, infrastructure, transport and energy. It is also an opportunity to raise awareness about the importance of protecting mountain forests and the “green economy” with regard to climate change. On this day, many countries organize actions to promote culture and products derived from its mountain areas.

To be honest, I haven’t heard that Bolivians celebrate this day, but they should, because their MOUNTAINS are wonderful!

The Andes in Western Bolivia, with a width of about 600 km, consists of three major chains – Eastern Cordillera (with the highest peak in Bolivia, Sajama 6520 m), Cordillera Central and Western (Occidental) Cordillera. Between Western and Central Cordillera extends the Altiplano (plateau) located at altitude above 3000 m, with the lakes Poopo and Titicaca (the highest commercially navigable lake in the world and the largest lake in South America, shared with Peru) and salt flat Salar de Uyuni.

The Sub – Andean region in the center and south of the country is an intermediate region between the Altiplano and the eastern llanos (plains). It is distinguished by its farming activities and its temperate climate.
Altiplano has a desert- polar climate, with strong and cold winds. The average temperature ranges from 15 to 20 ° C, but at night descends drastically.  The weather is dry and solar radiation is high. Ground frosts occur every month, and snow is frequent .

Prior to European colonization, the Andean region of Bolivia was a part of the Inca Empire – the largest state in Pre-Columbian America . Bolivian Altiplano was also the cradle of highly – developed civilization of Tiwanaku, whose descendants Aymara people still live in the area. Quechua Indians are descendants of Inkas.

Bolivia’s highest town, and one of the highest in the world, is Potosi. Bolwia also has the highest airport of the world ‘El Alto’, near La Paz.

I admit, that living in a tropical Santa Cruz, I many time look out from the window on the horizon, in the direction of hilly Samaipata. I long very much for volcanoes of Potosi, Illimani towering over the beautiful La Paz, but above all for Cordilliera de Cochabamba, surrounding The City of Eternal Spring. Browny – green hills of Cochabamba are covered with eucalyptus trees, which smell not only helps in better respiration, but also can be used as natural insecticide. Unfortunately, eucalyptus forest is very sensitive to fire, so from time to time we can observe wild fires in the mountains.

 Who wouldn’t miss such views?

_MG_6678

_MG_6676

More mountains cochabambinos: HERE.

_MG_6767

What Had Happened to Cochabamba? *** Co się stało z Cochabambą?

Cochabamba była pierwszym rozdziałem mojej boliwijskiej przygody. To tu zobaczyłam owa różnorodność  kulturowa i społeczną, o której wcześniej tylko czytałam i słyszałam. Indianie Keczua żyjący obok potomków konkwistadorów, biedni obok bogatych.

Cochabamba posiada jedna z najpiękniejszych starówek w Boliwii, przywodząca na myśl romantyczne scenerie z książek Gabriela Garcia Marqueza – niestety również jedna z najbardziej zaniedbanych. Spacerując w cieniu galerii otaczających plac główny zawsze podziwiałam odpadające sztukaterie i wyblakłe malowidła podcieni, z obawa, ze być może jest to ostatnia okazja, by się im przyjrzeć. Stara cześć miasta miejscami przypomina pobliska wioskę Tarata, kolonialne miasteczko, w którym czas zatrzymał się 100 lat temu. Dosłownie. Mieszkańcy opuścili swoje ‘antyczne’domostwa, z którymi  czas i obojętność ludzka nie obeszli się łaskawie, przesiedlając się do większego miasta za chlebem.

Cochabamba was a first chapter of my Bolivian adventure. It was here that I saw this cultural and social diversity, of which I had read before travelling. Quechua Indians living right next to the descendants of the conquistadors, the poor next to the rich.

Cochabamba has one of the most beautiful Old Towns in Bolivia, reminiscent of the romantic scenery of Gabriel Garcia Marquez’s books – but unfortunately also one of the most neglected. Strolling in the shade of the galleries surrounding the main square, I’ve always admired the stucco decorations peeling off the ceiling and faded paintings covering the arcades, which I fear won’t be visible for too long. The old part of the city is at places like the nearby colonial town of Tarata, where time has stopped 100 years ago. Literally. Residents left their ‘antique’ homes, relocating to the big city for bread, and time and human indifference did not treat those buildings graciously.

491065_gd

fot. Los Tiempos: ‘Lo moderno y antiguo conviven en Cochabamba’.

Spacerując po historycznym centrum Chochabamby, zauważam czarno-białe przedruki starych zdjęć rozłożone na chodniku tuz kolo imponującej katedry, której kamienne mury na szczęście nie rozsypują się tak jak okolicznych domów z adobe (z gliny i trawy). Spoglądając na stare fotografie, zadałam sobie pytanie – co  się stało z Cochabambą? Miastem, które swego czasu obrał za swoją miejską siedzbe najbogatszy człowiek na świecie – Simón Iturri Patiño, budując eklektyczny Palacio Portales, młodszą siostrę okazalej posiadłości w niedalekiej Pairumani? Gdzie jeszcze 50 lat temu można było podróżować tramwajem pośród wąskich i klimatycznych uliczek? Gdzie cale rodziny w odświętnych strojach spacerowały w niedzielne popołudnia ‘najmodniejszą’ ulicą Prado, zabudowaną fantazyjną architekturą rezydencjonalną?

Walking around the historic centre of Cochabamba, I’ve noticed black&white reprints of old photographs, spread out on the sidewalk, just beside the impressive Cathedral, which stone walls fortunately don’t break apart as the local adobe houses of clay and straw. Looking at old images of the city, I asked myself – what had happened to Cochabamba? The city chosen  by once the richest man in the world – Simón Itturi Patiño, who built here his eclectic town house  – Palacio Portales, the younger sister of the greater residence in the nearby Pairumani? The city, where 50 years ago you could travel by tram through its narrow streets? The city, where whole families in festive clothes were walking on a Sunday afternoons along the ‘fashionable’ Prado Street, surrounded by fancy residential architecture?

lifebol7

imagen14

Niestety, tej Cochabamby już nie ma – piękne wille zastąpiły kiczowate wieżowce, na miejscu ozdobnych kamieniczek postawiono betonowe konstrukcje, dziś brudne i odrapane. Zycie ‘elity’ przeniosło się do nowej części miasta, pełnej wysokich apartamentowców, drogich butików, restauracji i szerokich… dziurawych chodników. Stare miasto zdominowali zaś drobni sprzedawcy i żebracy.

Unfortunately, this is no longer Cochabamba. Beautiful villas were replaced by kitch skyscrapers, colonial town houses by concrete structures, today dirty and shabby. The  ‘elite’  of the sociality have moved to a new part of the city, full of tall apartment buildings, expensive boutiques, restaurants, and wide… potholed sidewalks. Old Town became dominated by small businesses, vendors and beggars.

~

Mam wielka nadzieje, ze Cochabambinos przypomną sobie czasy świetności swojego miasta, ratując od zapomnienia historię nie tylko tę pre-Kolumbijską, ale również kolonialną. Wówczas, odnowione zabytkiCochabamby mogłyby z powodzeniem konkurować z piękną architektura Sucre, a miasto dzięki swojemu zapierającemu dech w piersiach położeniu, mogłoby stać się odpowiednikiem ekwadorskiego Quito – geograficznego i kulturalnego pępka świata.

Świat idzie z postępem, ale nie można tylko burzyć stare i budować nowe – należy przede wszystkim odbudowywać to, co piękne i  wartościowe.

I hope that Cochabambinos will recall the past splendour of their city, rescuing from oblivion not only the pre – Colombian history, but also colonial times. The restored monuments of Cochabamba could successfully compete with the beautiful architecture of Sucre, and the whole city, thanks to its breathtaking location, could become the Bolivian equivalent of Ecuadorian Quito – geographical and cultural navel of the world.

Life goes on, world is progressing, but we can’t just tear down the old and build new – we should first of all take care of what is beautiful and valuable.  No need to be afraid of change, but only for the better.

More about Cochabamba —> click.

Entrada Universitaria Folklorica y K’oa

Boliwijczycy, jak juz kilkakrotnie wspominalam, sa ludzmi zakorzenionymi w tradycjach, ktore celebruja niemal na codzien.

W pierwszy weekend grudnia, wybralismy sie do Chochabamby, gdzie w piatek wieczorem bylismy swiadkami co miesiecznego obrzadku skladania ofiar Paczamamie – K’oa, w podziece za jej przychylnosc. Co prawda, widzialam wczesniej, a nawet moglam dotknac owa mieszanke ziol, wegla cukrowych tabliczek z symbolami, poswiecona bogini Ziemi i plodnosci, ale nigdy wczesniej nie widzialam samego rytualu na wlasne oczy. Tym razem, spacerujac po  miescie, widzielismy dwa takie palace sie oltarzyki (w ksztalcie malego grilla): jeden przed sklepem turystycznym, drugi przed sklepem alkoholowym. Nie bylo w tym nic z mistycyzmu, jakiego moglabym sie spodziewac, ale milo bylo zobaczyc, ze tradycje przodkow sa podtrzymywane przez mlodych ludzi, siedacych wokol ogniska.

Cochabamba zaskoczyla nas rowniez w sobote, kiedy przypadkiem natknelismy sie na Entrada Universitaria’ – czyli uroczysty przemarsz tancerzy, glownie studentow uniwersytetow, ulicami miasta.

Jest to taki maly karnawal, czy namiastka swieta Virgin de Urkupina, a wedlug mnie najlepsza okazja na zaznajomienie sie z bogata tradycja Boliwii. Dlaczego? Nie ma dzikich tlumow, towarzyszacych karnawalowi, nie ma tez alkoholu lejacego sie strumieniami (choc sklepy na trasie przemarszu byly oblegane). Mozna w miare spokojnie podziwiac bajecznie kolorowe stroje tancerzy, przemieszczac sie z nimi wzdluz trasy i robic zdjecia.

Niestety, a moze ‘stety’, mialam przy sobie tylko moj maly aparacik, z bateria na wykonczeniu, zdazylam wiec zrobic kilka ujec, czesc z nich z ‘tanczaca goralka z Istebnej’.

DSCN1449

W Boliwii ciezko jest cokolwiek zaplanowac, czesto do ostatniej chwili nie ma sie pojecia, ze cos sie dzieje, chyba, ze na biezaco slucha sie lokalnego radia, oglada lokalna telewizje, lub czyta lokalna prase. Juz sie do tego przyzwyczailam, cieszac z kazdej niespodzianki, jaka przynosi los:)

DSCN1447

Wedlug lokalnego dziennika ‘Los Tiempos’, w paradzie wzielo udzial ponad 7 tysiecy tancerzy z 42 bractw Uniwersytetu  Mayor de San Simón.

***

Bolivian people, as I’ve mentioned many times, are rooted in tradition, which they celebrate almost on daily basis.

On the first weekend of December, we went to Chochabamba, where on Friday evening we witnessed monthly sacrifice for  Pachamama – K’oa, in gratitude for protection of this Earth and fertility goddess. Admittedly, I saw and even could touch before this mysterious mix of herbs, coal and sugar symbolic figurines, but I ‘ve never seen this ritual with my own eyes . This time, strolling around the city, we saw two places with burning altars (in the form of a small grill) : one in front of the tourist shop, the other in front of the liqueur store. There was nothing mystical, that I would expect, but it was nice to see that the traditions of the ancestors are continued by young people sitting around the fire.

Cochabamba surprised us also on Saturday, when we’ve accidentally bumped into Entrada Universytaria – the parade of dancers, mostly students of universities, through the streets of the city.

It is like a small carnival, or celebration of  Virgin de Urkupina, but for me the best opportunity to become familiar with the rich tradition of Bolivia. Why ? There is no wild crowds, accompanying the carnival, there isn’t alcohol pouring down the streets (although shops on the route of the march were very busy). One can peacefully admire fabulously colorful costumes of the dancers and move along the route taking photographs.

Unfortunately, or perhaps fortunately, I had with me only my little camera, with almost exhausted batteries, so I managed to take only few shots, some of them with ‘ the dancer of Istebna ‘.

In Bolivia, it’s hard to plan anything, often until the last minute you have no idea that something is going on, unless you listen daily to the local radio, watch local TV or read newspapers. I’ve already got used to it, enjoying the surprises that life brings from time to time :)

DSCN1454

According to a local paper ‘Los Tiempos’, more than 7 tousends dancers took part in a parade, members of 42 fraternities  of Universidad  Mayor de San Simón.

Money, Money Money *** Boliwijski cennik

Nie wszystko kreci sie wokol pieniedzy, ktore podobno szczescia nie daja, ale z reguly milo jest miec ich wiecej niz mniej. Zycie w Boliwii, jak na kraj trzeciego swiata przystalo, jest dosyc zroznicowane. Przecietna pensja, wynoszaca 1.000 Bs na miesiac, wystarcza by przezyc, ale zeby zylo sie w miare wygodnie potrzeba znacznie wiecej.

Ogolnie przyjmuje sie, ze  1 EUR = 9.36811 BOB (~ 10)

                                        1 USD = 6.96 BOB (~ 7)

                                        1 PLN = 2.25 BOB

Bolivia (1)

Banki przewaznie wymieniaja pieniadze po mniej korzystnym kursie. Wielu wierzy, ze lepiej jest przyjechac do Boliwii z dolarami w kieszeni, co moze byc prawda, bowiem w wielu miejscach sa one rownowazna waluta platnicza (ba! czasem bardziej oplaca sie placic zielonymi!) i nie ma wiekszych problemow z wymiana. Trzeba tylko uwazac, zeby banknoty byly NOWE, bowiem Boliwijczycy czesto robia problemy, widzac pieniadze po przejasciach, a doczepia sie do najmniejszego zadarcia! Banki wymieniaja jednak rowniez Euro, wiec nie widze powodu, by ktos, kto podrozuje z kraju Wspolnoty Europejskiej, przewalutowywal pieniadze kilkakrotnie. Nie ma tez problemow z bankomatami, ktorych w wiekszych miastach jest cale mnostwo – do koloru do wyboru, ale jak wszedzie, trzeba uwazac na rozne ‘skamy’. Niektore bankomaty nie wydadza nam tez wiecej niz 1.400 Bs na raz, co moze byc czasem uciazliwe. Ja osobiscie korzystam z Mercantil Santa Cruz, poniewaz nacielam sie kilkakrotnie na inne ‘sciany placzu’.

Zarobki:

  • Najnizsza pensja miesieczna to 1.000 Bs = 100 €.
  • Amerykanski nauczyciel w szkole amerykanskiej zarabia 600 $ = ponad 400 € na miesiac.
  • Nauczyciel angielskiego w instytucie – od 20 do 40 Bs na godzine. Najmniej zarobia Boliwijscy nauczyciele, nawiecej Amerykanscy. Ja zarabialam 25 Bs czyli jakies 2.5 €.
  • Korepetycje z angielskiego od 30 Bs za godzine.
  • Firmy miedzynarodowe placa specialistom okolo 1.000 $ – ponad 700 €.

Ale sa osoby, ktore zarabiaja duzo wiecej – jak inaczej wytlumaczyc to, ze woza sie najnowszymi samochodami, nosza najnowsze markowe ubrania, jezdza na wakacje do USA? Czym sie zajmuja, nie wiem;)

Zakwaterowanie.

  • Podobno mozna wynajac pokoj na obrzezach Santa Cruz juz za 300 Bs miesiecznie, ale nie polecalabym.
  • Noc w najtanszym hostelu kosztuje okolo 40 Bs (w Potosi w tej cenie jest jeszcze sniadanie).
  • Zz standardowe mieszkanie z dwiema sypialniami niedaleko centrum (bardzo rzadko spotykasie tu kawalerki) trzeba zaplacic ok.  650 $ miesiecznie = prawie 500 €.
  • Nasz znajomy wynajmuje dom z dwiema sypialniami za polowe tej ceny (350 $), ale jest on niezbyt komfortowy i z dala od centrum. Trzeba wiec do tej ceny doliczyc straznika (czesto sklada sie na niego cala ulica) oraz dojazd do pracy. Nam sie to po prostu nie oplaca. A poza tym, mamy basen w naszym budynku:)

Rachunki:

  • prad: od 100 do 300 Bs miesiecznie (latem uzywamy klimatyzacje przez cala noc)
  • condominium (woda, panie sprzataczki, ochrona) 50 $ = 37 €
  • gaz, to tylko 20 Bs, mimo iz gotujemy codziennie! (Czy isnieje klimatyzacja na gaz?;)

Купюра в 20 боливиано. Лицевая сторона

Transport.

W mniejeszych miastach zaplacimy mniej, ja podaje natomiast cennik dla nadrozszej Santa Cruz de la Sierra, gdzie zwykle poruszam sie w obrebie Primer Anillo (Pierwszego Okregu) wokol centrum. Komunikacji miejska jest bardzo skomplikowana i nie istnieje zaden oficjalny rozklad. Najlepiej jest zapytac o numer autobusu pania w kiosku. Nam zajelo kilka miesiecy (prob i bledow), zorientowanie sie w numerach autobusow jadacych na bazar, do Zoo i do centrum handlowego:)

  • autobusy miejskie od 2 Bs w centrum. Im dalej, tym drozej. Przystanek na zadanie.
  • Trufi-Taxi od 2 Bs. Trufis kosztuja tyle co autobus (w koncu dzialaja na podobnej zasadzie), ale sa o wiele szybsze.
  • taksowka w obrebie centrum ok. 10 Bs
  • autobusy dalekobiezne: Cochabamba – Oruro 30-40 Bs w zaleznosci od komfortu.
  • pociagi: Oruro – Uyuni od 60 Bs w zaleznosci od klasy wagonu.
  • samolot: BOA (Boliviana de Aviacion) Cochabamba – Santa Cruz od 350 – 450 Bs w jedna strone. Ale Santa Cruz –  La Paz to juz wydatek ok. 750 Bs.
  • samochod: wynajecie jeepa kosztuje ok. 50 $ dziennie = 37 €
  • koszt benzyny jest stosunkowo niski 1 l – 4 Bs
  • gaz – 1.66 Bs.
  • samochod uzywany to wydatek kilku tysiecy dolarow

Sluzba zdrowia.

Za wizyte lekarska zaplacimy od 30 Bs w osrodku publicznym, do 50 $ = 37 € w klinice prywatnej. Inne przykladowe uslugi:

  •  wizyta u ortopedy (osrodek publiczny) 30 Bs
  •  fizjoterapeuta (prywatnie) 60 Bs/30 min.
  • wizyta u dentysty 20 $= 15 €
  • usuwanie kamienia nazebnego (prywatnie) 300 Bs
  • wizyta u lekarza (prywatnie) 200 Bs
  • zabieg usuniecia pieprzyka (prywatnie) od 200 $ = 150 €
  • zabieg usuniecia wyrostka robaczkowego (prywatnie) 2.000 $ = 1.500 €
  •  zabieg usuniecia tluszczaka (prywatnie) 1.000 $ = 740 €
  • operacja usuniecia kamienia zolciowego 4.000 $ = 3.000 €

Podrozujac do Boliwii warto z cala pewnoscia wykupic ubezpieczenie podrozne. Ja jako rezydent place 60 $ miesiecznie = 44 € za ubezpieczenie prywatne. Prawda jest taka, ze szpitale prywatne w Boliwii wygladaja tak jak publiczne w Europie. Panstwowe placowki medyczne sa natomiast zazwyczaj slabo wyposazone i malo zadbane, choc personel jest bardzo dobrze wyszkolony. Ja nie mialam wyboru, poniewaz i tak  nie kwalfikuje sie do ubezpieczenia publicznego.

Lekarstwa.

Zwykle za leki ‘hecho en Bolivia‘ zaplacimy mniej niz za zagraniczne, ale kosztuja one mniej wiecej tyle samo co w Polsce, albo i wiecej. Ja bardzo lubie natomiast naturalne leki, np. krople i pastylki z propolisu, ktore skutecznie pomagaja walczyc z przeziebieniem i kosztuja grosze. Trzeba uwazac na powszechny proceder wydawania antybiotyku bez recepty przez aptekarzy.

Edukacja.

  • Publiczna edukacja w Boliwii jest bezplatna. Niestety sytuacja w szkolnictwie jest podobna do tej w sluzbie zdrowia. Szkoly u uniwersytety panstwowe sa znacznie niedofinansowane, co widoczne jest nie tylko w zaniedbanych budynkach szkolnych, ale rowniez w skromnym zapleczu pedagogicznym. Student uniwersytetu moze tylko pomarzyc o komputerach z darmowym internetem, katalogiem bibliotecznym online, czy prawdziwych ksiazkach, czesto majac tylko do dyspozycji kserowki. Mimo to, patrzac na moich przyjaciol z Cochabamby, studenci maja duzo samozaparcia i motywacji, i mimo skromnego budzetu, opuszczaja mury uczelni z bardzo dobrymi wynikami.
  • Bogatsi posylaja dzieci do szkol prywatnych, gdzie czesne kosztuje ok. 300 $ = 220 € miesiecznie. Sporo. Sa to szkoly czesto z angielskim jako jezykiem wykladowym, ale nie gwarantuje to, iz uczen po maturze bedzie sie nim plynnie poslugiwal. Ja sama zastanawialam sie wiele razy, jak ktos kto ledwo mowi po angielsku zdal wszystkie egzaminy?
  • Uniwersytety prywatne wyrastaja w Boliwii jak grzyby po deszczu. Ucza sie w nich bogaci Boliwijczycy i Brazylijczycy. Szczegolna popularnoscia cieszy sie MEDYCYNA, ktora mozna tu studiowac prawie za darmo: miesieczne czesne wynosi 100 $ = nieco ponad 70 € miesiecznie! Oczywiscie nie pokrywa podrecznikow i pomocy naukowych, ale sami przyznacie, ze cena powala na kolana.

Niestety, tak wielkie zainteresowanie studentow wiaze sie z pewnym niebezpieczenstwem – niskim poziomem nauczania. Podobno, Brazylijczycy konczacy medycyne w Boliwii, musza zdac egzain w swoim kraju. Podobno tez 90 % ‘absolwentow’ go oblewa! I co potem? Zdaja jeszcze raz lub wracaja do Boliwii, gdzie zakladaja prywatna praktyke, ‘leczac’ nieswiadomych niczego pacjentow.

Wycieczki organizowane:

Najlepiej podrozuje sie w grupie. Wiekszosc agencji za 1 osobe pobiera oplate w wysokosci 50 $ (ba! raz zaspiewano mi 100 €) za 1- dniowa wycieczke, a im wiecej osob, tym cennik jest mniejszy. Oczywiscie najtaniej zorganizowac sobie wyprawe osobiscie, ale czasem po prostu sie nie da… I to jest moja bolaczka, poniewaz z mila checia wybralabym sie np. do wioski Mennonitow czy na Pico Tunari, ale dostac sie tam mozna tylko wlasnym transportem lub z wycieczka organizowana.

Najlepszym miejscem na wyprawy zorganizowane jest La Paz, gdzie konkurencja wsrod biur podrozy jak i mnostwo turystow sprawiaja, ze ceny sa przystepne.

Nagorzej jest w Cochabambie i Santa Cruz, gdzie rynek turystyczny nie jest tak rozwiniety. Mimo to, jezeli ktos wybiera sie do ‘Miasta Wiecznej Wiosny’, polecam Green Trip Bolivia, organizacje zalozona przez studentow uniwersytetu, ktora proponuje pakiety w bardzo przystepnych cenach! Ja sama wybralam sie z nimi do Torotoro, i moze nie bylo luksusowo ani super bezpiecznie, ale atmosfera i przezycia byly wiecej warte niz 350 Bs, ktore zaplacilam za 4 dni, z zakwaterowaniem i wyzywieniem. Polecam!

Poczta.

  • pocztowka w obrebie Boliwii 3 Bs
  • pocztowka do Europy 9 Bs
  • list w Boliwii od 4 Bs
  • list do Europy od 22.50 Bs (koperta z CD 28 Bs)

Nalezy pamietac, ze zabronione jest wysylanie jakichkolwiek medykamentow poczta (przede wszystkim Stevii!). Nie nalezy tez zaklejac koperty przed okazaniem jej w okienku.

Milo jest dostawac listy, ale juz nie bardzo paczki. Niestety w Boliwii placi sie bardzo duzy podatek od przesylek!

Owoce i warzywa.

Kupowane tylko na targu, bowiem w supermarketach sa bardzo slabej jakosci. Bazary rowniez maja rozne cenniki, w zaleznosci od miejsca oraz kupujacego:) Gringos zwykle placa wiecej:)

  •  6 jablek 10 Bs
  • papaya 10 Bs  (zalezy jakiej wielkosci)
  •  1 kg avocado 20 Bs
  • 1 mango w sezonie 2 Bs , normalnie 10 Bs
  • 12 bananow 3 Bs , ale juz za pojedynczy owoc zaplacimy stosunkowo wiecej. My dostajemy banany za darmo, kiedy kupujemy u znajomej caserity
  • 1 kg pomidorow 10 – 15 Bs
  • brokuly 10 Bs
  • 1 papryka zielona 3 Bs
  • sok pomaranczowy od przydroznego sprzedawcy (kubek) od 6 Bs

Купюра в 10 боливиано. Лицевая сторона

Wybrane produkty z supermarketu:

  • kawa rozpuszczalna Iguacu (100 g) 32 Bs
  • cukier (3 kg) 14 Bs
  • owsianka ‘Princesa’ (400 g) 8.60 Bs
  • oliwa z oliwek (500 ml) 65 Bs
  • ‘Chocapic’ Nestle (500 g) 30 Bs
  • najtanszy przecier pomidorowy (350 g) 7 Bs
  • ryz bialy (1 kg) 8 Bs
  • kielbasa (1 kg) 35 Bs
  • wodka ‘Sobiesky’ (1 l) 65 Bs
  • wodka ‘Wyborowa’ (1 l) 86 Bs
  • wodka ‘Belvedere’ 225 Bs
  • najtansze wino czerwone ‘Aranjuez’ 20 Bs
  • piwo Huari (najlepsze) 13 Bs za butelke normalnych rozmiarow
  • chleb z ziarnami (ale nie razowy) 10 Bs
  • tabliczka czekolady ‘Para Ti’ ok. 18 Bs

Restauracje.

  • obiad 2-daniowy na popularnych ‘mercados’ kosztuje 12 Bs – troche tloczno, ciasno, i niezbyt czysto, ale najesc sie mozna! Dla wrazliwych zoladkow polecam szczegolnie zupy za 5 Bs!
  • glowne danie w sredniej klasy restauracji to ok. 50 Bs. Jak widac troche drogo, w porownaniu z ‘prawdziwa’ cena jedzenia. W naszych ulubionych restauracjach mozna jednak najesc sie do woli, dzielac danie na pol: pizze w Cochabambie (Sole Mio), czy chinszczyzne w Santa Cruz (Mandarin). Czasem zostaje nam jeszcze na lunch!

BOB_banknotes

  • drogie restauracje (ktore niczym nie roznia sie od tych srednich) 100 Bs. za danie glowne. Jedlismy w takiej raz i juz wiecej tego bledu nie powtorzymy:)
  • alkohol jest oczywiscie kilka razy drozszy niz w sklepie, np. za piwo ‘Huari’ placi sie ok. 7 Bs. wiecej.

Artesania.

Kazdy lubi zakupy, szczegolnie jezeli przedmiotami pozadania jest rekodzielo artystyczne! Tutaj cennik jest bardzo rozbiezny, zalezny od miejsca, ale rowniez od umiejetnosci targowania:) A wiec bardzo ogolnikowo:

  • sweter z welny alpaki od 100 Bs (beda wam wmawiac, ze to czysta alpaka, ale nie wierzcie;)

bolivian obverse 100

  • rekawiczki i czapki z alpaki od 15 do 30 Bs , w zaleznosci czy recznie robione, czy maszynowo
  • torba materialowa z elementami tkaniny tradycyjnej od 35 Bs
  • mala torebka skorzana 50 Bs, wieksza 100 – 200 Bs
  • kolczyki od 10 Bs
  • malutkie pamiaki (lamy, laleczki, gwizdki) od 5 Bs

Najlepsze ceny sa w wiekszych osrodkach turystycznych jak La Paz czy Uyuni! Drozej w Cochabambie, a najdrozej w Santa Cruz.  Warto jest tez kupowac od jednej sprzedawczyni, za ‘specjalna’ cene.

Kosmetyki.

Przed wyjazdem (czy to na wakacje, czy na dluzej) lepiej jest zaopatrzyc sie w kremy i balsamy ulubionych marek, bowiem tu zalacimy za nie o wiele drozej! Ze znanych producentow tylko ‘Nivea‘ i ‘Avon‘ wydaja sie przystepne, moze dlatego, iz sa produkowane w Ameryce Poludniowej.

  • szampon i odzywka ‘hecho en Bolivia‘ 10-20 Bs
  • balsam do ciala ‘Nivea (400 ml) od 26 Bs
  • krem Nivea Soft do twarzy (200 ml) 38 Bs
  • krem przeciwsloneczny ‘Hawaiian Tropic‘ 50 (200 ml) 85 Bs
  • krem przeciwsloneczny do twarzy Nivea 50 (50 ml) 50 Bs
  • wkladki higieniczne ‘Carefree’ (60 sztuk) 21 Bs
  • podpaski (10 sztuk) 7.50 Bs
  • papier toaletowy (12 rolek) 28 Bs
  • wilgotne chusteczki dla dzieci ‘Johnson’s’ (50 sztuk) od 20 Bs
  • mydlo ‘Nivea’ (3 sztuki) 10 Bs

Srodki czystosci.

  • proszek do prania ‘Omo’ (900 g) 16 Bs
  • plyn do mycia naczyn ‘Ola’ (600 ml) 8 Bs

*

Jak widzicie, zycie tutaj moze byc calkiem drogie. Mimo to, do Boliwii sciagaja ludzie z calego swiata, nie tylko w celach turystycznych, ale rowniez zarobkowych! Jak na rozwijajacy sie kraj przystalo, oferuje ona bowiem wiele mozliwosci, chociaz w dzisiejszych czasach, milionerem mozna stac sie chyba tylko handlujac koka;)

***

Not everything revolves around money, which apparently don’t provide happiness , but it’s nice to have more cash than less. Life in Bolivia, as in third world country, is quite varied. The lowest salary of 1,000 Bs per month may be enough to survive, but to live comfortable you need much more.

CURRENCY CONVERTER: 1 EUR = 9.36811 BOB (~ 10)

                                       1 USD = 6.96 BOB (~ 7)

                                        1 PLN = 2.25 BOB

Banks mostly exchange money on less favorable rates. Many believe that it is better to come to Bolivia with US dollars in a pocket, which may be true, because in many places $ are equivalent currency (bah! sometimes you get more value for your money paying with green notes!). But there is a great deal of trouble with the $ exchange  – the bills must be NEW, because Bolivians are often making problems, seeing money used money with the smallest tear! Banks also exchange Euros, so I see no reason why someone who travels from EU should change money several times. There is no problem with ATMs in major cities, but as everywhere, you have to careful as there is lots of scams. Some ATMs also will pay no more than 1,400 Bs at a time, which can sometimes be tedious. I personally use ATM of Mercantil Santa Cruz, that so far never failed me.

Salary :

  • The minimum monthly salary is 1,000 Bs = 100 € .
  • American school teacher earns $ 600 = more than 400 € per month .
  • English teacher at the institute – from 20 to 40 Bs per hour . The least earn Bolivian teachers, the most American citizens . Myself I’ve earned 25 Bs = 2.5 €.
  • private English classes from 30 Bs/h
  • International companies are pay their specialists about $ 1,000 – more than 700 € .

But there are people who earn a lot more – how else to explain, that they drive the newest cars, wear the latest designer clothes, rgo on holiday to the USA? What do they do, this I do not know ;)

Accommodation .

Apparently, you can rent a room on the outskirts of Santa Cruz for only 300 Bs a month, but wouldn’t recommend that.

  • Night at the cheapest hostel costs about 40 Bs (in Potosi with breakfast included) .
  • We pay for a standard two-bedroom apartment (very rarely you can find studios here) near the center $ 650 per month = almost 500 € .
  • Our friend rents a house with two bedrooms for half that price (350 $), but it is not very comfortable and away from the center. You have to also add to that price a guard (the cost is often shared by whole street) and commuting to work. For us that make no sense  and besides, we have a pool in our building :)

Bills.

  • electricity : 100 to 300 Bs per month (in the summer we use air- conditioning all night)
  • condominium fee (water, cleaners, security) 50 $ = 37 €
  • gas is only 20 Bs, though we cook every day! ( Why there is no gas air – conditioning?;)

Transport.

In smaller cities you’ll pay less but I give a pricing for the most expensive Santa Cruz de la Sierra, where we usually move within Primer Anillo (First Ring). Communication system is very complicated here and there aren’t any official timetables. It is best to ask for information, a woman working in a kiosk. It took us few months (of trials and errors) to find out the numbers of buses going to the market, the zoo and the shopping centre :)

  • bus rates are from 2 Bs in the city center area. The farther, the more expensive. Stops on demand
  • Trufi – Taxi from 2 Bs . Trufis cost as much as buses (they operate on a similar principle), but are much faster
  • taxi within the city is about 10 Bs
  • coaches : Cochabamba – Oruro 30-40 Bs, depending on comfort.
  • trains: Oruro – Uyuni from 60 Bs, depending on the class.
  • planes : BOA ( Boliviana de Aviacion ) Cochabamba – Santa Cruz from 350 – 450 Bs one way. Santa Cruz – La Paz is as much as 750 Bs/one way.
  • car : hiring a jeep costs about $ 50 per day = 37 €
  • the cost of gasoline is relatively low 1 l – 4 Bs
  • gas is much cheaper – 1.66 Bs
  • buying an used car is an expense of several thousand dollars (but driving here is crazy!).

Health service .

For a visit to the doctor you’ll pay from 30 Bs in a public hospital to 50 $ = 37 € in a private clinic. Other services:

  • visit to the orthopedist (public) 30 Bs
  • Physiotherapist (private) 60 Bs/ 30 min .
  • dentist appointment (priv.) $ 20 = 15 €
  • professional teeth cleaning (priv.) 300 Bs
  • visit to the doctor (privately) 200 Bs
  • mole removal (priv.) from 200 $ = 150 €
  • appendix surgery (priv.) $ 2,000 = 1,500 €
  • Lipoma removal surgery (priv) $ 1,000 = € 740
  • kidney stone removal surgery (priv.) 4.000 $ = 3.000 €

Before traveling to Bolivia, it’s worth purchasing travel insurance . I, as a resident, pay $ 60 per month = 44 € for private insurance. The truth is that private hospitals in Bolivia look like the public in Europe. National medical facilities are usually poorly equipped and little cared for, although the staff is very well trained. I had no choice but go private, as I don’t qualify for public healthcare.

Medication .

Usually, the drugs ‘hecho en Bolivia‘ are cheaper than the foreign, but they cost more or less the same as in Poland  or even more. I like however natural remedies, as propolio drops and pills that bring relief from colds and cost a little. You must be careful, as sometimes pharmacists offer antibiotics without prescriptions!

Education .

  • Public education in Bolivia is free . Unfortunately, the situation in education is similar to that of the health service. Schools and state universities are significantly underfunded, which is evident not only in neglected school buildings, but also in a modest facilities. University students can only dream about computers with free internet access, online library catalog, and even real books, as often there are only photocopies available. Still, looking at my friends from Cochabamba, students have a lot of perseverance and motivation, and despite a modest budget, they leave university with very good results.
  • Wealthier paople send their children to private schools, where tuition costs about $ 300 = 220 € per month. A lot. These are often schools with English as the first language, but that does not guarantee that all high school graduates speak English fluently. I myself, wonder sometimes how someone who barely speaks English, passed all exams?
  • Private Universities in Bolivia grow like mushrooms after rain. They attract wealthy Bolivians and Brazilians. Especially popular subject is MEDICINE, that can be to studied here almost for free: monthly tuition is $ 100 = just over 70 €! Of course, it doesn’t cover textbooks and teaching aids, but you must admit that the prices are knockout!

Unfortunately, such a great interest leads to certain danger – a low level of education. Apparently , the Brazilians who end medicine in Bolivia must pass the exam in their own country. Apparently, 90% of ‘graduates’ it fail it ! And then what? They try again or come back to Bolivia, where they set up private practice and ‘heal’ unconscious patients .

Excursions :

The best is to travel in groups. Most agencies charge as much as 50$ per person (bah! once they wanted a € 100) for 1 – day trip, and the more people the lower  price. Of course, the best is to organize an expedition yourself, but sometimes yo can’t … And this is my pain, because  I’d love to go, for example, to the village of Mennonites or Pico Tunari mountain, but to get there you need your own transport or organized trip.

The best place to book the expedition is La Paz, where competition among travel agencies as well as lots of tourists make the prices affordable.

The worst is in Cochabamba and Santa Cruz, where the tourist market is not as developed. Still, if someone chooses up the’City of Eternal Spring’, I would recommend Green Trip Bolivia, an organization founded by students of the university, which offers packages at very affordable prices! I myself went with them to Torotoro, and maybe it was not luxurious or super- safe trip, but the atmosphere and experiences were worth more than 350 Bs, that I paid for four days, with accommodation and board included!

Post office.

  • postcard in Bolivia 3 Bs
  • postcard to Europe 9 Bs
  • letter in Bolivia from 4 Bs
  • letter to Europe from 22.50 Bs (CD in envelope 28 Bs)

It’s good to remember that it is prohibited to send any kind of medicines (even Stevia) by post. Also, do not seal the envelope before showing it at the counter!

Getting mail is nice but getting packages not so much, as you’ll have to pay a lot of tax on them!

Fruits and vegetables.

The best is to shop at the market, because the supermarkets have very poor quality vegetables. Different mercados have different price lists, depending on the location and the buyer :) Gringos usually pay more :)

  • 6 apples 10 Bs
  • papaya 10 Bs (depends on the size)
  • 1 kg avocado 20 Bs
  • 1 mango in season 2 Bs, normally 10 Bs
  • 12 Banana 3 Bs, but for a single fruit you ‘ll pay relatively more. We get bananas for free when buying from our friendly caserita.
  • 1 kg tomatoes 10 – 15 Bs
  • broccoli 10 Bs
  • 1 green bell pepper 3 Bs
  • orange juice from a roadside vendor (a cup) from 6 Bs

Selected products from the supermarket :

  • Iguacu instant coffee (100 g ) 32 Bs
  • sugar (3 kg) 14 Bs
  • porridge ‘ Princesa ‘ (400 g) 8.60 Guaranteed
  • olive oil (500 ml) from 65 Bs
  • ‘Chocapic ‘ Nestle (500 g ) 30 Bs
  • cheapest tomato puree ( 350 g ) 7 Bs
  • white rice (1 kg ) 8 Bs
  • sausage (1 kg ) 35 Bs
  • vodka ‘ Sobieski ‘ (1 L ) 65 Bs
  • vodka ‘ Wyborowa ‘ (1 L ) 86 Bs
  • vodka ‘ Belvedere ‘ 225 Guaranteed
  • cheapest (but good) bottle of red wine ‘ Aranjuez ‘ 20 Bs
  • Huari beer (the best) 13 Bs for regular size bottle
  • brown bread  10 Bs
  • chocolate ‘Para Ti’ about 18 Bs

Restaurants .

  • 2 -course dinner at the popular mercados costs 12 Bs – a little crowded, cramped and not very clean, but you can fill your belly up! For sensitive stomachs I recommend soups for 5 Bs!
  • Main dish in the middle – class restaurants is about 50 Bs. As you can see a little pricey in comparison with the ‘ real’ price of food. In our favorite restaurants, however, we always share the dish : pizza in Cochabamba (Sole Mio) or Chinese food in Santa Cruz (Mandarin) . Sometimes we get even a doggy bag for lunch next day!
  • Mains in expensive restaurants cost 100 Bs. We ate at such only one time, and it wasn’t really worth it.
  • Alcohol is of course much expensive in restaurants, eg. ‘Huari’ beer costs there about 7 Bs. more than in a shop.

Artesania .

Everyone enjoy shopping, especially if objects of desire  are the artistic handicraft ! Here pricing differs, depending on location, but also  haggling skills :) So in general:

  • alpaca sweater from 100 Bs (they will tell you it’s pure alpaca, but don’t believe it;)
  • gloves and hats from alpaca wool from 15 – 30 Bs , depending on whether they are hand-made or machine- made.
  • textile bag from 35 Bs
  • small leather pouch 50 Bs , larger 100 – 200 Bs
  • earrings from 10 Bs
  • tiny souvenirs (llamas, dolls, whistles) from 5 Bs

The best prices are in larger tourist resorts like La Paz or Uyuni ! More expensive is in Cochabamba , and the most expensive in Santa Cruz . It is also worth to shop from one saleswoman to get a ‘special’ price.

Cosmetics.

Before you come here (either on vacation, or for longer) it is better to stock up on favorite brands creams and lotions, because here you will pay much more! From known manufacturers, only ‘ Nivea ‘ and ‘ Avon ‘ seem affordable, maybe because they are produced in South America.

  • shampoo ‘ hecho en Bolivia ‘ 10-20 Bs
  • body Lotion ‘ Nivea’ (400 ml ) from 26 Bs
  • Nivea Soft face cream ( 200 ml ) 38 Bs
  • sunscreen ‘ Hawaiian Tropic ‘ 50 (200 ml ) 85 Bs
  • sunblock for the face from Nivea 50 (50 ml ) 50 Bs
  • sanitary pads (10 pieces ) 7.50 Bs
  • toilet paper ( 12 rolls ) 28 Bs
  • wet wipes for kids ‘ Johnson ‘s’ ( 50 pieces ) from 20 Bs
  • soap ‘ Nivea ‘ ( 3 pieces ) 10 Bs

Cleaning products.

  • washing powder ‘ Omo ‘ (900 g ) 16 Bs
  • dish washing liquid ‘ Ola ‘ (600 ml ) 8 Bs

*

As you can see , life here can be quite expensive. Even so, Bolivia attracts people from around the world, not only to travel but also to work! As every developing country it offers a lot of possibilities, although nowadays, you can become a millionaire probably only by trading coca ;)

Bolivia