Restaurante Campestre ‘La Rinconada’ *** Wiecej niz restauracja

Po dwoch tygodniach zimy znow mamy lato – chcielismy wiec uczcic te okazje, jak na tropiki przystalo, kapiela w basenie. W tym celu postanowilismy wyrwac sie za miasto i odwiedzic zachwalana wszedzie restauracje ‘La Rinconada’. Ale niech was nie zwiedzie nazwa, bowiem miejsce to wiecej niz restauracja – znajduje sie ona w centrum Parco Ecologico (mysle, ze nie musze tlumaczyc), na ktorego terenie utworzone zostaly sztuczne (?) stawy z najwiekszymi na swiecie liliami wodnymi (w lutym 2012 roku odnotowano tam rekordowej wielkosci Victoria Amazónica) i egzotycznymi rybami. Oraz baseny, oczywiscie:)
Na stronie interentowej ‘La Rinconada’ oraz broszurach reklamowych miejsce to wyglada tak:

La-Rinconada-Jardines-Turisticos[1]

Rinconada-PAmozinicos[1] Rinconada-Piscinas[1] La-Rinconada-Peces[1] La-Rinconada-Paraiso[1]

Pieknie, nieprawdaz!

Rzeczywistosc (nawet ta post-fotoszopowa) okazala sie jednak troche mniej kolorowa (jak to czasem bywa), a najbardziej przykrym zaskoczeniem byl dla nas brak slynnych gigantycznych nenufarow! Zamiast tego na powierzchni stawu mozna bylo (z trudem) dostrzec male okragle roslinki. Ryb rowniez jakos mniej.

_MG_4610

_MG_4612 _MG_4621 _MG_4638 _MG_4640

Okazalo sie, ze park rozkwita w lecie, czyli od wrzesnia (choc nenufary sa najwieksze w styczniu/lutym). Przyznam, poczulam sie troche oszukana, poniewaz ani broszury, ani strona internetowa o tym fakcie nie informuja – dla kogos, kto mieszka w Santa Cruz od dawna pewnie jest to oczywiste, ale my wciaz sie uczymy…

Mimo to, milo bylo wspolnie ze znajomymi zjesc calkiem dobry obiad (bufet z potrawami lokalnymi i miedzynarodowymi), jak i pospacerowac po parku. Najbardziej podobaly nam sie tukany:

_MG_4635Z basenu ostatecznie nie skorzystalismy, bowiem znajomi nie mieli ochoty na kapiel – przypominam, ze u nas zima, a ludzie, jak to bywa, ‘ubieraja sie’ wedlug kalendarza a nie temperatury, i nawet przy temperaturze 30 stopni baseny byly puste.

_MG_4639

Mozliwe, ze to rowniez kwestia ceny, poniewaz wstep na posesje nie jest gratisowy. Strona internetowa ‘La Rinconada’ cennika nie podaje, ale ja owszem:

Wstep: 30 bs. (okolo €3)
wstep + basen dla doroslych: 100 bs.
wstep + basen dla dzieci: 60 bs
wstep + buffet dorosli: 120 bs.
wstep + buffet dzieci: 70
3 w 1 dorosli: 160 bs.
3 w 1 dzieci: 90 bs.

Jezeli wykupi sie tylko bilet wstepu i po jakims czasie chcialoby sie skorzystac z basenu czy z restauracji, trzeba doplacic wiecej niz w cenie podstawowej pakietu.
Drogoooooo!

Warto? Dla gigantycznych nenufarow pewnie tak, ale bez nich miejsce to nie moze sie rownac z pobliskim ‘Biocentro Guembe’, ktore opisalam rok temu w ‘Little Paradise of Santa Cruz’.
W porownaniu z Guembe, La Rinconada wydaje sie niemal klaustrofobiczna (a moge sobie tylko wyobrazic, iz w lecie jest tam 2 razy wiecej ludzi!), poza tym, Guembe w cenie 120 bs. ma do zaoferowania nie tylko baseny, ale rowniez kajaki po jeziorze, Mariposario z egzotycznymi motylami oraz przestronne Avionario, gdzie mozna podgladac papugi, jak i podziwiac zielone okolice Santa Cruz z wiezy widokowej.

Podsumowujac, La Rinconada bardziej przypadnie do gustu osobom poszukujacym odpoczynku przy talerzu, Guembe zas na pewno nie zawiedzie osob lubiacych spedzac czas aktwnie oraz tych z malym zoladkiem (ceny posilkow sa tam bowiem dosyc wysokie).

Ja z cala pewnoscia powroce do Guembe latem, a po drodze wpadne do La Rinconady na zdjecia nenufarow (za cale 30 bs.!).

***

After two weeks of winter we wanted to celebrate summer’s ‘come-back’ – in the pool. So we decided to break out of the city and visit famous restaurant ‘La Rinconada’. But don’t be fooled by the name, because the place is more than a restaurant – it it located in the center of Parco Ecologico (I think I don’t have to translate it), with artificial (?) laguna where the world’s biggest water lilies grow (Victoria Amazonica) and exotic fish swim. There are also swimming pools, of course :) On the website of ‘La Rinconada’ and in advertising brochures this place looks amaizng! Please, refer to these bright photographs on the top of the page.

However, the reality turned out a little less colorful (as sometimes happens), but the most unpleasant surprise for us was the lack of the famous giant water lilies! Instead, you could  see (barely) on the surface of the pond some small rounded nenufares. There was also somehow less fish. It turned out that the park blooms in the summer, what means from September onwards (although lilies are the biggest in the January / February). I admit I felt a bit ripped off because neither brochure or website mentioned this fact – for someone who lives in Santa Cruz for a long time this is probably obvious, but for us it wasn’t…
Still, it was nice to eat quite tasty dinner with friends (buffet of local and international cuisine) and have a walk in the park. In the end we did not use the pool because our friends did not feel like swimming – remember that we have winter and people here ‘dress’ according to the calendar and not the temperature, so even at 30 degrees pools were empty.

Possibly that is also a matter of money, because the entrance to the premisses is not free. Website of ‘La Rinconada’ doesn’t specify the prices, but I do:

Admission: 30 bs. (about € 3)

Admission + swimming pool for adults: 100 bs.

Admission + pool for children: 60 bs.

Admission + buffet adults: 120 bs.

Admission + buffet of children: 70 bs.

3 in 1 adult: 160 bs.

3 in 1 Children: 90 bs.

If you buy only admission ticket and after a while you we’d want to take advantage of the swimming pool and/ or the restaurant, you have to pay extra than the price of the basic package. Expeeensive!

Is it worth it? To see the giant water lilies, probably yes, but without them, this place can’t compete with the nearby ‘Biocentro Guembe’, which I wrote about before in ‘Little Paradise of Santa Cruz’. Compared to Guembe, La Rinconada seems almost claustrophobic (and I can only imagine, in the summer there is two times more people!). In addition to the price of 120 bs. Guembe has to offer not only many swimming pools, but also canoes on the lake, Mariposario with exotic butterflies and spacious Avionario where you can peep parrots and admire the natural surroundings of the Santa Cruz from the lookout tower.

In summary, La Rinconada will appeal more to people looking for a relaxing break at the table, Guembe however certainly won’t disappoint those who enjoy spending time actively and those with a small stomach (as meals  are pricey there).
I for sure will return to Guembe sometimes in the summer, and on the way I would like to visit shortly La Rinconada to take a photograph of water lilies (for only 30 bs.!).

DSCN0996

Copy of the record big water lilly.

‘Tea Time’

Do Boliwii przyszla zima – ktora szczegolnie daje sie nam we wznaki w normalnie upalenej Santa Cruz. Temperatura utrzymuje sie okolo 20 stopni C w dzien, ale przy wilgotnosci powietrza powyzej 70% wydaje sie, ze jest duzo zimniej. A moze po prostu przyzwyczailismy sie do temperatur powyzej 30 stopni? Przeraza mnie troszke wizja powrotu na Stary Kontynent, pod wzgledem pogodowym oczywiscie:)

Temperatury zimowe wplynely bardzo na nasze zycie – w  nocy spimy pod kocem i kurtkami, ubrani w spodnie, swetry i skarpetki; nie plywamy od jakiegos czasu w basenie,  nie wypijamy juz hektolitrow wody z lodem i nie pocimy sie przez 24 godziny na dobe:)

Niezastapionym remedium na chlody stala sie goraca herbata!

_MG_3136

Boliwia oduczyla mnie picia herbaty po ‘irlandzku’ – bardzo mocnej, niemal czarnej i zawsze z dodatkiem mleka. Tutaj takiej herbaty po prostu nie ma. Musialam wiec zastapic moj ulubiony napoj czyms miejscowym i na szczescie nie szukalam zbyt dlugo, bowiem od razu przypadla mi do gustu czarna herbata ‘Windsor’ z cynamonem i gozdzikami. ”Windsor’ to bodajze najpopularniejsza marka herbat w Boliwii, o szerokim asortymencie. Z herbatek ziolowych niezastapiana jest oczywiscie ‘koka’ i ‘anyzowka’ – dzialajace zbawiennie na ukladpokarmowy. Trudniej natomiast jest tutaj znalezc dobra herbatke mietowa…

W Santa Cruz, gdzie osiedlilo sie wielu Chinczykow, znalezlismy za to najpyszniejsza zielona herbate. Przy okazji dowiedzielismy sie, ze za najlepsza trzeba placic grube pieniadze, ale nam wystarczyla ta kupiona w supermarkecie za okolo €3 – z dodatkiem kwiatu jasminu.

Ostatnio na bazarku zas przebojem staly sie ‘jamajskie kwiaty’ – czyli po prostu kwiaty hibiskusa, ktore kupujemy na sztuki (5 za 10bs.) – a w domu przyzadzamy z nich cudnie aromatyczna, lekko kwaskowata, krwistoczerwona herbatke – podobno niesamowity antyoksydant.

_MG_3145

A co do herbatki?

Nie ma to jak ‘Ciasteczka Freddiego’! Domowej roboty – kruche, lekko waniliowe i z duza iloscia najlepszej ciemnej czekolady ‘Para Ti’ z Sucre. Najsmaczniejsze sa zaraz po wystygnieciu, kiedy czekolada znajduje sie w stanie pol-plynnym:).

_MG_3450

***

Winter came to Bolivia and although the temperature remains above 20 degrees C during the day, with the humidity above 70% it feels a lot colder. Or maybe we just got used to temperatures over 30 degrees? I am scared a bit about coming back to Europe, in terms of weather, of course :)

Winter temperatures affected of our lives a lot – at night we sleep under the blanket covered with our jackets, wearing pants, sweaters and socks. We stopped swimming in the pool some time ago, don’t drink hectoliters of water with ice as we no longer sweat for 24 hours a day: )

And when cold – there is nothing better than a cup of hot tea!

In Bolivia I quit drinking ‘Irish’ style tea – very strong (almost black) and always with milk. Here the tea is different. So I had to replace my favorite drink with something local and luckily I wasn’t looking for it too long, because I immediately fell in love with black tea ‘Windsor’ with cinnamon and cloves. ” Windsor ‘is probably the most popular brand of tea in Bolivia and offers a wide range of products. From herbal teas we drink ‘coka‘ and ‘anis‘ – great for digestion problems. I only miss a good mint tea…

In Santa Cruz, where many Chinese people live, we found the best green tea. We also learned that for the best chineese tea you have to pay a lot of money, but for us was enough the one we bought at the supermarket for about € 3 – with the addition of jasmine flower.

Winter is probably a season for ‘Jamaican flowers’ (Hibiscus) that are sold on every street fruit stand. We buy them by the piece – 5 for 10 bs.  and at home we prepare a wonderfully aromatic, slightly sour, bloody-red tea – apparently great antioxidant.

And what we serve with tea?

There is nothing like ‘Freddy’s Cookies’! Homemade – crisp, light, with a slight vanilla scent and with a lot of the best dark chocolate from ‘Para Ti’ of Sucre. The best are eaten when the chocolate is hard on outside and melted inside :)

_MG_3476

Palta, paltita, ‘Alligator Pear’, smaczliwka…

Mowa oczywiście o ‘Persea Americana’ czy po prostu AWOKADO – owocu, który stal się ostatnio moim ulubionym warzywem:) Czasem zapominam, ze w Boliwii używają wywodzącej się z języka keczua nazwy ‘palta‘, co przynosi komiczne sytuacje podczas zakupów na bazarku.

Pierwszy raz spróbowałam awokado będąc na Erasmusie w pięknym włoskim Lecce i przyznam, ze wraz z koleżanką zupełnie nie miałyśmy pojęcia ‘z czym to się je’. Dziwny wygląd, jeszcze dziwniejszy smak (a właściwie jego brak) i ta maślana konsystencja spowodowały, ze awokado wylądowało na naszych twarzach! Tak, pamiętaliśmy, ze można z niego zrobić maseczkę:)

We are talking, of course, about the ‘Persea Americana’ or simply AVOCADO – fruit, which recently became my favorite vegetable :) Sometimes I forget that they call it ‘palta‘ in Bolivia, name derived from Quechua language, and I always have some comic situation on the market trying to buy ‘avocado’:)

The first time I have tried avocado was while studying in Italy and I admit, together with a friend we had no idea ‘how to eat it’. Eventually, because of its strange appearance, even stranger taste (or lack of it) and its buttery consistency, the avocado landed on our faces! Yes, we remembered that we can use it as a face mask:)

Na bazarku w Cochabambie czy Santa Cruz można spotkać wiele odmian tego owocu. Zazwyczaj kojarzony z kolorem zielonym, czasem może być brązowy lub niemal czarny, o grubej lub cienkiej chropowatej skorce, większy lub mniejszy, okrągły lub podłużny. W środku zaś zielony lub żółty. Nieraz trudno się ‘połapać’ w tych różnościach, a na pytanie ‘która palta jest najsmaczniejsza’, sprzedawczynie zgodnym głosem odpowiadają, ze wszystkie smakują równie dobrze:)

Awokado nie jest najtańsze – od 5 do 10 bs., ale starcza na 2 dni. Trzeba uważać i nie kupować podejrzanie tanich okazów, tak ja my swego czasu, kiedy to upolowaliśmy 5 dorodnych zielonych owoców za 10 bs. Niestety okazały się one niedojrzale i po tygodniu ‘leżakowania’ zaczęły się psuć… Teraz wybieramy tylko dojrzale okazy, o miękkiej skorce.

On the markets of Cochabamba and Santa Cruz you can meet a lot of varieties of this fruit. Usually known as green, sometimes it can be brown or almost black, with a thick or thin rough skin, larger or smaller, round or oblong. Green or yellow inside. When asked: ‘which one is the tastiest’, sales women always say that all taste equally good :)

Avocado isn’t the cheapest – it costs from 5 to 10 bs., but it lasts for two days. You have to watch out and do not buy cheap ones –  one day we bought five green avocados for only 10 bs. Unfortunately, they proved to be very immature and after a week the began to spoil… Now we select only mature specimens with soft skin (but not too soft!).

A wiec – ‘z czym to się je’?

Zaczęliśmy od dodawania kawałków awokado do prostej sałatki pomidorowej, z cebula, oliwa z oliwek i octem balsamicznym. Tym samym, potrafiliśmy zjeść cale awokado do kolacji, aż do czasu kiedy ciocia F. poczęstowała nas ‘guacamole‘. Od tego czasu jemy wiec awokado w postaci gęstej papki z dodatkiem super ostrego ‘locoto’ i soku z cytryny (żeby miąższ nie ściemniał), a stosujemy je jako podstawę kanapek zamiast masła czy majonezu. Pyszne, ładnie wyglądające, zdrowe i ekonomiczne – starcza na  co najmniej dwa dni!

So , how do we eat it?

We started by adding pieces of avocado to a simple tomato salad with onions, extra virgin olive oil and balsamic vinegar. Thus, we were able to eat a whole avocado for a dinner! Then, F’s aunt treated us with ‘guacamole‘ and since that time we only eat mashed avocados with the addition of hot ‘locoto’ and lemon juice (to stop it from getting dark), and we use the paste as a base for the sandwiches (instead of butter or mayonnaise). Delicious, nice-looking, healthy and economical – lasts at least two days!

_MG_1990

_MG_1994

_MG_1986

Niedawno dostałam olśnienia i zamiast obierać awokado ze skorki, co przy mazistości zielonego miąższu było całkiem trudne, przekrajam owoc na poł, wyjmuje wielka pestkę i wydłubuję miąższ łyżka. Bije się przy tym po głowie za to, ze wcześniej na to nie wpadłam, tym bardziej, ze właśnie w ten sposób spożywam owoce kiwi czy marakuji:) Prosto, szybko, czysto i ekonomicznie, ponieważ nie traci się przy tym ani grama cennego miąższu.

Tym smacznym i prostym sposobem obniżamy sobie poziom złego cholesterolu we krwi oraz ‘pakujemy’ się dobrymi kwasami tłuszczowymi, witaminami B, E i K, i wielkimi ilościami potasu! Polecam!

Recently I got dazzled and instead of peeling avocados, which was quite difficult because of its slammy pulp,  I just cut the fruit in half, taking out the green flesh with a spoon. It’s amazing I haven’t thought of it earlier, even if I eat in the same way kiwi and passion fruit :) This way of preparing avocado is simple, quick, clean and economical, because we don’t leave any of its butter pulp.

As they say, by eating avocado, we can lower the level of bad holesterol and ‘pack’ our body with good fatty acids, vitamins B, E and K, and large quantities of potassium! Highly recommended!

_MG_2004

P.S. A pamiętacie te piosenkę ‘Dubska‘ (dla ucha i brzucha!)? / P.S. There is a nice song that goes well with the subject of this post (by Polish reggae band ‘Dubska‘) – something for the EAR and BELLY;)

Superfood – Quinoa

Czy wiedzieliscie, ze rok 2013 zostal oficjalnie nazwany przez ONZ (Organizacja Narodow Zjednoczonych) ‘Miedzynarodowym Rokiem QUINOA’? Czy wiedzieliscie, ze Boliwia jest drugim po Peru producentem QUINOA na swiecie? Czy  wiedzieliscie, ze QUINOA zostala uznana za ‘superfood‘, czyli pozywienie o bardzo duzych walorach odzywczych? Wykorzystywana jest miedzy innymi przez NASA do produkcji odzywek dla astronautow. Czy wiedzieliscie, ze QUINOA jest blisko spokrewniona z pospolicie wystepujaca w Polsce KOMOSA BIALA? Coz, tego to nawet ja nie wiedzialam!

Did you know that the year of 2013 has been officially declared by the UN (United Nations) ‘The International Year of Quinoa “? Did you know that Bolivia is the second producer of QUINOA after Peru in the world? Did you know that QUINOA is considered a ‘superfood‘ –  the food of a high nutritive value? It is used, among others, by NASA to produce taunts for astronauts. Did you know that QUINOA is closely related to the commonly occurring in Poland ‘Komosa biala’? Well, I didn’t know that!

Nasiona QUINOA bogate sa w pelnowartosciowe bialko, zawierajace wszystkie aminokwasy potrzebne czlowiekowi oraz sole mineralne i witaminy. Nie zawieraja natomiast glutenu i maja niski indeks glikemiczny.

QUINOA seeds are rich in wholesome protein, containing all the amino- acids needed for a human body, as well as minerals and vitamins (e.g. E). On the other hand, QUINOA do not contain gluten and have a low glycemic index. Quinoa has also anti-inflamatory benefits.

quinoa

QUINOA uprawiana przez ponad 5 tysiecy lat, byla glownym pokarmem Inkow i Aztekow. Choc przez tysiaclecia uprawiana byla przez kultury andyjskie w surowym klimacie wysokogorskim, dzis prowadzone sa prace nad przystosowaniem ‘komosy ryzowej’ do uprawy w Europie, takze w Polsce. Prawde mowiac, nie moge sie tego doczekac, poniewaz spopularyzowanie QUINOA na pewno przyczyniloby sie do polepszenia zdrowia milionow ludzi na calym swiecie, ale rowniez spowodowalo spadek cen.

W Europie Zachodniej QUINOA jest juz dostepna w kazdym supermarkecie za stosunkowo niska cene, ale prosze sbie wyobrazic, ze w Boliwii i Peru ceny sa tak wysokie, ze przecietna rodzina nie moze sobie pozwolc na zakup produktu, ktory jeszcze kilkanascie lat temu stanowil podstawowy skladnik ich diety! Wynika to oczywiscie z ogromnego popytu na QUINOA w USA i w Europie. Do dzis Boliwia nie opracowala przepisow dotyczacych wewnetrznego marketingu, a przeciez wystarczyloby uchwalic przepis zobowiazujacy producentow QUINOA do sprzedazy chociazby 10% produktu na rodzimy market, za cene nizsza niz dla krajow wysoko rozwinietych. A moze to wcale nie jest takie proste? Nie wiem, nie znam sie na prawach rynku, tylko tak sobie dywaguje:)

Since 3000 BC consumption of QUINOA became widespread in the Andes mountains regions of South America and it became the main food of the Incas and the Aztecs. Although it was cultivated by the Andean cultures in the harsh Andean climate, today research is conducted to adapt quinoa to the growing on a large scale in Europe. To tell the truth, I can’t wait to see this coming because popularization of quinoa will certainly help to improve the health of millions of people around the world, but also will result in lowering its’ price. In Western Europe, quinoa is already available in any supermarket for a relatively low price, but in Bolivia and Peru prices are so high that the average family can not afford to buy the product that has been a basic component of the diet for ever!

This is due, of course, the huge demand for quinoa in the U.S. and Europe. However, it would be enough if Bolivian goverment pass a legislation requiring big farmers to sell at least 10% of the product on the domestic market, for a price lower than in developed countries. Or maybe it is not that simple? To be honest,  I don’t know anything about the laws of the market, I just ‘think out loud’:)

A wiec – z czym TO sie je?/ So – how to eat it?

Nasiona QUINOA gotuje sie tak jak ryz – po oplukaniu (zazwyczaj quinoa sprzedawana w sklepie jest juz oczyszczona z gorzkiej powloki, lecz mozna dla pewnosci jaszcze raz ja przeplukac) zalewamy nasiona zimna woda w stosunku 1:2 (pol szkalanki quinoa na 2 osoby i szklanka wody) i gotujemy pod przykryciem na malym ogniu przez okolo 15 minut.

Ugotowana quinoa wyglada jak kielkujace nasionko i ma ‘orzechowy’ posmak, ktory moze byc jeszcze bardziej podkreslony przez uprzednie uprazenie nasion. Quinoa moze z powodzeniem zastapic ryz, kuskus, makaron czy kasze jeczmienna. Aby zaostrzyc jej smak, mozna ja ugotowac z dodatkiem kostki rosolowej. My sprobowalismy quinoa z nasza potrawka chinska, zastepujac nia ryz.  Pycha! A w dodatku, z kazdym kesem nasz organizm ‘odzywal’!

QUINOA seeds can be boiled the same as a rice – after rinsing the seeds with cold water (usually quinoa sold in the store is already cleared of the bitter coating, but to be sure, you can always rise it again), cook it covered, on a low heat for about 15 minutes (1/2 cup of quinoa for 2 persons for 1 cup of water).

Cooked quinoa looks like a sprouting seed and has a ‘nutty’ flavor, which can be even more emphasized if we roast seeds bfore cooking. Quinoa can easly replace rice, couscous or pasta in our diet. To ‘enrich’ its’ taste a bit more, cook it with a stock cube. We tried quinoa first time with our Chinese dish, simply replacing rice.  And we felt with every bite that our bodies ‘revive’!

QUINOA moze miec rozne kolory – za najbardziej wartosciowa uznaje sie czerwona. W Boliwii, oprocz nasion mozna zakupic  quinoa w postaci ‘platkow sniadaniowych’, ktore wygladaja jak ‘ biale nadmuchane kuleczki’. Czesto sa doprawione miodem. W sklepach ze zdrowa zywnoscia mozna rowniez dostac sproszkowana quiona, przeznaczona do przygotowania orzezwiajacych i odzywczych napojow (o smaku orzechow, oczywiscie:).

Quinoa can have different colours – red one is said to be the most nutritious. In Bolivia, in addition to seeds you can buy quinoa ‘cereales’, which look like ‘small white inflated balls’. They are often flavored with honey. In health stores you can also get powdered quiona, designated to prepare refreshing and nutritional ‘nutty’ drinks.

Polecam sprobowac – kiedy jezeli nie teraz, w ‘Miedzynarodowym Roku Quinoa'”?!/ I would highly recommend it to try – especially  during the ‘International Year of Quinoa’ “?

Ouinoa

Achachairú: Bolivian Fruit *** Boliwijski owoc

W poprzednim wpisie zapomniałam wspomnieć, że głównym celem naszej wyprawy do Porongo było achachairu. Otóż miasteczko to słynie z festiwalu tego owocu, który odbywa się na przełomie grudnia i stycznia – łatwo jest wiec się domyślić, że trochę się spóźniliśmy i po ilości koszyków na placu w Porongo można  było wywnioskować, ze sezon na achachairu dobiega końca…

Pewnie zastanawiacie się ‘z czym to się je’?

I forgot to mention in the previous post, that we went to Porongo to buy achachairu. This town is famous for the Festival of Achachairu, which takes place in late December and  beginning of January – so it is easy to guess that we were a little too late, and by the number of baskets on the square in Porongo  we could deduce that the season of achachairu was coming to an end …

You’re probably wondering, ‘what the hell is it’?

Otóż owoce ‘Garcinia humilis’, zwanej potocznie achachairú albo achacha, pochodzą z tropikalnej części Boliwii, a języku plemiona Guarani ‘achachairu’ znaczy tyle co ‘miodowy pocałunek’.

Fruit of ‘Garcinia humilis’, popularly known as achachairú or achacha, comes from tropical parts of Bolivia and in the Guarani language means ‘honey kiss’.

Danuta Stawarz Photography

Nazwa zapewne odnosi się do pomarańczowej grubej skorki owocu, kryjącej biały aromatyczny miąższ. Nie ma go za wiele, bowiem pokrywa on dosyć duże nasienie, czasem dwa. Najlepiej jest wiec rozłupać owoc do polowy i ‘wycacać’ miąższ razem z pestka – trochę się przy tym opaskudzimy, ale na pewno wynagrodzi nam to ten niesamowity, niepodobny do niczego innego, słodko -kwaśny smak.

Its name probably refers to the thick orange peel that hides white soft pulp. There isn’t a lot of it, because it covers quite a large seed, or sometimes two. The best way to eat it, is to split open the rind with a knife or fingers and  suck off the edible part off the seed. Eating this fruit can be messy but surely it will reward us with this amazing, unlike anything else, sweet – sour taste.

Danuta Stawarz Photography

Osobiście nie widziałam owoców achachairu w Europie, ale podobno na rynek wprowadziła go siec sklepów Marks & Spencer. Dojrzały owoc, przypominający trochę owoce dzikiej róży (tylko większe i pomarańczowe), przechowuje się dobrze poza lodówką, w temperaturze około 20 stopni Celsjusza. U nas w mieszkaniu niestety już po kilku dniach pomarańczowe kulki zaczynają się marszczyć i wysychać, ale nadal są jadalne:)

Owoc ten, zawiera sporo witaminy C, potasu i innych zdrowotnych związków. Ciekawostka jest to, ze zaczęto go uprawiać na skale przemysłową w dalekiej Australii, jak również w innych miejscach na Ziemi. Postanowiłam wiec, ze nazbieram trochę nasion i spróbuje je wysiać w naszej przydomowej ‘szklarni’ w Polsce. Zobaczymy, czy cos z tego wyrośnie. Jeżeli się uda, to będzie to małe (około 5-metrowe), wiecznie zielone drzewko o ładnych białych kwiatkach:)

I’ve never seem achachairu in Europe, but I read that it can be bought in Marks & Spencer. Ripe fruit reminds me of rosehip (only bigger and orange) and are kept well outside the refrigerator at a temperature of about 20 degrees Celsius. In our apartment unfortunately, after a few days achachairu begins to wrinkle but is still edible :)

This fruit contains a lot of vitamin C, potassium and other healthy substances. It is interesting that people began to cultivate it on an industrial scale in distant Australia, as well as in other places on Earth. So I decided to keep some of the seeds and try to grow achachairu in my parents’ ‘greenhouse’ in Poland. Let’s see if this will  result with something. If so, it will be quite small (about 5-foot high), evergreen tree with nice white flowers.

Danuta Stawarz Photography

Pierwszy raz spróbowałam achachairu w Cochabambie, gdzie wyprosiliśmy na bazarze o jeden owoc na spróbowanie. Przyznam, nie zachwycił mnie tak, jak na przykład ‘granadilla‘, ale zaintrygował niecodziennym smakiem oraz tym, ze jest to owoc rdzenny dla Boliwii.

Mam nadzieje zakupić w przyszłości miód wyrabiany z achachairu, choć nie mam pojęcia co to może być – czy jest to prawdziwy miód, produkowany przez pszczoły z pyłków kwiatowych, czy sok z owoców lub skorki?. Jeszcze się z nim nie spotkałam, ale podobno kosztuje 10 razy więcej niż ten zwykły.

I’ve tasted achachairu for the first time in Cochabamba, where we asked the fruit seller to give us one strange looking orange ball to try. I admit, it haven’t captivated me like for example ‘granadilla’, but the unusual taste and fact that the fruit is native to Bolivia was enough to interest me.

I hope to someday purchase a honey made from achachairu – I have no idea what it might be, whether it is a real honey, produced by bees from pollen or just a fruit juice? I haven’t seen it anywhere, but apparently it costs 10 times more than normal honey.

Skorek achachairu używa się w boliwijskiej medycynie ludowej jako środek przeciwko brodawkom oraz pomagający przetrzymać uczucie głodu. Tego jednak nie sprawdzałam na własnej skórze (i żołądku), wiec nie potwierdzam. Należy jednak uważać, by nie poplamić ubrań pomarańczowym sokiem, bowiem nie da się go niczym usunąć!

The skins of achachairu is used in the Bolivian folk medicine as a remedy against warts and can also be used as a hunger suppressant. This, however, I did not check nor on my skin nor stomach, so I can’t say if it works or not. You have to be careful thought, not to stain your clothes with its orange juice, because it is impossible to wash it out!

Więcej o achachairu tutaj —> klik./ More about achachairu here —> click.