Zycie kulturalne Cochabamby jest bardzo bogate, wbrew pozorom. Po wizycie w tutejszej Informacji Turystycznej myslalam, ze nic tutaj sie nie dzieje, dostalam tam bowiem tylko mape (co i tak bylo milym zaskoczeniem!). Przelomem okazala sie wizyta w Palacio Portales (patrz: poprzedni wpis), kiedy anglojezyczna pani przewodnik poinformowala nas o darmowej wystawie w galerii palacu. Kiedy wybralismy sie na otwarcie owej wystawy, dowiedzielismy sie przy okazji, o innych darmowych imprezach odbywajacych sie w rezydencji Portales oraz otrzymalismy przewodnik po wydarzeniach kulturalnych w miescie. Nie na darmo miejce to nazywa sie ‘Centrum Kulturalnym i Pedagogicznym im. Simona I. Patiño !
Wystawa plakatu : ‘Prawa Czlowieka w Globalnym Humorze’ (Derechos Humanos en el Humor Mundial) zachwycila nie tylko mnogoscia i jakoscia prac, ale rowniez organizacja wydarzenia. Kazda praca w antyramach powieszona zostala na bielutkich scianach, przy kazdej pracy informacja o autorze. Dwie sale, mieszczace sie w suterenie, zostaly rowniez pierwszorzednie oswietlone. Bylo i wino, byly i przekaski, serwowane przez kelnerow (!); byli rowniez panowie fotografowie z miejscowej prasy oraz oficjalne przemowienie (na czas ktorego zabarykadowano jedyne wejscie do galerii:).
Na wystawie znalazly sie prace autorow z calego swiata, w tym z Polski, autorstwa Pawla Kuczynskiego:
Podczas wystawy dowiedzielismy sie, ze na przyszly tydzien zaplanowany jest w Portales DARMOWY koncert fortepianowy.
Koncert Cirila Huve, zorganizowany przez Ambasade Francuska i Stowarzyszenie Francuskie, odbyl sie w Sali Reprezentacyjnej palacu, z iscie latynoskim opoznieniem (polgodzinnym). Tak na marginesie, Boliwia zdaje sie miec bardzo dobra wspolprace z Francja, poniewac 3/4 imprez w Cochabambie organizowanych jest wlasnie przez ‘Alianza Francesa’.
Sala byla wypchana po brzegi, otworzono wiec nastepna, gdzie ludzie mogli na stojaco kontemplowac muzyke. Wsrod zroznicowanej wiekowo publicznosci bardzo wielu bylo turystow (latwo ich odroznic, bo wszyscy mieli blond wlosy), ktorzy wygladali jakby dopiero co wysiedli z autokaru (ja i Freddy bylismy jednymi z bardziej elegancko ubranych ludzi). Ponad dwugodzinny reczital zakonczyl sie owacja na stojaco i bisem, a podczas przerwy mialam okazje porobic zdjecia wnetrzom palacu. Przy wyjsciu zwrocono mi uwage, ze jest to zabronione (tak jak podczas zwiedzania), ale pamiec mojego aparatu i tak byla juz zapelniona:)
Po koncercie wdalismy sie w mila rozmowe z mieszkanka Cochabamby i jej synem, studentem fortepianu, co zakonczylo sie zaproszeniem na prywatny koncert w ich rezydencji.
Do domu wracalismy z przekonaniem, ze nasze zycie kulturalne bedzie o wiele bogatsze w Boliwii, niz w Dublinie. Jednym z powodow jest oczywiscie darmowy charakter imprez, przy czym czynnik pogodowy nie jest tutaj bez znaczenia. O ilez milsza jest wieczorna eskapada przy 20 stopniach Celsjuszy od tej w zimnie i rzesistym deszczu!?
Podczas kolacji w jednej z naszych ulubionych restauracji – ‘Vinopolis’ – dowiedzielismy sie o koncercie muzyki tradycyjnej w ich lokalu. Wstep 20 Bs (€2). Troche sie zawiodlam, gdy okazalo sie, ze grac bedzie tylko 2 ‘chlopakow z gitarami’, muzyke z repertuary powszechnie znanego i lubianego (czytaj: przeboje czasow minionych). Rozczarowanie szybko jednak zamienilo sie w podziw i ogolne poczucie szczescia – zarowno z powodu pieknych glosow muzykow, jak i dostatku czerwonego, czilijskiego wina. Nasza osmioosobowa grupa, jak i reszta sali, wypchanej po brzegi, bawila sie przednio, czego rezultaty byly widoczne na naszych ubraniach (…), jak i odczuwalne nastepnego dnia:)
***
Cultural life of Cochabamba it’s very rich, in spite of appearances. After a visit to the local Tourist Information I thought that nothing ever happens here because I’ve got there only a map (which was a nice surprise anyway!). Breakthrough came with a visit to the Palacio Portales (see previous entry), when the English speaking guide told us about a free exhibition in the gallery of the palace. When we went to the opening of this exhibition, we learned about other free events held at the residence of Portales, and we received guide to cultural events in the city. There is the reason this place is called ‘Cultural and Pedagogical Centre of Simon I. Patino’!
Exhibition of the posters, ‘Human Rights in the Global Humor’ (Derechos Humanos en el Mundial Humor) was great not only because of the multiplicity and quality of work, but also the organization of the event. Each work was hung on the white walls, with information about the author. Two rooms, located in the basement, were also well lit. There was some wine, and snacks were served by waiters (!). There were also photographers from the local press and an official speech (at the time the only entrance to the gallery was barricated by guards :).
The exhibition included the work of authors from around the world, including Polish – Pawel Kuczynski.
And….there is a proof we were there:
Other time, Ciril Huve concert, organized by the French Embassy and the French Association, was held in the Representative Hall of the palace, with a truly Latin delay (half hour). Bolivia seems to have very good cooperation with France, because 3/4 of all events in Cochabamba are organized by the ‘Alianza Francesa‘.
The main room was stuffed to the brim, so they opened the back one, where people could contemplate music standing up. Among the age-differentiated audience were also many tourists (it was easy to distinguish them, because they all had blond hair), who looked as if they just jump off the bus. More than two-hour recital ended with the standing ovation and bis, and during the break I had a chance to take pictures of the interiors of the palace. When leaving the place, I was informed that it is prohibited to take a picture inside (the same as during the tour), but the memory of my camera was already full :)
After the concert we had a friendly conversation with a resident of Cochabamba and her son, a student of the piano, which resulted in an invitation to a private concert in their house.
We returned home with the conviction that our cultural life will be much richer in Bolivia than in Dublin. One reason would be of course free nature of the events, but the weather factor is not without significance. How nicer is an evening escapade at 20 degrees Celsius from the one at 10 degrees and in pouring rain!?
At dinner in one of our favorite restaurants – ‘Vinopolis’ – we found out about the concert of traditional music in their premises, with entrance of 20 Bs. (€ 2). I was a little disappointed when it turned out, that only 2 ‘boys with guitars’ will be playing repertoires of well-known and loved songs (read: hits of past times). But disappointment quickly turned to admiration, and a general feeling of happiness – both because of the beautiful voices of musicians, and plenty of red chillenian vine. Our eight-person group, and the rest of the room, stuffed to the brim, was enjoying the night very much, what have shown on our clothes (…) and felt the next day :)