Może pamiętacie moja notkę o zaginionym Chesterze? Cóż, mijają miesiące, a po jamniku naszej sąsiadki nie ma śladu… Nie zaprzestała ona jednak poszukiwań, co tydzień wydając 1000 bs. na ogłoszenia w lokalnej prasie i telewizji. Każdy, kto choć raz posiadał ‘najlepszego przyjaciela’ wie jaka pustka zostaje po jego stracie… Nasza sąsiadka przygarnęła wiec niedawno szczenię o imieniu Kenny, który jeszcze miesiąc temu był kuleczką mieszczącą się w dłoni, a dziś z ciekawością odkrywa świat:)
W zeszłym tygodniu usłyszeliśmy przeraźliwe piski dochodzące z mieszkania sąsiadki i kiedy wyszliśmy na klatkę okazało się, ze Kenny został sam w domu. Po raz pierwszy. Biedak piszczał, szczekał i płakał przez ponad 2 godziny bez ustanku. Zostawiliśmy wiec na drzwiach sąsiadki notkę, ze następnym razem, kiedy będzie musiała zostawić Kennego samego w domu, z radością go przygarniemy!
Nasza sąsiadka ucieszyła się z naszej oferty, i wczoraj późnym wieczorem przyniosła malucha, zawiniętego w ręcznik i sweter, do naszego mieszkania.
Przez następne 2 godziny czułam się jak opiekunka do dziecka, próbując wynagrodzić Kennemu rozłąkę z ‘rodzicem’. Biedny szczeniak tym razem nie płakał, ale było mu bardzo smutno. Z tęsknoty za swoja Panią, niemal nie opuszczał swojego legowiska, gdzie szukał jej zapachu wywąchując się w jej sweter. Humor mu się poprawił, kiedy Freddy wrócił z pracy, i przez chwile razem turlali się po podłodze. Kiedy przyszła pora kolacji, daliśmy mu plasterek szynki na talerzyku i wodę w filiżance, ale nic nie zjadł… Dobrze mu się natomiast leżało na moich kolanach, oglądając szczekające psy na Youtube:) Później zaś, przydreptał za nami do sypialni gdzie zasnął koło lóżka.
Kenny bardzo się uradował, kiedy jego pani po niego wróciła, a ona sama szczęśliwa była, ze bobas nie płakał za nią tak, jak tydzień temu. Ja cieszyłam się natomiast, ze mogłam oddać komuś taka przysługę, jaka niegdyś wyświadczyła nam ciocia Stasia. Mieszkała ona w naszym domu przez niemal tydzień, opiekując się Misią, kiedy rodzice wybrali się w odwiedziny do siostry! Nigdy nie zapomnę, jak mama wówczas narzekała, ze chce już wracać do domu, bo tam Misia pewnie za nimi tęskni. Tęskniła, a jakże – tak jak dzieci tęsknią za rodzicami. Mama zaś po powrocie oświadczyła, ze już nigdy nie opuści swojego psa na tak długo i jak na razie, skrupulatnie dotrzymuje swojej obietnicy:)
***
Maybe you remember my post about missing Chester, who got lost without a trace? Our neighbour however haven’t stopped searching for him, every week spending as much as 1000 bs. on notices in the local press and television. Anyone who once was lucky to have ‘best friend’ knows what emptiness brings its loss … And so, our neighbor recently took in a puppy named Kenny, who just a month ago could fit in a palm of my hand and today curiously runs around, discovering the world :)
Last week, we heard shrill screams coming from an apartment of our neighbor and when we went out to check what is going on, it turned out that Kenny was alone in the home. For the first time in his life… So he squealed, barked and cried for over 2 hours straight. We decided to leave a note on the neighbor’s door saying, that the next time she needs to go out we would be happy to babysit him!
Our neighbor took our offer very happily and yesterday she brought to us Kenny, wrapped in a towel and her sweater.
For the next two hours, I felt like a babysitter again, trying to compensate the absence of Kenny’s ‘parent’. Poor thing didn’t cry but was very sad. He was missing his master so much, that he almost haven’t left his bed, where he could snuggle in her sweater, sniffing her scent. His humour improved when Freddy came back from work, and for a moment they were both happily rolling on the floor. When dinner time came, we gave him a slice of ham on a plate and some water in a cup, but he didn’t touch anything … He enjoyed however lying on my laps, watching the barking dogs on Youtube. Later, he followed us to the bedroom and went to sleep beside our bed.
Kenny was very happy when his master came to collect him, and she was happy to hear that her baby didn’t cry this time. I was also pleased, because I could return a favor, that once our aunt Stasia gave to my family. She lived in our house for almost a week, taking care of Misia, when my parents went away to visit my sister! I’ll never forget how my mother complained back then that she wants to go home, because Misia is missing them. And she had – just as children yearn for their parents. I recall my mom saying, that she would never leave her dog for so long again. And she have kept her promise since:)
I’ve spent all day working on my aperture and shutter speed in the hope that one day I can get photos as good as yours. Absolutely beautiful pictures and a gorgeous subject.
Thank you Mandy:) The light is the key and good lens helps a lot when taking pictures in low-light situations. I struggled a lot, as it was too dark and the baby was wriggling all the time, but managed to get a couple of sharpy images at the end:) Postproduction in Lightroom helped too!
:D