Cudownie jest byc na miejscu! Gory okalajace miasto wygladaly pieknie w cieplym popoludniowym sloncu, bylo goraco (coz za mila odmiana od 7 stopni w Dublinie) i… egzotycznie.
Na lotnisku sprawdzili nasze bagaze od srodka, ale wszystko przebieglo w milej atmosferze i wreszcie moglismy spotkac rodzine, czekajaca w sali przylotow. Kochani, przyjazni ludzie – szkoda, ze nie moglam z nimi porozmawiac, a tylko ograniczyc sie do ‘hola’, ‘gracias’, ‘me gusta’…
Apartament, w ktorym bedziemy mieszkac przez najblizsze miesiace znajdowal sie tylko 10 minut od lotniska – przestronny penthouse na 12 pietrze, z widokiem na cala Cochabambe! Z tad miasto wygladalo na bardzo duze, rozciagniete na wzgorzach i nowoczesne, z wieloma wiezowcami i nowymi konstrukcjami w trakcie budowy.
***
Ah! It felt good to be here! I could see mountains around me, looking beautiful in a warm afternoon sun. It was hot (what a nice difference to 7 degrees in Dublin) and… exotic. Airport security check went surprisingly well and we were out to meet the family. Lovely, friendly people – pitty I couldn’t say nothing more to them than ‘hola’, ‘gracias’, ‘me gusta’…
Apartment we are going to stay is only 10 min form the airport – big PH on the 12th floor, having view on all Cochabamba! From here city looks really huge, spread far on the hills and very modern, with a lot of skyscrapers and new building sites.