“Nine Million Bicycles” in Cochabamba*** Rowerem do Pekinu ( i z powrotem)

Wrzesniowa edycje ‘Dia del Peaton‘ w Cochabambie uwazam za jedna z najlepszych! Ruch w miescie zatrzymal sie juz w sobote o polnocy, wiec z rana powietrze wolne bylo od smogu. A jak pamietacie, zanieczyszczenie powietrza to zmora no.1 Miasta Wiecznej Wiosny, ktore w tym roku znalazlo sie na 4 miejscu najbardziej zanieczyszczonych miast Ameryki Poludniowej!

W niedziele jednak moglismy oddychac ozezwiajaca bryza znad gor, ktore poprzedniego dnia pokryly sie bialym puchem. Zaraz po deszczu:)

boliviainmyeyes

Organizacja tego ‘Dnia bez samochodu’ byla perfekcyjna – ulice patrolowala policja, ktora wylapywala tych, ktorym nie chcialo sie pedalowac. Ba! Bylismy swiadkami prawdziwych poscigow i miejmy tylko nadzieje, ze nie zakonczyly sie one zadnym wypadkiem drogowym, a jedynie wysoka grzywna dla piratow.

Nasza kondycja widocznie ulegla poprawie, bo objezdzilismy cale miasto i nie bylismy ani zmeczeni, ani zakwaszeni dnia nastepnego:) Oto niktore miejsca, do ktorych ‘przypedalowalismy’:

– Av. Las Americas z rowerowym graffiti:

boliviainmyeyes

Plaza Principal piekna jak zwykle i jakby troche podmalowana:

boliviainmyeyes

– opustoszaly bazar La Cancha i posterunek policji, ktora oferowala wode i powietrze do opon gratis!

boliviainmyeyes

– nowa i przestronna Av. Beijing, przy ktorej zrobilismy sobie mala przerwe na… piwo:)

boliviainmyeyes

Az by sie chcialo zanucic przesliczna piosenke Katie Malua: “Nine Million Bicycles”;)

Na zakonczenie spotkalismy znajomych, ktorzy wlasnie wracali z ponad 40 km wyprawy za miasto, w ktorej my mielismy stracha wziac udzial z oczywistych powodow – w koncu na rower siadamy tylko 3 razy w roku… A z drugiej strony, po co wyjezdzac za miasto podczas ‘Dia del Peaton’, jezeli mozna spokojnie jezdzic na rowerze po miescie?

* Jezeli znajdziesz sie w Boliwii podczas ‘Dia del Peaton’ to pamietaj, ze nici z podrozy! W tym dniu nic nie jezdzi, przynajmniej z/do Cochabamby (od polnocy do 18.00), bo inne miasta maja troche luzniejsza polityke. Na przyklad w Santa Cruz tylko centrum miasta jest zamkniete dla ruchu. Co mozesz robic w tym czasie? Cieszyc sie swiezym powietrzem oraz szczesliwymi ludzmi, zalewajacymi ulice miasta, oraz robic zdjecia, ktorych nie moglybys w stanie zrobic w innym dniu:)

***

I consider the September edition of ‘Dia del Peaton‘ in Cochabamba as one of the best so far! Traffic in the city has stopped already at midnight on Saturday, so the next morning the air was free from smog. And as you remember, air pollution is the problem no.1 of the City of Eternal Spring, which this year took the 4th place among the most polluted cities in South America!

This Sunday, however, we could breathe refreshing breeze from the mountains, covered with the snow the night before. After the rain :)

The organization of the ‘Car Free Day’ was perfect – the police patrolled the streets, penalizing those who did not want to pedal or walk. Bah! We even witnessed the real chase and let’s just hope it didn’t end in traffic accident, but only a heavy fine for street pirates.

Our fitness apparently has improved, because we rode our bicycles all around the town and we were neither tired nor in pain the next day :) Have a look at some of my favorite places we’ve visited this time:

– Av. Las Americas with bike graffiti;

http://boliviainmyeyes.wordpress.com/2014/09/14/nine-million-bicycles-in-cochabamba-rowerem-do-pekinu-i-z-powrotem/

– quiet and beautiful as always Plaza Principal:

boliviainmyeyes

– Empty market of La Cancha and the police station that offered drinking water and air for tires for free!

boliviainmyeyes

– new, wide and airy Av. Beijing, where we made a small break for the … beer :)

boliviainmyeyes

Perfect place to sing a famous song by Katie Malua: “Nine Million Bicycles”:)

At the end, we met some friends, who have just returned from more than 40 km trip out of the city, in which we were too worried to participate for obvious reason. In the end, we ride the bikes only three times a year … But after all, why going out of the city during ‘Dia del Peaton’ if you can ride your bicycle in it?

* If you find yourself in Bolivia during the ‘Dia del Peaton’  you have to remember that you got stuck! On this day there is no driving allowed, at least from / to Cochabamba (from midnight until 18:00), because other cities may have different policy. In Santa Cruz, for example, only city centre is clossed to traffic. So, what can you do if that happens? Enjoy the fresh air and happy people on the streets, and take lots of pictures you wouldn’t be able to take otherwise!

 More of smog-free COCHABAMBA:

Cochabamba

Car-free city/ Miasto wolne od samochodow

Cochabamba

Even Rio Rocha was clean this day!/ Nawet wody rzeki Rocha byly czyste tego dnia!

Cochabamba

New treasure waiting to be discovered/ Nowy klejnot czekajacy na odkrycie

Cochabamba

City’s busiest streets/ Najbardziej zatloczone ulice miasta

DSCN0217

‘IC Norte’ parking/ Parking przed supermarketem

Cochabamba

Everyday fight with air contamination by cars number restriction in city centre/ Codzienna walka z zanieczyszczeniem powietrza poprzez zmniejszenie ilosci samochodow w centrum miasta

boliviainmyeyes

Bike’ owa Cochabamba !

Sa takie specjalne dni w roku, kiedy wszystko w Cochabambie ‘staje na glowie’. W te dni znika, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki, ciezka mgielka unoszaca sie nad miastem, warkot silnikow tysiecy samochodow zastepuje muzyka, a same pojazdy ustepuja miejsca wyjatkowo szczesliwym i usmiechnietym pieszym, rowerzystom i tancerzom.

Pierwszy w tym roku dzien pieszych i rowerzystow – ‘Dia del Peaton y la Bicicleta‘, ktory odbyl sie 6-ego kwietnia byl dla nas wyjatkowy, bowiem w koncu moglismy w pelni cieszyc sie naszymi rowerami! Co prawda, dzien wczesniej od roweru Freddiego odpadl pedal, ale cudem udalo nam sie go naprawic przy pomocy Caserity, ktora uzyczyla nam swoich narzedzi. Cudem rowniez przezylismy – naprawiajac rower posrodku bardzo ruchliwej ulicy na ‘slynnym’ bazarze La Cancha, odgrodzeni taczka od skrecajacych pojazdow, otoczeni z z kazdej strony fala ludzi, wozkow, samochodow, autobusow, spalin. Cudem udalo nam sie rowniez zlapac taksowke i wrocic do domu, a bylo juz dawno po zmroku w tej szemranej okolicy.

Ale oplacalo sie, bowiem nastepnego dnia moglismy odetchnac pelna piersia, pedalujac ulicami miasta i odkrywajac jego piekno na nowo. Bo okazuje sie, ze Cochabamba bez smogu, halasu motorow i ciaglych korkow jest bajkowa! Ba! Nie tylko historyczne centrum miasta zachwyca, ale rowniez wiecznie zasmiecone okolice dworca autobusowego i wspomnianego bazaru La Cancha daja sie lubic. Przynajmniej, trzy razy w roku:)

Zreszta, zobaczcie sami, podazajac za moim Freddim!

Cochabamba Cochabamba

Bike'owa CochabambaBike'owa Cochabamba

Wiecej zdjec w galerii na dole strony:)

***

There are special days in the year when everything in Cochabamba ‘turns up side down’. In these days, the heavy ‘fog’ hovering over the city dissolves, the noise of thousands of cars is being replaced by music, and same vehicles disappear from the streets, giving way to unusually happy pedestrians and cyclists.

First this year the pedestrian and cyclist day – ‘Dia del Peaton y la Bicicleta’, which took place on April 6th, was truly an unique experience, as this time we were able to enjoy our bikes! Unfortunately, the day before the pedal of Freddy’s bicycle broke, but miraculously we managed to fix it with the help of Caserita, who lent us her tools. Miraculously we survived – fixing the bike in the middle of a very busy street in the La Cancha market, protected from turning vehicles by wheelbarrow, surrounded by wave of people, trucks, cars, buses, exhaust. Miraculously, we were also able to catch a taxi and go home, as it was already long after sunset in this dodgy neighborhood.

But it was all worth it, because the next day we could breathe freely, pedaling through the streets of the city and discovering its beauty again. It turns out that Cochabamba without the smog, noise and constant traffic jams is magical! Bah! Not only the historical city center enchants, but also always littered area of bus station and ‘infamous’ La Cancha is likeable. At least, these three days a year:)

Anyway, see for yourself! Just follow my Freddy!

Bike'owa Cochabamba

DSCN0043Bike'owa Cochabamba

<a href=”http://www.bloglovin.com/blog/11553197/?claim=rbatw2ku59u”>Follow my blog with Bloglovin</a>

Wietrzyc, czy nie wietrzyc? *** ‘Air’ is the Question

Jeszcze tak niedawno pisalam, ze powietrze w Boliwii jest bardzo czyste. W zasadzie jest to prawda, z pewnymi wyjatkami – miastami.

Mieszkajac w Cochabambie, codziennie moglam obserwowac ‘mgle’ unoszaca sie nad miastem polozonym w dolinie.

IMG_7806

Nie ma w tym jednak nic dziwnego, zwazywszy na ilosc samochodow na ulicach i to, ze powietrze zatrzymywane przez gory nie ma gdzie uciec. Mimo to, smogu nie czuc, chyba ze podczas spaceru w srodku dnia po waskich i zatloczonych ulicach starego miasta i La Cancha.

Kiedy przeprowadzilismy sie do Santa Cruz, jednym z plusow okazala sie otwarta przestrzen (choc z poczatku bardzo tesknilam za gorami!), wilgotne powietrze i wiatr, dajacy wytchnienie w niemilosiernym upale. Oczywiscie, po niemal 2- milionowej metropolii mozna bylo spodziewac sie ciaglych korkow, ale oddychalo sie calkiem swobodnie wlasnie dzieki wiatrom, przewietrzajacym nieustannie to gesto zaludnione miasto.

Sa jednak miejsca w Santa Cruz, w ktorych przydalo by sie zakladac maseczke na twarz (zreszta, widzialam kilka osob noszacych takie oslony) – miejskie bazary, polozone wzdloz bardzo ruchliwych ciasnych ulic, gdzie trzeba doslownie przeciskac sie pomiedzy towarami, ludzmi i przejazdzajacymi samochodami. Trzeba przy tym uwazac, by nie zostac obsiknym przez dzieci, ktore nieskrepowanie zalatwiaja swoje potrzeby na ulicy. Przyznam, cotygodniowa wycieczka po warzywa i owoce, nie jest moim ulubionym punktem tygodnia – w tych miejscach powietrze wydaje sie bardziej lepkie, chodniki brudniejsze, powietrze bardziej smierdzace pomieszanymi zapachami spalin, owocow, miesa, serow, psiej karmy i Bog wie czego jeszcze:)  Tym bardziej z rozrzewieniem wspominamy cudowne, przestronne, czyste ‘Mercado America’ w Cochabambie…

I oto przedwczoraj ujrzalam za oknem miasto osnute ‘mgielka’, a po otworzeniu okna, do  mieszkania wtargnelo powietrze nasaczone spalinami! Tego dnia postanowilam nie wietrzyc mieszkania (a jest to wskazane, bowiem z powodu duzej wilgotnosci powietrza, grzyb nam wychodzi na scianach), ale i tak smog wdzieral sie wszystkimi szparami do wnetrza. Rano mialam lekcje, wiec musialam wyjsc na zewnatrz – na szczescie nie wstrzymywalam oddechu na dlugo, bowiem szkola znajduje sie w odleglosci 2 minut od naszego budynku.

Wchodzac do szkoly, od razu rzucilam do wlascicielki: ‘el aire esta muy mal hoy dia, no?‘, a ona odparla z wielkim zdziwieniem, ze nie zauwazyla… Moj uczen, zapytany o to samo odpowiedzial, ze tez niczego nie czuje, poniewaz sie przyzwyczail, i ze ja musze byc bardzo wrazliwa.

Tak, to prawda – moj organizm reaguje na kazde zmiany dosyc gwaltownie. Temperatura, wysokosc ?- ja zawsze odczuje, chocby najsubtelniejsza roznice. Teraz okazalo sie, ze oprocz bycia ‘zywym’ barometrem i termometrem, zostalam rowniez miernikiem zanieczyszczenia powietrza. Haha, mam jeszce jedna wlasciwosc – wykrywania dziwnych smakow i zapachow w wodzie pitnej – dzieki temu nigdy, ale to przenigdy nie jestem w stanie wypic wody z kranu bez grymasu na twarzy. Przyznam, jest to troche uciazliwe…

Idac za ciosem, postanowilam poszukac informacji  – jak bardzo faktycznie zanieczyszczone jest powietrze w Boliwii. Trafilam na kilka statystyk (tutaj), ale musimy pamietac, kazde miejsce jest rozne, a juz na pewno Santa Cruz, jako najwieksze miasto Boiliwii podwyzsza wszelkie wskazniki.

Statystyki te uwzgledniaja tylko PM 10, czyli zanieczyszczenie spowodowane przez dym, brod, grzybyi polen, pomijajac PM 2.5, czyli zaieczyszczenie metalami ciezkimi, spowodowane przez pozary i wytop metali (szczegolnie w rejonie Oruro).

Nie bede sie bawila w jednostki pomiarowe, podam wiec tylko liczby i wnioski. Srednia swiatowa wynosi 71, co uwazane jest za srednie stezenie zanieczyszczen. Najbardziej zanieczyszczonym krajem jest Mongolia, ktora zbliza sie do granicy bardzo niebezpiecznego stezenia, w srodku plasuja sie Indie, gdzie stezenie zanieczyszczen okresla sie jako niezdrowe dla wrazliwych osob a Indiom depcza po pietach Chiny. Chinom zas – Boliwia, gdzie stezenie zanieczyszczenia okresla sie jako umiarkowane. Ciekawostka jest to, ze nawet Brazylia czy Chile, kraje o poteznym przemysle, maja lepsze wskazniki niz Panstwo Wielonarodowe. Dla porownania, Polska jest w gorszej sytuacji niz Francja, ale i tak jakosc powietrza okreslana jest jako ‘dobra’. Najczystrzym powietrzem ciesza sie zas mieszkancy Estonii.

Oczywiscie, prawdziwe pomiary zapewne roznia sie troche od tych przedstawionych przeze mnie – ale mysle, ze daja one pewne pojecie o swiecie, w ktorym zyjemy.

Z Wikileaks dowiedzialam sie, ze w roku 2006 w Cochabambie odbyla sie miedzynarodowa konferencja zorganizowana przez organizacje pozarzadowa Swisscontact,  poruszajaca problem zanieczyszczenia powietrza w miastach. Jednym z celow konferencji bylo zwrocenie uwagi wladzom na ten naglacy problem, jak i pokazanie sposobow walczenia z kontaminacja powietrza. Wedlug Banku Swiatowego, 70 % zanieczyszczen w Boliwii pochodzi z samochodow, z ktorych tylko 1/3 zdaje testy na emisje spalin… Zwazywszy, ze ponad 50 % ludnosci panstwa mieszka w miastach, ilosc samochodow wzrasta z kazdym rokiem. I nie sa to oczywiscie nowe pojazdy – wiekszosc samochodow osobowych (w tym taksowek) jak i autobusy miejskie i dalekobiezne, sa pojazdami po przejaciach.

Podsumowanie konferencji z udzialem takich panstw jak Chile, Meksyk, Brazylia i Ekwador, nie okazalo sie jednak zbyt optymistyczne dla samej Boliwii, ktorej przedstawiciele rzadu zupelnie zlekcewazyli zaproszenie w udziale. A bez politycznego wsparcia, niestety nie uda sie wiele zdzialac.

Boliwia podjela jednak pewne dorazne srodki neutralizacji smogu – w Cochabambie na przyklad, samochody nie moga wjezdzac do centrum w poszczegolne dni, aby zapobiec wiekszej kontaminacji najbardziej ruchliwej czesci miasta. Poadto, poszczegolne miasta organizuja ‘Dia del Peaton’ – czyli dzien bez samochodow, kilka razy w roku. Mialam okazje uczestniczyc 2 razy w ich obchodach w Cochabambie, gdzie ulice od rana zapelniaja sie rowerzystami, spacerowiczami. Miasto organizuje festyny, cale rodziny z dziecmi wychodana ulice, grajac w pilke, badmintona. Raj na ziemi. Az nie chce sie isc spac, by obudzic sie nastepnego dnia przy dzwieku klaksonow…

P.S. Moj student wspomnial jeszcze, ze powietrze w Santa Cruz pogarsza sie we wrzesniu, kiedy okoliczne lasy i sawanny trawione sa przez pozary. Chyba wiec jednak bede musiala zainwestowac w maske na twarz a la Michael Jackson:)

***

Not so long ago I wrote that the air in Bolivia is very clean. In fact, it it true, with some exceptions – cities.

Living in Cochabamba, every day I could watch the ‘fog’ hovering over the city in the valley. However, considering the amount of cars on the streets and that the air is trapped by the mountains and has nowhere to go, contamination isn’t anything strange. Still, I found the air relatively clean, unless wandering through the narrow and crowded streets of the old town and La Cancha.

When we moved to Santa Cruz, one of the things we liked was the open space (although in the beginning he longed for mountains!), moist air and wind, giving some rest in the relentless heat. Of course, in nearly two – million metropolis one could expect continuous traffic jams, but we also could breathe quite easily thanks to winds constantly ventilating this densely populated city.

They are places, however, where you see people wearing face masks – urban markets located along very busy narrow streets where you have to literally squeeze between the goods, people and cars. You also must be careful not to be sprinkle by children who uninhibited piss right on the street:) I admit, shopping for vegetables and fruits is not my favorite point of the week – in these places the air seems to be more viscous, sidewalks dirtier and air more smelly. In these moments we miss wonderful, spacious and clean ‘Mercado America’ in Cochabamba …

And then two days ago I saw through the window the city covered with fog, and when I opened the window, the air mixed with exhaust entered the apartment! That day I decided not to air the apartment (because of high humidity there is a mold on the walls, so it’s rather important to do so), but the stench of smog broke into via all the cracks in the walls and windows. This morning I had a class  but fortunately I didn’t have to hold my breath for a long time, because the school is located only 2 minutes from our house.

When I entered the office, I immediately asked the owner: ‘el aire esta muy mal hoy dia, no?’ and she said with great surprise that she didn’t notice … I asked my student the same question and he replied that he doesn’t feel anything as he got used to it, and that I have to be very sensitive.

Yes, that is true – my body reacts to every change quite rapidly. Temperature, height? – I always feel any subtle difference. It turned out that besides being a ‘living’ barometer and thermometer, I am also a meter of air pollution. Well, I have one more property – I detect strange tastes and odors in drinking water so I am never able to drink tap water without a grimace on my face. I admit, it’s a little tedious …

Going with the flow, I decided to look for information – what’s the actual air pollution in Bolivia. I found some statistics, but we must remember that every place is different, and certainly Santa Cruz, the largest Bolivian city augments any pointers.

Figures include only a PM 10 – the pollution caused by the smoke, dirt, mold, pollen, omitting the PM 2.5, which is caused by fires and metal smelting (especially in Oruro region).

The global average is 71, which is considered ‘moderate’. The most polluted country is Mongolia, which is approaching the limit of hazardous concentration of pollutants. For example in India, air quality is defined as ‘unhealthy to sensitive people’. India is closely followed by China and China by Bolivia, where air quality is considered as moderate. Interestingly, even Brazil or Chile, a countries with powerful industry, have better indicators than Pluronational State.

Just to compare, Poland is in a worse position than France or Germany but still ‘good’ enough comparing with the Asian and South American countries. According to these statistics, the cleanest air is in Estonia.

Of course, the true measures probably are a bit different from those described by me, but I think they give you some idea of ​​the world we live in.

I read that in 2006 in Cochabamba there was an international conference organized by the NGO Swisscontact, dealing with the problem of air pollution in cities. One of the objectives of the conference was showing ways of fighting this problem. According to the World Bank, 70% in Bolivia pollution comes from cars, from which only the third pass the exhaust emissions test … Considering that more than 50% of the state population lives in cities, the number of cars is increasing every year. And of course there are very few new cars – most vehicles, including taxis as well as city buses, are ‘well used’.

Summary of the conference that hosted participants from countries such as Chile, Mexico, Brazil and Ecuador, has not turned out to be too optimistic for Bolivia, as its government representatives completely ignored the invitation. And without political support it’s almost impossible to make a big changes…

Bolivia has undertaken, however, some ad hoc measures to neutralize smog – in Cochabamba, for example, cars are not allowed to enter the center on certain days to prevent further contamination of the city’s busiest part. Also, council of every city organize ‘Dia del Peaton’ – a day without cars, few times a year. I had the opportunity to participate two times in celebrations in Cochabamba, where the streets get filled with cyclists, walkers, families entertained by festivals, people playing football and badminton in the middle of the main road. Heaven on Earth! It’s sad going to sleep, to be waken up the next day by the sound of horns …

P. S. My student mentioned also, that the air in Santa Cruz deteriorates in September, when the surrounding forests and savannas are fighting with the fires. So I guess, I’ll have to invest in a face mask a la Michael Jackson after all :)