‘Sopa de maní’ + Quinoa *** Orzeszkowa zupa rodem z Boliwii à la Danu

Zupa z orzeszkow ziemnych to jedna z najsmaczniejszych potraw kuchni boliwijskiej. Najlepsza jadlam na bazarku w Potosi, za cale 5 bs.! W Santa Cruz probowalam kremowej wersji, ale jakos mi nie zasmakowala – wole, kiedy w zupie cos plywa. A w tradycyjnej sopa de mani plywa duzo, troche za duzo – oprocz miesa i warzyw, znajdziemy w niej rowniez rozgotowany makaron, rozmoczone frytki, a nawet ryz!

sopa da mani

Tradycyjna ‘sopa de mani’: yelp.com

Postanowilam wiec pokombinowac i stworzyc wlasna wersje tej potrawy. Po odrzuceniu trzech powyzszych skladnikow, ktore wedlug mnie wcale do siebie nie pasuja, zupa bylaby za bardzo wodnista. Wpadlam wiec na pomysl (moze nie wcale taki oryginalny) na sopa de mani z quinoa, ktora to ma doskonale wlasciwosci zageszczajace:)

Eksperyment sie powiodl i potrawa ta weszla na stale do naszego jadlospisu, stajac sie ulubionym daniem Freddiego. Szczegolnie kiedy za oknem szaro-buro i zimno jak dzis.

A tak mniej wiecej wyglada przepis (na okolo 4 porcje):

1 szklanka zmielonych surowych orzeszkow ziemnych
1 biala cebula i zabek czosnku
1 marchewka i ziemniak (opcjonalnie)
1/2 szklanki groszku
1 lodyga selera (mozna sie bez niej obejsc)
1/2 czerwonej papryki

okolo 1/2 szklanki czarnej quinoa

wolowina z koscia, kawalki kurczaka lub bulion warzywny  (wersja dla wegetarian)
sól, pieprz, kumin, oregano, natka pietruszki i szczypta locoto do smaku.

Oczywiscie zapytacie – skad wziac zmielone surowe (biale) orzeszki ziemne? Ano, ja takowe kupuje w sklepie, ale doszlam do wniosku, ze o wiele lepiej =  bardziej wyraziscie smakowalaby zupa z mielonych prazonych orzeszkow! Oczywicie, bez soli. Przeczytalam tez, ze mozna uzyc masla orzechowego, z ktorym na pewno bede eksperymentowala po powrocie do Europy, bo tu jest za drogie.

_MG_9710

Zamiast ostrego locoto, mozna zas uzyc ostrej papryki w proszku, a czarna quinoa zastapic biala. Ja wole ciemne odmiany (czarna lub czerwona), bo maja one bardziej wyrazisty orzechowy smak oraz ciekawiej prezentuja sie w ”bezowej’ zupie:) Zupe mozna rowniez podkolorowac, dodajac pomidora lub przecier (przysmazonego wczesniej na patelni wraz z warzywami).

_MG_4649

Przygotwanie jest proste: najpierw gotuje mieso i orzeszkowy mix, rozprowadzony w odrobinie wody (przypadkiem dowiedzialam sie, ze surowe orzeszki trzeba dlugo gotowac przed spozyciem!). Mieso po ugotowaniu oddzielam od kosci i kroje na kawalki. Do wywaru dodaje warzywa pokrojone w kosteczke i przysmazone na patelni oraz ziarna quinoa. Wszystko to gotuje przez okolo 20 minut, po czym doprawiam do smaku.

Proste, prawda? Zupe podaje z ‘polskim’ chlebem posmarowanym boliwijskim maslem, ale mozna ja podawac z czymkolwiek:) Jezeli nastepnego dnia zupa troche za bardzo sie zagesci (quinoa wciaga wode), dodaj odrobine wody i dopraw do smaku.

_MG_9336

Smacznego!

Wiecej o super – odzywczej quinoa —> tu.

***

Peanut soup is one of the tastiest Bolivian dishes. The best so far I ate at ‘mercado‘ in Potosi, for 5 bs.! In Santa Cruz I was trying cream soup version, but it wasn’t my favourite – I prefer when something swims in the soup. And there are lots of swimming ingredients in a traditional sopa de mani, too many – beside the meat and vegetables, we find there also some overcooked pasta, soggy french – fries, and even rice!

I decided to experiment a bit and create my own version of this dish. After rejecting the last three ingredients, which according to me don’t go together, the soup would be too watery. So I came up with the idea (maybe not so original after all) of the sopa de mani with quinoa, which has an excellent thickening properties:)

The experiment was successful and this soup stayed in our weekly menu, becoming my Freddy’s favourite dish. Especially, during the grey, wet and cold days like today.

And so, the recipe for about 4 – 6 servings looks more less like this:
1 cup of raw powdered peanuts
1 white onion and 1 garlic clove
1 carrot and 1 potato (optional)
1/2 cup peas
1 stalk of celery (optional)
1/2 red bell pepper

about 1/ 2 cup of black quinoa
beef on the bone, pieces of chicken or vegetable broth (for vegetarian version)
salt, pepper, cumin, oregano, parsley and a pinch of locoto to taste.

You may ask – where do you get raw (white) powdered peanuts? Well, I buy it  in the store, but I came to the conclusion that much better = more tasty would be a soup with roasted peanuts! Unsalted, of course. I also read that peanut butter can be used, with which I will certainly experiment when I return to Europe, because here the peanut butter is way too expensive.

Instead of locoto you can use chilly powder, and in place of of black quinoa – the white one. I prefer the dark variety (black or red), for their more distinct nutty taste. Dark grains look also more interesting in the ”beige’ colour soup:) You can also ‘colour up’ your soup by adding some tomato (or tomato paste) together with other vegetables.

The preparation is simple: first I cook a meat and the nutty powder, previously diluted in a bit of water (I learnt that raw nuts should be cooked for a long time before eating!), then I separate meat from the bones and cut into pieces. I add them to the broth together with vegetables cut into cubes and fried briefly in the frying pan and then quinoa. I boil all this for about 20 minutes and season the soup to my taste.

Easy, isn’t it? I serve the soup with the ‘Polish’ bread and Bolivian butter but you can serve it with everything you like:) If the soup gets too dense the next day (quinoa absorbs the water) – just add more water add spices.

Bon appetit!

More about super(food) nutritious quinoa —> here.

Bolivian Cuisine I *** Kuchnia boliwijska I : ‘Tierras Bajas’

Wspominam ostatnio duzo o jedzeniu, ale jakze inaczej, skoro wlasnie zakonczyl sie ‘Mes de la Cocina Boliviana’ (miesiac kuchni boliwijskiej), pelen przeroznych imprez odbywajacych sie na terenie calego kraju! Z tej tez okazji, postanowilam przyjzec sie blizej tradycjom kulinarnym roznych regionow Boliwii, a z pomoca przyszedl mi skromny katalog, ktory rozdawano w supermarkecie oraz strona internetowa: http://www.cocinaboliviana.com/.

mes%20de%20la%20cocina%20boliviana%202013[1]

Kuchnia Boliwii jest bardzo bogata, na co zlozylo sie  polozenie geograficzne kraju, jak i jego historia. Tradycje rodzime – Inkaskie, mieszaja sie z wplywami hiszpanskio-mauretanskimi. Tereny Boliwii byly zamieszkale juz 20.000 lat temu, a ok. 220 r.p.n.e. kolo jeziora Titicaca wyksztalcila sie cywilizacja Tiwanaku, ktorej techniki uprawy roli byly bardzo zaawansowane. Wraz z przybyciem konkwiskadorow, ludy Boliwii poznaly skladniki, bedace podstawa przyszlej kuchni kreolskiej, tj.: pszenica, wieprzowina, baranina, drob i wolowina. Potrawy rodzime, europejskie i arabskie, a nawet afrykanskie, swiadcza o roznorodnosci etnicznej  i kulturowej Boliwii.

Geograficznie Boliwia dzieli sie na trzy obszary:

  • Tierras Bajas / Orient (rejony tropikalne i sawanny)
  • Tierras Altas / Zona Andina (Altiplano, tereny gorzyste)
  • La Region de los Valles / Zona Subandina (doliny polozone pomiedzy lasami tropikalnymi a Andami)

Tierras Bajas, gdzie obcnie mieszkamy, stanowi najwiekszy ekoregion Boliwii (59%). Amazionia, lasy Chiquitanii, Panatal i Chaco, pokrywaja polnocno – wschodnie polacie kraju, z ktorych utworzo departamenty: Santa Cruz, Beni i Pando. Rowniez w regionach La Paz, Chochabamby i Tarija, znajduja sie obszary nisko polozone, jak Yungas i Chapare.

Orient charakteryzuje sie klimatem tropikalnym i subtropikalnym, ktory zapewnia niezwykla bujnosc i roznorodnosc roslinnosci oraz ogromna ilosc skladnikow spozywczych. W tym rejonie kultywuje sie przede wszystkim: soje i rzepak, trzcine cukrowa, drzewa cytrusowe i innych owocow tropikalnych, zboza i warzywa. Beni i Pando (z centrami w Riberalta, Rurrenabaque i Cobija) produkuje rowniez owoce amazonskie, takie jak: cupuazú (spowinacony z kakao) pachnacy czekolada i ananasem, smakujacy gruszka z bananem – wykorzystywany glownie w produkcji deserow i napojow (oraz balsamow nawilzajacych). Probowalam i polecam! W Trynidadzie zas mozna sprobowac Tucunare (peacock bass) – teczowego okonia.

adepara.pa.gov.br

Fot. adepara.pa.gov.br

Santa Cruz, polozona na granicy trzech ekosystemow, posiada wiele typowych dan – la Cocina Cruceña, promowana jest przez stowarzyszenie Gastrocruz, organizujace liczne szkolenia i wystawy. Ciewawe jest jednak to, iz mimo dostepnosci tylu warzyw i owocow, potrawy tradycyjne sa do siebie podobne – niemal wszystkie skladaja sie z miesa, ryzu, bananow, juki i papas fritas (frytek). Do tego, na stole nie moze zabraknac llajua, czyli pikantnego sosu z locoto.

Przykladowe dania typowe dla orientalnej czesci Boliwii to:

  • Cuñapé: mala okragla buleczka, pieczona z maki juki (almidón) z serem w srodku, podobna do kolumbijskiej la almojábana, w jezyku guarani znaczaca tyle co ‘mala kobitka’ (mujer pequeña).

?????????????????

Fot.queriquavida.com

  • Locro: rosol z kury z ryzem i bananem (tzw. platano, ktory musi byc ugotowany).
  • Majadito: wodnisty ryz z suszona wolowina (charque), salatka z pomidorow, cebuli i jajka, serwowany ze smazonym platano; pochodzi z czasow konkwisty i przypomina hiszpanska paelle. Bardziej polecam majadito seco (suche)!

opinion.com.bo

Fot. opinion.com.bo

  • Masaco: zielony banan z charque albo chicharonem (suchymi, dlugo smazonymi kawalkami miesa wieprzowego).
  • Pacú: smazona ryba rzeczna w przyprawach.
  • Pan de arroz (empanada de arroz) – miekka buleczka z maki ryzowej, smazona na glebokim tluszczu z serem (bialy ser, czesto niepasteryzowany, w fromie surowej moze byc przyczyna zatrucia pokarmowego!), zawinieta w lisc banana. Moje ulubione:)

elsol.com.bo

Fot. elsol.com.bo

  • Patasca: zupa z mote (rodzaj duzej kukurydzy) gotowana na poglowiu wieprzowym, z kawalkami miesa i colorante (barwnikiem czerwonym, rodzajem ostrej przyprawy).
  • Roscas paraguayas: pieczone paczki z maki almidón (z juki).
  • Surubí: smarzona ryba rzeczna (troche mulasta).
  • Zonzo: juka zmielona (molida) z serem i grilowana na patyku.
  • Tamal, Huminta: kawalki kukurydzy zawinietej w liscie, pieczone w piekarniku.
  • Pacamuto de res: pieczona wolowina, ryz z serem i salatka z pomidorow i cebuli.
  • Parrillada de res (churrasco): kawalki wolowiny grilowane razem z podrobamy (flaki, krowie wymiona) i kielbaskami. Ta popularna w churrasqueriach potrawa, zamawiana na kilka osob i podawana z wodnistym ryzem i surowka, wyglada troche nieapetycznie:)

ifood.tv

Fot. ifood.tv

  • Bife chorizo: gruby kawalek pieczeni wolowej z salatka.
  • Coto relleno: skora z szyi kury, nadziewana podrobami kurczaka (!)
  • Jochi pintao: podobne do chicharon.
  • Locro carretero: gesta zupa z suszonego miesa (charque).
  • Mamona: grillowane mieso wolowe.
  • Relleno: ryz i mieso mielone gotowane w jelitach.
  • Empanadas de carne: pierog z piekarnika z kawalkai miesa, marchewka ziemniakiem i jajkiem, w sosie wlasym.
  • Gelatina de pata: galaretka z dlugo gotowanej wolowiny, mieszanej z mlekiem i cukrem.
  • Caldo de peta: zupa z … zolwia.
  • Palometa frita: pieczona pirania.
  • Carne de monte (gorskie mieso) – z jelenia, sarny (hurina), paki czyli rodzaju duzego gryzonia (jochi pintao), pekari czyli dzika (taitetú).
  • Masaco de yuca y chicharon – puree z juki z chicharonem.

Desery:

  • Cuajadilla: maslanka z miel de caña (syrop z trzciny cukrowej, nazywany tutaj miodem).
  • Gelatina de pata: udziec wolowy w galaretce (!).

Napoje:

  • Ambrosía: swieze krowie mleko z odrobina Singani (napoj alkoholowy z bialych winogron, klasykowany jako brandy) produkowany w Tarija i okolicach, uznawany za narodowy alkohol Boliwii).
  • Sucumbe: mleko z cynamonem i cukrem, z Singani, serwowane na cieplo.

La cocina tipica (kuchnia narodowa), serwowana jest w wielu restauracjach, ale najpopularniejszymi w Santa Cruz sa ‘Casa del Camba’ i ‘Casa del Campo’. Mimo iz za glowne danie trzeba tam zaplacic od 50 bs., to restauracje te sa niemal zawsze pelne. Miejscowych i turystow przyciaga nie tylko jedzenie, ale rowniez muzyka na zywo i tradycyjny wystroj. Ja osobiscie miejsc tych nie polecam (za duzo ludzi, za duzy halas, no i nie przepadam za kuchnia tradycyjna), ale na pewno chociaz raz warto jest sie tam wybrac.

***

I am writting recently a lot about food, mainly because of ‘ Mes de la Cocina Boliviana ‘ (The Month of Bolivian Cuisine), full of all sorts of events taking place across the country, that has just ended ! On this occasion, I decided to have  a closer look at culinary traditions of different regions of Bolivia, with a help of a modest catalog, which was distributed at the supermarket and the event’s website : http://www.cocinaboliviana.com/.

Bolivian cuisine is as rich as country’s history and geographical location. Indigenous traditions of Incas are mixed with Spanish – Moorish influences. Areas of Bolivia were inhabited 20,000 years ago and about 220 BC, Tiwanaku civilization, whose farming techniques were well advanced, evolved near Lake Titicaca . After the arrival of conquistadors, the people of Bolivia became familiar with new ingredients, forming a future Creole cuisine: wheat, pork, lamb, poultry and beef. Indigenous, European, Arabic  and even African dishes , testify to the diversity of the Bolivian culture.

Geographically, Bolivia is divided into three areas:
Tierras Bajas / Orient (areas of tropics and savannahs)
Tierras Altas / Zona Andina (Altiplano , the highlands)
La Region de los Valles / Zona Subandina (valleys located between tropical forests and the Andes)

Tierras Bajas, where we live now, is the largest ecoregion of Bolivia ( 59%). Amazonia, forests of Chiquitania, Panatal and Chaco cover north – eastern parts of the country, ie. departments of Santa Cruz , Beni and Pando. Also the regions of La Paz, Tarija and Chochabamba, contain low-lying areas such as the Yungas and Chapare .

Orient is characterized by tropical and subtropical climate, which provides extraordinary abundance and variety of vegetation and a vast quantity of food ingredients. In the area are cultivated mainly: soy and oilseed, sugar cane, citrus trees and other tropical fruit, cereals and vegetables. Beni and Pando (with centers in Riberalta, Rurrenabaque and Cobija) produce Amazonian fruit such as: cupuazú (from the same family as cocoa) smelling of chocolate and pineapple, tasting like pear with a banana – beeing used mainly in the production of desserts and beverages (and body balms). I tried and I recommend it ! In Trinidad vivitors can try Tucunare (peacock bass).

Santa Cruz , located at the border of three different regions, has many typical dishes – La Cocina Cruceña is promoted by the association called Gastrocruz, that organizes numerous training courses and exhibitions. Interestingly, despite of abundance of vegetables and fruit, all tradicional dishes are very similar, consisting of: meat, rice, bananas, yucca and papas fritas (french fries), served always with llayua (hot souce).

This is a list of some of the dishes from oriental part of Bolivia:

Cuñapé : small round bun, made of yucca flour ( almidón ) with cheese in the middle, similar to the Colombian la almojábana, in guarani language it means ‘little woman’ (mujer pequeña). Very good.
■ Locro : chicken broth with rice and banana (platano – a banana , which must be cooked)
Majadito : watery rice with beef jerky (charque), served with tomatoes and onions salad, egg and fried platanos; dates back to hispanic times and reminds of Spanish paella. I like more majadito seco (dry one).
■ Masaco : green banana with charque or chicharon ( dry, spiced  pieces of pork meat, fried for a long time in their  own fat)
Pacu: fried river fish in spices.
Pan de arroz ( empanada de arroz ) – deep fried bun made with rice flour and cheese (white cheese , often unpasteurized , eaten raw by tourist may be the cause of severe food poisoning ! ) , wrapped in a banana leaf . My favorite :)
■ Patasca : soup with mote (a kind of large corn) in the stock of pork, cooked with pieces of meat and colorante (red dye, kind of spices) .
■ Roscas paraguayas : kind of donouts baked with almidón flour.
Surubí : fried river fish.
■ Zonzo : ground yucca (molida) with cheese, grilled on a skewer .
■ Tamal , Humint : pieces of corn wrapped in leaves , baked in the oven.
■ Pacamuto de res: roast beef , rice with cheese and salad with tomatoes and onions.
Parrillada de res ( churrasco ) : slices of grilled beef and ribs with giblets and sausages. This popular dish is served in churrasquerias , shared by few people, served with watery rice and salad. To me it looks a little unappetizing :)
Bife Chorizo ​​: a thick piece of roast beef with tomato salad.
■ Coto rellenos : skin from the neck of chicken, stuffed with chicken giblets (!)
■ Locro Carretero : a thick soup of dried meat (charque) .
■ Mammon : grilled beef.
■ Relleno : rice and minced meat cooked in the intestines.
Empanadas de carne : small pie with meat, potato, carrot and egg in own sauce.
Caldo de pet : turtle soup .
Palometa frita : roasted piranha .
Carne de monte (mountain meat ) – deer, roe deer ( Hurin ), lowland paca – kind of a big crate rodent (Jochi pintao), collared peccary just like wild boar (taitetú).
■ Masaco de yuca y chicharon – mashed yucca with chicharon .

Desserts:
■ Cuajadilla : buttermilk with miel de Caña (sugar cane syrup , called here honney ) .
■ Gelatina de pata : jelly with long- cooked beef , mixed with milk and sugar (!).

Drinks :
■ Ambrosia: fresh cow’s milk with a bit of Singani (white grapes alcoholic drink, classified as brandy, produced in Tarija and the surrounding area , which is considered the national drink of Bolivia ) .
■ Sucumbe : milk with cinnamon and sugar, with Singani, served warm.

La cocina tipica  (national cuisine) is served in many restaurants, but the most popular in Santa Cruz are the ‘Casa del Camba ‘ and ‘Casa del Campo ‘ . Even though you have to pay 50 bs. for a main course, the restaurants are almost always full. Locals and tourists are attracted not only by food, but also live music and traditional decor. I personally do not recommend these places (too many people,  too much noise, I am not a fan of Camba food), nevertheless it’s worth to visit one of them at least once.

Bolivia: McDonald’s – free country *** Dlaczego McDonald’s zbankrutowal w Boliwii?

McDonald’s opuścił Boliwie już w 2002 roku, po pięciu ‘chudych’ latach, ale dopiero stosunkowo niedawno faktem tym zainteresowali się ludzie na całym świecie. Powodem tak późnego nagłośnienia tego tematu może być film, który powstał w roku 2011 – ”Por que quebro McDonald’s en Bolivia,”  (”Dlaczego McDonald’s zbankrutował w Boliwii?”).

McDonald’s has left Bolivia in 2002, after five years of operation, due a lack of profits, but only recently this fact caught an attention of people all over the world . The reason for this sudden interest in the topic can be a movie , made in 2011 – ” Por que quebro McDonald’s en Bolivia ” (” Why McDonald’s failed in Bolivia ? ‘) .

Mcdonalds-Bolivia

Foto: remezcla.com

Dlaczego wiec McDonald’s, chyba najbardziej popularny fast food na całym świecie, nie zagrzał długo miejsca w Estado Pluronacional? Tutaj pojawia się wiele teorii, w tym teorii spiskowych, ale tak naprawdę wiele czynników wpłynęło na taki stan rzeczy.

Why, then McDonald’s, probably the most popular fast food chain restaurants around the world , did not stay long in Estado Pluronacional ? There are many theories , including conspiracy theories , but really a lot of factors contributed to this state of affairs .

  • Sami Boliwijczycy mówią, iż fast food nie przyjął się w ich kraju, ponieważ tradycyjnie ich potrawy są o wiele zdrowsze. Poza tym, są oni kulturowo przyzwyczajeni są do tzw. slow food, czyli powolnego jedzenia, przygotowanego starannie i higienicznie. Z jednej strony jest to prawda – Boliwijczycy uwielbiają jeść dużo, ale posiłek rozłożony jest na części, urozmaicony rozmowa, śpiewami, czy nawet tańcem (w lokalnych restauracjach). Troche jak dzień pracy przerwany sjesta.

Z drugiej jednak strony, ulice miast i miasteczek usiane są, szczególnie po zmierzchu, budkami i wózkami z tradycyjna comida rapida (fast food) – burgerami, kiełbaskami, ozorkami pływającymi w skwierczącym tłuszczu niewiadomego pochodzenia. Do tego biała bulka, sałata, pomidory i cebula, przygotowane na najruchliwszych skrzyżowaniach, w smogu wydobywającym się z przejeżdżających obok samochodów. Szybko i tanio, ale czy zdrowo i higienicznie?

■  Bolivians say that fast food is not popular in their country, because traditionally their meals are much healthier. In addition, they are culturally accustomed to so called slow food, prepared carefully and hygienically. On the one hand, this is true – Bolivians love to eat a lot, but the meal usually is spread in a time, enjoyed with conversation, singing, or even dancing (at local restaurants). A bit like working day interrupted by siesta.

But on the other hand, the streets of towns and cities are dotted, especially after dark, with booths and carts serving traditional comida rapida ( fast food ) – burgers , sausages and tongues floating in sizzling fat of unknown origin, with an addition of white bun, lettuce, tomatoes and onions, prepared on the busiest crossings in the exhaust from the cars and busses driving past. Fast and cheap, but healthy and hygienic ?

  • Nie bez znaczenia jest tez cena W McDonald’sburgery kosztowały zapewnie ok. 20-50 bs. (tyle trzeba zapłacić w Burger Kingu), a podobna kanapka z ulicznego stoiska kosztuje 5 – 10 bs. Niezla różnica, prawda?
  • Niektórzy mówią, ze menuw McDonald’s nie spotkało się z aprobata Boliwijczyków, ale dopiero co wspomniałam Burger Kinga, który radzi sobie całkiem dobrze w kraju Inków. Dodam do tego Subway, który jest obecny np. na lotniskach (choć jeden obok naszego apartamentu niedawno przekształcił się we ‘Yourway‘:)

■ The price of food is a very significant factor. The McDonald ‘s burgers costed about 20-50 bs. (so you have to pay at Burger King) , and a similar burger from a street stand costs about 5 – 10 bs . A huge difference , right?

■ Some say that the menu at McDonald’s was not of taste of Bolivians , but even just mentioned Burger King is doing quite well in the country of Incas. I would add to this Subway, present at the airports (however, the one next to our apartment recently transformed into a ‘ Yourway ‘) .

Jakby nie było, restauracje McDonald’s są mniej więcej w tym samym stylu, co powyżej wspomniane, czyli takie bezosobowe i kliniczne, w typie: zjeść i wyjść, a ceny podobne. W czym wiec zawinił McDonald’s?

Moreover, McDonald’s restaurants are more or less in the same style as the above mentioned fast food chains: impersonal and clinical, ‘eat and go out’ type , and prices alike. How so McDonald’s failed ?

Moj Freddy na to pytanie odpowiedział bez zastanowienia: Burger King jest smaczniejszy niż McDonald’s, dlatego iż używa ‘flame grill’ (czyli ze mięso pachnie dymem). A po krótkim zastanowieniu dodał, ze marze za prawa do franchaise’u McDonald’s są zapewne wyższe niż w innych fast foodach, i ich właściciele po prostu się nie wypłacali. Ma to sens, prawda?

My Freddy answered that question without hesitation: because Burger King is tastier, as it uses flame grill to prepare meat. And Bolivian people love their meat smokey. And after a while, Freddy added that McDonald’s franchise is probably too expensive to make ends meet in country like Bolivia. Makes sense, doesn’t it?

  • Przeglądając fora internetowe, natknęłam się również na taki oto komentarz:
  • Browsing the forums , I came across such a comment :

The true reason they hate fast food is because they hate anything from America. Bolivia is one of the leaders in cancer death rate. I still have not heard of a Bolivian Native that didn’t die of cancer. They barely eat any vegetables. These articles are making it sound like Bolivians are sooo healthy. They hate fast food for the wrong reasons: racism. Everyone should hate fast food because it’s unhealthy. If you visit Bolivia do Not tell them you’re an American. I know how they react.

W wolnym tłumaczeniu: Boliwijczycy nienawidzą wszystkiego, co pochodzi z USA. Nienawidzą wiec fast foodu z powodów rasistowskich, nie dlatego, iż jest on niezdrowy. Prawda to, czy nieprawda, ze McDonald’s padł ofiara nienawiści? Cóż, Burger King czy Subway tez są z Ameryki Północnej, ale może faktycznie ich nazwy nie kojarzą się tak bardzo z imperializmem, jak stary dobry McDonald (którego nazwisko pochodzi notabene ze Szkocji).

Faktem jest, iż biedniejsza cześć społeczeństwa nie przepada za Stanami Zjednoczonymi, a ta niechęć potęgowana jest indoktrynacja rządu Evo Moralesa, ale ta bogatsza cześć, zapatrzona jest w Amerykę jak w obrazek. Dowody? Ulice większych miast, szczególnie Santa Cruz, zapełnione są drogimi butikami o nazwach anglojęzycznych, jak np. Dash, znany z reality show o rodzinie Kardashian, a najpopularniejszym kierunkiem na wakacje stało się ostatnio Miami (Disneyland i te sprawy). Mogą tutaj nie lubić Amerykanów, ale z cala pewnością Boliwijczycy uwielbiają amerykański styl życia!

The comentator didn’t really get cancer rates and vegetables part correct, but is it true or false that McDonald’s was the victim of hate? Well, Burger King and Subway are also from North America , but maybe their names are not so associated with imperialism as much as the good old McDonald’s (which name in fact comes from Scotland).

Poorer part of society doesn’t actually like the United States, and this reluctance is compounded by indoctrination of government of Evo Morales. But the richer part is staring in America as at the picture. Evidence ? Streets of the big cities , especially Santa Cruz, are filled with expensive boutiques arunder the English names, such as Dash, known for the Kardashians’ reality show, and the most popular holiday destination recently became Miami (Disneyland and stuff ). They may not like Americans, byt they definately love an American lifestyle!

DSCN1104

Może wiec McDonald’s był za drogi dla uboższej części społeczeństwa i za tani dla bogatych? W końcu w Europie i Ameryce jest to najtańsze jedzenie na rynku, nastawione głownie na niezamożnych klientów, młodzież czy turystów, chcących zjeść ‘dobrze’, szybko i tanio. W Boliwii zaś szybko i tanio można zjeść na bazarze czy wprost z ulicy, a od droższych restauracji wymaga się bardziej kreatywnego menu i lepszej obsługi niż typowy McDonald’s ma do zaoferowania.

And so, maybe McDonald’s was too expensive for the poorer part of society and too cheap for the rich ? In the end, in Europe and America, it is the cheapest fast food on the market, focused mainly on low-income customers , young people and backpackers, who wish to eat ‘ well ‘, quickly and cheaply. In Bolivia, quickly and cheaply you can eat at the market or directly from the street, and the more expensive restaurant requires a more creative menu and a better service than the typical McDonald’s has to offer.

Boliwia nie jest jedynym krajem wolnym od McDonald’s. Źródła donoszą, iż restauracja ta ‘uciekła’ również z Jamajki.

* Bolivia is not the only country free from McDonald’s . Sources report that the restaurant has ‘ escaped ‘ also from Jamaica.

Źródła/ Sources: klik & klik.

‘Tea Time’

Do Boliwii przyszla zima – ktora szczegolnie daje sie nam we wznaki w normalnie upalenej Santa Cruz. Temperatura utrzymuje sie okolo 20 stopni C w dzien, ale przy wilgotnosci powietrza powyzej 70% wydaje sie, ze jest duzo zimniej. A moze po prostu przyzwyczailismy sie do temperatur powyzej 30 stopni? Przeraza mnie troszke wizja powrotu na Stary Kontynent, pod wzgledem pogodowym oczywiscie:)

Temperatury zimowe wplynely bardzo na nasze zycie – w  nocy spimy pod kocem i kurtkami, ubrani w spodnie, swetry i skarpetki; nie plywamy od jakiegos czasu w basenie,  nie wypijamy juz hektolitrow wody z lodem i nie pocimy sie przez 24 godziny na dobe:)

Niezastapionym remedium na chlody stala sie goraca herbata!

_MG_3136

Boliwia oduczyla mnie picia herbaty po ‘irlandzku’ – bardzo mocnej, niemal czarnej i zawsze z dodatkiem mleka. Tutaj takiej herbaty po prostu nie ma. Musialam wiec zastapic moj ulubiony napoj czyms miejscowym i na szczescie nie szukalam zbyt dlugo, bowiem od razu przypadla mi do gustu czarna herbata ‘Windsor’ z cynamonem i gozdzikami. ”Windsor’ to bodajze najpopularniejsza marka herbat w Boliwii, o szerokim asortymencie. Z herbatek ziolowych niezastapiana jest oczywiscie ‘koka’ i ‘anyzowka’ – dzialajace zbawiennie na ukladpokarmowy. Trudniej natomiast jest tutaj znalezc dobra herbatke mietowa…

W Santa Cruz, gdzie osiedlilo sie wielu Chinczykow, znalezlismy za to najpyszniejsza zielona herbate. Przy okazji dowiedzielismy sie, ze za najlepsza trzeba placic grube pieniadze, ale nam wystarczyla ta kupiona w supermarkecie za okolo €3 – z dodatkiem kwiatu jasminu.

Ostatnio na bazarku zas przebojem staly sie ‘jamajskie kwiaty’ – czyli po prostu kwiaty hibiskusa, ktore kupujemy na sztuki (5 za 10bs.) – a w domu przyzadzamy z nich cudnie aromatyczna, lekko kwaskowata, krwistoczerwona herbatke – podobno niesamowity antyoksydant.

_MG_3145

A co do herbatki?

Nie ma to jak ‘Ciasteczka Freddiego’! Domowej roboty – kruche, lekko waniliowe i z duza iloscia najlepszej ciemnej czekolady ‘Para Ti’ z Sucre. Najsmaczniejsze sa zaraz po wystygnieciu, kiedy czekolada znajduje sie w stanie pol-plynnym:).

_MG_3450

***

Winter came to Bolivia and although the temperature remains above 20 degrees C during the day, with the humidity above 70% it feels a lot colder. Or maybe we just got used to temperatures over 30 degrees? I am scared a bit about coming back to Europe, in terms of weather, of course :)

Winter temperatures affected of our lives a lot – at night we sleep under the blanket covered with our jackets, wearing pants, sweaters and socks. We stopped swimming in the pool some time ago, don’t drink hectoliters of water with ice as we no longer sweat for 24 hours a day: )

And when cold – there is nothing better than a cup of hot tea!

In Bolivia I quit drinking ‘Irish’ style tea – very strong (almost black) and always with milk. Here the tea is different. So I had to replace my favorite drink with something local and luckily I wasn’t looking for it too long, because I immediately fell in love with black tea ‘Windsor’ with cinnamon and cloves. ” Windsor ‘is probably the most popular brand of tea in Bolivia and offers a wide range of products. From herbal teas we drink ‘coka‘ and ‘anis‘ – great for digestion problems. I only miss a good mint tea…

In Santa Cruz, where many Chinese people live, we found the best green tea. We also learned that for the best chineese tea you have to pay a lot of money, but for us was enough the one we bought at the supermarket for about € 3 – with the addition of jasmine flower.

Winter is probably a season for ‘Jamaican flowers’ (Hibiscus) that are sold on every street fruit stand. We buy them by the piece – 5 for 10 bs.  and at home we prepare a wonderfully aromatic, slightly sour, bloody-red tea – apparently great antioxidant.

And what we serve with tea?

There is nothing like ‘Freddy’s Cookies’! Homemade – crisp, light, with a slight vanilla scent and with a lot of the best dark chocolate from ‘Para Ti’ of Sucre. The best are eaten when the chocolate is hard on outside and melted inside :)

_MG_3476

Palta, paltita, ‘Alligator Pear’, smaczliwka…

Mowa oczywiście o ‘Persea Americana’ czy po prostu AWOKADO – owocu, który stal się ostatnio moim ulubionym warzywem:) Czasem zapominam, ze w Boliwii używają wywodzącej się z języka keczua nazwy ‘palta‘, co przynosi komiczne sytuacje podczas zakupów na bazarku.

Pierwszy raz spróbowałam awokado będąc na Erasmusie w pięknym włoskim Lecce i przyznam, ze wraz z koleżanką zupełnie nie miałyśmy pojęcia ‘z czym to się je’. Dziwny wygląd, jeszcze dziwniejszy smak (a właściwie jego brak) i ta maślana konsystencja spowodowały, ze awokado wylądowało na naszych twarzach! Tak, pamiętaliśmy, ze można z niego zrobić maseczkę:)

We are talking, of course, about the ‘Persea Americana’ or simply AVOCADO – fruit, which recently became my favorite vegetable :) Sometimes I forget that they call it ‘palta‘ in Bolivia, name derived from Quechua language, and I always have some comic situation on the market trying to buy ‘avocado’:)

The first time I have tried avocado was while studying in Italy and I admit, together with a friend we had no idea ‘how to eat it’. Eventually, because of its strange appearance, even stranger taste (or lack of it) and its buttery consistency, the avocado landed on our faces! Yes, we remembered that we can use it as a face mask:)

Na bazarku w Cochabambie czy Santa Cruz można spotkać wiele odmian tego owocu. Zazwyczaj kojarzony z kolorem zielonym, czasem może być brązowy lub niemal czarny, o grubej lub cienkiej chropowatej skorce, większy lub mniejszy, okrągły lub podłużny. W środku zaś zielony lub żółty. Nieraz trudno się ‘połapać’ w tych różnościach, a na pytanie ‘która palta jest najsmaczniejsza’, sprzedawczynie zgodnym głosem odpowiadają, ze wszystkie smakują równie dobrze:)

Awokado nie jest najtańsze – od 5 do 10 bs., ale starcza na 2 dni. Trzeba uważać i nie kupować podejrzanie tanich okazów, tak ja my swego czasu, kiedy to upolowaliśmy 5 dorodnych zielonych owoców za 10 bs. Niestety okazały się one niedojrzale i po tygodniu ‘leżakowania’ zaczęły się psuć… Teraz wybieramy tylko dojrzale okazy, o miękkiej skorce.

On the markets of Cochabamba and Santa Cruz you can meet a lot of varieties of this fruit. Usually known as green, sometimes it can be brown or almost black, with a thick or thin rough skin, larger or smaller, round or oblong. Green or yellow inside. When asked: ‘which one is the tastiest’, sales women always say that all taste equally good :)

Avocado isn’t the cheapest – it costs from 5 to 10 bs., but it lasts for two days. You have to watch out and do not buy cheap ones –  one day we bought five green avocados for only 10 bs. Unfortunately, they proved to be very immature and after a week the began to spoil… Now we select only mature specimens with soft skin (but not too soft!).

A wiec – ‘z czym to się je’?

Zaczęliśmy od dodawania kawałków awokado do prostej sałatki pomidorowej, z cebula, oliwa z oliwek i octem balsamicznym. Tym samym, potrafiliśmy zjeść cale awokado do kolacji, aż do czasu kiedy ciocia F. poczęstowała nas ‘guacamole‘. Od tego czasu jemy wiec awokado w postaci gęstej papki z dodatkiem super ostrego ‘locoto’ i soku z cytryny (żeby miąższ nie ściemniał), a stosujemy je jako podstawę kanapek zamiast masła czy majonezu. Pyszne, ładnie wyglądające, zdrowe i ekonomiczne – starcza na  co najmniej dwa dni!

So , how do we eat it?

We started by adding pieces of avocado to a simple tomato salad with onions, extra virgin olive oil and balsamic vinegar. Thus, we were able to eat a whole avocado for a dinner! Then, F’s aunt treated us with ‘guacamole‘ and since that time we only eat mashed avocados with the addition of hot ‘locoto’ and lemon juice (to stop it from getting dark), and we use the paste as a base for the sandwiches (instead of butter or mayonnaise). Delicious, nice-looking, healthy and economical – lasts at least two days!

_MG_1990

_MG_1994

_MG_1986

Niedawno dostałam olśnienia i zamiast obierać awokado ze skorki, co przy mazistości zielonego miąższu było całkiem trudne, przekrajam owoc na poł, wyjmuje wielka pestkę i wydłubuję miąższ łyżka. Bije się przy tym po głowie za to, ze wcześniej na to nie wpadłam, tym bardziej, ze właśnie w ten sposób spożywam owoce kiwi czy marakuji:) Prosto, szybko, czysto i ekonomicznie, ponieważ nie traci się przy tym ani grama cennego miąższu.

Tym smacznym i prostym sposobem obniżamy sobie poziom złego cholesterolu we krwi oraz ‘pakujemy’ się dobrymi kwasami tłuszczowymi, witaminami B, E i K, i wielkimi ilościami potasu! Polecam!

Recently I got dazzled and instead of peeling avocados, which was quite difficult because of its slammy pulp,  I just cut the fruit in half, taking out the green flesh with a spoon. It’s amazing I haven’t thought of it earlier, even if I eat in the same way kiwi and passion fruit :) This way of preparing avocado is simple, quick, clean and economical, because we don’t leave any of its butter pulp.

As they say, by eating avocado, we can lower the level of bad holesterol and ‘pack’ our body with good fatty acids, vitamins B, E and K, and large quantities of potassium! Highly recommended!

_MG_2004

P.S. A pamiętacie te piosenkę ‘Dubska‘ (dla ucha i brzucha!)? / P.S. There is a nice song that goes well with the subject of this post (by Polish reggae band ‘Dubska‘) – something for the EAR and BELLY;)