About the Boy Who Run Away *** O chłopcu, ktory uciekł z domu

Niektórzy z was zapewne pamiętają piosenkę “La La La“, wydaną w roku 2013 przez brytyjskiego producenta Naughty Boya, śpiewaną przez Sama Smitha. Utwór ten został numerem jeden w 26 krajach, w tym UK. Jednak dla mnie, nie sama piosenka, którą notabene bardzo lubię, ale teledysk do niej jest najbardziej interesujący. Wyreżyserowany przez Iana Pons Jewella i filmowany w różnych niesamowitych miejscach Boliwii: La Paz, Salar de Uyuni i Potosi. Na koncepcję teledysku wpłynęła historia Czarnoksiężnika z Krainy Oz oraz starej boliwijskiej legendy o demonie ‘El Tio‘, która również opiera się na magicznej podróży dziecka.

Some of you have probably heard the song ‘La La La’ released in 2013 by British producer Naughty Boy and featuring vocals from Sam Smith. The track reached number one in 26 countries, including on the UK Singles Chart. I like the song itself but the most important and interesting for me, is the video, directed by Ian Pons Jewell and shot in various stunning Bolivia’s locations: La Paz, Salar de Uyuni and Potosí.  The concept of the video was influenced by the story of ‘Wizard of Oz’ and an old Bolivian legend of the demon El Tio, which also focuses on a child’s magical journey. 

Był sobie kiedyś niesłyszący chłopiec, który żył razem z ojcem alkoholikiem. Po kolejnej awanturze, uciekł on z domu i zamieszkał na ulicy, gdzie zaprzyjaźnił się z bezdomnym psem. Po pewnym czasie, odkrył on talent do dostrzegania problemów innych ludzi i uzdrawiania ich swoim glosem. Pewnego dnia natknął się na człowieka, kamieniowanego przez mieszkańców wioski. Zaśpiewał on dla mężczyzny i uzdrowił jego serce. Razem z psem, poszli dalej w świat, gdzie spotykali zdeformowanego fizycznie człowieka, odrzucanego przez społeczeństwo. Chłopiec zaśpiewał także dla niego, uzdrowiajac jego ducha i umysł. Okazało się, że oszpecony mężczyzna został przeklęty przez demona El Tio, za to, ze nie chciał oddać mu swojej duszy. Musiał on opuścić górniczą wioskę, znajdującą się niedaleko pustyni, w której demon zamieszkał. El Tio był władcą podziemi, któremu śmiertelni ludzie oferowali prezenty, dla ochrony lub by złagodzić jego gniew. Mężczyzna powiedział, że każdy, kto słyszał głos demona, od razu znajdował się pod jego kontrolą. Chłopiec był głuchy i nie mógł usłyszeć demona, postanowił wiec uratować ludzi spod jego wpływu swoim głosem. Gdy dotarli na miejsce, chłopiec z ciężkim sercem, pożegnał swoich przyjaciół – dwóch mężczyzn i psa, i zszedł pod ziemię. Gdy spotkał demona, użył swojego głosu by go pokonać. Niestety, nie mógł ani wyleczyć, ani zniszczyć demona, więc postanowił zostać na zawsze w ciemnej kopalni, śpiewając dla El Tio, by odciągnąć go od przeklinania innych.

There was once a deaf boy who escaped his abusive home and found a stray dog to keep him company. After living on the streets for long time he discoved that he had a special talent of perceiving people’s troubles and he could heal them with his voice. Once he found a man that was being stoned by the villagers. He sung to the man and healed his heart. Afterwards, he found a man that was “different” and shunned by society. He sung to this person as well, and healed his spirit and mind. The disfigured man was cursed by a demon El Tio because he didn’t worship him, and had to abandon the village near the desert where the demon resided in the mind. El Tio was the lord of the underworld, to whom mortal people offer gifts in order to be protected or to ease his anger. The man said that anybody who could hear the demon would fall under his control. The boy was deaf so he couldn’t hear the demon, therefore he decided to save the people from his influence using his own voice. With the heavy heart, he left his friends – two men and a dog behind and went alone under the ground. When the brave boy met the demon, he used his voice to overcame him. Unfortunately, he could not heal nor destroy the demon, so he had to stay forever in the dark mine singing to El Tio to keep him away from cursing others.

Ta historia to może i tylko legenda, ale i dziś El Tio, a raczej jego diabelski pomnik, można znaleźć w starej kopalni srebra wewnątrz gory Cerro Rico, w pobliżu najwyzszego miasta na swiecie, Potosi. Górnicy, którzy nadal pracują w kopalni, jak i turysci schodzacy pod ziemie, utrzymuja demona szczęśliwym oferując mu liście koki i tytoniu. Zastanawiam się, czy wciaż można jeszcze usłyszeć uzdrawiajacy głos chlopca w podziemiach ‘bogatej gory’? Pewnie tak, bo El Tio już nikogo nie przeklina.

The story is a tale, but today El Tio, or rather his devil statue, can be find in the old silver mine inside the Cerro Rico, near Potosi. The miners who still work inside the ‘rich mountain’ as well as visiting tourists, keep the demon happy by offering him coca leaves and tabaco. I wonder, if is still possible to hear his healing voice underground? It must be, because El Tio, doesn’t curse people anymore.

W przeciwieństwie do anglo-saskiej opowieści, Boliwijski mit tak naprawdę nie ma szczęśliwego zakończenia. Obnaża natomiast brzydką stronę życia – molestowanie dzieci, ostracyzm publiczny wobec ‘innosci’, bezdomnośc, także zwierzat. Legenda daje również nadzieję, że nawet na tym okrutnym świecie, można znaleźć prawdziwych przyjaciół i gdzie zawsze znajda sie wyjątkowi ludzie, gotowi poświęcić swoje życie dla dobra innych. No i przede wszystkim pokazuje, że nie warto jest sluchac glupot;) Co o tym myślisz?

Unlike the Northern American tale, the Bolivian myth doesn’t really have a happy end. It exposes the ugly side of live – child abuse, the public ostracism of different and weak, homelessness, also of the animals. But it also gives a hope, that even in this cruel world, one can find real friends and there are always some exceptional human beings who are ready to sacrifice their life for the good of the others. And, most of all, it shows that it’s better not to listen to nonsense;) What do you think? 

Wiecej informacji o mitycznym Potosi znajdziesz —>/ You can find more information about the mystical Potosi, —> here and —> here.

boliviainmyeyes

¡Viva POTOSI!

Potosi, w XVII wieku srebrem płynące, było jednym z największych i najbogatszych miast na świecie. Niestety, cale owo srebro i inne cenne metale płynęły wprost do sakiew Korony Hiszpańskiej, aniżeli do kieszeni miejscowych czy afrykańskich niewolników, ginących setkami w kopalniach ‘Cerro Rico‘.

Ciekawostką jest to, iż nazwa miasta wywodzi się od słowa ‘potocsí‘, które w języku ajmara znaczy tyle co – grzmiący hałas lub od onomatopeicznego słowa keczua ‘potoq‘, które odtwarza dźwięk młota uderzającego o metal. Dźwięk ten do dziś zresztą słyszany jest w kopalniach ‘Bogatej Góry’. Mimo iż ikona ta wpisana została na listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, grozi zawaleniem, co niestety mogłoby się przyczynić do całkowitego upadku legendy tego pięknego miasta…

Potosi, in the seventeeth century flowing with silver, was one of the largest and richest cities in the world. Unfortunately, the whole silver and other precious metals flowed directly to the Spanish crown, instead of the pockets of local and African slaves, hundreds of whom had died in the mines of ‘Cerro Rico‘.

Interestingly, the name of the town derives from the word ‘potocsí’, which in Aymara language means the same as – thunder noise, or from the onomatopoeic Quechua word ‘potoq’, which recreates the sound of the hammer striking the metal. The sound which is heard to this day in the mines of a ‘Rich Mountain’. Today, despite being protected as Cultural Heritage of UNESCO, the iconic hill is in danger of collapsing, what unfortunately could contribute towards the fall of the legend of this beautiful town…

boliviainmyeyes

‘Cerro Rico’, Potosi

Sława Potosi przeniknęła do literatury pięknej za sprawa Miguela Cervantesa, który w swoim wiekopomnym dziele Don Quijote de la Mancha (tom 2, rozdział LXXI) odniósł się do bogactwa miasta tymi słowy:

The fame of Potosi was immortalized in a literature by Miguel Cervantes, who in his memorable work ‘Don Quijote de la Mancha’ (Volume 2, Chapter LXXI) referred to the wealth of the city in these words:

Si yo te hubiera de pagar, Sancho ―respondió don Quijote―, conforme lo que merece la grandeza y calidad deste remedio, el tesoro de Venecia, las minas del Potosí fueran poco para pagarte (…)

Jeżeli miałbym tobie zapłacić, Sancho odpowiedział Quijote, jak znaczenie i charakter lekarstwa na to zasługuje, skarby Wenecji, kopalnie Potosi nie byłyby wystarczającą zapłatą (…)

If Sancho,” replied Don Quixote, “I were to requite thee as the importance and nature of the cure deserves, the treasures of Venice, the mines of Potosi, would be insufficient to pay thee.

W mowie potocznej ukuło się wiec powiedzenie, iż cos jest ‘vale un Potosi’, czyli ‘warte fortunne’.

The term ‘vale un Potosi’ found it’s way to common language meaning something ‘worth a fortune’.

7 listopada 1810 roku, argentyński oddział armii dowodzony przez Juana José Castelli, pokonał rojalistów w bitwie pod Suipacha, inspirując tym samym powstanie mieszkańców Potosi wszystkich klas społecznych przeciwko dominacji hiszpańskiej, które rozpoczęło się 10 listopada aresztowaniem hiszpańskiego gubernatora.

Z tej okazji każdego roku Potosi świętuje swój dzien. A ja tradycyjnie dedykuje wszystkim piosenkę. A jeżeli mówimy o Potosi, to nie możemy zapomnieć o TINKU – melodii i tańcu wywodzących się z pięknego regionu Potosi* (nie mylić z rytualem el Tinku). Mojego ulubionego! Posłuchajcie, zobaczcie, a zrozumiecie dlaczego:)

On November 7, 1810, Argentine army commanded by Juan José Castelli, defeated the royalists at the Battle of Suipacha, inspiring  the inhabitants of Potosi of all social classes, to fight against the Spanish domination. The uprising had started on November 10, with arresting Spanish governor.

Traditionally, Potosi celebrates this day each year. On this occasion, I present you with the song. And if we talk about Potosi, then we can not forget about Tinku – the melody and dance derived from the beautiful region of Potosi* (not to be confused with the ritual of El Tinku). My favorite one! If you listen and watch carefully to T’una papita by Los Kjarkas, you will understand why:)   —> Up!

Los Kjarkas – T’una Papita (Tinku)

* Tak, to właśnie w Departamencie Potosi znajdują się:

Jak dla mnie, jest to najpiękniejszy i najciekawszy region Boliwii.

* Yes, precisely in the Department of Potosi are located:

In my opinion, this is the most beautiful and the most interesting region of Bolivia.

P.S. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej o dzisiejszym Potosi, zajrzyjcie do mojej zeszłorocznej relacji z wycieczki do jednego najwyżej położonych miast na świecie* —> KLIK.

P.S. If you wanna learn more about today’s city of Potosi read about my trip to the one of the highest cities in the world —> CLICK.

Welcome to Bolivia - Andes & Amazonia

fot. andes-amazonia.com

DAKAR in Bolivia!

Przygoda rozpoczęła się w 1977 roku, kiedy Thierry Sabine zgubił się na swoim motocyklu na pustyni w Libii podczas rajdu Abidżan -Nicea. Uratowany z piasków, wrócił do Francji obiecując sobie, że podzieli się swoja fascynacja pustynia z innymi. Zaczął wiec planować trasę rozpoczynająca się w Europie, prowadzącą do Algieru, Agadezu i kończącą w Dakarze. Mottem rajdu zostały słowa: “Wyzwanie dla tych, którzy jada. Marzenie tych, którzy pozostają w tyle “. Plan Sabine szybko stal się rzeczywistością i od tego czasu rajd Paryż – Dakar – wyjątkowe wydarzenie, otwarte dla wszystkich zawodników i niosące orędzie przyjaźni między wszystkimi ludźmi, nigdy nie przestał zaskakiwać i ekscytować. W ciągu prawie trzydziestu lat, rajd Dakar przyniósł niezliczone sportowe i ludzkie historie.

Dakar przybył do Ameryki Południowej w 2010 roku, po zmianie sytuacji politycznej w Afryce, a w tym roku po raz pierwszy gości w Boliwii! Nie muszę dodawać, jaka ekscytacje wywołał w Boliwijczykach fakt współorganizowania (z Argentyna i Chile) tak ważnej międzynarodowej imprezy. Wszyscy maja nadzieję, że Dakar przyczyni się do rozwoju turystyki tego biednego kraju, po tym jak tysiące gości z całego świata (nawet 70) oraz miliony ludzi przed telewizorami, zobaczą jedne z najbardziej wspaniałych krajobrazów kontynentu Południowoamerykańskiego: otwarte przestrzenie Salar de Uyuni oraz departamentów Potosi (Villazón, Tupiza, Atocha, Uyuni,  San Pablo de Ipes, Colchaca, Tawa, Ika, San Pedro de Quemes and San Agustín) i Oruro (Garci Mendoza) – łącznie 830 km. Boliwia gości odcinek siodmy (Salta – Uyuni) i osmy (Uyuni i Calama), 12 i 13 stycznia.

Trasa Dakaru będzie jednak przekraczać granicę argentyńsko – boliwijska w sposób szczególny. Z powodu trudności geograficznych i klimatycznych, w tym roku tylko motocykle i quady będą ścigać się po bezdrożach Boliwii, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, z cala pewnością zobaczymy więcej ‘pościgów’ w przyszłości.

DAK14_TRACÉ_COMPLET_JUILLET

Grafika: http://www.dakar.com

Rząd boliwijski zrobił dużo, aby zadowolić organizatorów rajdu : przygotował trasy, zbudował infrastrukturę turystyczną: hotele, hostele, miejsca tymczasowego zakwaterowania. Krajowe linie lotnicze BOA, otworzyły nowe połączenie – z Cochabamby do Uyuni, a nawet zorganizowały wielki pokaz mody na solnej pustyni!
Wiele lokalnych agencji turystycznych przygotowało specjalne  pakiety dla fanów (2 dni w Uyuni z Cbba all inclusive za około 800 Bs.). A wszystko to w celu wypromowania boliwijskich cudów natury i pokazania światu, że Boliwia nie jest wrogim miejscem dla przyjezdnych.

Dakar Bolivia re espera (facebook)

‘Bolivia te espera’ (Facebook)

Wszystko ma jednak swoją cenę: od dłuższego czasu czytam w gazetach o planowanych blokadach dróg przez społeczności wiejskie, mające kłopoty z wielkimi przygotowaniami do Dakaru. Także ekolodzy protestowali, iż tak wiele pojazdów ‘ujeżdżających’ największą solną pustynię na świecie, będzie miało fatalny wpływ na ten jeden z najcenniejszych krajobrazów i ekosystemów na kontynencie.

Ja sama podzielam wszystkie obawy i jednocześnie mam nadzieję, że to wydarzenie, śledzone przez miliony ludzi na całym świecie, pomoże Boliwii w zbudowaniu solidnej podstawy nowoczesnej turystyki i otwarciu na świat.

Kilka miesięcy temu marzyłam, aby  zobaczyć Dakar na własne oczy, ale kiedy dowiedziałem się, że mój idol i legenda skoków narciarskich Adam Małysz nie przyjedzie do Boliwii, postanowiłam zostać w tropikach i trzymać za niego kciuki na miejscu. Jal ni razie, radzi on sobie wspaniale!

71427_391763900958659_1369992803_n

Fot. Adam Malysz Facebook page

Suerte!

Źródła: http://www.dakar.com oraz http://www.boliviatravelsite.com.

***

‘The adventure began back in 1977, when Thierry Sabine got lost on his motorbike in the Libyan desert during the Abidjan-Nice Rally. Saved from the sands in extremist, he returned to France still in thrall to this landscape and promising himself he would share his fascination with as many people as possible. He proceeded to come up with a route starting in Europe, continuing to Algiers and crossing Agadez before eventually finishing at Dakar. The founder coined a motto for his inspiration: “A challenge for those who go. A dream for those who stay behind.” Courtesy of his great conviction and that modicum of madness peculiar to all great ideas, the plan quickly became a reality. Since then, the Paris-Dakar, a unique event sparked by the spirit of adventure, open to all riders and carrying a message of friendship between all men, has never failed to challenge, surprise and excite. Over the course of almost thirty years, it has generated innumerable sporting and human stories.’

Dakar came to South America in 2010, after the change in political situation in Africa. And this year 2014, for the first time it comes to Bolivia! I don’t have to say, how excited are people here to be co-hosts (with Argentina & Chile) of such an important international rally. Bolivia hopes, that Dakar will bust its tourism, after showing in TV the most stunning landscapes that South American continent has to offer: Salar de Uyuni and parts of Potosi (Villazón, Tupiza, Atocha and Uyuni,  San Pablo de Ipes, Colchaca, Tawa, Ika, San Pedro de Quemes and San Agustín) and Oruro (Garci Mendoza) – together 830 km. Bolivia will welcome the seventh stage (Salta-Uyuni) and the eighth stage (Uyuni and Calama), on 12th and 13th of January.

‘Nevertheless, the geographical and climatic difficulties made the preparation of a “classic” stage through Bolivia harder, so the Dakar’s route will cross the border in a particular way, with a marathon stage in the south of the country. This unique format, which may only concern motorcycles and quads, will allow a new strategy to be tested on the rally, opening the way to new possibilities.‘  So, if everything goes well – we will see more of Dakar on Bolivian soil in the future!

Bolivian government did a lot to please organizers of the rally: it prepared the route, built tourist infrastructure: hotels, hostels ad temporary accommodation. Bolivia expects the arrival of about 70 thousand visitors from various countries during the Dakar 2014! The national airline BOA, opened a new connection – from Cochabamba to Uyuni, with lots of planes just for the event.  They even organised a big fashion show on the salt flat!

1425545_10152142465199530_2111605885_n

Many local tourist agencies prepared packages for the fans (eg. 2 days in Uyuni from Cbba, all inclusive for about 800 Bs.). All to promote Bolivian natural wonders and show that Bolivia is not a hostile place for visitors.

But everything comes with a price: for weeks now I’ve been reading in newspapers about planned road blockades by rural communities who apparently were having some troubles with big preparations to Dakar. Also, ecologists were protesting that allowing so many vehicles to ride the biggest salt desert in the world will have a disastrous effect on some of the most precious landscapes and ecosystems on the continent.

I share all concerns and in the same time I hope that this event, followed by millions around the world, will help Bolivia to establish a solid base for modern tourism and open Bolivia to the world.

Some months ago I wanted to go and see Dakar myself, but when I found out that my teenage idol and ski-jumping legend Adam Malysz won’t be riding in Bolivia, I decided to stay in the tropics, and follow him from here! So far, so good!

‘Suerte’!

Sources: http://www.dakar.com and http://www.boliviatravelsite.com.

***

At the end a ‘funny picture’ showing daily ‘Dakar’ reality in Northern Bolivia:1483380_472085542902292_1351240965_nFoto: San Borja Beni Bolivia (Facebook)

Bolivian Cuisine III *** Kuchnia boliwijska III – ‘Altiplano’

Gastronomia najwyzszych regionow Boliwii jest mieszanka receptur pre-kolumbijskich, kolonialnych oraz wspolczesnych, zas krolem produktow spozywczych, w departamentach La Paz, Oruro i Potosi, jest ziemniak (la papa).  W Boliwii, kolebce tego warzywa,  produkuje sie ponad 200 roznych gatunkow ziemniaka, choc znanych jest 5000 odmian, o roznych rozmiarach, ksztaltach, kolorach, teksturze i smakach! Jedna z anegdot Andyjskich glosi, ze pewna grudkowana odmiane ziemniaka, chula, wykorzystuje sie w testowaniu gotowosci kobiety  do zamazpojscia – jezeli dziewczyna dobrze obierze ziemniaka,  to bedzie dobra zona.

Traditional cuisine of the highest regions of Bolivia, is a mix of pre- Columbian, colonial and contemporary recipes and the king of all food, in the departments of La Paz, Oruro and Potosi is potato (la papa). Bolivia , the original cradle of this vegetable, produces more than 200 different species of potato, although around 5,000 varieties of different sizes, shapes, colors, textures and flavors are known ! One of the Andean anecdotes says that one of the more lumpy potatoes, chula , is used in testing if the girls are ready to get married – if the girl will peel potatoes well, it means that she will be a good wife.

potatoes

Fot. kapitalisten.files.wordpress.com

Na stronie internetowej Bolivia Bella, znalazlam ‘Legende  o ziemniaku’, ktora mysle ze warto jest w tym miejscu przytoczyc/ On the website of Bolivia Bella , I found a ‘Legend of the Potato’, which I think is worth quoting:

Pewnego razu Sapallas, spokojny i dostatni lud, zostal najechany i zniewolony przez wojowniczych Karis. Choque, młody potomek ostatniego wladcy Sapallas odmówił uznania tego stanu rzeczy i wołał o pomoc do ojca bogów. Pachacamac usłyszał prośbę młodego Choque i przybywajac pod postacia kondora, podarowal mu kilka nasion, tlumaczac, ze po wyrosnieciu moze on jesc tylko korzenie rosliny, poniewaz pedy, kwiaty i liście sa trujace. Choque zrobil jak mu bog nakazal, lecz zolnierze Karis znalezli nowa plantacje, skonfiskowali wszystkie rosliny i zjedli je w calosci, z wyjątkiem korzeni. W niedlugim czasie, najezdzcy zachorowali, a lud Sapallas zbuntowal sie, odzyskujac wladze i swoje ziemie. Nowa roslina zostala zas uznana za dar bozy i nazwana papa.

One day Sapallas, peaceful and prosperous people, were invaded and enslaved by militant Karis. Choque, a young descendant of the last Sapalla’s king, refused to recognize this state of affairs and called for help the father of the gods. Pachacamac heard the request of a young Choque and came to the Earth disguise as a condor. He gave Choque some seeds, explaining that after the grow, he may eat only the roots of the plant , because the shoots, flowers and leaves are poisonous. Choque did as god commanded, but Karis’ soldiers found the new plantations, confiscated all the plants and ate them whole, with the exception of the roots. In a short time, the invaders fell ill, and the Sapallas people rebelled and regained the authorities and their lands. The new plant was considered a gift of god and called papa.

Jest to jedna z opowieści o stworzeniu ziemniaka, ktory byl uprawiany juz 7000 lat temu wokół Jeziora Titicaca w Boliwii przez  lud Tiwanaku, na dlugo przed Inkami. Slowo ‘papa‘ pochodzi z jezyka Quechua i oznacza bulwe (wczesniej myslalam, ze to okreslenie ojca, ale w jezyku Quechua tata, to ‘tata’:).  Inkowie opracowali metode zamrazania pewnego gatunku ziemniaka, co pozwalalo na jego dlugie przechowywanie – Chuño (oraz jego biala odmiana tunta), ktoryna pierwszy rzut oka wyglada jak kamyk, ale po ugotowaniu troszke miekknie. Rozpowszechnili oni rowniez uprawe ziemniaka w calym imperium.

This is one of the stories of the creation of the potato, that was already cultivated 7000 years ago, around Lake Titicaca in Bolivia, by the people of Tiwanaku, long before the Incas. The word ‘ papa ‘ comes from the Quechua language and it means the bulb (before, I thought that it might stand for a father, but Quechua for dad is ‘tata‘ ). Inka developed a method of dry/freezing some species of potato called Chuño (and its white kind tunta) , which allowed for the long-term storage in the mountains. Chuno looks a bit like a small stone, but after cooking it softens a bit:) Inka also spread the cultivation of this nutritious vegetable in the whole empire.

Kuchnia Altiplano nie opiera sie jednak tylko na ziemniakach – innym produktem typowym dla regionow Andyjskich jest rowniez kukurydza (maiz), z ktorej czerwonej odmiany przygotowuje sie gesty napoj zwany ‘Api’, doprawiony cynamonem, gozdzikami i skorka pomaranczy. Napoj, ktory mnie osobiscie kojarzy sie z cieplym kislem, podaje sie zwykle z plackiem, smazonym w glebokim tluszczu, z serem w srodku – ‘pastel’ lub bunelos, czasem posypanym cukrem pudrem.  Pyszne!

Altiplano cuisine, however, is based not only on potatoes – another important product of the Andes is corn (maiz), from which red varieties, the thick drink is prepared – known as ‘ Api ‘, spiced with cinnamon, cloves and orange peel. Api is usually served with a deep-fried type of cake with cheese in the middle – ‘ pastel ‘. Delicious ! 

_MG_0963

Nie mozna zapomniec rowniez o quinoa, jednej z najbardziej pozywnych substancji na ziemi, uprawianej od tysiacleci na terenach dzisiejszej Boliwii. Z miesiwa zas, mieszkancy Altiplano chetnie jadaja mieso lamy i owcy oraz… suri – boliwijskiego strusia, ktorego mozna sprobowac na przyklad w Uyuni.

We can’t of course forget about quinoa – one of the most nutritious foods on Earth, cultivated for millennia in Andean region. From the meats, the people of Andes often eat llamas, sheep and also… suri – Bolivian ostrich which you can try , for example, in Uyuni.

A oto inne przyklady tradycyjnych dan Altiplano (platos Andinos)/ Here are other examples of traditional Altiplano dishes (platos Andinos) :

  • Aptapi: danie z roznych typow ziemniaka, kukurydzy, sera owczego (typu feta), suszonej ryby i ostrego sosu z pestek aji –jallpawayka.
  • Caldo de cabeza de cordero: bulion z owczej glowy, wraz z zielona cebulka, ziemniakami i liscmi selera.
  • Chairo: bulion z kawalkami Chuño (czyli wysuszonymi ziemniakami), z zabkami kukurydzy i kielkami pszenicy oraz suchym miesem owczym lub lamy (chalona).
  • Fricasé paceño: bulion wieprzowy z zolta papryka, z dodatkiem Chuño i obranymi zabkami kukurydzy (patascka).
  • Huatía o Pampaco: wieprzowina, jagnięcina, wołowina z gotowanymi ziemniakami. Podobne do peruwiańskiej pachamaca.
  • K’arachi: mala ryba z Jeziora Titicaca, podawana z chuno i ziemniakami.
  • Lagua de chuño: gesty rosol zaprawiony skrobia ziemniaczna, z mieta (herba buena), zwana tutaj huacataya.
  • Llaucha: empanada (pierog) z sokiem z sera, pieczony na kamieniu.
  • Panes: chleby roznego rodzaju, najbardziej znany to marraqueta paceña (biala bulka, z bardzo chrupiaca skorka).

800px-Marraqueta_paceña[1]

Fot. Wikipedia.

  • Plato paceño: choclo (nowa kukurydza), fasola, ser owczy i ziemniaki gotowane w lupinach.
  • Sajta de gallina (lub pollo): pikantny kurczak z chuno i bialymi ziemniakami, sosem z zoltych papryczek aji, locoto, zielonej cebulki i pomidorow.
  • Trucha: najpopularniejsza ryba z Jeziora Titicaca.
  • Charkecán: suszone mieso lamy, z kukurydza, jajkiem na twardo i ziemniakami w lupinach.
  • Intendente: wołowina, jagnięcina, kurczak, ryba oraz podroby jagniece i kiełbasa z grilla, podawane z ryżem, ziemniakami i gotowanymi warzywami.  Danie z Oruro, choc bardzo podobne do churrasco z Santa Cruz.
  • Pejerrey relleno: ryba z Jeziora Poopó (kolo Oruro).
  • Rostro asado: barania glowa gotowana w piekarnku lub pod ziemia.
  • Ckatuchupe: tradycyjna zupa, w której głównym składnikiem jest Llulluch’a (rzeczne algi), kukurydza, pszenica, baranina, ziemniaki i całe strąki czerwonej papryki.
  • Kasahuchu: wolowina (brzuch),  ziemniaki, ryż, marchew, cebula, fasola, groch i przyozdobione pietruszka, z duza iloscia llajua.

■ Aptapi : dish of different types of potato, corn, sheep cheese (feta type), dried fish and spicy aji sauce made of seeds (jallpawayka) .

■ Caldo de cabeza de cordero : sheep’s head broth, cooked along with green onions, potatoes and the leaves of celery.

■ Chairo : broth with pieces of chuno (dried/dehydrated potatoes) , with corn and wheat germs , and dry meat of sheep or llamas (Chalon).

800px-Chuno-01

Chuno fot. Wikipedia

■ Fricase paceño : pork broth with yellow peppers, with the addition of chuno and peeled maize (patascka) .

■ Huatie o Pampaco: pork, lamb , beef with boiled potatoes . Similar to the Peruvian pachamaca .

■ K’arachi : small fish from Lake Titicaca, served with chuno and potatoes.

■ Lagua de chuno : tick chicken soup with starch, seasoned with black mint (herba buena), Quechua – Huacatay.

■ Llaucha : empanada (pastry) with the juice of cheese, baked on stone.

■ Panes : breads of various kinds, the most famous is marraqueta Pacena (white bread with a crispy crust).

■ Plato paceño : choclo (sweetcorn) , beans , sheep cheese and potatoes cooked in their skins .

■ Sajta de gallina (or pollo ) : spicy chicken with chuno and white potatoes , sauce of yellow aji peppers , locoto and green onions and tomatoes .

■ Trucha : the most popular fish of Lake Titicaca.

■ Charkecán : dried llama meat with corn, hard-boiled egg and potatoes in their skins (like charque).

■ Intendente : beef , lamb , chicken and fish, grilled lamb sausage, served with rice , potatoes and cooked vegetables. Dish from Oruro , although very similar to the churrasco from Santa Cruz 

■ Pejerrey rellenos : fish from Lake Poopó ( Oruro) .

■ Rostro asado : Sheep’s head prepared in the oven or under the ground.

■ Ckatuchupe : traditional soup, in which the main ingredient is Llulluch’a (river algae) , corn , wheat, mutton, potatoes and whole pod of red pepper .

■ Kasahuchu : beef belly, potatoes , rice , carrots, onions , beans , peas and parsley, with lots of llajua .

Desery i napoje:

  • Api + pastel (zwykle serwowane jako sniadanie).
  • Yungueñito: koktajl z singani i soku pomarańczowego, z lodem.

Desserts and drinks :

■ Yungueñito : Singani cocktail with orange juice and ice.

■ Api + pastel (usually served as breakfast ).

Jak mozna latwo zauwazyc, niektore dania kuchni boliwijskiej, popularne sa niezaleznie od regionu. Wynika to przede wszystkim z migracji ludzi, szczegolnie o pochodzeniu Quechua, z gor do bardziej bogatej czesci wschodniej. Powyzsze dania tradycyjne na pewno nie wszystkim przypadna do gustu – ja sama lubie tylko kilka z nich, ale jedno trzeba przyznac, ze przygotowywane sa one z nieprzetworzonych skladnikow, czesto pochodzenia organicznego (choc mysle, ze to niestety sa juz tylko wyjatki) i, jak sami Boliwijczycy przyznaja – z sercem. Moze wiec slinka nie poleci na widok talerza z gora suchego miecha, ziemniakiem w lupinie, jajkiem w skorupce i kolba kukurydzy, ale przynajmniej na pierwszy rzut oka wiemy, co jemy:)

It’s easily to notice that some Bolivian dishes are popular regardless of region. This is mainly due to the migration of people, especially of Quechua origin from the mountains to the more wealthy parts of tropics, but also the fact that nowadays different ingredients might be transported and stored everywhere. The above traditional dishes certainly wouldn’t be to the liking of all, myself I enjoy just a few of them, but I must admit that they are made from raw, fresh, unprocessed ingredients, often organic (though I think that unfortunately this is already only an exception) and, as the Bolivians admit – with a heart. It might not be appetizing to see a plate of the mountain of dry meat, potato cooked with the skin, egg in the shell and cob of corn, but at least we know what we eat at first glance :)

Zrodla/Sources: Wikipedia, cocinaboliviana.com, boliviabella.com and indiancountrytodaymedianetwork.com.

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013) *** O życiu i sztuce wielkiego artysty

‘Mozna żyć bez sztuki, ale nie można BYC bez sztuki’

“Se puede vivir sin el arte pero no se puede ser sin el arte”

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013)

69142_10151212139389476_2004546010_n[1]¨El amigo¨(Przyjaciel) Ricardo Pérez Alcalá, akwarela na papierze, autoportret

To smutne, że ‘odkrylam’ wielkiego artyste Ricardo Pérez Alcalá tuz po jego śmierci. Ale mimo, iz już go nie ma wsrod nas, jego sztuka pozostanie z nami na zawsze.

Kariera artystyczna Ricardo Perez Alcala jest naprawdę imponująca. W swoim życiu, zdobył on wiele nagród zarówno w Boliwii, jak i za granicą. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Potosi i po raz pierwszy wystawił swoje prace w wieku piętnastu lat, kiedy udało mu się sprzedać około trzydziestu obrazow. Później ukończyl jeszcze architekture na Universidad Mayor de San Andrés w La Paz (1963), ale swoje życie zawodowe poświęcił malarstwu.

Po wygraniu wszystkich głównych nagrod w dziedzinie malarstwa i rysunku w Boliwii, podrozowal po całej Ameryce Łacińskiej, a jego tworczosc zostala szczególnie doceniona w Meksyku, gdzie mieszkał przez 14 lat, i gdzie czterokrotnie zdobył Nagrodę Państwową w dziedzinie akwareli. Sztuka Ricardo Perez Alcala została również uznana przez jury World Grand Prix akwareli oraz przez Francuskie MInisterstwo Kultury i Sztuki. Ostatnio zas został zaproszony do wystawienia swoich prac w Luwrze w Paryżu, co jest bezprecedensowym wydarzeniem dla Boliwijskiego artysty.

“Mistrz niemożliwych kolorow” zmarł w domu, zaprojektowany przez siebie. Ta ekstrawagancka rezydencja, podobna jest do domu-muzeum Salvadora Dali w Portlligat, ale posiada wlasny styl baroku- meztizo. Dom znajduje się w południowej czesci miasta La Paz i posiada 3 studia. Jedno z nich zanjduje sie obok sypialni artysty, gdzie malował przed snem. Jest tam takze mała kuchnia, gdzie przygotowywal na predce coś do jedzenia, aby moc szybko wrocic do tworzenia.

Urodzony w 1939 roku w Potosi – miescie o wielkiej historii, Pérez Alcalá był wielbicielem Diego Velazqueza, Rembrandta i Leonardo da Vinci. Często mowil takze o obrazach hiszpańskiego artysty Antonio Lópeza, szczegolna estema darzyl natomias współczesna akwarele amerykańskiego malarza Andrew Newell Wyeth’a.

Analizując jego akwarele mozna powiedziec ironicznie, że artysta był “antyakwarelista”, ponieważ pracował on poza kanonem tradycyjnej angielskiej akwareli, który głosi, że wykonanie obrazu w tej technice nie powinno zająć więcej niż dwie godziny, ponieważ po tym czasie nie jest już akwarela. Ricardo, uwazal, ze przypomina to wykonanie nudnego i prostego szkicu. Wypracował wiec swój własny sposób malowania i czasem, wykonczenie akwareli w najdrobniejszych szczegółach zajmowalo mu kilka miesiecy .

Pérez Alcalá po mistrzowsku oddawal światło, ktore w polaczeniu z elegancka paleta barw ‘tchnelo’ w jego akwarele codziennego życia, atmosferę tajemnicy i niepokoju.

Ale malarz nie ograniczal się tylko do martwych natur i pejzaży, wręcz przeciwnie, zawsze był innowacyjnym twórcą z wyobraźnią. Podczas swojej kariery, malowal wielkie osobowości z Meksyku i Boliwii, jak rowniez setki autoportretów w różnych technikach. W ciagu 60 lat stworzyl ponad 6000 obrazów, odzwierciedlajacych jego ogromną etykę pracy.

Ricardo Perez Alcala zmaterializował wcześniej niewyobrażalne wyzwania: w ciągłym poszukiwaniu nowych form wyrazu, wypracowal wlasna technike “akwareli na desce” – malowanie na otenkowanej drewnianej powierzchni, pozwala na mniejsza absorcje akwareli niz na papierze, dając większą intensywnosc i jasność kolorów.

Ponadto, był znanym architektem, rzeźbiarzem, karykaturysta oraz utalentowanym kucharzem-samoukiem i wspaniałym gospodarzem. Byl rowniez specjalista w zakresie kolekcjonerstwa oraz nauczycielem i mentorem kilku bardzo znanych artystów, miedzy innymi akwarelisty Dario Antezana z Cochabamby (syna jego najlepszego przyjaciela Gíldaro Antezana). Jako pedagog w Szkole Sztuk Pięknych w El Alto nauczal dwie artystki młodego pokolenia: Monica Rina Mamani i Rosmery Mamani Ventura, które wziely sobie jego lekcje do serca, osiagajac zawodowy sukces .

Wierzył, iz tylko poprzez ciezka prace da sie osiagnac doskonalosc: ‘El que escucha olvida, el que mira recuerda pero el que hace aprende”.

Kto słucha zapomina, kto patrzy pamięta, a kto probuje uczy sie.

Co ciekawe, w swojej tworczosci zawsze zawieral refleksje nad śmiercią. Jego prace sa zwykle związane z magicznym realizmem, hiperrealizmem i surrealizmem, ale z biegiem lat stały się bardziej tajemnicze i melancholijne. Powiedział kiedyś: “Me interesa el arte sólo cuando hay misterio”.

“Jestem zainteresowany tylko taka sztuka, która zawiera tajemnicę”.

Może dlatego tez, namalował swój autoportret w przepięknej akwareli na desce, ktora sam nazwal “Reclinado sobre mi Tumba” (“Leżący na swoim grobie“) (1992). To arcydzieło jest rodzajem malarskiego testamentu, w ktorym malarz zportretowal siebie jako zmartwychwstałego i nieśmiertelnego – tylko artysta jego wielkosci moze zapisac sie w pamięci zbiorowej oraz wszystkich tych, którzy cenia dobrą sztukę.

1004519_10151788473419476_991506052_n[1]

Ten autoportret mówi takze wiele o szlachetności Ricardo Pérez Alcalá, ponieważ zawarl on w obrazie szkielet koguta, przypominający o Gíldaro Antezana, ‘bracie’ i przyjacielu, który tak jak on wiernie uprawial zawod malarza i walke kogutów. Wreszcie, na szczycie kamienia można zobaczyć małe drzwi prowadzące do nieznanego wymiaru, z wieloma akwarelami rozplywajacych sie w czasie. “Leżący na swoim grobie” jest kameralnym, zabawnym, proroczym, tajemniczym, symbolicznym i reprezentatywnym dziełem sztuki, które podsumowuje dorobek i zycie artysty. Powiedział on kiedyś: ‘Lo único que le pido la vida es morirme con el último brochazo”.

Jedyne czego chcę od życia to umrzeć z ostatnim pociagnieciem pedzla

Ricardo Pérez Alcalá spełnil to marzenie, dla którego poswiecil całe swoje życie: żyl i umarl jako artysta. Teraz, zostawia nam w spadku swa cenną pracę, czym potwierdza, że prawdziwi artyści nigdy nie umierają.

Wniose cos do ludzkości, powiedziałem, i stałem się malarzem.

Voy aportar algo la humanidad, dije, y mnie converti en pintor.

Ricardo Perez Alcala

Fragmenty wybrane i przetlumaczone z oryginalnego tekstu dr. Harolda Suárez Llápiz, ucznia, przyjaciela artysty i wielbiciela jego sztuki. Lekarza, badacza i krytyka sztuki wspolczesnej. Administratora ‘Arte Boliviano Contemporáneo “.

***

‘You can live without the art, but you can’t BE without the art’

“Se puede vivir sin el arte pero no se puede ser sin el arte”

Ricardo Pérez Alcalá (1939-2013)

9[1]

It’s sad that I discovered the great artist Ricardo Pérez Alcalá so late, after his death. But although he is gone, his art will stay with us forever.

The artistic career of Ricardo Perez Alcala is truly impressive. In his lifetime, he had won many awards both in Bolivia as abroad. He studied at the Academy of Fine Arts in Potosi and held his first exhibition at fifteen, when he managed to sell around thirty paintings. He later graduated as an architect at the Universidad Mayor de San Andrés in La Paz (1963) but devoted his professional life to painting.

After winning all the major awards in painting and drawing in Bolivia, he had traveled throughout Latin America and his work was particularly recognized in Mexico, where he had lived for 14 years and where he won the National Watercolor Prize on four occasions. Ricardo Perez Alcala was also recognized at Watercolor World Grand Prix and by the National Federation of French Culture and European Arts . Recently he was invited to exhibit his work at the Louvre in Paris, an unprecedented event for a Bolivian artist.

‘The master of impossible colors’ died in the house that he designed himself. This extravagant residence is similar to the house-museum of Salvador Dali in Portlligat, but with a very own meztizo – baroque style. In this vast refuge located in the Southern Zone of the city of La Paz, he had 3 studios. Moreover, he built a workshop right next to his bedroom, where he painted before going to sleep. There is also a small kitchen, where he prepared quickly something to eat, so he wouldn’t interupt his artistic creation.

Born in 1939 in Potosi – the city of a great history and art, Pérez Alcalá was an admirer of Diego Velazquez, Rembrandt and Leonardo Da Vinci. He also spoke often about the pictorial quality of Spanish artist Antonio López. But above all, the Bolivian painter had a great admiration for a contemporary watercolor by American painter Andrew Newell Wyeth.

Analyzing his watercolors one would say ironically that Perez Alcala was an “antiacuarelista”, because he was working outside the canons of traditional English watercolor, proclaiming that this technique should not take more than two hours in execution, since after this time is no longer watercolor. For the artist, this ‘old school’ was like a boring resembling of a simple sketch. He developed his own way of painting and it took him up to several months, to finish the watercolour in minute detail, punishing the paper with endless color glazes to apply this extra element that makes the difference: a large dose of creativity. Pérez Alcalá masterfully handled the light – which together with elegant palete of colours, printed in his watercolors mysterious and disturbing atmosphere of everyday life.

But Ricardo Perez Alcala was not limited to the usual still lifes and landscapes, on the contrary, he was always a creator with innovating imagination. During his career, he has portrayed several personalities from Mexico and Bolivia. He also painted a hundred self-portraits in various styles. More than 6,000 paintings in more than 60 years as a painter reflect his tremendous work ethic.

Ricardo Perez Alcala has materialized previously unimaginable challenges: in his constant search for new forms of expression he developed his own technique of “watercolor on board” – a preparation of plaster on a wooden surface, which allows for less absorption of the watercolor that it does on paper, giving the color more brightness and intensity.

He also was a renowned architect, sculptor, caricaturista, talented and accomplished self-taught chef and great host, specialist in art collecting. He was a teacher and mentor of several very prominent artists, including watercolorist Dario Antezana from Cochabamba (son of his best friend Gíldaro Antezana). As an educator at the School of Fine Arts in El Alto, he taught two artists of the new generation: Monica Rina Mamani and Rosmery Mamani Ventura, who knew how to make the most of his lessons.

He believed in a hard work in order to reach an exelence, saying: “El que escucha olvida, el que mira recuerda pero el que hace aprende”.

Who listens forgets, who looks remembers, but who does learns.

It is interesting, that he always made a reflection on death. His work is usually associated with magical realism, hyperrealism and surrealism, but with the passing of the years it became more cryptic, melancholyc. He said once: ‘Me interesa el arte sólo cuando hay misterio”.

‘I am interested only in art that has a mystery’.

Maybe that’s why he painted his self-portrait in a stunning watercolor on board, that he himself called “Reclinado sobre mi tumba” (“Reclining on my grave“) (1992). This masterpiece may be a sort of pictorial testament. The great painter paints himself as resurrected, immortal, as only an artist of his level may be recorded in the collective memory of society and those who appreciate good art.

This self-portrait also says much about the nobility of Ricardo Pérez Alcalá, since the image shows the skeleton of a rooster, reminiscent of Gíldaro Antezana, the ‘brother’ and friend, that like himself, faithfully exercised the trade of a painter and cockfighting.

267351_10151793915354476_1216245529_n[1]Fot.  Harold Suárez Llápiz

Finaly, on top of the stone you can see a small door leading into an unknown dimension, and many watercolor papers floating and dispersing in time. “Reclining on my grave” is an intimate, playful, prophetic, cryptic, symbolic and representative piece of art that sums up his work. He once said: ” Lo único que le pido a la vida es morirme con el último brochazo”.

‘The only thing I want from life is to die with the last brushstroke.’

Ricardo Pérez Alcalá fulfilled the dream for which he fought all his life: to live and die as an artist. Now, he leaves us a legacy of his valuable work – it’s true that great artists never die.

I will contribute something to humanity, I said, and I became a painter.

“Voy a aportar algo a la humanidad, dije, y me convertí en pintor”

Ricardo Perez Alcala

Fragments choosen from the original text of Dr. Harold Suárez Llápiz – student, friend and admirer of Ricardo Pérez Alcalá’s art. Doctor MD, researcher and art critic. Administrator of ‘Arte Boliviano Contemporáneo’.

51927_447228654475_243304844475_5012979_1894248_o[1]