The Queens of the ‘Chocolate Festival’ *** ‘Czekoladowe Królowe’ w San Carlos

Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o Wielkanocnym Festiwalu Czekolady w San Carlos od razu wiedzieliśmy, że musimy tam pojechać! Mieliśmy plan wyruszyć około południa, zjeść obiad w Buena Vista i dotrzeć do San Carlos na podwieczorek. Zapowiadało się wspaniale!

When we first heard about the Easter Festival of Chocolate in San Carlos, we knew that we have to go there! We had a plan to depart around noon, stop for lunch at Buena Vista and get to San Carlos for dessert. It sounded great!

bolivieinmyeyes

Jednakże, jak to często w Boliwii bywa, Feria de Chocolate okazała się prawdziwą klapą, zresztą, tak jak cały nasz plan. Po pierwsze – zanosiło się na deszcz, który później spadł hektolitrami na Santa Cruz i okolice. Po drugie, zwykle uroczą i senną Buena Vista, w niedzielne popołudnie szturmowały tłumy, a i nasza ulubiona restauracja tym razem się nie popisała. W marnych wiec humorach jechaliśmy na poszukiwanie miasteczka San Carlos, oddalonego od Buena Vista o jakieś 5 km.

However, as often happens in Bolivia, ‘Feria de Chocolate’ turned out to be a real flop. First of all – in the morning it looked like it’s going to rain, what happened later, when the hectometres of water fell at Santa Cruz and the surrounding area. Secondly, the charming and sleepy Buena Vista we knew from before, on a Sunday afternoon was stormed by the crowds, and our favorite restaurant did not impress us either. So we drove in search of the town of San Carlos, located about 5 km from Buena Vista, in quite miserable mood. 

Nasze najgorsze przypuszczenia na temat ‘stolicy czekolady’ niestety się sprawdziły – samo miasteczko było nieciekawe, a na czekoladowym festiwalu znaleźliśmy kilka straganów na krzyż, w tym tylko trzy sprzedające czekoladę (!) oraz wrzaskliwe tłumy ludzi.

Our worst suspicions about the ‘capital of chocolate’ unfortunately come true – the town itself was forgettable, and the chocolate festival consisted of few stalls, of which only three were selling chocolate (!), surrounded by the noisy crowd.

Na osłodę, zakupiliśmy ładnie zapakowany i pięknie pachnący kawal 100% czekolady ‘hecho en Buena Vista‘ i już mieliśmy się zbierać, gdy konferansjer zapowiedział wybory ‘Królowej czekolady’ (wspominam kiedyś, ze w Boliwii niemal każdy ma szanse zostać Miss czegoś —> kilk)! Kandydatek było pięc, wszystkie z innej miejscowości,  ubrane w ręcznie malowane w motywy ludowe, tradycyjne płócienne suknie  i ukoronowane misternymi ozdobami głowy z motywem owocu kakaowca. Jury, w którym zasiadała Reina de chocolate z poprzedniego roku, miało trudny orzech do zgryzienia, a zastanawiało się tak długo, że świdrowanym od głów do nóg kandydatkom, uśmiechy zaczęły odklejać się od twarzy.

As to feel better, we purchased nicely packaged and beautifully smelling piece of 100% chocolate ‘hecho en Buena Vista’ and were ready to leave when the announcer announced the elections of ‘Queen of Chocolate’ (I mentioned once, that in Bolivia almost everyone has a chance to be Miss of something —> click)! There were five candidates, each one from a different village, all dressed in hand-painted with folk motifs, traditional linen dresses and their heads crowned with ornamental, cacao fruit themed  crowns. The jury, including the last year’s ‘reina de chocolate’, had a hard nut to crack, and was deciding for so long, admiring the candidates from head to feet, that the smiles of ‘future reinas’ began to peel off their faces. 

boliviainmeyeys

Nam też nie chciało się czekać na ogłoszenie wyników. W drodze powrotnej przekonaliśmy się, że podróżowanie po Boliwii w dni świąteczne jest jedną wielką tragedią, bo główne drogi zakorkowane są przez wielkie ciężarówki, których święta zdaja się nie obowiązywać. Dobrze jest to sobie zapamiętać!

We also got bored and didn’t wait for the announcement. On the way back we found out that traveling in Bolivia during the holidays is a tragedy, because the main roads are jammed by big trucks, for which holidays don’t seem to apply. Good to remember!

Feliz Pascua! – Easter in Bolivia *** Święta Wielkanocy w Boliwii

boliviainmyeyes

Święta Wielkanocy w Boliwii obchodzone są z mniejszą pompą niż w Hiszpanii, na Filipinach czy w Polsce. Nie ma tu wielkich procesji z przebierancami przypominającymi tych z Ku Klux Klanu, krwawej Drogi Krzyżowej czy święcenia jajek.

Easter holidays are celebrated in Bolivia with a smaller pump than in Spain, in Philippines and in Poland. There aren’t any great processions with Ku Klux Clan – like characters, bloody theatrical crucifications or blessings of the eggs.

Święta Wielkiej Nocy zaczynają się w Niedzielę Palmową, kiedy to katolicy świecą palmy, w Boliwii plecione z prawdziwych liści palmowych (—> klik)! Wielki Piątek w Boliwii jest dniem wolnym od pracy, choć niektórzy są z niej zwolnieni już w czwartek po południu. Katolicy w tym dniu biorą udział w procesji z ‘ciałem Jezusa’ i odwiedzają ‘Groby Pańskie’ w poszczególnych kościołach. Z moich obserwacji wynika jednak, że dla większości Boliwijczyków, Wielki Piątek jest po prostu dniem odpoczynku. Na szczęście nie zauważyłam żadnych imprez odbywających się w tym czasie! Moze z powodu ‘Ley seca’?

Easter holiday begins on the Palm Sunday, when the Catholics bless their palms, in Bolivia made of real palm leaves (—> click)! Good Friday in Bolivia is a day off from work (however, most people finish working in afternoon the day before). Catholics on this day take part in the processions with the ‘Body of Christ’ and visit ‘Jesus’ Tombs’ in different churches. I noticed, however, that for most Bolivians, Good Friday is just a day of rest. Luckily  there aren’t any parties this time! Maybe because ‘Ley seca‘ applays?

Katoliccy Boliwijczycy nie przestrzegają postu, ale przez cały Wielki Tydzień (Semana Santa) stronią od spożywania mięsa, zastępując je rybami. Ale uwaga, w wielkich gar – kuchniach wciąż można dostać potrawy mięsne! W sam Wielki Piątek natomiast, niektorzy tradycyjnie zasiadają do uczty złożonej z 12 potraw wegetariańskich, tj. pudding mleczny, pikantny pstrąg, dynia i kukurydza itp. (cale menu znajdziecie tu po angielsku —> klik), na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy.

Catholic Bolivians do not follow the fast, but throughout Holy Week (Semana Santa) they avoid eating meat, replacing it with fish (however, there is no probloem to get meat dishes in the markets/restaurants). On the Good Friday some Catholics traditionally sit to feast consisting of 12 vegetarian dishes, ie. milk pudding, spicy trout, pumpkin and corn, etc. (you will find all menu here —> click), in remembrance of the Last Supper.

Sobota jest pracująca. Zycie płynie po staremu. A w niedzielę wielkanocną niektorzy wstają wczesnie rano, by uczestniczyc we Mszy, inni wybierają się na Feria de Chocolate (Czekoladowy Festyn) w San Carlos niedaleko Santa Cruz:) A w poniedziałek znowu do pracy.

Saturday is a working day and  life flows as usually. On the Easter Sunday some get up early to go to church, others choose to attend Feria de Chocolate (Chocolate Festival) in San Carlos near Santa Cruz :) Monday is the working day.

Mimo, iż wiele świąt kościelnych jest uznawanych za państwowe, Boliwia jest państwem świeckim. Jej konstytucja gwarantuje jednak wolność wyznania i przekonań duchowych. Około 78 % populacji to katolicy, 18 % protestanci, 3% niewierzący, 1% to inne wyznania (mennonici, żydzi, buddyści, muzułmanie itp.). Coraz częściej słyszy się również o sektach religijnych, które w Boliwii natrafiają na podatny grunt (jak Hare Krishna). Niedaleko naszego apartamentowca mieści się główna siedziba Mormonów – widok młodych, czesto ‘bialych’ chłopaków w białych koszulach pod krawatem juz nas nie dziwi.

Although many religious days are considered a national holiday,  Bolivia is a secular state. Its constitution guarantees however the freedom of religion and spiritual beliefs. Approximately 78% of the population is Catholic, 18% Protestant, 3% the non believers, 1% other (Mennonites, Jews, Buddhists, Muslims, etc.). Increasingly, I  often hear about religious sects, which in Bolivia encounter a fertile ground. Not far from our apartment is housed the main office of Mormons, so the sight of young (mostly ‘white’) boys in white shirts and ties, does not surprise us anymore.

Wiara znacznej część ludności indiańskiej charakteryzuje się natomiast synkretyzmem religijnym – adorują oni zarówno Pachamamę (“Matkę Ziemie’) jak i Matkę Boską z Copacabany, Dziewicę z Urkupiña czy Maryję z Socavon. Inne bóstwa czczone w Boliwii to —> Ekeko, bóg obfitości Indian Aymara i Tupá, bóg ludu Guarani.

The faith of large part of the indigenous population is characterized by religious syncretism – they both adore the Pachamama (“Mother Earth”) and Virgen Mary of Copacabana, Virgen de Urkupiña or Socavon. Other deities worshiped in Bolivia are: Aymara god of abundance and prosperity ––> Ekeko and Tupá, the god of the Guarani people.

Dla mnie najważniejsze jest to, ze nikt tu nikogo nie dyskryminuje, ani nie narzuca swoich poglądów religijnych. Częste są natomiast zapytania o wyznawana religie, ale zwykle nie kończą się one dłuższym wykładem. Chyba, ze napotkamy kogoś z świadków Jehowy, adwentystów dnia siódmego czy zielonoświątkowców:)

As for me, the most important is that no one here discriminate anybody, nor impose their religious views. The question about someone’s religion belief is often, but usually doesn’t end up with a longer lecture. Unless one comes across someone of Jehovah’s Witnesses, Seventh-day Adventists and Pentecostals :)

Dane/ Info: Wikipedia.

Huayculi – Bolivian Pottery Village *** Boliwijska wioska garncarzy

Huayculi jest niewielką osadą położoną 5 kilometrów od miasteczka Tarata, znaną jako wioska garncarzy (pueblo de la ceramica). Podobno 114 rodzin, mieszkających w okolicy, trudni się wyrobem ceramiki – profesją przekazywaną z dziada pradziada.

Huayculi is a small village situated 5 kilometers from the town of Tarata, known as the village of pottery (‘el pueblo de la ceramica’). They say that more than 114 families living in the area work in ceramics – a profession passed down from forefathers.

boliviainmyeyes

Udając się do Huayculi, mieliśmy sielska wizje  miasteczka pełnego pięknych wyrobów garncarskich sprzedawanych na każdym rogu, podobnie jak w Cotoka (Santa Cruz) —> klik. Możecie wiec sobie wyobrazić nasze rozczarowanie, gdy na miejscu nie zastaliśmy nic oprócz opustoszałego kościołka o pobielanych ścianach, usytuowanego tradycyjnie koło małego placu – parku, a napotkane kobiety powiedziały nam, ze władze owszem, maja w planach wybudowanie Casa de la Cultura (domu kultury) z prawdziwego zdarzenia, w którym eksponowano by okoliczne wyroby artystyczne, ale do dnia dzisiejszego nic nie zostało w tym kierunku zrobione.

Before our trip to Huayculi, we had an idyllic vision of the beautiful town full of pottery products sold on every corner, as in Cotoka (Santa Cruz) —> click. So you can imagine our disappointment when we found the the village being nearly deserted with small church, traditionally located nearby a small square – the park. Encountered woman told us that the authorities have plans to build the Casa de la Cultura (House of Culture) where the pottery could be exhibit, but to this day nothing has been done in this direction.

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Ciekawostka jest, iż Huayculi zawdzięcza swoją nazwę miejscowym złożom gliny, bowiem huayculi w jezyku Quechua znaczy tyle co: “ziemia z gliny”. Niestety, urbanizacja zmniejszyła owe depozyty, i dziś by znaleźć dobrej jakości surowiec, garncarze musza szukać go godzinami w pobliżu rzeki i jezior.

A my musieliśmy  naszukać się garncarzy.

Curiously, Huayculi owes its name to the local clay deposits, as in the Quechua language huayculi means: “the land of clay.” Unfortunately, these deposits decreased becuse of urbanization, and today to find good quality raw material, potters have to look for it near rivers and lakes for hours.

And we, on the other hand, had to look for the potters.

boliviainmyeyes

Wsiedliśmy wiec w samochód i postanowiliśmy na własną rękę poszukać jednej z owych 114 rodzin garncarzy. I co? Znaleźliśmy jeden dom, z napisem ‘Artesania‘, ale właściciela nie było w domu. Zapytaliśmy wiec sąsiadów, a oni zaprosili nas na swoje podwórze, gdzie stal piec garncarski, a wokół niego rozrzucone były gliniane donice i dzbany. Większość z nich potrzaskana na kawałki. Okazało się, ze są to resztki z tego, co w danym tygodniu wyprodukowano i sprzedano, nie mieliśmy wiec dużego wyboru. Znaleźliśmy jednak kilka ładnych okazów: 3 duże donice, 2 mniejsze miski z pokrywka oraz malutki dzbaneczek – wszystko to za jedyne 60 bs., bo kupione ‘por major‘. W Cochabambie, La Paz, Santa Cruz, czy nawet w Brazylii i Peru, dokąd eksportowane są produkty z Huayculi, zapłacilibyśmy kilka razy więcej.

So we got in the car and decided search for one of these 114 families of potters. And we have found one house, with the inscription of ‘Artesania’, but the owner wasn’t home. So we asked the neighbors, and they invited us to their yard, where the simple pottery stove was built, and some clay pots were laying scattered around it. Most of them shattered into pieces. It turned out that these are the remains of what was produced and sold this week, so we had no big choice. However, we found several nice pieces: 3 large pots, 2 smaller bowls with lid and tiny jug – all for only 60 bs., as bought ‘por major’. In Cochabamba, La Paz, Santa Cruz, or even in Brazil and Peru, where the products wrom Huayaculi are exported we would have to pay several times more.

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Mimo początkowego rozczarowania, nasza wycieczka okazała się ciekawa. Po drodze zwiedziliśmy bowiem inne okoliczne miasteczka, zakochując się szczególnie w jednym, gdzie spotkaliśmy dwie przyjazne cholity. Niestety, nazwy tej malutkiej kolonialnej wioski nie pomne, bowiem zupełnie nie mam pamięci do języka keczua, a na mapie na próżno jej szukać.

Despite the initial disappointment, our trip was interesting. On the way we visited other nearby villages, falling in love especially whith the one where we met two friendly cholitas. Unfortunately, I forgot the name of this tiny colonial village, because I don’t have good memory to Quechua language, and you won’t find it on the map.

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Przegapiliśmy również zjazd do Huayculi, kończąc w hałaśliwym mieście Cliza, które nie bardzo mnie zachwyciło (cos mi się wydaje, ze wylądowaliśmy akurat w jego nowej dzielnicy), a w drodze powrotnej zajechaliśmy na chwile do cudownej Taraty, o której pisałam poprzednio —> klik.

We also missed the road to Huayculi, ending in a noisy city of Cliza that didn’t really amazed me (I think that we landed in its new district), and on the way back we stopped by wonderful Tarata —> click.

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Źródło/Source: Los Tiempos.

boliviainmyeyes

‘Feria de Alesitas’ – Lucky Miniatures * Miniaturki na szczescie

24 stycznia w La Paz, oraz innych czesciach kraju, rozpoczyna sie wielka Feria de Alasitas na czesc boga obfitosci Ekeko, przedstawianego jako karlowaty wesoly dziadek w uszastej czepce z alpaki, z mnostwem miniaturowych przedmiotow przyczepionych do swojego poncho.

On January 24th, people of La Paz and other Bolivian cities, start the big celebration of Feria de Alesitas, in honor of the god of abundance Ekeko, who usually is depicted as a small and merry granpa in alpaca hat, with lots of mini objects sticked to his poncho.

fot. spanish.alibaba.com

fot. spanish.alibaba.com

Alesitas w jezyku Aymara znaczy tyle co ‘kup mnie’, wiec w tym czasie ulice boliwijskich miast i bazarow zapelnione sa straganami z drewnianymi, papierowymi oraz coraz czesciej plastikowymi miniaturami pozywienia, zwierzat gospodarczych, ale rowniez zabawkowych domkow, samochodow, sprzetu elektronicznego oraz, moich ulubionych – falszywych banknotow!

Alesitas in Aymara language means ‘buy me’. No wonder then, that during this period the streets of many Bolivian cities are filled with stalls selling wooden, paper and plastic miniatures like different foods, farm animals, but also toy houses, cars, electronics, and, my favorite – false banknotes! People buy these stuff to make offerings to dwarf Ekeko, which he supossed to return by the end of the year.

Po zakupach, ludzie skladaja miniaturki w ofierze wesolemu bozkowi, ktory pod koniec roku powinien im podarowac przedmioty w pelnym rozmiarze. Studenci, szczegolnie ci bardziej obijajacy sie, moga podarowac Ekeko mini dyplomy uniwersyteckie, liczac, ze po roku otrzymaja od losu te prawdziwe. Spragnieni podrozy moga sprezentowac Ekeko malutkie bilety lotnicze lub figurki samolotow, a ci szukajacy milosci, miniaturowe koguciki lub kury. W zeszlym roku sprzedawano rowniez zabawkowa satelite Tupak Katari, o ktorej, od czasu wystrzelenia w kosmos, sluch zaginal:)

My oprocz wspomnianych falszywych banknotow, ktore podobno przynosza ‘szczescie w kartach’, gromadzimy rowniez plastikowe magnesy na lodowke w postaci owocow i warzyw. Sliczne sa, prawda? Jak na razie, Ekeko sie spisuje, bo swiezych frutas y verduras mamy pod dostatkiem!

Students, especially lazy ones, give Ekeko mini university diploma, hoping that they will graduate at the end of the school term. People who want to travel buy small figurines of planes or fake plane tickets, and those seeking love, tiny chickens or hens (don’t ask me why, I have no idea;) Last year, people were also buying toy satelite of Tupak Katari, but until now no one knows what’s happened to it;)

We, besides these false banknotes, are big fans of plastic fridge magnets in the form of fruits and vegetables. Aren’t they cute? And so far we can’t complain on our Ekeko:)

boliviainmyeyes

Historycy do dzis spieraja sie o pochodzenie tradycji Alesitas, a o samym Ekeko krazy taka oto legenda/ To this day historians aren’t sure where exactly tradition of Alesitas has started, but people still remember the legend of Ekeko:

W 1781 roku, rdzenna ludnosc pod wodza Tupaca Katari, zbuntowala sie przeciwko hiszpanskiej okupacji i rozpoczela oblezenie miasta La Paz. Indianka z rodu Aymara, Paulita Tintaya, słuzaca zony owczesnego gubernatora andyjskiego miasta, Doñi Josefy, zakochana była w innym sluzacym, Isidro Choquehuanca, ktory zatrzymal sie w gospodarstwie gubernatora. Isidro podarowal Paulicie amulet – gliana figurke przypominajaca Don Sebastiana de Rojas, swego pana i ojca Doñi Josefy, ktory byl sympatycznym i grubiutkim Hiszpanem.

Po miesiacach oblezenia, mieszkancom La Paz konczla sie woda i zywnosc. Aby nie umzec z glodu, musieli jesc nawet psy i koty. Tylko w kuchni Paulity nigdy nie brakowalo jedzenia, dzieki glinianej figurce umieszczonej na malym oltarzu, ktora w cudowny sposob rozmnazala pokarm. W rzeczywistosci jednak, to Isidro, bedacy w indianskiej armii,  sekretnie przynosil pokarmy.

In 1781, the indigenous people commanded by Tupac Katari rebelled against Spanish rule and put siege to the city of La Paz, where Paulita Tintaya, of Aymara blood, lived. She was handmaid to the wife of the governor of La Paz, Doña Josefa de Rojas. The girl was in love with Aymara another servant, Isidro Choquehuanca, who had to stay at the master’s farm. Isidro had given Paulita an amulet – a clay figure in the shape of Don Sebastian de Rojas, their master and father of Doña Josefa, who was a very short, fat, jovial and red-faced Spaniard. After months of siege, people of La Paz were in a desperate situation, as food and water were scarce. They had to eat even cats and dogs so as not to die of starvation. Only in Paulita’s kitchen food was never lacking, thanks to the clay figure she had put in a little altar, which had miraculously provided the housemaid of enough food. In reality, it was Isidro who had given her these provisions, as he was in the indigenous army and therefore able to secretly enter the city.

Gdy Doña Josefa zachorowala z powodu niedozywienia, Paulita postanowila podzielic sie jedzeniem ze swoja pania i gubernatorem. Zapytana, skad ma swieze produkty odpowiedziala, ze dzieki glinianej figurce, ktora nazwała Ekheko, chroniac tym samym swojego lubego. I tak, dzieki Paulicie i jej cudownej figurce, jak wszyscy mysleli, caly dom przetrwal szesciomiesiecze oblezenie miasta, ktore zakonczylo sie wraz z przybyciem posilkow hiszpanskiego wojska. Wdzieczni za ten “cud”, gubernator Segurola i jego malzonka, dali Paulicie i  Isidro blogoslawienstwo, zgadzajac sie na ich slub i zatrudniajac oboje w swoim gospodarstwie.

Kiedy wiesc o Ekeko rozeszla sie po miescie, ludzie zaczeli produkowac imitacje glinianej postaci i celebrowac Ekeko jako symbol obfitosci, hojności i szczescia.

When Doña Josefa got ill because of malnutrition, Paulita decided to share her food with her and the governor, who wanted to know where she had gotten it from. She told Governor Segurola that the clay figure, whom she called Ekheko, had the power to make food appear when needed, sto save Isidro.This way, the whole house survived the long six months of siege, that finished with arrival of ne Spanish army regiments.Thankful for this “miracle”, Governor Segurola and his wife gave their blessing to Paulita and Isidro’s wedding, taking them both into their house as servants.

And some time later, people began to use imitations of this clay figure as a symbol of abundance, generosity and happiness.

Zrodla/ Sources: Bolivia Bella.com & eabolivia.com.

boliviainmyeyes

Little garden anyone?

 

Street Photography of Santa Cruz de la Sierra *** Fotografujac boliwijskie ulice

Fotograf uliczny musi byc smialy, szybki, i byc w stanie dostrzec piekno nawet brzydkich miejsc i zwyklych sytuacji. Piekno ludzkich gestow, interakcji, kolorow, ksztaltow – tego wszystkiego co sklada sie na ‘estetyke ulicy’. Ja nie jestem fotografem ulicznym, ale w ciagu ostatnich dwoch dni mialam okazje ‘studiowac’ ten typ fotografii pod okiem profesjonalisty, ktory niespodziewanie poprosil mnie, bym pokazala mu moje miasto – Santa Cruz de la Sierra. Calkowicie moge sie zgodzic z jego krotka notka biograficzna:

Street photographer has to be bold, quick, and able to see beauty even in ugly places and boring situations. The beauty of human gestures, interactions, coulours, shapes – everything that makes up ‘street aesthetics’. I am not a street photographer but for the last two days I’ve been learning how to become one. Learning from the pro, by whom I was contacted out of the blue, to show him around my city of Santa Cruz de la Sierra. I couldn’t agree more with his short bio:

Hakim Boulouiz jest ekspertem miejskiej estetyki. Przyciaga go paradoks, tajemnica i dramatycznym wizualnych ekspresji. W fotografii, ulica jest jego ulubiona pracownia.

Hakim Boulouiz is an Expert in Urban Aesthetics. He is attracted by the “PMD” (Paradox, Mystery & Drama) through the Visual Expressions. For photography, the street is his favorite Lab.

fot. Hakim Boulouiz

fot. Hakim Boulouiz

fot. Hakim Boulouiz

Obserwowac Hakima Boulouiza w akcji bylo czyms niesamowitym – poruszal sie on zrecznie waskimi ulicami Mercado 7 Calles i Casco Viejo, z usmiechem na ustach i ciekawoscia w oczach, zatrzymujac sie na chwile, by niezauwazalnie sfotografowac pozornie nudne sceny i zwyklych ludzi, krzatajacych sie po bazarze.

Watching Hakim Boulouiz  in action was amazing – he was moving swiftly through the strets of Mercado 7 Calles and Casco Viejo with his big smile and curious eyes, stopping from time to time to record seemingly boring scene, unnoticably taking pictures of ordinary people going around their daily chores in the humble surroundings.

DSCN0473 - copia

DSCN0475 - copia

Danuta Stawarz

Zatrzymalismy się na chwile na Plaza Principal, aby pobserwować mieszkancow odpoczywajacych w słoneczne i cieple popoludnie w cieniu palm oraz dzieci bawiace sie z golebiami. Bylam na placu glownym milion razy, ale tego dnia, zobaczylam go w nowym swietle. Zainspirowana Hakimem, wmieszalam sie w tlum (na tyle, na ile moja aparycja gringi mi pozwolila;), szukajac nowej perspektywy, by udokumentowac te chwile.

We stopped for a moment in Plaza Principal, to observe locals enjoying sunny and warm afternoon in the shadow of palm trees and children playing with pigeons. I’ve seen the main square many times, but that day, I saw it in a new light. Inspired by Hakim, I mixed in with the crowd (as much as my gringa appearance permitted), searching for a new agles to document this lovely gathering.

Danuta Stawarz

Kiedy dzien powoli dobiegal konca, udalismy sie do Parque Urbano, tego samego, w ktorym spaceruje kazdego dnia. Cieszylam sie, ze wiekszosc smieci zebranych w czasie Bozego Narodzenia i Nowego Roku, zniknela, a park, mimo iz mielismy dopiero srodek tygodnia, tetnil zyciem, nie przytlaczajac jednoczesnie nadmiarem bodzcow.

As a day was slowly going to an end, we headed to the Parque Urbano, the same one that I walk in every day. I was pleased to see that most of the trash collected over the Christmas and New Year holiday was gone, and despite it was only a middle of the week, the park was full of life, yet not overwhelming.

DSCN0576

DSCN0612

Dzien pelen wizualnych wrazen zakonczylismy kolacja w naszej ulubionej restauracji,  po czym Freddy odprowadzil Hakima do hotelu, spacerujac wzdluz zatloczonej ulicy 1er Anillo.

We ended the day in a little cafe and after eating a dinner in a favourite restaurant, Freddy took Hakim to his hotel, walking with him around busy and dodgy 1er Anillo.

*

Nastepnego ranka wsiedlismy w autobus, by zobaczyc miasto z innej strony – tej bardziej ‘wyfiolkowanej’, nad ktora goruje posag Chrystusa. Zahaczylismy rowniez o galerie ‘Centro Cultural Santa Cruz‘, odwiedzajac doskonala wystawe oficjalnego fotografa prezydenta Evo Moralesa. Pozegnalismy sie pod katedra, gdzie Hakim spedzil ostatnie popołudnie, delektujac sie kolorowym tlumem, skapanym w pieknym cieplym sloncu boliwijskiego lata.

The next morning, we went on the bus to see the city from a different perspective – the posh part of the town, overlooked by the statue of Crist. We also stopped by the Centro Cultural Santa Cruz to visit the excellent exhibition of Noah Friedman- Rudovsky. We said our goodbyes beside the Cathedral, where Hakim spent his last afternoon in Bolivia, enjoying colourful crowd bathed in lovely warm sun of Bolivian summer.

DSCN0628

Danuta Stawarz

To byla prawdziwa przyjemnosc spotkac Hakima, ktory jest nie tylko utalentowanym fotografem, ale takze swietnym nauczycielem i milym czlowiekiem. Dzieki niemu nabralam wystarczajaco odwagi, by bez strachu fotografowac zycie miasta w ktorym przyszlo mi mieszkac. Jednak fotografia uliczna to nie tylko talent, pewnosc siebie i refleks, to rowniez ciezka, systematyczna praca, ktora po prostu trzeba kochac. Ja polknelam bakcyla, ale chyba nie potrafilabym oddac sie temu rodzajowi fotografii w 100%, tak jak Hakim. Dla mnie fotografia uliczna jest jednak doskonalym cwiczeniem percepcji i ‘oka’, ktore postaram sie wykonywac systematycznie.

It was a real pleasure to meet Hakim, who is not only a great street photographer but also good teacher and friendly person. Thanks to him, I gained enough courage to photograph life of the city where I live. However, street photography is not just about talent, confidence and fast reflex, it’s also a hard, systematic work, which one just have to love. I swallowed a bug, but I think, I couldn’t dedicate myself to this genre of photography in 100%, as Hakim Boulouiz does. For me, street photography is however, an excellent exercise of ‘wit and eye’, which I will try to perform regularly.

 

Nie moge sie doczekac, by zobaczyc ‘owoce’ przygody Hakima w Ameryce Poludniowej, a zwlaszcza w Santa Cruz. Z cala pewnoscia zamieszcze ‘je’ na moim blogu!A na razie zapraszam na profesjonalna strone Hakima Boulouiza  —> klik.  Obejrzyjcie tez sobie reszte mojej ‘ulicznej’ galerii Santa Cruz de la Sierra:

I can’t wait to see some pictures from Hakim’s South American adventure, especially its East – Bolivian phase, which I was very lucky to be a part of. For sure, I will share them with you on this very blog! And for now, you can see Hakim Boulouiz’s work, visit his professional website —> here or/and Eric Kim Street Photography Blog —> click. I also welcome you to view the rest of my ‘street gallery of Santa Cruz de la Sierra’:

DSCN0471 - copia

DSCN0482 - copia

Danuta Stawarz

DSCN0543

DSCN0553

DSCN0590

Danuta Stawarz

DSCN0633

Danuta Stawarz