Wesolych Swiat i Sczesliwego Nowego roku!
***
Merry Chistmas and a Happy New Year!
Dawno dawno temu, Animated_Anna, z zielonej wyspy zwanej Éire, nominowala moj blog do nagrody ‘The Versatile Blogger Award’. Ja sama znajdowalam sie wowczas po tej samej stronie oceanu, rozkoszujac sie krotkim powrotem w rodzinne strony, i dlatego zupelnie zapomnialam o tej przmilej wiadomosci.
Dzis chcialabym podziekowac autorce A PEN PUSHER’S QUEST – blogu o sztuce, kulturze i mediach spolecznosciowych, za to wyroznienie i zakwalfikowanie ‘Bolivia In My Eyes‘ do swoich ulubionych blogow:)
Na te okolicznosc, postanowilam skompilowac liste moich ulubionych blogow, ktorych jest cale mnostwo, ale dla potrzeb ‘The Versatile Blogger Award‘, wybralam oficjalna pietnastke tych najczesciej przeze mnie odwiedzanych:
* Przewodnik po Krakowie – (od ktorego zaczela sie moja przygoda z blogowaniem) za podroze po pieknym Krakowie, okraszone opowiesciami z Fabryki.
* Pojechana – za pokazywanie mi Chin, jakich wczesniej nie znalam, oraz za ciekawe informacje, o ktorych moge dyskutowac z chinskim szefem mojej drogiej polowki.
* Los Wiajeros – za szereg przydatnych informacji, ktorymi posilkowalam sie przed podroza do Ameryki Poludniowej.
* Pewnego Razu w Chile – za encyklopedie wiedzy o Chile, oraz dzielenie sie swoimi doswiadczeniami, niekiedy paralelnymi do moich wlasnych.
* The Family Without Borders – za przelamanie stereotypu, ze ‘z dziecmi podrozowac sie nie da’, gleboki humanizm, sympatyczne zdjecia, i porady ‘na przyszlosc’:)
* Najlepszy Blog Na Swiecie – za przyjemne poranki przy kawie i pokazna dzienna dawke smiechu, polaczona z gleboka refleksja.
* Kurs na Wschod – za odkrywanie przede mna Wschodu, tego blizszego i dalszego.
* Bolivia Bella – za skarbnice wiedzy o Boliwii [EN]
* My Way Around – za pelnienie niewdzecznej, ale jakze ciekawej funkcji ambasadora Polski w Boliwii.
* 2picsaweek – za dzielenie sie swoimi fotograficznymi doswiadczeniami i cudowny dystans do siebie i swiata. [EN]
* Kasia Jalan Jalan – za caloksztalt zamkniety w pieknym slowie.
* 4getmenot – za lekcje dobrego stylu i bycia trendy;) [EN]
* Mamjakty – za to, ze jest ze mna od poczatku i piekne rekodzielo.
* Podroznikowo – za podroz dookola swiata i porady pedagogiczne.
* Artur Sikora Photography – za ocalanie od zapomnienia ‘nieznanych’ miejsc Dublina. [EN]
* Jadlonomia – za wizualna uczte weganska i wspomnienia z Maroka.
Inne blogi, ktore chetnie czytam i ogladam:
ComeAnn, Maverickbird, Travellingaround50, Offtoseetheworld, Where is Juli+Sam, Steve McCurry’s Blog, Iberoameryka, Poromaniacy, Z 2 strony, Tresvodka, Na Krancach Swiata, Skok w Bok, Gdy Kobiety Tworza, Paleta Smaku, Moje Wypieki.
Jak sami widzicie, wiele jest miejsc, do ktorych warto zagladac od czasu do czasu, aby dowiedziec sie czegos ciekawego o swiecie, o samych sobie czy nauczyc sie gotowac. Zycze Wam milej lektury!
Jezeli ktorys z nominowanych przeze mnie blogow chcialby wziac udzial w ‘The Versatile Blogger Award’, oto zasady:
No wlasnie, ostatni punkt wydaje sie najtrudniejszy, no bo o czym ja mam niby napisac? Moze o tym, ze po raz pierwszy bylam za granica w 2004 roku? Ze chcialam nazwac naszego psa Portosa Zlota Beczka? Ze nie pamietam tabliczki mnozenia? Ze nie lubie pozyczac ksiazek? Ze placze ogladajac Gladiatora? Ze przez 10 lat spiewalam w zespole wokalnym ‘Decyma‘? Ze mam gitare, ale nie umiem na niej grac?
***
A long time ago, Animated_Anna from the green island called Éire, nominated my blog for the ‘The Versatile Blogger Award‘. I myself, was at that time on the same side of the ocean, enjoying the short break at home, and therefore completely forgot about her nice message.
Today I would like to thank the author of A PEN PUSHER ‘S QUEST – a blog about the art, culture and social media, for this award and qualifying ‘Bolivia In My Eyes‘ to her favorite blogs:)
On this occasion, I’ve decided to compile a list of my favorite blogs, and believe me, there are lots of them, but for the purposes of ‘The Versatile Blogger Award ‘, I selected the official fifteen of those most frequently visited by me, with a short explanations what I like them for. You can find their links above in [PL] version.
* Przewodnik po Krakowie – for guiding me through the beautiful city of Krakow, with some stories from the Factory. [PL]
* Pojechana – for showing me China, I’ve never knew, and for the interesting information that I can later discuss with my love’s Chinese boss. [PL]
*Los Wiaheros – for a range of useful information that I read before traveling to South America myself. [PL]
* Pewniego Razu w Chile – for being the encyclopedia of knowledge about Chile, and the sharing experiences, sometimes similar to my own. [PL]
* The Family Without Borders – for the breaking the stereotype that ‘travelling with children is impossible’, deep humanism, cute pictures and tips ‘for the future’ :)
* Najlepszy Blog na Swiecie – for pleasant mornings with coffee and a substantial daily dose of laughter, combined with deep reflection about life. [PL]
* Kurs na Wschod – for showing me the East – this closer and further. [PL]
* Bolivia Bella – treasury of knowledge about Bolivia.
* My Way Around – for being unofficial Polish ambassador in Bolivia.
* 2picsaweek – for sharing photography experience and wonderful sense of humour.
* Kasia Jalan Jalan – for ‘everything’ embodied in beautiful words.
* 4getmenot – for the lessons of good style ;)
* Mamjakty – for being with me from the beginning and beautiful handicraft. [PL]
* Podroznikowo – for a journey around the world and pedagogical advice. [PL]
* Artur Sikora Photography – for rescuing from oblivion the ‘unknown’ parts of Dublin.
* Jadlonomia – for a visual vegan feast andbringing back the memories of Morocco. [PL]
Other blogs, that I read with pleasure:
ComeAnn, Steve McCurry’s Blog, Maverickbird, Travellingaround50, Offtoseetheworld, Where is Juli+ Sam, Tresvodka, Iberoameryka, Poromaniacy, Z 2 Stron, Na Krancach Swiata , Skok w Bok , Gdy Kobiety Tworza, Paleta Smaku.
As you can see , there are many ‘places’ worth checking out from time to time, where you can find out something interesting about the world and yourself or learn how to cook:)
If any of the nominated blogs would like to take part in ‘The Versatile Blogger Award’, here are the rules:
The last point seems to be the hardest, for what am I supposed to write? Maybe that I was first time abroad in 2004? That I wanted to name our dog Golden Barrel (Zlota Beczka)? That I do not remember multiplication table? That I do not like lending books to anybody? That I cry every time I watch the ‘Gladiator’? That for over 10 years I had sang in the vocal band ‘Decyma’? Or that I have a guitar, but I don’t know how to play it ?
W zeszlym roku mielismy tropikana choinke z ananasa (zdjecie), ktora wygladala i pachniala przepieknie, ale przyciagala rowniez swoim slodkim zapachem muszki owocowki. Malym insektom na pewno zasmakowaly rowniez roztapiajace sie i kapiace cukierki miodowe:)
W tym roku postanowilam wiec sprobowac czegos innego i w ktoryms momencie przypadl mi do gustu pomysl na choinke z korkow po winie, ktory znalazlam gdzies w internecie. A wina w Boliwii nie brak! Niestety, nie zbieralam korkow przez caly rok, ale starczylo na male drzewko, ktore stanelo (po kilku probach sklejania w temperaturze powyzej 30 stopni C) w pieknej splaszczonej butelce (po winie oczywiscie), zakupionej niedawno na bazarze rekodziela.
Korkowej choince akompaniuja malutkie figurki w narodowych strojach Boliwii oraz nasze ‘domowa zagroda‘, w ktorej sklad wchodza 3 gliniane zolwie, swinka- skarbonka, slon, srebrna lama, pilnowane przez wojownika – swiecznika i brazowa figurke bozka Inkaskiego. Brakuje tylko Swietej Rodziny, ale moze jeszcze uda sie ja skompletowac.(——————> zjedz na koniec strony!).
Nasza nowa choinka nie spodobala sie Marudzie, ale nam sie podoba i to bardzo!:)
***
Last year we had tropical Christmas Tree made of pineapple (photo), which looked and smelled beautifully, but also attracted with its delightful scent lots of fruit flies. Small insects certainly liked as well sweet honey candies dissolving and dripping in a heat:)
This year I decided to try something different and I liked the idea of wine corks Christmas Tree decoration, I’ve found somewhere in internet. And there is a lot of wine in Bolivia! Unfortunately, I haven’t collected corks throughout the year, but just enough for the small tree, which eventually stood still (after a few tries, sticking it in temperatures above 30 degrees C) in a lovely flattened bottle (of wine, of course), recently purchased on handicraft bazaar.
Cork Christmas tree is accompanied by the tiny figures in the national Bolivian costumes, and our ‘home farm‘, which consists of three clay turtles, piggy – bank, elephant, silver lama, looked after by a warrior – candlestick and Inca idol. The only thing missing is the Holy Family, but we still have some time to complete it.
Grumpy Smurf did not like our new Christmas Tree, but we do like it a lot!:)
And one week later —————————->
There he is, little baby Jesus!
Nie wszystko kreci sie wokol pieniedzy, ktore podobno szczescia nie daja, ale z reguly milo jest miec ich wiecej niz mniej. Zycie w Boliwii, jak na kraj trzeciego swiata przystalo, jest dosyc zroznicowane. Przecietna pensja, wynoszaca 1.000 Bs na miesiac, wystarcza by przezyc, ale zeby zylo sie w miare wygodnie potrzeba znacznie wiecej.
Ogolnie przyjmuje sie, ze 1 EUR = 9.36811 BOB (~ 10)
1 USD = 6.96 BOB (~ 7)
1 PLN = 2.25 BOB
Banki przewaznie wymieniaja pieniadze po mniej korzystnym kursie. Wielu wierzy, ze lepiej jest przyjechac do Boliwii z dolarami w kieszeni, co moze byc prawda, bowiem w wielu miejscach sa one rownowazna waluta platnicza (ba! czasem bardziej oplaca sie placic zielonymi!) i nie ma wiekszych problemow z wymiana. Trzeba tylko uwazac, zeby banknoty byly NOWE, bowiem Boliwijczycy czesto robia problemy, widzac pieniadze po przejasciach, a doczepia sie do najmniejszego zadarcia! Banki wymieniaja jednak rowniez Euro, wiec nie widze powodu, by ktos, kto podrozuje z kraju Wspolnoty Europejskiej, przewalutowywal pieniadze kilkakrotnie. Nie ma tez problemow z bankomatami, ktorych w wiekszych miastach jest cale mnostwo – do koloru do wyboru, ale jak wszedzie, trzeba uwazac na rozne ‘skamy’. Niektore bankomaty nie wydadza nam tez wiecej niz 1.400 Bs na raz, co moze byc czasem uciazliwe. Ja osobiscie korzystam z Mercantil Santa Cruz, poniewaz nacielam sie kilkakrotnie na inne ‘sciany placzu’.
Zarobki:
Ale sa osoby, ktore zarabiaja duzo wiecej – jak inaczej wytlumaczyc to, ze woza sie najnowszymi samochodami, nosza najnowsze markowe ubrania, jezdza na wakacje do USA? Czym sie zajmuja, nie wiem;)
Zakwaterowanie.
Rachunki:
Transport.
W mniejeszych miastach zaplacimy mniej, ja podaje natomiast cennik dla nadrozszej Santa Cruz de la Sierra, gdzie zwykle poruszam sie w obrebie Primer Anillo (Pierwszego Okregu) wokol centrum. Komunikacji miejska jest bardzo skomplikowana i nie istnieje zaden oficjalny rozklad. Najlepiej jest zapytac o numer autobusu pania w kiosku. Nam zajelo kilka miesiecy (prob i bledow), zorientowanie sie w numerach autobusow jadacych na bazar, do Zoo i do centrum handlowego:)
Sluzba zdrowia.
Za wizyte lekarska zaplacimy od 30 Bs w osrodku publicznym, do 50 $ = 37 € w klinice prywatnej. Inne przykladowe uslugi:
Podrozujac do Boliwii warto z cala pewnoscia wykupic ubezpieczenie podrozne. Ja jako rezydent place 60 $ miesiecznie = 44 € za ubezpieczenie prywatne. Prawda jest taka, ze szpitale prywatne w Boliwii wygladaja tak jak publiczne w Europie. Panstwowe placowki medyczne sa natomiast zazwyczaj slabo wyposazone i malo zadbane, choc personel jest bardzo dobrze wyszkolony. Ja nie mialam wyboru, poniewaz i tak nie kwalfikuje sie do ubezpieczenia publicznego.
Lekarstwa.
Zwykle za leki ‘hecho en Bolivia‘ zaplacimy mniej niz za zagraniczne, ale kosztuja one mniej wiecej tyle samo co w Polsce, albo i wiecej. Ja bardzo lubie natomiast naturalne leki, np. krople i pastylki z propolisu, ktore skutecznie pomagaja walczyc z przeziebieniem i kosztuja grosze. Trzeba uwazac na powszechny proceder wydawania antybiotyku bez recepty przez aptekarzy.
Edukacja.
Niestety, tak wielkie zainteresowanie studentow wiaze sie z pewnym niebezpieczenstwem – niskim poziomem nauczania. Podobno, Brazylijczycy konczacy medycyne w Boliwii, musza zdac egzain w swoim kraju. Podobno tez 90 % ‘absolwentow’ go oblewa! I co potem? Zdaja jeszcze raz lub wracaja do Boliwii, gdzie zakladaja prywatna praktyke, ‘leczac’ nieswiadomych niczego pacjentow.
Wycieczki organizowane:
Najlepiej podrozuje sie w grupie. Wiekszosc agencji za 1 osobe pobiera oplate w wysokosci 50 $ (ba! raz zaspiewano mi 100 €) za 1- dniowa wycieczke, a im wiecej osob, tym cennik jest mniejszy. Oczywiscie najtaniej zorganizowac sobie wyprawe osobiscie, ale czasem po prostu sie nie da… I to jest moja bolaczka, poniewaz z mila checia wybralabym sie np. do wioski Mennonitow czy na Pico Tunari, ale dostac sie tam mozna tylko wlasnym transportem lub z wycieczka organizowana.
Najlepszym miejscem na wyprawy zorganizowane jest La Paz, gdzie konkurencja wsrod biur podrozy jak i mnostwo turystow sprawiaja, ze ceny sa przystepne.
Nagorzej jest w Cochabambie i Santa Cruz, gdzie rynek turystyczny nie jest tak rozwiniety. Mimo to, jezeli ktos wybiera sie do ‘Miasta Wiecznej Wiosny’, polecam Green Trip Bolivia, organizacje zalozona przez studentow uniwersytetu, ktora proponuje pakiety w bardzo przystepnych cenach! Ja sama wybralam sie z nimi do Torotoro, i moze nie bylo luksusowo ani super bezpiecznie, ale atmosfera i przezycia byly wiecej warte niz 350 Bs, ktore zaplacilam za 4 dni, z zakwaterowaniem i wyzywieniem. Polecam!
Poczta.
Nalezy pamietac, ze zabronione jest wysylanie jakichkolwiek medykamentow poczta (przede wszystkim Stevii!). Nie nalezy tez zaklejac koperty przed okazaniem jej w okienku.
Milo jest dostawac listy, ale juz nie bardzo paczki. Niestety w Boliwii placi sie bardzo duzy podatek od przesylek!
Owoce i warzywa.
Kupowane tylko na targu, bowiem w supermarketach sa bardzo slabej jakosci. Bazary rowniez maja rozne cenniki, w zaleznosci od miejsca oraz kupujacego:) Gringos zwykle placa wiecej:)
Wybrane produkty z supermarketu:
Restauracje.
Artesania.
Kazdy lubi zakupy, szczegolnie jezeli przedmiotami pozadania jest rekodzielo artystyczne! Tutaj cennik jest bardzo rozbiezny, zalezny od miejsca, ale rowniez od umiejetnosci targowania:) A wiec bardzo ogolnikowo:
Najlepsze ceny sa w wiekszych osrodkach turystycznych jak La Paz czy Uyuni! Drozej w Cochabambie, a najdrozej w Santa Cruz. Warto jest tez kupowac od jednej sprzedawczyni, za ‘specjalna’ cene.
Kosmetyki.
Przed wyjazdem (czy to na wakacje, czy na dluzej) lepiej jest zaopatrzyc sie w kremy i balsamy ulubionych marek, bowiem tu zalacimy za nie o wiele drozej! Ze znanych producentow tylko ‘Nivea‘ i ‘Avon‘ wydaja sie przystepne, moze dlatego, iz sa produkowane w Ameryce Poludniowej.
Srodki czystosci.
*
Jak widzicie, zycie tutaj moze byc calkiem drogie. Mimo to, do Boliwii sciagaja ludzie z calego swiata, nie tylko w celach turystycznych, ale rowniez zarobkowych! Jak na rozwijajacy sie kraj przystalo, oferuje ona bowiem wiele mozliwosci, chociaz w dzisiejszych czasach, milionerem mozna stac sie chyba tylko handlujac koka;)
***
Not everything revolves around money, which apparently don’t provide happiness , but it’s nice to have more cash than less. Life in Bolivia, as in third world country, is quite varied. The lowest salary of 1,000 Bs per month may be enough to survive, but to live comfortable you need much more.
CURRENCY CONVERTER: 1 EUR = 9.36811 BOB (~ 10)
1 USD = 6.96 BOB (~ 7)
1 PLN = 2.25 BOB
Banks mostly exchange money on less favorable rates. Many believe that it is better to come to Bolivia with US dollars in a pocket, which may be true, because in many places $ are equivalent currency (bah! sometimes you get more value for your money paying with green notes!). But there is a great deal of trouble with the $ exchange – the bills must be NEW, because Bolivians are often making problems, seeing money used money with the smallest tear! Banks also exchange Euros, so I see no reason why someone who travels from EU should change money several times. There is no problem with ATMs in major cities, but as everywhere, you have to careful as there is lots of scams. Some ATMs also will pay no more than 1,400 Bs at a time, which can sometimes be tedious. I personally use ATM of Mercantil Santa Cruz, that so far never failed me.
Salary :
But there are people who earn a lot more – how else to explain, that they drive the newest cars, wear the latest designer clothes, rgo on holiday to the USA? What do they do, this I do not know ;)
Accommodation .
Apparently, you can rent a room on the outskirts of Santa Cruz for only 300 Bs a month, but wouldn’t recommend that.
Bills.
Transport.
In smaller cities you’ll pay less but I give a pricing for the most expensive Santa Cruz de la Sierra, where we usually move within Primer Anillo (First Ring). Communication system is very complicated here and there aren’t any official timetables. It is best to ask for information, a woman working in a kiosk. It took us few months (of trials and errors) to find out the numbers of buses going to the market, the zoo and the shopping centre :)
Health service .
For a visit to the doctor you’ll pay from 30 Bs in a public hospital to 50 $ = 37 € in a private clinic. Other services:
Before traveling to Bolivia, it’s worth purchasing travel insurance . I, as a resident, pay $ 60 per month = 44 € for private insurance. The truth is that private hospitals in Bolivia look like the public in Europe. National medical facilities are usually poorly equipped and little cared for, although the staff is very well trained. I had no choice but go private, as I don’t qualify for public healthcare.
Medication .
Usually, the drugs ‘hecho en Bolivia‘ are cheaper than the foreign, but they cost more or less the same as in Poland or even more. I like however natural remedies, as propolio drops and pills that bring relief from colds and cost a little. You must be careful, as sometimes pharmacists offer antibiotics without prescriptions!
Education .
Unfortunately, such a great interest leads to certain danger – a low level of education. Apparently , the Brazilians who end medicine in Bolivia must pass the exam in their own country. Apparently, 90% of ‘graduates’ it fail it ! And then what? They try again or come back to Bolivia, where they set up private practice and ‘heal’ unconscious patients .
Excursions :
The best is to travel in groups. Most agencies charge as much as 50$ per person (bah! once they wanted a € 100) for 1 – day trip, and the more people the lower price. Of course, the best is to organize an expedition yourself, but sometimes yo can’t … And this is my pain, because I’d love to go, for example, to the village of Mennonites or Pico Tunari mountain, but to get there you need your own transport or organized trip.
The best place to book the expedition is La Paz, where competition among travel agencies as well as lots of tourists make the prices affordable.
The worst is in Cochabamba and Santa Cruz, where the tourist market is not as developed. Still, if someone chooses up the’City of Eternal Spring’, I would recommend Green Trip Bolivia, an organization founded by students of the university, which offers packages at very affordable prices! I myself went with them to Torotoro, and maybe it was not luxurious or super- safe trip, but the atmosphere and experiences were worth more than 350 Bs, that I paid for four days, with accommodation and board included!
Post office.
It’s good to remember that it is prohibited to send any kind of medicines (even Stevia) by post. Also, do not seal the envelope before showing it at the counter!
Getting mail is nice but getting packages not so much, as you’ll have to pay a lot of tax on them!
Fruits and vegetables.
The best is to shop at the market, because the supermarkets have very poor quality vegetables. Different mercados have different price lists, depending on the location and the buyer :) Gringos usually pay more :)
Selected products from the supermarket :
Restaurants .
Artesania .
Everyone enjoy shopping, especially if objects of desire are the artistic handicraft ! Here pricing differs, depending on location, but also haggling skills :) So in general:
The best prices are in larger tourist resorts like La Paz or Uyuni ! More expensive is in Cochabamba , and the most expensive in Santa Cruz . It is also worth to shop from one saleswoman to get a ‘special’ price.
Cosmetics.
Before you come here (either on vacation, or for longer) it is better to stock up on favorite brands creams and lotions, because here you will pay much more! From known manufacturers, only ‘ Nivea ‘ and ‘ Avon ‘ seem affordable, maybe because they are produced in South America.
Cleaning products.
*
As you can see , life here can be quite expensive. Even so, Bolivia attracts people from around the world, not only to travel but also to work! As every developing country it offers a lot of possibilities, although nowadays, you can become a millionaire probably only by trading coca ;)
Wiele jest ‘bezsennych’ miast na swiecie, a my mieszkamy w jednym z nich – Santa Cruz de la Sierra. Zycie tu, jak na goracy klimat przystalo, zaczyna sie po zmroku, kiedy to centralny skwer zapelnia sie mieszkancami, szukajacymi wytchnienia od nieznosnego upalu. Nie wazne czy jest weekend czy zwykly dzien tygodnia: noca bary, puby i restauracje sa zawsze pelne.
Tymczasem na obrzezach miasta w czesci rezydencjonalnej, ludzie po trudach dnia, w spokoju udaja sie na spoczynek.
Zbyt piekne zeby bylo prawdziwe, prawda? Niestety w Boliwii nie obowiazuje cisza nocna. Od naszego powrotu z Europy bylo jednak spokojnie – kilka imprez w naszym i sasiednim kondominium zakonczylo sie o polnocy, muzyka nie byla ogluszajaca. Jednak w ostatni piatek, nasi sasiedzi zza muru postaniwili porzadnie sie zabawic. Pili zas przy dzwiekach najnowszych hitow, wydobywajacych sie z olbrzymich glosnikow. Pewnie dlatego tez przekrzykiwali sie jeden przez drugiego, bo przeciez trudno cokolwiek zrozumiec, kiedy bas (i alkohol) uderza w bebenki.
U nas w mieszkaniu tez byla impreza – w koncu papierowe sciany przepuszczaja kazdy dzwiek! I tak doczekalismy cierpliwie do polnocy przy starym ‘Hobbicie’, (nowy jeszcze nie wyszedl na pirackim dvd:), a po polnocy zadzwonilismy do recepcji, gdzie portier poinformowal nas, iz w piatki i soboty imprezy moga trwac do 2 nad ranem. Polezelismy wiec te dwie godziny, ogladajac Larry’ego David’a wstepujacego do nieba po operacji nerek oraz zastanawiajac sie, co robia inni mieszkancy wybudzonego apartamentowca. O drugiej w nocy portier, po rozmowie z policja, powiadomil nas, iz w centrum miasta imprezy moga trwac do 3 nad ranem. No tak, tyle tylko, ze my w zasadzie w centrum nie jestesmy, ale kogo to obchodzi?
Ucichlo o 3.30 i tak spalismy blogo az do 6 nad ranem, kiedy to w sasiednim condominium wlaczyl sie alarm samochodowy. Nie pierwszy raz zreszta bylismy juz wybudzani w srodku nocy, przez ten sam samochod, w tym samym budynku, gdzie mieszka najbardziej upierdliwy pies na swiecie, szczekajacy o kazdej porze dnia i nocy.
Sobotnia noc na szczescie nie przyniosla wiekszych sensacji i juz przed 22 zmorzyl nas tak bardzo upragniony sen. Niestety nawet w niedziele ludzie pospac sobie nie moga, bo kolo ‘najgorszego baru karaoke na swiecie‘, o 6 nad ranem zaparkowala ‘dyskoteka na kolkach’, pelna pijanych idiotow. Pili oni zreszta jeszcze w godzinach przedpoludniowych, kiedy wybralismy sie na spacer.
*
A byl to szczegolny spacer, bowiem zabralismy ze soba goralke z Istebnej, ktorej zrobilismy po drodze kilka zdjec. Istebna around the world to projekt mlodziezy skupionej wokol zespolu folklorystycznego, ktora wpadla na pomysl, by logo zespolu – tanczaca goralka, oblecialo caly swiat. I tak ostatnio znalazla sie ona w Santa Cruz de la Sierra – miescie ktore nigdy nie spi i nie daje pospac innym.
Goralka z Istebnej wdziecznie prezentowala sie na tle katedry, bazaru, czy burzy tropikalnej, ktora przeszla nad miastem w sobote. Nastepnym razem postaram sie ja zabrac w inne ciekawe miejsca, daleko od zgielku wielkiego miasta.
***
There are many cities around the world that never sleep, and we live in one of them – Santa Cruz de la Sierra. Life here, due to tropical climate, starts after dark. Central Square fills with people seeking respite from the unbearable day heat, as the surrounding pubs, bars, discos and restaurants. It does not matter whether is the weekend or just a normal week day.
Meanwhile, on the outskirts of the historic town, in a residential part of the city, people relax after a long day in peace.
To good to be true, right? Unfortunately, Bolivians don’t know the principle of curfew. After returning from Europe, our life has been quite easy – a few parties in our and the neighboring condominium ended up at midnight, the music was not deafening. Unfortunately, last Friday, our neighbors behind the wall decided to enjoy themselves, with heavy drinking, to the music from huge speakers. Probably that is why they were also shouting, because surely it was difficult to understand anything when the bass (and alcohol) hits the eardrums.
In our apartment there was a party as well – at the end the ‘paper walls’ let in every sound, and so we were patiently awaiting midnight watching ‘The Hobbit’. After 12, we decided to call the reception and the porter told us that on Fridays and Saturdays parties can last until 2 am. So we waited two hours more, watching Larry David go into heaven and wondering out what the other residents do. At 2 am our porter called us, after speaking with police officer, that in the city centre parties can last until 3 am. Right, but who cares that we aren’t in the centre?
It got quiet about 3.30 am, and so we were sleeping nicely until 6 in the morning, when in the neighboring condominium car alarm went off . Not for the first time were we waken up in the middle of the night by the same car, in the same building where the most annoying dog in the world lives, who barks at any time of day or night.
Saturday night didn’t bring any bigger sensation and we were in bed before 10 pm, getting at least so deserved sleep. Unfortunately, even on Sundays, people can’t sleep long, because the ‘disco on wheels’, full of drunken idiots parked outside infamous ‘Cafe Las Americas’. And they were still drinking when we came out for a walk.
*
The walk was a special one, because we took with us dancing girl from Istebna. Istebna around the world is a project of young people from southern Poland, members of the Folk Ensemble Istebna. They come up with an idea that their logo with a dancing girl will go around the world, together with travellers. So recently she came to Santa Cruz de la Sierra – the city which never sleeps and does not allow you to sleep either.
Dancer from Istebna gracefully presented herself on the picture with the cathedral, mercado, and even a tropical storm, which went through the city on Saturday. Next time I will try to get her to visit other places, fur away from the sleepless Santa Cruz.
P.S. We are not so boring as it seems, we also like to go out from time to time, but after that it would be nice to come back to a safety of a place we call our home:)