14 lutego 1714 roku, ksiądz Santiago de Rivero i Indianie Chiriguanos (wschodnio – boliwijscy Guarani), załozyli miasteczko Porongo – jedna z ostatnich misji jezuitów w Boliwii.
A w ostania sobotę miasteczko to obchodziło 300 lat swojego istnienia! Niestety, ominęły nas wszystkie uroczystości religijne, które odbyły się rano, ale załapaliśmy się na pokaz tradycyjnego wypieku mojej ulubionej ‘empanada de aroz’, podczas którego pewien pan usilnie starał się mi wytłumaczyć historie Porongo oraz poczęstował mnie świeżym wypiekiem, mimo protestów pan, które przekonywały, ze empanady są tylko na pokaz:)
On February 14th 1714, friar Santiago de Rivero and indigenous Chirigianos (Eastern Bolivian Guaraní), founded a small town of Porongo – one of the last jesuit missions in Bolivia.
Last Saturday, this town was celebrating 300 years of its faith and life (fe y vida), that hasn’t change much since colonial times. Unfortunately, we have missed all religious ceremonies, which were held in the morning, but being able to grab a demonstration of traditional baking of my favorite ’empanada de aroz‘. One gentleman earnestly tried to explain to me the story of Porongo and offered me a fresh baked empanada, despite the protests of local women who argued that the empanadas are only for display:)
Nie doczekaliśmy również wyborów Królowej Karnawału, bowiem były one zaplanowane na późny wieczór, ale i tak mogliśmy podziwiać śliczne kandydatki w tradycyjnych strojach Camba, przechadzające się po placu.
We missed as well the announcement of ‘Reina de Carnaval’ (Carnival Queen), because it was scheduled later in the evening, but even so we could admire some of the candidates in traditional Camba costumes relaxing on the square.
Przed powrotem do miasta zdążyliśmy jednak wypić zimne piwo, przy akompaniamencie tradycyjnego zespołu, z panem wygrywającym skoczne melodie na…. liściu pomarańczy:)
Before heading back to the city, we had some cold beer listening the sounds of the traditional band, with a frontman winning lively melodies on …. orange leaf :)
*
Porongo odwiedziliśmy już po raz trzeci (—> W drodze do Porongo), za każdym razem będąc serdecznie witani przez mieszkańców, którym nie przeszkadzało nasze wścibskie oko, schowane za wizjerem aparatu. Niestety dla nas, a na szczęście dla nich – gubernator Santa Cruz finansuje budowę drogi asfaltowej oraz chodników w centrum Porongo, co zmieni na zawsze tradycyjny wygląd tego miasteczka oraz jego spokojna egzystencje. Ale takie jest życie, a rosnącą populacja mieszkańców Porongo zasługuje na poprawę jego warunków.
It was our third visit to this village (—>On the Way to Porongo) and each time we were sincerely welcomed by its residents, don’t minding us strolling the streets with big cameras pointing at their homes and documenting their peaceful existence. Unfortunately for us, and fortunately for them – the government decided to finance not only new road from Santa Cruz, but also pavements in the centre of the town, that will change its traditional appearance maintained for ages. But that’s life, and this growing population of hardworking people deserves their living conditions to be improved.
Uważa się, ze Porongo zawdzięcza swoja nazwę owocu poro poro, który jest podobny w smaku do marakui, ale miasteczko to jest znane w całej Boliwii jako stolica achachairu! Ten —> boliwijski owoc, niedawno wprowadzony na rynek europejski przez Marks & Spencer, rośnie w wielu ogrodach w okolicy i zbierany jest od grudnia (Fiesta de Achachairu) do marca. Owoce w tych miesiącach można zakupić od sprzedawczyń, które rozkładają kosze z ‘pomarańczowym zlotem’ wokół plazy.
Is said that Porongo owes its name to the fruit poro poro, similar in taste to passionfruit, but the town is know to grow—> the best achachairu in Bolivia! This Bolivian fruit, recently introduced in Europe by Marks& Spencer, grows in many gardens in the area and it’s harvested form december (Fiesta de Achachairu) until march.
A tydzień temu dostaliśmy cały worek świeżo zerwanych owoców od właścicielki sklepu, w którym kupiliśmy piwo:) Dorzuciła ona jeszcze kilka mandarynek i mango:) Gościnność mieszkańców Porongo nie zna granic!
We were lucky to buy some, as its season it’s coming to an end, but just week ago we were given whole bag of freshly picked fruit by a shop owner from who we bought some beer:) Hospitality of Porongo people is really amazing!
*
Porongo jest jedną z pięciu prowincji, tworzących Park Narodowy Amboro i nawet w drodze z Santa Cruz można podziwiać bujna zieleń tropikalnych lasów, a także piaszczyste wydmy i naturalne laguny. Obszar ten znany jest również z produkcji kawy, podobno najlepszej w regionie, ale jeszcze jej nie próbowaliśmy. W czerwcu odbywa się festyn na cześć patrona Sw. Jana, kiedy to mieszkańcy palą wielkie ogniska i chodzą po rozżarzonych węglach, co mam nadzieje zobaczyć na własne oczy w niedalekiej przyszłości:)
Porongo is also one of the nine municipalities that make up Amboró National Park and even on the way from Santa Cruz you can enjoy wast and thick greenery covering the area, as well as sand dunes and lagunas. This historically coffee producing area still processes some of the best coffee in the region. There is a Coffee Festival each year in June following the town’s “Fiesta Patronal”. Day on which the inhabitants celebrate their patron Saint John the Baptist, with people making a big bonfires and walking over hot coals! I hope to see both celebrations in the future:)