The Queens of the ‘Chocolate Festival’ *** ‘Czekoladowe Królowe’ w San Carlos

Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o Wielkanocnym Festiwalu Czekolady w San Carlos od razu wiedzieliśmy, że musimy tam pojechać! Mieliśmy plan wyruszyć około południa, zjeść obiad w Buena Vista i dotrzeć do San Carlos na podwieczorek. Zapowiadało się wspaniale!

When we first heard about the Easter Festival of Chocolate in San Carlos, we knew that we have to go there! We had a plan to depart around noon, stop for lunch at Buena Vista and get to San Carlos for dessert. It sounded great!

bolivieinmyeyes

Jednakże, jak to często w Boliwii bywa, Feria de Chocolate okazała się prawdziwą klapą, zresztą, tak jak cały nasz plan. Po pierwsze – zanosiło się na deszcz, który później spadł hektolitrami na Santa Cruz i okolice. Po drugie, zwykle uroczą i senną Buena Vista, w niedzielne popołudnie szturmowały tłumy, a i nasza ulubiona restauracja tym razem się nie popisała. W marnych wiec humorach jechaliśmy na poszukiwanie miasteczka San Carlos, oddalonego od Buena Vista o jakieś 5 km.

However, as often happens in Bolivia, ‘Feria de Chocolate’ turned out to be a real flop. First of all – in the morning it looked like it’s going to rain, what happened later, when the hectometres of water fell at Santa Cruz and the surrounding area. Secondly, the charming and sleepy Buena Vista we knew from before, on a Sunday afternoon was stormed by the crowds, and our favorite restaurant did not impress us either. So we drove in search of the town of San Carlos, located about 5 km from Buena Vista, in quite miserable mood. 

Nasze najgorsze przypuszczenia na temat ‘stolicy czekolady’ niestety się sprawdziły – samo miasteczko było nieciekawe, a na czekoladowym festiwalu znaleźliśmy kilka straganów na krzyż, w tym tylko trzy sprzedające czekoladę (!) oraz wrzaskliwe tłumy ludzi.

Our worst suspicions about the ‘capital of chocolate’ unfortunately come true – the town itself was forgettable, and the chocolate festival consisted of few stalls, of which only three were selling chocolate (!), surrounded by the noisy crowd.

Na osłodę, zakupiliśmy ładnie zapakowany i pięknie pachnący kawal 100% czekolady ‘hecho en Buena Vista‘ i już mieliśmy się zbierać, gdy konferansjer zapowiedział wybory ‘Królowej czekolady’ (wspominam kiedyś, ze w Boliwii niemal każdy ma szanse zostać Miss czegoś —> kilk)! Kandydatek było pięc, wszystkie z innej miejscowości,  ubrane w ręcznie malowane w motywy ludowe, tradycyjne płócienne suknie  i ukoronowane misternymi ozdobami głowy z motywem owocu kakaowca. Jury, w którym zasiadała Reina de chocolate z poprzedniego roku, miało trudny orzech do zgryzienia, a zastanawiało się tak długo, że świdrowanym od głów do nóg kandydatkom, uśmiechy zaczęły odklejać się od twarzy.

As to feel better, we purchased nicely packaged and beautifully smelling piece of 100% chocolate ‘hecho en Buena Vista’ and were ready to leave when the announcer announced the elections of ‘Queen of Chocolate’ (I mentioned once, that in Bolivia almost everyone has a chance to be Miss of something —> click)! There were five candidates, each one from a different village, all dressed in hand-painted with folk motifs, traditional linen dresses and their heads crowned with ornamental, cacao fruit themed  crowns. The jury, including the last year’s ‘reina de chocolate’, had a hard nut to crack, and was deciding for so long, admiring the candidates from head to feet, that the smiles of ‘future reinas’ began to peel off their faces. 

boliviainmeyeys

Nam też nie chciało się czekać na ogłoszenie wyników. W drodze powrotnej przekonaliśmy się, że podróżowanie po Boliwii w dni świąteczne jest jedną wielką tragedią, bo główne drogi zakorkowane są przez wielkie ciężarówki, których święta zdaja się nie obowiązywać. Dobrze jest to sobie zapamiętać!

We also got bored and didn’t wait for the announcement. On the way back we found out that traveling in Bolivia during the holidays is a tragedy, because the main roads are jammed by big trucks, for which holidays don’t seem to apply. Good to remember!

¡Viva La Paz!

Dziś administracyjna stolica Boliwii – La Paz, obchodzi swoje święto. Warto wiec z tej okazji pokrótce przytoczyć jej burzliwą historie.

Miasto założone w 1548 roku przez hiszpańskich konkwistador na miejscu Indiańskiej wioski – Laja, orzymalo imię Nuestra Señora de La Paz (Matka Boska Królowa Pokoju), upamiętniające przywrócenie pokoju po powstaniu Gonzalo Pizarro przeciwko Blasco Núñez Vela, pierwszemu wicekrólowi Peru. Miasto przeniesiono później do dolinyChuquiago Marka, gdzie znajduje się do dziś.

Today, on July 16, the administrative capital of Bolivia – La Paz – celebrates its holiday. Therefore, I would like to quote briefly its turbulent history.

Founded in 1548 by the Spanish conquistadors at the site of the Native American settlement, Laja, the full name of the city was originally Nuestra Señora de La Paz (meaning Our Lady of Peace). The name commemorated the restoration of peace following the insurrection of Gonzalo Pizarro against Blasco Núñez Vela, the first viceroy of Peru. The city was later moved to its present location in the valley of Chuquiago Marka.

W 1781 roku, grupa Indian Aymara przez sześc miesięcy prowadziła oblężenie La Paz pod przewodnictwem Tupac Katari (stąd nazwa pierwszej boliwijskiej satelity!). 16 lipca 1809 Pedro Domingo Murillo, przywódca krwawo stłumionego powstania o niepodległość, stracony kilka miesięcy później na Plaza de los Españoles, wypowiedział pamiętne słowa: ‘boliwijska rewolucja zapaliła pochodnie, której nikt nie będzie w stanie zgasić’. To wydarzenie formalnie zapoczątkowało wyzwolenie Ameryki Południowej z rąk Hiszpanii.

In 1781, for a total of six months, a group of Aymara people laid siege to La Paz, under the leadership of Tupac Katari (whose name was given to the first Bolivian satellite!). In 1809 the struggle for independence from the Spanish rule brought uprisings against the royalist forces. On July 16,1809, Pedro Domingo Murillo, killed by Spaniards a couple of months later, famously said that the Bolivian revolution ignited a torch that nobody would be able to dim. This day formally marked the beginning of the Liberation of South America from Spain.

Każdego 16 lipca miasto La Paz wspomina te patriotyczne czyny roku 1809. Uroczystości rozpoczynają się zapaleniem Pochodni Wolności w domu męczennika, przez władze państwowe i lokalne. Następnie ulicami miasta przechodzi pochód, zwany Paradą Pochodni, podczas której mieszkańcy maszerują z pochodniami w rekach, upamiętniającymi bohatera narodowego, którego imię nosi dziś główny reprezentacyjny plac miasta ‘Plaza Murillo’.

Przenieśmy się na chwile do tego pięknego andyjskiego miasta, wsłuchując się w pieśń mojego ulubionego zespołu – Los Kjarkas –Chuquiago Marka (1988):

Every 16 July, the town of La Paz recalls the patriotic deeds of the year 1809. The departmental celebration begins when the various national and local authorities turn on the Torch of Liberty in the house of the martyr. Then the parade known as the Parade of Torches starts in the city centre with citizens marching with torches in their hands to symbolize their national hero, whose name bears city’s main square, ‘Plaza Murillo’.

Let’s move for a while to this beautiful Andean city, listening to the song of my favorite band – Los Kjarkas  – Chuquiago Marka (1988):

Chuquiago Marka
nunca te olvidé
mi tierra querida,
tienes de las cosas
del primer amor
que nunca se olvida.

No quiero morirme
sin volverte a ver
mi Chuquiago Marka,

Eres luz del Ande
ciudad de La Paz
con tu poncho blanco,
duerme el Illimani
su sueño feliz
historia de piedra.

No quiero morirme,
sin volverte a ver
mi La Paz del alma

Nigdy nie zapomnę mojej ukochanej ziemi Marka Chuquiago, pierwszej miłości nigdy się nie zapomina. Nie chce umierać, dopóki cie nie zobaczę jeszcze raz, moja Chuquiago Marka. Jesteś światłem Andów, miasto La Paz. Pod twoim białym poncho drzemie Illimani, śniąc szczęśliwy sen, historie kamienia. Nie chce umrzeć, bez zobaczenia jeszcze raz miasta mojej duszy.  

I’ll never forget my beloved land Marka Chuquiago, first love is never forgotten. I do not want to die until I see you again, my Marka Chuquiago. You are the light of the Andes, the city of La Paz. Under your white poncho sleeps the Illimani, dreaming a happy dream, the story of stone. I do not want to die without seeing again the city of my soul.

Zrodlo: musica.com. Tlumaczenie: wlasne. O mojej pierwszej przygodzie z  La Paz przeczytasz —> tuSource: musica.com. Translation: my own. You can read about my firts adventure in La Paz —> here

 

Aymara New Year 5521*** Szczęśliwego Nowego Roku 5521!

W roku 2009, boliwijski prezydent Evo Morales, z pochodzenia Aymara, ogłosił 21 czerwca świętem narodowym – Nowym Rokiem Aymara zwanym rowniez Nowym Rokiem Andyjsko – Amazonskim (año nuevo andino amazónico). Nowy Rok Aymara to nic innego jak celebracja przesilenia zimowego. W Ameryce pre-kolonialnej, u rdzennych ludów andyjskich zależnych od rolnictwa, przeprowadzono rytuały religijne w celu uzyskania błogosławieństwa bogów, przede wszystkim Pachamamy (Matki Ziemi) i Inti (Ojca Słońca), mających zapewnić obfitość zbiorów. Ludy Keczua i Aymara, oraz niektóre plemiona amazońskie, świętowały dwa razy w roku: z okazji siewów i zbiorów, co zbiegło się z przesileniem letnim i zimowym.

Według tradycji, każdego 21 czerwca przed wschodem słońca, grupa amautas (kapłanów Aymara) spotykała się w świątyni Kalasasaya, w Tiwanaku , gdzie przygotowywała toasty (wassail), paliła ofiary i poświęcała małe lamy. Kapłani czekali na pierwsze promienie słońca, przechodzące przez Bramę Słońca, znajdującą się w kompleksie świątynnym. Tak oto, odbywała się oficjalna inicjacja nowego cyklu rolnego.

Aymara nie dzielili roku na 4 pory i 12 miesięcy, ale mieli dwa sposoby na odmierzanie czasu. Pierwszy to rok słoneczny, który dzieli się na dwa okresy –  letniego przesilenia (grudzień-styczeń) i przesilenia zimowego (czerwiec-lipiec). Ten drugi okres kończy się właśnie 21 czerwca. Inny sposób, to podział kalendarza na trzy okresy zwane “Pachas ‘, podzielone dalej ze względu na klimat.

Według kalendarza Aymara, przekazywanego ustnie z pokolenia na pokolenie, 21 czerwca 2013 r. będzie oznaczać 5521 rok kultury Aymara. Ministerstwo Kultury planuje i promuje uroczystości w La Paz, Cochabambie, Santa Cruz, Uyuni i mniejszych miasteczkach. W La Paz uroczystości odbywają się w Tiwanaku, Sorata, El Alto, Copacabanie, Valle de la Luna i Pasto Grande. W Cochabambie, w ruinach Incallajta. W Santa Cruz centrum obchodów jest Samaipata, chociaż ruiny El Fuerte nie są pochodzenia Aymara.

*

Z 10 milionów Boliwijczyków, tylko około 2 mln osób identyfikuje się jako Aymara, z czego wielu jest naprawdę Metysami (mix Aymara z Europejczykami). Reszta społeczeństwa nie podziela konieczności obchodzenia Nowego Roku Aymara jako święta narodowego, ale na firmy, których pracownicy nie dostają wolnego, zostają nałożone kary pieniężne.

Najistotniejszy argument tych osób, którzy sprzeciwiają się temu świętu, opiera się na fakcie, że Boliwia nie jest narodem Aymara. W rzeczywistości,  w Boliwii istnieją dziesiątki rodzimych narodowości i dlatego, ich zdaniem, rytuały tylko jednej z nich dyskryminują inne bardzo duże grupy etniczne, takie jak Quechua i Guarani. Ich zdaniem Nowy Rok Aymara powinien być ograniczony do regionów rodzimych Aymara czyli zachodniej Boliwii. Nie przemawia do nich fakt, iz przesilenie zimowe bylo takze celebrowane przez Indian z Amazonii, bowiem wiekszosc ludnosci wschodiej Boliwii, odcina sie od swoich indianskich korzeni.

Przeciwnicy wskazują również na argument konstytucyjny. Nowa konstytucja Boliwii, uchwalona w 2009 za namową obecnego rządu, ustanawia Boliwię ‘państwem wielonarodowym’ i gwarantuje poszanowanie zwyczajów i stylu życia każdego i każdej z 36 grup etnicznych zamieszkujących Boliwię. Zmuszanie innych do obchodów Roku Aymara jest więc , wedlug nich, niezgodne z konstytucją.

Są także tacy, którzy twierdzą, że nie ma dowodów na to, by lud Aymara kiedykolwiek świętował Nowy Rok przed przybyciem Hiszpanów. Uwazają, że to ‘święto’ jest niczym więcej niż obchodami zbioru ziemniaków, które w rzeczywistości nie miało miejsca 21 czerwca. Pierwsze znane pisane źródło na temat tej uroczystości pochodzi z XVI wieku, kiedy władca Inków, Pachacutec, nałożył obchody Inti Raymi (festiwalu boga słońca) na wszystkich podwładnych. Także inne pisma z epoki kolonizacji wspominają właśnie święto Inti Raymi.

Z punktu widzenia archeologii, ​​prawie nic nie wiadomo o kulturze Aymara, jako ze jej historia nie została zapisana i bardzo mało archeologicznych dowodów tej kultury zostało dotychczas odnalezionych. Przypuszcza sie, ze lud Aymara został podbity przez Inków i w rzeczywistości sama nazwa “Aymara” pochodzi od slowa Quechua używanego do opisania tubylców, którzy nie są Quechua, a zostali deportowani do pracy przymusowej w Imperium Inków. Dlatego też nie ma dowodów na to, że początki tego święta są Aymara. Dodatkowo, miejsce, w którym Nowy Rok Aymara jest świętowany –  ruiny Tiahuanaco, należą one do Tiwanakotas – zupełnie rożnej kultury. Wreszcie, istnieją obawy, zarówno wśród archeologów jak i lokalnych mieszkańców, że ruiny z powodu eksploatacji zostaną bezpowrotnie uszkodzone.

Obroncy ‘Nowego Roku Aymara’ wyjaśniają, że święto to jest w rzeczywistości próbą obrony kultur pierwotnych przed zapomnieniem. Twierdzą, że sama ceremonia ma również znaczenie ekonomiczne, bowiem stanowi wielką atrakcję turystyczną, z czym trudno jest sie nie zgodzic.

Tekst jest redakcją artykułu ‘Bolivia Bella‘: Aymara New Year in Bolivia’.

P.S. Ja miałam okazje, by pojechać na obchody Nowego Roku Aymara 5520 w departamencie Cochabamba, ale trochę wystraszyłam się spania w namiocie w temperaturze bliskiej zeru  i w końcu zrezygnowałam. Trochę teraz żałuje (szczególnie okazji do zrobienia zdjęć, a jakże!), ale z drugiej strony sama podchodzę sceptycznie do tych uroczystości. Trochę mi to przypomina bowiem próby ‘wskrzeszania’ przez pasjonatów dawno zapomnianych starożytnych ceremoniałów  celtyckich (w Stonehenge) czy słowiańskich (Noc Kupały), które maja dziś więcej wspólnego z teatrem niż historyczną rzeczywistością. Alkohol podobno leje się strumieniami:)

Z drugiej jednak strony, uwielbiam czasem poczuć na własnej skórze dreszczyk emocji związany z mistycyzmem owych pradawnych zwyczajów i legend. I szczerze, nie mam nic przeciwko kolejnemu dniu wolnemu od pracy;)

Raising-Hands[1]

Image: bolivia.for91days.com

***

On the 17th of June, 2009, Bolivian president Evo Morales, of Aymara origin, declared every 21st of June to be a national holiday, celebrating the winter solstice. The holiday is called the ‘Aymara New Year’ or Andean – Amazonian New Year (año nuevo andino amazónico) and must be celebrated as a national Holiday which means that all public and private institutions, companies and schools throughout the entire nation must suspend their activities.

In pre-Colonial America, the native people of the Andean highlands, depended on agriculture and their agricultural rituals, were carried out to obtain the blessings of the gods, above all the Pachamama (Mother Earth) and Inti (Father Sun), to ensure an abundant harvest. The Quechua and Aymara Indians celebrated two annual festivities: the planting season and the harvest, coinciding with the summer and winter solstices. Some Amazonian tribes also celebrated the solstice, with other rituals and in a different manner, each according to their customs.

According to the Aymara traditions, every 21st of June, from very early in the morning, a group of amautas (a type of priest) met with various ceremonial objects in the Temple of Kalasasaya, in Tiwanaku to make toasts (wassail), burn offerings, and sacrifice tiny llamas as they had waited for the first rays of sun to pass through the Gate of the Sun, located in the same temple. This officially initiated a new agricultural cycle.

Aymara didn’t measured time by the Western system of 12 months and 4 seasons. They had two ways of dividing their time: the first is a solar year which, divided into two periods: the summer solstice (December-January) and the winter solstice (June-July). The latter ends precisely on June 21st, and on this date one solar year ends and a new one begins. The second manner in which they divided their calendar was in three seasons called ‘pachas’, each of whic divided further and based on the climate changes.

*

In a country of nearly 10 million, only about 2 million people identify themselves as Aymara and of those, many are actually mestizo (indigenous/European mix). People throughout the country who are not Aymara are very upset at having the Aymara New Year imposed upon them. In any case, those companies that do not shut down and whose employees work on this date will be fined and will be forced to pay their workers double for the day.

According to Aymara time keeping, whose history has been passed down orally, the 21st of June 2013 will mark the 5,521 th year of the Aymara culture. In La Paz there are usually celebrations in Tiwanaku, Sorata, El Alto, Copacabana, Valle de la Luna and Pasto Grande. In Cochabamba, at the ruins of Incallajta and in Santa Cruz, at Samaipata (although the ruins of El Fuerte are also not of Aymara origin). Some ceremonies are also celebrated at Salar de Uyuni.

The most vociferous argument made by those who oppose this holiday is based on the fact that Bolivia is not an Aymara nation. In fact, there are dozens of native Bolivian cultures and therefore, the rituals of only one culture are being imposed upon all the other cultures,like the Quechua and the Guaraní. They argue that the Aymara New Year should be limited to the regions where the Aymara population is numerous, in other words, Western Bolivia.

The new Bolivian Constitution, passed in 2009 at the insistence of the current government’s political party, establishes Bolivia as a ‘plurinational’ state, and guarantees respect for the customs and lifestyles of each and every one of the 36 ethnic groups that inhabit Bolivia, no matter how large or small they are. This would make imposing the Aymara New Year on non-Aymara peoples unconstitutional.

There are those who also argue that there is no evidence the Aymara ever celebrated a New Year prior to the arrival of the Spanish. They also affirm that this “Aymara New Year” is nothing more than a celebration of the potato harvest which doesn’t actually occur on the 21st of June. The first existing evidence of this celebration is from the 16th Century when Incas Emperor Pachacutec imposed the celebration of the Inti Raymi (the festival of the Sun god) on all people Incas or not, free or colonized, throughout the entire Tawantisuyo, the territory over which the Incas ruled. In addition, writings from the era when the Spanish arrived contain no evidence of an “Aymara New Year” but do mention the Inti Raymi.

In reality, almost nothing is known about the Aymara culture as they have no written history and very little archaeological evidence of their culture has been found. In addition, because they were conquered by the Incas they were “Quechua-ized”, and in fact, their very name “Aymara” is actually a Quechua word used to describe natives who are not Quechua, who were deported as slave labor to the Inca Empire. The word is not original to their true ethnic identity and was grossly mispronounced by the Spaniards. Therefore, there is no evidence that the origins of this festivity are Aymara. In addition, the location where they now celebrate this Aymara New Year, the ruins of Tiwanaku are not Aymara ruins. They belong to the Tiwanakotas, a different culture. Finally, there is concern, among archaeologists and local inhabitants of Tiwanaku, that the ruins will be damaged.

Some explain that taking into account historical evidence, this celebration is very recent, and is actually an attempt to vindicate the Aymara culture and that these ceremonies were created for this sole objective. They claim that the ceremony uses the customs of other cultures to give it an “ancestral” feel, not to mention what a great tourist attraction it makes. There are also those who argue that elements not native to the Aymara culture are included in order to manipulate ideologies, and that this is actually detrimental to this culture as it corrupts their identity even further.

This article was reblogged from ‘Bolivia Bella’ site.

P.S. I had a chance to take a part in celebrations of the Aymara New Year 5520 in the department of Cochabamba, but I got a little frightened by the vision of sleeping in a tent at a temperature close to zero, and finally I gave up. Now I have some regrets (especially about missing the opportunity to take pictures!) but on the other hand, I am also quite skeptical about it. It reminds me a bit European revival of long-forgotten ancient ceremonies – Celtics (Stonehenge) or Slavic (Kupala Night), which today have more in common with theater than historical reality. I am also not a big fan of heavily alcoholic fiestas.

On the other hand, sometimes I love to experience the thrill of mysticism present in these ancient habits and legends and to be honest, I don’t mind having a day off work;)

#MarParaBolivia

The Day of the Lost Sea *** Dzień Utraconego Morza

23 marca Boliwia obchodzi Dzień Morza. Może nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze Boliwia dostępu do morza nie posiada. Utraciła go razem z Departamentem Litoral (Departamento del Litoral) w wyniku wojny  z Chile – w tzw. ‘Wojnie o Pacyfik’ w XIX wieku. Od czego się zaczeło?

On March 23 rd Bolivia celebrates the Day of the Sea. It wouldn’t be anything unusual, if not for the fact, that Bolivia has no access to the sea. Bolivia lost it with the Department of Litoral (Departamento del Litoral) as a result of the war with Chile – called ‘The War of the Pacific’ in the nineteenth century. How does it happened?

Cóż, konflikt rozpoczął się, gdy Boliwia postanowiła podnieść podatek dla saletry wydobywanej przez chilijskie firmy na boliwijskiej wówczas pustyni Atacama, pomimo wcześniejszej gwarancji, że nie będzie zwiększenia podatków przez najbliższe dwadzieścia pięć lat. Chile oprotestowało nowy podatek i zażądało mediacji, ale Boliwia odmówiła. Kiedy władze Boliwii skonfiskowały mienie spółek chilijskich, Chile wysyłało siły zbrojne do portowego miasta Antofagasta i Calama.

Dzień Morza upamiętnia właśnie bitwę pod Calama, gdzie Boliwijski dowódca Eduardo Abaroa, wraz z peruwiańskim sprzymierzeńcem Ladislao Cabrera (Peru w międzyczasie przyłączyło się do wojny po stronie Boliwii) z setką żołnierzy stanęli w obliczu 500 chilijskich żołdaków. Legenda głosi, ze gdy 23 marca 1879 roku Abaroa zacięcie bronił małego mostu na rzece Topáter, a Chilijczycy nakazali mu się poddać, jego odpowiedzią było: “Ja, poddać? Powiedz swojej babci  by się oddała! “, po czym został zastrzelony.

Well, the conflict started when Bolivia decided to increase a tax of potassium nitrate harvested by Chilean companies in the Bolivian Atacama Desert despite previous warranty that it would not increase taxes for next twenty-five years. Chile protested against the tax and solicited to submit it to mediation, but Bolivia refused. When Bolivian authorities attempted to auction the confiscated property of Chilean minding companies, the Chile sent the armed forces to the port city of Antofagasta and Calama.

The Day of the Sea  commemorates the Battle of Calama where Bolivian commander Eduardo Abaroa and Peruvian Ladislao Cabrera (Peru in the meantime joined the forces of its neighbour) with just over 100 soldiers faced 500 Chilean soldiers. The legend has it, that when Abaroa was defending a small bridge over the Topáter River on the 23rd of March 1879 and the Chileans ordered him to surrender, his response was: “Me, surrender? Tell your grandmother to surrender!” after which he was shot dead.

Dziś trudno powiedzieć, kto miał rację w tym całym konflikcie, a kto się mylił. Oba narody, Boliwia i Chile, próbowały chronić swoje interesy, a Peru znalazło się pomiędzy młotem i kowadłem. Odcięcie Boliwii od świata spowodowało jednak spowolnienie rozwoju gospodarczego kraju, w związku z czym Boliwijczycy manifestują swe tęsknoty jak i straty oraz naglącą potrzebę rozmów pokojowych z Chile, o przywrócenie choćby części zajętego w wyniku przegranej wojny terytorium. Ich ‘okna na świat’. Do akcji włączyli się znani politycy, sportowcy oraz ludzie kultury z różnych krajów, nawet z Chile, którzy zgodnie przyznają, ze dostęp do morza, spowodowałby ogromną różnice w życiu tego biednego narodu.

Today, it’s hard to say, who was right who was wrong. Both involved nations, Bolivia and Chile, tried to protect their interest, and Peru was just cut in between. Cutting off Bolivia from the world resulted however in slowing down its economic development, therefore every year Bolivians manifest the urgency of peace talks with Chile and the restoration of some of the seaside territory. This action was joined by the famous politicians, athletes and people of culture from different countries, including Chile, who agreed that access to the sea, would make a huge difference in the lives of many poor people.

 W tym dniu w większych miastach odbywają się odświętne parady z udziałem żołnierzy … marynarki wojennej. Tak, Boliwia jest chyba jedynym na świecie państwem lądowym, mającym marynarkę wojenna (co ciekawe, w chwili wybuchu Wojny o Pacyfik, takowej nie posiadała)!Ciekawostką jest również to, ze co roku Boliwijczycy wybierają Miss Litoral – swojej utraconej prowincji. Ja z okazji Dnia Morza przygotowałam kilka kolaży, zainspirowanych tęsknotą Boliwijczyków za wielką wodą. Mam nadzieje, ze ich marzenie wkrótce się spełni.

On this day a big parades are held  in major cities with the participation of the… Navy. Yes, Bolivia is probably the only land-locked country in the world, which has a Navy (interestingly, they hadn’t have one when the War of Pacific started)! It is also interesting that every year Bolivians elect Miss Litoral of they lost province. The Day of the Seaa inspired me to create several collages which depict great longing of people of Bolivia for the ‘big water’. I hope that they dream will come true soon.

Mar para Bolivia!

#MarParaBolivia