‘Pluronacional’ Santa Cruz de la Sierra *** Wielonarodowa Santa Cruz de la Sierra

Mieliśmy dziś niepowtarzalna okazje zobaczyć prezydenta Boliwii – Evo Moralesa na żywo. No właśnie, okazja była, ale jej nie wykorzystaliśmy. Byliśmy właśnie w Parque Urbano w Santa Cruz de la Sierra, gdzie odbywała się ‘Feria Intercultural de los Pueblos‘, promująca różne regiony pastwa, kiedy usłyszeliśmy konferansjera zapraszającego zwiedzających do bramy głównej parku, gdzie prezydent miał oficjalnie zapowiedzieć otwarcie szczytu państw G 77 i Chin. Boliwijskie pojęcie czasu w Boliwii jest jednak względne, a patrząc na (żadne) reakcje przechodniów, doszliśmy do wniosku, ze prezydent równie dobrze może pojawić się w parku za 10 – 20 minut jak i za godzinne (kiedy poszliśmy wieczorem na spacer, okazało się, ze wciąż na niego czekają;). My byliśmy już trochę przemarznięci – tak, mamy w tropikach prawdziwa zimę, która zaskoczyła chyba wszystkich, szczególnie gości z Zachodu – i głodni, a jedzenie znajdowało się po drugiej stronie parku.

Today I had unique chance to see the president of Bolivia – Evo Morales. I had an opportunity, but I did not see him after all. We were in the Parque Urbano in Santa Cruz de la Sierra, where ‘Feria Intercultural de los Pueblos’, promoting the various regions of the country, was taking place, when we heard the announcer inviting visitors to the main gate of the park, where the President supposed to officially announce the opening of the Summit G 77 + China. We are, however, in Bolivia where time is a relative concept, and by looking at the reactions of other passers, we came to the conclusion that the president could appear in the park in 10 – 20 minutes or an hour (when we went to the park for a walk in the evening, they were still waiting for him;). We were already a little cold – yes, we have a real winter in the tropics that surprised just about everyone, especially the visitors from the West – and hungry. And the food was on the other side of the park.

BoliviaInMyEyes

DSCN0068

DSCN0069

Wyboru nie żałowaliśmy, zajadając się soczystym udźcem jagnięcym z kukurydzą mote i ziemniakiem. Najlepszym jaki do tej pory mieliśmy okazje próbować w Boliwii. Pieczonym tradycyjnie w ogniu i dymie, przez mieszkańców Tarija, którzy przybyli do Santa Cruz reklamować swoją małą ojczyznę. Zresztą, prezentacja tego regionu wzbudzała największe emocje i zachwyty. Nie tylko jedzeniem, ale i tańcami, pięknymi i ciekawymi kostiumami, rękodziełem artystycznym i przepysznymi słodkimi empanadami. Ja zaopatrzyłam się w tonę ulotek turystycznych, bowiem w Tarija jeszcze nie byłam. A już nie mogę się doczekać odwiedzić te, podobno, najpiękniejszą i najbardziej gościnną krainę Boliwii, graniczącą z Argentyną.

The choice was simple – we loved our juicy leg of lamb with potato and mote (corn). The best so far I had a chance to taste in Bolivia. Traditionally cooked in fire and smoke by residents of Tarija, who came to Santa Cruz advertise their homeland. Moreover, the presentation of their region aroused the greatest excitement and admiration. Not only with food, but also dances, gorgeous costumes, interesting arts and crafts, and excellent sweet empanadas. I took a handful of tourist leaflets, as I haven’t been to Tarija, bordering with Argentina yet. But I can’t wait to visit this, apparently, the most beautiful and most hospitable place in Bolivia.

DSCN0086

DSCN0087

A co jeszcze ciekawego wydarzyło się na targach? Ano, miałam okazje zobaczyć roślinę koki w doniczce, przy której robiono mi zdjęcia, niczym vip-owi.

What else interesting happened at the fair? Well, I had a chance to see the real coca plants while photographers were taking picture of me (as if I was some VIP). 

BoliviaInMyEyes

Porozmawiać z nieśmiałą i strachliwą alpaką, a może i lamą, sami nie byliśmy pewni. Zresztą, lamy tez widzieliśmy:)

I also talked with cute but shy and fearful alpaca? and llama.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Pomacać wełnę z vicunii – podobno najbardziej miękką i kosztowną ze wszystkich oraz podziwiać wielokolorowe ziarna quinoa.

I touched the vicuna wool – supposedly the most soft and expensive of all wools and admired multi colored quinoa seeds. 

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Skosztować mocochinchi i ‘Coca-Colla’ (eee tam, tylko zrobiłam zdjęcie:)

I also drank some mocochinchi and ‘Coca-Colla’ (nah…only took a picture of it:).

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Porozmawiać z przemiłymi przedstawicielami różnych departamentów Boliwii – w tym z chłopakami z Chaco Tarijeno, których nie mogłam zrozumieć, oraz z mieszkańcami rodzinnej wioski Evo Moralesa w Oruro.

I chat with representatives of various departments of Bolivia – including the guys from Chaco Tarijeno, whom I could not understand, and the people from the same village as Evo Morales.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Ale wiecie co było najlepsze? To, ze ‘zamerykanizowana’ na co dzień Santa Cruz zamieniła się w te dni w… Boliwię. I to taką prawdziwą – Wielokulturową.

But you know what was the best? That ‘americanized’ Santa Cruz de la Sierra had changed during these days in real Estado Pluronacional de Bolivia. .

BoliviaInMyEyes

Koniec końców, szczyt G77 i Chin okazał się nie takie straszny, jak go malowano. Nie było blokad dróg, sprawdzania paszportów przy każdej okazji, a wręcz przeciwnie – policjanci zawsze okazywali się pomocni. Miasto przygotowało imprezy kulturalne – jak wspomniana feeria turystyczna, czy bezpłatne zwiedzanie niektórych galerii i muzeów, które normalnie są w weekendy zamknięte.

After all, G77 + China turned out not as bad as I thought it would be. There was no road blockades nor constant passports checks. On the contrary, the police was very helpful in giving an information and the city had prepared various cultural events – as mentioned ‘feria’, or free of charge tours of some galleries and museums, which normally are closed on weekends.

BoliviaInMyEyes

Niestety, pogoda nie dopisała. Wczoraj cały dzień lalo, a dziś jest strasznie zimno. Być może jutro, na zakończenie szczytu, wyjdzie słońce. Niektórzy, jak prezydent czy sekretarz generalny ONZ – Ban Ki- Moon, mieli okazje ‘uciec’ helikopterem przed deszczem i zimnem w cieplejsze rejony Santa Cruz. Nam zas pozostało podziwianie wielkiego księżyca na pochmurnym niebie:)

Unfortunately, the weather wasn’t as kind. Yesterday was raining and today is being terribly cold. Perhaps tomorrow, for ending of the summit, the sun will come out. Some people, such as president together with Secretary-General of  the United Nations – Ban Ki-Moon, had a chance to ‘escape’ by helicopter from the rain and cold to the warmer regions of Santa Cruz. Meanwhile, we could admire the big moon in the cloudy sky :)

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Always ‘Coca-Cola’ *** Zawsze ‘Coca-Cola’

Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, Boliwia jest państwem ‘koki’ i ‘coli’. Dziś więcej o ‘Coca – Coli’ – boliwijskim napoju ‘narodowym’.

Może trudno w to uwierzyć, ale ‘Cole’ pija tutaj wszyscy (wyjątków szukać należy ze świecą w ręku) i wszędzie. Do dziś pamiętam zdziwienie rodziny Freddiego, kiedy podczas obiadu poprosiliśmy o szklankę wody, zamiast musującej czarnej cieczy. ‘Nie lubicie ‘Coli’??? Nie. Dziś wszyscy nasi goście wiedza, ze jeżeli chcą wypić sobie ‘Cole’ do obiadu/kolacji, to musza sobie ja sami przynieść. Nie żebyśmy byli niegościnni, ale my po prostu gazowanych napojów w domu nie trzymamy (no może oprócz piwa:)

As I mentioned in a previous post, Bolivia is a country of ‘coca’ and ‘cola’. Today I would like to say more about ‘Coca – Cola’ – Bolivias’ ‘national’ drink.

It may be hard to believe, but everybody here drink ‘Coke’ (you can search for exceptions ‘with a candle in your hand’). I still remember how surprised was Freddy’s family when at the dinner table we asked for a glass of water instead of sparkling black liquid. ‘You don’t like’ Coke’??? Nope. As for today, all our guests know, that if they want to drink ‘Coke’ with their lunch / dinner, they must bring it themselves. No, we are not inhospitable, but we just don’t keep sparkling drinks at home (well, maybe except for a beer:)

Ostatnio wybraliśmy się do całkiem przyjemnej restauracyjki niedaleko naszego apartamentu, na hamburgery. Zapowiadało się ciekawie – pomysłowy wystrój, czysto, dobre recenzje w Internecie. Przy zamówieniu okazało się, ze w cenie jest szklanka napoju. Fajnie:) Wybór: ‘Coca – Cola’, ‘Fanta’, ‘Sprite’ – oczywiście mogliśmy się tego spodziewać. Poprosiliśmy wiec o 2 szklanki wody niegazowanej zamiast sody, ale zdziwiony kelner powiedział, ze nie można zamienić, a jeżeli chcemy pic wodę, musimy za nią dodatkowo zapłacić. Cóż, zgredy jesteśmy, wiec postanowiliśmy na wodę poczekać aż wrócimy do domu. Zamówiliśmy jednak  ‘Cole’. A co, w końcu jest w cenie, wiec może sobie postać na stole, aż do czasu gdy skończyliśmy jeść nasze burgery, po czym zapłaciliśmy i wyszliśmy nie zostawiając napiwku.

Recently we went to a quite nice little restaurant near our apartment, to eat ‘home made’ burgers. At first we liked it – interesting decor, clean, good reviews in the internet. While ordering, it turned out that drink is included in a price. Selection: “Coca – Cola ” ‘Fanta ‘ and ‘ Sprite ‘. So, we asked for two glasses of still water instead of soda, but surprised looking waiter said that we cannot change it and if we want to drink water we would have to pay for it extra. Well, we are not greedy but we decided to wait until we get home to drink our water. We also ordered ‘Coke’ – in the end we payed for it, so it can ‘sit’ on the table while were’re eating burgers. At the end, we payed our bill and didn’t leave any tip.

Znów, nie żebyśmy byli wredni – po prostu napiwek według nas należy się za WYJATKOWA obsługę. Dodam tylko, ze nawet poczciwy ‘McDonalds’ czy ‘Burger King’, w których zdarzało nam się stołować w sytuacjach kryzysowych, zawsze zamieniały nam napoje gazowane na wodę czy nawet sok pomarańczowy. Ot tak, bez problemu, klient nasz pan, woda pitna powinna być dostępna każdemu i wszędzie.

Again, we are not mean people – we jus think that a tip should be given for an exceptional service. I will only add that even ‘McDonald’s and ‘Burger King’ back in Ireland, where we happened to dine in crisis situations, always had changed our soda drinks for a water or even an orange juice. Just like that, no problem, the customer is a king, drinking water should be available to everyone and everywhere.

Nieelastyczne praktyki niektórych tutejszych restauracji dziwią tym bardziej, ze woda zazwyczaj jest tańsza niż napoje gazowane, a w dodatku w Boliwii butelkowana jest ona właśnie przez ‘Coca- Cola Company’! Az nie chce myśleć o tym, co będzie jak zabraknie nam wody butelkowanej – czy wszyscy będziemy zmuszeni pic ‘Coca – Cole’?

Przeglądając zdjęcia, zrobione przez mamę Freddiego podczas wycieczki do Cotoki (niedaleko Santa Cruz), natrafiłam na taki oto rodzynek:

Inflexible practices of some of the local restaurants surprise me more, especially considering that water is generally cheaper than fizzy drinks and in addition, in Bolivia water is bottled by ‘in – famous’ ‘Coca – Cola Company’! I don’t want to think what it would be like if we run out of bottled water – will we all be forced to drink ‘Coca – Cola’?

When Freddy’s parents went to Cotoca, they took a picture of a street signs sponsored by… Coca-Cola! I do not know how I could miss that during our trip to this town, apparently I was interested more in Sunday’s market and a sloth than the street signs.

IMG_9850 (2)

Nie wiem, jak mogłam to przeoczyć podczas naszej wycieczki do tego miasteczka, widocznie byłam bardziej zaoferowana bazarem i leniwcem, niż znakami drogowymi, które w Cotoce są sponsorowane właśnie przez ‘Coca-Cole’. Sponsorowanie znaków przez różne firmy, jest praktyka powszechnie spotykana w Boliwii, ale to mnie zaskoczyło totalnie. Dlaczego? Polityka zagraniczna Boliwii jest bowiem od kilku lat raczej antyamerykańska, tak przynajmniej się słyszy i czyta, ponieważ ja żadnych negatywnych nastrojów tutaj nie zauważyłam.

Yep, these in Cotoca are sponsored by ‘Coca-Cola’. Sponsorship of the signs by various companies, as a former Bolivian aerline ‘Aero Sur’, is a practice commonly found in Bolivia, but this totally surprised me. Why? Bolivia’s foreign policy during last couple of years is rather anti-American or at least that’s what can be heard and read, because I didn’t notice negative mood towards USA.

Jak widać, słychać i smakować – bardzo ceni się tutaj również ‘Coca – Cole’, zapewne ze względu na nazwę i propagowanie —> koki, która jest dla Boliwii bardzo istotną rośliną uprawną, a jej liść nieoficjalnym symbolem państwowym, który można kupić w postaci breloczków i innych pamiątek.

As one can see, hear and taste – American ‘Coca – Cola Company’ is also greatly appreciated here. Why? While trying to find an answer to that question, I thought that probably it’s because of the name and the promotion of —> coca – which is a very important plant cultivated in Bolivia. Its leaf is an unofficial symbol of the state, which can be bought in the form of key chains and other tourist souvenirs.

Boliwijczycy kokę uwielbiają – podobno zzucie liści pomaga pozbyć się objawów choroby wysokościowej, lokomocyjnej, uczucia głodu oraz zmęczenia:) Prawdę mówiąc nie próbowałam, bo podobno przebarwia zęby, ale bardzo lubię pic kokę w postaci herbatki ‘mate de coca’:) Te polecam zawsze  – na gorąco lub na zimno! Najlepiej smakuje bez dodatku cukru.

Bolivians worship coca plant – apparently chewing the leaves helps to get rid of the symptoms of altitude sickness, motion sickness or even hunger and fatigue:) I have not tried this remedy, because I heard coca leaves could discolored teeth, but I really like to drink coca tea (mate de coca)! Always recommended –  hot or cold! Best served with no added sugar.

P.S. Znak firmowy ‘Coca – Coli’ wiąże się Boliwijczykom nie tylko z napojami gazowanymi, woda butelkowana czy znakami drogowymi w Cotoce, ale również ze Swietami Bozego Narodzenia! Firma sponsoruje bowiem dekoracje uliczne w postaci wielkich dmuchanych butelek ‘Coli’, rozświetlonych drzewek świątecznych zwieńczonych logiem ‘Coca – Coli’, czy dekoracji ‘przestrzennych’ na placach, w postaci czerwono białych ogromnych lizaków, Świętego Mikołaja z butelka w ręku, czy wreszcie wielkiego białego niedźwiedzia znanego nam z reklamy.

Boliwia  zupełnie się ‘zkokalizowała’!

P.S. Bolivians associate “Coca – Cola’ trademark not only with soda, bottled water and road signs in Cotoca but also with Christmas! The company sponsors the street decorations as a big balloons in the form of bottles of ‘Coke’, huge sparkling Christmas Trees crowned with ‘Coca – Cola’ logo or city plazas’ decorations in the form of red and white huge lollipops, Santa Claus with a bottle in his hand, and finally the great white bear known from advertisement.

Bolivia is completly Cocalised’!