“Nine Million Bicycles” in Cochabamba*** Rowerem do Pekinu ( i z powrotem)

Wrzesniowa edycje ‘Dia del Peaton‘ w Cochabambie uwazam za jedna z najlepszych! Ruch w miescie zatrzymal sie juz w sobote o polnocy, wiec z rana powietrze wolne bylo od smogu. A jak pamietacie, zanieczyszczenie powietrza to zmora no.1 Miasta Wiecznej Wiosny, ktore w tym roku znalazlo sie na 4 miejscu najbardziej zanieczyszczonych miast Ameryki Poludniowej!

W niedziele jednak moglismy oddychac ozezwiajaca bryza znad gor, ktore poprzedniego dnia pokryly sie bialym puchem. Zaraz po deszczu:)

boliviainmyeyes

Organizacja tego ‘Dnia bez samochodu’ byla perfekcyjna – ulice patrolowala policja, ktora wylapywala tych, ktorym nie chcialo sie pedalowac. Ba! Bylismy swiadkami prawdziwych poscigow i miejmy tylko nadzieje, ze nie zakonczyly sie one zadnym wypadkiem drogowym, a jedynie wysoka grzywna dla piratow.

Nasza kondycja widocznie ulegla poprawie, bo objezdzilismy cale miasto i nie bylismy ani zmeczeni, ani zakwaszeni dnia nastepnego:) Oto niktore miejsca, do ktorych ‘przypedalowalismy’:

– Av. Las Americas z rowerowym graffiti:

boliviainmyeyes

Plaza Principal piekna jak zwykle i jakby troche podmalowana:

boliviainmyeyes

– opustoszaly bazar La Cancha i posterunek policji, ktora oferowala wode i powietrze do opon gratis!

boliviainmyeyes

– nowa i przestronna Av. Beijing, przy ktorej zrobilismy sobie mala przerwe na… piwo:)

boliviainmyeyes

Az by sie chcialo zanucic przesliczna piosenke Katie Malua: “Nine Million Bicycles”;)

Na zakonczenie spotkalismy znajomych, ktorzy wlasnie wracali z ponad 40 km wyprawy za miasto, w ktorej my mielismy stracha wziac udzial z oczywistych powodow – w koncu na rower siadamy tylko 3 razy w roku… A z drugiej strony, po co wyjezdzac za miasto podczas ‘Dia del Peaton’, jezeli mozna spokojnie jezdzic na rowerze po miescie?

* Jezeli znajdziesz sie w Boliwii podczas ‘Dia del Peaton’ to pamietaj, ze nici z podrozy! W tym dniu nic nie jezdzi, przynajmniej z/do Cochabamby (od polnocy do 18.00), bo inne miasta maja troche luzniejsza polityke. Na przyklad w Santa Cruz tylko centrum miasta jest zamkniete dla ruchu. Co mozesz robic w tym czasie? Cieszyc sie swiezym powietrzem oraz szczesliwymi ludzmi, zalewajacymi ulice miasta, oraz robic zdjecia, ktorych nie moglybys w stanie zrobic w innym dniu:)

***

I consider the September edition of ‘Dia del Peaton‘ in Cochabamba as one of the best so far! Traffic in the city has stopped already at midnight on Saturday, so the next morning the air was free from smog. And as you remember, air pollution is the problem no.1 of the City of Eternal Spring, which this year took the 4th place among the most polluted cities in South America!

This Sunday, however, we could breathe refreshing breeze from the mountains, covered with the snow the night before. After the rain :)

The organization of the ‘Car Free Day’ was perfect – the police patrolled the streets, penalizing those who did not want to pedal or walk. Bah! We even witnessed the real chase and let’s just hope it didn’t end in traffic accident, but only a heavy fine for street pirates.

Our fitness apparently has improved, because we rode our bicycles all around the town and we were neither tired nor in pain the next day :) Have a look at some of my favorite places we’ve visited this time:

– Av. Las Americas with bike graffiti;

http://boliviainmyeyes.wordpress.com/2014/09/14/nine-million-bicycles-in-cochabamba-rowerem-do-pekinu-i-z-powrotem/

– quiet and beautiful as always Plaza Principal:

boliviainmyeyes

– Empty market of La Cancha and the police station that offered drinking water and air for tires for free!

boliviainmyeyes

– new, wide and airy Av. Beijing, where we made a small break for the … beer :)

boliviainmyeyes

Perfect place to sing a famous song by Katie Malua: “Nine Million Bicycles”:)

At the end, we met some friends, who have just returned from more than 40 km trip out of the city, in which we were too worried to participate for obvious reason. In the end, we ride the bikes only three times a year … But after all, why going out of the city during ‘Dia del Peaton’ if you can ride your bicycle in it?

* If you find yourself in Bolivia during the ‘Dia del Peaton’  you have to remember that you got stuck! On this day there is no driving allowed, at least from / to Cochabamba (from midnight until 18:00), because other cities may have different policy. In Santa Cruz, for example, only city centre is clossed to traffic. So, what can you do if that happens? Enjoy the fresh air and happy people on the streets, and take lots of pictures you wouldn’t be able to take otherwise!

 More of smog-free COCHABAMBA:

Cochabamba

Car-free city/ Miasto wolne od samochodow

Cochabamba

Even Rio Rocha was clean this day!/ Nawet wody rzeki Rocha byly czyste tego dnia!

Cochabamba

New treasure waiting to be discovered/ Nowy klejnot czekajacy na odkrycie

Cochabamba

City’s busiest streets/ Najbardziej zatloczone ulice miasta

DSCN0217

‘IC Norte’ parking/ Parking przed supermarketem

Cochabamba

Everyday fight with air contamination by cars number restriction in city centre/ Codzienna walka z zanieczyszczeniem powietrza poprzez zmniejszenie ilosci samochodow w centrum miasta

boliviainmyeyes

Public City Transport in Bolivia *** Transport miejski w Boliwii

Droga dwukierunkowa. Trzy pasy, oddzielone biala przerywana linia. Prawy z lotniska do miasta, lewy na lotnisko. Srodkowy, jak nam pani taksowkarz wyjasnila – do wyprzedzania. To tak w teorii, a w rzeczywistosci? Samochody parkuja na lewym i prawym pasie, a wszyscy jezdza posrodku. W obie strony. Az strach sie bac!

Tak wlasnie wyglada nowa droga na lotnisko w Santa Cruz de la Sierra, ktora po raz pierwszy podrozowalismy dzis z rana.  Wybudowana specjalnie na Szczyt Panstw Grupy 77 i Chin. Do tej pory myslelismy, ze ‘nowa droga’ to nic innego jak stara droga, ktora od dluzszego czasu znajduje sie w rozkopce. Coz, ta zbudowana dla prezydentow i przewodniczacych 78 panstw, okazala sie rowniez nie do konca wykonczona. A moze i tak, bo robotnikow ani widu alni slychu:) Co prawda, zdazono ulozyc cementowe plyty, ale nie zalano ich jeszcze asfaltem. Na obrzezach drogi posadzono palmy, ale chyba ich nie ukorzeniono przed przesadzka, bo wiekszosc wygladala na zupelnie wyschniete slupki. Trawy na poboczu nie posadzono, ale co kawalek ulozono dekoracyjne gliniane dzbany. Chyba tak sie spieszyli, by oddac te droge na czas, ze zapomnieli o jej oznakowaniu! Zreszta, dalej mamy czteropasmowke, przedzielona podwojna zolta ciagla, ale jak widac na zalaczonym zdjeciu, i to nie przeszkada taksowkarzom z lotniska w Santa Cruz, by wyprzedzac. W koncu, czas to pieniadz. Podobno, do nowej drogi maja dobudowac jeszcze trzy pasy, ale jak na razie sie na to nie zanosi – kolejna miedzynarodowa konferencja w tym roku nie jest przewidziana.

DSCN0003

Dzisiejsza obserwacja ‘zmusila’ mnie do napisania o tym, jak wyglada komunikacja miejska w najwiekszych miastach Boliwii. Kontynuujemy z:

SANTA CRUZ de la Sierra

Taksowki z lotniska sa pomalowane na kolor bialo-niebieski i odpowiednio oznakowane. Znaczy sie – bezpieczne. Jest to jednak zludne, bo kierowcy sa zwykle, lagodnie rzecz ujmujac, ‘niecierpliwi’. Nie straszne im dziury w drodze, kaluze, inne pojazdy. Liczy sie czas! Odbija sie to na wygladzie ich taksowek, ktore pamietaja lepsze czasy. Co ciekawe, o wypadkach z ich udzialem nie slyszalam, wiec moze sa juz zahartowani w boju?

Zreszta tak jak ich koledzy po fachu – kierowcy autobusow, tzw. micros i trufi – taxis, nie zwazajacy na nic (i na nikogo), byle by dotrzec do celu na czas. Czerwone swiatlo? Przeciez nas ono nie dotyczy, zdaja sie myslec.  Zreszta, nie zawsze mozna ich winic. Niedaleko naszego mieszkania znajduje sie skrzyzowanie, gdzie zamontowane sa tylko swiatla dla pieszych (normalnie, jest odwrotnie). Dodam tylko, ze kierowcy wydaja sie byc troche skonfundowani.

Stan wiekszosci pojazdow komunikacju miejskiej najwiekszego i najbogatszego miasta Boliwii pozostawia zas wiele do zyczenia, choc zdarzaja sie rowniez nowsze okazy.

Dowiedzialam sie ostatnio o istnieniu strony internetowej, pokazujacej i kalkulujacej trasy przejazdu autobusow – Cruzero! Niesamowite narzedzie, choc nie zawsze mozna ufac mapkom:)

564701_10152316517469048_1969951900_n

LA PAZ

Jak ukazuje powyzsza grafika, mieszkancy andyjskiej stolicy ciesza sie od niedawna nowymi, nowoczesnymi i czystymi autobusami, o wdziecznej nazwie – Puma Katari. Takie, ktore znamy z ulic europejskich miast. Co prawda, niewiele ich jeszcze jezdzi, ale od czegos trzeba przeciez zaczac! Oprocz nowych busow mamy rowniez do dyspozycji biale busiki, wszechobecne taksowki oraz… TELEFERICO, czyli kolejke gorska miejska. ‘Mi Teleferico’ jest drozsze od autobusow, ale szybsze, wygodniejsze i zapewniajace piekne widoki na miasto polozone na wzgorzach. Jak na razie ukonczono tylko jedna linie (Linea Roja), ale dobre i to!

laestrelladeloriente

Fot. laestrelladelloriente.com

COCHABAMBA

Kulinarna Stolica Boliwii tez ma swoje teleferico, ale nie liczy sie ono jako komunikacja miejska, bo prowadzi tylko do Chrystusa na wzgorzu San Pedro. Czym sa za to ‘pumy’ La Paz wobec takiego autobusu?

DSCN0384 (2)

Cochabambinos przescigaja sie w dekorowaniu swoich pojazdow, przyklejajac na karoserii kolorowe naklejki czy przyczepiajac do anteny kolorowe wstazki, dumnie powiewajace na wietrze. W srodku zas, obok obrazkow swietych, zobaczymy takze ‘gole dupy’ i inne dewocjonalia. Sa to istne ‘burdele na czterech kolkach’ – ciemne, obskurne, duszne w srodku oraz wypacykowane na zewnatrz. Zawsze zauwazalne – zapraszajace do srodka glosnymi i skocznymi tradycyjnymi rytmami.

Oprocz TAKICH autobusow, zaobaczymy rowniez w Cochabambie niezliczone taksowki oraz busy – tak jak i w innych miastach poruszajace sie wzdluz tajemnej trasy. Tajemnej dla nietutejszego, bo miejscowi zawsze wiedza, ktory numer wziac, by dostac sie z punktu A do punktu B. Podobno dostepne sa mapy komunikacji miejskiej, ale nikt nie wie gdzie je mozna dostac. Moze kopie skonczyly sie jakis czas temu i zapomniano dodrukowac, jak mialo to miejsce w Santa Cruz?

Jak kierowcy autobusow, tak i lotnisko dba o wizerunek Miasta Wiecznej Wiosny. Z lotniska zabierze nas bowiem nowiusienka, bialusienka i czystusienka taksowka, z elegancko ubranym taksowkarzem za kierownica. Kierowac on bedzie z wielka uwaga i cierpliwoscia, coby nie zarysowac nowej karoserii.

*

Jak sie okazuje, nawet po komunikacji miejskiej widac roznice w kulturze, kolorycie, ale niekoniecznie w zasobnosci portfela poszczegolnych regionow kraju. Wszedzie jednak zetkniemy sie z chaosem, tak typowym dla Boliwii. Musze jednak zaznaczyc, ze kierowcy komunikacji miejskiej w Boliwii maja chyba najtrudniejsza prace na swiecie! Nie tylko jezdza gruchotami po niebezpiecznych ulicach, ale rowniez w tym samym czasie kasuja za przejazd, wydajac reszte (!) oraz odpowiadaja na pytania zagubionych pasazerow. Przy calym tych harmiderze, udaje im sie zachowac stoicki spokoj. Naprawde, godne podziwu, ale nie do pozazdroszczenia.

Ceny komunikacji miejskiej na dzien dzisiejszy (06/2014)

Santa Cruz:

Micro Autobus i Trufi -taxi = 2 bs.

Taksowka = od 8 bs. w gore.

Taksowka z lotniska do centrum = 60 Bs.

La Paz:

Teleferico = 3 bs.

Autobusy = od 2 bs.

Taksowka = od 10 bs. 40 bs/godzina.

Taksowka z lotniska do centrum = 60 bs.

Cochabamba:

Autobus i trufi = od 2 bs. (po ostatnich protestach)

Taksowka = od 6 Bs.

Wygodna taksowka z lotniska do centrum = 30 Bs.

 Jezeli interesuja Cie ceny przejazdow miedzy miastami, warto zajrzec tu:

  • ‘Podrozujac po Boliwii” —> klick,
  • ‘Samochodem po Boliwii‘ —> klik,
  • Bezpieczna Boliwia: poradnik dla przewrazliwionych‘ —> klik.

Inne przydatne linki:

Pociagi: Ferroviaria Oriental (Santa Cruz) www.ferroviariaoriental.com, Ferroviaria Andina (La Paz) www.fca.com.bo

Samoloty: Boliviana de Aviación (www.boa.bo), Amazonas (www.amaszonas.com)

***

Two-way road. Three lanes, separated by a white dotted line. The right one leads from the airport to the city, left one to the airport. Middle lane, as explained by the lady taxi driver – to overtake. This is theory, but in reality? Cars park on the left and right lanes (using them as a hard shoulder), and everybody else seem to drive in the middle. In both directions. God help us!

That’s how a new road to the airport in Santa Cruz de la Sierra looks like, which we traveled for the first time today in the morning. It was built specifically for the Summit of the G 77 and China. Until now, we thought that the ‘new road’ is nothing else than the old road, which has been in construction since a while. Well, the special road for presidents of 78 states, also turned out to be not quite finished yet. Or maybe I am wrong, as there was no sight of the workers or any visible works? They laid cement plates, but not yet the asphalt. They planted palm trees on the sides but I think they forgot to root them properly, as the most of the trees looks like completely dried up sticks. Grass on the side of the road has not been planted, but they decorated it with big clay pots  in traditional Camba style. I guess, they must have been in a  hurry to finish it in time for the summit, but they forgot to put the signs up! Anyway, further proper four-lanes road, divided by double yellow continuous line is not being quite respected either – overtaking on double continuous yellow line is a norm for a taxi drivers in Santa Cruz. In the end, time is money. I heard that they supposed to build three more lanes, but there is no plans for another international conference this year.

DSCN0001

Today’s observation ‘has forced’ me to write about how the city transport looks like in the biggest cities of Bolivia. Let’s continue with:

SANTA CRUZ de la Sierra

Airport taxis, painted in white and blue are marked accordingly. That means they are safe. However, this is deceptive, because the drivers are usually, mildly speaking, impatient. Big hole in the road? Puddles, other vehicles on the way? No problem. Time is running out! The taxis, which remember better times, reflect the reality of the road. Interestingly, I haven’t heard of any casualties involving airport taxis, so maybe the drivers are really as skillful as they think they are?

Just like their friends – buses and trufi – taxis drivers, who doesn’t mind anything (or anyone), as long as they get to their destination on time. Red light? Surely it does not concern us, they seem to think. However, they are not always to blame. Near our apartment there is an intersection fitted  with pedestrians light signalisation only (normally, is the opposite). I will only add that the drivers seem to be a bit perplexed.

The state of most public vehicles in the biggest and richest city in Bolivia, is mostly poor, but there are also some recent models on the run.

I found out quite recently that there is a website showing and calculating bus routes – Cruzero! Amazing tool, however not always showing right maps:)

DSCN0011

LA PAZ

The second picture from the to shows that the citizens of the Andean capital enjoy new, modern and clean buses, aptly named – Puma Katari. The same, as we know from the streets of European cities. Admittedly, there are still not many of them on the streets, but that’s a good start! In addition to the new buses, the Pacenos have also little busses at their disposal, ubiquitous taxis and … teleferico, or city cable cars, in other words. ‘Mi Teleferico’ connects La Paz and El Alto where the highest airport in the world operates. It is more expensive than buses, but faster, more comfortable and guarantee some beautiful views. So far there is only one line (Linea Roja), but again… that’s a good start;)

COCHABAMBA

The Culinary Capital of Bolivia has its own teleferico, but it doesn’t count as the public transport as it leads only to Christ on San Pedro Hill. However, what are ‘pumas’ of La Paz compering to such a bus? Cochabambinos outdo each other in decorating their vehicles, sticking different stickers or pinning colorful ribbons, flapping in the wind, to their busses. Inside, next to a picture of the saints you can see also ‘naked ladies’ and other religious articles. These are the real ‘brothels on four wheels’ – dark, dingy, stuffy inside and flashy outside. Always noticable – inviting inside with loud and lively traditional tunes.

In addition to SUCH buses, there are countless trufis and taxis in Cochabamba, as in other cities, moving along secret routes. Secret for someone foreign, because the locals always know which number to take to get from point A to point B.  Apparently the maps of public city transport are available, but no one knows where. Maybe shops ran out of copies some time ago and they didn’t print them anymore, as in happened in Santa Cruz?

Just as drivers of buses, so the airport takes care of the City’s of Eternal Spring image. We will travel from the airport with a brand-new, snow white and ultra-clean taxi, with elegantly dressed taxi driver behind the wheel. He will drive us with great attention and patience, not to scratch the new paintwork.

*

As you can see, even the public city transport service reflects differences in culture, atmosphere but not necessarily the finances of various regions of the country. They have, however, something in common – chaos, so typical of Bolivia. But I must mention here that the drivers of public transport in Bolivia may have probably the hardest job in the world! Not only they have to drive old vehicles on the dangerous streets, but also at the same time they charge for a ride, give a change (!) and answer the questions of lost passengers. And even in such a chaotic environment they manage to stay calm. Truly admirable, but not to be envied!

Prices of city transport up to date (06/2014)

Santa Cruz:

Micro Bus and taxi Trufi = 2 bs.

Taxi = from 8 bs.

Taxi from the airport to the center = 60 Bs.

La Paz:

Teleferico = 3 bs.

Buses = from 2 bs.

Taxi = from 10bs. 40 bs./h.

Taxi from the airport to the center = 60 bs. (airport shuttle 3.80 bs.)

Cochabamba:

Bus and trufi- taxi = from 2 bs. (after the recent protests)

Taxi = from 6 Bs.

Comfortable taxi from the airport to the center = 30 Bs.

If you are interested in prices for trips between cities, check it out:

Other useful links:

By train: Ferroviaria Oriental (Santa Cruz) www.ferroviariaoriental.comFerroviaria Andina (La Paz) www.fca.com.bo

By plane: Boliviana de Aviación (www.boa.bo), Amazonas (www.amaszonas.com)

Learning Spanish in Bolivia *** Nauka hiszpańskiego w Boliwii

Kiedy dwa lata temu przybyłam do Boliwii, umiałam mówić trochę po włosku, myślałam wiec, ze hiszpański załapię w mig! Z doświadczenia wiedziałam również, ze najlepszym sposobem nauki nowego języka jest mieszkanie w kraju, w którym używa się go na co dzień. Niestety, przez pierwsze dwa miesiące nie mogłam pogadać sobie z ani z nowa rodzina, ani z nowymi znajomymi, którzy nie rozumieli mojej ‘włoszczyzny’. Prawdziwy przełom nastąpił kiedy rozpoczęłam prywatne lekcje hiszpańskiego, choć szczerze mówiąc, używać języka zaczęłam dopiero po następnych dwóch miesiącach! Tak się składa, ze poliglotą to ja  nie jestem i potrzebuje dużo czasu, praktyki i odwagi, zanim zacznę z siebie wydawać obco brzmiące dźwięki.

Wkrótce potem przenieśliśmy się do innego miasta, gdzie nie byłam już w stanie płacić za lekcje. Pozostało mi wiec wziąć się w garść i studiować samemu z książek, co okazało się piekielnie trudnym zadaniem! Koniec końców, mogę za pomocą mojego ‘łamanego’ hiszpańskiego komunikować się ze sprzedawczynią w sklepie czy na bazarze, a nawet rozmawiać z moimi studentami czy opłacić rachunki w banku. A hiszpańskojęzyczną wersje mojego życiorysu opanowałam do perfekcji rozmawiając z taksówkarzami, którzy za każdym razem pytają: skąd jestem? i co tutaj robię? Prawda jest jednak taka, ze mój hiszpański pozostawia wiele do życzenia, a jedynym efektywnym sposobem na jego poprawę jest systematyczna i uporządkowana nauka.

Jak mówią, Boliwia jest jednym z najlepszych miejsc (poza Hiszpania oczywiście) na szlifowanie języka Cervantesa. Dlaczego? Najwyraźniej Boliwijczycy do dziś używają tradycyjnej formy castellano, w przeciwieństwie do Argentyńczyków, a nawet Czilijczykow. Pewnie można by się spierać w tej kwestii, ale ja osobiście bardzo lubię dźwięk boliwijskiego hiszpańskiego.  Oczywiście, Boliwia jest krajem bardzo zróżnicowanym etnicznie i akcent oraz słownictwo różnią się w zależności od wpływów języków Indian Aymara, Quechua czy Guarani, ale od czegoś trzeba przecież zacząć!

  • Szkoły językowe można znaleźć w każdym większym mieście, ale najlepszym miejscem wydaje się być ulubione przez wszystkich Sucre, gdzie za około 400 $ miesięcznie można uczestniczyć w kursie językowym, mieszkając u boliwijskiej rodziny i poznając piękną architekturę, historie i tradycje boliwijskiej stolicy. Podobne oferty są dostępne w La Paz, Cochabambie, a nawet tropikalnej Santa Cruz de la Sierra. Ceny wahają się od 250 do 500 dolarów miesięcznie, w zależności od lokalizacji i warunków mieszkalnych.
  • Jeśli nie masz zbyt dużo czasu, a chciałbyś podszkolić język przed dalsza podróżą po Ameryce Południowej – możesz uczyć się języka w drodze. Prywatne lekcje hiszpańskiego oferowane są przez niektóre hostele, jak np. Hostel Jodanga w Santa Cruz, gdzie stawka zaczyna się od 7 $ za godzinę. Przy odrobinie szczęścia można przebić te cenę, korzystając z usług studentów czy mniej doswiadczonych nauczycieli lub wybierając lekcje grupowe.
  • Dobrym sposobem na podszkolenie języka jest również wolontariat przy projektach pomocy lokalnej społeczności czy zagrożonych zwierząt (np. Inti Wara Yassi). Niestety jednak, większość organizacji non-profit w Boliwii wymaga od zainteresowanych dobrej znajomości języka hiszpańskiego oraz … wsparcia finansowego.
  • Istnieją także miejsca, jak Hostel Andorina w pięknej Samaipacie, które oferują tymczasowe prace w restauracji, na farmie czy w ogrodzie, w zamian za zakwaterowanie i wyżywienie. Mozna wiec zrobić sobie przerwę w podroży, popracować, poobcowac z natura i pogawędzić z tubylcami, podszkalajac język za darmo! Zajrzyj również na workaway.info, aby znaleźć więcej ofert.

Jak już wspomniałam, dla mnie szkoły językowe i prywatne lekcje były poza zasięgiem. Jako nauczycielka języka angielskiego w jednym z instytutów zarabiałam raptem 25 bs. na godzinę, nie mogłam wiec pozwolić sobie na dwukrotnie droższe lekcje hiszpańskiego! Zaczęłam wiec przeglądać

  • kursy on-line i w końcu natknęłam się na ‘Lexikeet, który opracowuje plan zajęć dostosowany do potrzeb i zainteresowań raczej młodego studenta, a istota programu jest ‘repetitio‘ – systematyczna nauka, zaczynająca się od 15 minut dziennie. Ćwiczyć język możesz wszędzie – na przerwie w szkole, na spacerze w parku, w kawiarni lub… w domu. Wszystko czego potrzebujesz to internet i narzędzie – laptop czy smartfon. Pamiętaj:

    ‘repetitio est mater studiorum!’ 

    Niestety, kurs ten jest dostępny tylko w języku angielskim. Jeżeli wiec chcesz dowiedzieć się więcej na jego temat, zapraszam do kontynuowania angielskiej wersji bloga dostępnej poniżej.

Kurs, który mogę śmiało polecić bardziej dorosłym studentom to LANGMaster, mający w swojej ofercie trzy poziomy zaawansowania. Ważne: dostępny jest również w wersji polskiej! Bardzo podoba mi się rozplanowanie tego kursu – po odrobieniu ćwiczeń, zawsze wracamy do klarownego ‘spisu treści’ (choć niestety bez ‘treści’;). Aby wrócić do nauki, musimy tylko zalogować się w systemie, używając chociażby konta facebookowego i możemy kontynuować lub wrócić do materiału, który chcemy powtórzyć. Program LANGMaster oferuje również płatną opcje, która rozszerzona jest o wyjaśnienie zagadnień gramatycznych oraz inne materiały pomocnicze. Co prawda, można się bez niej obejść, ale myślę, ze opcja ta skraca czas, marnowany inaczej na samodzielne wyszukiwanie informacji.

Ja właśnie zaczęłam poziom średnio zaawansowany (choć pewnie powinnam kończyć zaawansowany:) i muszę przyznać, ze trochę lepiej rozumiem już te wszystkie czasy! Niestety, nie jestem przykładną studentka i robię za duże przerwy pomiędzy lekcjami a poza tym, nie używam hiszpańskich znaków, czasem kończąc zadania z zerowa punktacja… Ale nie ma to znaczenia dla przebiegu kursu – można go spokojnie kontynuować, zwracając baczniejsza uwagę na wymowę, konstrukcje gramatyczne czy słownictwo, niż przejmować się ‘kreskami’:)

I w końcu, kurs on-line, który odkryłam niedawno poszukując informacji gramatycznych: Study Spanish. Kurs ten jest tylko po angielsku, ale informacje w nim zawarte są bardzo przystępne. Posiada również sporo ćwiczeń. Ja na razie zaglądam do niego od czasu do czasu, aby zasięgnąć konsultacji, ale w planach mam przerobienie go od deski do deski, w ramach powtórki z rozrywki:)

Study Spanish działa na podobnej zasadzie jak LANGMaster, czyli posiada darmowy kontent (dostępny po registracji) oraz płatny, bardziej rozszerzony. Wybór należy do ciebie.

Vamos a estudiar español, chicos?  ¡Vámonos!

***

When I came to Bolivia two years ago, I could speak some Italian, but my Spanish was non existent. I knew from my experience that the best way to learn new language is to live in the country where the specific language is spoken. Needless to say, I could not communicate with my new family, friends and random people for the first two months, until I started my private classes. And to be honest, it took me another 2 months of everyday classes to start speaking! Yeap, I am not a polyglot and I need a lot of time, practise and courage to make a move:)

Soon I moved to another city and wasn’t able to pay for a Spanish classes anymore, so I was left with my books, trying to be my own teacher. And it was hard! I could communicate using ‘broken’ Spanish with the shop keepers and street vendors, I could even speak with my English students, pay the bills in a bank and get around the city by myself, practice ‘the story of my life’ thousands of times with taxi drivers, who always ask: ‘where do you come from?’ and ‘what do you do here?’. But, let’s be honest, I needed to improve my Spanish and the only way I could achieve this was to start some systematic and structured Spanish classes.

There are many options to learn Spanish in Bolivia, which as many say, is one of the best countries besides Spain of course, to do so. Why? Apparently, Bolivians still use quite traditional kind of castellano, as opposed to Argentinians or even Chileans. Is it true? Well, I am sure many people would argue, but I like the sound of Bolivian Spanish the most. Of course, Bolivia is a diverse country and the accent vary from city to city, as well as some vocabulary, depending on Aymara, Quechua or Guarani influence. But hey! You need to start somewhere!

  •  You can find language schools in every bigger Bolivian city. The best place seems to be everybody’s favourite Sucre (eg. Sucre School of Spanish), where you can enroll with the school, staying with Bolivian family and discovering the beautiful architecture and tradition of this historic capital city. But similar offers are available in La Paz, Cochabamba and even tropical Santa Cruz de la Sierra. Prices vary from 250 to 500 $ per month.
  • If you don’t have much time but would like to grasp a bit of the language before going further into South American continent – you can learn Spanish while travelling, taking private classes offered by schools and some hostels (eg. Hostel Jodanga in Santa Cruz). Hourly rate starts from 7$, but sometimes you can make better deal, finding less experienced tutor or taking group classes.
  • You can also volunteer to help local communities or endangered animals (like in Inti Wara Yassi), but  most of the non-profit organisations in Bolivia require good command of Spanish and … substantial financial donation in order to take part in their volunteering projects .
  • However, in some places like beautiful Samaipata, you could do farming and gardening or work in restaurant (check out Hostel Andorina or visit workaway.info site for more), that would cover your living expenses and allow you to grasp or practice your Spanish with local people for free!

As I said at the beginning, for me language schools and private classes were out of reach. As an English teacher, I was earning as little as 25 bs. per hour, so I couldn’t spend double that on classes. That’s when I started to look at

  • online Spanish courses and came acrossLexikeet.

I’ve started with Basic Spanish and I found it way too simple (well, in the end I’ve been studying Spanish for a while now!), but aside from reading, listening and speaking drills, that program consist of, I found supplementary games like ‘Lexis’s Verb Munch’ – verbs review game, which is great tool to review all I’ve learned before. In fact, the program remembers my mistakes and makes me repeat the exercise as long as I get everything right! Yay, I even learnt the ‘vosotros‘ form of the verb that is not in use in Bolivia, but will be useful if I go to Spain:)

The graphics of Lexikeet are clear, simple and not distracting, however a bit infantile, which on the other hand makes it a great learning tool for younger students, who would love the site’s ikons – birds, interacting with the learner during the class.

LexikeetSpanish_VerbMunchWhat I like the most about Lexikeet is the fact that it motivates me to study every day, to ensure that I retain what I’ve learnt. If I’ve chose 30 min., it will show me the time I have left to complete my schedule and it will count only the time used on actual learning, so if I make a coffee break, the lesson will pause with me! Program will also send me reminder on my e-mail if I miss the class or show me my progress review – just like a real teacher would!

I would encourage to try Lexikeet to anybody who would like to start learning Spanish, especially children. You could try Lexikeet by signing up for a free trial before upgrading to pay option. And remember:

 repetitio est mater studiorum!

A Spanish on-line course, which I can recommend to more adult students is: LANGMaster, that offers three levels of learning. I really like how it’s arranged – after finishing exercises, you always come back to clear ‘table of contents’ (though unfortunately without a ‘content’;). To go back to the study, you only need to log in to the system, for example, using the Facebook account, and you can continue with the program or repeat some content. LANGMaster has also a pay option, which offers an extended explanation of grammar rules and extra materials. You can do without it, but I think that this option reduces the time otherwise wasted in searching for the information.
I’ve just started an intermediate level (though I should rather be ending the advanced:) and I have to admit, with each class I understand a little better all these tenses! Unfortunately, I am not an exemplary student and sometimes I am having too big gaps between lessons and also, I do not use Spanish characters, therefore sometimes ending tasks with zero points … But it doesn’t matter for my progress – I can continue the course, paying more careful attention to pronunciation, grammatical structures and vocabulary, rather than to worry about all these ‘dashes’​​:)

And finally, an on-line course, which I have discovered recently seeking grammar information: Study Spanish.  It contains very clear info and also has a lot of exercises. I look into it from time to time for ‘consultation’, but I plan to redoit it in a future for a extra practice. Study Spanish works in a similar way that LANGMaster, having a free content (available after registration) as well as payed one, much more extended ‘. The choice is yours.

Vamos a estudiar español, chicos?  ¡Vámonos!

Bike’ owa Cochabamba !

Sa takie specjalne dni w roku, kiedy wszystko w Cochabambie ‘staje na glowie’. W te dni znika, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki, ciezka mgielka unoszaca sie nad miastem, warkot silnikow tysiecy samochodow zastepuje muzyka, a same pojazdy ustepuja miejsca wyjatkowo szczesliwym i usmiechnietym pieszym, rowerzystom i tancerzom.

Pierwszy w tym roku dzien pieszych i rowerzystow – ‘Dia del Peaton y la Bicicleta‘, ktory odbyl sie 6-ego kwietnia byl dla nas wyjatkowy, bowiem w koncu moglismy w pelni cieszyc sie naszymi rowerami! Co prawda, dzien wczesniej od roweru Freddiego odpadl pedal, ale cudem udalo nam sie go naprawic przy pomocy Caserity, ktora uzyczyla nam swoich narzedzi. Cudem rowniez przezylismy – naprawiajac rower posrodku bardzo ruchliwej ulicy na ‘slynnym’ bazarze La Cancha, odgrodzeni taczka od skrecajacych pojazdow, otoczeni z z kazdej strony fala ludzi, wozkow, samochodow, autobusow, spalin. Cudem udalo nam sie rowniez zlapac taksowke i wrocic do domu, a bylo juz dawno po zmroku w tej szemranej okolicy.

Ale oplacalo sie, bowiem nastepnego dnia moglismy odetchnac pelna piersia, pedalujac ulicami miasta i odkrywajac jego piekno na nowo. Bo okazuje sie, ze Cochabamba bez smogu, halasu motorow i ciaglych korkow jest bajkowa! Ba! Nie tylko historyczne centrum miasta zachwyca, ale rowniez wiecznie zasmiecone okolice dworca autobusowego i wspomnianego bazaru La Cancha daja sie lubic. Przynajmniej, trzy razy w roku:)

Zreszta, zobaczcie sami, podazajac za moim Freddim!

Cochabamba Cochabamba

Bike'owa CochabambaBike'owa Cochabamba

Wiecej zdjec w galerii na dole strony:)

***

There are special days in the year when everything in Cochabamba ‘turns up side down’. In these days, the heavy ‘fog’ hovering over the city dissolves, the noise of thousands of cars is being replaced by music, and same vehicles disappear from the streets, giving way to unusually happy pedestrians and cyclists.

First this year the pedestrian and cyclist day – ‘Dia del Peaton y la Bicicleta’, which took place on April 6th, was truly an unique experience, as this time we were able to enjoy our bikes! Unfortunately, the day before the pedal of Freddy’s bicycle broke, but miraculously we managed to fix it with the help of Caserita, who lent us her tools. Miraculously we survived – fixing the bike in the middle of a very busy street in the La Cancha market, protected from turning vehicles by wheelbarrow, surrounded by wave of people, trucks, cars, buses, exhaust. Miraculously, we were also able to catch a taxi and go home, as it was already long after sunset in this dodgy neighborhood.

But it was all worth it, because the next day we could breathe freely, pedaling through the streets of the city and discovering its beauty again. It turns out that Cochabamba without the smog, noise and constant traffic jams is magical! Bah! Not only the historical city center enchants, but also always littered area of bus station and ‘infamous’ La Cancha is likeable. At least, these three days a year:)

Anyway, see for yourself! Just follow my Freddy!

Bike'owa Cochabamba

DSCN0043Bike'owa Cochabamba

<a href=”http://www.bloglovin.com/blog/11553197/?claim=rbatw2ku59u”>Follow my blog with Bloglovin</a>

Trembling South America *** W Boliwii tez trzesie sie ziemia

Wtorkowe silne trzęsienie ziemi w Chile to efekt tego samego mechanizmu, który wywołał najsilniejszy w historii wstrząs sejsmiczny zarejestrowany w tym samym regionie w 1960 roku. Za oba zdarzenia odpowiada proces subdukcji, czyli wciągania jednej płyty tektonicznej pod drugą. To przemieszczanie się olbrzymich fragmentów litosfery z prędkością nawet 8 cm na rok skutkuje również innymi zmianami geologicznymi wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej – podaje portal TVN24.

W Boliwii rowniez zdarzaja sie trzesienia ziemi – ja sama dwukrotnie odczulam gniew Matki Ziemi w Cochabambie w 2012 roku. Mieszkancy Cochabamby oraz La Paz i Oruro, poczuli rowniez ostatnie trzesienie ziemi w Chile, ale na cale szczescie tym razem obylo sie bez strat.

W 1998 roku, potezne wstrzasy o sile 6.8 w skali Richtera, majace swoje epicentrum w Departamencie Cochabamba, zniszczyly w 80% miasteczko Aiuqile. Takze sasiednie miasteczka Totora and Mizque zostaly powaznie zniszczone.  84 osoby zginely, wiele zostalo rannych. Do tak duzej smiertelnosci przyczynilo sie specyficzne budownictwo na tym terenie, gdze domy budowane sa glownie z ‘adobe’ – czyli blotnych blokow. W 2011 roku, trzesienie ziemi o sile 6,2 w skali Richtera nawiedziło srodkowa czesc Boliwii – Trinidad. W zeszlym roku wstrzasy odnotowano z kolei w Santa Cruz de la Sierra, ale na szczescie nie przekroczyly one 5 stopni w skali Richtera.

Grafika, zamieszczona na stronie TVN24 Meteo wyraznie pokazuje, ze zachodnia czesc Boliwii znajduje sie w pasie dosyc duzej aktywnosci sejsmicznej (kolor pomaranczowy), podczas gdy w czesci tropikalnej trzesienia nie powinny byc juz tak bardzo odczuwalne. Niby mnie to uspokoilo, bo mieszkam w Santa Cruz, lecz jak pokazuje mapka zamieszczona ponizej, takie schematyczne wystepowanie trzesien wcale nie jest norma. Moge wiec miec tylko nadzieje, ze Pachamama juz sie uspokoila i pozostanie w spokoju na dlugo!

Fot: TVN24 Meteo

Fot: TVN24 Meteo: Tempo nasuwania się płyt tektonicznych jest różne na północy i na południu Rowu Atakamskeigo. Czerwony kolor oznacza najwyższe zagrożenie sejsmiczme, jasnozielony – najmniejsze.

***

Tuesday’s massive earthquake in Chile is the result of the same mechanism that caused the strongest of recorded seismic shock in the history in the same region in 1960. The  both events were caused by the subduction process, or pull one tectonic plate under another. This movement of huge portions of the lithosphere at a speed of up to 8 cm per year also results in other geological changes along the west coast of South America – reports news portal TVN 24 .

Bolivia has been also affected by earthquakes – I’ve experienced twice the ‘anger of Mother Earth’ in Cochabamba in 2012. Cochabambinos as well as residents of La Paz and Oruro also felt recent earthquake in Chile, which thankfully this time did not affect people.

In 1998, the powerful earthquake of 6.8 degrees on the Richter scale had its epicenter in the Department of Cochabamba, destroying 80% of the town of Aiquile. The neighboring towns of Totora and Mizque were also seriously damaged. 84 people died and many more were injured. Such large mortality was caused by specific way of construction in the area, where houses are built mainly of ‘adobe’ – that is, mud blocks. In 2011, an earthquake with a strength of 6.2 on the Richter scale struck central part of Bolivia – Trinidad, and last year the shock was reported in Santa Cruz de la Sierra, but luckily it didn’t exceeded 5 degrees on a Richter’s scale.

The graphic on the website Meteo TVN 24 (above) shows clearly, that the western part of Bolivia is located in the zone of quite large seismic activity (orange color) while the tropical part of the country suppoused to be much tranquil (green colour). This news should be comforting to me, because I live in Santa Cruz, but unfortunately, this schematic of earthquakes is not a norm, as the graphic below shows. Therefore, I can only hope that Pachamama has already calmed down and will stay in peace for a long time!

Seismicity Map of Bolivia - 1900 to March 2012: earthquake.usgs.gov

Seismicity Map of Bolivia – 1900 to March 2012: earthquake.usgs.gov