‘Sopa de maní’ + Quinoa *** Orzeszkowa zupa rodem z Boliwii à la Danu

Zupa z orzeszkow ziemnych to jedna z najsmaczniejszych potraw kuchni boliwijskiej. Najlepsza jadlam na bazarku w Potosi, za cale 5 bs.! W Santa Cruz probowalam kremowej wersji, ale jakos mi nie zasmakowala – wole, kiedy w zupie cos plywa. A w tradycyjnej sopa de mani plywa duzo, troche za duzo – oprocz miesa i warzyw, znajdziemy w niej rowniez rozgotowany makaron, rozmoczone frytki, a nawet ryz!

sopa da mani

Tradycyjna ‘sopa de mani’: yelp.com

Postanowilam wiec pokombinowac i stworzyc wlasna wersje tej potrawy. Po odrzuceniu trzech powyzszych skladnikow, ktore wedlug mnie wcale do siebie nie pasuja, zupa bylaby za bardzo wodnista. Wpadlam wiec na pomysl (moze nie wcale taki oryginalny) na sopa de mani z quinoa, ktora to ma doskonale wlasciwosci zageszczajace:)

Eksperyment sie powiodl i potrawa ta weszla na stale do naszego jadlospisu, stajac sie ulubionym daniem Freddiego. Szczegolnie kiedy za oknem szaro-buro i zimno jak dzis.

A tak mniej wiecej wyglada przepis (na okolo 4 porcje):

1 szklanka zmielonych surowych orzeszkow ziemnych
1 biala cebula i zabek czosnku
1 marchewka i ziemniak (opcjonalnie)
1/2 szklanki groszku
1 lodyga selera (mozna sie bez niej obejsc)
1/2 czerwonej papryki

okolo 1/2 szklanki czarnej quinoa

wolowina z koscia, kawalki kurczaka lub bulion warzywny  (wersja dla wegetarian)
sól, pieprz, kumin, oregano, natka pietruszki i szczypta locoto do smaku.

Oczywiscie zapytacie – skad wziac zmielone surowe (biale) orzeszki ziemne? Ano, ja takowe kupuje w sklepie, ale doszlam do wniosku, ze o wiele lepiej =  bardziej wyraziscie smakowalaby zupa z mielonych prazonych orzeszkow! Oczywicie, bez soli. Przeczytalam tez, ze mozna uzyc masla orzechowego, z ktorym na pewno bede eksperymentowala po powrocie do Europy, bo tu jest za drogie.

_MG_9710

Zamiast ostrego locoto, mozna zas uzyc ostrej papryki w proszku, a czarna quinoa zastapic biala. Ja wole ciemne odmiany (czarna lub czerwona), bo maja one bardziej wyrazisty orzechowy smak oraz ciekawiej prezentuja sie w ”bezowej’ zupie:) Zupe mozna rowniez podkolorowac, dodajac pomidora lub przecier (przysmazonego wczesniej na patelni wraz z warzywami).

_MG_4649

Przygotwanie jest proste: najpierw gotuje mieso i orzeszkowy mix, rozprowadzony w odrobinie wody (przypadkiem dowiedzialam sie, ze surowe orzeszki trzeba dlugo gotowac przed spozyciem!). Mieso po ugotowaniu oddzielam od kosci i kroje na kawalki. Do wywaru dodaje warzywa pokrojone w kosteczke i przysmazone na patelni oraz ziarna quinoa. Wszystko to gotuje przez okolo 20 minut, po czym doprawiam do smaku.

Proste, prawda? Zupe podaje z ‘polskim’ chlebem posmarowanym boliwijskim maslem, ale mozna ja podawac z czymkolwiek:) Jezeli nastepnego dnia zupa troche za bardzo sie zagesci (quinoa wciaga wode), dodaj odrobine wody i dopraw do smaku.

_MG_9336

Smacznego!

Wiecej o super – odzywczej quinoa —> tu.

***

Peanut soup is one of the tastiest Bolivian dishes. The best so far I ate at ‘mercado‘ in Potosi, for 5 bs.! In Santa Cruz I was trying cream soup version, but it wasn’t my favourite – I prefer when something swims in the soup. And there are lots of swimming ingredients in a traditional sopa de mani, too many – beside the meat and vegetables, we find there also some overcooked pasta, soggy french – fries, and even rice!

I decided to experiment a bit and create my own version of this dish. After rejecting the last three ingredients, which according to me don’t go together, the soup would be too watery. So I came up with the idea (maybe not so original after all) of the sopa de mani with quinoa, which has an excellent thickening properties:)

The experiment was successful and this soup stayed in our weekly menu, becoming my Freddy’s favourite dish. Especially, during the grey, wet and cold days like today.

And so, the recipe for about 4 – 6 servings looks more less like this:
1 cup of raw powdered peanuts
1 white onion and 1 garlic clove
1 carrot and 1 potato (optional)
1/2 cup peas
1 stalk of celery (optional)
1/2 red bell pepper

about 1/ 2 cup of black quinoa
beef on the bone, pieces of chicken or vegetable broth (for vegetarian version)
salt, pepper, cumin, oregano, parsley and a pinch of locoto to taste.

You may ask – where do you get raw (white) powdered peanuts? Well, I buy it  in the store, but I came to the conclusion that much better = more tasty would be a soup with roasted peanuts! Unsalted, of course. I also read that peanut butter can be used, with which I will certainly experiment when I return to Europe, because here the peanut butter is way too expensive.

Instead of locoto you can use chilly powder, and in place of of black quinoa – the white one. I prefer the dark variety (black or red), for their more distinct nutty taste. Dark grains look also more interesting in the ”beige’ colour soup:) You can also ‘colour up’ your soup by adding some tomato (or tomato paste) together with other vegetables.

The preparation is simple: first I cook a meat and the nutty powder, previously diluted in a bit of water (I learnt that raw nuts should be cooked for a long time before eating!), then I separate meat from the bones and cut into pieces. I add them to the broth together with vegetables cut into cubes and fried briefly in the frying pan and then quinoa. I boil all this for about 20 minutes and season the soup to my taste.

Easy, isn’t it? I serve the soup with the ‘Polish’ bread and Bolivian butter but you can serve it with everything you like:) If the soup gets too dense the next day (quinoa absorbs the water) – just add more water add spices.

Bon appetit!

More about super(food) nutritious quinoa —> here.

Locoto & La llajwa *** Boliwijska mieszanka wybuchowa

Patriotycznie, celebrujemy bowiem w tych dniach (tak, nie tylko dzisiaj) Dzień Niepodległości Boliwii, chciałabym przedstawić niektore z boliwijskich kulinarnych symboli narodowych – locoto i la Llajwa. Jak widać na zdjęciu locoto jest w 3 kolorach – tak jak flaga Boliwii!

Patriotically, as Bolivia celebrates these days (yes, not only today) Independence Day, I would like to introduce you to one of Bolivia’s culinary national symbols – locoto and la Llajwa. As you can see on the picture locoto comes in 3 colours – just like Bolivian flag!

_MG_4653

Mała ostra papryka, zwana locoto (Aymara-luqutu), jest jedną z podstawowych ‘przypraw’ tradycyjnych boliwijskich potraw. Nazwa gatunku, Capsicum pubescens, odnosi się do włochatych liści tej rosliny, ktore wraz z czarnymi nasionami, odrozniaja ten gatunek od innych. Locoto posiada rowniez bardzo wazna ceche – zdolnosc do wytrzymywania nizszych temperatur (do 0 stopni Celsjusza).

Sposrod wszystkich udomowionych rodzajow papryki, locoto jest najmniej rozpowszechnione. Roslina ta jest popularna w Ameryce Południowej i Środkowej, ale najwieksza ilosc gatunkow oraz najwieksza jej produkcja istnieje w Boliwii i Peru. Suszone locoto znalezione zostalo w wielu antycznych peruwianskich grobach, starszych niż 2,000 lat. Roslina moze zyc do 15 lat w kształcie malego drzewka, a ja umieszczam ja na mojej liscie ogrodowych zyczen:)

Little hot pepper, known as locoto (Aymara-luqutu) is one of the basics ingredients of Bolivian national cuisine. The species name, Capsicum pubescens, means hairy, which refers to the hairy leaves of this pepper. These feature along with the black seeds, distinguish this species from the others. Of all the domesticated species of peppers, this is the least widespread  and has an ability to withstand cooler temperatures than other cultivated pepper plants (but not frost).

However plant is popular in South and Central America,  the biggest production and the most species (native and cultivated) exist in Bolivia and Peru. The dry locoto was found in many Peruvian graves, older than 2.000 years. Locoto plant can live up to 15 years in a tree-like shape – and I put it on my wish – home growing – list:)

Z czym to sie je?

Tak jak czerwona papryczke chili – czyli ostroznie, bo choc locoto wyglada jak miniatura zwyklej papryki, jest naprawde ostra! Poza ‘goracem’, ma takze charakterystyczny posmak, ktory zmienia smak potrawy. W Boliwii locoto jest serwowane z prawie wszystkim jako ‘la Llajwa “(lub llayua) – czyli gorący sos z locoto i pomidorów. Czasami dodaje sie cebule i lokalne zioła jak kilkiña w Cochabambie i wakataya w Altiplano. Kazdy region Boliwii ma swoj sposob przygotowania tej potrawy, ale wszystkie llajwy maja jedna wspolna – sa piekielnie gorace!

W Boliwii la llajwa serwana jest zarowno w wysokiej klasy restauracjach, jak i w ulicznych jadlodajniach. Każde miejsce podaje sos o innym kolorze – zielonym, czerwonym lub brazowym (kiedy zmiesza sie ze soba wszystkie kolory locoto). Co ciekawe, nasza ulubiona restauracja chinska w Santa Cruz serwuje czarna la llaywa! Tak, Chinczycy kapia zmiksowane locoto w sosie sojowym – i muszę dodać, że jest to calkiem smaczna mieszanka:)

How to eat it?

Like a red hot chili peppers – with caution! It’s really spicy even though looks like a baby of regular pepper. Besides its hotness, it has also distinctive taste that can change taste of any dish. In Bolivia, locoto is served with almost everything as ‘la Llajwa’ (or llayua) – a hot sauce prepared from locoto and tomatoes. Sometimes onions are added and some typical herbs like kilkiña (known elsewhere as Bolivian Coriander) in Cochabamba and wakataya in Altiplano. Every part of Bolivia has its own way to prepare this dish, but all these llajwas have one thing in common – hotness!

In Bolivia, you can find little bowls of la llajwa in high-end restaurants as well as on street food-carts. Every place prepares different colour of the dip – green or reddish. Sometimes you can see less appetizing colour when all three kinds of locoto are mixed together.
Interestingly, our favourite Chinese restaurant in Santa Cruz, serves it black! Yeap, they throw blended locoto into soy sauce bath. I must say it’s a quine nice mix:)

La Llajwa przygotowuje się w kamiennym naczyniu o nazwie batan, które mozna znalezc w wiekszosci gospodarstw domowych Cochabamby i Altiplano, ale w przypadku braku batanu, mozna uzyc miksera.

Ja zazwyczaj kupuje 1 kg zielonego locoto, kroje je na kawalki, uzywajac przy tej czynnosci gumowych rękawic (raz zrobiłam to bez i moje palce piekly mnie przez długi czas …) i miksuje je, dodając troche oliwy z oliwek. Następnie przelewam tak powstaly sos do małych słoikow i przechowuje w lodowce. 1 kg locoto zazwyczaj wystarcza nam na 3 tygodnie, jako ze moj Freddy zjada (jak na potomka Inkow przystalo) la llaywa z kazdym posilkiem! A ja dodaje te ‘mieszanke wybuchowa’ rownież do wszelkiego rodzaju potraw, nawet do mojego polsko – ukrainskiego barszczu! Czasemi przygotowuje takze standardowe locoto cochabambino – z dodatkiem pomidorow, cebuli i kilkinii – ale nigdy nie przechowuje go dłużej niż 3 dni.

La llajwa is preferably prepared on a grinding stone called a batan, which can be found in most Bolivian households of Cochabamba and Altiplano, but in the absence of a batan, it can be prepared in blender.

I usually buy 1 kg of green locoto, cut it into pieces using rubber gloves (once I did it without and my fingers were in pain for a long time…) and blend it together, adding some olive oil. Then I put the dip into small jars and keep them in a fridge. 1 kg of locoto usually last us 3 weeks, as my Freddy eats it (as real Inca) with every dish! I add it to cooked dishes of all kind, even my Polish barsch:) Sometimes I prepare standard locoto cochabambino – adding tomatoes, onion and kilkina – but I never store it for longer than 3 days.

_MG_4572

_MG_4583

_MG_4589

_MG_4598

_MG_4575

Nazwia “Lla llajua” jest chronionym znakiem towarowym przyznaym przez rzad Boliwii w 2008 roku / The name “Llajua” was accorded trademark protection in 2008 by the Bolivian government.

(Source: Wikipedia and own experience)

_MG_4663

Palta, paltita, ‘Alligator Pear’, smaczliwka…

Mowa oczywiście o ‘Persea Americana’ czy po prostu AWOKADO – owocu, który stal się ostatnio moim ulubionym warzywem:) Czasem zapominam, ze w Boliwii używają wywodzącej się z języka keczua nazwy ‘palta‘, co przynosi komiczne sytuacje podczas zakupów na bazarku.

Pierwszy raz spróbowałam awokado będąc na Erasmusie w pięknym włoskim Lecce i przyznam, ze wraz z koleżanką zupełnie nie miałyśmy pojęcia ‘z czym to się je’. Dziwny wygląd, jeszcze dziwniejszy smak (a właściwie jego brak) i ta maślana konsystencja spowodowały, ze awokado wylądowało na naszych twarzach! Tak, pamiętaliśmy, ze można z niego zrobić maseczkę:)

We are talking, of course, about the ‘Persea Americana’ or simply AVOCADO – fruit, which recently became my favorite vegetable :) Sometimes I forget that they call it ‘palta‘ in Bolivia, name derived from Quechua language, and I always have some comic situation on the market trying to buy ‘avocado’:)

The first time I have tried avocado was while studying in Italy and I admit, together with a friend we had no idea ‘how to eat it’. Eventually, because of its strange appearance, even stranger taste (or lack of it) and its buttery consistency, the avocado landed on our faces! Yes, we remembered that we can use it as a face mask:)

Na bazarku w Cochabambie czy Santa Cruz można spotkać wiele odmian tego owocu. Zazwyczaj kojarzony z kolorem zielonym, czasem może być brązowy lub niemal czarny, o grubej lub cienkiej chropowatej skorce, większy lub mniejszy, okrągły lub podłużny. W środku zaś zielony lub żółty. Nieraz trudno się ‘połapać’ w tych różnościach, a na pytanie ‘która palta jest najsmaczniejsza’, sprzedawczynie zgodnym głosem odpowiadają, ze wszystkie smakują równie dobrze:)

Awokado nie jest najtańsze – od 5 do 10 bs., ale starcza na 2 dni. Trzeba uważać i nie kupować podejrzanie tanich okazów, tak ja my swego czasu, kiedy to upolowaliśmy 5 dorodnych zielonych owoców za 10 bs. Niestety okazały się one niedojrzale i po tygodniu ‘leżakowania’ zaczęły się psuć… Teraz wybieramy tylko dojrzale okazy, o miękkiej skorce.

On the markets of Cochabamba and Santa Cruz you can meet a lot of varieties of this fruit. Usually known as green, sometimes it can be brown or almost black, with a thick or thin rough skin, larger or smaller, round or oblong. Green or yellow inside. When asked: ‘which one is the tastiest’, sales women always say that all taste equally good :)

Avocado isn’t the cheapest – it costs from 5 to 10 bs., but it lasts for two days. You have to watch out and do not buy cheap ones –  one day we bought five green avocados for only 10 bs. Unfortunately, they proved to be very immature and after a week the began to spoil… Now we select only mature specimens with soft skin (but not too soft!).

A wiec – ‘z czym to się je’?

Zaczęliśmy od dodawania kawałków awokado do prostej sałatki pomidorowej, z cebula, oliwa z oliwek i octem balsamicznym. Tym samym, potrafiliśmy zjeść cale awokado do kolacji, aż do czasu kiedy ciocia F. poczęstowała nas ‘guacamole‘. Od tego czasu jemy wiec awokado w postaci gęstej papki z dodatkiem super ostrego ‘locoto’ i soku z cytryny (żeby miąższ nie ściemniał), a stosujemy je jako podstawę kanapek zamiast masła czy majonezu. Pyszne, ładnie wyglądające, zdrowe i ekonomiczne – starcza na  co najmniej dwa dni!

So , how do we eat it?

We started by adding pieces of avocado to a simple tomato salad with onions, extra virgin olive oil and balsamic vinegar. Thus, we were able to eat a whole avocado for a dinner! Then, F’s aunt treated us with ‘guacamole‘ and since that time we only eat mashed avocados with the addition of hot ‘locoto’ and lemon juice (to stop it from getting dark), and we use the paste as a base for the sandwiches (instead of butter or mayonnaise). Delicious, nice-looking, healthy and economical – lasts at least two days!

_MG_1990

_MG_1994

_MG_1986

Niedawno dostałam olśnienia i zamiast obierać awokado ze skorki, co przy mazistości zielonego miąższu było całkiem trudne, przekrajam owoc na poł, wyjmuje wielka pestkę i wydłubuję miąższ łyżka. Bije się przy tym po głowie za to, ze wcześniej na to nie wpadłam, tym bardziej, ze właśnie w ten sposób spożywam owoce kiwi czy marakuji:) Prosto, szybko, czysto i ekonomicznie, ponieważ nie traci się przy tym ani grama cennego miąższu.

Tym smacznym i prostym sposobem obniżamy sobie poziom złego cholesterolu we krwi oraz ‘pakujemy’ się dobrymi kwasami tłuszczowymi, witaminami B, E i K, i wielkimi ilościami potasu! Polecam!

Recently I got dazzled and instead of peeling avocados, which was quite difficult because of its slammy pulp,  I just cut the fruit in half, taking out the green flesh with a spoon. It’s amazing I haven’t thought of it earlier, even if I eat in the same way kiwi and passion fruit :) This way of preparing avocado is simple, quick, clean and economical, because we don’t leave any of its butter pulp.

As they say, by eating avocado, we can lower the level of bad holesterol and ‘pack’ our body with good fatty acids, vitamins B, E and K, and large quantities of potassium! Highly recommended!

_MG_2004

P.S. A pamiętacie te piosenkę ‘Dubska‘ (dla ucha i brzucha!)? / P.S. There is a nice song that goes well with the subject of this post (by Polish reggae band ‘Dubska‘) – something for the EAR and BELLY;)