Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o Wielkanocnym Festiwalu Czekolady w San Carlos od razu wiedzieliśmy, że musimy tam pojechać! Mieliśmy plan wyruszyć około południa, zjeść obiad w Buena Vista i dotrzeć do San Carlos na podwieczorek. Zapowiadało się wspaniale!
When we first heard about the Easter Festival of Chocolate in San Carlos, we knew that we have to go there! We had a plan to depart around noon, stop for lunch at Buena Vista and get to San Carlos for dessert. It sounded great!
Jednakże, jak to często w Boliwii bywa, Feria de Chocolate okazała się prawdziwą klapą, zresztą, tak jak cały nasz plan. Po pierwsze – zanosiło się na deszcz, który później spadł hektolitrami na Santa Cruz i okolice. Po drugie, zwykle uroczą i senną Buena Vista, w niedzielne popołudnie szturmowały tłumy, a i nasza ulubiona restauracja tym razem się nie popisała. W marnych wiec humorach jechaliśmy na poszukiwanie miasteczka San Carlos, oddalonego od Buena Vista o jakieś 5 km.
However, as often happens in Bolivia, ‘Feria de Chocolate’ turned out to be a real flop. First of all – in the morning it looked like it’s going to rain, what happened later, when the hectometres of water fell at Santa Cruz and the surrounding area. Secondly, the charming and sleepy Buena Vista we knew from before, on a Sunday afternoon was stormed by the crowds, and our favorite restaurant did not impress us either. So we drove in search of the town of San Carlos, located about 5 km from Buena Vista, in quite miserable mood.
Nasze najgorsze przypuszczenia na temat ‘stolicy czekolady’ niestety się sprawdziły – samo miasteczko było nieciekawe, a na czekoladowym festiwalu znaleźliśmy kilka straganów na krzyż, w tym tylko trzy sprzedające czekoladę (!) oraz wrzaskliwe tłumy ludzi.
Our worst suspicions about the ‘capital of chocolate’ unfortunately come true – the town itself was forgettable, and the chocolate festival consisted of few stalls, of which only three were selling chocolate (!), surrounded by the noisy crowd.
Na osłodę, zakupiliśmy ładnie zapakowany i pięknie pachnący kawal 100% czekolady ‘hecho en Buena Vista‘ i już mieliśmy się zbierać, gdy konferansjer zapowiedział wybory ‘Królowej czekolady’ (wspominam kiedyś, ze w Boliwii niemal każdy ma szanse zostać Miss czegoś —> kilk)! Kandydatek było pięc, wszystkie z innej miejscowości, ubrane w ręcznie malowane w motywy ludowe, tradycyjne płócienne suknie i ukoronowane misternymi ozdobami głowy z motywem owocu kakaowca. Jury, w którym zasiadała Reina de chocolate z poprzedniego roku, miało trudny orzech do zgryzienia, a zastanawiało się tak długo, że świdrowanym od głów do nóg kandydatkom, uśmiechy zaczęły odklejać się od twarzy.
As to feel better, we purchased nicely packaged and beautifully smelling piece of 100% chocolate ‘hecho en Buena Vista’ and were ready to leave when the announcer announced the elections of ‘Queen of Chocolate’ (I mentioned once, that in Bolivia almost everyone has a chance to be Miss of something —> click)! There were five candidates, each one from a different village, all dressed in hand-painted with folk motifs, traditional linen dresses and their heads crowned with ornamental, cacao fruit themed crowns. The jury, including the last year’s ‘reina de chocolate’, had a hard nut to crack, and was deciding for so long, admiring the candidates from head to feet, that the smiles of ‘future reinas’ began to peel off their faces.
Nam też nie chciało się czekać na ogłoszenie wyników. W drodze powrotnej przekonaliśmy się, że podróżowanie po Boliwii w dni świąteczne jest jedną wielką tragedią, bo główne drogi zakorkowane są przez wielkie ciężarówki, których święta zdaja się nie obowiązywać. Dobrze jest to sobie zapamiętać!
We also got bored and didn’t wait for the announcement. On the way back we found out that traveling in Bolivia during the holidays is a tragedy, because the main roads are jammed by big trucks, for which holidays don’t seem to apply. Good to remember!