Niewielu znam ‘Polocos’*, tak jak ja mieszkajacych w Boliwii. Nie jest to wymarzony kierunek emigracji, a jak wspomnial zaprzyjazniony ekspata z USA, moze to i lepiej:) Powiedzial on rowniez, ze aby lubic mieszkac w tym kraju trzeba byc ‘twardym’ i ‘elastycznym’. Ja dodam od siebie, ze nie zaszkodzi byc takze ‘zadnym przygod’ i ‘lekko szalonym’ (czyli pozytywnie zakreconym;).
Osobiscie poznalam i wciaz trzymam kontakt z polskim malzenstwem z Samaipaty oraz koresponduje od czasu do czasu na Facebooku z dwoma fotografami z La Paz (jednym z nich jest Szymon z My Way Around. Ambasada Polski w Boliwii). Wiem takze o jednej Polce z Cochabamby, bo kiedys spotkalam jej rodzicow na lotnisku. Slyszalam rowniez o polskich ksiezach i zakonnicach oraz misjonarzach swieckich, rezydujacych zwykle na prowincji. Wikipedia podaje, ze Polonia boliwijska liczy sobie 500 osob, ale niestety trudno to sprawdzic. Polacy w Boliwii niestety nie trzymaja sie razem i najpewniejsza przyczyna takiego stanu rzeczy jest brak ambasady. Co prawda dzialaja dwa konsulaty honorowe (w La Paz i Santa Cruz), ale jak prekonalam sie na wlasnej skorze, za wiele nie mozna sie tam dowiedziec.
A mnie, zyjacej z dala od ojczyzny, ciagnie do rodakow! Dlatego tez z przyjemnoscia kontaktje sie z krajankami mieszkajacymi po sasiedzku – w Chile i w Peru. Bardzo chetnie spotykam sie rowniez z Polakami, ktorych podroznicze nogi poniosa do Santa Cruz de la Sierra (niestety, czasem sie mijamy). Nic wiec dziwnego, ze z ogromnym entuzjazmem przyjelam wiadomosc o goscinnych wystepach Poznanskiego Choru Chlopiecego, w ramach Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku w Santa Cruz. (Nie)spodziewanie, zebral on ‘do kupy’ chyba wszystkich Polakow mieszkajacych w tym miescie! Przed jednym z koncertow poznalam pana Adama, pania Terese, ksiedza Piorta Nawrota (dyrektora artystycznego festivalu) oraz zakonnice elzbietanki.
Z Teresa, z ktora ostatnio przeszlysmy na TY, spotkalam sie ostatnio z okazji koncertu fletowego Noche de la Flauta Traversa, ktory odbyl sie w Centro Simon Patino w Santa Cruz. A musicie wiedziec, ze to wlasie Teresa byla gwiazda wieczoru! Ale po kolei.
Teresa Jelen od lat mieszka w Boliwii z mezem Boliwijczykiem i dwojka dzieci o bardzo swojsko brzmiacych imionach – Piotr i Janina. Oboje z mezem, wirtuozem gitary klasycznej, sa nauczycielami muzyki w jednej z lepszych szkol w miescie. Teresa jest niesamowicie utalentowana flecistka – dam sobie reke uciac, ze jedna z najlepszych w Boliwii. (Moze na muzyce za wiele sie nie znam, ale sluch mam dobry;) We wspomnianym koncercie wziely udzial uczennice Teresy – jedna konczaca dyplom jak i jedna dziewczynka dopiero zaczynajaca swoja przygode z fletem. Na koniec zas, wysluchalismy recitalu zespolu pieciu flecistek, wystepujacych pod nazwa ‘Ensamble Bansuri’, ktorego zalozycielka oraz ‘glownym fletem’ jest wlasnie Teresa.
Teresa Jelen z cala pewnoscia zaslugiwalaby na tytul attache kulturalnego Polski, jako ze wspaniale reprezentuje nasz kraj w dalekiej Boliwii. Jest ona przykladem dla nas wszystkich, bo musimy pamietac, ze kazdy z nas zostaje takim ‘nieoficjalnym ambasadorem’ swojego kraju, kiedy mieszka za granica czy podrozuje po obcych krajach.
* Wyrazenie ‘Poloco’ (hisz. loco= szalony) zapozyczone zostalo od Kasi z ‘Drzyjcie Lamy. Nadchodzi Koziol’:)
***
I know only few ‘Polocos’, living in Bolivia like myself. This isn’t a dream destination of emigration, and as some friendly expat from the U.S. mentioned recently, maybe it is for better:) He said that in order to like living in this country, one have to be ‘tough’ and ‘resilient’. It would also help, in my opinion, to be ‘adventurous’ and ‘a bit crazy’ (in a positive way).
In person, I have met with a Polish couple from Samaipata and I have correspond on Facebook with two photographers from La Paz. I know that there is one Polish woman in Cochabamba, because once I met her parents at the airport. I heard also about many Polish priests and nuns as well as civil missionaries living mostly in Bolivian countryside. Wikipedia says that there are 500 Polish people in Bolivia, but unfortunately it is difficult to check. Poles in Bolivia don’t keep together and I blame it on the lack of the embassy. Although there are two honorary consulates (in La Paz and Santa Cruz), they don’t know much.
And I, living away from my homeland, am drawn to my countrymen! Therefore I am always happy to correspond with fellow expats living next door – in Chile and Peru. I like meeting with Poles, who happen to find themselves in Santa Cruz Santa de la Sierra (unfortunately, sometimes our paths don’t cross). No wonder then that I took with great enthusiasm news about Poznan Boys Choir coming to perform during the Festival of Renaissance and Baroque Music in Santa Cruz. The event gathered ‘together’ all Poles living in Santa Cruz (I think)! Before one of the concerts I met Mr Adam and Mrs. Teresa, Piotr Nawrot (the festival’s art director) and the nuns of St. Elizabeth.
Teresa, with whom I got onto first-name terms, I met quite recently on the occasion of a flute concert ‘Noche de la Flauta Traversa’, which took place at the Centro Simon Patino in Santa Cruz. And you must know, that Teresa was the star of the evening!
Teresa Jelen has been living in Bolivia for many years with her Bolivian husband and two children, having very familiar-sounding names – Piotr and Janina. She and her husband, a virtuoso of classical guitar, are both music teachers in one of the better schools in the city. Teresa is a very talented flutist – I bet that one of the best in Bolivia! (Maybe I don’t know a lot about music, but I have good hearing:) Two of Teresa’s students took part in the said concert – one celebrating her diploma and another just starting her adventure with the instrument. At the end of the event, we enjoyed the recital of five flutists called ‘Ensemble Bansuri’, whose founder and a ‘first flute’ is Teresa herself.
Teresa Jelen for sure would merit a title of Polish cultural attache, as she magnificently represents our country in distant Bolivia. She is a good example to all of us, as we need to remember, every each of us becomes an ‘unofficial ambassador’ of ones country, when living or travelling abroad.
* The word ‘Poloco’ (esp. loco = crazy) has been borrowed from Kasia, the author of the blog ‘Drzyjcie Lamy. Nadchodzi Koziol’ :)