Summer in the City (of Santa Cruz) *** Lato nad rzeka Piraí

Leniwie plynace i dosyc plytkie wody Rio Pirai kazdego lata przyciagaja rzesze mieszkancow Santa Cruz, szukajacych ozezwienia i odpoczynku od wysokich temperatur.

My bylismy nad rzeka juz kilkakrotnie – raz probujac przedostac sie do wodospadu ‘Los Espejillos’:

_MG_0484 _MG_0474

boliviainmyeyes

_MG_0422

Droga do wodospadu/ Road to Espejillos

Dodam tylko, ze stchorzylismy, patrzac na samochody przemierzajace rzeke wplaw oraz ‘burze piaskowa’:) Wszyscy powtarzali, ze poziom rzeki jest najnizszy od miesiecy, ale nam juz raz samochod utknal w kaluzy, wiec sie nie skusilismy.

Wiele razy stolowalismy sie natomiast w restauracji Cabanas Rio Piraíjednym z naszych ulubionych miejsc w miescie. Aby wydostac sie z halasliwego centrum, bierzemy autobus i po niespelna 20 minutach mozemy oddychac swiezym, zeskim rzecznym powietrzem o zapachu ryb:) oraz zrelaksowac nasze zmeczone oczy, wpatrujac sie w zielen przeciwleglego brzegu Urbo. Nigdy jednak nie odwazylismy sie plywac w rzece, bowiem jej metne wody raczej do tego nie zachecaja. Zazwyczaj wiec konczymy wycieczke spacerem po piaszczystej plazy, obserwujac uradowanych blotna kapiela plazowiczow.

DSCN0299 DSCN0298

boliviainmyeyes

W zimie Pirai zmienia jednak swe oblicze, zamieniajac sie w szybki, wsciekly, wirujacy nurt, zalewajac okoliczne tereny. W tym roku, poziom rzeki byl tak wysoki, ze w polowie drogi ​​zdecydowalismy sie zawrocic z naszej wycieczki do Porongo, obawiajac sie, iz jedyny most laczacy miasto z Urbo, moze zostac zamkniety. Sytuacja wygladala na bardzo powazna, a na miejscu znajdowalo sie wojsko i policja. Nie panowali oni jednak nad chaosem wywolanym przez kierowcow zatrzymujacych sie na moscie, by zrobic zdjecie wielkiej wodzie. Przyznaje, bylo cos fascynujacego i hipnotyzujacego w widoku wzburzonej rzeki, ale we mnie wywolalo to odmienna reakcje niz u innych. Ja chcialam sie znalezc od niej jak najdalej!

W powietrzu czuc bylo panike, bowiem podwyzszony poziom rzeki przypomnial mieszkanca tragedie z marca 1983 roku, kiedy to w wielkiej powodzi zginelo kilkadziesiat osob, a trzy tysiace rodzin pozostalo bez dachu nad glowa.

fot. searpi.org.bo

fot. searpi.org.bo

Na szczescie od tego czasu, nadbrzeze zostalo zabezpieczone, by zapobiec ponownemu wystapieniu wod. Odnosze jednak wrazenie, ze szybko rozwijajace sie miasto znow znalazlo sie zbyt blisko brzegu.

boliviainmyeyes

*Pirai jest rzeka boliwijskiej Amazonii, doplywem rzeki Yapacaní i czescia dolnego biegu rzeki Rio Grande. Jej zrodla znajduja sie na skrzyzowaniu Rio Bermejo i Rio Piojeras. W trakcie swego biegu o dlugosci 457 km, przeplywa przez miasto Santa Cruz de la Sierra oraz niedaleko wioski Porongo. Jej bieg przecina rowniez gminy El Torno, La Guardia, Warnes i Montero.

boliviainmyeyes

Rio Pirai

***

Slow flowing and rather shallow Rio Pirai is a major tourist center, where people bath during the summer, escaping high temperatures.

We have visited the riverbank on many ocasions – once trying to get to the waterfall Los Espejillos: 

_MG_0485 _MG_0426 _MG_0433

_MG_0460

I will only add, that this trip was unfortunatelly unsuccessfull, as we chickened out watching other cars crossing the river. Everybody were saying that the water level was the lowest in months, but our car once stalled in a puddle so we didn’t want to chance it.

We were dining several times in Cabanas Rio Pirai in Santa Cruz, which is the closest place for us to get out of the noisy city centre – just 20 in min the bus and we can breath fresh, river air (smelling of fish:), relaxing our eyes on the green bank of Urbo. We never swim there, as the muddy waters don’t look too inviting, but usually have a walk on the sandy beach, observing the other beach goers.

DSCN0301 DSCN0300 DSCN0297

In winter, however, the river changes into fast, furious, muddy, spinning stream, which floods surrounding areas. Last time, the river was so high that we decided to return from our trip to Porongo, worrying that the only bridge may be closed. It looked really scary and dangerous and still, people were stopping on the bridge, taking pictures and holding the traffic. I admit, there was something special and mesmerizing in these dangerous waters, but it only made me want to be as far away as I could from it!

There was a sense of panic as the growing level of the river was a reminder of the tragedy in March 1983, when the flood killed dozens of people, destroying entire neighborhoods and leaving three thousand families homeless. Thankfully, since then, some safety measures have been taken to prevent it from happening again. I’ve noticed however, that the growing city is moving closer to the river bank again.

*The Pirai River is an Bolivian Amazon River, a tributary of river Yapacani and a part of the lower reaches of the Rio Grande. It originates at the junction of the Bermejo River and Rio Piojeras. During its course of 457 km, it passes through the city of Santa Cruz de la Sierra and near a town of Porongo. Its path crosses also the municipalities of El Torno, La Guardia, Warnes and Montero.

Road Trip To Nowhere *** Wycieczka donikad

Po prawie miesiacu od zakupu samochodu, w koncu bylismy w stanie wyruszyc ‘w swiat’ (= za miasto). Pogoda tego lata nas nie rozpieszcza, wiec niestety wybor miejsc do ktorych moglismy dotrzec droga ladowa, byl ograniczony. Dodatkowym klopotem okazal sie brak mapy z prawdziwego zdarzenia (wcale nie tak latwo taka dostac) oraz niemal zupelny brak oznakowan na drogach i bezdrozach Santa Cruz de la Sierra i jej okolic. Kompas rowniez by sie przydal.

Uzbrojeni w informacje z internetu oraz uproszczone mapki turystyczne, ktore przynajmniej na poczatku wskazywaly nam kierunek jazdy, postanowilismy sprobowac dostac sie do ‘Lomas de Arena’ – przedziwnego parku z wydmami posrodku tropikalnej dzungli. Pierwsze kilka kilometrow poszlo jak z platka, ale po jakims czasie asfaltowa droga sie skonczyla (byla w budowie) i jadac za karawana samochodow, dotarlismy do wiezienia Palmasola, czyli bylismy na tropie! Na rozwidleniu drog postanowilismy pojechac w prawo, co znow okazalo sie trafione w dziesiatke i po kilkunastu minutach dotarlismy do kolejnego skrzyzowania z malutkim znakiem, wskazujacym kierunek do parku wydm. W sobote nie padalo, ale droga wygladala jakby przed chwila przeszla nad nia nawalnica z gradobiciem. Jednym slowem (a nawet trzema)- nie do przebycia! Przynajmniej nie dla nas, bo kilka rozklekotanych samochodow osobowych nia podazylo. Z niespelna dwiema godzinami do zachodu slonca nie chcielismy jednak pchac sie w paszcze lwa, tym bardziej, ze nie bylo widac swiatelka na jej koncu. A co jak utkniemy? Kto nas tu znajdzie? Moze wataha bezdomnych psow…

No i zawrocilismy. Pojechalismy na spacer do Parque Urbano:)

DSCN1647-2

DSCN1654-2

W niedziele wyruszylismy w podroz z samego rana. Nasz cel – kolonia Menonitow ‘Santa Rita‘. Kierunek: Cotoka—> Paurito—> Menonici. Do Cotoki dotarlismy szybko nowiusienka asfaltowka, a potem… coz, jezdzilismy okolo godziny po bezdrozach w poszukiwaniu miasteczka Paurito. Bez powodzenia.

DSCN1660-2 DSCN1661-2

Wrocilismy wiec do Cotoki, przespacerowalismy sie do centrum, zjedlismy jukowego placka z kija i jeszcze raz pojechalismy na poszukiwania. Tym razem w kierunku wskazanym przez dobrych miejscowych. Po polgodzinie stanelismy jednak na rozdrozu, bez znakow. Zaczelo padac. Piaszczysta i wyboista droga zaczela sie rozmywac. Zawrocilismy.

DSCN1658-2

DSCN1672-2

Menonitow niestety nie spotkalismy, ale fajnie bylo w koncu obcowac z natura (i komarami), odetchnac swiezym powietrzem i popatrzec na bezkresna zielen tropikalnej Santa Cruz. Zreszta, jak ktos kiedys napisal (chyba Goethe):

Podróżuje się nie po to, aby dotrzeć do celu, ale po to, żeby być w podróży’.

Za tydzien planujemy odwiedzic miejsce, do ktorego prowadzi droga asfaltowa. Oby tylko oznakowana:)

Informacje praktyczne:

Zwiedzanie wiekszych i mniejszych atrakcji Santa Cruz nie jest latwe, szczegolnie w porze deszczowej, kiedy wiele lokanych drog jest podmytych, nieprzejezdnych lub zaknietych.  W tym roku stalo sie tak miedzy innymi z nowa asfaltowa droga SC – Cochabamba. Co prawda mozna wynajac maly samolot, ale to opcja tylko dla bogatych:) Kiedy ladna pogoda, mozna probowac zwiedzac na wlasna reke, wlasnym lub wypozyczonym autem (opcja najtansza, ale trzeba sie nastawic na bladzenie;), wynajac taksowke (troche drozsza), kozystac z autobusu lub pociagu, ktore jednak docieraja do niewielu  interesujacych miejsc lub wykupic wycieczke z biura podrozy (pewnie, ale drogo, bo cena przekracza niekiedy 100 € od osoby na dzien!).

***

After nearly a month since we bought a car, in the end we were able to set off on our first road trip. The weather this summer is terrible, so unfortunately the choice of places that we could reach by land was limited. Another problem was the lack of real maps and the almost complete lack of traffics signs on the road and off-road of Santa Cruz. Compass would also come in handy.

Nonetheless, armed with information from the internet and simplified tourist maps that showed us direction, we decided to try to get to ‘Lomas de Arena – the sand dunes park surrounded by tropical vegetation. The first few kilometers went smoothly, but after some time the asphalt road has ended (being under construction) and driving after the caravan of cars we got to prison Palmasola. At the crossroads we decided to take right turn, which was ‘right’ and after a few minutes we got to the next intersection with a tiny sign indicating the direction to the dunes. It didn’t rain on Saturday, but the dirt road looked as if there had been a storm with some hail. In one word (or even tree) – it was impassable! At least not for us, because a few rickety cars has followed this narrow flooded path covered with some branches, but with less than two hours to sunset we didn’t want to risk going somewhere we didn’t know. What if we get stuck? Who would find us here? Maybe a pack of stray dogs …

So we turned back and went for a walk to Parque Urbano :)

DSCN1641-2

On Sunday we headed out early in the morning. Our goal – Mennonites colony ‘Santa Rita‘. Direction: Cotoka—> Paurito—> Mennonites. To Cotoka we drove on brand-new asphalted road and then … well, we roved about an hour in the wilderness in search of the town Paurito. Without success. So, we turned back to Cotoka, walked to the city center, ate some tasty yuca fritter on a stick and went again in search of  Mennonites, this time in the direction indicated by good local people. After half an hour we stood at the crossroads  with no signs when it started to rain and sandy road began to melt. We turned back.

DSCN1666-2 DSCN1670-2

DSCN1674-2

After all, we haven’t seen any Mennonites but it was nice to finally be able to breathe fresh air and set our eyes on the endless greenery of tropical Santa Cruz. Anyhow, someone once wrote (I think Goethe) something like that:

Destination is not important  but travelling.

Next week we are planning to visit some place situated along the paved road. Hopefully marked with road signs:)

Practical information:
Sightseeing bigger and smaller attractions of Santa Cruz region is not easy, especially in the rainy season when many local roads are flooded and impassable. This year even the new asphalt road SC – Cochabamba was closed. Of course you can rent a small plane, but it is an option only for the rich :) When fair weather however, you can try to visit some places of interest with your own or rented car (the cheapest option, but you have to be prepared to get lost;), hire a taxi (slightly more expensive), use the bus or train service, which, however, gets only to a few places or book a tour with travel agency (safe but expensive, as sometimes the price exceeds € 100 per person per day!).