Zoo for a Rainy Day *** Zoo w deszczowy dzień

Z okazji Nowego Roku Aymara, mieliśmy długi weekend, z którym trzeba było cos zrobić. Długo planowana podróż do Tarija spaliła na panewce z powodu drogich biletów lotniczych… W międzyczasie do Santa Cruz przywędrowały wiatry znad argentyńskiej pampy i temperatura drastycznie spadla do 10 stopni – a wraz z nią spadł deszcz.  Może wiec do Cochabamby? Eh, tam wybieramy się za tydzień, wiec bez sensu. Prognoza pogody przewidywała okienko z lepsza pogoda na sobotę, wiec może do Chiquitanii? Niestety, znajomy hotelarz w Santiago de Chiquitos wspomniał, ze nigdzie już nie ma wolnych miejsc! No tak, trzeba ‘bukowac’ z wyprzedzeniem.

Because of the Aymara New Year, we had a long weekend and we wanted to do something interesting. Long-planned trip to Tarija fizzled because flight tickets were too expensive … In the meantime, Santa Cruz were hit by winds from the Argentine Pampas and the temperature dropped drastically from 25 to 10 degrees. It started raining as well. So maybe to Cochabamba? Eh, we are going there next weekend, so it doesn’t make any sense. Weather forecast predicted window of better weather for Saturday, so maybe to Chiquitania? Unfortunately, a friend, who has a hotel in Santiago de Chiquitos mentioned on Facebook that there is no  vacancies anywhere! Yeap, you need to book in advance.

No to może do Samaipaty? Byliśmy tam niedawno, ale nie zwiedziliśmy Parku Amboro. Przez dwa dni próbowaliśmy dodzwonić się do resortu położonego w parku – El Refugio los Volcanos, ale nikt nie podnosił słuchawki… W końcu, w sobotę rankiem postanowiliśmy jechać tam na własną rękę – udaliśmy się wiec na postój Trufis do Samaipaty i widząc tylko jedna pusta taksówkę (taksówka rusza kiedy się zapełni) zapytaliśmy, ile kosztowałby taki prywatny kurs. Kierowca popatrzył na Freddiego, potem na mnie i oświadczył, ze 250 bs. Freddy zapytał retorycznie – w obie strony? Taksówkarz uśmiechnął się chytrze i powiedział, ze w obie strony zawiezie nas za 400 bs., ale nie będzie na nas czekał. ??? Dodam tylko, ze miejsce, do którego chcieliśmy się udać leży mniej więcej w połowie drogi do Samaipaty, do której kurs prywatny kosztował nas 120 bs. w jedna stronę. Freddy zapytał dlaczego tak drogo, w końcu kurs standardowy kosztuje tylko 30 bs. od osoby. Na to pan taksówkarz dodał, ze w jego aucie zmieści się 5 pasażerów. Ah! A ten piaty to na dachu, czy w bagażniku?– zagadnął Freddy patrząc na samochód. Na tym żarcie skończyła się nasza wycieczka do Parku Amboro – a chciwy taksówkarz pewnie czekał jeszcze przez poł dnia na swoich pasażerów, a może wciąż na nich czeka? – tego mu w każdym razie życzyliśmy.

Maybe to Samaipata? We were there recently, but haven’t visited the Amboro Park. For two days we tried to get in touch with the hotel located in the park – El Refugio los Volcanos, but there was no answer … Finally, on Saturday morning we decided to go there on our own, so we went to Trufi – stop and seeing only one empty taxi we asked its driver how much is a private course. The driver looked at Freddie, then at me and said that 250 bs. Freddy asked rhetorically – ‘return’? The driver smiled slyly and said that return would cost 400 bs., but he won’t wait for us. I will only add that the place we wanted to go is located (roughly) halfway to Samaipata, where the private course costs 120 bs. one way. Freddy asked why so expensive, if a standard course costs only 30 bs. per person and taxi is for four passengers. The driver added that 5 passengers. Really! ‘So the fifth sits on the roof or in the trunk?’ – asked Freddy looking at the car. (Some trufis take 2 passengers in front, but it’s illegal.)

W takim razie, może wybierzemy się do misji jezuickich – najbliższa San Xavier znajduje się tylko 120 km od Santa Cruz. Dzwonimy po taksówkę, a tam nam mowa, ze się nie da, bo drogę zalało… Czyli jednym słowem – zostajemy w mieście. I co dalej? – idziemy do Zoo! Krótka wycieczka Micro, poprzedzona zakupem najnowszych dvd na bazarze, okazała się trafem w dziesiątkę, bowiem ogród był niemal pusty – kto w końcu idzie do zoo w tak brzydka pogodę? (okienko pogodowe jednak się nie otworzyło). Tym razem zachwyciły nas szczególnie aligatory pływające w akwarium razem z żółwiami. Nie obyło się również bez leniwca, którego spotkaliśmy tym razem koło klatki z kondorem.

With this joke ended our trip to Amboro. And as for a greedy taxi – driver – he must have waited probably another half a day for passengers to fill – up his car, or perhaps he is still waiting for them? In that case, maybe we could go to the Jesuit missions? – closest San Rafael is located only 75 km from Santa Cruz. We called a taxi only to learn that the trip is impossible, because the way is flooded … We didn’t go to Tarija, didn’t go to Amboro Park, didn’t go to Chiquitania – so we went to the zoo:) A short trip with Micro, preceded by buying the latest DVD on the market, turned out great, because the garden was almost empty. Who in the end go to the zoo in such bad weather? This time,  we were especially impressed by alligators swimming in the aquarium with turtles. We met also our friend sloth, walking around condor’s cage.

_MG_3703 _MG_3726 _MG_3727

_MG_3760

_MG_3768

Po takim spacerze trochę zgłodnieliśmy i postanowiliśmy poszukać restauracji w pobliskim centrum handlowym, z ‘brzydsza siostra’ Statuy Wolności na dachu – w Nowym Jorku:)

After that we decided to look for restaurant in the nearby shopping center ‘crowned’ with the ‘uglier sister’ of Statue of Liberty – called New York.

_MG_3778Tym samym, zdaliśmy sobie sprawę z tego, ze lepiej jest nie zwiedzać zachodnich rejonów Boliwii w czasie zimy, która na wschodzie kraju okazuje się najlepsza pora roku do podróżowania. Tropikalna Santa Cruz zamienia się w tym czasie w ponura mokra mieścinę, z której trudno jest się wydostać…

This way, we learnt the hard way, that it is better not to plan any trips to West part of Bolivia during the winter – interestingly, winter months are the best to travel across Eastern regions. Tropical Santa Cruz changes during winter months in a cold and dump city with no way out!

_MG_3678

Samaipata: The Height to Rest *** Odpoczynek w Samaipata

Nazwa ‘Samaipata‘ w języku keczua znaczy tyle co: ‘Miejsce odpoczynku’ – miasteczko położone na wysokości ok. 1800 m.n.p.m. posiada bowiem łagodny klimat subtropikalny, tak rożny od niedalekiej upalnej Santa Cruz czy suchego Sucre i zimnego Potosi. W ostatnich kilku latach stało się ono prawdziwym zagłębiem turystycznym, przyciągającym nie tylko  Cruceños, pragnących odpocząć od gwaru dużego miasta, ale również podróżników. Wielu  z nich postanowiło osiedlić się w zielonej dolinie na stale, oferując nowym przybyszom zakwaterowanie na każdą kieszeń.

Ulice sennej Samaipaty wyłożone są kocimi łbami, a niska i skromna zabudowa kryje liczne sklepiki z rękodziełem, kafejki, hostele oraz biura turystyczne. Na rynku głównym stoi zaś sznurek taksówek oferujących kursy do pobliskich atrakcji.

The name ‘Samaipata‘ in the Quechua language means the ‘The Height to Rest’. Why? Because small town situated at an altitude of about 1800 meters above sea level has a mild subtropical climate, so different from crazy hot Santa Cruz, dry Sucre and cold Potosi. In the past few years it had become a real tourist basin, attracting not only Cruceños, who wish to relax from the buzzing big city, but also foreign travelers. Many of them has decided to stay in a green valley permanently, offering newcomers accommodation for all budgets.

Sleepy cobblestone streets with low and modest colonial buildings hide a number of handicraft shops, cafes, hostels and travel agencies. Around the main plaza there is a line of taxis offering service to nearby attractions.

A jest w czym wybierać:

* Pre – Inkaskie ruiny/ Pre-Inca ruins El Fuerte

Park Amboro,

‘Cuevas’ czyli kaskady ukryte w tropikalnym lesie/ *  cascades hidden in woods

Ruta del Che – czyli ostatnia droga słynnego El Comendante – to tylko niektóre miejsca warte poznania/  the last road of famous El Comendante – among others.

My postanowiliśmy wybrać się do Samaipaty (w końcu!), choć tylko na jeden dzień. Nasza podróż zaczęła się około godziny 9.00, na przystanku taksówek, oferujących dzienne kursy na trasie Santa Cruz – Samaipata, usytuowanym na skrzyżowaniu ulic Av. Omar Chavez Ortis i Soliz de Olguin, niedaleko Mercado Ramada. Trufi taxi to w zasadzie najłatwiejsza i najtańsza opcja dla osób bez własnego auta – kurs w jedna stronę kosztuje bowiem tylko 30 bs. (€3) od osoby. Jedynym minusem jest to, ze trzeba czekać, aż taksówka się zapełni, z czym podobno nie ma większych problemów. Inna opcja jest zapłacenie za cały samochód – 120 bs., na co my zdecydowaliśmy się w drodze powrotnej.

We decided to go to Samaipata (finally!) only for one day (for various reasons ;), but for sure we will be back there! Our journey started about 9:00 am at the taxi rank, offering daily service on the route Santa Cruz – Samaipata. It is located at the intersection of Av. Omar Chavez Ortis and Soliz de Olguin, near Mercado Ramada. Trufi taxi is basically the easiest and cheapest option for people without their own car – one way course costs only 30 bs. (€ 3) per person. The only downside is that you have to wait until a taxi fills up. Another option is to pay for a whole car – 120 bs., what we decided to do on the way back.

Ogólnie przyjmuje się, ze podróż trwa 2.5 godziny (120 km), ale nie można na to liczyć, bowiem korki w mieście, kontrola w miasteczku Agostura oraz miejscami trudno przejezdna droga (!), wydłużają czas o niemal godzinę. Musze tutaj dodać więcej o kontroli w miejscowosci Angostura, bowiem dotyczy ona tylko ‘gringos‘. Policjanci zatrzymują taksówki i proszą o dokumenty ‘białych pasażerów’ – paszport, wizy czy inne ID. Ja i dwoje innych obcokrajowców, na szczęście mieliśmy ze sobą potrzebne dokumenty, ale kierowca powiedział nam, ze zdarzyło się, by jego pasażerowie musieli słono zapłacić za ich brak. Ja już z przyzwyczajenia zawsze nosze przy sobie boliwijski dowód oraz kartę ubezpieczeniowa – w pokrowcu małego aparatu fotograficznego:)

Generally trip should take 2.5 hours (120 km), but because of traffic jam in the city, passport control and a bad road conditions at places (!), the time increases to more than 3 h. I must add here more about the passport control in Angostura, since it concerns only ‘gringos’. Policemen stop taxis and asks for the documents of their ‘white’ passengers’. Luckily for me and two other foreigners, we had necessary documents, but the driver told us that it happened many times that the passengers had to pay dearly  for the lack of the passport. Today, I always carry, out of habit and bad experience, my Bolivian ID and and insurance card – in a small camera bag :)

Agostura okazała się Brama do Raju (ciekawostka jest to, ze jedna z czerwonych skał Samaipaty nazywana jest przez miejscowych ‘Brama Piekiel’, ponieważ znajduje się na niej naturalne wgłębienie przypominające bramę:). Tuz za punktem kontrolnym ukazały się naszym oczom (szczególnie tym mającym szczęście siedzieć przy oknie) nieziemsko piękne krajobrazy – kręte potoki wijące się wśród bujnej roślinności, wzgórza porośnięte wiecznie zielonym tropikalnym lasem, niekończące się przestrzenie, usiane gdzie nie gdzie małymi domami i malownicze wioski.

Angostura turned out to be a ‘Gateway to Heaven’ (interestingly, there is a red rock called ‘Gateway to Hell’, because of natural dorway shape on its side)! Just beyond the checkpoint before our eyes (especially those of sitting next to the window) appeared outrageously beautiful landscapes – streams winding through the lush hills covered with evergreen tropical forest and valleys, dotted here and there with single houses and picturesque villages.

_MG_3177

I tak przez około 2 godziny, ale któż by liczył czas w takich okolicznościach przyrody?/ And so we travelled for the next 2 hours, but who would count the time in such amazing natural circumstances?

_MG_3386

_MG_3182

_MG_3338

Informacje praktyczne/ Practical information:

Trufi-taxi maja dwa postoje w Samaipacie – jeden na placu głównym, drugi na drodze wylotowej z miasta. Tak jak w Santa Cruz, czekają aż się zapełnią. Kurs kosztuje 30 bs. od osoby. Warto jest poprosić taksówkarza, aby zwolnił. Kretę drogi są miejscami w złym stanie, ale kierowcy zupełnie na to nie zważają, jadać na pełnych obrotach.

* Trufi-taxi have two stops in Samaipata – one on the main square, the other on the way out of the city. As in Santa Cruz, they are waiting until full. The drive to SC costs 30 bs. per person. It’s worth to ask taxi-man to slow down a bit. Roads are quite hazardous, but all cars are going on a full speed which is not only annoying as you miss beautiful views, but also dangerous.

* W Samaipacie pełno jest restauracji i kafejek na każdą kieszeń – my zjedliśmy lunch w najbardziej obleganej przez turystów, tuz przy placu głównym i nie polecamy. Jedzenie jest przeciętne i droższe niż w Santa Cruz, La Paz czy Sucre (kanapka z serem i szynka za 40 bs. i to bez ketchupu!). Sama kafejka jest troszkę obskurna, a pośród stolików przechadzają się pieski z ulicy, tęsknym wzrokiem spoglądając klientom w oczy i talerze:) Mimo to, jak już wspomniałam, kafejka była zapełniona w porze obiadowej! Polecam wiec poszukać czegoś ‘dalej od centrum’.

* Samaipata has many restaurants and cafes for all budgets – we ate lunch in one of the most besieged by tourists, just off the main square, but we don’t recommend it. The food was mediocre and more expensive than in Santa Cruz, La Paz or Sucre (sandwich with cheese and ham costed 40 bs. without ketchup!). This place was also a little dingy and there were street dogs wandering between the tables, gazing wistfully into the eyes of customers and their plates :) So, I recommend to look for something ‘ further away from the center. “

P.S. Ciężko jest zrobić dobre zdjęcie z okna z “latającej” taksówki, ale szybkość migawki i wysokie ISO trochę pomogło :) Niestety, aby wyszło przyzwoite foto trzeba podróżować wszędzie na piechotę, lub na rowerze, ponieważ nawet jeśli wynajmiemy całą taksówkę dla siebie, nie ma sposobu, by można było zatrzymać się na każde życzenie…

C.D.N.

P.S. It’s hard to take a good photo from the window of a ‘flying’ taxi, but fast shutter speed and high ISO helped a bit:) Unfortunately, I have learnt again, that in order to take a decent photo you need either travel on foot or by bicycle, because even when you hire whole taxi for yourself, there is no way it could stop wherever you want…

To be continued…

_MG_3181

And so for about two hours, but who would count the time in such an amazing natural circumstances?

_MG_3401

_MG_3351