The Third Kind of Bolivian Ants *** Boliwijskie mrówki nie z tego świata

W Boliwii istnieje wiele różnych rodzajów mrówek, jak można sobie wyobrazić, ale dziś skupie się na mrówkach domowych oraz na tym – czym różnią się one od innych tego typu mrówek na świecie.

Cóż, miałam te “nie-przyjemność” poznać polskie faraonki w moim pokoju w akademiku, w zamierzchłych czasach studenckich. Pewnego dnia wspięły się one po ścianie, opuszczając swoje gniazdo w niedalekim koszu na śmieci, i znalazły ‘El Dorado’ w naszej szafce na żywność. Tak, wtedy jeszcze nie mieliśmy lodówki w pokoju :) Jednak profesjonalista łatwo i szybko się z nimi rozprawił i nigdy już nie wróciły (przynajmniej przez kolejne 2 lata).

There are many different kinds of the ants in Bolivia, as you can imagine, but I would like to focus on house ants. You may ask, are they any different from the other house ants in the world?

Well, I had this ‘un-pleasure’ to meet some of them in my room in dormitory in Poland, during my student’s times. One day, they just climbed the wall, leaving their nest in nearby bin and finding ‘El Dorado’ in our food cabinet. Yeap, back then we didn’t have a fridge in a room:) However, easily enough, they were killed by a professional and never came back (or at least for the next 2 years).

W Boliwii mrówki stanowią bardzo wstydliwy temat – każdy je ma, ale nikt nie chce się do tego przyznać :) I pewnie dlatego tak trudno się ich pozbyć! Gdy w końcu znaleźliśmy produkt, który rzeczywiście działa (zajęło nam to trochę czasu, a w międzyczasie sprowadziliśmy nawet kilka trutek z Irlandii), byliśmy wolni od mrówek przez miesiąc, ale po tym czasie zawsze do nas wracały. Dlaczego? To jest właśnie urok mieszkania w bloku. Żaden z sąsiadów nie przyznał się do problemu z mrówkami, a jeśli tak, to zawsze mówili, że używają zwykłego spryskiwacza i po kłopocie. Cóż, nie do końca – ich mrówki uciekały do nas!

In Bolivia ants are taboo – everybody have them, but nobody likes to admit it:) And that’s why it is so hard to get rid of them!

Once we found a product that actually works (it took us a while, and in the meantim we were even bringing some stuff from Ireland!), we were free of ants for about a month, but they always came back. Why? That’s a beauty of living in an apartment. None of our neighbours admit to have them and if so, they always say that spray kills them all. Well, it doesn’t, and we were getting ants from other apartments over and over again!

Czy mrówki boliwijskie różnią się od polskich?

O tak! Żyją ze wszystkiego i z niczego. Znajdujemy je zarówno w łazience (może smakuje im mydło) jak i w kuchni. Musze się przyznać, jestem patologiczną pedantką i nasze mieszkanie jest tak czyste, że można by jeść z podłogi (kultywujemy również polski zwyczaj zdejmowania obuwia w domu), ale nie ma tam nic do jedzenia, ponieważ cała żywność jest przechowywana w szczelnie zamkniętych pojemnikach lub w lodówce.

But are the Bolivian house ants different than Polish?

Well, they are! They live of everything and anything. We find them in the bathroom (maybe they like soap) and in the kitchen. Now, I must admit, I am a pathological pedant and our place is so clean, that you could eat from the floor (we also practice Polish tradition of taking shoes off in the house), but there is nothing to eat, because all food is tightly closed in plastic containers or in the fridge.

Więc, dlaczego mrówki przychodzą? Oto jest pytanie! Dziś, na przykład, po długiej nieobecności, znaleźliśmy je na butelce z oliwą z oliwek w kuchni w Cochabambie. Dodam tylko, ze butelka została niedawno otwarta. Tak więc, wydaje się, że one lubią to, co jest w środku! Inaczej szukałyby jedzenia w koszu na śmieci. W Santa Cruz również mieliśmy mrówki, tylko innego rodzaju – mikroskopijne i skoczne (nie pytajcie o szczegóły). Za każdym razem, gdy je wytępiliśmy, wracały przez szpary w ścianach i oknach, wprost od naszych sąsiadów.

So, why are the ants keep coming? That is the question! Today, for example, after a long absence, we found them all over extra virgin olive oil bottle, in the Cochabamba kitchen. The bottle was just opened so it seems they like what’s inside, as they never look for food in the nearby bin! In Santa Cruz we are having ants too, just a different kind – tiny and jumping (don’t even ask for details). Once killed, they come back through the walls and windows, from our neighbours.

Jak już wspomniałam, istnieje tylko jeden produkt, który je łatwo eliminuje – pułapki z żelową trucizną. Mrówki kochają te przezroczystą substancje i biorą ja z powrotem do swojego gniazda. Po około 2 dniach już ich nie ma. Problem w tym, że tej trucizny nie można już nigdzie kupić! Jak większość produktów w boliwijskich supermarketach, pułapki raz wyprzedane, nigdy nie wracają na polki (lub wracają po bardzo długim czasie). Dlaczego? To jest temat na inny wpis – zasady importu są tutaj bardzo skomplikowane.

There is only one thing that eliminates them – ants traps with gel-like poison. Ants love it and they take it back to their nest. After 2 days, there are none left. The problem is, we can’t buy it anymore! As most of things in Bolivian supermarkets, the traps once sold out, never came back again. Why? That’s the theme for another post – import customs here are so complicated.

Tak więc na własną rękę próbuje znaleźć rozwiązanie. Zastanawialiśmy się kiedyś nad zakupem mrówkojada – wierzcie lub nie, ale mogą być one trzymane, jako zwierzęta domowe, a poza tym są to zwierzęta pochodzące z Ameryki Południowej! Co więcej, skoro Salvador Dali mogli mieć jednego, to dlaczego nie my? Ale kiedy przeczytałam, ze mrówkojady robią bardzo śmierdzącego siusiu,  to zmieniliśmy zdanie. Może gdybyśmy mieli ogródek …

So, I on my own am trying to find solution. We even thought for a while about buying an anteater – believe or not, they can be kept as pets and they are native to Bolivia. Moreover, if Salvador Dali could have one, why can’t we? But when I read that they do very stinky pee, I changed my mind. Maybe if we had a garden…

salvador-dali-walking-anteater-paris-france-1969[1]

Zrodlo: Internet.

Tak wiec, jestem zdana na domowe sposoby  – płyn do czyszczenia w spryskiwaczu, którym spryskuje te małe potwory i taśmę klejąca, która zaklejam dziury w ścianie.
Niestety nie działa to tak dobrze w kuchni, ponieważ mrówki kryją się w szafkach – znalazłam wiec poradę, aby przemyć wszystkie miejsca  zwykłym octem, ponieważ mrówki nie lubią jego zapachu. Gotowe. I wiecie co?

Otóż, okazało się, ze boliwijskie mrówki lubią ocet…

So, I am just using old good remedies – cleaning spray in a bathroom and adhesive tape to cover any holes in the wall. I also found out that it’s good to clean everything with a white vinegar, as ants don’t like its smell. Done. And you know what?

Bolivian ants seem to like vinegar…

anteater_lady[1]

Source: Internet.