La Gran Chiquitania : Bolivian Wild East * Odkrywając boliwijski Dziki Wschód

W końcu udało nam się kupić nowe auto i zaplanować wycieczkę na wschód Boliwii, do krainy zwanej Chiquitania! Krótka zapowiedz tego, co nas czeka mieliśmy już w San Xavier, jednej z sześciu barokowych misji jezuickich, ale tym razem nastawiliśmy się nie na zwiedzanie kościołów, a na odkrywanie cudów natury boliwijskich tropików w prowincji Chiquitos.

A musicie wiedzieć, ze La Gran Chiquitania* to naprawdę niesamowite miejsce, obfitujące w malownicze krajobrazy: wzgórza, kolorowe skały, jaskinie, wodospady a nawet gorące źródła. Nie na darmo region ten jest nazywany ostatnim nieodkrytym rajem Ameryki Południowej  Jest w czym wybierać, a wybór, szczególnie dla turystów z ograniczonymi możliwościami czasowymi (lub finansowymi) jest trudny. 

In the end we bought a new car and were able to plan our trip to the east of Bolivia, the land called Chiquitania. We had already a taste of what was waiting for us in San Xavier, one of the many baroque Jesuit missions, but this time we didn’t want to explore the churches but to discover the wonders of nature in the tropical Bolivian province of Chiquitos.

And I have to tell you that La Gran Chiquitania is really an amazing place, rich in picturesque landscapes: hills, colourfull rocks, caves, waterfalls and even hot springs. No without the reason this region is called the last undiscovered paradise of South America! The choice, especially for tourists with limited time (or finances) is difficult.

Nasz plan (który częściowo układaliśmy na miejscu) wyglądał następująco:

1 dzień – wyjazd z Santa Cruz de la Sierra (9 rano), obiad w San Jose de Chiquitos połączony ze zwiedzaniem kościoła (13-15), przyjazd do Santiago de Chiquitos i rozpoznanie (18.00).

Sama podróż, dzięki nowej drodze leczącej Santa Cruz (a raczej pobliski El Pailon) z Puerto Suarez (Ruta 4) graniczącym z Brazylia, wyniosła 6 godzin. Jednak krajobrazy, zwłaszcza po przystanku w San Jose, tak nas zachwyciły, iż jechaliśmy dosyć powoli, co rusz omijając krowy i jaszczurki przechodzące przez szosę. Początek grudnia to również sezon motyli, których miliony latają po okolicy, rozbijając się nieszczęśliwie na maskach dosyć nielicznych samochodów (tubylcy byli na to przygotowani, bo wszyscy mieli zamontowana siatkę:)

Our plan (which we put together on the spot) looked as follows:

1st day – drive from Santa Cruz de la Sierra (9 am), lunch in San Jose de Chiquitos with church tour (13-15), arrival to Santiago de Chiquitos and reconnaissance of the village (18.00).

The trip, thanks to a new road linking Santa Cruz (or rather the nearby El Pailon) with the city of Puerto Suarez bordering with Brasil (Ruta 4) takes about six hours, but the landscapes, especially after San Jose, were so delightfull that we took it quite slowly, looking out for cows and lizards from time to time crossing the road :) The beginning of December is also the season of butterflies, whose millions are flying around, smashing into the cars (the locals were ready for it, because everyone had mounted a net on the grill :)

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

La Torre de Chochis

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie podróżowaliśmy nocą? Po pierwsze nie mieliśmy pojęcia jak wygląda owa Ruta 4, a stan większości boliwijskich dróg pozostawia wiele do życzenia —> klik. Po drugie, boliwijscy kierowcy przeważnie jeżdżą jak szaleni, a większość wypadków drogowych ma miejsce właśnie po zmroku. Poza tym, na własne oczy widzieliśmy samochody i motocykle bez tylnych świateł (rekordzista była ciężarówka z jednym działającym światłem z przodu), nie wspominając już o krowach, koniach i pieszych, których często można było spotkać na drodze.

Surely you may wonder why didn’t we traveled by night? Firstly, we had no idea how the Ruta 4 looks like, and the roads condition in Bolivia isn’t the best —> click. Secondly, the Bolivian drivers usually drive like crazy, and most road accidents happens after dark. Besides, we’ve seen with our own eyes the cars and motorcycles without rear lights (record goes to the truck with one working light in the front), not to mention the cows, horses and pedestrians walking on the road.

_MG_4801

boliviainmyeyes

* Do Chiqutanii można również dotrzeć autobusem i pociągiem, który zatrzymuje się w San Jose de Chiquitos i Robore. Pociąg nazywany jest ‘tren de muerte’ (pociąg śmierci), ale spokojnie, nie dlatego, ze jest tam tyle śmiertelnych wypadków, ale z powodu długiej, uciążliwej i nudnej przeprawy (szczególnie nocą, gdy nic nie widać za oknem). Santiago de Chiquitos znajduje się 23 km od Robore, a do miasta prowadzi bardzo dobrze oznakowana droga. W tym miejscu musze wspomnieć, iż Ruta 4 jest chyba najlepsza szosa w Boliwii. Bez dziur i dobrze oznakowana. Ba! Może nawet za dobrze, znaków jest tam bowiem tyle, ze monady było spokojnie oznaczyć nimi jeszcze na przykład trasę Santa Cruz – Trinidad. No ale, od przybytku głowa nie boli:)

* Chiqutania can also be reached by bus and train, which stops in San Jose de Chiquitos and Robore. The train is called ‘tren de muerte’ (death train), but don’t worry, not because there are many accidents, but rather for long, hard and quite boring travel (especially at night when there is nothing to see from the window). Santiago de Chiquitos is located 23 km from Robore, and the town is connected with a main road by very well marked path. In this place I have to mention that Ruta 4 is probably the best highway in Bolivia. Without the holes and well signposted. Bah! Maybe even too well, because there are so many traffic signs that they could suffice for another route – Santa Cruz – Trinidad for example. But after all, more it’s better than less!

2 dzień – spacer na El Mirador de Santiago rano i relaks w Aquas Calientes (gorących źródłach) po południu.

3 dzień – przeprawa do El Mirador de Chochis i Santuario Mariano oraz … relaks w Aquas Calientes, po wcześniejszej niedoszłej próbie dostania się do Balnearios (basenów) w Robore.

4 dzień – powrót do Santa Cruz de la Sierra, podczas którego na nowo podziwialiśmy piękno Chiquitanii oraz, w miarę zbliżania się do Santa Cruz, rozlegle pola pobliskich kolonii menonitów.

2nd day – walk to El Mirador de Santiago in the morning and relax in Aquas Calientes (hot springs) in the afternoon.

3rd day – climb to El Mirador de Chochis and visiting the Sanctuario Mariano and … relaxing in Aquas Calientes after an earlier attempt of getting to Balnearios (Pools) in Robore.

4th day – return to Santa Cruz de la Sierra, admiring the beauty of Chiquitania once again and, as we were approaching Santa Cruz, extensive fields of nearby Mennonite colonies.

boliviainmyeyes

Przyznam jednak, ze zobaczyliśmy niewiele. Bardzo niewiele. Przeliczyliśmy się i z czasem, i z własna kondycja fizyczna, bowiem by dotrzeć do większości atrakcji trzeba nastawić się na poł lub całodniowe spacery/wspinaczki. Do tego trzeba doliczyć usługę profesjonalnego przewodnika, bez którego bardzo ciężko jest się poruszać po okolicy, bo większość szlaków (prócz Miradora w Santiago) jest niemal zupełnie nieoznakowana. Można na miejscu zakupić mapkę (5 bs.) z lista atrakcji, hoteli i restauracji, ale w terenie jest ona bezużyteczna.

I must admit that we saw very little. Too little. We miscalculated the time and our own physical condition, because to get to the most attractions a half or a full day of walking / climbing is needed. You also have to add a service of a profesjonal guide, without whom it’s hard to move around, because the majority of trails (except Mirador of Santiago) are almost completely unmarked. There is a map available, listing all tourist attractions, hotels and restaurants (5 bs.), but it’s useless in the field.

Mogliśmy jednak rozplanować nasza wycieczkę trochę inaczej, zwiedzając Chochis w drodze powrotnej do Santa Cruz i w zamian spędzając więcej czasu na szlaku w Santiago de Chiquitos poprzedniego dnia. A jest w czym wybierać! Mogliśmy na przyklad zwiedzić:

  • jaskinie z prehistorycznymi malowidłami naskalnymi Cuevas de Miserendino (choć prawdę mówiąc, nikt z nas obecnych nie jest miłośnikiem wypraw do gleby ziemi)
  • luk skalny ‘El Arco’
  • lub jeden z wodospadów: ‘Las Pozas‘ czy ‘La Colina‘. Więcej wodospadów znajduje się w okolicach Robore (Totaizales, Chorro de San Luis, Cascada de los Helechos). Chcieliśmy także wybrać się do Motacu, miejsca położonego o 12 km samochodem od Santiago, ale zraziliśmy się oferta napotkanego przewodnika, który zażyczył sobie 300 bs. za te krótka wycieczkę naszym własnym pojazdem!

A musicie wiedzieć, ze oficjalna stawka przewodników w Chiquitanii wynosi od 150 do 200 bs. za dzień (w zależności od intensywności zwiedzania).

We could plan our trip a little differently, sightseeing Chochis on a way back to Santa Cruz and instead spending more time in the area of Santiago de Chiquitos the day before. And there is so much to choose from! We could visit:

  • the caves with prehistoric paintngs Cuevas de Miserendino (whose age is probably not yet confirmed but they seem very unique), although truly speaking, none of us is a fan of expeditions to the depths of the earth.
  • rock arch El Arco
  • one of the waterfalls Las Pozas or La Colina. There are more waterfalls located in the vicinity of Robore (Totaizales, Chorro de San Luis, Cascada de los Helechos). We also wanted to visit Motacu to see some interesting rock paintings, a place located 12 km drive from Santiago, but we vere discouraged by the guide who requested 300 bs. for such a short trip in our own car!

And you have to know that the official guides rates in Chiquitania is 150 to 200 bs. per day (depending on the intensity of the trip).

Zakwaterowanie znaleźliśmy właśnie w Santiago de Chiquitos, spokojnej malej wiosce – dawnej misji jezuickiej. Spokojnej w dzień, bo wieczorami na boisku odbywały się zawody siatkówki, przez co po pierwszej nocy zmieniliśmy hotel, który akurat miał wolne pokoje położone daleko od drogi. Cóż, są wakacje, wiec młodzież ma prawo do zabawy, a poza tym, lepszy sport niż siedzenie w barze czy przy komputerze. Ale z drugiej strony, my byliśmy naprawdę zmęczeni po naszych przygodach w terenie.

Możemy wiec z czystym sumieniem polecić dwa hotele w Santiago de Chiquitos:

Hotel Beula – pięknie odrestaurowany acz nowoczesny ’boutique hotel’ na głównym placu. Pokoje małe, ale przytulne z łazienką, klimatyzacja i lodówką.

Cena: za noc w pokoju 2-osobowy + śniadanie od 300 bs. (30 €).

We booked our accommodation in Santiago de Chiquitos, a quiet little village, former Jesuit mission. Quiet during the day, because in the evenings the volleyball competitions were held in the centre, so after the first night we decided to change our booked hotel, to the other that had free rooms facing away from the road. Well, nowadays we have school holidays, so the teens have the right to have fun, and besides, doing sport is better than sitting in a bar or in the front of the computer. But we also needed a good night sleep after our adventures:)

After all, we can recommend two hotels in Santiago de Chiquitos:

Hotel Beula – beautifully restored yet modern ’boutique hotel’ on the corner of the main square. Rooms are small, but cozy with bathroom, air conditioning and refrigerator.

Price: doubble room + breakfast from 300 bs. (30 €) per night.

boliviainmyeyes

Hotel Beula

Hotel dysponuje również bardziej ekonomicznymi 4, 5 – osobowymi pokojami w odnawianym budynku po drugiej stronie ulicy, z łazienką i klimatyzacja. Ciekawa opcja dla grup.

Cena: 240 bs. za pokój.

Zapewne cena podskoczy w górę za około 2 lata, kiedy budynek zostanie do końca odrestaurowany. Na razie trochę straszy na zewnątrz choć same pokoje są doskonale wyposażone, klimatyczne i czyste (choć czasem mogą się tam przypałętać niepożądane insekty).

The hotel has also more economical 4, 5 – bed rooms in building across the street, with a bathroom and air conditioning. An interesting option for groups.

Price: 240 bs. for the room per night.

Probably the price will jump up in about two years, when the building will be fully restored. For now, it looks a bit frightening outside but the rooms themselves are very well equipped and clean (although sometimes one can find an insect in a bathroom).

Hostal Churapa – to doskonała opcja dla budżetowych podróżników. Hostel ten prowadzony jest przez znajomego biologa i fotografa Steffena Reichle. Niestety, podczas naszego pobytu był on w Niemczech, ale sympatyczna załoga Churapy była nam bardzo pomocna.

Cena pokoju 2-osobowego z łazienką – 200 bs. (+ 40bs. za klimatyzacje)

Pokój jednoosobowy z łazienką  – 100 bs. (bez łazienki 75 bs.) Ceny uwzględniają śniadanie.

Hostal Churapa – this is an excellent option for travelers on budget. This hostel is run by a friend, biologist and photographer Steffen Reichle. Unfortunately, during our stay he was in Germany, but friendly Churapa crew was really helpful.

Price: doubble room with bathroom – 200 bs. (+ 40bs. for air conditioning) per night.

Single room with bathroom – 100 bs. (without bathroom 75 bs.) Prices with breakfast.

boliviainmyeyes

Hostal Churapa

Bonus – 2 urocze czarne psy, które lgną do ludzi, czasem towarzysząc im w wędrówkach, o czym w następnym wpisie:) W poprzednim hotelu mieszka zaś piękny kot, żyjący z psami po sąsiedzku.

Hostel posiada również duża restauracje, której niestety nie mieliśmy okazji wypróbować, ale która zachwyciła nas swoja tradycyjna szata. Ceny od 20 do 50 bs.

Bonus – 2 cute black dogs, which cling to people, sometimes accompanying them in their wanderings (more about it in the next post:) In previous hotel there is a beautiful cat who seems to live peacefully with the dogs.

Hostal Chrapa has also a large restaurant, which, unfortunately, we did’t have the opportunity to try out, but which delighted us with its traditional decor. Prices of traditional Bolivian menu start from 20 to 50 bs.

Inne polecane restauracje:

Santiago de Chiquitos:

Restaurante 25 de Julio, gdzie zjedlismy dobry lunch. Pyszna zupa za 5 bs. (!) oraz sycące choć takie sobie ‘secundo’ za 10 bs. Polecam szczególnie świeży sok z acerolii, od dziś mój ulubiony! (Acerola jest małym czerwonym owocem, przypominającym żurawinę, popularnym zarówno w Boliwii jak i w Brazylii.)

Other recommended restaurants:

Santiago de Chiquitos:

* Restaurante 25 de Julio, where we ate a good lunch. Delicious soup for 5 bs. (!) and filling ‘secundo’ for 10 bs. I would especially recommend fresh acerola juice, which is now my favorite! (Acerola is a very small Bolivian fruit also common in Brazil, about the size of a cranberry. It is soft inside and rather acidic.)

boliviainmyeyes

Aquas Calientes:

Restaurante Ruta 4, w której dwukrotnie zjedliśmy kolacje. Według nas najlepsza w okolicy. Dlaczego? Wszyscy polecali nam ‘Casa Blanca’ w Robore, która faktycznie wygląda pięknie, ale jedzenie nie odbiegało daleko od standardów fast-foodu… Natomiast Ruta 4, kierowana przez sympatyczna Niemkę, jest wzorcowa. Niepozorna z zewnątrz (znajduje się tuż przy drodze i wygląda jak postój dla ciężarówek), w środku przestronna i niezwykle czysta, co w Boliwii jest rzadkością. Restauracja poleca menu boliwijskie, najlepsze jakie dotychczas miałam okazje spróbować. Polecam szczególnie majadito seco i milanesa de pollo. Duże porcje, ceny od 35 bs.

Aquas Calientes:

* Restaurante Ruta 4, in which you had the dinner (twice). According to us, the best in the area. Why? Everybody recommended ‘Casa Blancain Robore, which actuallylooks beautifully, but the food quality wasn’t far from a standard fast food place… Ruta 4 on the other hand, led by amiable German woman, is exemplary. Inconspicuous from the outside (can be found on the crossroad and looks like a tipical trucker stopover), it’s very spacious and clean inside, which is quite rare in Bolivia. The restaurant offers Bolivian menu, the best we’ve tried yet! I would recommend especially majadito seco  and milanesa de pollo. Large portions, prices from 35 bs.

boliviainmyeyes

Najlepsza restauracja w okolicy/ The best one

* My odwiedziliśmy prowincje Chiquitos, ale Chiquitania obejmuje jeszcze piec innych prowincji, w których znajduje się niezliczona ilość parków narodowych (np. Noel Kempf Mercado), czy boliwijski Pantanal przy granicy z Brazylia. Raj dla miłośników natury i bogatych ekosystemów, od suchej sawanny po mokradła i deszczowe lasy Amazonii.

Mieszkańcy Chiquitanii to Chiquitanas i Chiquitos (czikitos). Swoja nazwę zawdzięczają oni hiszpańskim najeźdźcom, którzy nazwali ich tak nie z powodu niskiego wzrostu, a niskich drzwi ich domostw.  Region ten zamieszkują także plemiona Ayoreos, Guaranis i Guarayos. Wszystkich mieszkańców terenów tropikalnych określa się zaś mianem Camba.

‘Ametauna’ to popularne słowo Chiquitano znaczące tyle co ‘chodź tu’. ‘Sirari’ to regionalne drzewo, z którego czerwonych nasion wytwarza się piękną biżuterie.

W następnych wpisach postaram się wam po kolei opowiedzieć o poszczególnych atrakcjach, których było nam dane ‘zasmakować’. Uprzedzam – będzie dużo zdjęć!

*We visited the province of Chiquitos, but Chiquitania includes also five other provinces with countless national parks (eg. Noel Kempf Mercado), or the Bolivian Pantanal on the border with Brazil. A paradise for nature and rich ecosystems lovers, with dry savannah, the wetlands and rain forests of the Amazon.

The inhabitants of Chiquitania are called Chiquitanas and Chiquitos. They owe its name to Spanish invaders, who called them so not because of their small posture but a low door of their homes. This region inhabit also tribes of Ayoreos, Guaranis and Guarayos. All the inhabitants of tropical lands are called Cambas.

‘Ametauna’ is a popular Chiquitano word that means ‘come over here’. ‘Sirari’ is a regional tree, from which red seeds the beautiful jewelry is produced. There is a great online gidebook to Chiquitania in English, which wisdom I also used while writting my blog —> www.chiquitania.com.

In the following posts I will try to tell more about places we’ve seen. But I warn you – there will be lots of pictures!

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

boliviainmyeyes

Serranias de Chiquitos

boliviainmyeyes

Cows mutants?

boliviainmyeyes

Hotel Beula

boliviainmyeyes

Hostal Churapa

 

Polish Music Stars in Bolivia *** ‘Poznanski Chor Chlopiecy’ w Boliwii

O Poznanskim Chorze Chlopiecym slyszalam duzo i wiele dobrego, z niecierpliwoscia oczekiwalam wiec jego pierwszego koncertu w ramach ‘Festiwalu Muzyki Renesansowej i Barokowej Misiones de Chiqitos’ w Santa Cruz de la Sierra. I nie zawiodlam sie! Poranny sobotni wystep choru zgromadzil pokazna publicznosc w kosciele Jesús Nazareno, ktora gromkimi brawami nagradzala kazdy kolejny utwor. A trzeba przyznac, ze repertual zespolu stanowil niezwykla gratke dla koneserow muzyki klasycznej, ktorzy z uznaniem wsluchiwali sie w melodie irlandzkie, angielskie, niemieckie, hiszpanskie, wloskie i oczywiscie polskie, wyspiewywane w narodowych jezykach. Poznanscy chlopcy to prawdziwi poligloci!

_MG_9205 _MG_9207

Nic wiec dziwnego, ze najwieksze oklaski zebrali ci najmlodsi – o anielskich glosach i obliczach, ktorzy dzielnie partnerowali swoim starszym kolegom. A latwo nie bylo, poniewaz z doswiadczenia wiem, ze spiewanie przez cala godzine w dusznym goracym wnetrzu, wymaga duzego wysilku. A trzeba wiedziec, ze Poznanski Chor Chlopiecy przyjechal do Boliwii w stanie mocno okrojonym, wszyscy wykonawcy spiewali wiec ‘za dwoch’.

_MG_9211

Dyrektor choru, Jacek Sykulski, osoba niezwykle charyzmatyczna i przyjazna ludziom, na zakonczenie koncertu zgotowal publicznosci wielka niespodzianke, zapraszajac wszystkich do wspolnego zaspiewania popularnego utworu hiszpanskojezycznego – ‘Guantanamera‘. Boliwijczycy szybko podchwycili znajoma nute i wkrotce caly kosciol rozbrzmial wieloma glosami oraz oklaskami.  Jacek Szykulski, ktory uczestniczy w festiwalu juz po raz czwarty, przyznal po wystepie, ze uwielbia publicznosc boliwijska, ktora jest niesamowicie otwarta, zywiolowa i niezwykle goscinna.

_MG_9227

Zreszta, sama przekonalam sie o prawdziwosci jego slow, z niedowierzaniem obserwujac to, co dzialo sie po koncercie. A bylo to czyste szalenstwo! Mlodzi, starsi – wszyscy chcieli osobiscie pogratulowac wykonawcom, zrobic sobie z nimi zdjecie na pamiatke, czy poprosic o autograf. W pewnym momencie poczulam sie jakbym uczestniczyla w koncercie ‘One Direction’, na ktorym nigdy nie bylam, ale wlasnie tak go sobie wyobrazam:)

_MG_9249

_MG_9239 _MG_9241 _MG_9251 _MG_9250

Co tu duzo mowic – chlopcy byli zachwyceni tym goracym przyjeciem, choc dla niektorych nie bylo ono zadna niespodzianka, bowiem uczestniczyli w festiwalu juz po raz trzeci. Szczegolnie ci najmlodsi wydawaliawali sie byc troszke oniesmieleni, ale z cierpliwoscia pozowali do zdjec.

_MG_9254 _MG_9252

Dla mnie, spotkanie z tyloma rodakami na raz bylo wrecz oszalamiajace – nie czesto moge bowiem porozmawiac sobie w jezyku ojczystym, nie wspominajac o tym jak dumna bylam z faktu, ze ci skromni, niezwykle utalentowani i przystojni chlopcy, przyjmowani przez publicznosc jak gwiazdy muzyki pop,  to moi ‘ziomkowie’:)

Dodam tylko, ze drugi koncert, ktory odbyl sie w niedziele wieczorem w kosciele San Roque, okazal sie jeszcze wiekszym sukcesem. Wraz ze znajomym moglismy cieszyc sie dobrymi miejscowkami, dzieki przesympatycznemu menadzerowi choruPawlowi, ktory na czas wystepow zamienil sie w fotografa zespolu, budzac powszechne zdumienie tubylcow swoim wysokim wzrostem. Zreszta, nie on jedyny wybijal sie ponad przecietna, powodujac bol szyi u swoich rozmowcow:)

_MG_9255

Przed i po koncercie udalo mi sie rowniez nawiazac kontakt z kilkoma Polakami mieszkajacymi na stale w Santa Cruz de la Sierra i mam nadzieje, ze uda nam sie utrzymac te wiez polonijna w przyszlosci. Mialam rowniez przyjemnosc poznac dyrektora artystycznego festiwalu, ksiedza Piotra Nawrota, ktory dwoil sie i troil by wystep odbyl sie o czasie i bez przeszkod.

Dziekujemy Coro de Niños de Poznan i zyczymy powodzenia podczas nastepnych koncertow w tropikalnej Chiquitanii!

_MG_9257

***

I heard a lot of good things about Poznan Boys’ Choir, so I waited in anticipation for its first concert during the ‘International Festival of Renaissance and Baroque Music Misiones de Chiquitos‘ in Santa Cruz de la Sierra. And I wasn’t disappointed! The Saturday’s morning performance gathered a large audience in the Jesús Nazareno church, which rewarded the choir with thunderous applause after each song. And I must say that the repertual was an extraordinary treat for connoisseurs of classical music who appreciated listening to the Irish, English, German, Spanish, Italian and Polish melodies, sung in the national languages. Poznan boys are true polyglots!

No wonder, that the greatest applause was addressed to the youngest – of angelic voices and faces, who bravely partner with their older colleagues. And it wasn’t easy at all, because singing for the whole hour in a hot stuffy interior requires a great effort. And you need to know that only small number of the members of Poznan Boys’ Choir arrived in Bolivia, therefore all the performers had to sing ‘for two’.

Jacek Sykulski the choir director, extremely charismatic and friendly person, has prepared a surprise for the audience at the end of the show, inviting everyone to sing along the popular Spanish language song – ‘Guantanamera‘. Bolivians quickly picked up the familiar note and soon the whole church filled up with different voices and warm applause. Jacek Szykulski, who already participated in the festival for the 4th time, said after the performance, that he loves Bolivian audience which is extremely open, spontaneous and welcoming.

And I could see it for myself, observing in disbelief what was going on after the concert. It was pure madness! The young, the elderly – everyone wanted personally congratulate the performers, take a picture with them or ask for an autograph. At some point I felt like attending the concert of ‘One Direction’, what I’ve never done, but I could imagine it looks just like that:)

What can I say – the boys were delighted with the warm welcome they had received. For some, it was no surprise, because they participated in the festival for the 3rd time. However the youngest seem to be a bit confused, there were posing for pictures with patience.

DSCN0040

For me, meeting with so many Polish people at once was overwhelming as I don’t have many possibilities to talk in my native language. Not to mention how proud I was of the fact that these humble, extremely talented and handsome boys, welcomed by the audience as pop stars, were my ‘homies’ :)

I will only add that the second concert, which took place on Sunday evening in the church of San Roque, turned out to be even bigger success. Together with a friend we could enjoy the great seats, thanks to friendly manager of the choir – Pawel, who during the performance turned into a photographer, intimidating the natives with his tallness. Besides, he wasn’t the only one striking above the average and causing sore neck in his interlocutors :)

DSCN0029

Before and after the concert I also managed to make contacts with a number of Polish people living permanently in Santa Cruz de la Sierra hoping that we manage to keep these ties in the future. I also had a pleasure of meeting the artistic director of the festival – father Piotr Nawrot, who was very busy making sure everything is on time and with no problems.

DSCN0015

I would like to thank one more time the Coro de Niños de Poznan and wish good luck at the next concerts in Gran Chiquitania!

‘International Festival of American Renaissance and Baroque Music’ in Bolivia

Jezuickie misje Chiquitos w prowincji Santa Cruz (o których pisałam przy okazji wyprawy do San Xavier) i  Moxos w Beni są jednymi z głównych bogactw regionalnego i krajowego dziedzictwa kulturowego Boliwii. Podczas renowacji kościołów misyjnych, odnaleziono łącznie ponad 10.000 stronic z barokowa muzyka sakralna, napisana zarówno przez europejskich misjonarzy, jak również miejscowych artystów. Utwory skomponowane w XVII i XVIII wieku, niegdyś codziennie wykonywane przez lokalnych muzyków, dziś na nowo przezywają swój renesans.

Pierwszy Międzynarodowy Festiwal Amerykańskiej Muzyki Renesansu i Baroku został zorganizowany przez stowarzyszenie kulturalne APAC, z myślą o zachowaniu i upowszechnieniu tego wielkie dziedzictwa kulturowego, pokazaniu światu ‘innej twarzy Boliwii’ oraz promowaniu turyzmu we wschodniej części kraju.

Koncerty, które odbywają się co dwa lata na przełomie kwietnia i maja, w większości są nieodpłatne. Artyści, zarówno boliwijscy, jak i zagraniczni, odwiedzają ze swoim repertuarem wiele mniejszych miejscowości w prowincji Santa Cruz i Beni, koncertując także w samej Santa Cruz de la Sierra. W tym samym czasie co festiwal, odbywa się również Międzynarodowe Sympozjum Muzykologiczne, wystawy sztuki ludowej i inne imprezy towarzyszące.

Dyrektorem artystycznym festiwalu, co trzeba podkreślić, jest polski duchowny – Piotr Nawrot, który wykonał iście syzyfowa prace, zbierając, katalogując i promując muzyczny dorobek jezuitów, za co został odznaczony w 2004 roku Nagroda Hansa Rotha, jednego z patronów festiwalu.

W tym roku jednym w zagranicznych gości jest Poznański Chór Chłopięcy, którego jeden z występów odbędzie się 27 kwietnia w kościele San Roque w Santa Cruz. Kościół ten znajduje się 10 minut od naszego mieszkania, wiec nie ma bata – na pewno nas tam nie zabraknie!

DSCN1407-2

Cały program festiwalu znajdziecie na stronie APAC—> klik, a ja już się nie mogę doczekać, aby zdać Wam relacje z tego jakże ważnego wydarzenia!

***

The ancient Jesuit mission of Chiquitos in the province of Santa Cruz (that I wrote about on the occasion of the trip to San Xavier) and those of Moxos in Beni are one of the principal riches of Bolivia’s regional and national cultural heritage. While the churches in these towns were being restored, a trove of sacred music was found—almost 10.00 pages written as much by the European missionaries as by the people native to the region. Composed in the seventeenth and eighteenth centuries, local musicians interpreted this music daily until the middle of the nineteenth century and today it again has its renaissance.

APAC, the cultural association, established the International Festival of American Renaissance and Baroque Music in 1996 to preserve and diffuse this cultural heritage, but also to show the world the ‘other face of Bolivia’ and promote tourism of the eastern part of the country.

The festival is unique because it celebrates a vibrant and dynamic cultural heritage in the towns where it originated and is still maintained. Concerts, which are held every two years in April and May, are often free of charge. Artists, both Bolivian and foreign, perform their repertoire in many small villages in the province of Santa Cruz and Beni, also in the city of Santa Cruz de la Sierra. Each festival is accompanied by a scientific conference, the International Symposium of Musicology (ECSIM), as well as folk art exhibitions and other cultural events.

The artistic director of the festival is a Polish priest – Piotr Nawrot, who done the truly Sisyphean work by collecting, cataloging and promoting the musical collection of Jesuits, for which he was awarded in 2004 with Hans Roth Award.

This year, one of the foreign guests is Polish Poznan Boys’ Choir, whose one of the first shows will take place on April 25th in the church of San Roque in Santa Cruz de la Sierra. The church is located 10 minutes from our apartment, so we certainly can’t miss it!

The entire festival’s program can be found on the APAC website — > click and I can not wait to give you an account of this great event!

San Xavier (Javier) de Chiquitos *** Klejnot boliwijskiej dżungli

Jak wspomniałam poprzednio, plan wszystkich misji jezuickich był oparty na modelu “miasta idealnego”. Misja San Xavier, która odwiedziliśmy niedawno, została zbudowana jako pierwsza w roku 1691, tym samym stając się baza dla innych późniejszych konstrukcji. Sztuka została wprowadzona do Chiquitos przez grupę jezuitów z Europy Centralnej, pochodzących z Bawarii, Czech i Szwajcarii. Wśród rzeźbiarzy, architektów i muzyków wyróżniają się: Martereer, Messner, Knogler, Borinie, Roth i Schmid, którzy nie tylko przenieśli wizje północnego i środkowo – europejskiego baroku do boliwijskiej dżungli, ale także wykształcili rzesze lokalnych artystów, których potomkowie kontynuują dzieło dawnych mistrzów do dnia dzisiejszego.

As mentioned before, architecture of all Jesuit missions was based on the same model of ‘ideal city’. San Xavier, we visited recently, was built as a first one in 1691, therefore being a base for the other later constructions. Art at Chiquitos was introduced by a central European Jesuit group whose origin was Bavaria, Bohemia and Switzerland. Among the names of Jesuit sculptors, carvers, architects and musicians are Martereer, Messner, Knogler, Borinie, Roth and Schmid, who not only brought the vision of the northern and central European baroque to the Bolivian jungle but also educated the number of local artists. 

boliviainmyeyes

Ojciec Martin Schmid, szwajcarski ksiądz i kompozytor, był architektem co najmniej trzech kościołów: San Xavier, San Rafael de Velasco i Concepción. Schmid połączył elementy barokowej architektury chrześcijańskiej z tradycyjnym lokalnym budownictwem, tworząc unikalny styl mestizo, tak charakterystyczny dla boliwijskiej sztuki kolonialnej.

Plan of a settlement with French labels showing buildings, fields, a river, lakes and roads laid out as described in the text.

Plan San Xavier ma układ modułowy: w centrum znajduje się szeroki, niemal kwadratowy plac centralny, z kompleksem kościelnym po jednej stronie i domach mieszkańców umieszczonych wzdłuż pozostałych boków.

 

 

Father Martin Schmid, Swiss priest and composer, was the architect for at least three of these missionary churches: San Xavier, San Rafael de Velasco, and Concepción. Schmid combined elements of Christian architecture with traditional local design to create a unique baroque-mestizo style, so characteristic for Bolivian colonial art.

Plan of San Xavier has a modular structure, with  the center formed by a wide rectangular square, with the church complex on one side and the houses of the inhabitants on the three remaining sides.

Oryginalnie, place były dużymi otwartymi przestrzeniami, przeznaczonymi do celów religijnych i cywilnych. Pozbawione były one roślinności z wyjątkiem kilku palm otaczających krzyż w centrum. W rogach kwadratu umieszczone były cztery kaplice używane w procesjach. Dziś nie ma po nich sadow, natomiast sam plac zamienił się w park miejski pełen drzew, krzewów, ławek i pomników.

Originally, central plazas were a vast, almost square areas. As they were used for religious and civil purposes, these were open spaces free of vegetation except a few palm trees surrounding a cross in the center. Four chapels facing the central cross were placed at the corners of the square and were used in processions. Almost no remains exist of the chapels at the mission sites, as the plazas subsequently were redesigned to reflect the republican and mestizo lifestyle prevalent after the period of the Jesuits. Most have undergone recent expansion as well, converting into city parks with trees, shrubs, benches and monuments.

The cross section of a house with open roofed galleries on either side of the house.

Domy tubylców miały wydłużony kształt i pierwotnie zajmowane były przez wodzów miejscowych plemion. Prosty układ z tych domów uległ zmianie na przestrzeni ostatnich 150 lat, i ostatecznie zostały one zastąpione przez typową hiszpańską architekturę kolonialną, składającą się z dużych kwadratowych bloków z wewnętrznym patio. Podwójne drzwi i otwarte galerie chroniły przed zmienna pogoda, będąc także miejscami spotkań. Dziś, w większości domów wokół centralnego placu usytuowane są sklepy, restauracje i hotele. Niektóre z nich są zamknięte, w oczekiwaniu na remont.

The houses of the natives had an elongated layout, and were arranged in parallel lines extending from the main square in three directions. Those facing the plaza were originally occupied by the chiefs of the indigenous tribes, and often were larger. The simple layout of these houses was mostly changed over the last 150 years, being replaced by the usual Spanish colonial architecture of large square blocks with internal patios. Double doors and open galleries provided protection from the elements. The latter have had a social function as meeting places up to the present day. Today, in San Javier, most of the houses around central plaza are utilized as shops, restaurants and hotels. Some of them are closed, waiting for renovation.

BoliviaInMyEyes

Wzdłuż czwartego boku placu znajdowało się religijne, kulturalne i komercyjne centrum miasta. Oprócz kościoła, będącego dominanta okolicznej architektury, w szeregu znajdowała się kaplica pogrzebowa, wieża i szkolą, połączone murem. Za murem, wokół dziedzińca, usytuowano pomieszczenia mieszkalne dla księży i gości, pokoje Rady Miejskiej, przechowalnie instrumentów muzycznych, a także warsztaty, które były rozmieszczone wokół drugiego patio. Podobnie jak domy rdzennych mieszkańców, budynki kompleksu kościoła były jednopoziomowe.

Along the fourth side of the plaza lay the religious, cultural and commercial centers of the town. In addition to the church, which dominated the complex, there would have been a mortuary chapel, a tower and a school connected by a wall along the side of the plaza. Behind the wall and away from the plaza around the patio laid living quarters for the priests or visitors, rooms for town council matters, for music and storage, as well as workshops, which often were arranged around a second patio. Behind the buildings, a vegetable garden surrounded by a wall and a cemetery likely would have been found.  Like the houses of the indigenous residents, the buildings of the church complex were single-level ones.

BoliviaInMyEyes

Miejsce to mieściło w obrębie swoich murów również cmentarz, który nie zachował się do naszych czasów, w przeciwieństwie do pozostałych elementów kompleksu kościelnego. W San Xavier, pomieszczenia te zajmuje dziś muzeum i sklep z rękodziełem. Kościół,  będący centrum edukacyjnym, kulturalnym i gospodarczym miasta, budowano na samym końcu. Ojciec Schmid, umieścił ten cytat z Księgi Rodzaju nad głównym wejściem:

Casa de Dios y Puerta del Cielo’ oznaczajacy “Dom Boży i Brama do Nieba’.

The cemeteries and workshops have disappeared completely from the mission settlements, while the other elements of the church complex still survive to varying degrees.  In San Xavier, they house a museum and artesania shop. Once a settlement had been established, the missionaries, working with the native population, began to erect the church, which served as the educational, cultural and economic center of the town.  Father Schmid, the architect, placed a quotation from the Genesis above the main entrance:

CASA DE DIOS Y PUERTA DEL CIELO meaning ‘The house of god and the gate of heaven’.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Struktura kościoła oparta została na drewnianym szkielecie z kolumnami wbitymi w ziemie, który miał zapewnić stabilność budynku na piaszczystym gruncie. Później kładziono dach, a na końcu budowano mury z adobe, tj. suszonych błotnych bloków (tylko fasada kościoła San Jose zbudowana została z kamienia). Portyki i duży ganek miał zapewniać ochronne przed ciężkimi tropikalnymi deszczami. Podłogę pokryto płytkami, które, podobnie jak dach, zostały wyprodukowane w lokalnych warsztatach. Kościół o monumentalnej wielkości mogli pomieść ponad 3000 osób.

The church consist of a wooden skeleton with columns, fixed in the ground, which provided stability to the building and supported the tile-covered roof, built before adobe walls (only the facade of San Jose was built of stone). Porticos and a large porch roof provided protection from the heavy tropical rains. The floor was covered in tiles which, like those of the roof, were produced in local tile works. The church with a barn-like appearance of monumental size has a capacity for more than 3,000 people.

Two rows of columns inside the church form three aisles. In the two corners of the church on the altar side there are two rooms partitioned off. Along the front of the church and both outer sides runs another line of columns.

Wnętrze kościoła jest trzy-nawowe, podzielone drewnianymi kręconymi kolumnami, przypominające te z baldachimu bazyliki Świętego Piotra w Rzymie. W tym czasie nie było tam ławek, wiec zgromadzenie musiało klęczeć lub siedzieć na podłodze.

The church had three aisles, divided by wooden columns, carved with twisted fluting resembling those at St. Peter’s baldachin in Basilica San Pietro in Rome. At that time, there was no seats so the congregation had to kneel or sit on the floor.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Ściany świątyni (zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne) ozdobiono gzymsami, pilastrami i ślepymi arkadami. Najpierw otynkowano ściany mieszanka błota, piasku, wapna i słomy, a później udekorowano je malowidłami z elementami flory i fauny, aniołów, świętych i wzorów geometrycznych,  używając do tego celu farby w kolorach ziemi. Duże owalne okno “oeil – de – boeuf widoczne nad głównym wejściem świątyni San Xavier jest cecha charakterystyczna większości kościołów Chiquitanii.

The walls were decorated with cornices, moldings, pilasters and at times blind arcades. First the walls were plastered entirely by a mix of mud, sand, lime and straw, both inside and outside. Paint in earth tones was applied over the lime whitewash, and ornaments were drawn, featuring elements from flora and fauna, as well as angels, saints and geometrical patterns. Large oval “oeil-de-boeuf” window, surrounded by relief petals, above the main door is a characteristic feature of San Xavier and some other churches.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Wiele znakomitych dzieł sztuki zdobi do dziś wnętrze kościoła. Składający się z rzeźbionych scen z historii jezuitów i Indian ołtarz główny, pokryty jest złoceniami, choć nie tak ozdobnymi jak w pozostałych misjach. Świątynia zawiera również bogato rzeźbione konfesjonały, ambonę oraz szereg polichromowanych drewnianych rzeźb aniołów i świętych, stojących na kręconych wspornikach oraz cherubinków. Wszystkie te artefakty wykazują niepowtarzalny styl właściwy dla regionu Chiquitanii.

A variety of fine pieces of art adorn the inside of the church, notably its altar, which is covered in gold. Elements specific to the Chiquitos missions exist also in other decorations. The altars of the churches of San Xavier and Concepción include depictions of notable Jesuits together with indigenous people. There remain a handful of original sculptures depicting Madonnas, the crucifixion, and saints, carved in wood and then painted. These sculptures exhibit a style unique to the Chiquitos region, differing from that of the reductions in Paraguay or the Bolivian highlands.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

Moim zdaniem, kościół San Javier oraz pozostałe redukcje chronione przez UNESCO, powinny stać się punktem docelowym nie tylko dla wielbicieli sakralnej sztuki baroku, ale wszystkich turystów odwiedzających wschodnia cześć Boliwii.

Needless to say, the church in San Javier as well as other reductions protected by UNESCO, are must see for everybody visiting Bolivian lowlands – not only those interested in art. 

Źródła : Wikipedia, ” Misiones Jesuiticas ‘ Jaime Cisneros i Alvaro Romero V. , Weinberg 1996./ Sources: Wikipedia containing vast bibliography on Jesuit Missions in Bolivia, ‘Misiones Jesuiticas’, Jaime Cisneros and Alvaro Romero V., Weinberg 1996.

INFO :

* Drogę do San Xavier opisałam w — > ” Samochodem po Boliwii “. Podróż trwa od 3 do 5 godzin, w zależności od pojazdu i kierowcy. 1 – dniowa wycieczka z Santa Cruz jest możliwa, ale nie polecam samodzielnej jazdy samochodem, chyba ze znajduje się w nim więcej niż 1 kierowca:) Autobusy kursują codziennie z/do Santa Cruz. Można także zarezerwować wycieczkę z biura podroży: 1 – dniowa do San Xavier i Concepción lub 5- dniowa po wszystkich misjach. Więcej informacji na stronie: chiquitania.com.

* I described the road to San Xavier in —> ‘Driving in Bolivia’. The journey takes from 3 to 5 hours, depending on driving preferences. Although it’s possible to make it 1-day trip from Santa Cruz, I would not recommend driving there by yourself, unless having more than 1 driver in the car:) The buses are living daily from Santa Cruz. You may also book a trip with a tour agency: 1-day to San Xavier and Concepcion or 5-days long around Jesuit missions circuit. More info at: chiquitania.com.

*Miasto San Javier jest małe, ale przyjemne. Znajdują się w nim hotele i restauracje. Jest i “artesania” wytwarzająca piękną ceramikę, ale jest ona nieczynna w niedziele. Kościół oraz małe muzeum otwarte są 7 dni w tygodniu. Przy bocznym wejściu do świątyni można nawet zjeść tani obiad z kuchni polowej – my spróbowaliśmy zupy z juki i może za 7 bs., gawędząc z sympatyczna gospodynią.

* The town of San Javier is small but pleasant. Hotels and restaurants are available. There is an ‘artesania’ creating lovely pottery, but it’s closed on Sundays. The Church and little museum are open 7 days a week. You can even eat a nice cheap lunch cooked in the church’s courtyard! We are a soup with yuca and mote for 7 bs. while chatting with friendly cook.

BoliviaInMyEyes

BoliviaInMyEyes

* Next mission of Conception is located 50 km away from San Xavier.

Jesuit Missions of Chiquitos *** Boliwijska ‘Republika Jezuicka’

W zeszły weekend odwiedziliśmy San Javier de Chiquitos, jeden z sześciu ocalałych jezuickich kościołów misyjnych w departamencie Santa Cruz. Przyznam, długo czekałam na te okazje, ale było warto! Sama podróż przysporzyła nam sporo emocji (o których mogliście przeczytać w —> Samochodem po Boliwii), ale zobaczyć na własne oczy jeden ze skarbów boliwijskiej dżungli było niesamowitym przeżyciem, nie tylko duchowym, ale przede wszystkim estetycznym. 

Zanim jednak opowiem o San Javier, chciałabym żebyście zapoznali się z niezwykle ciekawa historia jezuitów w tej części Ameryki Południowej.

Last weekend we visited San Javier de Chiquitos, one of the six surviving Jesuit missionary churches in the department of Santa Cruz. I admit, I waited a long time for this opportunity, but it was worth it! The journey itself was very exciting (as you could read in —> Driving in Bolivia), but to see with my own eyes the treasure of the Bolivian jungle was an amazing, not only spiritual but mainly aesthetic experience.

But before I picture the site of San Javier, I would like you to learn an interesting history of Jesuits settlements in Chiquitania part of South America.

*

Północno – wschodni rejon Boliwii – Chiquitania, zawdzięcza swoją nazwę Hiszpańskim najeźdźcom, którzy nazwali rdzennych mieszkańców tej okolicy –  podobno nie ze względu na niski wzrost Indian, ale małe gabaryty drzwi ich domostw. I właśnie w tym odległym zakątku świata, pomiędzy gęstymi lasami Amazonii, w drugiej połowie XVII wieku powstały misje jezuickie, które w odróżnieniu od tych w sąsiednich państwach, przetrwały do dziś. Nie jako ruiny, ale wsie pełne życia, których mieszkańcy zachowali wiele tradycji, celebrowanych podczas religijnych uroczystości, niezmiennie od 300 lat.

“Wszystko co najlepsze dla chwały Bozej i zbawienia blizniego”

było ideą zakonu Towarzystwa Jezusowego założonego przez Ignacego Loyola w  roku 1543. Jednak niemal 150 lat musiało upłynąć oraz wiele wstrząsających doświadczeń, zanim Jezuici mogli zagościć na nieprzyjaznym terytorium Chiquitanii.

The Chiquitania receives its name from the native inhabitants of this area, the ‘chiquitos’ as referred to by Spaniards on account of the small size of the door in their houses. In this place, in the middle of Bolivian jungle, Jesuit built their reductions in the second half of the XVII century. They are not ruins, unlike similar structures in neighbour countries, but villages full of life with people who still preserve some of Jesuit traditions, celebrating catholic festivals with dances and songs, the way they did 300 years ago.

‘All the best for the Glory of God and salvation of one’s fellow man’

was the ideal of the Order founded by Ignacio Loyola in 1543. However, almost 150 years had to elapse and thousands of harrowing experiences, before the Jesuits could make to hostile Chiquitania territory.

W grudniu 1691 r., ksiądz Jose Arce i brat Antonio Rivas, założyli pierwsza redukcje – San Francisco JavierMisja stała się schronieniem dla rdzennych mieszkańców, uciekających przed portugalskimi i hiszpańskimi łowcami niewolników.

On December 1691, Father Jose Arce and Brother Antonio Rivas, founded the first Mission – San Francisco Javier. Shortly afterwards, new reduction became populated by indigenous inhabitants fleeing Portuguese and Spanish slave hunters.

San Xavier

Frag. oltarza glownego w kosciele San Xavier

W kolejnych latach powstały kolejne założenia – San Rafael (1696), San Jose (1698), San Juan (1699), Concepcion (1709), San Miguel (1721), San Ignacio (1748), Santiago (1754), Santa Ana (1755) i Santo Corazon (1760), gdzie około 24 000 Indian żyło jako wolni ludzie. Byli oni prawomocnymi obywatelami Korony Hiszpańskiej i właścicielami ziemi. Żaden cudzoziemiec nie mogli mieszkać wśród nich, oprócz misjonarzy i wędrownych kupców. Każda misja była samowystarczalna  i liczyła ok. 2000-4000 mieszkańców. Na jej czele stało dwóch księży jezuitów (jeden był odpowiedzialny za rozwój duchowy społeczności, a drugi za rozwój materialny). Obierano także ‘cabildo‘ – rade miasta i ‘cacique‘ – plemiennego przywódcę, pełniącego role tłumacza pomiędzy Europejczykami i Indianami.

In next years other Missions were build – San Rafael (1696), San Jose (1698), San Juan (1699), Concepcion (1709), San Miguel (1721), San Ignacio (1748), Santiago (1754), Santa Ana (1755) and Santo Corazon (1760), where about 24 000 Indians lived as free men. They were citizens of the Spanish Crown and the owners of their own plots. No foreigner could live among them, except missionaries and travelling tradesmen. The reductions were self-sufficient indigenous communities of 2,000–4,000 inhabitants each, usually headed by two Jesuit priests (one in charge of spiritual life, and the other of the material life), the cabildo (town council) and cacique (tribal leader, who was a ‘translator’ between European and Indian people.

File:Jesuit Missions of the Chiquitos-en.png

Grafika: Wikipedia.

W swojej konstrukcji, redukcje były inspirowane przez idee “idealnego miasta”, opisanego w dziełach XVI -wiecznych angielskich filozofów: Thomasa More (Utopia) i Philipa Sidney (Arkadia). Jezuici lokowali misje na terenach z duża ilością drewna pod budowę; wystarczającą ilością wody pitnej, doba gleba dla rolnictwa oraz małym prawdopodobieństwem powodzi w czasie pory deszczowej. Mimo, że większość misji w Chiquitanii zostało przeniesionych co ​​najmniej raz, cztery z dziesięciu osad pozostało na swoich pierwotnych miejscach. Drewno i adobe (bloki błotne) to główne materiały stosowane w budowie jezuickich osiedli.

Budowa kościoła wymaga dużego wysiłku ze strony wspólnoty. Kapłani zatrudnili setki miejscowych robotników, nauczając ich podstaw stolarki oraz rękodzieła artystycznego. Tradycja rysunku i rzeźby została zachowana do dnia dzisiejszego w lokalnych warsztatach, gdzie rzeźbiarze z pokolenia na pokolenie tworzą kolumny, zwieńczenia i okna dla nowych lub odrestaurowanych kościołów i kaplic w całej okolicy. Ponadto, produkują oni dekoracyjne figury dla rynku turystycznego – dosyć drogie, ale jedyne w swoim rodzaju  (mały cherubinek – kopia elementu dekoracyjnego kościoła, kosztuje ok. 75 Bs.).

In their design, the reductions were inspired by “ideal cities“ as outlined in works by the 16th-century English philosophers Thomas More (Utopia) and Philip Sidney (Arcadia). The Jesuits had specific criteria for building sites: locations with plenty of wood for construction; sufficient water for the population; good soil for agriculture; and safety from flooding during the rainy season. Although most of the missions in the Chiquitania were relocated at least once during the time of the Jesuits, four of ten towns remained at their original sites. Wood and adobe (mud blocks) were the main materials used in the construction of the settlements.

The construction of the church required a major effort by the community and employed hundreds of indigenous carpenters, being thought their trade by European artists – priests themselves. The tradition of figure carving has been preserved to the present day in workshops where carvers make columns, finials and windows for new or restored churches or chapels in the area. In addition, carvers produce decorative angels and other figures for the tourist market – quite expensive but lovely treat (small figurine costs 75 bs). 

Miejscowi Indianie trudnili się również złotnictwem i wytapianiem okrągłego szkła okiennego. Niektóre płyty są nadal widoczne w oknach kościoła, jednak są to raczej plastikowe kopie.

Ojciec Schmid ‘zapoznał’ Chiquitos także z muzyką europejską i zaangażował się w produkcje instrumentów muzycznych, takich jak organy, skrzypce, wiolonczela, kontrabas itp. Indianie, którym codziennie udzielano lekcji muzyki, stali się wirtuozami w odtwarzaniu europejskich kanonu, a z czasem  stworzyli własną muzykę. Wiele z ręcznie napisanych stronic z melodiami Choquitos (ok. 5.500 stron), odkryto po wiekach zapomnienia, a  obecnie są one przechowywane w bogatych archiwach misji Concepcion.

The local people were also tough goldsmithery and glass smelting – some disc plates are still used in the windows, however they seem to be rather plastic copies.

Father Schmid also brought to Chiquitania European music and became involved in manufacturing musical instruments like organs, violins, chelos, contrabas etc. Music lessons were given daily to the Indians who soon became virtuoso interpreters of European canon and soon developed their own Chiquitania music. Almost 5.500 hand written pages of music were recovered, nowadays being kept in archives of Concepcion.

Jesuits in Bolivia, San Xavier

Frag. oltarza glownego w kosciele San Xavier

Niestety, idylliczne czasy ‘Republiki Jezuickiej’ nie mogły trwać wiecznie. Wolnościowe roszczenia jezuitów spotkały się z przedziwem konkwistadorów, którzy potrzebowali taniej siły roboczej, aby kontynuować grabież naturalnych zasobów Nowego Świata. W 1767 roku hiszpański król Carlos III nakazał wszystkim jezuitom opuszczenie Hiszpanii i jej kolonii.

W Chiquitanii  mieszkało 24 misjonarzy i wszyscy oni musieli porzucić swoje domy. Niestety, niektórzy starsi kapłani nie przetrwali tej okrutnej podroży powrotnej, a wśród nich był ojciec Juan Messner, który zmarł z wycieczenia gdzieś pomiędzy Oruro i Tacna, w wieku 77 lat.

Unfortunately, the idyllic times of the Jesuit Missions could not last forever. Libertarian claims of Jesuits met with the opposition of  conquistadors, who needed cheap labor force to continue robbery of New Word’s natural resources. In 1767 the Spanish king Carlos III order all Jesuits were expelled form Spain and its dominions.

There were a total 24 missionaries in Chiquitania and they all had to leave their homes. Unfortunately some of the oldest priest did not survive this cruel return journey, among them was father Juan Messner age 77, who died between Oruro and Tacna.

Niemal 200 lat później, w roku 1957, ksiądz Felix Plattner podążył śladami jednego z założycieli misji boliwijskich, ojca Martina Schmida, odkrywając w środku dżungli kościoły i artefakty, znajdujące się w stanie upadku. Przyrzekł on sobie, ze ocali co najmniej jeden z nich od całkowitego zniszczenia. Plattner posłał po jezuitę Hansa Rotha, architekta z Zurychu, który wziął na siebie ogromne zadanie zachowania ocalałych fragmentów i rekonstrukcji całych struktur, z pomocą społeczności lokalnej i zagranicznych darczyńców. Roth spędził w Boliwii 26 lat, przywracając kościołom Chiquitos dawny blask. 

W 1990 roku, 6 kościołów jezuickich, które przetrwały zagładę: San Xavier, Conception, San Jose, Santa Ana, San Miguel i San Rafael – zostało zaliczonych przez UNESCO do “dziedzictwa ludzkości”, jako “żywe pomniki”, w przeciwieństwie do misji jezuickich w Paragwaju i Brazylii, z których większość popadła w ruinę. Ciekawostką jest, ze to właśnie w misjach Chiquitanii nakręcono film “Misja” z Robertem De Niro i Jeremy Irons w rolach głównych.

Some 200 years later, in 1957, father Felix Plattner followed his admired fray Martin Schmid on his way to the jungle, discovering number of masterpieces and churches in pity state. He made a promise to save at least one of them from complete devastation. Felix Plattner sent for Jesuit architect Hans Roth from Zurich who took upon himself an enormous task of preserving remaining fragments and reconstructing the entire structures, with the help of local community and foreign benefactors and eventually spent 26 years restoring Chiquitos churches.

In 1990 UNESCO declared the 6 remaining Jesuit Missions of San Xavier, Conception, San Jose, Santa Ana, San Miguel and San Rafael, ‘A Cultural Heritage of Humanity’ and also classified them as ‘living towns’, unlike the Jesuit missions of Paraguay and Brazil, most of which are now ancient ruins. Some of the Bolivian mission towns were portrayed in the movie ‘The Mission’ staring Robert De Niro and Jeremy Irons.

Jest też polski akcent w tej historii : w 1990 roku polski ksiądz Piotr Nawrot, uczynił muzykę z misji jezuickich tematem swojego doktoratu i stopniowo zdobywając zaufanie lokalnej ludności, zapoznał się z ukrytymi dotąd stronicami muzyki. Rekonstruując kolejne rękopisy, postanowił on ożywić zapomniane tradycje. Dziś ojciec Nawrot jest dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Renesansu i Baroku, odbywającego się co dwa lata w misjach jezuickich. Dwa lata temu jednym z uczestników festiwalu był Chór Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Już w maju odbędzie się kolejna edycja festiwalu, w której mam nadzieje uczestniczyć:)

There is also a Polish accent in this story: in the 1990s a Polish priest, Father Piotr Nawrot, chose music from the Jesuit Missions for his doctorate, and gradually earned the trust of the local people who began showing him these hidden treasures. He started to reconstruct the manuscripts and searched ways of bringing this music to life.  Today father Piotr Nawrot is the Artistic Director of the International Festival of Renaissance and Baroque Music. Two years ago the choir of Adam Mickiewicz University of Poznan was one of the invited guests. I am looking forward to participate in this big event this year in May!

Źródła: Wikipedia, zawierająca szeroka bibliografie na temat jezuickich misji w Boliwii, “Misiones Jesuiticas’, Jaime Cisneros i Alvaro Romero V., Weinberg 1996, florilegium.org.ukRedukcje jezuickie w Ameryce Poludniowej./ Sources: Wikipedia containing vast bibliography on Jesuit Missions in Bolivia, ‘Misiones Jesuiticas’, Jaime Cisneros and Alvaro Romero V., Weinberg 1996,  florilegium.org.uk.