‘Feria de Alesitas’ – Lucky Miniatures * Miniaturki na szczescie

24 stycznia w La Paz, oraz innych czesciach kraju, rozpoczyna sie wielka Feria de Alasitas na czesc boga obfitosci Ekeko, przedstawianego jako karlowaty wesoly dziadek w uszastej czepce z alpaki, z mnostwem miniaturowych przedmiotow przyczepionych do swojego poncho.

On January 24th, people of La Paz and other Bolivian cities, start the big celebration of Feria de Alesitas, in honor of the god of abundance Ekeko, who usually is depicted as a small and merry granpa in alpaca hat, with lots of mini objects sticked to his poncho.

fot. spanish.alibaba.com

fot. spanish.alibaba.com

Alesitas w jezyku Aymara znaczy tyle co ‘kup mnie’, wiec w tym czasie ulice boliwijskich miast i bazarow zapelnione sa straganami z drewnianymi, papierowymi oraz coraz czesciej plastikowymi miniaturami pozywienia, zwierzat gospodarczych, ale rowniez zabawkowych domkow, samochodow, sprzetu elektronicznego oraz, moich ulubionych – falszywych banknotow!

Alesitas in Aymara language means ‘buy me’. No wonder then, that during this period the streets of many Bolivian cities are filled with stalls selling wooden, paper and plastic miniatures like different foods, farm animals, but also toy houses, cars, electronics, and, my favorite – false banknotes! People buy these stuff to make offerings to dwarf Ekeko, which he supossed to return by the end of the year.

Po zakupach, ludzie skladaja miniaturki w ofierze wesolemu bozkowi, ktory pod koniec roku powinien im podarowac przedmioty w pelnym rozmiarze. Studenci, szczegolnie ci bardziej obijajacy sie, moga podarowac Ekeko mini dyplomy uniwersyteckie, liczac, ze po roku otrzymaja od losu te prawdziwe. Spragnieni podrozy moga sprezentowac Ekeko malutkie bilety lotnicze lub figurki samolotow, a ci szukajacy milosci, miniaturowe koguciki lub kury. W zeszlym roku sprzedawano rowniez zabawkowa satelite Tupak Katari, o ktorej, od czasu wystrzelenia w kosmos, sluch zaginal:)

My oprocz wspomnianych falszywych banknotow, ktore podobno przynosza ‘szczescie w kartach’, gromadzimy rowniez plastikowe magnesy na lodowke w postaci owocow i warzyw. Sliczne sa, prawda? Jak na razie, Ekeko sie spisuje, bo swiezych frutas y verduras mamy pod dostatkiem!

Students, especially lazy ones, give Ekeko mini university diploma, hoping that they will graduate at the end of the school term. People who want to travel buy small figurines of planes or fake plane tickets, and those seeking love, tiny chickens or hens (don’t ask me why, I have no idea;) Last year, people were also buying toy satelite of Tupak Katari, but until now no one knows what’s happened to it;)

We, besides these false banknotes, are big fans of plastic fridge magnets in the form of fruits and vegetables. Aren’t they cute? And so far we can’t complain on our Ekeko:)

boliviainmyeyes

Historycy do dzis spieraja sie o pochodzenie tradycji Alesitas, a o samym Ekeko krazy taka oto legenda/ To this day historians aren’t sure where exactly tradition of Alesitas has started, but people still remember the legend of Ekeko:

W 1781 roku, rdzenna ludnosc pod wodza Tupaca Katari, zbuntowala sie przeciwko hiszpanskiej okupacji i rozpoczela oblezenie miasta La Paz. Indianka z rodu Aymara, Paulita Tintaya, słuzaca zony owczesnego gubernatora andyjskiego miasta, Doñi Josefy, zakochana była w innym sluzacym, Isidro Choquehuanca, ktory zatrzymal sie w gospodarstwie gubernatora. Isidro podarowal Paulicie amulet – gliana figurke przypominajaca Don Sebastiana de Rojas, swego pana i ojca Doñi Josefy, ktory byl sympatycznym i grubiutkim Hiszpanem.

Po miesiacach oblezenia, mieszkancom La Paz konczla sie woda i zywnosc. Aby nie umzec z glodu, musieli jesc nawet psy i koty. Tylko w kuchni Paulity nigdy nie brakowalo jedzenia, dzieki glinianej figurce umieszczonej na malym oltarzu, ktora w cudowny sposob rozmnazala pokarm. W rzeczywistosci jednak, to Isidro, bedacy w indianskiej armii,  sekretnie przynosil pokarmy.

In 1781, the indigenous people commanded by Tupac Katari rebelled against Spanish rule and put siege to the city of La Paz, where Paulita Tintaya, of Aymara blood, lived. She was handmaid to the wife of the governor of La Paz, Doña Josefa de Rojas. The girl was in love with Aymara another servant, Isidro Choquehuanca, who had to stay at the master’s farm. Isidro had given Paulita an amulet – a clay figure in the shape of Don Sebastian de Rojas, their master and father of Doña Josefa, who was a very short, fat, jovial and red-faced Spaniard. After months of siege, people of La Paz were in a desperate situation, as food and water were scarce. They had to eat even cats and dogs so as not to die of starvation. Only in Paulita’s kitchen food was never lacking, thanks to the clay figure she had put in a little altar, which had miraculously provided the housemaid of enough food. In reality, it was Isidro who had given her these provisions, as he was in the indigenous army and therefore able to secretly enter the city.

Gdy Doña Josefa zachorowala z powodu niedozywienia, Paulita postanowila podzielic sie jedzeniem ze swoja pania i gubernatorem. Zapytana, skad ma swieze produkty odpowiedziala, ze dzieki glinianej figurce, ktora nazwała Ekheko, chroniac tym samym swojego lubego. I tak, dzieki Paulicie i jej cudownej figurce, jak wszyscy mysleli, caly dom przetrwal szesciomiesiecze oblezenie miasta, ktore zakonczylo sie wraz z przybyciem posilkow hiszpanskiego wojska. Wdzieczni za ten “cud”, gubernator Segurola i jego malzonka, dali Paulicie i  Isidro blogoslawienstwo, zgadzajac sie na ich slub i zatrudniajac oboje w swoim gospodarstwie.

Kiedy wiesc o Ekeko rozeszla sie po miescie, ludzie zaczeli produkowac imitacje glinianej postaci i celebrowac Ekeko jako symbol obfitosci, hojności i szczescia.

When Doña Josefa got ill because of malnutrition, Paulita decided to share her food with her and the governor, who wanted to know where she had gotten it from. She told Governor Segurola that the clay figure, whom she called Ekheko, had the power to make food appear when needed, sto save Isidro.This way, the whole house survived the long six months of siege, that finished with arrival of ne Spanish army regiments.Thankful for this “miracle”, Governor Segurola and his wife gave their blessing to Paulita and Isidro’s wedding, taking them both into their house as servants.

And some time later, people began to use imitations of this clay figure as a symbol of abundance, generosity and happiness.

Zrodla/ Sources: Bolivia Bella.com & eabolivia.com.

boliviainmyeyes

Little garden anyone?

 

¡Viva La Paz!

Dziś administracyjna stolica Boliwii – La Paz, obchodzi swoje święto. Warto wiec z tej okazji pokrótce przytoczyć jej burzliwą historie.

Miasto założone w 1548 roku przez hiszpańskich konkwistador na miejscu Indiańskiej wioski – Laja, orzymalo imię Nuestra Señora de La Paz (Matka Boska Królowa Pokoju), upamiętniające przywrócenie pokoju po powstaniu Gonzalo Pizarro przeciwko Blasco Núñez Vela, pierwszemu wicekrólowi Peru. Miasto przeniesiono później do dolinyChuquiago Marka, gdzie znajduje się do dziś.

Today, on July 16, the administrative capital of Bolivia – La Paz – celebrates its holiday. Therefore, I would like to quote briefly its turbulent history.

Founded in 1548 by the Spanish conquistadors at the site of the Native American settlement, Laja, the full name of the city was originally Nuestra Señora de La Paz (meaning Our Lady of Peace). The name commemorated the restoration of peace following the insurrection of Gonzalo Pizarro against Blasco Núñez Vela, the first viceroy of Peru. The city was later moved to its present location in the valley of Chuquiago Marka.

W 1781 roku, grupa Indian Aymara przez sześc miesięcy prowadziła oblężenie La Paz pod przewodnictwem Tupac Katari (stąd nazwa pierwszej boliwijskiej satelity!). 16 lipca 1809 Pedro Domingo Murillo, przywódca krwawo stłumionego powstania o niepodległość, stracony kilka miesięcy później na Plaza de los Españoles, wypowiedział pamiętne słowa: ‘boliwijska rewolucja zapaliła pochodnie, której nikt nie będzie w stanie zgasić’. To wydarzenie formalnie zapoczątkowało wyzwolenie Ameryki Południowej z rąk Hiszpanii.

In 1781, for a total of six months, a group of Aymara people laid siege to La Paz, under the leadership of Tupac Katari (whose name was given to the first Bolivian satellite!). In 1809 the struggle for independence from the Spanish rule brought uprisings against the royalist forces. On July 16,1809, Pedro Domingo Murillo, killed by Spaniards a couple of months later, famously said that the Bolivian revolution ignited a torch that nobody would be able to dim. This day formally marked the beginning of the Liberation of South America from Spain.

Każdego 16 lipca miasto La Paz wspomina te patriotyczne czyny roku 1809. Uroczystości rozpoczynają się zapaleniem Pochodni Wolności w domu męczennika, przez władze państwowe i lokalne. Następnie ulicami miasta przechodzi pochód, zwany Paradą Pochodni, podczas której mieszkańcy maszerują z pochodniami w rekach, upamiętniającymi bohatera narodowego, którego imię nosi dziś główny reprezentacyjny plac miasta ‘Plaza Murillo’.

Przenieśmy się na chwile do tego pięknego andyjskiego miasta, wsłuchując się w pieśń mojego ulubionego zespołu – Los Kjarkas –Chuquiago Marka (1988):

Every 16 July, the town of La Paz recalls the patriotic deeds of the year 1809. The departmental celebration begins when the various national and local authorities turn on the Torch of Liberty in the house of the martyr. Then the parade known as the Parade of Torches starts in the city centre with citizens marching with torches in their hands to symbolize their national hero, whose name bears city’s main square, ‘Plaza Murillo’.

Let’s move for a while to this beautiful Andean city, listening to the song of my favorite band – Los Kjarkas  – Chuquiago Marka (1988):

Chuquiago Marka
nunca te olvidé
mi tierra querida,
tienes de las cosas
del primer amor
que nunca se olvida.

No quiero morirme
sin volverte a ver
mi Chuquiago Marka,

Eres luz del Ande
ciudad de La Paz
con tu poncho blanco,
duerme el Illimani
su sueño feliz
historia de piedra.

No quiero morirme,
sin volverte a ver
mi La Paz del alma

Nigdy nie zapomnę mojej ukochanej ziemi Marka Chuquiago, pierwszej miłości nigdy się nie zapomina. Nie chce umierać, dopóki cie nie zobaczę jeszcze raz, moja Chuquiago Marka. Jesteś światłem Andów, miasto La Paz. Pod twoim białym poncho drzemie Illimani, śniąc szczęśliwy sen, historie kamienia. Nie chce umrzeć, bez zobaczenia jeszcze raz miasta mojej duszy.  

I’ll never forget my beloved land Marka Chuquiago, first love is never forgotten. I do not want to die until I see you again, my Marka Chuquiago. You are the light of the Andes, the city of La Paz. Under your white poncho sleeps the Illimani, dreaming a happy dream, the story of stone. I do not want to die without seeing again the city of my soul.

Zrodlo: musica.com. Tlumaczenie: wlasne. O mojej pierwszej przygodzie z  La Paz przeczytasz —> tuSource: musica.com. Translation: my own. You can read about my firts adventure in La Paz —> here

 

Public City Transport in Bolivia *** Transport miejski w Boliwii

Droga dwukierunkowa. Trzy pasy, oddzielone biala przerywana linia. Prawy z lotniska do miasta, lewy na lotnisko. Srodkowy, jak nam pani taksowkarz wyjasnila – do wyprzedzania. To tak w teorii, a w rzeczywistosci? Samochody parkuja na lewym i prawym pasie, a wszyscy jezdza posrodku. W obie strony. Az strach sie bac!

Tak wlasnie wyglada nowa droga na lotnisko w Santa Cruz de la Sierra, ktora po raz pierwszy podrozowalismy dzis z rana.  Wybudowana specjalnie na Szczyt Panstw Grupy 77 i Chin. Do tej pory myslelismy, ze ‘nowa droga’ to nic innego jak stara droga, ktora od dluzszego czasu znajduje sie w rozkopce. Coz, ta zbudowana dla prezydentow i przewodniczacych 78 panstw, okazala sie rowniez nie do konca wykonczona. A moze i tak, bo robotnikow ani widu alni slychu:) Co prawda, zdazono ulozyc cementowe plyty, ale nie zalano ich jeszcze asfaltem. Na obrzezach drogi posadzono palmy, ale chyba ich nie ukorzeniono przed przesadzka, bo wiekszosc wygladala na zupelnie wyschniete slupki. Trawy na poboczu nie posadzono, ale co kawalek ulozono dekoracyjne gliniane dzbany. Chyba tak sie spieszyli, by oddac te droge na czas, ze zapomnieli o jej oznakowaniu! Zreszta, dalej mamy czteropasmowke, przedzielona podwojna zolta ciagla, ale jak widac na zalaczonym zdjeciu, i to nie przeszkada taksowkarzom z lotniska w Santa Cruz, by wyprzedzac. W koncu, czas to pieniadz. Podobno, do nowej drogi maja dobudowac jeszcze trzy pasy, ale jak na razie sie na to nie zanosi – kolejna miedzynarodowa konferencja w tym roku nie jest przewidziana.

DSCN0003

Dzisiejsza obserwacja ‘zmusila’ mnie do napisania o tym, jak wyglada komunikacja miejska w najwiekszych miastach Boliwii. Kontynuujemy z:

SANTA CRUZ de la Sierra

Taksowki z lotniska sa pomalowane na kolor bialo-niebieski i odpowiednio oznakowane. Znaczy sie – bezpieczne. Jest to jednak zludne, bo kierowcy sa zwykle, lagodnie rzecz ujmujac, ‘niecierpliwi’. Nie straszne im dziury w drodze, kaluze, inne pojazdy. Liczy sie czas! Odbija sie to na wygladzie ich taksowek, ktore pamietaja lepsze czasy. Co ciekawe, o wypadkach z ich udzialem nie slyszalam, wiec moze sa juz zahartowani w boju?

Zreszta tak jak ich koledzy po fachu – kierowcy autobusow, tzw. micros i trufi – taxis, nie zwazajacy na nic (i na nikogo), byle by dotrzec do celu na czas. Czerwone swiatlo? Przeciez nas ono nie dotyczy, zdaja sie myslec.  Zreszta, nie zawsze mozna ich winic. Niedaleko naszego mieszkania znajduje sie skrzyzowanie, gdzie zamontowane sa tylko swiatla dla pieszych (normalnie, jest odwrotnie). Dodam tylko, ze kierowcy wydaja sie byc troche skonfundowani.

Stan wiekszosci pojazdow komunikacju miejskiej najwiekszego i najbogatszego miasta Boliwii pozostawia zas wiele do zyczenia, choc zdarzaja sie rowniez nowsze okazy.

Dowiedzialam sie ostatnio o istnieniu strony internetowej, pokazujacej i kalkulujacej trasy przejazdu autobusow – Cruzero! Niesamowite narzedzie, choc nie zawsze mozna ufac mapkom:)

564701_10152316517469048_1969951900_n

LA PAZ

Jak ukazuje powyzsza grafika, mieszkancy andyjskiej stolicy ciesza sie od niedawna nowymi, nowoczesnymi i czystymi autobusami, o wdziecznej nazwie – Puma Katari. Takie, ktore znamy z ulic europejskich miast. Co prawda, niewiele ich jeszcze jezdzi, ale od czegos trzeba przeciez zaczac! Oprocz nowych busow mamy rowniez do dyspozycji biale busiki, wszechobecne taksowki oraz… TELEFERICO, czyli kolejke gorska miejska. ‘Mi Teleferico’ jest drozsze od autobusow, ale szybsze, wygodniejsze i zapewniajace piekne widoki na miasto polozone na wzgorzach. Jak na razie ukonczono tylko jedna linie (Linea Roja), ale dobre i to!

laestrelladeloriente

Fot. laestrelladelloriente.com

COCHABAMBA

Kulinarna Stolica Boliwii tez ma swoje teleferico, ale nie liczy sie ono jako komunikacja miejska, bo prowadzi tylko do Chrystusa na wzgorzu San Pedro. Czym sa za to ‘pumy’ La Paz wobec takiego autobusu?

DSCN0384 (2)

Cochabambinos przescigaja sie w dekorowaniu swoich pojazdow, przyklejajac na karoserii kolorowe naklejki czy przyczepiajac do anteny kolorowe wstazki, dumnie powiewajace na wietrze. W srodku zas, obok obrazkow swietych, zobaczymy takze ‘gole dupy’ i inne dewocjonalia. Sa to istne ‘burdele na czterech kolkach’ – ciemne, obskurne, duszne w srodku oraz wypacykowane na zewnatrz. Zawsze zauwazalne – zapraszajace do srodka glosnymi i skocznymi tradycyjnymi rytmami.

Oprocz TAKICH autobusow, zaobaczymy rowniez w Cochabambie niezliczone taksowki oraz busy – tak jak i w innych miastach poruszajace sie wzdluz tajemnej trasy. Tajemnej dla nietutejszego, bo miejscowi zawsze wiedza, ktory numer wziac, by dostac sie z punktu A do punktu B. Podobno dostepne sa mapy komunikacji miejskiej, ale nikt nie wie gdzie je mozna dostac. Moze kopie skonczyly sie jakis czas temu i zapomniano dodrukowac, jak mialo to miejsce w Santa Cruz?

Jak kierowcy autobusow, tak i lotnisko dba o wizerunek Miasta Wiecznej Wiosny. Z lotniska zabierze nas bowiem nowiusienka, bialusienka i czystusienka taksowka, z elegancko ubranym taksowkarzem za kierownica. Kierowac on bedzie z wielka uwaga i cierpliwoscia, coby nie zarysowac nowej karoserii.

*

Jak sie okazuje, nawet po komunikacji miejskiej widac roznice w kulturze, kolorycie, ale niekoniecznie w zasobnosci portfela poszczegolnych regionow kraju. Wszedzie jednak zetkniemy sie z chaosem, tak typowym dla Boliwii. Musze jednak zaznaczyc, ze kierowcy komunikacji miejskiej w Boliwii maja chyba najtrudniejsza prace na swiecie! Nie tylko jezdza gruchotami po niebezpiecznych ulicach, ale rowniez w tym samym czasie kasuja za przejazd, wydajac reszte (!) oraz odpowiadaja na pytania zagubionych pasazerow. Przy calym tych harmiderze, udaje im sie zachowac stoicki spokoj. Naprawde, godne podziwu, ale nie do pozazdroszczenia.

Ceny komunikacji miejskiej na dzien dzisiejszy (06/2014)

Santa Cruz:

Micro Autobus i Trufi -taxi = 2 bs.

Taksowka = od 8 bs. w gore.

Taksowka z lotniska do centrum = 60 Bs.

La Paz:

Teleferico = 3 bs.

Autobusy = od 2 bs.

Taksowka = od 10 bs. 40 bs/godzina.

Taksowka z lotniska do centrum = 60 bs.

Cochabamba:

Autobus i trufi = od 2 bs. (po ostatnich protestach)

Taksowka = od 6 Bs.

Wygodna taksowka z lotniska do centrum = 30 Bs.

 Jezeli interesuja Cie ceny przejazdow miedzy miastami, warto zajrzec tu:

  • ‘Podrozujac po Boliwii” —> klick,
  • ‘Samochodem po Boliwii‘ —> klik,
  • Bezpieczna Boliwia: poradnik dla przewrazliwionych‘ —> klik.

Inne przydatne linki:

Pociagi: Ferroviaria Oriental (Santa Cruz) www.ferroviariaoriental.com, Ferroviaria Andina (La Paz) www.fca.com.bo

Samoloty: Boliviana de Aviación (www.boa.bo), Amazonas (www.amaszonas.com)

***

Two-way road. Three lanes, separated by a white dotted line. The right one leads from the airport to the city, left one to the airport. Middle lane, as explained by the lady taxi driver – to overtake. This is theory, but in reality? Cars park on the left and right lanes (using them as a hard shoulder), and everybody else seem to drive in the middle. In both directions. God help us!

That’s how a new road to the airport in Santa Cruz de la Sierra looks like, which we traveled for the first time today in the morning. It was built specifically for the Summit of the G 77 and China. Until now, we thought that the ‘new road’ is nothing else than the old road, which has been in construction since a while. Well, the special road for presidents of 78 states, also turned out to be not quite finished yet. Or maybe I am wrong, as there was no sight of the workers or any visible works? They laid cement plates, but not yet the asphalt. They planted palm trees on the sides but I think they forgot to root them properly, as the most of the trees looks like completely dried up sticks. Grass on the side of the road has not been planted, but they decorated it with big clay pots  in traditional Camba style. I guess, they must have been in a  hurry to finish it in time for the summit, but they forgot to put the signs up! Anyway, further proper four-lanes road, divided by double yellow continuous line is not being quite respected either – overtaking on double continuous yellow line is a norm for a taxi drivers in Santa Cruz. In the end, time is money. I heard that they supposed to build three more lanes, but there is no plans for another international conference this year.

DSCN0001

Today’s observation ‘has forced’ me to write about how the city transport looks like in the biggest cities of Bolivia. Let’s continue with:

SANTA CRUZ de la Sierra

Airport taxis, painted in white and blue are marked accordingly. That means they are safe. However, this is deceptive, because the drivers are usually, mildly speaking, impatient. Big hole in the road? Puddles, other vehicles on the way? No problem. Time is running out! The taxis, which remember better times, reflect the reality of the road. Interestingly, I haven’t heard of any casualties involving airport taxis, so maybe the drivers are really as skillful as they think they are?

Just like their friends – buses and trufi – taxis drivers, who doesn’t mind anything (or anyone), as long as they get to their destination on time. Red light? Surely it does not concern us, they seem to think. However, they are not always to blame. Near our apartment there is an intersection fitted  with pedestrians light signalisation only (normally, is the opposite). I will only add that the drivers seem to be a bit perplexed.

The state of most public vehicles in the biggest and richest city in Bolivia, is mostly poor, but there are also some recent models on the run.

I found out quite recently that there is a website showing and calculating bus routes – Cruzero! Amazing tool, however not always showing right maps:)

DSCN0011

LA PAZ

The second picture from the to shows that the citizens of the Andean capital enjoy new, modern and clean buses, aptly named – Puma Katari. The same, as we know from the streets of European cities. Admittedly, there are still not many of them on the streets, but that’s a good start! In addition to the new buses, the Pacenos have also little busses at their disposal, ubiquitous taxis and … teleferico, or city cable cars, in other words. ‘Mi Teleferico’ connects La Paz and El Alto where the highest airport in the world operates. It is more expensive than buses, but faster, more comfortable and guarantee some beautiful views. So far there is only one line (Linea Roja), but again… that’s a good start;)

COCHABAMBA

The Culinary Capital of Bolivia has its own teleferico, but it doesn’t count as the public transport as it leads only to Christ on San Pedro Hill. However, what are ‘pumas’ of La Paz compering to such a bus? Cochabambinos outdo each other in decorating their vehicles, sticking different stickers or pinning colorful ribbons, flapping in the wind, to their busses. Inside, next to a picture of the saints you can see also ‘naked ladies’ and other religious articles. These are the real ‘brothels on four wheels’ – dark, dingy, stuffy inside and flashy outside. Always noticable – inviting inside with loud and lively traditional tunes.

In addition to SUCH buses, there are countless trufis and taxis in Cochabamba, as in other cities, moving along secret routes. Secret for someone foreign, because the locals always know which number to take to get from point A to point B.  Apparently the maps of public city transport are available, but no one knows where. Maybe shops ran out of copies some time ago and they didn’t print them anymore, as in happened in Santa Cruz?

Just as drivers of buses, so the airport takes care of the City’s of Eternal Spring image. We will travel from the airport with a brand-new, snow white and ultra-clean taxi, with elegantly dressed taxi driver behind the wheel. He will drive us with great attention and patience, not to scratch the new paintwork.

*

As you can see, even the public city transport service reflects differences in culture, atmosphere but not necessarily the finances of various regions of the country. They have, however, something in common – chaos, so typical of Bolivia. But I must mention here that the drivers of public transport in Bolivia may have probably the hardest job in the world! Not only they have to drive old vehicles on the dangerous streets, but also at the same time they charge for a ride, give a change (!) and answer the questions of lost passengers. And even in such a chaotic environment they manage to stay calm. Truly admirable, but not to be envied!

Prices of city transport up to date (06/2014)

Santa Cruz:

Micro Bus and taxi Trufi = 2 bs.

Taxi = from 8 bs.

Taxi from the airport to the center = 60 Bs.

La Paz:

Teleferico = 3 bs.

Buses = from 2 bs.

Taxi = from 10bs. 40 bs./h.

Taxi from the airport to the center = 60 bs. (airport shuttle 3.80 bs.)

Cochabamba:

Bus and trufi- taxi = from 2 bs. (after the recent protests)

Taxi = from 6 Bs.

Comfortable taxi from the airport to the center = 30 Bs.

If you are interested in prices for trips between cities, check it out:

Other useful links:

By train: Ferroviaria Oriental (Santa Cruz) www.ferroviariaoriental.comFerroviaria Andina (La Paz) www.fca.com.bo

By plane: Boliviana de Aviación (www.boa.bo), Amazonas (www.amaszonas.com)

Learning Spanish in Bolivia *** Nauka hiszpańskiego w Boliwii

Kiedy dwa lata temu przybyłam do Boliwii, umiałam mówić trochę po włosku, myślałam wiec, ze hiszpański załapię w mig! Z doświadczenia wiedziałam również, ze najlepszym sposobem nauki nowego języka jest mieszkanie w kraju, w którym używa się go na co dzień. Niestety, przez pierwsze dwa miesiące nie mogłam pogadać sobie z ani z nowa rodzina, ani z nowymi znajomymi, którzy nie rozumieli mojej ‘włoszczyzny’. Prawdziwy przełom nastąpił kiedy rozpoczęłam prywatne lekcje hiszpańskiego, choć szczerze mówiąc, używać języka zaczęłam dopiero po następnych dwóch miesiącach! Tak się składa, ze poliglotą to ja  nie jestem i potrzebuje dużo czasu, praktyki i odwagi, zanim zacznę z siebie wydawać obco brzmiące dźwięki.

Wkrótce potem przenieśliśmy się do innego miasta, gdzie nie byłam już w stanie płacić za lekcje. Pozostało mi wiec wziąć się w garść i studiować samemu z książek, co okazało się piekielnie trudnym zadaniem! Koniec końców, mogę za pomocą mojego ‘łamanego’ hiszpańskiego komunikować się ze sprzedawczynią w sklepie czy na bazarze, a nawet rozmawiać z moimi studentami czy opłacić rachunki w banku. A hiszpańskojęzyczną wersje mojego życiorysu opanowałam do perfekcji rozmawiając z taksówkarzami, którzy za każdym razem pytają: skąd jestem? i co tutaj robię? Prawda jest jednak taka, ze mój hiszpański pozostawia wiele do życzenia, a jedynym efektywnym sposobem na jego poprawę jest systematyczna i uporządkowana nauka.

Jak mówią, Boliwia jest jednym z najlepszych miejsc (poza Hiszpania oczywiście) na szlifowanie języka Cervantesa. Dlaczego? Najwyraźniej Boliwijczycy do dziś używają tradycyjnej formy castellano, w przeciwieństwie do Argentyńczyków, a nawet Czilijczykow. Pewnie można by się spierać w tej kwestii, ale ja osobiście bardzo lubię dźwięk boliwijskiego hiszpańskiego.  Oczywiście, Boliwia jest krajem bardzo zróżnicowanym etnicznie i akcent oraz słownictwo różnią się w zależności od wpływów języków Indian Aymara, Quechua czy Guarani, ale od czegoś trzeba przecież zacząć!

  • Szkoły językowe można znaleźć w każdym większym mieście, ale najlepszym miejscem wydaje się być ulubione przez wszystkich Sucre, gdzie za około 400 $ miesięcznie można uczestniczyć w kursie językowym, mieszkając u boliwijskiej rodziny i poznając piękną architekturę, historie i tradycje boliwijskiej stolicy. Podobne oferty są dostępne w La Paz, Cochabambie, a nawet tropikalnej Santa Cruz de la Sierra. Ceny wahają się od 250 do 500 dolarów miesięcznie, w zależności od lokalizacji i warunków mieszkalnych.
  • Jeśli nie masz zbyt dużo czasu, a chciałbyś podszkolić język przed dalsza podróżą po Ameryce Południowej – możesz uczyć się języka w drodze. Prywatne lekcje hiszpańskiego oferowane są przez niektóre hostele, jak np. Hostel Jodanga w Santa Cruz, gdzie stawka zaczyna się od 7 $ za godzinę. Przy odrobinie szczęścia można przebić te cenę, korzystając z usług studentów czy mniej doswiadczonych nauczycieli lub wybierając lekcje grupowe.
  • Dobrym sposobem na podszkolenie języka jest również wolontariat przy projektach pomocy lokalnej społeczności czy zagrożonych zwierząt (np. Inti Wara Yassi). Niestety jednak, większość organizacji non-profit w Boliwii wymaga od zainteresowanych dobrej znajomości języka hiszpańskiego oraz … wsparcia finansowego.
  • Istnieją także miejsca, jak Hostel Andorina w pięknej Samaipacie, które oferują tymczasowe prace w restauracji, na farmie czy w ogrodzie, w zamian za zakwaterowanie i wyżywienie. Mozna wiec zrobić sobie przerwę w podroży, popracować, poobcowac z natura i pogawędzić z tubylcami, podszkalajac język za darmo! Zajrzyj również na workaway.info, aby znaleźć więcej ofert.

Jak już wspomniałam, dla mnie szkoły językowe i prywatne lekcje były poza zasięgiem. Jako nauczycielka języka angielskiego w jednym z instytutów zarabiałam raptem 25 bs. na godzinę, nie mogłam wiec pozwolić sobie na dwukrotnie droższe lekcje hiszpańskiego! Zaczęłam wiec przeglądać

  • kursy on-line i w końcu natknęłam się na ‘Lexikeet, który opracowuje plan zajęć dostosowany do potrzeb i zainteresowań raczej młodego studenta, a istota programu jest ‘repetitio‘ – systematyczna nauka, zaczynająca się od 15 minut dziennie. Ćwiczyć język możesz wszędzie – na przerwie w szkole, na spacerze w parku, w kawiarni lub… w domu. Wszystko czego potrzebujesz to internet i narzędzie – laptop czy smartfon. Pamiętaj:

    ‘repetitio est mater studiorum!’ 

    Niestety, kurs ten jest dostępny tylko w języku angielskim. Jeżeli wiec chcesz dowiedzieć się więcej na jego temat, zapraszam do kontynuowania angielskiej wersji bloga dostępnej poniżej.

Kurs, który mogę śmiało polecić bardziej dorosłym studentom to LANGMaster, mający w swojej ofercie trzy poziomy zaawansowania. Ważne: dostępny jest również w wersji polskiej! Bardzo podoba mi się rozplanowanie tego kursu – po odrobieniu ćwiczeń, zawsze wracamy do klarownego ‘spisu treści’ (choć niestety bez ‘treści’;). Aby wrócić do nauki, musimy tylko zalogować się w systemie, używając chociażby konta facebookowego i możemy kontynuować lub wrócić do materiału, który chcemy powtórzyć. Program LANGMaster oferuje również płatną opcje, która rozszerzona jest o wyjaśnienie zagadnień gramatycznych oraz inne materiały pomocnicze. Co prawda, można się bez niej obejść, ale myślę, ze opcja ta skraca czas, marnowany inaczej na samodzielne wyszukiwanie informacji.

Ja właśnie zaczęłam poziom średnio zaawansowany (choć pewnie powinnam kończyć zaawansowany:) i muszę przyznać, ze trochę lepiej rozumiem już te wszystkie czasy! Niestety, nie jestem przykładną studentka i robię za duże przerwy pomiędzy lekcjami a poza tym, nie używam hiszpańskich znaków, czasem kończąc zadania z zerowa punktacja… Ale nie ma to znaczenia dla przebiegu kursu – można go spokojnie kontynuować, zwracając baczniejsza uwagę na wymowę, konstrukcje gramatyczne czy słownictwo, niż przejmować się ‘kreskami’:)

I w końcu, kurs on-line, który odkryłam niedawno poszukując informacji gramatycznych: Study Spanish. Kurs ten jest tylko po angielsku, ale informacje w nim zawarte są bardzo przystępne. Posiada również sporo ćwiczeń. Ja na razie zaglądam do niego od czasu do czasu, aby zasięgnąć konsultacji, ale w planach mam przerobienie go od deski do deski, w ramach powtórki z rozrywki:)

Study Spanish działa na podobnej zasadzie jak LANGMaster, czyli posiada darmowy kontent (dostępny po registracji) oraz płatny, bardziej rozszerzony. Wybór należy do ciebie.

Vamos a estudiar español, chicos?  ¡Vámonos!

***

When I came to Bolivia two years ago, I could speak some Italian, but my Spanish was non existent. I knew from my experience that the best way to learn new language is to live in the country where the specific language is spoken. Needless to say, I could not communicate with my new family, friends and random people for the first two months, until I started my private classes. And to be honest, it took me another 2 months of everyday classes to start speaking! Yeap, I am not a polyglot and I need a lot of time, practise and courage to make a move:)

Soon I moved to another city and wasn’t able to pay for a Spanish classes anymore, so I was left with my books, trying to be my own teacher. And it was hard! I could communicate using ‘broken’ Spanish with the shop keepers and street vendors, I could even speak with my English students, pay the bills in a bank and get around the city by myself, practice ‘the story of my life’ thousands of times with taxi drivers, who always ask: ‘where do you come from?’ and ‘what do you do here?’. But, let’s be honest, I needed to improve my Spanish and the only way I could achieve this was to start some systematic and structured Spanish classes.

There are many options to learn Spanish in Bolivia, which as many say, is one of the best countries besides Spain of course, to do so. Why? Apparently, Bolivians still use quite traditional kind of castellano, as opposed to Argentinians or even Chileans. Is it true? Well, I am sure many people would argue, but I like the sound of Bolivian Spanish the most. Of course, Bolivia is a diverse country and the accent vary from city to city, as well as some vocabulary, depending on Aymara, Quechua or Guarani influence. But hey! You need to start somewhere!

  •  You can find language schools in every bigger Bolivian city. The best place seems to be everybody’s favourite Sucre (eg. Sucre School of Spanish), where you can enroll with the school, staying with Bolivian family and discovering the beautiful architecture and tradition of this historic capital city. But similar offers are available in La Paz, Cochabamba and even tropical Santa Cruz de la Sierra. Prices vary from 250 to 500 $ per month.
  • If you don’t have much time but would like to grasp a bit of the language before going further into South American continent – you can learn Spanish while travelling, taking private classes offered by schools and some hostels (eg. Hostel Jodanga in Santa Cruz). Hourly rate starts from 7$, but sometimes you can make better deal, finding less experienced tutor or taking group classes.
  • You can also volunteer to help local communities or endangered animals (like in Inti Wara Yassi), but  most of the non-profit organisations in Bolivia require good command of Spanish and … substantial financial donation in order to take part in their volunteering projects .
  • However, in some places like beautiful Samaipata, you could do farming and gardening or work in restaurant (check out Hostel Andorina or visit workaway.info site for more), that would cover your living expenses and allow you to grasp or practice your Spanish with local people for free!

As I said at the beginning, for me language schools and private classes were out of reach. As an English teacher, I was earning as little as 25 bs. per hour, so I couldn’t spend double that on classes. That’s when I started to look at

  • online Spanish courses and came acrossLexikeet.

I’ve started with Basic Spanish and I found it way too simple (well, in the end I’ve been studying Spanish for a while now!), but aside from reading, listening and speaking drills, that program consist of, I found supplementary games like ‘Lexis’s Verb Munch’ – verbs review game, which is great tool to review all I’ve learned before. In fact, the program remembers my mistakes and makes me repeat the exercise as long as I get everything right! Yay, I even learnt the ‘vosotros‘ form of the verb that is not in use in Bolivia, but will be useful if I go to Spain:)

The graphics of Lexikeet are clear, simple and not distracting, however a bit infantile, which on the other hand makes it a great learning tool for younger students, who would love the site’s ikons – birds, interacting with the learner during the class.

LexikeetSpanish_VerbMunchWhat I like the most about Lexikeet is the fact that it motivates me to study every day, to ensure that I retain what I’ve learnt. If I’ve chose 30 min., it will show me the time I have left to complete my schedule and it will count only the time used on actual learning, so if I make a coffee break, the lesson will pause with me! Program will also send me reminder on my e-mail if I miss the class or show me my progress review – just like a real teacher would!

I would encourage to try Lexikeet to anybody who would like to start learning Spanish, especially children. You could try Lexikeet by signing up for a free trial before upgrading to pay option. And remember:

 repetitio est mater studiorum!

A Spanish on-line course, which I can recommend to more adult students is: LANGMaster, that offers three levels of learning. I really like how it’s arranged – after finishing exercises, you always come back to clear ‘table of contents’ (though unfortunately without a ‘content’;). To go back to the study, you only need to log in to the system, for example, using the Facebook account, and you can continue with the program or repeat some content. LANGMaster has also a pay option, which offers an extended explanation of grammar rules and extra materials. You can do without it, but I think that this option reduces the time otherwise wasted in searching for the information.
I’ve just started an intermediate level (though I should rather be ending the advanced:) and I have to admit, with each class I understand a little better all these tenses! Unfortunately, I am not an exemplary student and sometimes I am having too big gaps between lessons and also, I do not use Spanish characters, therefore sometimes ending tasks with zero points … But it doesn’t matter for my progress – I can continue the course, paying more careful attention to pronunciation, grammatical structures and vocabulary, rather than to worry about all these ‘dashes’​​:)

And finally, an on-line course, which I have discovered recently seeking grammar information: Study Spanish.  It contains very clear info and also has a lot of exercises. I look into it from time to time for ‘consultation’, but I plan to redoit it in a future for a extra practice. Study Spanish works in a similar way that LANGMaster, having a free content (available after registration) as well as payed one, much more extended ‘. The choice is yours.

Vamos a estudiar español, chicos?  ¡Vámonos!

Bolivian ‘Eiffel Tower’ *** Boliwijska ‘Wieża Eiffla’

90 lat temu zmarł jeden z najbardziej znanych inżynierów i architektów na świecie – Gustave Eiffel (05 XII 1832 – 27 XII 1923), twórca słynnego projektu Wieży Eiffla, zbudowanej w 1889 w Paryżu i Statuy Wolności w Nowym Jorku z 1886 roku. 

Któż by jednak spodziewał się znaleźć budowle zaprojektowane przez twórcę Wieży Eiffla, w Boliwii ?

90 years ago died one of the most word famous engineers and architects – Gustave Eiffel (5 December 1832 – 27 December 1923), the best known for the Eiffel Tower, built for the 1889 Universal Exposition in Paris and Statue of Liberty in New York (1886).

But, who would have expected to find a building designed by the same man who created the Eiffel Tower, in Bolivia?

Cóż, sama widziałam komiczna kopię Statuy Wolności w Santa Cruz, ale aż do wczoraj nie miałam zielonego pojęcia o “prawdziwych’ dziełach francuskiego architekta w tym Wielonarodowym kraju. Podczas poszukiwań w ‘przestworzach’ Internetu okazało się, że w całej Ameryce Południowej istnieje wiele budowli projektu Eiffela – większość z nich w Chile i Peru, ale także w Meksyku, Argentynie, Puerto Rico oraz w Boliwii.

Well,  I’ve seen a poor copy of the Statue of Liberty in Santa Cruz, but until yesterday I didn’t know about ‘real’ works by French architect in this Andean country. After a small research it appears that there are numerous buildings and constructions in South America, made by the genius of Eiffel – most of them in Chile and Peru, but also in Mexico, Argentina, Puerto Rico and in Bolivia.

Jedna z nich stoi dumnie w stolicy La Paz , witając codziennie tysiące turystów oraz miejscowych podróżnych. To dzisiejszy Dworzec Autobusowy ‘Estacion de Buses’, zbudowany ze stali. Wiadomo, że jego metalowe elementy zostały wyprodukowane we Francji, a następnie przetransportowane do Boliwii. Brzmi to niewiarygodnie, prawda?

One of them stands proudly in capital of La Paz, greeting daily thousands of visitors and commuters. It is today’s Bus Station, built of steel. Unfortunately, I couldn’t find much information about this striking building, but it is known that the metal elements of the construction were first produced in France and then transported to Bolivia. Sounds incredible, isn’t it?

800px-Terminal_de_Autobuses_(4)

fot. Wikipedia

Konstrukcja metalowa dawnego dworca kolejowego w La Paz została sfinansowana przez Spółkę “Bolivia Railway Company“. Budowę dworca w latach 1913-17 nadzorował konstruktor kataloński Miguel Nogué. Przez przeszklony luk w elewacji głównej można zobaczyć przestrzeń wewnętrzną z dwuspadowa metalową rama, podtrzymującą dach.

The metallic structure that shelters the old Raliway Station in La Paz, financed by ‘Bolivia Raliway Company’, was built between 1913 – 1917. It was in fact designed by Gustave A. Eiffel and built by the Catalan constructor Miguel Nogué. The original facade allows to see through its glazed arch the interior space with gable roof, highlighting the majestic metal frame brought from Pittsburg.

lp11

fot. Tranvias de La Paz

Od 1925 roku w budynku mieścił się Urząd  Celny, a w 1980 r. został  on przebudowany i dostosowany do potrzeb Dworca Autobusowego. Co roku, 16 listopada ta majestatyczna budowla obchodzi swoje “urodziny”, celebrowane Msza Święta w głównej nawie dworca.

In 1925 it was used as Customs and in 1980 the property was adapted and remodeled as a Bus Terminal. The Bus Terminal , as we know it today, celebrates its ‘birthday’ on every November 16 th, with a Mass and offering in the central nave.

Muszę przyznać, że nie widziałam tego budynku na własne oczy (do La Paz przyleciałam samolotem), więc nie mogę wiele powiedzieć o jego architekturze, ale fasada przypomniała mi Dworzec Atocha (1892) w Madrycie, który został zbudowany w czasach odnowy stylu kutego żelaza przez Alberto de Palacio Elissagne, przy współpracy z Gustavem Eiffelem.

I must admit, I haven’t seen this building with my own eyes (I came to La Paz by air), so I can’t say much about its architecture,  but the outside with main entrance reminded me of Atocha Train Station (1892) in Madrid, that was built in a times of  a wrought iron renewal style by Alberto de Palacio Elissagne, who collaborated with Gustave Eiffel. So, there is some connection!

~

Jedną z najbardziej uderzających rzeczy w mieście La Paz jest jego europejska architektura, która dziś często popada w ruinę. Przypomina ona podróżnym o bogatej historii kolonialnej Boliwii. Trudno jest jednak ogarnąć i uporządkować to zagmatwane połączenie wielu stylów architektonicznych , które nawarstwiały się w ciągu prawie dwustu lat boliwijskiej panstwowosci.*

One of the most striking things about the city of La Paz is its European architecture that’s often crumbling in disrepair. It immediately reminds visitors of Bolivia’s colonial history. Yet, as an outsider looking in, it’s hard to sort through the overwhelming combination of architectural styles that have collided over the course of nearly two hundred years of Bolivian independence.*

Wzdłuż jednej z reprezentacyjnych ulic La Paz ‘El Prado’, wśród nowszych (ale bardziej zdewastowanych) obiektów możemy zobaczyć prawdziwe klejnot -odrestaurowany pałac z XIX wieku (jeden z czterech zachowanych), ze szklanym dachem i witrażami zaprojektowanych przez samego Gustava Eiffela.

Along one of the representative streets of La Paz  ‘El Prado’, among newer (but more devastated) buildings we could see a real jewel –  a restored 19th-century mansion (only one of four left on the Prado) with a glass roof and stained-glass panels designed by mentioned Gustave Eiffel.

La-Paz-61

fot. laura Itzkowitz

La-Paz-4

Pałac został zbudowany ponad sto lat temu jako rezydencja arystokratycznego rodu, ale dziś mieści się w nim Muzeum Sztuki Współczesnej (Museo de la Arte Contemporanea).

Wikipedia wymienia jeszcze jeden budynek zaprojektowany przez wielkiego inzyniera w La Paz – “Gas works” z 1873 (Fabrica oraz Puente?). Ale nie znalazłam żadnych informacji na jego temat.

The mansion was built over one hundred years ago as a home for important aristocratic families but today it houses the Museo de Arte Contemporaneo.

Wikipedia lists one more building designed by the great architect in La Paz – ‘Gasworks‘ from 1873 (Puente and Fabrica?). But I haven’t find any information about it.

~

Największym zaskoczeniem była dla mnie natomiast informacja, iż śmieszna kopia (jak myślałam) Wieży Eiffla, która stoi w innej boliwijskiej stolicy – Sucre, jest w rzeczywistości prawdziwa! Zaprojektowana przez tego samego człowieka, który stworzył paryski pomnik! Co prawda, moja koleżanka Ester cos mi tam wspominała, ale ja na widok zardzewiałej konstrukcji, służącej jako plac zabaw dla dzieciaków i romantyczne tło dla zakochanych miast, jakoś nie chciałam w to wierzyć.

The biggest surprise was for me, however, to find out that this funny little copy (as I thought) of the Eiffel Tower, that stands in other Bolivian capital of Sucre, is in fact a real thing! Designed by the same man who created Parisian monument! To be honest, my friend Ester mention something about it, but I just couldn’t believe that this rusty construction, used as a monkey bars by local kids and a romantic background for loving couples, can be of any importance.

IMG_8363

Żelazna struktura”Torre Eiffel”, dzis położona jest w samym sercu Parku Bolivar. Mimo powszechnej opinii (o tak!), wieza ta nie jest replika paryskiej- przeciwnie, jest tak wyjatkowa, jak jej francuska siostra. Boliwijska wieża została zamówiona przez Instituto Médico Sucre jako Obserwatorium Meteorologiczne. Jej konstrukcja metalowa  wyprodukowana zostala we Francji i zlozona w Sucre 1909 roku.

The ‘Torre Eiffel‘, as it’s called here,  is an iron structure, located in the heart of the ‘Bolivar Park’. On the contrary to what many think (oh yes), this tower isn’t a replica of the Parisian Tower, as they are very different in design, being as unique as its French sister. Tower was ordered by Instituto Médico Sucre to serve as a Meteorological Observatory. It was ‘put together’ from metal structures produced in France and put together one year later in 1909.

EiffelSucre

Fot. Wikipedia

Po 16 latach, Torre Eiffel została przeniesiona do Parque Bolivar, z okazji 100-lecia istnienia Republiki Boliwii, gdzie stoi do dziś.

I kto by pomyślał, że te niepozorne dzis miejsca mają taką ciekawą historię? 

After 16 years, the ‘Torre Eiffel’ was moved to ‘Parque Bolívar’, as a tribute to the 100 years anniversary of the Republic of Bolivia, where it stands til today.

Who would have thought that these places have such an interesting history? (Shame on you, Danu…)                                                      

Źródła/Sources: Torre Eiffel Sucre, Gustave Eiffel (Wikipedia), Museo de Arte Contemporaneo (Laura Itzkowitz* for Untapped Cities) & photographs of old La Paz (Tranvias de La Paz).

_MG_3778