What Had Happened to Cochabamba? *** Co się stało z Cochabambą?

Cochabamba była pierwszym rozdziałem mojej boliwijskiej przygody. To tu zobaczyłam owa różnorodność  kulturowa i społeczną, o której wcześniej tylko czytałam i słyszałam. Indianie Keczua żyjący obok potomków konkwistadorów, biedni obok bogatych.

Cochabamba posiada jedna z najpiękniejszych starówek w Boliwii, przywodząca na myśl romantyczne scenerie z książek Gabriela Garcia Marqueza – niestety również jedna z najbardziej zaniedbanych. Spacerując w cieniu galerii otaczających plac główny zawsze podziwiałam odpadające sztukaterie i wyblakłe malowidła podcieni, z obawa, ze być może jest to ostatnia okazja, by się im przyjrzeć. Stara cześć miasta miejscami przypomina pobliska wioskę Tarata, kolonialne miasteczko, w którym czas zatrzymał się 100 lat temu. Dosłownie. Mieszkańcy opuścili swoje ‘antyczne’domostwa, z którymi  czas i obojętność ludzka nie obeszli się łaskawie, przesiedlając się do większego miasta za chlebem.

Cochabamba was a first chapter of my Bolivian adventure. It was here that I saw this cultural and social diversity, of which I had read before travelling. Quechua Indians living right next to the descendants of the conquistadors, the poor next to the rich.

Cochabamba has one of the most beautiful Old Towns in Bolivia, reminiscent of the romantic scenery of Gabriel Garcia Marquez’s books – but unfortunately also one of the most neglected. Strolling in the shade of the galleries surrounding the main square, I’ve always admired the stucco decorations peeling off the ceiling and faded paintings covering the arcades, which I fear won’t be visible for too long. The old part of the city is at places like the nearby colonial town of Tarata, where time has stopped 100 years ago. Literally. Residents left their ‘antique’ homes, relocating to the big city for bread, and time and human indifference did not treat those buildings graciously.

491065_gd

fot. Los Tiempos: ‘Lo moderno y antiguo conviven en Cochabamba’.

Spacerując po historycznym centrum Chochabamby, zauważam czarno-białe przedruki starych zdjęć rozłożone na chodniku tuz kolo imponującej katedry, której kamienne mury na szczęście nie rozsypują się tak jak okolicznych domów z adobe (z gliny i trawy). Spoglądając na stare fotografie, zadałam sobie pytanie – co  się stało z Cochabambą? Miastem, które swego czasu obrał za swoją miejską siedzbe najbogatszy człowiek na świecie – Simón Iturri Patiño, budując eklektyczny Palacio Portales, młodszą siostrę okazalej posiadłości w niedalekiej Pairumani? Gdzie jeszcze 50 lat temu można było podróżować tramwajem pośród wąskich i klimatycznych uliczek? Gdzie cale rodziny w odświętnych strojach spacerowały w niedzielne popołudnia ‘najmodniejszą’ ulicą Prado, zabudowaną fantazyjną architekturą rezydencjonalną?

Walking around the historic centre of Cochabamba, I’ve noticed black&white reprints of old photographs, spread out on the sidewalk, just beside the impressive Cathedral, which stone walls fortunately don’t break apart as the local adobe houses of clay and straw. Looking at old images of the city, I asked myself – what had happened to Cochabamba? The city chosen  by once the richest man in the world – Simón Itturi Patiño, who built here his eclectic town house  – Palacio Portales, the younger sister of the greater residence in the nearby Pairumani? The city, where 50 years ago you could travel by tram through its narrow streets? The city, where whole families in festive clothes were walking on a Sunday afternoons along the ‘fashionable’ Prado Street, surrounded by fancy residential architecture?

lifebol7

imagen14

Niestety, tej Cochabamby już nie ma – piękne wille zastąpiły kiczowate wieżowce, na miejscu ozdobnych kamieniczek postawiono betonowe konstrukcje, dziś brudne i odrapane. Zycie ‘elity’ przeniosło się do nowej części miasta, pełnej wysokich apartamentowców, drogich butików, restauracji i szerokich… dziurawych chodników. Stare miasto zdominowali zaś drobni sprzedawcy i żebracy.

Unfortunately, this is no longer Cochabamba. Beautiful villas were replaced by kitch skyscrapers, colonial town houses by concrete structures, today dirty and shabby. The  ‘elite’  of the sociality have moved to a new part of the city, full of tall apartment buildings, expensive boutiques, restaurants, and wide… potholed sidewalks. Old Town became dominated by small businesses, vendors and beggars.

~

Mam wielka nadzieje, ze Cochabambinos przypomną sobie czasy świetności swojego miasta, ratując od zapomnienia historię nie tylko tę pre-Kolumbijską, ale również kolonialną. Wówczas, odnowione zabytkiCochabamby mogłyby z powodzeniem konkurować z piękną architektura Sucre, a miasto dzięki swojemu zapierającemu dech w piersiach położeniu, mogłoby stać się odpowiednikiem ekwadorskiego Quito – geograficznego i kulturalnego pępka świata.

Świat idzie z postępem, ale nie można tylko burzyć stare i budować nowe – należy przede wszystkim odbudowywać to, co piękne i  wartościowe.

I hope that Cochabambinos will recall the past splendour of their city, rescuing from oblivion not only the pre – Colombian history, but also colonial times. The restored monuments of Cochabamba could successfully compete with the beautiful architecture of Sucre, and the whole city, thanks to its breathtaking location, could become the Bolivian equivalent of Ecuadorian Quito – geographical and cultural navel of the world.

Life goes on, world is progressing, but we can’t just tear down the old and build new – we should first of all take care of what is beautiful and valuable.  No need to be afraid of change, but only for the better.

More about Cochabamba —> click.