The Oldest Man in the World *** Najstarszy czlowiek swiata

Czy wiedzieliscie, że najstarszy człowiek na świecie mieszka w Boliwii? Ja dowiedzialam sie o tym dzisiaj, z przypadkowo napotkanej informacji w boliwijskim dzienniku ‘El Deber’.

Dziennik podaje, iz Carmelo Flores Laura, z pochodzenia Aymara, ma 123 lata i według Rejestru Cywilnego, jego dokumenty są ważne. Niesamowite, prawda?

sr65[1]

Fot: ‘El Deber’ AFP: Carmelo Flores zostanie uznany za żywe dziedzictwo narodowe.

 Tak naprawde, wiedząc z autopsji jak chaotyczne są urzędy publiczne w Boliwii, sama podchodze do tej sensacyjnej wiadomosci z rezerwa. Jezeli jednak okazalaby sie prawdziwa, señor Flores bylby najdłużej żyjącą osobą w historii (tej udokumentowanej).

Carmelo Flores żyje w Andyjskiej wsi Frasquía, około 150 km od La Paz, w lepiance. Od trzech lat ma energię elektryczną i latryne, ale  jak sam przyznaje, nie jest przyzwyczajony do korzystania z nowoczesnych wynalazkow.

Caly czas chodzi po gorach, bez pomocy laski, pije wodę z gorskich strumieni i zuje liscie koki! Jaki jest jego sekret długowieczności? Gazeta cytuje:

“Chodzę tak po prostu sam, ze zwierzetami (po gorach). Nigdy nie jadlem makaronu czy ryżu, tylko zboza (lub quinoa/przyp.aut.), ziemniaki i fasole, ktore uprawialem; ale teraz jem wszystko”.

Czasami señor Flores cierpi na bóle głowy i brzucha, zwłaszcza po zjedzeniu makaronu. Pamięta, iz korzystal z porady lekarza tylko w młodości.

Ta historia z cala pewnoscia zmobilizuje mnie do dluzszych spacerow (jezeli tylko nadazy sie taka okazja to w gorach), jedzenia quinoa oraz picia duzej ilosci wody (niekoniecznie ze strumyka), w postaci herbatki z lisci koki ).

Zrodlo: ‘El Deber’

 ***

Did you know that the oldest man in the world lives in Bolivia? I didn’t, until today when I read that news in Bolivian newspaper ‘El Deber’.

Carmelo Flores Laura, of Aymara origin, is 123 years old and according to Bolivian Civil Registry, his documents are valid. Wow, amazing, isn’t it?

viejo2[1]Foto: ‘El Deber’ (Internet)

To be honest, knowing how disorganized are Bolivian public offices, I wouldn’t get too excited about that news, but if it’s true, Señor Flores would be the longest living person that was ever registered in the history.

Carmelo Flores lives in a village Frasquía in the Andes, about 150 km from La Paz, in a mud hut. He has had an electricity and latrine since 3 years, but he is not accustomed to use it.

He still walks in a mountains without a stick, drinks water from the streams and chews coca leaves! What is his secret of longevity? The newspaper quotes:

“I walk just like that, alone with the animals (up the hill). I had never ate noodles or rice, only cereals (as quinoa/aut.), potato and beans, that I cultivated; but now I eat everything’.

Sometimes señor Flores has a headache and stomachache, especially after eating pasta, but he remembers going to a doctor only in his youth.

This story for sure will mobilize me to go on longer walks (in the mountains, if only possible), eat more quinoa and drink more water (not necessarily from a stream) and coca tea:)

Source: ‘El Deber’.

Aymara People *** Mieszkancy La Paz

Slyszalam niejednokrotnie, mieszkajac w Cochabambie, ze Indianie Aymara sa zimni i nieprzyjazni (w odroznieniu od Keczua), ale po wizycie w La Paz zupelnie sie z tym przekonaniem nie zgadzam. Na swojej drodze spotkalismy mnostwo rdzennych mieszkancow Polnocy, ktorzy wydali sie nam bardzo przystepni. Ciekawostka jest to, ze znaczna czesc mieszkancow La Paz pochodzi z innych czesci Boliwii i naprawde trudno jest rozroznic mezczyzne z ludu ‘Aymara‘ od ‘Keczua‘. Z kobietami jest latwiej, kiedy nosza one swoje tradycyjne stroje, ktore w wypadku mieszkanek La Paz stanowia dlugie grube pollery, chusty i slynne czarne meloniki.

_MG_2528

Inna sprawa sa natomiast bezdomni na ulicach stolicy, ktorych ogromna liczba przyczynia sie do poczucia ogolngo pesymizmu, unoszacego sie nad tym wielkim miastem. Pochodza oni czesto z okolic Potosi, co mozna stwierdzic po typowych dla tych regionow ubran. Poza tym, w samym La Paz im wyzej tym zimniej, a zycie staje sie biedniejsze i ciezsze, co moglismy stwierdzic podczas naszej wyprawy po ‘miradorach’. Tutaj sprawdza sie wiec powiedzenie ‘biednemu zawsze pod gorke’ (i wiatr w oczy)

_MG_2589

Jednak mimo calego tego zimna, wysokosci, trudnosci w oddychaniu – zycie kreci sie tutaj dalej, a ludzie, choc ubodzy (wedlug naszych Europejskich standardow), znajduja czas na smiech, przyjazne slowo czy zabawe z dziecmi, co moglismy obserwowac w Sobote Wielkanocna na Plaza Mayor, przy kosciele Sw. Franciszka, czy w jednym z podmiejskich parkow. Niezwykle kolorowy spektakl ludzkiej roznorodnosci!

_MG_2519

_MG_2872

Na uwage zasluguje niezwykla pracowitosc rodowitych Boliwijczykow, ktorzy by zarobic na kawalek chleba paraja sie wieloma mniejszymi pracami – od sprzedawcy galaretek do pucybuta. Powinnismy wziac z nich przyklad – ‘zadna praca przeciez nie hanbi’ (choc nie kazda przynosi satysfakcje).

_MG_2827

Ci, ktorzy o tym zapomnieli, zwykle staczaja sie na margines spoleczny, uciekajac przed rzeczywistoscia w alkoholizm i narkotyki – tak zwani ‘cleferos (‘clefa‘- klej).

***

I heard many times, while living in Cochabamba, that the Aymara people are cold and unfriendly, but after a visit to La Paz I must totally disagree with that conviction. On our way we met a lot of indigenous people of the North, who were kind and very approachable. Interestingly, the large part of the inhabitants of La Paz came from other parts of Bolivia and it’s really difficult to distinguish between a man of ‘Aymara’ origin and ‘Quechua’. With women is easier if they wear their traditional polleras – in La Paz they wear long tick skirts, scarfs and black bowler hats.

_MG_2671

There are unfortunately many homeless people on the streets of the capital city that often come from Potosi district – you can say that looking at typical clothes they wear (the most beautiful and elaborate in the same time!). Besides, the city has it’s own hierarchy – the higher the colder and life becomes poorer and heavier, as we could see during our trips. In here the popular Polish saying: ‘Poor have always up the hill and wind into eyes’ really makes sense …

_MG_2663

However, despite all this cold, high altitude, difficulty in breathing – life goes on and people, although poor (according to our European standards), finds time to laugh, to say a friendly word or have fun with the kids, which we could observe during an Easter Saturday at the Plaza Mayor, the square of St. Francis church and in one of the suburban parks. Amazing spectacle of human diversity!

_MG_2816

It is worthy to mention an extraordinary diligence of native Bolivians who ‘earn their bread’  by doing many small and smaller jobs – from selling jellos and ice-creams to shoe shining. We should take them as and example – no job is too humble (although not every brings satisfaction).

_MG_2666

Those who forgot about this virtue, usually start drinking and taking drugs. Here they are called ‘cleferos‘ from ‘clefa” that means glue.

Now, I am not a street photographer (too shy and scared) but my fearless Freddy is – just have a look at some of his beautiful pictures!