‘El Pueblito’ de Samaipata

Po dwóch i pól roku wyprowadziliśmy się z Santa Cruz de la Sierra. Pożegnanie z tropikalną stolicą Boliwii było trudne, ale zimne surazos i zapowiedz niebieskiego nieba Cochabamby, niezamierzenie ułatwiły nam migrację. Tym razem, postanowiliśmy pojechać tzw. ‘starą drogą do Cochabamby’ (el camino antiguo a Cochabamba), przestając na chwile w Samaipacie. Niestety, i tam sięgają zimne wiatry z argentyńskiej pampy, wiec nasz przystanek był jedynie jednodniowy, ale tez niezwykle emocjonujący (dzięki naszym znajomym) i magiczny (za sprawą naszego hotelu).

After two and a half years we moved out of Santa Cruz de la Sierra. Saying goodbye to Bolivia’s tropical capital has been difficult, but cold surazos and the blue sky waiting for us in Cochabamba, unintentionally helped in our migration. This time we decided to go by the ‘old road to Cochabamba’ (El Camino antiguo a Cochabamba), stopping for a moment in Samaipata. Unfortunately, the cold winds from the Argentine pampas blew there too, so our stop was only one day long, but also extremely exciting (thanks to our friends) and magical (thanks to our hotel).

Samaipata

Hotel Resort El Pueblito to atrakcja turystyczna sama w sobie. Wioska stworzona rękoma artystów plastyków, ogrodników i natury. Uroku całości dodają przemiłe zwierzaki, których nie sposób nie wygłaskać – dwa koty, dwa psy oraz… ozdobne koguty, gołębie, pawie i kolorowe papugi, z których jedna przywita was swojsko brzmiącym: Hola? Hola?

Hotel Resort El Pueblito is a tourist attraction itself. The tiny village created with the hands of artists, gardeners and nature. The delightful animals that can not be not petted added to the charm of the place – two cats, two dogs and … some decorative roosters, pigeons, peacocks and colorful parrots, one of which welcomed us with familiar sounding: Hola? Hola?

Samaipata

Droga do El Pueblito nie jest usłana różami – czterogwiazdkowy hotel położony jest bowiem w górach Samaipaty, a wiedzie do niego wyboista droga. Dostać się tu nie jest jednak trudno – taksówka (dla dwóch osób) z centrum wioski kosztuje 15 bs, a spacer zabierze nam tylko okolo 20 minut (problem możemy miec natomiast w nocy). Na górze możemy delektować się przepiękną panoramą Samaipaty oraz… odwiedzić winnicę Uvairenda Bodega & Viñedos, która położona jest po sąsiedzku, za płotem:) Uwierzcie mi, nawet pochmurne niebo i zimny wiatr nie są w stanie przesłonić piękna tego miejsca, ale i nietrudno jest sobie wyobrazić, jak niesamowicie musi ono wyglądać w ciepły słoneczny dzień, z niebieskim niebem nad horyzontem… Jakby nie było, mamy zimę w Boliwii, ale najstarsi górale nie pamiętają tak długo otrzymujących się chłodów i deszczy. Nasze szczęście!

The Road to El Pueblito is not ‘a bed of roses’ – four star hotel is located in the mountains of Samaipata and you need to be prepared for a short but bumpy ride. Getting there is not difficult – a cab (for two people) from the centre of village costs 15 bs. or you can take a 20 min. walk (there could be a problem though, at night). At the top, you can enjoy a beautiful panorama of Samaipata and … visit the winery Uvairenda Bodega & Viñedos, which is located next door, on the other side of the fence :) Believe me, even cloudy skies and cold wind are not able to overshadow the beauty of the place, but it is not difficult to imagine how amazing it must look on a warm sunny day, with blue sky on the horizon … Surely, we have winter in Bolivia now, but the oldest people do not remember such long cold and rainy weather. Lucky us!

Samaipata

W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że ten blog nie jest sponsorowany. Za pokój zapłaciliśmy pełna cenę (620 bs. za noc ze śniadaniem), nie dostaliśmy też specjalnego traktowania. Ja po prostu nie mogłam powstrzymać się od pstrykania zdjęć, które i tak oddają tylko cześć uroku ‘El Pueblito’.  Rezerwacja jest prosta a obsługa klienta, co trzeba podkreślić, przemiła.  Jezeli jednak ktoś podróżuje o bardziej skromnym budżecie, wciąż możne odwiedzić ‘El Pueblito’, płacąc 10 bs. za wstęp (5 bs. za dzieci), a na miejscu zjeść obiad, wypić kawę, popływać w basenie (o ile pogoda pozwoli), wygłaskać zwierzaki, pogadać z papugą, a w drodze powrotnej odwiedzić winiarnię i skosztować wina z Samaipaty. Naprawdę warto!

At this point I’d like to underline that this blog post is not sponsored.  We paid a full price for the room (620 bs. per night with breakfast) and did not get special treatment. I just could not restrain myself from snapping photos that reflect only part of the charm of ‘El Pueblito’. Booking is simple and customer service, which I must emphasize, is excellent. However, if you travel on modest budget, you can still visit ‘El Pueblito’, paying 10 bs. entrance fee (5 bs. for children) and enjoy your lunch there, drink a cup of coffee, go for a swim in the pool (if weather permits), pet animals, talk to the parrot, and visit winery and taste wines from Samaipata on the way back to the village. It’s really worth it!Samaipata

Będąc w Samaipacie warto jest również zajrzeć do baru ‘La Boheme‘, okrzykniętego niedawno w lokalnej prasie jako ‘piekło’ i ‘siedlisko zła’ (swoją drogą, niezła reklama;), gdzie nie tylko wypijemy pyszne drinki (do 7pm 2 w cenie 1), ale również pogadamy z miłym barmanem rodem z Australii, który jest w trakcie nauki języka polskiego. Przywitani zostaniemy także przez wielkie żywe maskotki – czarnego jak smola labradora Charliego i rudą jak ogień Ginger (stad może skojarzenie mieszkanców z piekłem?). Nic tylko głaskać:)

If you are staying in Samaipata, you may also visit the bar ‘La Boheme’, hailed recently at a local press as ‘hell’ and ‘den of evil’ (not a bad advertising, isn’t it;), where you can not only have some delicious drinks (until 7pm. 2 for the price of 1), but also chat with a nice bartender/owner from Australia. You will be also greeted there by cute living mascots – the pitch-black labrador Charlie and red-haired Ginger (maybe hence the association with hell?). And you can pet them away – they love it!

Samaipata

A co robić w Samaipacie oprócz degustacji alkoholi i głaskania zwierzaków? Przy dobrej pogodzie opcji jest bardzo wiele! Zajrzyjcie tu —> klik. Zapewniam, nudzić się nie będziecie! Ja sama musze jeszcze wrócić do Samaipaty by zobaczyć jakieś 90 % jej okolicznych atrakcji turystycznych. Na szczęście, Samaipata nie zając, nie ucieknie, a jak kiedyś wyremontują jedyna drogę do niej prowadzącą, to sama podroż będzie jeszcze wiekszą przyjemnością.

And what to do in Samaipata other than tasting spirits and playing with animals? When the weather is good there are countless options! Take a look here —> click. I assure, you will not be bored! I myself still have to go back to Samaipata to see about 90% of its nearby tourists attractions. Fortunately, Samaipata is not a hare,  it won’t escape (another Polish proverb), and if, one day, the only road to Samaipata will be renovated, the trip alone will be even bigger pleasure that it is now.

Pozostajac przy drogach… c.d.n./ Speaking of roads … to be continued….

Jaguars’ Paradise of San Miguelito *** ‘Nick’s Adventures’ na ratunek wielkim kotom

Centrum Hodowli Bydła San Miguelito znajduje się zaledwie 180 km od Santa Cruz de la Sierra (lub 3 godziny jazdy samochodem) i jest domem dla…jaguarów. Dlaczego? – ziemia w tej tropikalnej części Boliwii, która nie tak dawno pokryta była lasem, została niemal całkowicie wykarczowana pod uprawę soi. Ranczo San Migelito, jako jedyne w tym regionie posiadające pozostałości pierwotnego lasu, przyciąga wszelkiego rodzaju dzikie zwierzęta, które szukają tu schronienia.

Gospodarstwo posiada w swoim obrębie suchy las Chiquitano, podmokle Pampas oraz wilgotny górski las, będące domem dla niezwykle zróżnicowanej fauny. Oprócz jaguarów, tereny te zamieszkuje 5 różnych gatunków dużych kotów tj.: puma, ocelot, kot Geoffreya, jaguarundi i margay. Występują tam również inne unikalne dzikie zwierzęta, mi.in. nizinne tapiry, mrówkojady olbrzymie, pancerniki, kajmany, pekari, jelenie i wiele innych. Zróżnicowany ekosystem jest i siedliskiem dla ponad 150 gatunków ptaków.

The Cattle Farm of San Miguelito is located just 180 km from Santa Cruz de la Sierra (or 3 hours’ drive) and hosts the highest densities of…Jaguars found anywhere on the planet. How come? – the land in this tropical part of Bolivia which used to be covered by a dense forest was almost completely cleared for soya fields and the ranch of San Miguelito, as the only property in this region having some of the natural forest remaining, attracts all kinds of wild animals seeking refuge.

These properties consist of Chiquitano dry forest, Pampas wetlands and humid mountainous forest and host a wide array of wildlife. Apart of Jaguars there are other five species of big cats to be seen: Puma, Ocelot, Geoffrey’s cat, Jaguarundi and Margay. Other threatened and unique wild animals include: Lowland Tapirs, Giant Anteaters, Giant Armadillos, Caimans Anacondas, Monkeys, White lipped Peccaries, Brocket Deers and much more. This diverse habitat is a birders heaven too, with over 150 species of birds being recorded.

IMG_2143-001

Niestety, ten mały raj okazuje się być także śmiertelna pułapka, zwłaszcza dla wielkich kotów. Chociaż gospodarstwo San Miguelito nie zezwala na polowania, jaguary i pumy giną z rak ranczerów, ponieważ są one postrzegane jako zagrożenie dla bydła.

Unfortunately, this little paradise turns out to be also a deadly trap especially for Big Cats. Although this farm has a ‘no hunting policy’, many Jaguars and Pumas are killed because they are seen as a threat to the cattle.

boliviainmyeyes

Problem jest jednak bardziej złożony i nie ogranicza się tylko do Boliwii, ale całej Ameryki Łacińskiej. Od czasu do czasu słyszę o zabiciu jaguara w okolicach Santa Cruz – w ostatnim miesiącu w pobliskim Warnes. Ludzie mówili, ze zabili zwierzę w samoobronie, ale czy musieli oni publikować swoje uśmiechnięte ‘selfies’ z jego ciałem na Facebooku? Prawdę mówiąc, bardziej mi to przypomniało polowanie dla przyjemności niż z konieczności. Ludzie nie zdaja sobie sprawy, iż jaguary są klasyfikowane jako bliskie zagrożenia wyginięciem. W samej Boliwii nadal można znaleźć je w względnie dużej liczbie, ale sytuacja szybko ulega zmianie. W sąsiedzkiej Argentynie, populacja jaguara spadla do zaledwie 200 osobników i istnieje zagrożenie, ze następne pokolenia będą mogły zobaczyć to zwierzę tylko w zoo. Jaguary w ostatnim stuleciu straciły 40 procent swojego zakresu geograficznego i są obecnie uznane za gatunek wymarły w Urugwaju oraz Salwadorze. Do tej listy mogą wkrótce dołączyć Stany Zjednoczone, Kostaryka, Panama i Nikaragua.

This is not only a problem of San Miguelito – but Latin America wide. From time to time I can hear of a Jaguar being killed in the area of Santa Cruz de la Sierra – last month in nearby Warnes. People say they killed it to protect themselves but did they really have to post pictures of their smiley selfies over the body of a dead animal on Facebook? That reminds more of trophy hunting than a self-defense killing. People are not aware that Jaguars are classified as near threatened animals. In Bolivia Jaguars can still be found in relative healthy numbers however this is rapidly changing. In Argentina the Jaguar has gone from being common species to a population of less than 200 and one that is severely unlikely to survive the next generations. Jaguars have lost 40 percent of their geographical range and are now extinct in Uruguay, El Salvador and likely to join the extinction list in United States, Costa Rica, Panama and Nicaragura.

006-001

Czy istnieje wiec ratunek dla tych majestatycznych kotów? Czy jaguary i ranczerzy moga spokojnie koegzystowac? Jednym ze sposobów ochrony przyrody na obszarach zaludnionych jest zrównoważona i kontrolowana EKO – TURYSTYKA, która została wprowadzona do San Miguelito przez Nicolasa Mcphee – współwłaściciela i przewodnika biura podroży ‘Nick’s Adventures Bolivia’. Firma Nicka, z siedziba w Santa Cruz de la Sierra, organizuje wycieczki do San Miguelito, tym samym przyczyniając się do zmniejszenia strat spowodowanych przez jaguary/złodziei bydła.

So, how can we rescue the big cats? Can jaguars and cattle farmers co-egsist peacefully? One of the ways of protecting wildlife in populated areas is sustainable and controlled eco-tourism brought to San Miguelito Cattle Station by Nicholas Mcphee – co-owner and tour operator of Nick’s Adventures Bolivia. His travel agency located in Santa Cruz de la Sierra organizes tours to this facility, helping to alleviate the damage caused by jaguar/livestock depredation.

171-001

Jak działa eko-turystyka? Nick oddaje duża cześć własnych dochodów z każdej wycieczki na pokrycie szkód spowodowanych przez wielkie koty oraz wspierając jedynego hodowcę w regionie, który zostawił naturalny las na swoim terenie, w zwiększeniu liczebności zwierząt łownych.

A liczby mówią same za siebie: na sześciu okolicznych ranczach straty wynoszą od 60-100 sztuk rocznie, choć jak uważa Nick, większość z nich nie pada ofiarami drapieżników, a złodziei bydła. Gospodarstwo San Miguelito straciło w tym roku 3 krowy. W tym samym czasie zabito tam 1 samice jaguara w ciąży, 1 pume i 1 ocelota. Szacuje się również, iż inne 3 duże koty zostały postrzelone i ranne. Na sasiednich farmach w tym roku zabito co najmniej 2 jaguary. Zazwyczaj rocznie ginie w okolicy San Miguelito od 2-5 jaguarów.

How does eco- tourism work? Nick donates large percentage of his own profit from every tour to the cattle ranch to cover the damages caused by big cats and to support the only farmer in the region who has left the natural forest in increasing the prey abundance.

And numbers speak for themselves: across 6 ranches in the area they lose around 60-100 cattle per year to Jaguar/Puma predation, although Nick believes, a lot of these are not from cats but rather theft. On San Miguelito Ranch they have lost 3 cows this year so far. This year across the ranches, they have killed 1 pregnant jaguar, 1 puma and 1 ocelot. It’s also estimated that 3 big cats were shot and wounded. On the neighboring ranches they have killed at least 2 jaguars this year. Generally around 2-5 jaguars are killed per year. Nick adds that ‘situation in Beni (Northern Bolivia) is far worse, with up to 10 jaguars killed every year per Ranch.

San Miguelito Jaguars

Jedna sztuka zabitego bydła kosztuje około 250 $ – więcej pokrytych strat to mniej zabitych jaguarów i pum (przynajmniej na ranchu San Miguelito). Turyści, którzy decydują się na dana wycieczkę, mogą podziwiać faunę i florę południowoamerykańska w całej swojej krasie, jednocześnie wspierając słuszna sprawę. Nick dodaje, ze sytuacja w Beni (na północy Boliwii) jest o wiele powazniejsza, bowiem zabijanych jest tam okolo 10 jaguarow rocznie.

‘Na poczatek Boliwia musi utworzyc obowiazkowy rejestr zabitych jaguarów uwzgledniający ich pleć, wagę, stan zębów, wielkość, wszelkie informacje o zmianach fizycznych, deformacjach oraz powod zabicia zwierzecia. Dopiero, gdy rząd oraz stowazyszenia ochrony zwierzat beda mialy pelne pojecie o skali smiertelnosci jaguarów, zaczną one realizowac plan ochrony tych zwierzat przed lokalnym i calkowitym wyginieciem.’

One killed cattle costs its owner about 250$ so every penny counts. More loses covered, less jaguars and pumas killed (at least in San Miguelito Ranch). The math is simple. The tourists who decide to go on that particular tour get to see wild South American fauna and flora, in the same time supporting the great cause.

‘In the very least Bolivia needs a mandatory register of jaguars killed, i.e.: male/ female, weight, condition of teeth, size, physical abnormalities, pregnancy and reason it was shot. If this is done in the very least conservation and government agencies will have an idea of Jaguar mortalities and begin to implement plans to save them from local and permanent extinction’, says Nick.

045-001

Hodowla zwierzat ubojowych kompatybilna z ochrona srodowiska naturalnego wokol pierwszych prywatnych rezerw Boliwii w San Miguelito od lat wspierana jest przez Wildlife Conserwation Society (WCS). W 2002 roku, WCS rozpoczela systematyczne badania za pomoca ukrytych kamer w Parku Narodowym Kaa – Iya – najwiekszym chronionym suchym tropikalnym lesie na swiecie oraz w San Miguelito. Wyniki badan byly oszalamiajace. Oszacowano, ze w samym parku zyje 1000 jaguarow, stanowiac tym samym najwieksza chroniona populacje jaguarow na swiecie. Ponadto, tylko na terenie San Miguelito, otoczonym krajobrazem rolniczym, znajduje sie 6 jaguarow i 7 pum! Jak juz wspomnialam wczesniej, obszar ten jest rowniez pierwszym w Ameryce Lacinskiej, gdzie potwierdzono obecnosc 6 roznych gatunkow dzikich kotow!

Wildlife compatible ranching around Bolivia’s first private reserves at San Miguelito for years has been supported by Wildlife Conservation Society (WCS). In 2002 WCS initiated systematic camera trap surveys in Kaa -Iya National Park, the largest protected tropical dry forest in the world and San Miguelito Private Reserve. The results were outstanding. Park’s estimated 1000 jaguars represent the single largest protected jaguar population anywhere. In addition, the small protected area of San Miguelito, located between the agricultural landscapes, consists of 6 jaguars and 7 pumas! As I mentioned before, this site is also the first in Latin America to confirm the presence of 6 wild cat species!

M2E57L189-190R385B305

Nick takze ustawia ukryte kamery w roznych strategicznych czesciach rancza, w ten sposob uzyskujac informacje na temat sciezek poszczegolnych jaguarow, gestosci ich wystepowania oraz obfitosci zwierzyny lownej. Podczas wycieczki turysci pomagaja mu w sprawdzaniu kamer, w montowniu nowych urzadzen, jak rowniez wykonuja oni odlewy gipsowe sladow wielkich kotow oraz szukaja padliny, by sprawdzic, jaka zwierzyna padla lupem drapieznikow.

Nick has also set up camera traps around strategic parts of ranches to obtain information about jaguar routes, densities and prey abundance. While on tour, tourists help him out by checking the camera traps and setting up new ones as well as making plaster molds of jaguar tracks and looking for scat to check what prey was eaten up by big cats.

083-001

Pewnie zastanawiasz sie, czy nalezy sie bac spotkania z jaguarem? Moge Cie pocieszyc – jaguary prawdopodobnie bardziej obawialyby sie spotkania z Toba! W przeciwienstwie do ludzi, wielkie koty zabijaja z koniecznosci, nie dla zabawy. Zreszta, wokol maja sporo smaczniejszych kaskow do wyboru;)

Should you be scared of jaguar encounter? Don’t worry, the jaguar would probably be more scared of you! Unlike people, the big cats kill to eat, not for fun. And at San Miguelito they have much more tasty alternatives to choose from;)

Wiecej na temat projektu Nick’s Adventures Bolivia/ To learn more about Nick’s Adventures Bolivia Jaguar Conservation Tour, visit: : www.nicksadventuresblivia.com i http://www.nicksadventuresbolivia.com/san-miguelito-jaoguar-conservation-tour/ (podane strony dostepne sa jedynie w jezyku angielskim).

Aby dowiedziec sie wiecej na temat ochrony jaguarow w Boliwii odwiedz/ To find out more about jaguar conserwation in Bolivia, visit:: www.wcs.org, www.news.mongabay.com.

Pdf: http://www.wildexplorations.com/jaguar & http://geog.ufl.edu  (ukryte kamery – pułapki w ochronie zwierząt).

Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Nickolasa Mcphee/ All photographs cortuesy of Nickolas McPhee.

facebookcoverjaguarscoexist-002

Lomas de Arena II – Terribly Beautiful Place *** O strasznie pięknym miejscu

Czego chcieć więcej? Piękną pogoda, bezchmurne niebo, ciepły biały piasek pod stopami. Dużo piasku. A pośród niego szafirowe i szmaragdowe laguny oraz wiecznie zielone oazy, z tropikalną dziką roślinnością…

What to want more? Beautiful weather, clear skies, warm white sand under your feet. A lot of sand. And among it the sapphire and emerald lagoons and evergreen oases, full of wild tropical vegetation …

Lomas de Arena

Lomas de Arena

Przyznaje, kupę piachu w moim życiu widziałam, ale takiej zjawiskowej jeszcze nigdy! Niezmierzona Sahara w Maroku, czy wydmy schodzące do morza w Łebie nie umywają się bowiem do piękna Lomas de Arena, położonych zaledwie kilka kilometrów od Santa Cruz de la Sierra.

Piaszczyste wydmy w samym środku dżungli? W Boliwii wszystko jest możliwe (tylko morza brak)!

Parque Regional Lomas de Arena pisałam kilka miesięcy temu, po naszej pierwszej i nieudanej wyprawie do tego cudu natury (o czym możecie przeczytać tu —-> klik). Tym razem tez łatwo nie było, tak się bowiem składa, ze droga do raju wiedzie przez piekło. Rozkopki aż do samego więzienia Palmasola oraz kałuże, i malownicza rzeczka, urozmaicają trasę przejazdu.

I must say, I’ve seen some sand in my life –  boundless Sahara Desert in Morocco, or massive sand dunes meeting the sea in Leba, but they can’t compete with the beauty of Lomas de Arena, located just few kilometers from Santa Cruz de la Sierra.

Sand dunes in the middle of the jungle? In Bolivia everything is possible!

I wrote about Parque Regional de Lomas de Arena few months ago, after our first and unsuccessful expedition to this miracle of nature (you may read about it here —-> click). This time it wasn’t easy either – it happens that the road to heaven passes through hell. First the ‘unfinished’ road to Palmasola prison, later puddles and river crossing our path.

Lomas de Arena

Napotkaliśmy tez kilka bezdomnych psów, krów oraz … kilkoro dziwnych ludzi. Z tego wszystkiego postanowiliśmy już zawracać, kiedy mijający nas biały samochód, dodał nam odwagi do dalszej przeprawy. Udało się! Ze zdumieniem obserwowaliśmy wielka ścianę piasku, która znikąd wyrosła przed nami. Zanotowaliśmy tez bliskość hotelu ‘Las Lomas’ oraz innych turystów.

We did encounter a few stray dogs too, some cows and … weird people. We almost decided to turn back when the white car has passed, encouraging us to continue our trip. And we managed, looking with astonishment at the big wall of sand, which grew out of nowhere in front of us. We also noted with relief the proximity of the hotel ‘Las Lomas’ and other tourists, some flying high.

A w takim dzikim miejscu turyści to skarb, o czym przekonaliśmy się w drodze powrotnej kiedy to … nasz samochód zawisł na malej skarpie. Jedno koło zakopane, drugie w powietrzu. Nie pomógł telefon do strażnika parku, nie pomogli ludzie w hotelu (choć użyczyli nam łańcuch) ani pobliskiej restauracji (z której raz po raz odjeżdżały wielkie jeepy). Pomogli turyści, tacy jak my. Najpierw zatrzymał się malutki jeep pełen młodziutkich dziewcząt, z których jedna okazała się moja byłą studentka! Próbowali nas wyciągnąć, ale zabrakło ‘powera’. Na następny samochód czekaliśmy niemal godzinę. Nie zawiedliśmy się jednak bowiem kierowca oraz jego starszy syn wiedzieli co robić i już w pierwszej próbie wyciągnęli nasz samochód z tarapatów.

And believe me, in such a wild place, other tourist are a real treasure, as we find out on the way back when … our car hung dead on a small slope, with one wheel stuck in a mud and the other in the air. The phone call to guard of the park did not help, neither the people in the hotel (although they lent us a chain) or in a nearby restaurant. The only help came from fellow tourists. First we were encountered by a tiny jeep full of very young girls, one of whom turned out to be my ex-student! They tried to pull us, but their car lacked the ‘power’. For the next car we have waited almost an hour but we were not disappointed – the driver and his older son knew exactly what to do, and they pulled our car out of trouble on the first try. God bless them for that!

Lomas de Arena

Tak ekscytująco pięknej i zarazem strasznej wycieczki jeszcze nie mieliśmy, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze i zmęczeni acz szczęśliwi, bezpiecznie dotarliśmy do domu.

Jaki jest morał naszej przygody? Jeżeli jesteście w Santa Cruz de la Sierra, to Lomas de Arena powinny się znaleźć na waszej liście ‘must see’!

This trip was the most exciting, beautiful and terrible at the same time, but luckily everything turned out well and we arrived safely home.

What is the moral of our adventure? If you are in Santa Cruz de la Sierra, the Lomas de Arena should be on your  ‘must see’ list!

Trzeba jednak pamiętać, ze nie łatwo jest się tam dostać. Wycieczki oferuje kila biur podróży, np. Nick’s Adventures Bolivia, którego spotkaliśmy w parku, zjeżdżającego na desce po piasku z dzieciakami! Jest to opcja kosztowna, ale z cala pewnością najbezpieczniejsza. Moza tez dojechać autobusem miejskim do Palmasoli lub taksówką do bramy parku, a później iść z buta jakieś 4 kilometry. Nie polecam jednak tej alternatywy samotnym podróżnikom, bowiem na trasie zdążają się kradzieże i rozboje! Nie wspominając wałęsających się psów, krów i dziwnych ludzi. No i wreszcie, można dojechać własnym/wypożyczonym samochodem, ale jeżeli nie daj Boże cos się wam przydarzy po drodze, to zdani będziecie tylko na siebie i …  życzliwość napotkanych kierowców. Strażnicy parku wam nie pomogą, sami dysponują bowiem tylko motorami i quadami, a zwykle na służbie jest tylko jeden z nich, zajęty obsługą bramy i pobieraniem opłaty za wstęp (10 bs.).

Powodzenia! Miejsce to jest zdecydowanie warte zachodu:)

However, one should remember that it is not easy to get there. Some travel agencies, such as Nick’s Adventures Bolivia (who we met in the park, sandboarding!), offer their tours there. This option is the most expensive, but the safest. The place can also be reached by bus from the city centre to Palmasola Jail or a taxi to the gate of the park, and then one has to walk on foot for about four kilometers. But I don’t recommend this option to single travellers, as there were many thefts and robberies reported! Not to mention wandering dogs, cows and weird people. And finally, you can reach Lomas de Arena in your own/rental car, but if God forbid something happens on the way, you can rely only on yourself and … the kindness of other drivers. The park guards will not help, as they only have motorbikes and quads, and usually there is just one on duty, busy opening the gate and collecting fee for admission (10 bs.).

Good Luck! This place is definitely worth the trouble:)

Lomas de Arena

Lomas de Arena

Bolivia Safety Tips For HSP *** Bezpieczna Boliwia: poradnik dla przewrazliwionych

Jezeli jestes doswiadczonym podroznikiem – pewnie juz to wiesz, byc moze nauczyles sie na wlasnych bledach. Ale jesli jestes nowicjuszem w podrozowaniu, te porady popomoga ci uniknac niektorych nieprzyjemnych lub potencjalnie niebezpiecznych sytuacji, ktore moga sie tobie przydarzyc w czasie podrozy do Boliwii (i nie tylko!). Porady te bazuja na zdrowym rozsadku, czasem inspirowane sa historiami innych podroznikow, ale przede wszystkim opieraja sie one na moich wlasnych doswiadczeniach. Nie jestem z natury ryzykowna osoba, ale zwlaszcza teraz, bedac z dala od rodziny, musze zadbac o swoje bezpieczenstwo jeszcze bardziej. W koncu, nie chcę nikogo martwić! Trzymam sie wiec zasady : strzezonego Pan Bog strzeze!

boliviainmyeyes

  1. Podrozuj za dnia. Wiekszosc autobusow dalekobieznych kursuje w nocy, aby uniknac korkow i wysokiej temperatury. Jednak drogi w Boliwii dalekie sa od bezpiecznych, a wieku kierowcow w tym kraju prowadzi nierozwaznie, dlatego tez wiekszosc wypadkow drogowych zdarza sie wlasnie noca lub wczesnym rankiem. Niekiedy jeden kierowca musi zachowac czujnosc przez 13 godzin, a wszyscy wiemy, ze to nie jest latwe…

Kazdego roku , wedlug danych rzadowych, wypadki drogowe w Boliwii zabijaja srednio 1000 osób i rania 40000 ” ( — > Fox News Latino).

Ja osobiscie wole podrozowac w dzien, cieszac oczy wspanialymi widokami. Czasem widoki te mroza krew w zylach, ale i tak wole je widziec, bo oznacza to, ze kierowca takze zdaje sobie z nich sprawe.

  1. Podrozuj z renomowanymi przewoznikami. Oczywiscie, trudno jest wiedziec, ktore autobusy sa bezpieczniejsze, ale zwykle te drozsze sa lepsze od tych tanszych (szczegolnie pod wzgledem technicznym).
  2. Zamien kilka slow z kierowca przed i podczas podrozy – upewnij sie, ze nie prowadzi pod wplywem alkoholu! Uwiezcie mi, pijani kierowcy zdarzaja sie w Boliwii dosyc czesto. Widzialam na wlasne oczy, jak niektorzy kierowcy wycieczek na Salar de Uyuni pili piwo, podczas gdy ich poopieczni jedli obiad. Na szczescie nasz Jimmy trzymal sie od nich z daleka.

Salar de Uyuni byl swiadkiem wielu wypadkow – w ostatnim, rowerzystka zostala zabita przez kierowce jeep’a, podrozujac w jasny dzien… (kliknij — > here).

  1. Jesli mozesz – lataj. Bilety lotnicze sa znacznie drozsze niz autobusy, ale nawet nasza znajoma przyznala, ze wolalaby wydac te ekstra boliwianos, aby tylko pominac nocna 13-godzinna przeprawe z Sata Cruz do Cochabamby. Latanie w Bolwii moze byc bardzo ekscytujace (szczegolnie dla ludzi o slabych nerwach jak ja), ale ma wiecej pozytywow niz negatywow.                                                                                                          boliviainmyeyes
  2. Odwiedzajac duze miasta, trzymaj sie miejsc turystycznych lub zwiedzaj w grupie. Nie nos wszystkich rzeczy ze soba – tylko troche gotowki w kieszeni.
  3. Nie spaceruj samemu w nocy. Ciagle slyszy sie o napadach rabunkowych, nawet w centrum miasta.
  4. Wez tasowke, ale nie ufaj taksowkarzom, ktorzy sami ci sie zaofiaruja. Lepiej sam zatrzymaj taksowke na ulicy (z dala od dworca autobusowego) lub zadzwon do jednej z radiotaxi. Na szczescie Boliwia jest nadal bezpieczniejsza niz chocby Peru, ale zle rzeczy przydarzaja sie turystom takze tu. Slyszalam o kilku przypadkach porywania turystow w La Paz – glownie tych podrozujacych nocnymi autobusami z Peru.      boliviainmyeyes

Zawsze pytaj o cene przejazdu, zanim wsiadziesz do taksowki – lepiej ugodzic cene zawczasu by uniknac rozczarowania. W Boliwii istnieja dwa rodzaje taksowek – regularne taxi i TRUFI taxi. Te ostatnie kursuja na okreslonych trasach, zbierajac po drodze pasazerow – ta jak autobusy. Unikaj Trufis w nocy, szczegolnie pod dworcami, poniewaz kazdy moze sie dosiasc w dowolnym momencie.  Regularne taksowki nigdy nie zabieraja innych pasazerow i nie zatrzymuja sie w przypadkowych miejscach.

  1. Nie ufaj kazdemu w policyjnym mundurze. Kazdy moze sobie taki kupic.
  2. Nie wstydz sie pytac o droge, jezeli sie zgubisz – Boliwijczycy sa z natury bardzo pomocni i przyjacielscy. Warto jednak zapytac sie co najmniej dwa razy, aby potwierdzic, czy dane informacje sa poprawne:)
  3. Jezeli chcesz wynajac samochod upewnij sie, ze umiesz jezdzic;) Kierowcy w Boliwii sa szaleni i aby uniknac groznych sytacji nalezy miec stalowe nerwy i niezwykle umiejetnosci.                                                                                                                                                                      boliviainmyeyes
  4. Nawet nie mysl o jezdzie na rowerze w duzych miastach (chyba, ze trafisz na Dia del Peaton).
  5. Jako pieszy – miej oczy i uszy zawsze otwarte, rowniez z tylu glowy. Chodniku w miatach sa popekane, a dziury zdarzaja sie w najmniej oczekiwanych miejscach. Czerwone swiatlo dziala na kierowcow (czczegolnie taksowek i autobusow) jak plachta na byka, wiec jezeli musisz przejsc przez jezdnie, to biegiem!
  6. Jezeli juz musz spacerowac z torba, to przeloz pasek przez ramie i trzymaj ja z przodu, aby zniechecic kieszonkowcow.
  7. Nie nos bizuterii, szczegolnie zlotej. Raz widzialam kobiete z krwawiacymi uszami na bazarze w Cochabambie…
  8. Uwazaj na bezpanskie psy (choc tak na prawde, to nie one stanowia problem, a nieodpowiedzialni wlasciciele) – wiekszosc z nich jest oswojona i zyje sobie spokojnie na ulicy, ale zdarzaja sie rowniez bardziej agresywne zwierzeta zarazone wscieklizna. Unikaj wiec podejrzanych miejsc, szczegolnie na obrzezach miast oraz dziwnie zachowujacych sie psow. Warto zaopatrzyc sie w gaz pieprzowy (do kupienia w sklepie turystycznym czy wedkarskim) czy chociaz… dezodorant w aerozolu.
  9. Koniecznie wykup dobre ubezpieczenie zdrowotne. Uwiez mi – nie chcesz skonczyc w publicznym szpitalu, a te prywatne sporo kosztuja. W razie potrzeby, jedz do najlepszego – wszystkie szpitale sa drogie, ale niektore sa lepsze inne gorsze.
  10. Przed podroza wykonaj wszystkie potrzebne szczepienia oraz badaia kontrolne. Jedyna obowiazkowa szczepionka jest ta przeciw zoltej febrze, ale warto zaszczepic sie rowniez przeciw wirusowemu zoltaczce typu A i B, cholerze i tezcowi.
  11. Jezeli cierpisz na chorobe wysokosciowa – kup tabletki sorochi. Kosztuja one niewiele, a moga uratowac wycieczke. Dostepne sa w wiekszosci aptek na terenie Boliwii.
  12. Jezeli masz wrazliwy zoladek, unikaj jedzenia swiezych salatek w restauracji. W niektorych miatstach, jak np. Cochabamba, woda z kranu jest niedobra, ale miejscowi zwykle uzywaja jej do przygotowania zywnosci. Pij tylko wode butelkowana, ktora rowniez myj zeby i… nie spiewaj pod prysznicem:) A, uwazaj na chicha!
  13. Przygotuj sie na kazda pogode, od ujemnych temperatur w Uyuni, do bardzo wysokich w tropikach. Pamietaj jednak, ze nawet w goracej Santa Cruz temperatura moze spasc do 0!
  14. Wybierajac sie do dzungli w Yungas, Beni, Pando, Santa Cruz – nie zapomnij o srodku odstraszajacym owady. Sa to obszary o wysokim poziomie zagrozenia malaria i denga, nie wspominajac jak irytujace sa ugryzienia komarow!
  15. A w Andach – nie zapomnj o kremie przeciwslonecznym! Cyba ze lubisz miec czerwona twarz:)
  16. Badz ostrozny przy zapisywaniu sie na wycieczke do jaskini, kopalni, a gory. Boliwijczycy przestrzegaja innych norm bezpieczenstwa, a czasem jedyna linia ratunkowa okazuje sie reka twojego przewodnika. Zawsze dopytaj sie, co dana wyprawa obejmuje. Zadaj sobie pytanie: czy dam rade? Czy warto ryzykowac? Sluchaj swojej intuicji i nie pozwol, by inni namowili cie na cos, czego nie jestes pewien.
  17. Po przyjezdzie do Boliwii kup boliwijska karte sim. Nalepiej Entel, poniewaz ma najwiekszy zasieg. Teraz mamy w Boliwii roaming, wiec bez problemu mozna sie kontaktowac za pomoca sms-ow z rodzina i znajomymi. Zapisz rowniez te numery:

 110 – numer do policji na terenie całego kraju (Policia Boliviana)

119 – straz pozarna (bomberos)

161 – pogotowie ratunkowe

Wiecej wskazowek, jak podrozowac bezpiecznie o Boliwii znajdziesz na : https://www.gov.uk/foreign-travel-advice/bolivia. Zachecam rowniez do czytania blogow podrozniczych o Ameryce Poludniowej, ktorych spis znajdziesz w zakladce ‘Blogs I Like’.

Bezpiecznej podrozy po piekniej Boliwii!

P.S.1. Kolega Marcin zwrocil uwage na to, ze jezeli nie chcemy (lub nie mozemy) latac, to czasem warto jest na dluzszych odcinkach wynajac taksowke. Parafrazuje:

Podrozowalem ‘prawdziwa droga smierci’ na odcinku Tarija – Tupiza, taksowka za 100$  (autobus kosztowal moze 5$ od osoby). Tylko ze autobus od czasu do czasu spada 500 m w dol z pionowej sciany, wiec uwazam ze to uczciwa cena za 6 godzin podrozy, szczegolnie gdy dzieli sie taksowke z innymi.

P.S. 2. ‘Wujek’ David wspomnial, ze zawsze nalezy uwazac z napojami pochodzacymi z niewiadomego zrodla – nie tylko chicha, ale rowniez mocochinchi (kompot z suszonej brzoskwini). Uwiezcie mi, jezeli David sie rozchorowal, to kazdemu sie to moze przydarzyc! Ja dodam tylko, aby nie kupowac saltenas na ulicy, bo czasem przygotowywane sa one z ‘wczorajszego’ miesa.

***

If you are an experienced traveller – you probably know it, you might have even learnt it the hard way. But if you are new to road hardships, these safety travel tips will help you avoid some unpleasant or potentially dangerous situations that MAY happen while travelling to Bolivia (and not only!). They are based mostly on a common sense, sometimes on stories of other travellers but mostly on my own experience. I am not a risky person by nature but nowadays, being far away from my family, I need to make sure they know I am taking a good care of myself. After all, I don’t want to worry anybody! So I stick to one rule:  better safe than sorry!

  1. Travel by day. Most busses leave in the evening to avoid traffic and hot temperatures. However, Bolivia’s roads are far from being safe and some drivers in this country are irresponsible and unpredictable, therefore the most road accidents  happen at night or early in the morning. Some long – distance busses have only one driver that needs to stay alert for 13 hours. And we all know, that is not easy…

Every year, according to government figures, road accidents in Bolivia kill an average of 1,000 people and injure 40,000′ (—> Fox News Latino)

I prefer to travel during the day, enjoying wonderful views. Sometimes the scenery freezes blood in my veins, but I do prefer to see it. And that means that driver can sees it too. Besides,  being stuck in road blockades during the day is much better than at night…                                             IMG_4492

  1. Travel with reputable companies. Of course, it’s hard to know which bus/travel company is safer than other but usually the more expensive the better and vice versa.
  2. Talk to the driver before and during the trip – make sure he is not drunk! And believe me, that happens often here. I saw with my own eyes some of the drivers in Salar de Uyuni drinking beer together, while their ‘proteges’ were eating the lunch. Thankfully, our Jimmy stayed away from them.

There’s been many accidents on Salar – in the last one, the cyclist was killed by a jeep in a bright daylight… (click—> here)

4. If you can afford it – fly. Plane tickets are much more expensive than busses, but even our friend admitted that she would spare these extra bolivianos to omit the horrible, 13-hours night bus ride from Santa Cruz to Cochabamba. Flying in Bolivia may be adventurous as well, but it has more positives than negatives.

5. When visiting some big city – keep to tourist places or walk in groups. Don’t carry all you belongings with you – leave them locked in a hostel taking only little cash.

6. Don’t walk alone at night. There are lots of cases of armed robberies, even in the city centre.

7. Take a taxi, but don’t trust the taxi drivers who ask you if you need one. Call the taxi company or stop the taxi on the street (away from bus stations). Thankfully, Bolivia is still much safer to travel than neighbour Peru or even Brasil, according to statistic, but it doesn’t mean bad things don’t happen here. There were many cases of tourists kidnapping in La Paz area – mostly those returning from Peru on night buses. Always ask for a price before getting in to the taxi – in Bolivia taxis don’t have meters so it’s better to agree the price and avoid disappointment. There are 2 kinds of taxis in Bolivia – regular one and TRUFI TAXIS. The latter serve certain routes  and are shared therefore cost a little. Avoid taking these while travelling at night from the bus station or airport, as anybody can get in at any time. Regular (safe) taxis never pick up other passengers and don’t stop in random places.

8. Don’t always trust a person in a police uniform. Anybody can buy one.

9. Don’t be shy to ask for directions if you get lost – Bolivian people are very helpful and friendly. However, ask at least twice to confirm if given information is correct.

10. If you want to rent a car – make sure you know how to drive. It is crazy here and to avoid accidents you need serious driving skills (and nerves of steel;)

boliviainmyeyes

11. Don’t even think about cycling in big cities (unless you will be lucky to enjoy Dia del Peaton).

boliviainmyeyes

12. As for pedestrians – keep your eyes open and set on the ground, and stay alert all the time. There are cracks and hols in the pavements in the most unexpected places and red light for some drivers means – go (just like a read cloth for a bull;) So, if you need to cross the street – run for your life!

13. Wear the shoulder strap of your bag across your chest to avoid  purse-snatchers.

14. Don’t wear golden/silver jewelry. Once I saw a woman with bleeding ears in mercado in Cochabamba…

15. Beware of stray dogs – most of them are tame and live peacefully beside people on the streets but some are aggressive and infected with rabies. Avoid dodgy places, strange behaving animals and get yourself a pepper spray or… deodorant in spray.

16. Make sure you got a good health insurance before coming to Bolivia. Believe me – you don’t want to end up in a public hospital and private ones cost dearly. Go to the best one – they are all expensive but some are nicer than the others.

17. Get your vaccinations and all checkups done at home, before you travel. Bolivian law currently requires you to show proof of a yellow fever vaccination upon arrival. You should also consider getting vaccinated against Hepatitis A, cholera and tetanus before you travel.

18. Buy sorochi pills for an altitude sickness – they cost a little and could save your trip. Available in most Bolivian pharmacies.

19. If you have sensitive stomach – avoid eating fresh salads in restaurants. In some cities like Cochabamba, tap water is bad, but locals usually use it to prepare food. Just in case, drink always bottled water, wash your teeth in it and … don’t sing in the shower;) And.. be careful with chicha!

20. Be prepared for every kind of weather – from minus temperatures in Uyuni to 40-ties in tropical parts. But remember, that even in hot Santa Cruz temperature can fall to 0!

21. Going to the jungle of Yungas, Beni, Pando and Santa Cruz – take insect repellent with you! At certain times of the year this areas present a high risk of malaria and dengue, not to mention how annoying these mosquito bites are!

22. In Andes, don’t forget about sun cream! Unless, you like having red face:)

23. Be cautious when signing up for a trip to the cave or old mine or even in the mountains. Bolivians have usually different safety standards and sometimes the only safety rope you get is your guide’s hand. Always ask what the activity will involve you to do. Also ask yourself – can I do it? Is it worth it to take a risk? Listen to your intuition and don’t let the others to talk you into something you are not sure of.

24. When you enter Bolivia – buy Bolivian sim card. The best is Entel, that has reception is places that Viva and Tigo don’t. Now, we have roaming – so you could stay in touch with your family and friends:) Save these numbers:

110 – the countrywide emergency number for the police (Policia Boliviana)

119 – fire department (bomberos)

161 – ambulance.

Read more tips and warnings at: https://www.gov.uk/foreign-travel-advice/bolivia and read some blogs about South America, that you can find on my page: ‘Blogs I Like‘.

Stay safe and enjoy Bolivia!

P.S.1. My friend Martin added another tip, that if we do not want (or can’t) fly, sometimes it is worthwhile to hire a taxi on longer distances. That’s what he said:

I did the real “dead road” tips Tarija – Tupiza with a taxi for $100 while bus was maybe 5/person – but they occasionally go down 500m down vertical wall. I consider 100 $ a fair price for 6 hour journey, specially when shared with others’.

P. S. 2 ‘Uncle’ David mentioned that one always should be careful with drinks from unknown sources – not just chicha, but also mocochinchi (drink made of dried peach). Believe me, if David  got sick, it could happen to everybody! I will only add that it’s better not to buy saltenas on the street, because sometimes they are cooked ​​with ‘yesterdays’ meat.

San Juan Bautista of Porongo *** Na tropie jezuitów w Boliwii

Porongo, jak już wspomniałam, zostało założone przez jezuitę Santiago de Rivero na wzór wielkich misji Chiquitanii, i jeszcze rok temu (-–>W drodze do Porongo) miasteczko wyglądało na miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc. Nie, nie zapomniane przez Boga, ale zupełnie odseparowane od komercji, zalewającej Boliwie. Dziś jednak Porongo przechodzi transformacje, ale miejmy nadzieje, ze pójdzie ona w dobrym kierunku. Dzięki wsparciu państwa, mieszkańcy budują chodniki wokół ogromnego zielonego placu, który nie został przekształcony, tak jak w innych misjach w park, ale w ogromne boisko do piłki nożnej, z bardzo dobrze utrzymanym trawnikiem!

Porongo, as I mentioned before, was founded by the Jesuit priest Santiago de Rivero, in the style as the great missions of Chiquitania and just a year ago  (—> On the Way to Porongo) the town looked like the place where the devil says goodnight. No, not forgotten by God, but completely separated from commerce flooding Bolivia. Today however, Porongo is undergoing some transformations and let’s hope they will go in good direction. With the support of the state, residents are building sidewalks around the huge green plaza, which is not been transformed, as in other missions in the park, but the huge football field, with a very well kept lawn!

Na szczęście, rząd finansuje również renowacje największego skarbu Porongo, jakim jest drewniany kościół San Juan Bautista de Porongo (1716), zaliczony w roku 1999 do “Patrimonio Nacional de Bolivia oraz kolonialnych domów otaczających główny plac.

Miałam wielkie szczęście moc obserwować remont świątyni w akcji, prowadzony przez konserwatora – Alfredo. Nie tylko objaśnił mi on proces renowacji ołtarza głównego, ale pokazał również rzeźby przechowywane w zakrystii świątyni. Alfredo, który uczył się zawodu we Francji, przywracał do życia dzieła sztuki we wszystkich głównych  miastach Boliwii: Sucre, Potosi, La Paz oraz mniejszych miejscowościach, jak Porongo. Opowiadał, ze czuje się bardzo uprzywilejowany moc pracować i mieszkać w tych wszystkich miejscach, poznając nowych ludzi i ratując dziedzictwo kulturalne Boliwii.

Thankfully, the government also finances the renovation of Porongos’ biggest treasure declared ‘Patrimonio Nacional de Bolivia’ in 1999 – it’s old temple  of  San Juan Bautista de Porongo (1716) and ancient houses that surround the main plaza.

I was very lucky to be able to see the renovation of the temple in action, being guided by one of the conservators – Alfredo, to the back of the church where all ancient wooden statues were being stored. Alfredo, who was learning his profession in France,  was restoring the works of art in all main cities of Bolivia eg. Potosi, Sucre, La Paz, but also small towns and villages like Porongo. He enjoyed living in all these different places, meeting new people and of course, taking care of Bolivian patrimony. I must admit, he and his colleagues, were doing great job, cleaning old wooden sculptures, reconstructing missing pieces and painting them as they were painted originally.  

Danuta Stawarz Photography

Musze przyznać, ze on i jego koledzy ‘odwalili kawal świetnej roboty’, oczyszczając stare drewniane rzeźby, rekonstruując brakujące elementy i odnawiając oryginalna polichromie. Alfredo skorygował nawet wzrok świętego, przekrzywiony w czasie poprzedniej nieudolnej renowacji! Niezwykłym było zobaczyć z tak bliska te wszystkie posagi bez odzienia oraz zajrzeć w ich szklane oczy otoczone rzęsami.

He even corrected the eye of the saint, that was crooked due to previous bad restoration! I was delighted to see all these statues without clothes and to look into their glass eyes, with big eyelashes from up close:) 

_MG_7303

_MG_7309

_MG_7310

Tak byłam zaoferowana piękną kolekcja artefaktów oraz ciekawa rozmowa z Alfredo, ze kiedy opuściłam zakrystie, znalazłam swojego Freddiego w stanie bliskim rozpaczy, szukającego mnie po wszystkich zakątkach Porongo…

I was so happy to chat to Alfredo, that I forgot the passing time and when I left the sacristy, I found my Freddy in despair, looking everywhere for me…

_MG_7294