W Boliwii, podobnie jak w Polsce, najwazniejszym dniem swiatecznym jest 24 grudnia, ktory co prawda nie jest to dzniem wolny od pracy, ale instytucje publiczne zamykane sa wczesniej. W tym dniu rodziny zbieraja sie przy wigilijnym stole tradycyjnie o polnocy! Tak, jak na cieple kraje przystalo, kolacja podawana jest duzo pozniej niz w zimnej Europie:) Nie znajdziemy na stole sledzika w smietanie, uszek w barszczu, ryby po grecku, salatki warzywnej, za to mozna do syta najesc sie potraw miesnych – pieczonego kurczaka, indyka, wieprzowiny z ‘gravy’ lub sosem jablkowym podawanych z ziemniakami.*
* Tradycyjnie dla zamerykanizowanych Boliwijczykow.
Podobno w katedrze odbywa sie Pasterka o 24 w nocy, ale my bylismy zajeci jedzeniem i odpakowywaniem prezentow w tym czasie.
Wczesniej, spotkalismy sie z przyjaciolmi i pojechalismy na pizze, jako ze bez jedzenia do polnocy umarlibysmy z glodu. Po kieliszku ‘limoncello’ postanowilismy jeszcze odwiedzic place Cochabamby, mniej lub bardziej ozdobione dekoracjami od ‘Coca Coli’. Z racji ladnej pogody, w miejsca tych moznabylo spotkac cale rodziny, ktore raczyly sie tam rowniez wigilijnym posilkiem. Co ciekawe, niektore sklepy na glownym rynku byly jeszcze otwarte po zmroku.
25 grudnia przelecial nam na odsypianiu nieprzespanej Nocy Wigilijnej i ogladaniu ‘Wladcy Pierscieni’ od poczatku:) I tak Swieta dobiegly konca – bowiem 26 grudnia to dzien pracujacy.
Prawde mowiac, nie odczulam Bozonarodzeniowej atmosfery w tym roku, moze poza momentem otwierania prezentow przez uradowane dzieci i obiadu skladajacego sie z wlasnorecznie ugotowanego barszczu czerwonego z uszkami. Pewnie to dlatego, ze nie bylo sniegu ani mrozu, ani ‘Kevina samego w domu’ w telewizji…
***
In Bolivia, as in Poland, Christmas starts on December 24th – it is not a day off from work, but public institutions are closed earlier. On Christmas Eve, families gather for the traditional meal at midnight – as always in warm countries, dinner is served much later than in cold Europe :) You will not find on the table herring in cream, borscht with ‘pierogi’, fish ala Greek or vegetable salad but you can eat many meat dishes – roast chicken, turkey, pork with ‘gravy’ or apple sauce served with potatoes.*
* Traditional food of Americanised Bolivians.
Apparently the Midnight Mass is held in Cathedral, but we were busy eating and unpacking gifts at the time.
Before, we met with friends and went for pizza, without which we would be starving. After few glasses of ‘limoncello’ from Aniello, we have decided to visit the ‘plazas’ of Cochabamba, more or less adorned with decorations granted by’Coca-Cola’. Because of the nice weather, city squares were overloaded with families, having their Christmas meal there (or pre – Christmas;). Interestingly, some shops on the main square were still open after dark.
December 25th flew by quickly as we needed to rest after a sleepless night, watching ‘The Lord of the Rings’ from the beginning :) And the Christmas were over as 26th of December is a working day in Bolivia.
Truthfully, I did not feel the Christmas atmosphere this year, maybe except when overjoyed children were opening their gifts and while eating lunch comprising of self-cooked borscht with dumplings. I think it’s because there was no snow no cold, and no ‘Home Alone‘ in TV…