Around Sucre: Parco Creatico & Glorietta *** Dinozaury i para książęca

Ostatniego dnia miałam szczęście wybrać się na wycieczkę, zorganizowana na zakończenie konferencji lingwistycznej, przez studentów uniwersytetu w Sucre, która zaoszczędziła mi dużo czasu i pieniędzy (płaciłam wstępy dla miejscowych, nie dla gringos), ale także dala możliwość spędzenia czasu w gronie przyjaciół. Chociaż jak się później okazało – mój zapal do robienia zdjęć wyalienował mnie z grupy przez większość czasu.

Najpierw udaliśmy się do ‘Glorietty‘ –  położonego za miastem zamku, będącego spadkiem po czasach wielkiego bogactwa i świetności miasta ery republikańskiej. Dziś budowla ta mieści się w obrębie szkoły kadetów, ale dostęp do niej jest dosyć swobodny.

On the last day, I was lucky to take a trip organized by the students of the University of Sucre, which saved me a lot of time and money (I paid admission for locals, not for gringos), but also the opportunity to spend time with friends. However, as it turned out – my enthusiasm for taking pictures alienated me from a group for most of the time.

First, we went to ‘Glorietta’ – a castle located outside the city that is a legacy of the great wealth of Republican era. Today this building is located within the cadet school, but access to it is quite easy.

Pamiętacie ‘ Palacio Portales’ w Cochabambie? Otóż, Trip Advisor pisze o nim, jako ‘bezgustnym polaczeniu stylów architektonicznych’. Nie zgadzam się zupełnie z tą opinią, myślę także, ze autorzy tego komentarza nie widzieli ‘Glorietty’ – która jest najdziwniejsza budowla, jaka przyszło mi kiedykolwiek zwiedzać. Meskla gotyku, renesansu, baroku, klasycyzmu i elementów architektury arabskiej w ogromnej skali. Jedna cześć budynku przypomniała mi nawet koszary w Kwidzynie – na szczęście owe nie posiadają dodatku w postaci minaretu, górującego nad całością założenia.

Do you remember ‘Palacio Portales’ in Cochabamba? Well, Trip Advisor writes about it as ‘kitschy’ combination of architectural styles”. I totally disagree with this opinion. I also think, that the authors have not seen ‘Castillo Glorietta’ – which is the strangest building that I’ve ever seen. Blend of Gothic, Renaissance, Baroque, Classical and Arabic architecture in a large scale. One part of the building reminded me even of barracks in Kwidzyn – fortunately these do not possess the additions the form of a minaret…

Tak pastwię się nad gustem dawnych właścicieli, a musze wspomnieć, ze ich historia jest dosyć ciekawa. Małżeństwo Francisca Argandoña i Clotildy Urioste, które wzbogaciło się na kopalni srebra, założyło własny bank oraz przejechało niemal cala Europe (Francisco został nawet ambasadorem Boliwii we Francji), spotykając się z wybitnościami ówczesnego świata i przenosząc Oświecone idee na grunt boliwijski. Jedno trzeba im przyznać – wycieczka do ich posiadłości, to jak przekrojowa lekcja z zakresu historii architektury i historii stosunków politycznych XIX wieku.

Ciekawostką jest to, ze Francisco i Clotilda zostali uznani oficjalną bullą papieską za jedyną parę książęca w historii Boliwii. Ponieważ nie mieli własnych dzieci – utworzyli w pobliżu zamku sierociniec opiekujący się ponad setką dzieci. Na pamiątkę ich dobrego serca, możemy oglądać dziś pomnik, postawiony tuz przed głównym wejściem do zamku (ciekawe, ze jest na nim przedstawiony jedynie Francisco).

Ok, I might laugh at the taste of the former owners but I have to mention that their story is quite interesting. Marriage of Francisco Argandoña and Clotilda Urioste, became rich thanks to the silver mines; they set up their own bank, travel across Europe (Francisco was the ambassador of Bolivia in France), met the contemporary celebrities and brought back the enlightened ideas to Bolivians. There are some positives in this place – one trip to the castle is like a cross-sectional lesson of the art, architecture and history of political relations in the XIX century.

It’s also interesting that Francisco and Clotilda were considered by an official papal bulla the only royalty in the history of Bolivia. Also, because they didn’t have their own children – they built near the castle an orphanage, taking care for over 100 children. In memory of their good hearts, the statue was erected just before the main entrance to the castle (interestingly it depicts only Francisco).

Przyznaję jednak, ze ta eklektyczna budowla zaskakuje swoim niezwykle ‘fotogenicznym’ wnętrzem – które zaspokoiłoby kilkadziesiąt sesji fotograficznych, szczególnie w klimacie ‘couture’.

I must say that this eclectic building has very surprisingly ‘photogenic’ interior – which would satisfy tens of fashion photo shoots, especially in an atmosphere of ‘couture’.

*

Po drugiej stronie miasta ulokowana jest zas fabryka cementu. /On the other side of the city, the cement factory is located.

Nie byłoby w tym jednak nic ciekawego, gdyby nie fakt, ze odnaleziono na jej terenie ślady dinozaurów, które dziś można oglądać w specjalnie na te okazje wybudowanym ‘Parco Creatico’. Wspaniale miejsce dla dzieci, które mogą do woli dotykać ‘żywych rozmiarów’ figury wielkich jaszczurów. Same ślady, widoczne na pionowej ścianie jedynie przez lunetę (lub dobry zoom:) nie robią wielkiego wrażenia, chyba ze jest się paleontologiem. Mnie bardziej podobał się szkielet dinozaura, wystawiony w jednej z sal muzeum.  Najbardziej oblężony był zaś sklepik z pamiątkami, w którym również ja zakupiłam pocztówki.

There would be nothing interesting, if not for the fact that in this place were found footsteps of dinosaurs, which today can be viewed in a specially built for the occasion, ‘Parco Creatico’. This is a great place for kids, who can touch ‘life size’ figures of those gigantic lizards. Foot marks, visible on the vertical wall only through a telescope (or with a good zoom :) are not very impressive unless you are a paleontologist. I liked more skeleton, exhibited in one of the rooms. The most crowded place in a museum was a souvenir shop, where I bought some postcards myself.

I to by było na tyle z Sucre – miasta o wielkiej historii i wspanialej architekturze, niezwykłym rękodziele, przemiłych strażników, zamkniętych kościołów, przepiękniej w swej brzydocie Glorietty i dinozaurów. Jest to jedno z tych miejsc, do których chce się wracać – w końcu jest tam tyle jeszcze do zobaczenia – bliżej i dalej!

And that’s all from Sucre – a city of great history and wonderful architecture, unusual handicrafts, nice guards, closed churches, beautiful in its ugliness Glorietta and dinosaurs. This is one of those places to which I would like to come back – in the end, there is so much more to see – closer and farther!

 

Sucre

Sucre

Cañon de Torotoro & ‘El Vergel’ *** Śladami dinozaurów

Pierwszego dnia naszej wycieczki, zorganizowanej przez studentów turystyki Uniwersytetu San Simon, wybraliśmy się do Kanionu Torotoro i ‘Vergel’. Kilka kilometrów marszu przez piękne okolice Torotoro to sama przyjemność – w oddali niezwykle piramidalne góry, pojedyncze domostwa stapiające się z suchym, ziemistym krajobrazem.

On the first day of our trip, organized by the tourism students of the University of San Simon, we went to Canyon Torotoro and Vergel. A few kilometres long walk through beautiful countryside of Torotoro is a pleasure – we could see the distant triangular mountains and single houses merging with a dry, earthy landscape.

IMG_4508

IMG_4794

Az tu nagle – przepaść! Z punktu widokowego podziwiamy kanion, którego ściany mierzą 250 m i po pokonaniu kilkuset kamiennych schodów, jesteśmy na samym dole.

Then suddenly – precipice! From the viewpoint we can admire the canyon, whose walls gage 250 m and after ‘beating’ hundreds of stone stairs, we are at the bottom.

Wędrujemy skalistym dnem, które kiedyś pokrywała woda, obserwując niezwykle formacje skalne od ery prekambryjskiej do trzeciorzędu. Idziemy po śladach dinozaurów.

We wander on the bottom, once covered with the water, watching prehistoric rocky formations. We walk in the footsteps of dinosaurs.

IMG_4603

Kiedy dochodzimy do miejsca zwanego Vergel, krajobraz zmienia się w tropikalny raj – ze ścian wytryskują wodospady, skały pokryte są zieloną koroną.

When we come to a place called Vergel, the landscape changes in a tropical paradise – small waterfalls are gushing from the rocks, covered with a green crown.

IMG_4660

W tym miejscu robimy sobie ponad godzinna przerwę na obiad i kąpiel w naturalnych, krystalicznie czystych basenach. Ja poprzestaje na zanurzeniu nóg, ponieważ lodowata woda nie służy moim migdałkom, ale  przynosi mi ulgę po godzinach wędrowania.

At this point we are having a more than an hour break for lunch and swim in natural, crystal clear pools. I merely immerse my legs, because ice-cold water does not serves well my tonsils. But it brings me relief after hours of wandering.

Po godzinie relaksu czas na zabójczą wspinaczkę po kamiennych schodach, specjalnie na te okazje zbudowanych przez mieszkańców Torotoro. Przyznaje – na wysokości 2000 m n.p.m. brakuje oddechu, a każdy krok staje się wyzwaniem. Mimo to, daje rade, szczególnie, ze po stopach depcze mi 60 – letnia mama jednej ze studentek:)

After an hour of relaxation it’s time for the killer climb. I must admit – at the height of 2000 m I can’t catch my breath, and each step becomes a challenge. I must manage though, especially since 60 – year-old mother of one of the students is just behind me :)

Po wyjściu z kanionu, odpoczywamy chwilkę pod zadaszeniem – takim małym przydrożnym sklepiku, gdzie można kupić napoje, lody, słodycze. Ja wypijam ostatki wody z butelki. Wracamy do miasteczka – wokół nas rozlegle krajobrazy z pojedynczymi różowymi gospodarstwami, drzewka w kamiennych kopcach (chronione w ten sposób od wiatru i zimna), kamienie i ślady dinozaurów. Spotykamy jeszcze dwóch mężczyzn w tradycyjnych kolorowych czapkach i hełmie, przypominającym rynsztunek konkwistadorów. Prawdziwi Tinkus!

After leaving the canyon, we can relax a minute under a roof of a small roadside shop, where you can buy drinks, ice cream and sweets. I just drink water from my bottle. We return to town, passing by vast landscapes dotted with pink farms, trees in stone mounds (protected in this way from the wind and cold), big stones and foot-marks of the dinosaurs. We meet two men in traditional colourful hats and helmets made of leather, amour-like conquistadors. Rear Tinkus!

IMG_4804

IMG_4816

Jeszcze tylko obowiązkowa registracja i wpis do księgi w biurze Parku Narodowego Torotoro i przekraczamy granice miasteczka, mijając po drodze kobiety kapiące się i piorące ubrania w rzece.

Now we just need to register in the book of the office of Torotoro National Park and we cross the boundaries of the town, passing by women bathing and washing their clothes in a river.